Notka dzień prędzej niż planowałam. Jakby ktoś chciał linki do innych blogów, lub po prostu wiedzieć o nadchodzących notkach to jestem dostępna na GaduGadu. Mój nr: 44780282
Zapraszam do czytania i czekam na opinie ;)
– Jak widzę mundurek pasuje
idealnie – powiedział Kyu Dong, kiedy rano wyszłam mu na spotkanie, przed moim
domem.
Mundurki Yesul składały się z
białej koszuli, czarnej marynarki z kieszonką na piersi z herbem szkoły. Miała
białe wykończenia i duże srebrne guziki z herbem szkoły. Do tego zielonoczarny
krawat z herbem Yesul i czarna plisowana spódniczka w zieloną kratę sięgająca przed
kolano… zdaje mi się, że taka powinna być, ale ta którą pożyczyłam od Kyu Ding,
była o wiele krótsza. Do mundurka dodałam czarne za kolanówki, które nosiłam w
Japonii i zielone trampki.
Kyu Dong miał podobną marynarkę,
lecz wykończenia były szare, a nie białe jak u mnie. No i miał jasnobrązowe
spodnie, a jego krawat był w zielonoczarne paski.
Dziś na nosie miał okulary w
czarnych oprawkach. A włosy nad lewym uchem miał zaczesane do tyłu. Trzymały
się bez żadnych spinek, więc musiał użyć lakieru do włosów.
– Tak – przyznałam. – Jak tam
relacje z Nooną? – zapytałam, kiedy ruszyliśmy do samochodu stojącego na ulicy
przed domem Yunga.
– Jest wściekła za Fallen Angels.
Rozwalił jej wczoraj głośnik, więc nie mogła się odegrać swoimi krzykami.
Dzięki bogu, moje uszy wciąż działają.
Mrugnął do mnie.
Dopiero teraz zauważyłam, że Kyu
Dong jest przystojny. Nie widziałam tego, bo nie miał okularów, a teraz one
nadają mu wyjątkowy wygląd.
– Szybciej smarkacze! – wrzasnęłam
Kyu Ding od samochodu. W ustach trzymała papierosa, którego po chwili wypluła.
– Shin Hye nie może się spóźnić. Wszyscy mnie w tej cholernej budzie znają, jak
ja będę wyglądała, co!?
Kyu Dong otworzył mi drzwi z tyłu,
a kiedy już weszłam usiadł obok mnie.
– Boisz się mnie, brat? –
zapytała, Noona z trzaskiem zamykając za sobą drzwi kierowcy.
– Nie chcę zostawiać Choi Shin Hye
samej – odpowiedział, spoglądając na mnie.
Gdy zobaczył, że na niego patrzę
uśmiechnął się.
Jadąc do szkoły nic nie mówiliśmy,
bo Kyu Ding włączyła muzykę na cały regulator. Była tak głośna, że aż czułam ją
na plecach.
– Czemu to było tak głośne!? – powiedziałam
do Kyu Donga, kiedy wysiedliśmy przed szkołą, a Nuna odjechała z piskiem opon.
– Chyba ogłuchłam!
– Słyszę. Krzyczysz – zaśmiał się.
– Tak!? – znów wrzasnęłam.
Odchrząknęłam. – Tak? – zapytałam już normalnie. Ale wciąż słyszałam inaczej.
– Eonni ma w bagażniku subufor –
powiedział.
– A co to jest?
– Duży głośnik – wytłumaczył,
kiedy ruszyliśmy w stronę szkoły.
Nie był to jakiś wyjątkowy
budynek. Bardzo podobny do mojej starej szkoły, ale z mniejszymi oknami i
grafitowymi ścianami. Kilka pięter, dziedziniec z niewielkim parkingiem i takie
tam…
– Musimy znaleźć jakiegoś
nauczyciela – powiedział Kyu Dong. – Chodźmy do sekretariatu – zdecydował. – A
jak nie to do ich pokoju.
Starałam się nie zwracać uwagi na
ludzi, którzy przyglądali się nam, ale to nie było łatwe, szczególnie kiedy
zaczęli szeptać.
Bezwiednie złapałam Yunga za rękę,
przysuwając się do niego.
– Co się stało? – zapytał
spoglądając na mnie.
– Wszyscy się na mnie patrzą –
mruknęła, przykładając zaciśniętą w pięść lewą dłoń do ust i złapałam zębami za
paznokieć. – To jest dziwne.
– Teraz to się będą na nas jeszcze
bardziej patrzeć, bo trzymasz mnie za ręką.
– Hee!? – pisnęłam i spojrzałam w
dół.
Rzeczywiście trzymałam jego dłoń.
Chciałam szybko puścić, ale on wzmocnił uścisk.
