wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 5.



No więc jest 16 kwietnia, godzina 5:45(mam nadzieję, że nie kłamałaś, bo cię znajdę i zabiję za tak wczesne wstawanie, kiedy jestem chora :D), wtedy, kiedy się urodziłaś naście lat temu Anika-chan.
Wiem, że nie lubisz swoich urodzin (może masz to po mnie, chociaż wprawdzie się nie znamy ;)), ale chcę ci życzyć wszystkiego co najlepsze w dzisiejszym dniu (i we wszystkich innych ;P) i żebyś kochała ten dzień, spędzając go z najbliższymi w miłej, ciepłej atmosferze. No i uwierz mi na słowo, że wiek, w który właśnie weszłaś jest naprawdę wspaniały ;)
Notka miała ukazać się 20 kwietnia, ale na urodzinki robię wyjątki ;*
Zapraszam, enjoy :)


Kim Kang Kyun proszony do gabinetu dyrektorki. Nalegam, aby zjawić się niezwłocznie. – Te słowa rozbrzmiały niezwykle głośno w mojej głowie, jak i innych uczniów i nauczycieli naszej szkoły.
Wszyscy z zebranych spojrzeli na mnie.
Wzruszyłem ramionami i wstałem z ziemi, zabierając swoją szatę i płaszcz mundurka, po czym ruszyłem w stronę pałacu, gdzie mieściła się szkoła dla obdarzonych talentem magicznym.
Było dopiero południe, a ja właśnie skończyłem zdawać test ze Sprawności Obronnych Zdolności Magicznych. Wypadłem dobrze, więc nauczyciel pozwolił mi i innym , którzy już zaliczyli test odpocząć.
Wchodząc po ogromnych schodach do budynku założyłem przez głowę szatę, zakrywając jak dotąd nagie ramiona i klatkę piersiową. Założyłem pas, po czym przyczepiłem płaszcz klamrami do szaty na ramionach.
– Kang Kyun! – zawołał ktoś, biegnąc mi na spotkanie.
Był to dobrze znany mi upierdliwy blondyn.
– Co się stało, Han Yun Jae, gdzie Lee Joong Kyung? – zapytałem.
– Gdzieś się szwenda. Skąd mam wiedzieć, kończę przecież dopiero pierwszą klasę, a on już przedostatnią, więc wiesz…
– Należycie do tego samego magicznego gatunku, więc…
– Ja w ogóle nie o tym co miałem – przerwał mi. – Po co Pani Topaz cię wzywa? Jakaś misja? A może opieka? Ja chcę mieć już opiekę. Najlepiej nad jakąś ładną dziewczyną, bo jak mi dadzą faceta, tak jak tobie w tamtym roku to…
– Pytasz mnie o coś, to oczekuj odpowiedzi, a nie gadasz od rzeczy, dobrze? – zapytałem.
Zaczęliśmy się wspinać po marmurowych schodach na górę.
Kiedy się nie odezwał, odpowiedziałem.
– Nie mam pojęcia po co mnie wzywa. Zawsze dowiaduje się tego w jej gabinecie, więc nie odpowiem ci na to pytanie. A co do opieki to dostają ją nieliczni i tylko nieliczni mogą być opiekunami, a ty się do tego nie nadajesz.
– Nie gaś mnie, bo mi się złoty na szary zamienia.
Miał na myśli włosy. Prawda, zmieniły się na szare.
Westchnąłem, bo komunikat właśnie się powtórzył.
– Musze przyspieszyć. Znajdź Joong Kyunga i zaprowadź do Jesiennego Ogrodu, za pół godziny się spotkamy.
– Jasne.
Odszedł, a jego włosy wróciły do normalnego koloru.
Skupiłem się i minąwszy grupkę Wróżek teleportowałem się na pięto gdzie przechodziło się do wierzy z gabinetem dyrektorki. Przywołałem windę i wjechałem nią na szczyt wieży.
– Wzywałaś Bogini – powiedziałem, wchodząc do gabinetu, po czym skłoniłem się nisko.
– Tak – odpowiedziała.
Bogini Topaz miała długie zielone włosy i oczy w tym samym kolorze. Była raczej surową kobietą i wzywała do siebie tylko, gdy chciała coś zlecić, nigdy z powodu nagany. Tym zajmowali się inni.
– Podejdź proszę – wskazała mi krzesło przed jej biurkiem.
Podszedłem, ale nie usiadłem.
– Dziękuję, postoję.
– Jak wolisz. Bogini Światła odkryła nowy talent. Nie była to nieświadoma swojej mocy Magiczka. Jej matka wszystko jej opowiedziała, więc masz ułatwione zadanie.
– Druga opieka? – zdziwiłem się. – Jestem przecież w trzeciej klasie, a opiekę dostają tylko uczniowie parzystych klas.
– Masz rację, ale już niedługo koniec roku, a dziewczynę należy przygotować przed wrześniem.
– Nie ma innych odpowiednich to tego osób?
– Wszyscy z czwartych i drugich klas są już zajęci lub za słabi dla jej mocy, a szóstoklasiści mają w tym miesiącu zbyt dużo zajęć. Ty jesteś odpowiedni, ponieważ ona jest Koreanką jak ty.
– Słucham?
W Korei nie pozostało wielu magów. Większość rodów przeniosła się na Ignis kilka wieków temu. Moja rodzina także. Na Ziemi pozostało ich tylko kilkoro, ale to pojedyncze przypadki z reguły bez rodzin.
– Dobrze słyszysz. W Korei w Seulu mieszka naprawdę silna Magiczka. Jej moc dopiero się uwolniła, a już prawie dorównuje przeciętnemu drugoklasiście. Brakuje jej tylko odrobinę do twojego poziomu siły sprzed trzech lat.
– A więc nowy podopieczny – westchnąłem.
– Jeśli ktoś ma ją nauczyć kontroli to tylko ty. Jest spokojna, ale podobno potrafi się porządnie zdenerwować, a nie chcemy, żeby wysadziła pół kraju, kiedy niekontrolowana moc wybuchnie, prawda?
Skinąłem głową.
– Tutaj jest adres. – Podała mi niewielką karteczkę. – Bogini Światła była już u niej wczoraj i ją uświadomiła.  Wiesz co masz robić?
– Tak.
– Zabierz ze sobą na Ziemię Han Yun Jae i Lee Joong Kyunga. Zostaniecie tam przez najbliższych siedem miesięcy. Możecie rozwijać swoją karierę bez przeszkód.
– Dziękuję.
– Ach, jeszcze jedno… Jak poszedł dzisiejszy egzamin?
– Maksymalna liczba punktów – powiedziałem z zadowoleniem.
– Tego się spodziewałam.
Uśmiechnęła się, co było dla niej rzadkością.
– Możesz odejść.
Skłoniłem się i odwróciłem.
– Powiedz Yun Jae, żeby rodzice zapisali go do jakiegoś liceum, bo jego Ziemskie szkolenie nie szło zbyt dobrze.
Zaśmiałem się.
– Oczywiście.

