I'm happy, and I'm feeling glad :3
Moja przyjaciółka przylatuje jutro z UK do PL :D
Yatta!!!
A później ja lecę z nią do niej, co już nie jest tak fajne, zważając na fakt, że LECĘ ;(
No, ale będzie super! No a w NL też było zajebiaszczo. Byłam w największym wesołym miasteczku w Europie i widziałam żywa drzewko Marysi xD
Doobra, dość o wakacjach, czas na czytanie ;)
Enjoy
Następnego dnia w szkole Yu Rin napadła na mnie
zaraz po tym jak pozbyłam się ciuchów, które mi przyniosła. W małej papierowej
torbie, którą zabrałam mamie, oddałam jej tylko perukę. Ciuchy nie były złe,
ale co mi po nich, skoro były męskie?
– I jak? – zapytała. – Widziałaś go?
Przełknęłam ślinę.
Dobrze, ze Yuna jeszcze nie było.
– Spotkałam go – powiedziałam powoli. – Nie
wszedł tam – dodałam.
– Że co!?
– Zwymiotował, bo za bardzo się denerwował, a
później odszedł – wytłumaczyłam. – Nie chciał niczyjej pomocy, ani nic…
– Rozumiem – powiedziała od razu, wracając do
swojej ławki.
– To co mam z tobą dziś zaśpiewać? – zapytałam.
– Później porozmawiamy.
Dziwne, nawet mi nie groziła, że wygada moją tajemnice.
– Będziesz śpiewała z Park Yu Rin? – zapytał
gniewnym szeptem Wook.
Wzruszyłam ramionami.
Gdy miałam powiedzieć o co chodzi zobaczyłam coś,
co ścisnęło mnie w gardle.
Do klasy wszedł Yun. Tak jak wczoraj ubrany był
zwyczajnie, ale za nim przyszedł ktoś jeszcze i to właśnie to mnie tak
zszokowało.
Ciemnobrązowe włosy Ulzzang i przyciemniane
okulary zasłaniające piękne szare oczy. To nie mógł być nikt inny jak Lee Joong
Kyung.
Shin Hye, tylko nie mdlej!
Zaczęłam oddychać głęboko.
No dobra, czas na grę.
– Lee J-joong K-kyung – wyjąkałam zrywając się na
równe nogi i wskazując mężczyznę. Nie jąkałam się specjalnie. Tak jakoś wyszło.
Wszyscy w klasie spojrzeli na drzwi.
Joong miał na sobie czarne rurki z łańcuszkiem
zwieszającym się na lewym udzie i czarną bluzkę z kilkoma guzikami ułożonymi
jeden pod drugim w pionie, tuż pod dekoltem. Rękawy miał podciągnięte pod
łokcie.
Dziś świeciło słońce, ale nadal było za zimno,
żeby tak się ubierać. Ja wciąż noszę cienką kurtkę.
– Witam wszystkich.
Joong razem z Yunem podeszli do naszej ławki.
– Wy jesteście Yesul Boys? – zapytał chłopaków. –
I Shin? – Spojrzał na mnie.
Dopiero zdałam sobie sprawę, ze wciąż stoję z
wyciągniętą ręka. Powoli usiadłam, patrząc na nowo przybyłych wytrzeszczaj
oczy, po czym skinęłam głowa.
– Chce wam podziękować, za... no cóż, ochronę
Yuna. Jego rodzice bardzo się martwili o ten pierwszy dzień w szkole, ale wasze
działania ich uspokoiły, także w imieniu państwa Han bardzo wam dziękuje.
Wszyscy patrzyliśmy na niego oniemiali.
– Słyszałem, także o waszej ofercie.
Yun wskazał na moje prawo, na chłopaków poza
Yungiem. Ja i Kyu Dong spojrzeliśmy w prawo. Chłopaki patrzyli to na Yuna to na
Joonga.
– Moim zdaniem to godziwa zaplata za to co
robicie, wiec proszę róbcie tak dalej. Yun ma coś dla was. Ja już pójdę – dodał
po chwili, zerkając na drzwi klasy gdzie zebrał sie spory tłum nastolatek.
Kiedy Joong ruszył do wyjścia, zrobiły mu
miejsce, ale tez zaczęły piszczeć i ruszyły za nim.