– Jeśli nie chcesz, żeby inni
chłopcy się do ciebie przystawiali to mogę udawać twojego chłopaka –
powiedział.
Zarumieniłam się. Opuściłam głowę
i przytuliłam się do ramienia Kyu Donga.
– A już myślałam, że masz
dziewczynę. – Zaśmiałam się nerwowo.
– Nie mam – powiedział, także się
śmiejąc się.
– A mógłbyś mieć udawaną? –
zapytałam. – Naprawdę byś się zgodził?
Spojrzałam na niego, a on
wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Jesteś bardzo ładna, więc na
pewno będzie wielu, którzy chcieliby się z tobą umówić, a dla mnie to zaszczyt
chodzić – tu wykonał palcami w powietrzu cudzysłów – z piękną dziewczyną.
Już drugi chłopak stwierdził, że
jestem piękna, ale chwila… Czy Yung powiedział prędzej, żeby i n n i
chłopcy się do mnie nie przystawiali? Co miał na myśli?
– A więc…? – zaczęłam. – Mam się
do ciebie zwracać… – zamilkłam i przełknęłam ślinę.
– Kyu Dong Oppa – powiedzieliśmy
równocześnie.
Wchodząc do budynku szkoły
śmialiśmy się.
– A ty mów do mnie Choi.
– Dobrze. Choi. – Uśmiechnął się.
– Jednak nie zaczniemy ze sobą chodzić tak szybko, nie?
Pokiwałam głową z uśmiechem.
– Yung Kyu Dong! – zawołał ktoś,
gdy skręciliśmy w jakiś korytarz.
Oboje się obróciliśmy.
W naszą stronę szedł jakiś
chłopak. Był w mundurku takim jak Kyu Dong, ale marynarkę miał przewiązaną za
rękawy na ramionach. Na głowie miał czarny kapelusz w stylu retro, a jego
długie czarne kręcone włosy były związane w kucyk na karku. Oczy miał czarne
jak węgle i był przystojny, ale jego twarz nie była tak chłopięca jak Kyu
Donga, bardziej męska.
Przyznam, ze zaniemówiłam na jego
widok.
– Ty baranie, jak śmiałeś… Ooo – z
początku jego głos wyrażał furię, ale szybko przerodził się w zaciekawienie. –
A cóż to za śliczne słoneczko? – zapytał, nachylając się do mnie z oczami
wielkimi jak talerze i świecącymi jak gwiazdy. – Skąd wziąłeś taką słodycz?
Bardziej wtuliłam się w ramię Kyu
Donga. Byłam nie wiem z jakiego powodu przerażona. Nie podobało mi się to
wszystko, ale czułam, że tylko z Yungiem będę czuć się pewnie.
– Wook Hwa Yong, to jest Choi Shin Hye, Choi to jest Hwa Yong.
– Miło mi cię poznać –
powiedziałam, ale wciąż trzymałam Kyu Donga za rękę.
– Mnie również? – dosłownie
zapytał.
Uśmiechnęłam się do niego.
– Hwa Yong? Coś ci się stało? – zapytał
Yung.
– Hee? Nie, nic. – Wyprostował
się. – Miałem cię za coś okrzyczeć, ale to się teraz wydaje bez sensu.
Jesteście parą? – zapytał, a jego oczy znów rozbłysły, kiedy spojrzał na nasze
splecione palce.
Żadne z nas nie odpowiedziało.
– Choi jest tutaj nowa –
powiedział w końcu Yung. – Muszę ją zaprowadzić do nauczyciela…
– Skoro nie jesteście razem to
czemu…?
– Choi jest wstydliwa i nie lubi
obcych. Chodźmy…
– Paa – powiedziałam machając do
Wook Hwa Yonga, gdy odchodziliśmy. – Kto to był? I ja wcale nie jestem
wstydliwa. Chyba…
– Mój przyjaciel. Jest ich jeszcze
trzech – powiedział z westchnieniem. – Powiedziałem, że jesteś wstydliwa, żeby
się odczepił. Dziś najpóźniej na długiej przerwie ich wszystkich zobaczysz. Na
pewno.
– A co będzie na długiej przerwie?
Czyżby to było związane z tym czymś niezwykłym, czego nigdy w życiu nie
widziałam? – zapytałam.
Skinął głową.
– Moja ciekawość ma granice… A jak
wybuchnę przed długą przerwą i zrobię coś złego, żeby się dowiedzieć o co
chodzi?
– Jestem ciekawa do czego byś się posunęła
– odpowiedział.
Izumi zwykle mówił mi o co mu
chodzi, kiedy miał dla mnie jakąś niespodziankę, a ja wypowiedziałam tamte
słowa. Widocznie nie na wszystkich to działa.
Westchnęłam.
