czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 18.



W końcu w UK. Fajnie tu jest. Tak ładnie i spokojnie i nawet mają sklep co się nazywa jak moje nazwisko i byłam w środku i jest duuuuży ^_^ ale zimno tam i rybami śmierdzi ;/
No dobra, fanki Kanga nie popełniajcie samobójstwa z jego powodu, ale co ja będę spojlerować w przedmowie, której i tak nikt nigdy nie czyta -,-
Enjoy ;)


Czy to dziwne, że widząc Kanga w tamtym stroju zaniemówiłam? Co prawda podoba mi się, ale już wiele razy widziałam go na żywo, więc czemu? W zasadzie bardziej od niego podoba mi się Zelo z B.A.P, na drugim miejscu Taeyang z Big Bang, a na trzecim dopiero TripleK (czyt. tripulkej). Dawno go tak nie nazywałam.
Zaśmiałam się.
– Kang? – zdziwiłam się odbierając telefon.
O wilku mowa.
Myślałam, że dziś nie zadzwoni, bo Yun mówił coś o jakimś treningu dla zespołu, czy coś.
~ Szykuj się – powiedział. – Jedziemy do wytwórni.
– Ale… Nie będzie tam teraz dużo ludzi? – zapytałam.
~ Będzie, ale to ci chyba nie przeszkadza, co?
– N-nie.
~ Ubierz jakąś szeroką bluzę – powiedział. – I zwiąż włosy.
– Dobrze.
~ Masz pięć minut, bo już wjeżdżam na twoją ulicę.
– Tak!
Rozłączyłam się.
Kilka minut temu weszłam do domu, więc wciąż miałam na sobie mundurek. W pokoju szybko wygrzebałam z szafy szeroką czarną bluzę z kapturem i pomarańczowe rurki. Dopiero kiedy założyłam bluzę przez głowę i spojrzałam w lustro na swoje odbicie, zobaczyłam, że ta bluza należała do Izumiego. Kiedyś mi ją oddał, gdy byliśmy w weekend w skateparku i w drodze powrotnej do domu złapał nas deszcz. Gdy chciałam mu ją zwrócić, nie chciał jej przyjąć.
Tak jak powiedział Kang, przyjechał pod mój dom po pięciu minutach od chwili, w której się rozłączył. Nie wpuściłam go nawet do domu, tylko szybko naskrobałam na kartce widomość dla mamy i zostawiłam ją w kuchni, po czym wybiegłam z domu.
Kang właśnie parkował.
Zamknęłam drzwi na klucz i po chwili już siedziałam w srebrny audi obok czerwonowłosego.
– Punktualnie – powiedział ruszając.
– Rozmawiałeś przez telefon prowadząc – stwierdziłam. – To niebezpieczne. A co gdyby coś ci się stało? – zapytałam.
– Martwisz się o mnie – powiedziałam słodko. – Jak miło.
– Ja mówię poważnie – powiedziałam, zapinając pas.
– Pewnie zgoniliby wszystko na ciebie, bo ze mną rozmawiałaś, a ja jestem gwiazdą, więc byłoby dobrze. Wtedy nawiedzałbym cię jako duch.
– Hee?
Zaśmiał się.
– Gwiazdy są tylko na niebie – mruknęłam.
– Mówiłaś coś? – zapytał.
– Nic – powiedziałam głośno. – Panie doskonały narcyzie – burknęłam cicho pod nosem.
Mama ostatnio powiedziała mi, że jeśli chcę coś zachować w tajemnicy, będąc Magiem powinnam mówić o tym na głos, bo myśli ktoś może odczytać.
– Podobało mi się jak dziś graliście przed Yunem – powiedziała Kang, po chwili milczenia.
– Graliśmy? – zdziwiłam się. – Chłopcy się nie wtrącali, a ty gapiłeś się na mnie, a nie na nich – przypomniałam mu. – To było wredne, bo przez ciebie nie mogłam mówić.
– Aż takie wrażenie na tobie wywarłem? Myślałem, że tylko grasz.
– Człowieku! Byłeś odstawiony jak na imprezę i miałeś makijaż, a ja… Nie będę ci już nic więcej mówić. Dziewczyna nie rozmawia o takich sprawach z chłopcami.
Zaśmiał się.
Do wytwórni dojechaliśmy szybko, ale tam napotkała nas przeszkoda. Tłum fanek siedzący na zimnym krawężniku okalającym drogę do budynku. Jednak Kang się nie przejął. Po prostu strzelił knykciami i wysiadł z samochodu. Patrzyłam na niego zaskoczona, ale sama założyłam kaptur na głowę, zasłaniając przy tym związane w kok włosy, zapięłam kurtkę pod szyję i dopiero wtedy wyszłam do Kanga.
– Chyba nie masz zamiaru tak do nich iść? Nie masz się nawet czym zakryć, ani…
– One mnie nie rozpoznają – powiedział i ruszył.
– Proszę cię, nie…
– Sama zobacz.
Zdjął z głowy kaptur swojej kurtki, a fanki nawet nie zareagowały. Tak jakbyśmy byli zwykłymi pracownikami wytwórni, czyli niczym ciekawym.
– Co ty zrobiłeś? – zapytałam, kiedy już prawie byliśmy przy wejściu do podziemia. – Jak to się stało, że ciebie nie poznały?
– Jesteś Magiem i się pytasz? – zadrwił. – Magia, niedouczona Magiczko.
– Trochę za dużo tych magów użyłeś – stwierdziłam, kiedy wchodziliśmy do korytarza prowadzącego do windy.
Kula światła którą stworzył Kang prowadziła nas jak ostatnio.
Tutaj mogłam już bezpiecznie zdjąć kaptur.
– Skoro dziś użyłeś czegoś, żeby fanki cię nie rozpoznały, to dlaczego kiedy pierwszy raz tu byłam to tego nie zrobiłeś? – zapytałam.
– Przyznaję, że nie wpadłem na to w panice.
Zaśmiałam się cicho.
Dziś znów poszliśmy do tej samej sali z konsolą co za pierwszym razem i znów usiedliśmy w fotelach. Tym razem jednak ja usiałam pod ścianą w kącie, a Kang obok drzwi.
– Dziś nie będziemy wchodzić do tamtego pokoju – powiedział zdejmując kurtkę.
– To dobrze – powiedziałam z uśmiecham. – Czyli znów rozmowa mentalna?
Skinął głową i wyciągnął do mnie ręce. Zdjęłam szybko kurtkę i podałam mu swoje.
– Idzie ci to dobrze, ale wciąż za mało potrafisz. Kiedy twoja moc cię zaatakuje najlepiej było by gdybyś już potrafiła częściowo panować nad mocą, żeby ta nie zrobiła ci krzywdy. Mag jest skomplikowanym stworzeniem i on wyrządza najwięcej szkód podczas ataku jego mocy. My nie chcemy, żeby komuś coś się stało, więc za tydzień będziesz nocowała tutaj, żebym miał wszystko pod kontrolą.
Skinęłam głową.
– Rozluźnij się – nakazał.
 Zamknęłam oczy i zrobiłam tak jak podczas pierwszego spotkania w moim umyśle.
~ Ładniej tu niż ostatnio – zauważył Kang, kiedy już nasze mentalne postacie się pokazały.
Rozejrzałam się.
Staliśmy w ogromnym pokoju urządzonym w modernistycznym stylu. Teraz był tutaj tylko jeden telewizor. Usiedliśmy na dużej miękkiej kanapie, a Kang złapał za pilota, po czym podał mi go.
~ Co mam robić? – zapytałam.
~ Co zechcesz, to przecież twój umysł.
~ A mogę zobaczyć twój? – zapytałam.
~ Nie ma mowy.
Plazma przed nami sama się włączyła i zaczęły się na niej wyświetlać obrazy z mojego życia. Ty razem jednak były to inne wspomnienia. Te nowe z Yunem. Z Yu Rin i jej służbą.
~ Ona cię szantażuje? – zapytał patrząc na Yu Rin śpiewającą piosenkę Hatsune Miku z dzisiejszego turnieju. – Jaki ma na ciebie haczyk?
~ Nie chcę o tym mówić. Park Yu Rin jest wredna, więc powinieneś powiedzieć Yunowi, żeby się z nią nie zadawał, bo nawet jego może zniszczyć. Ona jest…
Na telewizorze pokazała się twarz Izumiego zbliżająco się do nas, po chwili ciemny ekran, a następnie znów zarumieniona tym razem twarz Izumiego.
To był nasz pocałunek.
~ Był twoim chłopakiem – stwierdził Kang.
~ Nie chcę o tym rozmawiać – powiedziałam i chciałam wyłączyć telewizor, ale guziki na pilocie nie działały.
~ Nie denerwuj się, bo pokarzesz mi to, czego nie chcesz pokazać…
Jednak obrazy na telewizorze wciąż się zmieniały.
~ Jeśli o tym z kimś porozmawiasz, to prawdopodobnie ulży ci…
~ Nie! – wrzasnęłam zrywają się z kanapy, żeby zakryć swoim ciałem ekran telewizora, ale on urósł do rozmiarów ekranu kinowego.
Wtedy wpadłam na głupi pomysł. Przywołałam w pamięci obraz Kanga z pewnej sesji zdjęciowej na plaży, tylko że spodenki plażowe, które miał na sobie zastąpiłam czerwoną bielizną, w której niedawno wyobraziłam sobie siebie. Biustonosza także nie oszczędziłam.