Zdecydowanie Joong był członkiem FA, do którego
fanki miały najwięcej szacunku i zachowywały największy dystans. Może dlatego,
ze jest najstarszy z całej trojki z zespołu.
Yun jak zwykle szeroko uśmiechnięty usiadł na
swoim miejscu miedz mną a Yungiem, po czym zaczął grzebać w swojej torbie
w kolorze khaki. Dziś na sobie miał wyblakłe szare rurki, kremowy sweter z za
długimi rękawami i kremowe trampki.
– Proszę – powiedział po chwili, wyciągają coś z
torby i położył to przed Yongiem.
– Nie wierzę! – wrzasnęli chłopcy.
Nachyliłam się nad stołem. Tym co
dał im Yun, był spory plik zdjęć Joonga z autografami.
– Hee!? – wrzasnęłam. – Daj jeden! – dodałam,
wyrywając się, ale Yun mnie zatrzymał.
– Dla ciebie mam specjalny – powiedział i
odwrócił się na krześle tyłem do chłopaków i przodem do mnie.
Z powrotem usiadłam. Spojrzałam na niego
zszokowana. Jednak byłam bardzo podekscytowana, kiedy Yun wyciągnął kolejne
zdjęcie ze swojej torby.
– Trudno było przekonać do podpisania go Kanga, w
końcu jednak się zgodził, ale tylko raz, więc w tamtych są tylko moje i Joonga.
Pisnęłam radośnie i przyjęłam ostrożnie zdjęcie z
autografem. Było to zdjęcie z jakiejś sesji zdjęciowej. Wszyscy byli ubrani na
czarno, w ramoneski, bokserki i rurki.
Stroje mieli udekorowane srebrnymi łańcuchami i ćwiekami, ale różniły się od
siebie bardzo. Oczy mieli zaznaczone kredką.
– Sesje mieliśmy całkiem niedawno, więc jesteś
pierwszą osobą spoza naszego kręgu w pracy, która widzi to zdjęcie –
wytłumaczył.
– Przytuliłabym cie, ale nie przystoi –
powiedziałam ciągnąc nosem i patrząc na niego.
– Nie wiedziałem, że aż tak się ucieszysz –
powiedział zaskoczony. – Ale jeśli chcesz to ja bardzo lubię się tulić –
powiedział z uśmiechem wyciągając do mnie otwarte ramiona.
– Ale chcę jeszcze wasze autografy, każdego z
osobna – powiedziałam, chowając zdjęcie ich trójki do mojej torby.
Yun wzruszył ramionami i zabrał Yongowi dwa
zdjęcia.
– Ale Kanga nie mam, wybacz.
– Jego już mam.
– Skąd? – zdziwił się.
– Byłam na waszym koncercie w tamte sobotę –
wytłumaczyłam.
Uśmiechnął się.
– To co? – zapytał. – Tulasek? – Wyciągnął do
mnie ramiona. Jednak po chwili spojrzał do tyłu na Yunga. – Nie pogniewasz się?
Yung wzruszył ramionami z uśmiechem.
Wtedy Yun błyskawicznie się do mnie odwrócił i
zamknął mnie wraz z moimi ramionami w miażdżącym ‘tulasku’. Przyznaję, że
podobało mi się to. Poza tym, że inne dziewczyny mordowały mnie wzrokiem.
– Tulaski też możecie dopisać do listy –
powiedział Yun do chłopaków, kiedy już mnie puścił.
– Wy naprawdę zamierzacie sprzedawać ich
autografy? – zapytał Yung.
– I inne związane z nim czynności –
powiedział Yong, wskazując na Yuna.
– Ale bez naruszania intymności – dodał Seok.
– Przecież nie chcemy, żeby nam ucierpiał –
wtrącił Sub.
– A ja nie chcę się narażać jego rodzicom, bo z
opowieści wynika, że nie są przyjaźnie nastawiani do nikogo – zakończył Soo.
– Wam też odpalimy udział, ale macie nam pomagać
– powiedział Yong. – Ale teraz to nie ważne. Gdzie wczoraj zwialiście w cywilnych
ubraniach?
Spojrzałam na niego marszcząc brwi.