– To chyba tutaj – mruknąłem do siebie patrząc na jasny dom po mojej prawej.
Numer i ulica się zgadzały.
Wysiadłem z samochodu, uprzednio zarzucając duży kaptur brązowej kurtki na głowę, z rodzaju tych ‘styl zarezerwowany dla Magów’ i ruszyłem przez ulicę, a później dróżką do drzwi.
Przed kilkoma minutami weszła tam jakaś brązowowłosa dziewczyna w mundurku szkolnym. Wysiadła z samochodu z jakimś chłopakiem w okularach i dziewczyną wyglądająca jakby z horroru się urwała. Ta brązowowłosa z chłopakiem ruszyli do jasnego domu, a ta z horroru do podobnego, ciemniejszego obok. Jednak chłopak tylko odprowadzał ją, bo po chwili zniknął w tym ciemniejszym domu obok.
Odczekałem chwilę i dopiero wyszedłem.
Dostałem akta dziewczyny, więc zacząłem je przeglądać, kiedy już tu zaparkowałem.
Przez większość życia mieszkała w Japonii, więc niemożliwe jest, żeby mnie znała. Nie jestem tak znany, żeby w Japonii o mnie słyszano. Tak myślę. Jednak nigdy tam nie byłem, więc nie wiem czy moje przypuszczenia są dobre.
Zapukałem do drzwi i zdjąłem kaptur z głowy.
– Choi Shin Hye? – zapytałem, kiedy drzwi się otworzyły i stanęła w nich tamta długowłosa dziewczyna.
Skinęła głową.
Widocznie była zaskoczona moim widokiem. Czyli jednak Koreanka mieszkająca od małego w Japonii, nie zerwała kontaktu z rodzinnym krajem.
– Jestem twoim opiekunem jako Maga. Czy mogę wejść? – zapytałem.
Znów skinęła głową.
Kiedy się cofnęła, wszedłem do domu, a ona zamknęła za mną drzwi i wymijając mnie weszła na stopień do przedpokoju, po czym skręciła w prawo.
– Mamo, przyszedł opiekun… – powiedziała. – Mag. K-kim Kang Kyun…
Wiedziałem, że mnie pozna.
Westchnąłem i zdjąłem buty.
Widać było, że mówienie sprawia dziewczynie trudności.
– Słucham? – z kuchni dobiegł mnie kobiecy głos.
Był podobny do tego dziewczyny, ale bardziej dorosły.
To co po chwili się stało bardzo mnie zaskoczyło.
Kobieta z kuchni krzyknęła, kiedy jej córka, zemdlała padając na twarz, ale zdążyłem zareagować i złapałem ją w pasie zanim uderzyła głową o podłogę.
– Jesteś opiekunem? – zapytała kobieta, kiedy wziąłem dziewczynę na ręce.
– Tak. Nazywam się Kim Kang Kyun, a pani…
– Choi Shi Ho, mama Shin Hye. Możesz ją zabrać do salonu na kanapę?
Skinąłem głową i ruszyłem w wskazanym kierunku z nieprzytomną dziewczyną w ramionach.