Wtedy Kang od razu zniknął z mojego umysłu.
Otworzyłam oczy.
– Co to miało być!? – wrzasnął wściekły zrywając się z krzesła na równe nogi.
Złapał brzegi fotela na którym siedziałam i popchnął go do tyłu, tak że uderzył o ścianę. Kang nachylił się nade mną z wściekłą miną. Mimo to nie potrafiłam przestać się śmiać. Zakryłam twarz dłońmi, żeby stłumić śmiech, ale to i tak mało pomogło.
Jednak chwilę później zamiast śmiać się z Kanga w damskiej bieliźnie, płakałam z powodu Izumiego. Przecież już go nie zobaczę, już nigdy…
Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach i zaczęłam szlochać ciągnąc nosem. Moje ciało przechodziły drgawki i mimo, że chciałam się odezwać to ten stan mi na to nie pozwalał.
– Shin – powiedział stanowczo Kang, używając skrótu Yuna. – Chyba nie będziesz teraz płakać?
Złapał za moje dłonie i odjął je od mojej twarzy. Odwróciłam głowę w bok, żeby nie widział moich zapuchniętych oczu, ale on złapał mnie pod brodę i siłą zwrócił moją twarzy ku sobie, żebym na niego spojrzała.
– Jestem twoim opiekunem, prawda? – zapytał gniewnie.
Nie chciałam, żeby się na mnie gniewał, więc potaknęłam.
– Czyli powinienem wprowadzić cię w sekrety twojego talentu, jak również sprawować nad tobą opiekę, co tyczy się również zadowolenia i humoru, a ten mi się nie podoba, więc przestań płakać.
Pociągnęłam naosem starając się uspokoić, ale to jeszcze bardziej wzmogło płacz. Wyrwałam się Kangowi i odepchnęłam go, po czym chciałam wyjść, ale nogi się pode mną ugięły. Kang złapał mnie i posadził na podłodze, siadając obok.
– Shin – powiedział znów.
Nie chciałam, żeby widział moje myśli, ale byłam tak roztrzęsiona, że nie mogłam już panować nad blokadą. Wtedy wzrok Kanga z wściekłego zmienił się na zszokowany.
– Shin – powiedział kolejny raz, ale tym razem jakby z czułością.
Objął mnie ramieniem i oparł swoją brodę na mojej głowie, głaskając moje ramię. Po chwili zaczął nucić coś, czego nie potrafiłam rozpoznać. Objęłam się ramionami i pozwoliłam kołysać w rytm melodii, którą nucił.
– Uspokój się – powiedział po jakimś czasie.
Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy, ale byłam pewna, że Kang już wie dlaczego przeprowadziłam się do Korei.
Uniosłam dłonie i otarłam oczy i policzki. Ciągnąc nosem, odsunęłam się od Kanga. Kiedy na niego spojrzałam, na jego twarzy malowała się troska, ale po chwili zastąpił ją wyraz obojętności.
– Proszę – zaczął. – Porozmawiaj o tym ze mną. Uwierz mi, że będzie ci lepiej.
Przełknęłam ślinę.
– Chciałabym wiedzieć dlaczego tak reaguję na tamten wypadek – powiedziałam wciąż szlochając. – Przecież uwalniająca się moc miała zniwelować moje negatywne uczucia.
– Prawdopodobnie jest tak, dlatego że niezwykle szybko poradziłaś sobie z opanowaniem kontroli mocy – wytłumaczył. – Blokada negatywnych uczuć mogła się właśnie tylko osłabić, bo ona nigdy nie znika do końca, tylko jej siła maleje. Magiczny istoty zawsze muszą radzić sobie w trudnych sytuacjach, a blokada ułatwia to. Przez dłuższy czas kumulowałaś w sobie te uczucia, a teraz one naraz się wyzwoliły, pewnie dlatego tak zareagowałaś. Są to oczywiście tylko moje przypuszczenia, a na nich nie możemy bazować.
Odetchnęłam głęboko.
– Izumi był moim przyjacielem, ale wszystko zmieniło się w Walentynki…
Opowiedziałam Kangowi wszystko. Nawet powiedziałam mu co wtedy czułam. Co prawda jest chłopakiem i na dodatek samolubnym i narcyzowatym, ale przed chwilą pokazał uczucie troski. Jest również moim opiekunem i powinnam mu ufać, a historia o Izumim musi w końcu wyjść na światło dzienne. Opowiedziałam mu także o szantażu ze strony Park Yu Rin.
– Nie wierzę, że moja podopieczna jest taką słabizną – wybąkał.
No i car prysł. Żegnaj miły i kochany Kangu.
– Służysz tej dziewczynie, bo boisz się, że ktoś się dowie, że on cię uratował? – zapytał zdziwiony.
– To moja wina, że on nie żyje – szepnęłam, obejmując się ramionami.
– Wcale nie. On cię pocałował i to on sprawił, że nie myślałaś racjonalnie, a później cię zostawił. Gdyby odprowadził cię pod drzwi domu nic by się nie stało.
Miał rację.
– Gdyby nic się nie stało nie wiem, czy bym cię poznała. Wtedy w Japonii mogłabym dostać innego opiekuna.
– Racja – powiedział, chociaż widać było, że nad czymś się zastanawia. – Ale jeśli chodzi o tego chłopaka, to…
– Nie – przerwałam mu. – Od zawsze kochałam Izumiego – powiedziałam. – Był dla mnie jak starszy brat. Gdy mnie pocałował myślałam, że to miłość chłopak dziewczyna, ale teraz myślę, że nie, nigdy nie czułam do niego ‘pożądania’. Przez ten wypadek nieco dorosłam i sądzę, że było to tylko głupie młodzieńcze zauroczenie, które zniknęło tak szybko jak osoba, do której niby to czułam.
Kang patrzył na mnie jakby… z przestrachem? Mieszaniną zaskoczenia z niedowierzaniem?
– Ja chyba nigdy tak naprawdę nie czułam miłości – powiedziałam, przegryzając dolną wargę i spoglądając na swoje dłonie. – Czym ona właściwie jest? – zapytałam, podnosząc znów wzrok na Kanga.
Wzruszył ramionami.
– Kiedyś pewna dziewczyna stwierdziła, że potrafię kochać tylko samego siebie – powiedział patrząc na coś, czego nie dane mi było zobaczyć. – Od tamtej pory traktuje mnie raczej obojętnie.
– Twoja była? – zapytałam ze smutkiem, bo nigdy nie słyszałam, żeby Kim Kang Kyun się z kimś spotykał.
– Młodsza siostra – powiedział.
– Nie sławna – powiedziałam. – Nie chciałeś, żeby ktoś w świecie sławy ją znał, prawda?
Skinął głową.
– Nie jako moją siostrę – powiedział. – To ona tak zdecydowała. Mogłabyś mi dać na moment swój telefon? – zapytał.
– Hee?
– Twój telefon – powiedział.
Sięgnęłam powoli do kieszeni spodni i wyciągnęłam z niej telefon. Kang wyciągnął do mnie rękę, ale nie dałam mu telefonu od razu.
– Chcę tylko zobaczyć twoją listę piosenek – powiedział, wyrywając mi telefon.
– Hej! – zawołałam i próbowałam mu wyrwać telefon, ale mi na to nie pozwolił.
– Masz jej kilka piosenek – zauważył, po chwili oddając mi telefon.
– Które? – zapytałam przewijając listę odtwarzania.
Były tam B.A.P, Big Bang, 2NE1, Girls Generation, D-Unit, Kimiko i wiele innych, ale nie sądzę, żeby któraś z dziewczyn z tych zespołów była siostrą Kanga. Żadna z nich nie była do niego podobna z wyglądu.
– Nie powiem. Zgaduj.
– Nie mam pojęcia – mruknęłam i schowałam telefon do kieszeni. – Z ciekawości zapytam, dlaczego nie mogłeś wejść do mojego umysłu i zobaczyć tego co ci opowiedziałam? – zapytałam.
– Bo się bałem, że zobaczę tam coś jeszcze dziwniejszego niż ja i ta bielizna.
Zaśmiałam się.
Zaglądanie do umysłów i rozmowa tam, czasami wydaj się, że trwa krótko, ale w rzeczywistości naprawdę bardzo długo. Czasami może być też tak, że będzie długa i może w rzeczywistości trwać tylko kilka sekund. No i w trzecim przypadku pokrywa się z czasem rzeczywistym. To zależy od osób rozmawiających. Z nami tak się złożyło, że dużo czasy rzeczywistego minęło, kiedy rozmawialiśmy mentalnie.
– Chyba powinnam się już zbierać – powiedziałam. – A ty nie miałeś jakichś ćwiczeń, czy coś?