– No właśnie – przyznał Yun. – Widzieliśmy was
jak wychodziliście ze szkoły po długiej przerwie. Podobał mi się twój strój,
Choi. A ty Yung masz taki sam sweter jak ja, co już mniej mi się podoba. No a
poznałem was po waszych torbach. A tak w ogóle Choi, to dlaczego miałaś krótkie
włosy?
Będzie źle.
– Bo…
*
– Dzień dobry, Kang Kyun – powiedział Joong,
kiedy rano zszedłem do kuchni.
– Dzień dobry – powiedziałem ziewając.
Podrapałem się po nagim brzuchu, po czym
przeciągnąłem. Przyznaję, że mam w zwyczaju spać tylko w spodniach od piżamy.
Usiadłem na jednym ze stołków barowych, stojących przy ladzie kuchni.
– Wiesz, która jest godzina? – zapytał, podając
mi kubek kawy.
– Jakoś dziewiąta? – mruknąłem, podpierając głowę
ręką.
Ziewnąłem i celując palcem w łyżeczkę w kubku
wprawiłem ją w ruch magią, a ta zaczęła bezgłośnie mieszać napój. Po chwili
dwie lewitujące kostki cukru wskoczyły do kubka, a łyżeczka wciąż mieszała.
– Jest pierwsza – powiedział.
– No tak – mruknąłem, a moja głowa opadła w dół,
ale zanim uderzyłem czołem w blat, poderwałem ją. – Pierwsza?
– Wykąp się, przygotuj odpowiednio i odbierzesz
Yuna o piętnastej. – Jak zwykle przedstawił mi mój plan dnia.
– A mogę zjeść śniadanie, czy nie mam na
to czasu, mamo?
Joong wyciągnął z lodówki dużą
miskę i postawił ją przede mną razem z talerzem.
– Dziękuję – powiedziałem i pociągnąłem łyk kawy.
Znów tylko jeden łyk, a ja czuję,
że żyję. Kawa Joonga zawsze tak działa.
Po śniadanku złożonym z sałatki z
warzyw, poszedłem na górę do siebie i położyłem na łóżku, po czym napisałem
widomość do Shin Hye. Skoro Yuna muszę odebrać o piętnastej to mam jeszcze
niecałe dwie godziny. Nie zdążę. Niechętnie zwlekłem się z łóżka i poczłapałem
do łazienki.
Gdy już się odświeżyłem i ubrałem
w czarne rurki, białą bluzka na długi rękaw, czarno szarą kamizelkę i czarne
martensy, zszedłem na dół do salonu.
– Mogę z tobą zamienić słówko? – zapytał Joong,
wiecznie siedzący w kuchni.
– Tyko szybko, bo się spóźnię – powiedziałem
sięgając do koszyka z truskawkami po jedną z nich. – Mmm – mruknąłem. – Dobre.
– Twoją podopieczną jest Choi Shin Hye, prawda?
To ona była na tym zdjęciu, które wam zrobili z ukrycia. Jej mundurek różni się
od innych, więc łatwo można to zobaczyć.
Zakrztusiłem się jedząc truskawkę. Uderzyłem się
w mostek, kaszląc.
– Byłeś w Yesul? – zapytałem wciąż ciężko
oddychając.
– Zawiozłem Yuna, bo ciebie nie dało się dobudzić
– wytłumaczył i podszedł do mnie, po czym uderzył otwartą dłonią w plecy, a ja
przełknąłem owoc i odetchnąłem głęboko.
– Dzięki – mruknąłem.
– Wnioskuję z twojej reakcji, że to ona.
– A mogłem wstać…
– Dlaczego tak bardzo nie chcesz, żeby nas
poznała? – zapytał Joong.
– Przypomnij sobie co się stało mojemu pierwszemu
podopiecznemu, a wszystko będziesz wiedział – powiedziałem i zacząłem
odchodzić.
– Ona nie jest jak Jeremy – powiedział,
zatrzymując mnie. – On był zepsuty już na początku, zanim go poznaliśmy, z Choi
jest inaczej. Ona odpycha Yuna jako kogoś znanego. Powtarzała mu ciągle, że to,
że jest gwiazdą nie znaczy, że mu wszystko wolno, a przecież słyszałeś jak o
niej opowiadał. Wierzę, że nic jej nie będzie.