*

Kiedy się obudziłam wciąż było jasno. Nie wiem ile byłam nieprzytomna, ale chyba nie trwało to długo, bo słońce wciąż chyliło się ku zachodowi, tak jak, kiedy wróciłam do domu.
– Mamo – zaczęłam nie otwierając oczu. Uśmiechnęłam się do siebie. – Miałam wspaniały sen. Był tam Kyu Dong Oppa i Noona i ty też. A później przyszedł Kim Kang Kyun.
Mama odchrząknęła.
– Chwila… To nie może być sen, bo Noona, odwoziła mnie i Oppę do domu, a później rozmawiałyśmy i ktoś pukał…
Zerwałam się gwałtownie na kanapie do pozycji siedzącej i rozejrzałam po salonie, w którym aktualnie się znajdowałam. Nie pamiętam, żebym tu przyszła i się kładła.
Mama siedziała w jednym fotelu, tam gdzie prędzej Bogini Alba, a w tym drugim siedział…
– Kim Kang Kyun – pisnęłam.
Jego czerwone włosy Ulzzang i czarne oczy rozpoznałabym wszędzie. Nawet na niewyraźnym zdjęciu i to z daleka. Ale proszę powiedzcie mi, co jeden z najlepszych piosenkarzy Korei robi w moim domu!? I to na dodatek lider k-popowego zespołu Fallen Angels!
– To nie był sen – oznajmił chłopak.
Jaki on jest przystojny! Bardziej niż na zdjęciach.
– Widzę – powiedziałam nienaturalnie wysokim głosem.
– Uspokój się, kochanie – nakazała mama.
– Ale, on… On jest…
– Wiem kim jest. Opowiedział mi wszystko, kiedy byłaś nieprzytomna – wyjaśniła. – Bez urazy – spojrzała na Kang Kyuna – ale jak można mdleć na widok chłopaka.
Zrobiłam się czerwona na twarzy.
– Przywykłem – powiedział Kang Kyun śmiejąc się.
– Moim opiekunem będzie Kim Kang Kyun – powiedziałam do siebie opuszczając nogi z kanapy na podłogę.
Chłopak zaśmiał się.
Dlaczego moim opiekunem musi być akurat ten z tej trójki, którego lubię najbardziej!?
– Kim Kang Kyun jest magiem! – wrzasnęłam zrywając się na równe nogi.
– Jak widać – powiedział z uśmiechem.
– Osz ty w mordę…
– Wyrażaj się – warknęła mama.
– Wybacz mamo, ale… Jestem taka szczęśliwa!
– Twoje pozytywne uczucia są teraz spotęgowane przez uwolnioną moc – powiedział Kang Kyun. – To normalne, że…
– Proszę, nie usprawiedliwiaj mnie mocą. – Usiadłam. – Chociaż nie jestem z tych, które mdleją na widok celebrytów, a widziałam kiedyś Kanon Wakeshime i jakoś nie reagowałam.
– Twoje powiększone do ludzkich rozmiarów zdjęcie z nią wisiało na twoich drzwiach od pokoju w starym domu – przypomniała mi mama. – Zrobię herbatę – dodała, wstając.
– Ja dziękuję – powiedział Kang Kyun.
– Zrobię herbatę – powiedziała z większym naciskiem i wyszła z salonu.
– Jej się nie odmawia – szepnęłam.
– Zapamiętam, że muszę zacząć jej unikać – stwierdził czerwonowłosy. – Nie znoszę herbaty.
– Nie da rady unikać mojej mamy. A co do jej herbaty to ją polubisz.
A co do celebrytów, to przecież moja mama przecież będzie pracowała jako paparazzi! Co mam teraz robić!? Osz ty…
– Opowiesz mi na czym polega ta cała opieka? – zapytałam, już nie ogarnięta zauroczeniem na widok lidera wspaniałego zespołu.
– Po pierwsze, muszę nauczyć cię kontroli nad mocą – zaczął. – Za dwa tygodnie uwolni się w całości i zapewne cię zaatakuje, więc mamy niewiele czasu. Więcej na razie nie musisz wiedzieć.
– Jak to mnie zaatakuje? – zapytałam.
– To próba, jeśli jej podołasz to nadal będę twoim opiekunem. Jeśli nie, twoja moc zniknie i będziemy zmuszeni wymazać ci wspomnienia ze mną.
Przełknęłam ślinę.
– Zaśpiewasz coś dla mnie? – zapytałam.
Chciałam sprawdzić jak zareaguje, ale jednocześnie się zarumieniłam. Zaskoczyłam go. Patrzył na mnie, po czym zamrugał szybko kilka razy.
– Słucham?
– Pytałam, czy coś mi zaśpiewasz – powiedziałam już z mniejszą pewnością siebie.
– Nie – powiedział stanowczo.
– Jesteś Magiem – stwierdziłam.
Patrzył na mnie pytająco.
– Nie poprawisz sobie czasami głosu magią? – zapytałam.
Wiem, że nie ładnie tak kogoś podejrzewać, bez żadnych podstaw do tego, no ale…
– Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił – powiedział wyzywająco. Wkurzyłam go.
– Herbatka! – zawołała mama niosąc tacę, na której były filiżanki stojące na talerzykach do góry dnem, dzbanuszek z herbatą i talerzyk ciastek z czekoladą.
Kim Kang Hyun patrzył z niezadowoleniem, kiedy mama nalewała herbatę do filiżanek.
– A tylko mi użyj magii, żeby to znikło, albo stało się coś z moją filiżanką to zniszczę ci struny głosowe – powiedziała słodko mama do Kang Kyuna.
Spojrzał na mnie pytająco.
Wzruszyłam ramionami.
– Pani także jest magiem? – zapytał biorąc od niej filiżankę.
– Tak, ale moja moc jest słaba. Nie chodziłam do szkoły. Mama uczyła mnie kontroli i kilku sztuczek, Shin Hye też je potrafi.
Uśmiechnęłam się i wzięłam filiżankę. Herbata jak zwykle pachniała wanilią.
Kang Kyun pociągnął maleńki łyk herbaty i wytrzeszczył na mamę, zaskoczone oczy.
– To jest herbata z magią – stwierdził.
– Odrobiną – stwierdziła.
– Nie znam już nikogo kto by ją potrafił – powiedział. – Moja babcia zawsze mi ją robiła, gdy byłem mały. Kiedy zmarła… – zamilkł.
Kurde, a tak chciałam usłyszeć to do końca. No ale nie wypada pytać.
Westchnął.
– Ona dla każdego smakuje inaczej, prawda? – zapytał.
Mama skinęła głową.
– Ja czuję cynamon z czekoladą – powiedziała.
– Nigdy mi nie mówiłaś, że to magiczna herbata – burknęłam, patrząc w filiżankę. – A ja się zastanawiałam, czemu akurat wanilia. A ty, Kim Kang Kyun? Co czujesz?
– Coś – odpowiedział i znów się napił.
Zasmuciłam się.
Kiedy ludzie nie chcą o sobie mówić, to znaczy, że nie chcą się przywiązywać do innych, a teraz to oznacza, że on będzie mnie traktował tylko jak uczennicę, a nie przyjaciółkę.
– Kiedy zaczniemy lekcje? – zapytałam.
– Za dwa dni – powiedział. – Kariera wzywa.
– A właśnie – zaczęłam ożywiając się. – Dlaczego nazywacie się Fallen Angels? Ty jesteś magiem, a Lee Joong Kyung i Han Yun Jae? Oni też są Magami?
– Są Upadłymi Aniołami – powiedział.
– Co!? – powiedziałam z niedowierzaniem. Moje oczy prawie wyskoczyły z orbit, a na buzi zagościł uśmieszek zaskoczenia. – Zawsze uwielbiałam Upadłych. Są tacy… i w ogóle… i tego, że… ach – westchnęłam.
Odłożyłam filiżankę i złapałam się za twarz, kręcą głową. Jednak po chwili przestałam i spojrzałam na naszego gościa.
Kim Kang Kyun patrzył na mnie unosząc brew.
Puściłam twarzy i spuściłam głowę, żeby ukryć twarz za kurtyną włosów. Od śmierci Izumiego zawsze miałam je rozpuszczone.
– Właściwie to oni nigdy nie byli w niebie i nigdy też nie upadli. Są potomkami Upadłych, więc nie mają skrzydeł, ale nie są też do końca Aniołami.
– Aaa – mruknęłam unosząc głowę. – Naprawdę dla mnie nie zaśpiewasz?
– Nie.
– Naprawdę  n i e  zaśpiewasz, czy może: N i e na pewno nie zaśpiewasz?
– Jesteś dziwna – stwierdził.
– Wiem. A więc?
Westchnął.
– Nie to nie.
– A będę mogła poznać chłopaków?
– Poznałaś mnie jako Kang Kyuna Maga opiekuna, a nie Kim Kang Kyuna lidera zespołu, jasne? Dla ciebie jestem tylko starszym kolegom, a nie celebrytą. Tego mnie nie znasz.
– Tak jest! – zawołałam, salutując mu.
– Nie salutuje się do nagiej głowy, dziewczyno.
Przewróciłam oczami.
– Muszę już się zbierać – powiedział Kim Kang Kyun, odstawiając pustą już filiżankę na talerzyk na stoliku, po czym wstał. – Miło było mi panią poznać, pani Choi. Ciebie również Choi Shin Hye.
Uśmiechnęłam się uradowana i także wstałam.
– Dziękuję za herbatę.
– Nie ma za co.
Odprowadziłam czerwonowłosego do drzwi.
– Zwracaj się do mnie Kang, zrozumiano? – zapytał, kiedy zakładał buty.
– Zrozumiano – powiedziałam.
– Masz telefon? – zapytał, prostując się po chwili.
Skinęłam głową.
– Daj mi go na moment.
Sięgnęłam do mojej torby szkolnej, którą prędzej zostawiłam przy drzwiach i wygrzebałam go stamtąd. Gdy podawałam go Kangowi, zamarłam, ponieważ na zawieszce na nim było małe zdjęcie avatar Kanga.
 – A więc to ja jestem twoim ulubionym – powiedział z uśmiechem satysfakcji i wziął telefon do ręki. – Podczas rozmowy odniosłem inne wrażenie.
Prychnęłam.
– Nie prychaj, bo jak zaczniemy trenować to dam ci taki wycisk, że nie będziesz mogła się ruszyć.
– Hee?
– Wpisałem ci swój numer – powiedział, zwracając mi telefon.
– A tak w ogóle to co cię obchodzi który członek Fallen Angels jest moim ulubionym? – burknęłam. – Przecież nie znam cię jako lidera i celebrytę, tylko Maga.
– Racja, ale to i tak interesujące.
Dlaczego jego uśmiech jest taki słodki i wywołuje u mnie dreszcze?
Kang otworzył drzwi i wyszedł na werandę, zakładając kaptur.
– Na przyszłość – rzucił przez ramię. – W trzeciej klasie uczy się czytania niezablokowanych umysłów. Uważaj o czym myślisz, ktoś może cię podsłuchać.
I odszedł.
– Czy on powiedział, że może czytać w myślach? – zapytałam siebie na głos, kiedy zszedł już na ulicę przed domem. – On słyszał jak go wychwalam!? – pisnęłam. – Kang, ty buraku! – wrzasnęłam wybiegając za nim boso na zewnątrz.
On odwrócił się, a ja zbyt szybko biegłam, więc wpadłam na niego. Na szczęście mnie złapał, dzięki czemu nie upadłam.
Kaptur spadł mu z głowy.
– Już drugi raz dziś lądujesz w moich ramionach – powiedział. – I nie jestem burakiem. Lekcją drugą będzie nauka blokowania swojego umysłu.
– Jesteś! – prychnęłam, spoglądając na niego z dołu, zaciskając wargi i nadymając policzki. – Możesz mnie puścić. Mogę już sama stać.
Powoli mnie wypuścił i poczochrał moje włosy, które zaraz poprawiłam.
– Wracaj do środka. Jest zimno, a ty nie masz butów – stwierdził.
– Zauważyłam – prychnęłam.
– Mówiłem, żebyś nie prychała – powiedział na odchodne, zakładając z powrotem kaptur.
Znów prychnęłam.
Zacznę o tobie rozmyślać jak już sobie pojedziesz, Kang buraku.

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 4.



Saengsin chughadeulibnida Karolina :D
Wszystkiego najlepszego z okazji osiemnastych urodzin! Ale nie przestawaj nigdy być takim 'debilem' jak jesteś. Mentalnie nigdy nie dorastaj i na zawsze pozostań Otaku.
Ta notka tak dla ciebie :*
 I w końcu ten, którego tak lubisz ;)