– Nadal mam – powiedział podnosząc się z podłogi.
Podał mi rękę, więc ją przyjęłam i także wstałam. Pociągnął jednak tak mocno, że wylądowałam w jego objęciach.
Znowu.
– Aha…
– Najpierw przyjemności, a później praca.
Czyli spotkania ze mną to przyjemność?
Uśmiechnęłam się z zadowoleniem i chciałam się odsunąć od Kanga, ale on złapał mnie wolną ręką za brodę i nachylił się nade mną.
Patrzyłam na niego zszokowana, kiedy jego wargi…
Obudziłam się, gwałtownie siadając na łóżku.
Za oknem było już ciemno, a ja wciąż byłam w bluzie Izumiego.
Powoli zaczęłam sobie przypominać co się wydarzyło tych kilka godzin temu. Ja i Kang mielimy właśnie wychodzić z podziemia, kiedy Kang złapał mnie za brodę i pocałował.
Nie spodziewałam się tego, ale kiedy to zrobił to zaniemówiłam i nie mogłam racjonalnie myśleć. Wiem, że Kang wyprowadził mnie na powierzchnię, a gdy minęłyśmy fanki wciąż siedzące przed wytwórnią wpakował mnie do samochodu i zapiął pas. Przed domem pomógł mi się wypiąć i zaprowadził mnie do drzwi. Dalej jednak musiałam sobie radzić sama.
Przez całą drogę nic nie powiedział. Dopiero kiedy już wstawił mnie do domu odezwał się.
– Chyba zaczynasz rozumieć, czym jest miłość – powiedział i odszedł, zamykając za sobą drzwi.
Gdy wyjeżdżaliśmy z wytwórni było po dziewiętnastej, a gdy weszłam do domu mamy jeszcze nie było.
Postawiłam stopy na podłodze, ale wciąż siedziałam na łóżku.
Delikatnie dotknęłam miejsca gdzie wargi Kanga stykały się z moja skórą. Zadziwiające jest, że pocałunek Izumiego w usta wywołał u mnie mniejszy ‘stan upojenia’ niż lekkie jak dotyk skrzydeł motyla, muśnięcie wargami Kanga mojego czoła.
Dłoń z czoła przeniosłam na brodę, tam gdzie dwa razy mnie dziś złapał. Za pierwszym razem wyglądał groźnie, a za drugim przesłodko.
Jednak nadal nie rozumiem co miała znaczyć ta uwaga o miłości?
Westchnęłam i złapałam się za twarz, po czym pokręciłam głową.
Dlaczego to się dzieje!?
Obiecałam ci Izumi, że pozostanę z tobą na zawsze, że spełnię twoje marzenie, a co ja robię? Pozwalam się podrywać celebrytom. Jestem za młoda na takie numery! Mam dopiero szesnaście lat, do cholery!
No i przeklęłam. Wybacz mamusiu.
Dziwne, jeszcze dwa tygodnie temu chciałam kogoś, kto by mnie przytulił i porozpieszczał, teraz mnie to obrzydza.
Wstałam z łóżka i poszłam się wykąpać, a kiedy po odświeżeniu się wróciłam do sypialni było już po drugiej w nocy. Położyłam się więc od razu spać, żeby jutro nie zaspać do szkoły.
Od teraz mieliśmy czekać na Yuna przy bramie szkoły, żeby bezpiecznie zaprowadzić go do naszej klasy. Wczoraj, kiedy szedł z Joongiem to ledwo się przedostał, ale teraz zwarzywszy na to jak wczoraj fanki Fallen Angels trzymały się od nas z daleka, będzie nam łatwiej.
Co prawda słupki rtęci w termometrach wskazywały już siedemnaście stopni, ale było mi zimno i nie chciało mi się siedzieć na dworze w samej spódnicy. Na szczęście mama wczoraj odebrała mój mundurek i już żaden chłopak nie patrzył na moje uda starając się zajrzeć pod spódniczkę, bo ta była dużo dłuższa, co bardzo mnie cieszyło. Zaskoczyła mnie reakcja Noony, kiedy oddawałam jej wczoraj mundurek i dres na zajęcia sportowe. Rzuciła się na mnie i wyrwała z rąk swoje rzeczy, po czym zaczęła do nich mówić głaskając je. Później pokazała mi język, a kiedy patrzyłam na nią zszokowana to zaczęła się śmiać i upuściła rzeczy na podłogę, gdzie i tak było już dużo ubrań. Gdy zaczęłam się śmiać z nią to popatrzyła na mnie jakby tylko jej wolno było się śmiać po czym wyrzuciła mnie i swojego brata z pokoju.
Rano byłam dość przybita tym co się wczoraj stało. Wciąż myślałam o Izumim i Kangu. Tylko dylematy, trudne pytania, na które nie znam odpowiedzi i ciężki wybór. Zostawić Izumiego za sobą i skupić się na nauce magii i zostaniu Magiem, czy pozostać Emo outsiderem, który gada z duchami.
Wczoraj gdy się kładłam, miałam wrażenie, jakby zimna dłoń dotknęła mojego policzka, ale kiedy zapaliłam lampkę przy łóżku, nic nie zobaczyłam.
– Już jest! – wrzasnął ktoś z tłumu za nami.
Szybko więc wstaliśmy, żeby uniemożliwić dziewczynom przejście przez bramę. Kiedy tylko chłopacy stanęli przodem do szkoły, a ja tyłem za nimi oczekując Yuna, tamte zatrzymały się, nie naruszając osobistej przestrzeni Yesul Boys.
Miłym zaskoczeniem było to, że Yuna do szkoły przywiózł Kang. Przełknęłam ślinę i patrzyłam jak Yun wychodzi z czerwonego Mitsubishi. Otworzyłam szerzej oczy, kiedy zobaczyłam, że rurki, koszulkę i sweterek z guzikami Yuna zastąpił mundurek naszej szkoły. Krawat miał idealnie zawiązany, koszulę wsadzoną w spodnie i zapiętą dokładnie marynarkę. A do tego błyszczące buty. Na rękach nie miał bransoletek, a na szyi swojego krótkiego łańcuszka z okrągłą zawieszką. Makijaż i kolczyki także znikły. Jedyne co pozostało z Yuna to dokładnie ułożone blond włosy.
Za to Kang znów był odstawiony jak na wielką galę, lub coś w tym stylu.
Kiedy tylko Yun do mnie podszedł jego fanki nie przejmując się nietykalnością Yesul Boys ruszyły do przodu, żeby zrobić mu zdjęcie, ponieważ to był pierwszy taki raz, kiedy Yun był w mundurku.
Ja też chcę zdjęcie!
Kang chyba to usłyszał, bo uśmiechnął się do mnie głupkowato.
Gdy tylko spojrzałam na jego usta oblałam się rumieńcem i sięgnęłam do czoła pochylając głowę.
– Hej – przywitał się Yun.
Nachylił się i spojrzał na mnie z dołu. Wtedy szybko odwróciłam się do niego tyłem, ale wciąż stałam bokiem do auta i Kanga.
– Coś się stało, Shin? – zapytał, stając tak, żeby widzieć moją twarz. – Jesteś czerwona na twarzy.
– T-to przez… – zaczęłam. – No b-bo…
– Pospieszcie się, bo dłużej nie damy rady! – zawołał Hyo Hee.
– Witaj słodka Shin! – zawołał do mnie Kang, podpierający się na łokciu o dach samochodu i pomachał do mnie.
Pomachałam mu mechanicznie niczym robot, po czym odwróciłam się do niego tyłem i stanęłam twarzą w twarz z setką fanek, które wyciągały telefony, żeby zrobić zdjęcie.
– Na długiej przerwie po turnieju zrobicie zdjęcia, nawet z nim, ale teraz proszę pozwolić nam przejść! – zawołał Yung.
A myślałam, że nie pochwala tego, iż chłopacy będą pobierali opłaty za rzeczy związane z Yunem. No nic, ale dzięki jego słowom tłum się rozstąpił. Nawet nas nie dotykały i nie patrzyły na mnie gniewnie, kiedy stałam obok Yuna.
– Coś się stało, prawda? – zapytał Yun, kiedy już się pożegnał z Kangiem. – Mnie możesz powiedzieć.
Obejrzałam się przez ramię na Kanga. Wciąż stał przy samochodzie, a te odważniejsze fanki podbiegły do niego, żeby dał im autograf.
– Potrzebuję się przytulić – powiedziałam.
Zadziwiające jest to, że przy Yunie tulenie mnie nie obrzydza.
– Tulasek! – zawołał i objął mnie ramieniem. – Nie przy ludziach – mruknął po chwili i zabrał swoją rękę. – Dla ciebie zrobię wyjątek i nie płać chłopakom.
Ten to wie jak wszystko zepsuć.
Westchnęłam.
– No dobra, teraz cię przytulę – szepnął i zmiażdżył mnie w objęciach jak krab zdobycz, swoimi kleszczami. Dosłownie tak się czułam. Jak ofiara. A miało mi to pomóc.
Po chwili usłyszałam pisk opon, a kiedy spojrzałam na bramę wjazdową szkoły czerwonego Mitsubishi już nie było.