– Daj mi czas do piątego marca, aż jej moc uwolni
się w pełni. Będę musiał być przy niej kiedy ją zaatakuje, a nie chcę, żeby coś
ją rozpraszało.
– Nie ma sprawy.
– Chwileczkę, to ona nie zemdlała? – zdziwiłem
się.
Pokręcił głową.
– Dziwne – powiedziałem. – A ty powiedz mi dlaczego
tak bardzo chcesz ją poznać?
– Przecież będzie chodzić do naszej szkoły. No i
jest jednym z trzech najsilniejszych Magów Korei – zauważył.
– Jednym z trzech jedynych – poprawiłem go.
– A jej matka?
– Nikła moc, nie chodziła nawet do szkoły. Już
mnie nie zagaduj, bo Yuna zatulą na śmierć. Do zobaczenia – powiedziałem na
odchodne i wziąłem z wieszaka przy drzwiach moją czarną kurtkę z kapturem.
*
Yung jakoś zbył chłopaków. Na
szczęście.
Godzinę przed turniejem w końcu udało mi się
dopaść Park.
– Powiesz mi w końcu jaki masz plan? – zapytałam.
– Bo zostało mało czasu do…
– Nie
będziesz ze mną śpiewała – powiedziała stanowczo po japońsku. – Nikt nigdy nie będzie.
– To po co to całe zamieszanie? – zapytałam,
zakładając ręce na piersi.
Już miałam odejść, kiedy się odezwała.
– Ale
będziesz mi pomagała. Będziesz jedną z tych, którzy chcą uczestniczyć w
turnieju, ale nie mogą, bo ja jestem osobą, która jako jedyna poza dyrektorem
ma nad nimi władzę – powiedziała z wyższością. – Musisz wiedzieć, że kiedy zaczynałam chodzić do Yesul było wiele osób,
które śpiewały na stołówce. Oczywiście tylko pierwszym klasom wolno, dlatego ja
zaczęłam się interesować życiem tych, którzy śpiewali. Powoli wynajdowałam
różne sprawy, których żadne z nich nie chciało nikomu zdradzić. Czasami były to
błahostki, ale oni i tak rezygnowali z turnieju.
Aż do
dziś zostali tylko Yesul Boys, jedyni, których nie mogę zastraszyć, bo nie mam
czym. Każdy z nich zna pozostałą czwórkę jak samego siebie, więc wiedzą o sobie
wszystko i nic nie zmieniłoby ich relacji.
W końcu jednak zaczęło się układać i
zaczęłam wygrywać każdy turniej. No i
wtedy pokazałaś się ty, zaśpiewałaś z nimi i wygraliście. Przyznaję, że się
wkurzyłam i zaczęłam szperać w twoim życiu. Znalazłam tylko twoją szkołę, a
później artykuł o śmierci jednego ucznia, twoja przeprowadzka tutaj i fakty same
zaczęły się układać.
Także,
moja droga Shin Hye, od teraz należysz do mnie i nawet to kiedy oddychasz jest
w moim interesie, więc jeśli każe przestać, to masz to zrobić, rozumiemy się?
– Ty…
– Nie chcesz, żeby ktoś wiedział, nee? – zapytała
słodziutko już po koreańsku.
Prychnęłam.
– W takim razie dopinguj mnie na turnieju i
przyplącz się do moich służących – powiedziała i odeszła w stronę klasy.
AAAAAAAA!!!!! – wrzasnęłam w duszy.
Jak ona może mną tak pomiatać!? Nie pozwolę na
to! Nigdy i nikomu. Nie ma mowy. No, ale… Jeśli ktoś się dowie o Izumim? Ja sama
przestaję o nim tutaj myśleć. Obiecałam, że zostanie w moim sercu, ale mimo iż
uwalniająca się moc niweluje moje negatywne uczucia to i tak nie chcę tego
pamiętać, tej krwi i bólu.
Nagle przypomniałam sobie o castingu. Wzięłam w
nim udział dla Izumiego. Obiecałam, że spełnię jego marzenie o muzyce, a więc
muszę mocno trzymać kciuki, żeby mnie wybrali do zespołu… Chociaż, oni myślą,
że jestem chłopakiem. Nie mogłabym wiecznie ukrywać płci, prawda?