Wicedyrektor powiedział mi, że będę
przydzielona do klasy pierwszej be (1-B), na co Kyu Dong się bardzo ucieszył,
bo to jego klasa. Mi to wcale nie przeszkadzało i nawet się cieszyłam, że
chociaż jego będę znała w klasie i będę miała od kogo pożyczać notatki, gdyby
coś mi wypadło.
Oczywiście gdy mnie zobaczył w
mundurku Kyu Ding i na dodatek z Kyu Dongiem to pomyślał, że nią jestem i
zaczął się śmiać, co robię w liceum, ale kiedy mi się przyjrzał, stwierdził, że
to jednak kto inny a nie Kyu Ding.
Czyli z tego co powiedział
mundurek Kyu Ding był czymś wyjątkowym w szkole, kiedy jeszcze do niej
chodziła. Fakt. Spódniczka ledwie sięgała połowy uda, a pod spodem wszyta była
cienka siateczka, nieznacznie dłuższa od spódnicy. Koszula i marynarka zostały
tak zwężone, żeby
– Witaj w swojej nowej psychicznie
chorej klasie – powiedział Kyu Dong wpuszczając mnie do klasy przed sobą.
– Psychicznie chorą? – zdziwiłam
się. – Co masz na myśli?
– Wejdź a zobaczysz.
Uniosłam jedną brew, ale weszłam
do środka.
To co zobaczyłam było zaskakujące
i jednocześnie dość straszne, ale wciąż ciekawe.
W mojej starej klasie było strasznie,
bo Yue zwykle gnębiła Yoshiro, Sasaki krzyczała na nich. Jakieś dziewczyny
rozmawiały o chłopakach z klasy śmiejąc się przy tym, a oni rozmawiali głównie
o grach, no i ja z Izumim, siedzieliśmy w kącie planują strategie w naszych
ulubionych grach, lub mówiliśmy o anime, które następnym razem obejrzymy.
Podsumowując było głośno, a tu…
W jednym kącie stała jakaś
dziewczyna o długich blond lokach o orzechowym odcieniu, z długą grzywką na
prawym oku, zaczesaną na ucho i spiętą. Chyba ćwiczyła śpiew, bo wydawała z
siebie przyjemne dla ucha dźwięki, jakiejś nie znanej dla mnie piosenki. Wokół
niej stało kilka osób, wyglądających jak grono wiernych fanów, lub jej
podwładni. Miała słodką buzię dziewczynki i wydawała się idealna. Przynajmniej
z wyglądu.
Na środku, przy biurku nauczyciela
stała grupka chłopaków, a wśród nich Wook Hwa Yong. Rozmawiali o czymś
gorączkowo. Jeden z nich odsunął się odrobinę i pokazał jakiś ruch taneczny, a
tamci mu przytaknęli.
Pozostali uczniowie rozmawiali
głośno, po pomieszczeniu latały papierowe samoloty i kulki papieru, ktoś
rysował na tablicy, a niewiadomo skąd wydobywała się jakaś muzyka.
Najbliżej nas stała śpiewając
dziewczyna i od razu nas zauważyła. Nie trzymaliśmy się już za ręce od
dłuższego czasu, więc zastanawiało mnie dlaczego się nam tak przygląda.
– Yung Kyu Dong – powiedziała,
przerywając swoje ćwiczenia głosowe.
– Przewodniczący! – wrzasnął ktoś
i wszystko momentalnie ucichło i się zatrzymało.
Zamrugałam zaskoczona.
– Prze-przewodniczący?
– No tak – powiedział wzruszając
ramionami.
– Dlaczego mi nie mówiłeś? –
zapytałam, używając oskarżycielskiego tonu.
– Bo przewodniczący zwykle są… źle
odbierani.
Złożyłam ręce na piersi.
– Przewodnicząca mojej klasy w
Japonii, była…
Nie dokończyłam, bo śpiewająca
dziewczyna mi przerwała. Byłam pewna, że słyszała iż mówię. Stała wystarczająco
blisko.
– Yung Kyu Dong – powiedziała znów
i podeszła.
– Park Yu Rin.
– Dziś dogrywka, nieprawdaż?
Kyu Dong spojrzał na mnie
przegryzając dolną wargę.
– Tak jak mówiłem. Ale nie mówny
teraz o tym, zaraz zaczną się zajęcia.
– Jak chcesz.
Odeszła do swojego kącika, a my
poszliśmy do grupki chłopaków z przodu klasy.
To było dziwne, myślałam, że
zapyta o moje imię, ale ona chyba nawet mnie nie zauważyła. Lub ignorowała. Coś
w tym jest.
– Hej chłopaki – powiedział Yung,
kiedy tamci nas zauważyli. – Chcę wam przedstawić Choi Shin Hye. Od dziś będzie
z nami chodziła do szkoły.