*

Gdy tylko Yun odszedł z Shin Hye i swoją obstawą do mnie podeszło kilka dziewczyn w mundurkach z ich szkoły. Niechętnie podpisałem, im się na zeszytach szkolnych i jednej torbie, po czym wsiadłem do samochodu, żeby już mnie nie męczyły.
Jednak zanim odjechałem zobaczyłem jak Yun przytula Shin. W tym momencie właśnie sięgałem po okulary przeciwsłoneczne, które zostawiłem na desce rozdzielczej, ale tak mnie zaskoczył ten ich czyn, że upadły na podłogę auta.
– Shin… ty…
Z wściekłością zapaliłem silnik i ruszyłem z piskiem opon.
– Co ona sobie do cholery wyobraża! Próbuję ją sprowokować i nawet pocałowałem ją wczoraj, a ona co!? Tuli się z innym zaledwie kilka godzin później! Niedorzeczne!
Włączyłem się do ruchu ulicznego z dużą prędkością, nie zważając na klaksony mijanych samochodów.
– Nie mogę uwierzyć, że to zrobiła! Jeszcze na moich oczach! Cholera!? Kobieto, przez ciebie mówię do siebie! Zaczynam wariować! A może… Może sam zaczynam rozumieć czym jest miłość? Nie, to niemożliwe!
Przegryzłem dolną wargę i jeszcze przyspieszyłem.
Wtedy zadzwonił mój telefon. Sięgnąłem po niego na półkę pod radiem i odebrałem nie patrząc kto dzwoni.
– Halo! – warknąłem.
– Kang, co się stało, dlaczego tak wrzeszczysz? – zapytał prezes Ahn.
– Bo mam ochotę!
Westchnął.
– Jedziesz już do domu, bo mam sprawę.
W tej chwili usłyszałem jakiś narastający dźwięk.
– Kang, co tam się dzieje!? – usłyszałem głos prezesa.
Odwróciłem głowę w lewo i wtedy…

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 17.