Na długiej przerwie uciekłam z klasy, zanim
chłopcy zdążyli cokolwiek powiedzieć. Dołączyłam się do dziewczyn i chłopaków z
paczki Park.
– Ciebie też zwerbowała, co? – zapytała Hoon Neul,
jedna z dziewczyn z tej paczki poddanych.
Skinęłam głową.
– Więc otacza się samymi utalentowanymi i
nie pozwala im śpiewać? – zapytałam.
– Nie jest tak źle – powiedziała Kyo Mun, inna z
dziewczyn. – Nagrywamy z nią teledyski i wrzucamy to na YouTube. Czasami z nią
tańczymy, albo robimy za chórek, jeśli tego wymaga piosenka, ale niestety nic
poza tym.
– Masz rację, to nie jest takie złe – przyznał
Gun Ri, kolejny z tej świty szantażowanych. – Z nią nauczyłem się tworzyć
filmiki i jestem całkiem niezły.
W grupie poddanych Park znajdowało się dwuch
chłopaków i czterech dziewczyn ze mną. Nie wszyscy z szantażowanych jej
usługiwali, ale czasami coś od nich potrzebowała, więc większość pierwszego
rocznika Yesul była na jej zachcianki.
– Najbardziej wkurzające jest to, że traktuje nas
jak służących – zaczął Bin Jin.
– Przynieś, podaj, pozamiataj – dodała Ae Rae,
ostatnia z nas.
Westchnęłam.
– Kiedyś jej wygarnę – powiedziałam, kiedy
właśnie weszliśmy na stołówkę.
Ludzie byli zdziwieni widząc mnie z podwładnymi
Park, ale mimo gniewu na tę farbowaną blondynkę, starałam się nie zwracać uwagi
na ciekawcie spojrzenia i uszczypliwe zaczepki.
Chłopcy jako pierwsi wyszli na scenę, ale zanim
zaczęli śpiewać, mój kochany telefon zaczął brzęczeć w kieszeni marynarki.
Biegiem ruszyłam do wyjścia stołówki, zobaczywszy kto dzwoni.
– Tak mamo? – zapytałam.
~ Jadę na wakacje! – wrzasnęła do słuchawki, więc
odjęłam telefon od ucha.
– Jakie wakacje? – zapytałam, kiedy jej krzyk nie
rozbrzmiewał już w mojej głowie. – Do lata zostały przecież jakieś trzy
miesiące, a ja przecież muszę chodzić do szkoły.
~ Zauważ, że powiedziałam ‘jadę’, a nie
‘jedziemy’ – powiedziała. – Za dwa tygodnie, zostaniesz sama na trzy tygodnie.
– T-trzy? Co tak długo?
~ Jedziemy na długi pobyt na Hawajach.
– Mamo, ty pracujesz w tej gazecie dopiero tydzień,
a już jedziesz na wakacje? Nie wydaj ci się to podejrzane? – zapytałam.
~ Bardzo – przyznała. – Więc poszperałam i
sądzę, że mój kochany Hwang Yoe Hyun nie przestał się we mnie
podkochiwać.
– Niedobra! – zawołałam śmiejąc się. – Nie ładnie
tak wykorzystywać mężczyzn.
~ Przesadzasz.
– A kto się mną zaopiekuje? – mruknęłam smutno.
~ Przyjaźnisz się z sześcioma przystojnymi
chłopcami – przypomniała mi. No tak, o Yunie jej nie mówiłam. Skoro jest
dziennikarką to niech sama sobie zbiera informacje. Właściwie to jeszcze nic nie
ukazało się w Internecie, ani w prasie na temat Yuna i Yesul. – Jesteś śliczna,
więc ci pomogą – dodała.
– Ale Hawaje są dużo dalej niż Japonia – powiedziałam,
puszczając tamto mimo uszu. – Nie chcę, żebyś była, aż tak daleko.
~ Jesteś już dorosła. Poradzisz sobie.
– Tylko w świecie magii – burknęłam.
~ Wiara w siebie to podstawa, kochanie.
– Dobra, jedź, ale przywieziesz mi coś ładnego.
Zaśmiała się.
~ Zobaczymy. Do zobaczenia.
– Pa.
Dziś Yu Rin zaśpiewała kolejną piosenkę Hatsune
Miku, tym razem White Dove. Nie znoszę tej piosenki, ale na szczęście
usłyszałam tylko końcówkę.