Wszyscy, których mijaliśmy na korytarzach dołączali do nas i szli za nami na stołówkę. Kiedy tam dotarliśmy był tam już spory tłum ludzi. Stoliki były tu poustawiane przy ścianach, więc na środku było dużo wolnego miejsca.
– Ktoś się będzie bić? – zapytała z przestrachem.
– Można to nazwać bitwą – stwierdził Wook.
– Hee!? Yung, ty się będziesz bił?
– My wszyscy – powiedział wskazując swoich przyjaciół. – I ty też. Słyszałem jak śpiewałaś, kiedy wczoraj biegłaś. Masz wspaniały głos i nam dziś pomożesz. Chłopaki, Power by B.A.P, jasne.
– Ale ich tam jest sześciu, a nas pięcioro – zaprzeczył Hyo Hee.
– Właśnie dlatego Choi Shin Hye tutaj jest.
– Chwila – przerwałam. – Bitwa… Będziecie tańczyć? Czy…
– Śpiewać, kochanie – powiedział Wook, obejmując mnie ramieniem.
– Serio!?
– Spójrz tam – wskazał mi dziwny stół w rogu pomieszczenia.
Był to stół DJ’a.
– To jest straszne – wydukałam nie mogąc się poruszyć. Hwa Yong nadal mnie obejmował. – Z horroru, przeniosło mnie do musicalu.
– Choi, znasz tę piosenkę? – zapytał Ji Woo.
– Na pamięć – powiedziałam.
– A co do tańca, to będzie dziś jak w teledysku – powiedział Yung. – Znasz kroki? – zapytał mnie.
Skinęłam głową.
– Ja biorę Banga – powiedział Jung. – Zelo dla Hyo Hee, Him Chan będzie dla Hwa Yonga, Jong Up dla Ji Woo, Young Jae dla Sang Joona, a Dae Hyun zostaje dla Shin Hye.
– Ale ja jestem dziewczyną. I nie potrafię śpiewać.
– Nie szkodzi. Zdaję się na ciebie – powiedział z uśmiechem, kładąc mi dłoń na ramieniu, zrzucając przy tym rękę Wooka.
– Gdy byłam w podstawówce wybrano mnie do chórku do jakiegoś przedstawiania. Byłam dublerką najważniejszej postaci i niestety ona nie mogła wystąpić, więc wzięli mnie,  a ja panicznie boję się tłumów skupiających uwagę na mnie – szepnęłam z pochyloną głową, rumieniąc się. – Musiałam tam zaśpiewać piosenkę i jakiś muzyk był na tym przedstawieniu i zaproponował mi prywatne lekcje śpiewu, ale mama się nie zgodziła, bo nie było nas stać, więc on zatrudnił się w szkole, jako opiekun koła muzycznego, które było darmowe.
– I ty sądzisz, że nie potrafisz śpiewać? – zapytał Hwa Yong.
– Ja nie sądzę, tak jest.
– W taki razie trochę zafałszujesz – powiedział z uśmiechem Ji Woo. – A my nie pokonamy Barbie, ale co tam i tak nigdy nie wygrywamy.
– Barbie? – zdziwiłam się.
– Park Yu Rin – powiedział Sang Joon, jak o czymś brzydkim i nieprzyjemnym.
– Tamta dziewczyna z klasy? Ta taka słodka?
Wszyscy pokiwali głowami.
– Z wyglądu piękna, ale wewnątrz zepsuta – stwierdził Hwa Yong. – Gdyby nie Jung, to byśmy o tym nie wiedzieli, bo ona lubi grać idealną. Ale jak już jej kosza dał trzeci raz to poznał jej charakterek.
– Zawsze śpiewa sama, kiedy ktoś się jej wetnie w słowa, gdy śpiewa piosenkę z podziałem na role to jest uśmiechnięta, ale później po wszystkim potrafi tak zbesztać, że człowiek w zamknięciu wyląduje z załamaniem nerwowym – wtrącił Hyo Hee.
– Ma nawet swój kanał na You Tube, gdzie wstawia teledyski do nagranych piosenek – dodał Hwa Yong. – Głównie śpiewa po Japońsku, bo jej babcia jest japonką, ale Yu Rin nigdy tam nie była. Pewnie będzie ci zazdrościła.
Właśnie na środek Sali wyszła blond włosa Park Yu Rin. Zatrzymała się i przybrała pozę. Gdy rozbrzmiała muzyka powoli zaczęła się ruszać, a wokół niej zebrało się kilka dziewczyn i zaczęło tańczyć z nią.
Pierwszymi dźwiękami jakie usłyszałam było tykanie zegara, gdy umilkło Yu Rin zaczęła śpiewać.
– Black Rock Shooter. Doko e itta no? Kikoemasu ka?
– Black Rock Shooter!? – jęknęłam. – Ta piosenka mnie prześladuje.

Z pięć minuty później…

– Wasuresou ni nattara, Kono uta o, Utau no – zakończyła ciszej i spokojniej piosenkę i wtedy rozbrzmiały głośne brawa.
Park Yu Rin ukłoniła się widowni i wskazała w naszą stronę, po czym przywołała chłopaków gestem. Dopiero teraz zauważyłam, że Yu Rin ma w uszach słuchawki, a przy ustach mikrofon, takie jak w programach rozrywkowych. Kiedy ona śpiewała my uzgadnialiśmy co zrobimy.
– Idziemy po sprzęt – nakazał Yung. – Choi, pamiętaj o czym mówiliśmy.
– Jasne.
Podeszliśmy do DJ’a. Był nim niski chłopak o czarnych oczach i zielonych włosach.
– Włączysz Power B.A.P – powiedział, kiedy DJ rozdawał mikrofony.
Zielonowłosy skinął głową.
– Daj jeszcze jeden dla niej, kiedy już zacznę śpiewać – nakazał.
– Właśnie miałem pytać kto z wami zaśpiewa, bo jest was pięcioro, a potrzeba sześciu – stwierdził DJ.
– Właśnie ona.
Chłopaki pościągali marynarki i zarzucili je na stojak obok stołu DJ’a.
– To dobry pomysł? – zapytał zielonowłosy.
– Zaufaj mi.
Tamten wzruszył ramionami i zaczął cos włączać w laptopie. Yesul Boys w międzyczasie ustawili się na prowizorycznej scenie w klucz, jak ptaki z Yungiem na czele.
Odetchnęłam głęboko, kiedy muzyka rozbrzmiała. Najpierw jakieś skrzypnięcia i odgłos spadających kropli deszczu w ulewie, a później cichy dźwięku wolnej muzyki, następnie uderzenie,  chłopcy się poruszyli i zaczęli tańczyć, dobrze mi znany taniec, a Kyu Dong zaczął rapować.
Pisnęłam z zachwytu, bo szło mu to wspaniale.

[YongGuk] <Kyu Dong>
Neohuineun gwireul maggo ibeul maggo
Ni bae chaeugi bappa da ppaeseo ganeun role
Dekalkomani cheoreom don gwonryeog
Myeongye deureun an byeon haneun role
Umjigyeo ttaega dwaesseo gang
Jawa yagja geu paneul busul
Anthem
Hyeogmyeong igeon
Guernica flow
Geureonikka modu
Keep your head Up

Kiedy skończył swoją kwestię i włączył się Hwa Yong, szybko założyłam mikrofon, zdjęłam marynarkę i pobiegłam do nich, po drodze magicznie zmieniając odrobinę głos, żeby nikt nie słyszał mojego prawdziwego.
Nie powiedziałam o tym chłopakom, ale za każdym razem, kiedy śpiewam jedni ludzie milkną, nie wiedząc co powiedzieć, inni nieruchomieją z oniemienia, a niektórzy nawet płaczą.

[HimChan] <Hwa Yong>
Deoneun eobseo jeonguineun eobseo
Don apeda gulbog haneun sesangiya

Miałam tylko kilka sekund, żeby wcisnąć się między chłopaków i zacząć tańczyć.

[JongUp] <Ji Woo>
Himitneun jaui geuneure
Himeobtneun janeun jutneunda

W porę wskoczyła między nich i dołączyłam się.  Na szczęście nic nie zepsułam i wszystko poszło po naszej myśli.

[YoungJae] <Sang Joon>
Ani aniya ani aniya
No no no
Jeongmal igeon aniya

Wszyscy patrzyli na mnie zaskoczeni, kiedy zaczęłam śpiewać kwestę Dae Hyun.

[DaeHyun] <Shin Hye>
Naega wasseo
Uriga wasseo
Stop

[All]
We got the power
I got the power

[YoungJae] <Sang Joon>
Geu ape gulhaji ma neonneon
Geureoji mara gogael deureora

[All]
We got the power

[DaeHyun] <Shin Hye>
Geue majseo ssawo
Cheonsaui eolgullo nal nal nal
Chyeodaboji ma geojitmarida

Muzyka nieznacznie zaczęła cichnąć i razem zaczęliśmy powtarzać jedno słowo w rytm muzyki, zakrywając usta tak jak w teledysku, ale nie do końca, żeby było nas słychać.