I'm happy, and I'm feeling glad :3
Moja przyjaciółka przylatuje jutro z UK do PL :D
Yatta!!!
A później ja lecę z nią do niej, co już nie jest tak fajne, zważając na fakt, że LECĘ ;(
No, ale będzie super! No a w NL też było zajebiaszczo. Byłam w największym wesołym miasteczku w Europie i widziałam żywa drzewko Marysi xD
Doobra, dość o wakacjach, czas na czytanie ;)
Enjoy

Następnego dnia w szkole Yu Rin napadła na mnie zaraz po tym jak pozbyłam się ciuchów, które mi przyniosła. W małej papierowej torbie, którą zabrałam mamie, oddałam jej tylko perukę. Ciuchy nie były złe, ale co mi po nich, skoro były męskie?
– I jak? – zapytała. – Widziałaś go?
Przełknęłam ślinę.
Dobrze, ze Yuna jeszcze nie było.
– Spotkałam go – powiedziałam powoli. – Nie wszedł tam – dodałam.
– Że co!?
– Zwymiotował, bo za bardzo się denerwował, a później odszedł – wytłumaczyłam. – Nie chciał niczyjej pomocy, ani nic…
– Rozumiem – powiedziała od razu, wracając do swojej ławki.
– To co mam z tobą dziś zaśpiewać? – zapytałam.
– Później porozmawiamy.
Dziwne, nawet mi nie groziła, że wygada moją tajemnice.
– Będziesz śpiewała z Park Yu Rin? – zapytał gniewnym szeptem Wook.
Wzruszyłam ramionami.
Gdy miałam powiedzieć o co chodzi zobaczyłam coś, co ścisnęło mnie w gardle.
Do klasy wszedł Yun. Tak jak wczoraj ubrany był zwyczajnie, ale za nim przyszedł ktoś jeszcze i to właśnie to mnie tak zszokowało.
Ciemnobrązowe włosy Ulzzang i przyciemniane okulary zasłaniające piękne szare oczy. To nie mógł być nikt inny jak Lee Joong Kyung.
Shin Hye, tylko nie mdlej!
Zaczęłam oddychać głęboko.
No dobra, czas na grę.
– Lee J-joong K-kyung – wyjąkałam zrywając się na równe nogi i wskazując mężczyznę. Nie jąkałam się specjalnie. Tak jakoś wyszło.
Wszyscy w klasie spojrzeli na drzwi.
Joong miał na sobie czarne rurki z łańcuszkiem zwieszającym się na lewym udzie i czarną bluzkę z kilkoma guzikami ułożonymi jeden pod drugim w pionie, tuż pod dekoltem. Rękawy miał podciągnięte pod łokcie.
Dziś świeciło słońce, ale nadal było za zimno, żeby tak się ubierać. Ja wciąż noszę cienką kurtkę.
– Witam wszystkich.
Joong razem z Yunem podeszli do naszej ławki.
– Wy jesteście Yesul Boys? – zapytał chłopaków. – I Shin? – Spojrzał na mnie.
Dopiero zdałam sobie sprawę, ze wciąż stoję z wyciągniętą ręka. Powoli usiadłam, patrząc na nowo przybyłych wytrzeszczaj oczy, po czym skinęłam głowa.
– Chce wam podziękować, za... no cóż, ochronę Yuna. Jego rodzice bardzo się martwili o ten pierwszy dzień w szkole, ale wasze działania ich uspokoiły, także w imieniu państwa Han bardzo wam dziękuje.
Wszyscy patrzyliśmy na niego oniemiali.
– Słyszałem, także o waszej ofercie.
Yun wskazał na moje prawo, na chłopaków poza Yungiem. Ja i Kyu Dong spojrzeliśmy w prawo. Chłopaki patrzyli to na Yuna to na Joonga.
– Moim zdaniem to godziwa zaplata za to co robicie, wiec proszę róbcie tak dalej. Yun ma coś dla was. Ja już pójdę – dodał po chwili, zerkając na drzwi klasy gdzie zebrał sie spory tłum nastolatek.
Kiedy Joong ruszył do wyjścia, zrobiły mu miejsce, ale tez zaczęły piszczeć i ruszyły za nim.
Zdecydowanie Joong był członkiem FA, do którego fanki miały najwięcej szacunku i zachowywały największy dystans. Może dlatego, ze jest najstarszy z całej trojki z zespołu.
Yun jak zwykle szeroko uśmiechnięty usiadł na swoim miejscu miedz mną a Yungiem, po czym zaczął grzebać w swojej torbie w kolorze khaki. Dziś na sobie miał wyblakłe szare rurki, kremowy sweter z za długimi rękawami i kremowe trampki.
– Proszę – powiedział po chwili, wyciągają coś z torby i położył to przed Yongiem.
– Nie wierzę! – wrzasnęli chłopcy.
Nachyliłam się nad stołem. Tym co dał im Yun, był spory plik zdjęć Joonga z autografami.
– Hee!? – wrzasnęłam. – Daj jeden! – dodałam, wyrywając się, ale Yun mnie zatrzymał.
– Dla ciebie mam specjalny – powiedział i odwrócił się na krześle tyłem do chłopaków i przodem do mnie.
Z powrotem usiadłam. Spojrzałam na niego zszokowana. Jednak byłam bardzo podekscytowana, kiedy Yun wyciągnął kolejne zdjęcie ze swojej torby.
– Trudno było przekonać do podpisania go Kanga, w końcu jednak się zgodził, ale tylko raz, więc w tamtych są tylko moje i Joonga.
Pisnęłam radośnie i przyjęłam ostrożnie zdjęcie z autografem. Było to zdjęcie z jakiejś sesji zdjęciowej. Wszyscy byli ubrani na czarno, w ramoneski, bokserki  i rurki. Stroje mieli udekorowane srebrnymi łańcuchami i ćwiekami, ale różniły się od siebie bardzo. Oczy mieli zaznaczone kredką.
– Sesje mieliśmy całkiem niedawno, więc jesteś pierwszą osobą spoza naszego kręgu w pracy, która widzi to zdjęcie – wytłumaczył.
– Przytuliłabym cie, ale nie przystoi – powiedziałam ciągnąc nosem i patrząc na niego.
– Nie wiedziałem, że aż tak się ucieszysz – powiedział zaskoczony. – Ale jeśli chcesz to ja bardzo lubię się tulić – powiedział z uśmiechem wyciągając do mnie otwarte ramiona.
– Ale chcę jeszcze wasze autografy, każdego z osobna – powiedziałam, chowając zdjęcie ich trójki do mojej torby.
Yun wzruszył ramionami i zabrał Yongowi dwa zdjęcia.
– Ale Kanga nie mam, wybacz.
– Jego już mam.
– Skąd? – zdziwił się.
– Byłam na waszym koncercie w tamte sobotę – wytłumaczyłam.
Uśmiechnął się.
– To co? – zapytał. – Tulasek? – Wyciągnął do mnie ramiona. Jednak po chwili spojrzał do tyłu na Yunga. – Nie pogniewasz się?
Yung wzruszył ramionami z uśmiechem.
Wtedy Yun błyskawicznie się do mnie odwrócił i zamknął mnie wraz z moimi ramionami w miażdżącym ‘tulasku’. Przyznaję, że podobało mi się to. Poza tym, że inne dziewczyny mordowały mnie wzrokiem.
– Tulaski też możecie dopisać do listy – powiedział Yun do chłopaków, kiedy już mnie puścił.
– Wy naprawdę zamierzacie sprzedawać ich autografy? – zapytał Yung.
– I inne związane z nim czynności – powiedział  Yong, wskazując na Yuna.
– Ale bez naruszania intymności – dodał Seok.
– Przecież nie chcemy, żeby nam ucierpiał – wtrącił Sub.
– A ja nie chcę się narażać jego rodzicom, bo z opowieści wynika, że nie są przyjaźnie nastawiani do nikogo – zakończył Soo.
– Wam też odpalimy udział, ale macie nam pomagać – powiedział Yong. – Ale teraz to nie ważne. Gdzie wczoraj zwialiście w cywilnych ubraniach?
Spojrzałam na niego marszcząc brwi.
– No właśnie – przyznał Yun. – Widzieliśmy was jak wychodziliście ze szkoły po długiej przerwie. Podobał mi się twój strój, Choi. A ty Yung masz taki sam sweter jak ja, co już mniej mi się podoba. No a poznałem was po waszych torbach. A tak w ogóle Choi, to dlaczego miałaś krótkie włosy?
Będzie źle.
– Bo…