– Gdzie byłaś? – zapytała Hoon Neul.
– Mama do mnie dzwoniła – powiedziałam. –
Musiałam odebrać.
Skinęła głową.
Kiedy Park skończyła śpiewać zaczęliśmy klaskać.
Nie wiem co śpiewali chłopcy, ale to ona dziś wygrała. Czasami mam wrażenie, że
oni się wymieniają wygraną.
– W piątek po szkole nagrywamy teledysk do Black
Rock Shooter w stołówce – powiedziała Yu Rin, podchodząc do nas, po ogłoszeniu
werdyktu. – Shin Hye, masz zostać po lekcjach w szkole. Nic nie planuj i
uprzedź matkę.
To ona wie nawet, że nie mam ojca?
Skinęłam głową.
– Park Yu Rin! – zawołał ktoś o bardzo znajomym
głosie.
Odwróciłam się do tej osoby.
– Świetnie ci poszło – pochwalił Park Yun. –
Bardzo mi się podoba jak śpiewasz.
Yu Rin uśmiechnęła się niby skromnie i lekko
zawstydzona.
Za Yunem szła jego obstawa
stworzona z Yesul Boys.
– Naprawdę tak sadzisz, Oppa?
Wszyscy wokół przeżyli właśnie bliskie spotkanie
z podłogą. Yu Rin zachowywała się przed Yunem jak słodka mała i niewinna
dziewczynka
– Mhm – mruknął i pozwolił jej złapać się za
ramię, po czym razem ruszyli do wyjścia ze stołówki. – Gdybyś była chłopcem, to
powiedziałbym naszemu prezesowi, żeby przyjął cie do naszego zespołu, zamiast
któregoś z tych z castingu.
– Naprawdę!? – zawołała uradowana Park, śmiejąc
się. – Jesteś taki wspaniały Yun Jae Oppa.
Oni dwoje na przedzie, a my wszyscy człapaliśmy
za nimi jak wryci. Ta dziewczyna jest straszna.
Na lekcji mój telefon zabrzęczał. Przyszła
wiadomość od Kanga.
‘Strzeżcie się. Przyjadę po Yuna’
Nie odpisałam, bo nauczyciel patrzył na nas
zadając pytania odnośnie lekcji.
Po lekcjach ja i Yesul Boys towarzyszyliśmy
Yunowi jako ochrona.
*
Do szkoły dojechałem w kilkadziesiąt minut i
akurat zdążyłem, kiedy tabun dzieciaków w mundurkach wysypał się ze szkoły. Wysiadłem
z mojego czerwonego Mitsubishi i usiadłem na brzegu jego maski, czekając na
Yuna. Założyłem na głowę kaptur, a na oczach miałem okulary przeciwsłoneczne.
Na szczęście nikt mnie nie zaczepił, aż do
momentu, w którym Yun mnie zobaczył. Towarzyszyli mu Shin Hye i jej koledzy.
Dziwne było to jak wszyscy ich tu traktowali. Oni w środku tłumu, a reszta
jakieś dwa metry odstępu on nich na każdą stronę.
Gdy Yun uśmiechnął się widząc mnie zrzuciłem
kaptur i wyszedłem im krok na spotkanie.
– Nie wierzę! – zawołał blondyn stając naprzeciw
mnie. – Komu udało się wyciągnąć ciebie z łóżka? Czyżby prezes? Bo w zasadzie
tylko jemu udaje się to robić.
– Yun, czy mógłbyś nie wywlekać prywatnych spraw
w miejscu gdzie roi się od naszych fanów? – zapytałam i wydąłem wargi. – Głupek
z ciebie.
Yun zmarszczył nos.
– Chcesz poznać moich nowych kolegów? – zapytał,
stając obok mnie tak, abym widział tamte szóstkę. – Są naprawdę fajni i mi
pomagają żyć w szkole.
– Jakbyś ubrał się w mundurek, to byłbyś już
idealnym uczniem liceum.
– To
są Kyu, Hwa, Ji, Hyo, Sang, a ta śliczna dziewczyna to Shin.