[All]
Warning warning warning warning
Warning warning warning warning
Warning warning warning warning
Warning warning warning warning

Nie pamiętam, kto to śpiewał z B.A.P, ale u nas Hwa Yong.

Are you ready!?

To Yung zaśpiewał na przemian z nami i słuchaczami. Na każde ‘Hate you’ chłopcy wskazywali na Park Yu Rin, która patrzyła na nas gniewnie.

[YongGuk] <Kyu Dong> 
Everybody say
Hate you
One more say
Hate you
Everybody say
Hate you
One more say

To śpiewał Yong. I pozostałe ‘Shot’ też.

One shot

Zastanawia mnie skąd w ręce Hyo Hee wziął się megafon, bo nie pamiętam, żeby miał go ze sobą, albo podchodził do stołu, czy coś.

[Zelo] <Hyo Hee>
Hwa hwanhan bicheul garin
Jadeuri burineun hoengpo
Two shot
Agmareul ppaedeureo dalmeun
Gyaedeureun maeil gasigeul jitgo
Three shot
Jeonguiraneun gamyeoneul
Sseo geue majseo ssauneunge nae
Ego
Four shot

Hyo Hee odrzucił megafon przez który śpiewał w widownie. Nadal mnie ciekawi skąd go wziął.

Rideume matchwo teure baghin geotdeureun
Amudo moreuge da kkaebusyeo
Whoa
Ijen umjigil sigani dwaesseo

Zamiast B.A.P Kyu Dong wypowiedział Yesul Boys. Nie wiem jak mu się to udało, ale fajnie to brzmiało w kontekście piosenki.

[YongGuk] <Kyu Dong>
B A P (Yesul Boys)

[Zelo] <Hyo Hee>
Move the crowd action
Urin I sesange sae barameul ireukyeo
Da ttarawa jeori bikyeo
Urin yaghan jadeurui
It's all passion

[JongUp] <Ji Woo>
Geugeon dwaesseo gasigeun dwaesseo
Aghanjaman saranamneun sesangiya

[HimChan] <Hwa Yong>
Tv
E nawa utneun eolgullo
Eorin yeonghondeureul jitbaltneunda

[YoungJae] <Sang Joon>
Ani aniya ani aniya
No no no
Jeongmal igeon aniya

[DaeHyun] <Shin Hye>
Naega wasseo uriga wasseo
Stop

[All]
We got the power
I got the power

[YoungJae] <Sang Joon>
Geu ape gulhaji ma neonneon
Geureoji mara gogael deureora

[All]
We got the power

[DaeHyun] <Shin Hye>
Geue majseo ssawo
Cheonsaui eolgullo nal nal nal
Chyeodaboji ma geojitmarida

[All]
Warning warning warning warning
Warning warning warning warning

[YongGuk] <Kyu Dong>
Everybody say
Hate you
One more say
Hate you
Everybody say
Hate you
One more say

Teraz taniec. Starałam się tańczyć, tak żeby nie było mi widać bielizny, kiedy podnosiłam nogi do góry, ale to nie było łatwe, szczególnie przy wykopach i z tą długością spódniczki.

[All]
Bomb bomb follow me
Himeul gajeunjayeo
Follow me
Bomb bomb follow me
Nananana lalala
Bomb bomb follow me
Modu hanadoeeo
Follow me
Bomb bomb follow me
Nananana lalala

Tu zaczęłam robić rytmiczne ‘Woooo’.

We got the power
I got the power

[YoungJae] <Sang Joon>
Geu ape gulhaji ma neonneon
Geureoji mara gogael deureora <– ten fragment zaśpiewałam z Sang Joonem.

[All]
We got the power

[DaeHyun] <Shin Hye>
Geue majseo ssawo
Cheonsaui eolgullo nal nal nal
Chyeodaboji ma geojitmarida

Na koniec przed nas wyszedł Kyu Dong i tak jak Bang w teledysku przeciął pięścią powietrze.
– To było zaskakująco dobre – powiedziała Park Yu Rin podchodząc do nas, kiedy tłum wybuchł krzykiem tak głośnym, że zagłuszał nawet moje myśli. – Polepszacie się. Nie myślałam, że kiedyś zagustujecie w B.A.P. Było by jednak lepiej, gdyby był z wami szósty chłopak.
– Wiesz Park, tak jakby nikogo nie obchodzi twoje zdanie – powiedział Hwa Yong.
Prychnęła.
– A więc wysłuchamy widów.
– Spokój! – krzyczał do mikrofonu DJ. – Cisza!
Tłum powoli cichnął.
– Kto jest za tym, aby to Park Yu Rin znów wygrała nasz codzienny Voice Tournament!?
Tłum zaczął wrzeszczeć.
Pak spojrzała na nas z wyzywającym spojrzeniem, o chwilę za długo zatrzymując swój wzrok na mnie.
– A kto jest za Yesul Boys z nowym członkiem!? Przypominam, że to dziewczyna!
Ten krzyk był tak ogłuszający, że musiałam zakryć uszy rękoma. Było słychać gwizdy, a sam dźwięk trwał dość długo.
– No cóż, sądzę że dziś tę rywalizację wygrywają… Yesul Boys!
Chłopaki unieśli dłonie żeby przybić piątkę, ale zatrzymali się i spojrzeli na mnie. Uśmiechnęłam się i podskoczyłam, żeby przybić wysoką piątkę. Musiałam, bo oni są dla mnie za wysocy.

– Do zobaczenia! – zawołałam do stojącego przed moim domem Kyu Donga.
Pomachał mi i odszedł.
– Jak było w szkole? – zapytała mama, kiedy weszłam do kuchni i zajrzałam do garnka, w którym coś mieszała.
Zanurzyłam w nim palec i oblizałam.
– Za mało soli – powiedziałam. – A co do szkoły to… – Usiadłam z westchnieniem.
– Aż tak źle? – zaniepokoiła się, wyłączając palnik, po czym usiadła obok mnie i położyła swoje dłonie na moich na stole.
– Było wspaniale! – zawołałam uradowana. – Ta szkoła jest stuknięta, ale świetna. Kyu Dong Oppa…
– O-oppa? – zdziwiła się mama.
Skinęłam głową.
Opowiedziałam jej wszystko. O tym jak rozmawiałam z Yungiem wczoraj biegając i na balkonie, ale nie podając mamie dokładnych lokalizacji tych rozmów, jeszcze by mi pokój zabrała. Mówiłam o jego propozycji, że będzie mi pomagał odganiać chłopaków, ale nie wspomniałam o jego propozycji udawania mojego chłopaka, a następnie o wyczekiwaniu długiej przerwy, na której miało się wydarzyć coś niezwykłego. Racja to było niezwykłe. Później ze szczegółami opisałam jak śpiewaliśmy i tańczyliśmy na stołówce wygrywając tym samym szkolny Voice Tournament.
– Nie wiedziałam, że Yesul to szkoła muzyczna – powiedziała, kiedy skończyłam. – Gdybym wiedziała to byś tam nie poszła, bo na razie nie mamy pieniędzy na opłaty na naukę śpiewy i gry na instrumentach…
– Yesul nie jest szkołą muzyczną, ale dyrektor, kiedyś chodził do jakiejś akademii sztuki w USA. Dlatego zafundował uczniom sprzęt do śpiewania i pozwolił organizować turnieje, ale nie ma wielu chętnych, ponieważ nie ma nikogo na poziomie Park Yu Rin, Yung Kyu Donga i chłopaków.
– Skoro twoje wystąpienie pomogło im wygrać, pierwszy raz od dłuższego czasu z tą dziewczyną to znaczy, że jednak ktoś jest.
– Mamo…
Wzruszyła ramionami.
– Chwila… Czy ty powiedziałaś, że na razie nie mamy pieniędzy na moją naukę śpiewu i gry?
– No tak.
– Jak bardzo lepiej jest płatna ta twoja nowa praca?
– Bardzo – powiedziała z uśmiechem.
Miałam już coś powiedzieć, ale rozległo się pukanie do drzwi.
– Otworzę – powiedziałam i wyszłam z kuchni. – Może to Oppa – stwierdziłam. – Chłopaki umawiali się, że pójdziemy w Weekend świętować zwycięstwo..
– Ja ci dam świętować! – zawołała mama.
Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi.
Na werandzie nie stał Kyu Dong, ale ktoś zupełnie inny, znajomy, ale jednak obcy.
– Choi Shin Hye? – zapytał chłopak.
Skinęłam głową.
– Jestem twoim opiekunem jako Maga. Czy mogę wejść?
Znów skinęłam głową.
Cofnęłam się, żeby go przepuścić, a kiedy wszedł do domu, zamknęłam drzwi i wyminęłam go idąc do kuchni.
– Mamo, przyszedł opiekun… – zaczęłam. – Mag. K-kim Kang Kyun…
Byłam tak zaskoczona tym kogo zobaczyłam w naszym domu, że nie mogłam się wysłowić.
– Słucham? – zapytała.
To było ostatnie co pamiętam, bo tak jak stałam padłam do przodu na podłogę w kuchni.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 3.