*

– Dzień dobry, Kang Kyun – powiedział Joong, kiedy rano zszedłem do kuchni.
– Dzień dobry – powiedziałem ziewając.
Podrapałem się po nagim brzuchu, po czym przeciągnąłem. Przyznaję, że mam w zwyczaju spać tylko w spodniach od piżamy. Usiadłem na jednym ze stołków barowych, stojących przy ladzie kuchni.
– Wiesz, która jest godzina? – zapytał, podając mi kubek kawy.
– Jakoś dziewiąta? – mruknąłem, podpierając głowę ręką.
Ziewnąłem i celując palcem w łyżeczkę w kubku wprawiłem ją w ruch magią, a ta zaczęła bezgłośnie mieszać napój. Po chwili dwie lewitujące kostki cukru wskoczyły do kubka, a łyżeczka wciąż mieszała.
– Jest pierwsza – powiedział.
– No tak – mruknąłem, a moja głowa opadła w dół, ale zanim uderzyłem czołem w blat, poderwałem ją. – Pierwsza?
– Wykąp się, przygotuj odpowiednio i odbierzesz Yuna o piętnastej. – Jak zwykle przedstawił mi mój plan dnia.
A mogę zjeść śniadanie, czy nie mam na to czasu, mamo?
Joong wyciągnął z lodówki dużą miskę i postawił ją przede mną razem z talerzem.
– Dziękuję – powiedziałem i pociągnąłem łyk kawy.
Znów tylko jeden łyk, a ja czuję, że żyję. Kawa Joonga zawsze tak działa.
Po śniadanku złożonym z sałatki z warzyw, poszedłem na górę do siebie i położyłem na łóżku, po czym napisałem widomość do Shin Hye. Skoro Yuna muszę odebrać o piętnastej to mam jeszcze niecałe dwie godziny. Nie zdążę. Niechętnie zwlekłem się z łóżka i poczłapałem do łazienki.
Gdy już się odświeżyłem i ubrałem w czarne rurki, białą bluzka na długi rękaw, czarno szarą kamizelkę i czarne martensy, zszedłem na dół do salonu.
– Mogę z tobą zamienić słówko? – zapytał Joong, wiecznie siedzący w kuchni.
– Tyko szybko, bo się spóźnię – powiedziałem sięgając do koszyka z truskawkami po jedną z nich. – Mmm – mruknąłem. – Dobre.
– Twoją podopieczną jest Choi Shin Hye, prawda? To ona była na tym zdjęciu, które wam zrobili z ukrycia. Jej mundurek różni się od innych, więc łatwo można to zobaczyć.
Zakrztusiłem się jedząc truskawkę. Uderzyłem się w mostek, kaszląc.
– Byłeś w Yesul? – zapytałem wciąż ciężko oddychając.
– Zawiozłem Yuna, bo ciebie nie dało się dobudzić – wytłumaczył i podszedł do mnie, po czym uderzył otwartą dłonią w plecy, a ja przełknąłem owoc i odetchnąłem głęboko.
– Dzięki – mruknąłem.
– Wnioskuję z twojej reakcji, że to ona.
– A mogłem wstać…
– Dlaczego tak bardzo nie chcesz, żeby nas poznała? – zapytał Joong.
– Przypomnij sobie co się stało mojemu pierwszemu podopiecznemu, a wszystko będziesz wiedział – powiedziałem i zacząłem odchodzić.
– Ona nie jest jak Jeremy – powiedział, zatrzymując mnie. – On był zepsuty już na początku, zanim go poznaliśmy, z Choi jest inaczej. Ona odpycha Yuna jako kogoś znanego. Powtarzała mu ciągle, że to, że jest gwiazdą nie znaczy, że mu wszystko wolno, a przecież słyszałeś jak o niej opowiadał. Wierzę, że nic jej nie będzie.
– Daj mi czas do piątego marca, aż jej moc uwolni się w pełni. Będę musiał być przy niej kiedy ją zaatakuje, a nie chcę, żeby coś ją rozpraszało.
– Nie ma sprawy.
– Chwileczkę, to ona nie zemdlała? – zdziwiłem się.
Pokręcił głową.
– Dziwne – powiedziałem. – A ty powiedz mi dlaczego tak bardzo chcesz ją poznać?
– Przecież będzie chodzić do naszej szkoły. No i jest jednym z trzech najsilniejszych Magów Korei – zauważył.
– Jednym z trzech jedynych – poprawiłem go.
– A jej matka?
– Nikła moc, nie chodziła nawet do szkoły. Już mnie nie zagaduj, bo Yuna zatulą na śmierć. Do zobaczenia – powiedziałem na odchodne i wziąłem z wieszaka przy drzwiach moją czarną kurtkę z kapturem.