Shin Hye patrzyła na mnie z
rozdziawionymi ustami, więc uśmiechnąłem się unosząc jeden kącik ust, tak jak
lubi. Gdy tylko to zrobiłem zagryzła dolną wargę i uczepiła się ramienia Yunga.
– Dlaczego na Joonga i Kanga tak reagujesz, a na
mnie byłaś wściekła? – zapytał ją Yun.
– B-bo…
Nie mogła się wysłowić, ale nie wiem, czy to było
efektem gry, czy naprawdę oniemiała na mój widok. Przekręciłem głowę
przyglądając się jej i założyłem ramiona na piersi.
– Bo ty jesteś dziecinny, Yun – powiedziałem. –
Powiedz mi, Emm…?
– Shin – podsunął Yun.
Skrócił ich imiona. Nasze też on skrócił, no i
tak już pozostało.
– Powiedz mi Shin, którego z nas najbardziej
lubisz? – zapytałem nachylając się do niej.
Staliśmy na tyle blisko, że moja twarz znalazła
się tuż przy jej. Zauważyłem napięcie malujące się na twarzy chłopaków z Yesul
Boys. Zaśmiałem się krótko.
– K-kim… – Przełknęła ślinę patrząc na mnie oniemiała. –
D-dziękuję za a-autog-graf – wyjąkała.
– Autograf? – zdziwiłem się.
Skinęła powoli głową, po czym wyciągnęła coś ze
swojej torby. Było to zdjęcie z sesji, która jeszcze nie została opublikowana.
Byliśmy tam we trzech, a pod każdym z nas był podpis.
– Zastanawiałem się komu to dasz, Yun – powiedziałem,
prostując się.
Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie roiło się od
piszczących nastolatek. Przewróciłem oczami i zakręciłem kółkiem z kluczykami
na palcu.
– Mówiłem, że najśliczniejszej dziewczynie jaką
kiedykolwiek poznałem – odpowiedział.
Shin Hye spojrzała na niego gniewnie.
– Miałeś rację – powiedziałem, lustrując Shin Hye
wzrokiem, odrobinę opuszczając przy tym okulary słoneczne na czubek nosa. –
Bardzo mi się spodobała. – Wtedy mrugnąłem do niej i założyłem z powrotem
okulary.
Shin Hye zarumieniła się, a Yung zacisnął pięści
tak mocno, że aż mu knykcie pobielały.
Zaśmiałem się i otworzyłem drzwi od strony
kierowcy.
– To do zobaczenia jutro! – zawołał Yun obchodząc
samochód. – Dzięki za wszystko.
Po chwili już siedzieliśmy, a ja zapalałem
silnik.
– To ona? – zapytał Yun.
– Pierwszy raz ją na oczy widzę – skłamałem.
Yun jest mało spostrzegawczy, więc pewnie nie
skojarzy, że na zdjęciu, które zrobiono mi i Shin Hye przed jej domem jest ta
Shin, którą on zna. Przez niego już zaczynam skracać jej imię.
– Coś ciekawego się działo? – zapytałem, kiedy
odjeżdżaliśmy.
Pomachałem tłoczącym się przy bramie dziewczynom,
a one zaczęły skakać z radości.
– Shin zaprzyjaźniła się z Yu – zaczął. Żebym ja
jeszcze wiedział kim jest Yu. – Był kolejny turniej i dzisiaj wygrała Yu. Jest
bardzo miła i tak słodko wygląda kiedy się zawstydzi i rumieni. Przyznała mi
się, że mnie lubi najbardziej z naszej trójki.
– Podlizuje się.
– Wcale nie! – ofuknął się. – Jest naprawdę
wspaniała.
Zaśmiałem się i wyjechałem na główną drogę.
– Zastanawiałeś się może jaki będzie nasz nowy
kolega z zespołu? – zapytał po chwili milczenia Yun.
– Nie obchodzi mnie to – powiedziałem.
– No wiesz ty co – burknął. – Ja to bym chciał,
żeby było nas jeszcze więcej. Big Bang mają pięciu członków. B.A.P sześciu. A
Girls Generation dziewięć i…
– Czy ty nas porównujesz do
rozwrzeszczanego różowego zespołu, z samymi babami? – zapytałem z niedowierzaniem.