Notka dzień prędzej niż planowałam. Jakby ktoś chciał  linki do innych blogów, lub po prostu wiedzieć o nadchodzących notkach to jestem dostępna na GaduGadu. Mój nr: 44780282
Zapraszam do czytania i czekam na opinie ;)


– Jak widzę mundurek pasuje idealnie – powiedział Kyu Dong, kiedy rano wyszłam mu na spotkanie, przed moim domem.
Mundurki Yesul składały się z białej koszuli, czarnej marynarki z kieszonką na piersi z herbem szkoły. Miała białe wykończenia i duże srebrne guziki z herbem szkoły. Do tego zielonoczarny krawat z herbem Yesul i czarna plisowana spódniczka w zieloną kratę sięgająca przed kolano… zdaje mi się, że taka powinna być, ale ta którą pożyczyłam od Kyu Ding, była o wiele krótsza. Do mundurka dodałam czarne za kolanówki, które nosiłam w Japonii i zielone trampki.
Kyu Dong miał podobną marynarkę, lecz wykończenia były szare, a nie białe jak u mnie. No i miał jasnobrązowe spodnie, a jego krawat był w zielonoczarne paski.
Dziś na nosie miał okulary w czarnych oprawkach. A włosy nad lewym uchem miał zaczesane do tyłu. Trzymały się bez żadnych spinek, więc musiał użyć lakieru do włosów.
– Tak – przyznałam. – Jak tam relacje z Nooną? – zapytałam, kiedy ruszyliśmy do samochodu stojącego na ulicy przed domem Yunga.
– Jest wściekła za Fallen Angels. Rozwalił jej wczoraj głośnik, więc nie mogła się odegrać swoimi krzykami. Dzięki bogu, moje uszy wciąż działają.
Mrugnął do mnie.
Dopiero teraz zauważyłam, że Kyu Dong jest przystojny. Nie widziałam tego, bo nie miał okularów, a teraz one nadają mu wyjątkowy wygląd.
– Szybciej smarkacze! – wrzasnęłam Kyu Ding od samochodu. W ustach trzymała papierosa, którego po chwili wypluła. – Shin Hye nie może się spóźnić. Wszyscy mnie w tej cholernej budzie znają, jak ja będę wyglądała, co!?
Kyu Dong otworzył mi drzwi z tyłu, a kiedy już weszłam usiadł obok mnie.
– Boisz się mnie, brat? – zapytała, Noona z trzaskiem zamykając za sobą drzwi kierowcy.
– Nie chcę zostawiać Choi Shin Hye samej – odpowiedział, spoglądając na mnie.
Gdy zobaczył, że na niego patrzę uśmiechnął się.
Jadąc do szkoły nic nie mówiliśmy, bo Kyu Ding włączyła muzykę na cały regulator. Była tak głośna, że aż czułam ją na plecach.
– Czemu to było tak głośne!? – powiedziałam do Kyu Donga, kiedy wysiedliśmy przed szkołą, a Nuna odjechała z piskiem opon. – Chyba ogłuchłam!
– Słyszę. Krzyczysz – zaśmiał się.
– Tak!? – znów wrzasnęłam. Odchrząknęłam. – Tak? – zapytałam już normalnie. Ale wciąż słyszałam inaczej.
– Eonni ma w bagażniku subufor – powiedział.
– A co to jest?
– Duży głośnik – wytłumaczył, kiedy ruszyliśmy w stronę szkoły.
Nie był to jakiś wyjątkowy budynek. Bardzo podobny do mojej starej szkoły, ale z mniejszymi oknami i grafitowymi ścianami. Kilka pięter, dziedziniec z niewielkim parkingiem i takie tam…
– Musimy znaleźć jakiegoś nauczyciela – powiedział Kyu Dong. – Chodźmy do sekretariatu – zdecydował. – A jak nie to do ich pokoju.
Starałam się nie zwracać uwagi na ludzi, którzy przyglądali się nam, ale to nie było łatwe, szczególnie kiedy zaczęli szeptać.
Bezwiednie złapałam Yunga za rękę, przysuwając się do niego.
– Co się stało? – zapytał spoglądając na mnie.
– Wszyscy się na mnie patrzą – mruknęła, przykładając zaciśniętą w pięść lewą dłoń do ust i złapałam zębami za paznokieć. – To jest dziwne.
– Teraz to się będą na nas jeszcze bardziej patrzeć, bo trzymasz mnie za ręką.
– Hee!? – pisnęłam i spojrzałam w dół.
Rzeczywiście trzymałam jego dłoń. Chciałam szybko puścić, ale on wzmocnił uścisk.
– Jeśli nie chcesz, żeby inni chłopcy się do ciebie przystawiali to mogę udawać twojego chłopaka – powiedział.
Zarumieniłam się. Opuściłam głowę i przytuliłam się do ramienia Kyu Donga.
– A już myślałam, że masz dziewczynę. – Zaśmiałam się nerwowo.
– Nie mam – powiedział, także się śmiejąc się.
– A mógłbyś mieć udawaną? – zapytałam. – Naprawdę byś się zgodził?
Spojrzałam na niego, a on wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Jesteś bardzo ładna, więc na pewno będzie wielu, którzy chcieliby się z tobą umówić, a dla mnie to zaszczyt chodzić – tu wykonał palcami w powietrzu cudzysłów – z piękną dziewczyną.
Już drugi chłopak stwierdził, że jestem piękna, ale chwila… Czy Yung powiedział prędzej, żeby  i n n i  chłopcy się do mnie nie przystawiali? Co miał na myśli?
– A więc…? – zaczęłam. – Mam się do ciebie zwracać… – zamilkłam i przełknęłam ślinę.
– Kyu Dong Oppa – powiedzieliśmy równocześnie.
Wchodząc do budynku szkoły śmialiśmy się.
– A ty mów do mnie Choi.
– Dobrze. Choi. – Uśmiechnął się. – Jednak nie zaczniemy ze sobą chodzić tak szybko, nie?
Pokiwałam głową z uśmiechem.
– Yung Kyu Dong! – zawołał ktoś, gdy skręciliśmy w jakiś korytarz.
Oboje się obróciliśmy.
W naszą stronę szedł jakiś chłopak. Był w mundurku takim jak Kyu Dong, ale marynarkę miał przewiązaną za rękawy na ramionach. Na głowie miał czarny kapelusz w stylu retro, a jego długie czarne kręcone włosy były związane w kucyk na karku. Oczy miał czarne jak węgle i był przystojny, ale jego twarz nie była tak chłopięca jak Kyu Donga, bardziej męska.
Przyznam, ze zaniemówiłam na jego widok.
– Ty baranie, jak śmiałeś… Ooo – z początku jego głos wyrażał furię, ale szybko przerodził się w zaciekawienie. – A cóż to za śliczne słoneczko? – zapytał, nachylając się do mnie z oczami wielkimi jak talerze i świecącymi jak gwiazdy. – Skąd wziąłeś taką słodycz?
Bardziej wtuliłam się w ramię Kyu Donga. Byłam nie wiem z jakiego powodu przerażona. Nie podobało mi się to wszystko, ale czułam, że tylko z Yungiem będę czuć się pewnie.
– Wook Hwa Yong, to jest Choi Shin Hye, Choi to jest Hwa Yong.
– Miło mi cię poznać – powiedziałam, ale wciąż trzymałam Kyu Donga za rękę.
– Mnie również? – dosłownie zapytał.
Uśmiechnęłam się do niego.
– Hwa Yong? Coś ci się stało? – zapytał Yung.
– Hee? Nie, nic. – Wyprostował się. – Miałem cię za coś okrzyczeć, ale to się teraz wydaje bez sensu. Jesteście parą? – zapytał, a jego oczy znów rozbłysły, kiedy spojrzał na nasze splecione palce.
Żadne z nas nie odpowiedziało.
– Choi jest tutaj nowa – powiedział w końcu Yung. – Muszę ją zaprowadzić do nauczyciela…
– Skoro nie jesteście razem to czemu…?
– Choi jest wstydliwa i nie lubi obcych. Chodźmy…
– Paa – powiedziałam machając do Wook Hwa Yonga, gdy odchodziliśmy. – Kto to był? I ja wcale nie jestem wstydliwa. Chyba…
– Mój przyjaciel. Jest ich jeszcze trzech – powiedział z westchnieniem. – Powiedziałem, że jesteś wstydliwa, żeby się odczepił. Dziś najpóźniej na długiej przerwie ich wszystkich zobaczysz. Na pewno.
– A co będzie na długiej przerwie? Czyżby to było związane z tym czymś niezwykłym, czego nigdy w życiu nie widziałam? – zapytałam.
Skinął głową.
– Moja ciekawość ma granice… A jak wybuchnę przed długą przerwą i zrobię coś złego, żeby się dowiedzieć o co chodzi?
– Jestem ciekawa do czego byś się posunęła – odpowiedział.
Izumi zwykle mówił mi o co mu chodzi, kiedy miał dla mnie jakąś niespodziankę, a ja wypowiedziałam tamte słowa. Widocznie nie na wszystkich to działa.
Westchnęłam.