*

Yung jakoś zbył chłopaków. Na szczęście.
Godzinę przed turniejem w końcu udało mi się dopaść Park.
– Powiesz mi w końcu jaki masz plan? – zapytałam. – Bo zostało mało czasu do…
Nie będziesz ze mną śpiewała – powiedziała stanowczo po japońsku. – Nikt nigdy nie będzie.
– To po co to całe zamieszanie? – zapytałam, zakładając ręce na piersi.
Już miałam odejść, kiedy się odezwała.
Ale będziesz mi pomagała. Będziesz jedną z tych, którzy chcą uczestniczyć w turnieju, ale nie mogą, bo ja jestem osobą, która jako jedyna poza dyrektorem ma nad nimi władzę – powiedziała z wyższością. – Musisz wiedzieć, że kiedy zaczynałam chodzić do Yesul było wiele osób, które śpiewały na stołówce. Oczywiście tylko pierwszym klasom wolno, dlatego ja zaczęłam się interesować życiem tych, którzy śpiewali. Powoli wynajdowałam różne sprawy, których żadne z nich nie chciało nikomu zdradzić. Czasami były to błahostki, ale oni i tak rezygnowali z turnieju.
Aż do dziś zostali tylko Yesul Boys, jedyni, których nie mogę zastraszyć, bo nie mam czym. Każdy z nich zna pozostałą czwórkę jak samego siebie, więc wiedzą o sobie wszystko i nic nie zmieniłoby ich relacji.
W końcu jednak zaczęło się układać i zaczęłam wygrywać każdy turniej. No i wtedy pokazałaś się ty, zaśpiewałaś z nimi i wygraliście. Przyznaję, że się wkurzyłam i zaczęłam szperać w twoim życiu. Znalazłam tylko twoją szkołę, a później artykuł o śmierci jednego ucznia, twoja przeprowadzka tutaj i fakty same zaczęły się układać.
Także, moja droga Shin Hye, od teraz należysz do mnie i nawet to kiedy oddychasz jest w moim interesie, więc jeśli każe przestać, to masz to zrobić, rozumiemy się?
– Ty…
– Nie chcesz, żeby ktoś wiedział, nee? – zapytała słodziutko już po koreańsku.
Prychnęłam.
– W takim razie dopinguj mnie na turnieju i przyplącz się do moich służących – powiedziała i odeszła w stronę klasy.
AAAAAAAA!!!!! – wrzasnęłam w duszy.
Jak ona może mną tak pomiatać!? Nie pozwolę na to! Nigdy i nikomu. Nie ma mowy. No, ale… Jeśli ktoś się dowie o Izumim? Ja sama przestaję o nim tutaj myśleć. Obiecałam, że zostanie w moim sercu, ale mimo iż uwalniająca się moc niweluje moje negatywne uczucia to i tak nie chcę tego pamiętać, tej krwi i bólu.
Nagle przypomniałam sobie o castingu. Wzięłam w nim udział dla Izumiego. Obiecałam, że spełnię jego marzenie o muzyce, a więc muszę mocno trzymać kciuki, żeby mnie wybrali do zespołu… Chociaż, oni myślą, że jestem chłopakiem. Nie mogłabym wiecznie ukrywać płci, prawda?
Na długiej przerwie uciekłam z klasy, zanim chłopcy zdążyli cokolwiek powiedzieć. Dołączyłam się do dziewczyn i chłopaków z paczki Park.
Ciebie też zwerbowała, co? – zapytała Hoon Neul, jedna z dziewczyn z tej paczki poddanych.
Skinęłam głową.
Więc otacza się samymi utalentowanymi i nie pozwala im śpiewać? – zapytałam.
– Nie jest tak źle – powiedziała Kyo Mun, inna z dziewczyn. – Nagrywamy z nią teledyski i wrzucamy to na YouTube. Czasami z nią tańczymy, albo robimy za chórek, jeśli tego wymaga piosenka, ale niestety nic poza tym.
– Masz rację, to nie jest takie złe – przyznał Gun Ri, kolejny z tej świty szantażowanych. – Z nią nauczyłem się tworzyć filmiki i jestem całkiem niezły.
W grupie poddanych Park znajdowało się dwuch chłopaków i czterech dziewczyn ze mną. Nie wszyscy z szantażowanych jej usługiwali, ale czasami coś od nich potrzebowała, więc większość pierwszego rocznika Yesul była na jej zachcianki.
– Najbardziej wkurzające jest to, że traktuje nas jak służących – zaczął Bin Jin.
– Przynieś, podaj, pozamiataj – dodała Ae Rae, ostatnia z nas.
Westchnęłam.
– Kiedyś jej wygarnę – powiedziałam, kiedy właśnie weszliśmy na stołówkę.
Ludzie byli zdziwieni widząc mnie z podwładnymi Park, ale mimo gniewu na tę farbowaną blondynkę, starałam się nie zwracać uwagi na ciekawcie spojrzenia i uszczypliwe zaczepki.
Chłopcy jako pierwsi wyszli na scenę, ale zanim zaczęli śpiewać, mój kochany telefon zaczął brzęczeć w kieszeni marynarki. Biegiem ruszyłam do wyjścia stołówki, zobaczywszy kto dzwoni.
– Tak mamo? – zapytałam.
~ Jadę na wakacje! – wrzasnęła do słuchawki, więc odjęłam telefon od ucha.
– Jakie wakacje? – zapytałam, kiedy jej krzyk nie rozbrzmiewał już w mojej głowie. – Do lata zostały przecież jakieś trzy miesiące, a ja przecież muszę chodzić do szkoły.
~ Zauważ, że powiedziałam ‘jadę’, a nie ‘jedziemy’ – powiedziała. – Za dwa tygodnie, zostaniesz sama na trzy tygodnie.
– T-trzy? Co tak długo?
~ Jedziemy na długi pobyt na Hawajach.
– Mamo, ty pracujesz w tej gazecie dopiero tydzień, a już jedziesz na wakacje? Nie wydaj ci się to podejrzane? – zapytałam.
~ Bardzo – przyznała. – Więc poszperałam i sądzę, że mój kochany Hwang Yoe Hyun nie przestał się we mnie podkochiwać.
– Niedobra! – zawołałam śmiejąc się. – Nie ładnie tak wykorzystywać mężczyzn.
~ Przesadzasz.
– A kto się mną zaopiekuje? – mruknęłam smutno.
~ Przyjaźnisz się z sześcioma przystojnymi chłopcami – przypomniała mi. No tak, o Yunie jej nie mówiłam. Skoro jest dziennikarką to niech sama sobie zbiera informacje. Właściwie to jeszcze nic nie ukazało się w Internecie, ani w prasie na temat Yuna i Yesul. – Jesteś śliczna, więc ci pomogą – dodała.
Ale Hawaje są dużo dalej niż Japonia – powiedziałam, puszczając tamto mimo uszu. – Nie chcę, żebyś była, aż tak daleko.
~ Jesteś już dorosła. Poradzisz sobie.
– Tylko w świecie magii – burknęłam.
~ Wiara w siebie to podstawa, kochanie.
– Dobra, jedź, ale przywieziesz mi coś ładnego.
Zaśmiała się.
~ Zobaczymy. Do zobaczenia.
– Pa.
Dziś Yu Rin zaśpiewała kolejną piosenkę Hatsune Miku, tym razem White Dove. Nie znoszę tej piosenki, ale na szczęście usłyszałam tylko końcówkę.
Gdzie byłaś? – zapytała Hoon Neul.
– Mama do mnie dzwoniła – powiedziałam. – Musiałam odebrać.
Skinęła głową.
Kiedy Park skończyła śpiewać zaczęliśmy klaskać. Nie wiem co śpiewali chłopcy, ale to ona dziś wygrała. Czasami mam wrażenie, że oni się wymieniają wygraną.
– W piątek po szkole nagrywamy teledysk do Black Rock Shooter w stołówce – powiedziała Yu Rin, podchodząc do nas, po ogłoszeniu werdyktu. – Shin Hye, masz zostać po lekcjach w szkole. Nic nie planuj i uprzedź matkę.
To ona wie nawet, że nie mam ojca?
Skinęłam głową.
– Park Yu Rin! – zawołał ktoś o bardzo znajomym głosie.
Odwróciłam się do tej osoby.
– Świetnie ci poszło – pochwalił Park Yun. – Bardzo mi się podoba jak śpiewasz.
Yu Rin uśmiechnęła się niby skromnie i lekko zawstydzona.
Za Yunem szła jego obstawa stworzona z Yesul Boys.
– Naprawdę tak sadzisz, Oppa?
Wszyscy wokół przeżyli właśnie bliskie spotkanie z podłogą. Yu Rin zachowywała się przed Yunem jak słodka mała i niewinna dziewczynka
– Mhm – mruknął i pozwolił jej złapać się za ramię, po czym razem ruszyli do wyjścia ze stołówki. – Gdybyś była chłopcem, to powiedziałbym naszemu prezesowi, żeby przyjął cie do naszego zespołu, zamiast któregoś z tych z castingu.
– Naprawdę!? – zawołała uradowana Park, śmiejąc się. – Jesteś taki wspaniały Yun Jae Oppa.
Oni dwoje na przedzie, a my wszyscy człapaliśmy za nimi jak wryci. Ta dziewczyna jest straszna.
Na lekcji mój telefon zabrzęczał. Przyszła wiadomość od Kanga.
‘Strzeżcie się. Przyjadę po Yuna’
Nie odpisałam, bo nauczyciel patrzył na nas zadając pytania odnośnie lekcji.
Po lekcjach ja i Yesul Boys towarzyszyliśmy Yunowi jako ochrona.