– Chciałem przez to powiedzieć, że jest ich dużo
i razem mogą się bawić wspaniale, a my we trzech to co? Ja gram na konsoli,
Joong gotuje i sprząta, a ty ciągle marudzisz i śpisz…
– Gdybym nie prowadził, to oberwałbyś magią, ale
szkoda mi samochodu.
Yun wydął wargi i założył ramiona na piersi,
osuwając się nisko na fotelu.
– Kiedy to prawda – burknął.
– Jutro idziesz w mundurku, co? – zapytałem z
szyderczym uśmiechem.
– Nie przypominaj.
– Wyprasuj go chociaż – nakazałem.
– Joong to zrobił – powiedział, a ja przewróciłem
oczami. – A ty mnie zawieziesz, więc śpij w nocy jak normalny Mag, a nie
zamieniasz się w Wampira.
Dziwne, ale to mnie zmotywowało, by po nocy nie
udoskonalać moich nowych piosenek. Pójdę dziś wyjątkowo spać o przyzwoitej
porze, ale najpierw lekcja z Shin Hye. I tak nie mamy na dziś nic
zaplanowanego. Później muszę do niej zadzwonić i jej o tym powiedzieć. Pewnie
będę się z niej śmiał o tę jej reakcję, że ‘pierwszy’ raz mnie zobaczyła.
~*~
I jak? Czekam na opinie ;)
Naprawdę dziwne. ^^ Wydawało mi sie, że pisałam komentarz, a tu nic. Moja głowa juz nie ogarnia. O.o
OdpowiedzUsuńKang, ten Kang ! Takie z niego cudowne ciastko do schrupania (ja chyba jestem glodna xd)
Yun też jest swietny. ^^
Ach, ta Park. jak juz mówiłam zmija z niej. I skąd ona zna japoński? O.o
Jak ja bym chciała poleciec na Hawaje. Muszę znaleźc sobie takiego szefa jak mama Shin, ale to za parę lat
Pada deszcz, pada deszcz dzwonią dzwonki sań xD Haha, to pogoda mnie rozwala i tak strasznie chce mi się śpiewać, ale to Cie chyba nie itneresuję, co ? :P
Konczę i czekam na next
tak bardzo śpiaca zyczę weny i pozdrawiam :*
Heh, kosmici go ukradli xD
UsuńKang jest tylko twój, ja wiem :P
Yuna już zostaw, jeden facet ci wystarczy :*
Park, to żmija wiem, tak ma być, a zaspojleruję wam, że coś się z nią dziwnego stanie na przełomie 10 i 11 rozdziału :P
Oh, Hwaje też bym chciała zobaczyć :(, a co do szefa, to żadnych romansów ja cię proszę xD
I powinno być 'pada śnieg', a jak o śpiewaniu mowa to ja zawsze słucham, szczególnie, że te opo to 'śpiewane' jest :'D. Może uda ci się z Kangiem zaśpiewać kiedyś :P
Dziękuję, również pozdrawiam ;)
Napiszę komentarz w domu bo internet zamula :*
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy :)
UsuńJednak napiszę ten komentarz!
OdpowiedzUsuńHak już Ci pisałam znów tytuł mnie zmylił. Myślałam, że to powie Kang. Ta jej mama jest powalająca. Ja na jej miejscu bałabym się ją zostawić z szóstką chłopaków. Porównanie do babskiego zespołu, musiałam tłumaczyć kuzynce z czego się śmieję, a i tak nic nie zrozumiała -,-'
Yay ^_^
UsuńTak ma być z tymi tytułami ;P
Nee, Kang aż tak potworny nie jest :(
Mama zawsze spoko, ona to jest mega, tak jak każda moja zmyślona mama, chodź ona chyba najlepsza jest, szkoda że coś... Aaa nie ważne :P
Ja też nie wiem z czego się śmiejesz ^_^
:*
A i jeszcze czytalam o bohaterach. "Wybuchowy narcyz" dobre i co to jest Lamia?
OdpowiedzUsuńW końcu się ktoś zdobył na przeczytanie tego! Yatta! :3
UsuńLamia to taka syrena z ogonem węża, a nie ryby, która zjada nie mężczyzny a noworodki i mogą nimi być tylko kobiety. U mnie jest troszkę bardziej zabarwiona definicja (zresztą jak w większości użytych ras), którą wkrótce poznacie ;)