Wicedyrektor powiedział mi, że będę przydzielona do klasy pierwszej be (1-B), na co Kyu Dong się bardzo ucieszył, bo to jego klasa. Mi to wcale nie przeszkadzało i nawet się cieszyłam, że chociaż jego będę znała w klasie i będę miała od kogo pożyczać notatki, gdyby coś mi wypadło.
Oczywiście gdy mnie zobaczył w mundurku Kyu Ding i na dodatek z Kyu Dongiem to pomyślał, że nią jestem i zaczął się śmiać, co robię w liceum, ale kiedy mi się przyjrzał, stwierdził, że to jednak kto inny a nie Kyu Ding.
Czyli z tego co powiedział mundurek Kyu Ding był czymś wyjątkowym w szkole, kiedy jeszcze do niej chodziła. Fakt. Spódniczka ledwie sięgała połowy uda, a pod spodem wszyta była cienka siateczka, nieznacznie dłuższa od spódnicy. Koszula i marynarka zostały tak zwężone, żeby
– Witaj w swojej nowej psychicznie chorej klasie – powiedział Kyu Dong wpuszczając mnie do klasy przed sobą.
– Psychicznie chorą? – zdziwiłam się. – Co masz na myśli?
– Wejdź a zobaczysz.
Uniosłam jedną brew, ale weszłam do środka.
To co zobaczyłam było zaskakujące i jednocześnie dość straszne, ale wciąż ciekawe.
W mojej starej klasie było strasznie, bo Yue zwykle gnębiła Yoshiro, Sasaki krzyczała na nich. Jakieś dziewczyny rozmawiały o chłopakach z klasy śmiejąc się przy tym, a oni rozmawiali głównie o grach, no i ja z Izumim, siedzieliśmy w kącie planują strategie w naszych ulubionych grach, lub mówiliśmy o anime, które następnym razem obejrzymy. Podsumowując było głośno, a tu…
W jednym kącie stała jakaś dziewczyna o długich blond lokach o orzechowym odcieniu, z długą grzywką na prawym oku, zaczesaną na ucho i spiętą. Chyba ćwiczyła śpiew, bo wydawała z siebie przyjemne dla ucha dźwięki, jakiejś nie znanej dla mnie piosenki. Wokół niej stało kilka osób, wyglądających jak grono wiernych fanów, lub jej podwładni. Miała słodką buzię dziewczynki i wydawała się idealna. Przynajmniej z wyglądu.
Na środku, przy biurku nauczyciela stała grupka chłopaków, a wśród nich Wook Hwa Yong. Rozmawiali o czymś gorączkowo. Jeden z nich odsunął się odrobinę i pokazał jakiś ruch taneczny, a tamci mu przytaknęli.
Pozostali uczniowie rozmawiali głośno, po pomieszczeniu latały papierowe samoloty i kulki papieru, ktoś rysował na tablicy, a niewiadomo skąd wydobywała się jakaś muzyka.
Najbliżej nas stała śpiewając dziewczyna i od razu nas zauważyła. Nie trzymaliśmy się już za ręce od dłuższego czasu, więc zastanawiało mnie dlaczego się nam tak przygląda.
– Yung Kyu Dong – powiedziała, przerywając swoje ćwiczenia głosowe.
– Przewodniczący! – wrzasnął ktoś i wszystko momentalnie ucichło i się zatrzymało.
Zamrugałam zaskoczona.
– Prze-przewodniczący?
– No tak – powiedział wzruszając ramionami.
– Dlaczego mi nie mówiłeś? – zapytałam, używając oskarżycielskiego tonu.
– Bo przewodniczący zwykle są… źle odbierani.
Złożyłam ręce na piersi.
– Przewodnicząca mojej klasy w Japonii, była…
Nie dokończyłam, bo śpiewająca dziewczyna mi przerwała. Byłam pewna, że słyszała iż mówię. Stała wystarczająco blisko.
– Yung Kyu Dong – powiedziała znów i podeszła.
– Park Yu Rin.
– Dziś dogrywka, nieprawdaż?
Kyu Dong spojrzał na mnie przegryzając dolną wargę.
– Tak jak mówiłem. Ale nie mówny teraz o tym, zaraz zaczną się zajęcia.
– Jak chcesz.
Odeszła do swojego kącika, a my poszliśmy do grupki chłopaków z przodu klasy.
To było dziwne, myślałam, że zapyta o moje imię, ale ona chyba nawet mnie nie zauważyła. Lub ignorowała. Coś w tym jest.
– Hej chłopaki – powiedział Yung, kiedy tamci nas zauważyli. – Chcę wam przedstawić Choi Shin Hye. Od dziś będzie z nami chodziła do szkoły.
– Jaka słodka.
– Taka maleńka.
– To twoja dziewczyna?
– Cześć Choi Shin Hye!
Te ostatnie wypowiedział Wook Hwa Yong.
Uśmiechnęłam się.
– To są Soo Hyo Hee – brązowe włosy, nie za ciemne, Ani nie za jasne, lekko miedziane. I szarozielone oczy, kontrastujące z kolorem włosów. – Seok Ji Woo – ciemnobrązowe włosy podniesione na żel i pozostawione w nieładzie oraz ciemnobrązowe włosy. – oraz Sub Sang Joon – najciemniejsze włosy z tej trójki, ale jaśniejsze od czarnych Kyu Donga i Hwa Yonga. Ale za to jego oczy były ciemniejsze od czarnych Hwa Yonga. – A Wook Hwa Yonga już znasz.
Tamta trójka spojrzała na długowłosego gniewnie.
– To już znasz Yesul Boys – powiedział Wook. – Nie pytaj skąd ta nazwa. Sami nie wiemy kto ją wymyślił.
Zaśmiałam się i ukłoniłam im.
– Miło mi was poznać – powiedziałam radośnie.
Po chwili wszyscy mnie otoczyli i zaczęli się przyglądać z zaciekawieniem.
– Chodzisz z Yungiem? – zapytał szeptem Ji Woo.
Spuściłam wzrok, lekko się garbiąc i zagryzłam wargę.
Co prawda nasza ‘miłość’ ma się dopiero rozwinąć, ale nie zaszkodzi udawać, że się lubimy, nie?
– Lubisz go!? – zapytał podnieconym szeptem Hyo Hee.
– Jak słodko się zarumieniła – dodał Sang Joon.
Zarumieniłam się!? Naprawdę?