*

Do szkoły dojechałem w kilkadziesiąt minut i akurat zdążyłem, kiedy tabun dzieciaków w mundurkach wysypał się ze szkoły. Wysiadłem z mojego czerwonego Mitsubishi i usiadłem na brzegu jego maski, czekając na Yuna. Założyłem na głowę kaptur, a na oczach miałem okulary przeciwsłoneczne.
Na szczęście nikt mnie nie zaczepił, aż do momentu, w którym Yun mnie zobaczył. Towarzyszyli mu Shin Hye i jej koledzy. Dziwne było to jak wszyscy ich tu traktowali. Oni w środku tłumu, a reszta jakieś dwa metry odstępu on nich na każdą stronę.
Gdy Yun uśmiechnął się widząc mnie zrzuciłem kaptur i wyszedłem im krok na spotkanie.
– Nie wierzę! – zawołał blondyn stając naprzeciw mnie. – Komu udało się wyciągnąć ciebie z łóżka? Czyżby prezes? Bo w zasadzie tylko jemu udaje się to robić.
– Yun, czy mógłbyś nie wywlekać prywatnych spraw w miejscu gdzie roi się od naszych fanów? – zapytałam i wydąłem wargi. – Głupek z ciebie.
Yun zmarszczył nos.
– Chcesz poznać moich nowych kolegów? – zapytał, stając obok mnie tak, abym widział tamte szóstkę. – Są naprawdę fajni i mi pomagają żyć w szkole.
– Jakbyś ubrał się w mundurek, to byłbyś już idealnym uczniem liceum.
To są Kyu, Hwa, Ji, Hyo, Sang, a ta śliczna dziewczyna to Shin.
Shin Hye patrzyła na mnie z rozdziawionymi ustami, więc uśmiechnąłem się unosząc jeden kącik ust, tak jak lubi. Gdy tylko to zrobiłem zagryzła dolną wargę i uczepiła się ramienia Yunga.
– Dlaczego na Joonga i Kanga tak reagujesz, a na mnie byłaś wściekła? – zapytał ją Yun.
– B-bo…
Nie mogła się wysłowić, ale nie wiem, czy to było efektem gry, czy naprawdę oniemiała na mój widok. Przekręciłem głowę przyglądając się jej i założyłem ramiona na piersi.
– Bo ty jesteś dziecinny, Yun – powiedziałem. – Powiedz mi, Emm…?
– Shin – podsunął Yun.
Skrócił ich imiona. Nasze też on skrócił, no i tak już pozostało.
– Powiedz mi Shin, którego z nas najbardziej lubisz? – zapytałem nachylając się do niej.
Staliśmy na tyle blisko, że moja twarz znalazła się tuż przy jej. Zauważyłem napięcie malujące się na twarzy chłopaków z Yesul Boys. Zaśmiałem się krótko.
K-kim… – Przełknęła ślinę patrząc na mnie oniemiała. – D-dziękuję za a-autog-graf – wyjąkała.
– Autograf? – zdziwiłem się.
Skinęła powoli głową, po czym wyciągnęła coś ze swojej torby. Było to zdjęcie z sesji, która jeszcze nie została opublikowana. Byliśmy tam we trzech, a pod każdym z nas był podpis.
Zastanawiałem się komu to dasz, Yun – powiedziałem, prostując się.
Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie roiło się od piszczących nastolatek. Przewróciłem oczami i zakręciłem kółkiem z kluczykami na palcu.
– Mówiłem, że najśliczniejszej dziewczynie jaką kiedykolwiek poznałem – odpowiedział.
Shin Hye spojrzała na niego gniewnie.
– Miałeś rację – powiedziałem, lustrując Shin Hye wzrokiem, odrobinę opuszczając przy tym okulary słoneczne na czubek nosa. – Bardzo mi się spodobała. – Wtedy mrugnąłem do niej i założyłem z powrotem okulary.
Shin Hye zarumieniła się, a Yung zacisnął pięści tak mocno, że aż mu knykcie pobielały.
Zaśmiałem się i otworzyłem drzwi od strony kierowcy.
– To do zobaczenia jutro! – zawołał Yun obchodząc samochód. – Dzięki za wszystko.
Po chwili już siedzieliśmy, a ja zapalałem silnik.
– To ona? – zapytał Yun.
– Pierwszy raz ją na oczy widzę – skłamałem.
Yun jest mało spostrzegawczy, więc pewnie nie skojarzy, że na zdjęciu, które zrobiono mi i Shin Hye przed jej domem jest ta Shin, którą on zna. Przez niego już zaczynam skracać jej imię.
– Coś ciekawego się działo? – zapytałem, kiedy odjeżdżaliśmy.
Pomachałem tłoczącym się przy bramie dziewczynom, a one zaczęły skakać z radości.
– Shin zaprzyjaźniła się z Yu – zaczął. Żebym ja jeszcze wiedział kim jest Yu. – Był kolejny turniej i dzisiaj wygrała Yu. Jest bardzo miła i tak słodko wygląda kiedy się zawstydzi i rumieni. Przyznała mi się, że mnie lubi najbardziej z naszej trójki.
– Podlizuje się.
– Wcale nie! – ofuknął się. – Jest naprawdę wspaniała.
Zaśmiałem się i wyjechałem na główną drogę.
– Zastanawiałeś się może jaki będzie nasz nowy kolega z zespołu? – zapytał po chwili milczenia Yun.
– Nie obchodzi mnie to – powiedziałem.
– No wiesz ty co – burknął. – Ja to bym chciał, żeby było nas jeszcze więcej. Big Bang mają pięciu członków. B.A.P sześciu. A Girls Generation dziewięć i…
Czy ty nas porównujesz do rozwrzeszczanego różowego zespołu, z samymi babami? – zapytałem z niedowierzaniem.
– Chciałem przez to powiedzieć, że jest ich dużo i razem mogą się bawić wspaniale, a my we trzech to co? Ja gram na konsoli, Joong gotuje i sprząta, a ty ciągle marudzisz i śpisz…
– Gdybym nie prowadził, to oberwałbyś magią, ale szkoda mi samochodu.
Yun wydął wargi i założył ramiona na piersi, osuwając się nisko na fotelu.
– Kiedy to prawda – burknął.
– Jutro idziesz w mundurku, co? – zapytałem z szyderczym uśmiechem.
– Nie przypominaj.
– Wyprasuj go chociaż – nakazałem.
– Joong to zrobił – powiedział, a ja przewróciłem oczami. – A ty mnie zawieziesz, więc śpij w nocy jak normalny Mag, a nie zamieniasz się w Wampira.

Dziwne, ale to mnie zmotywowało, by po nocy nie udoskonalać moich nowych piosenek. Pójdę dziś wyjątkowo spać o przyzwoitej porze, ale najpierw lekcja z Shin Hye. I tak nie mamy na dziś nic zaplanowanego. Później muszę do niej zadzwonić i jej o tym powiedzieć. Pewnie będę się z niej śmiał o tę jej reakcję, że ‘pierwszy’ raz mnie zobaczyła.

~*~

I jak? Czekam na opinie ;)