Odsunęłam się od nich i szybko odwracając się do Kyu Donga, wtuliłam się w niego. Musiałam go bardzo zaskoczyć, bo nie ruszał się przez chwilę, ale po chwili jego dłoń spoczęła z tyły mojej głowy.
Jak już mam być wstydliwa to będę.
– Mówiłem Wookowi, że Shin Hye jest wstydliwa. Dajcie się jej zaaklimatyzować, a nie wypytujecie, czy jesteśmy parą. Nie znamy się zbyt długo, bo Choi niedawno przeprowadziła się do Seulu.
Wczoraj.
– A no to spoko.
– Jasne.
– Będziemy mili.
– Zawsze jesteśmy – powiedział z udawaną obrazą Wook Hwa Yong.
Zaczęli się śmiać.
W klasie znajdowały się cztery rzędy ławek po siedem miejsc. Yesul Boys zajmowali ostatnią. Było ich pięcioro, więc dwa miejsca pozostawały wolne. Wolałam usiąść z nimi, a nie obok tych których w ogóle nie znam, no ale gdybym zmieniła zdania to nie mogłabym, bo w klasie tylko dwa miejsca były wolne i to te obok chłopaków.
Wszyscy zgodnie przesunęli się o jedno miejsce, żebym usiadała obok okna i tylko obok Kyu Donga.
– Powiesz mi co się stanie na długiej przerwie? – zapytałam Yunga, kiedy zajęcia się zaczęły.
Pokręcił przecząco głową.
Złożyłam ręce na ławce przed sobą i oparłam na nich brodę.
Lekcje dłużyły mi się niemiłosiernie, a to z powodu tak wielkiego wyczekiwania długiej przerwy. Głupi Yung, mógł mi nie mówić. Moje ciekawość naprawdę zaraz sięgnie zenitu.
– Kyu Dong Oppa? – zaczęłam, kiedy nauczyciel wyszedł z klasy po dzwonku na ostatnią krótką  przerwę przed tą długą.
– Tak?
– Masz łaskotki? – zapytałam, podnoszą głowę i podpierając ją jedną ręką.
Zaśmiał się.
– Co to za pytanie?
– Ja mam – powiedziałam. – Za uszami, a ty?
– W zasadzie wszędzie, a co?
– Pytam o głupoty, bo chcę wiedzieć o tobie więcej.
Spojrzał na mnie z góry.
– Czy to ma cos związanego z wybuchem twojej ciekawości.
Opuściłam ręce na dół i przyłożyłam czoło do blatu stolika.
– Już nie wytrzymam – jęknęłam. – Powiedz mi, bo cię załaskoczę na śmierć.
– Nie ma mowy.
– Yung – powiedziałam płaczliwym głosem i usiadłam prosto. – Ja naprawdę muszę wiedzieć.
– Od wczoraj wiesz o niespodziance i dobrze ci idzie. Została tylko jedna lekcja i idziemy na stołówkę.
– Oppa – znów smutny głosik.
Nachyliłam się do niego i pogłaskałam delikatnie jednym palcem jego szyję.
Wzdrygnął się.
– Nawet nie próbuj – pogroził mi palcem.
– Bo zacznę łaskotać.
– Zaraz będzie dzwonek, więc później.
– Jesteś okropny.
Założyłam ręce na piersi, wydymając ragi i odchyliłam się na krześle w tył.
Gdy Kyu Dong patrzył na tablicę, sięgnęłam do jego brzucha i zaczęłam łaskotać. Po chwili wybuchnął śmiechem i próbował oderwać moje dłonie od siebie, ale mu to nie wychodziło, bo tak bardzo się śmiał.
– S-shin Hye – zawołał. W jego oczach stanęły łzy.
– Powiesz mi?
– Wook, zabierz ją!
Hwa Yong nachylił się nad stolikiem i spojrzał na mnie z uśmiechem.
– Ale po co? Takie z ciebie sztywniak, że trochę śmiechu ci nie zaszkodzi.
– T-to boli – wyjąkał.
– Oppa, mów.
– Nie!
Zerwał się nagle na równe nogi i uciekł od stolika.
Dziwne, że nauczyciel nie zareagował.
Prychnęłam i znów wydęłam wargi jak naburmuszone dziecko.
– Ja ci powierzam sekret mojego życia, a ty mnie torturujesz – powiedział oskarżycielsko, ale uśmiechał się.
– Ja nie chcę wybuchnąć – powiedziałam, siadając na krześle bokiem. – Kto mnie zeskrobie z sufitu i ścian? – bąknęłam.
– Ja! – zawołał Ji Woo, patrząc na mnie z uniesioną dłonią, nad wciąż pochylającym się Yongiem.
Westchnęłam.
– Idę spać.
Położyłam się na ławce i rzeczywiście zasnęłam. Obudził mnie dzwonek oznajmiający długą przerwę.
Zerwałam się szybko do pozycji siedzącej i szybko rozejrzałam dookoła.
Nauczyciel właśnie wychodził z klasy, a uczniowie zbierali się do wyjścia.
– Smacznie się spało? – zapytał Kyu Dong, kiedy wstawaliśmy.
– Hee?
Uśmiechnął się.
– Nie spałam – skłamałam.
– Twój oddech był miarowy i bardzo cicho chrapałaś.
– Co!? – zawołałam zaskoczona. – Ja nie chrapię.
– A więc jednak spałaś.
Prychnęłam i wyszłam szybko z klasy. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie wiem gdzie jest stołówka, do której mieliśmy iść. Wróciłam więc i wzięłam z portfela kilka won, które mama mi rano dała na drugie śniadanie.
– Idziemy do stołówki, Yesul Boys – powiedziałam. – Teraz. Muszę wiedzieć o co wam chodzi z tą szkołą.
– Ten jej wstyd chyba uleciał – stwierdził Sang Joon.
– Potrafię się bić – powiedziałam, kiedy wyszliśmy w szóstkę na korytarz. – Chłopaka też położę – dodałam po chwili.
Trenowałam z Izumim Karate u nas w szkole. Ian z nami chodził. Oni mieli już zielone pasy, a ja dopiero pomarańczowy, ale potrafię sporo i w sparingach też dużo.
– Och, to Yesul Boys – powiedziała jakaś dziewczyna, kiedy przechodziliśmy korytarzem. – Powodzenia!
– To nowa dziewczyna, prawda? – zapytał ktoś.
– Z Japonii?
– Tak, ale nie wygląda jak Japonka.
– Pokonajcie ją, dla nas! – zawołał jakiś chłopak. – Pokażcie kto tu rządzi.
– O co im chodzi, Yung? – zapytałam.
– Zobaczysz.


~*~*~*~*~*~

I jak?