– Jaka słodka.
– Taka maleńka.
– To twoja dziewczyna?
– Cześć Choi Shin Hye!
Te ostatnie wypowiedział Wook Hwa
Yong.
Uśmiechnęłam się.
– To są Soo Hyo Hee – brązowe
włosy, nie za ciemne, Ani nie za jasne, lekko miedziane. I szarozielone oczy,
kontrastujące z kolorem włosów. – Seok Ji Woo – ciemnobrązowe włosy podniesione
na żel i pozostawione w nieładzie oraz ciemnobrązowe włosy. – oraz Sub Sang
Joon – najciemniejsze włosy z tej trójki, ale jaśniejsze od czarnych Kyu Donga
i Hwa Yonga. Ale za to jego oczy były ciemniejsze od czarnych Hwa Yonga. – A Wook
Hwa Yonga już znasz.
Tamta trójka spojrzała na
długowłosego gniewnie.
– To już znasz Yesul Boys –
powiedział Wook. – Nie pytaj skąd ta nazwa. Sami nie wiemy kto ją wymyślił.
Zaśmiałam się i ukłoniłam im.
– Miło mi was poznać –
powiedziałam radośnie.
Po chwili wszyscy mnie otoczyli i
zaczęli się przyglądać z zaciekawieniem.
– Chodzisz z Yungiem? – zapytał
szeptem Ji Woo.
Spuściłam wzrok, lekko się garbiąc
i zagryzłam wargę.
Co prawda nasza ‘miłość’ ma się
dopiero rozwinąć, ale nie zaszkodzi udawać, że się lubimy, nie?
– Lubisz go!? – zapytał
podnieconym szeptem Hyo Hee.
– Jak słodko się zarumieniła –
dodał Sang Joon.
Zarumieniłam się!? Naprawdę?
Odsunęłam się od nich i szybko
odwracając się do Kyu Donga, wtuliłam się w niego. Musiałam go bardzo
zaskoczyć, bo nie ruszał się przez chwilę, ale po chwili jego dłoń spoczęła z
tyły mojej głowy.
Jak już mam być wstydliwa to będę.
– Mówiłem Wookowi, że Shin Hye
jest wstydliwa. Dajcie się jej zaaklimatyzować, a nie wypytujecie, czy jesteśmy
parą. Nie znamy się zbyt długo, bo Choi niedawno przeprowadziła się do Seulu.
Wczoraj.
– A no to spoko.
– Jasne.
– Będziemy mili.
– Zawsze jesteśmy – powiedział z
udawaną obrazą Wook Hwa Yong.
Zaczęli się śmiać.
W klasie znajdowały się cztery
rzędy ławek po siedem miejsc. Yesul Boys zajmowali ostatnią. Było ich pięcioro,
więc dwa miejsca pozostawały wolne. Wolałam usiąść z nimi, a nie obok tych
których w ogóle nie znam, no ale gdybym zmieniła zdania to nie mogłabym, bo w
klasie tylko dwa miejsca były wolne i to te obok chłopaków.
Wszyscy zgodnie przesunęli się o
jedno miejsce, żebym usiadała obok okna i tylko obok Kyu Donga.
– Powiesz mi co się stanie na
długiej przerwie? – zapytałam Yunga, kiedy zajęcia się zaczęły.
Pokręcił przecząco głową.
Złożyłam ręce na ławce przed sobą
i oparłam na nich brodę.
Lekcje dłużyły mi się
niemiłosiernie, a to z powodu tak wielkiego wyczekiwania długiej przerwy. Głupi
Yung, mógł mi nie mówić. Moje ciekawość naprawdę zaraz sięgnie zenitu.
– Kyu Dong Oppa? – zaczęłam, kiedy
nauczyciel wyszedł z klasy po dzwonku na ostatnią krótką przerwę przed tą długą.
– Tak?
– Masz łaskotki? – zapytałam,
podnoszą głowę i podpierając ją jedną ręką.
Zaśmiał się.
– Co to za pytanie?
– Ja mam – powiedziałam. – Za
uszami, a ty?
– W zasadzie wszędzie, a co?
– Pytam o głupoty, bo chcę
wiedzieć o tobie więcej.
Spojrzał na mnie z góry.
– Czy to ma cos związanego z
wybuchem twojej ciekawości.
Opuściłam ręce na dół i
przyłożyłam czoło do blatu stolika.
– Już nie wytrzymam – jęknęłam. –
Powiedz mi, bo cię załaskoczę na śmierć.
– Nie ma mowy.
– Yung – powiedziałam płaczliwym
głosem i usiadłam prosto. – Ja naprawdę muszę wiedzieć.
– Od wczoraj wiesz o niespodziance
i dobrze ci idzie. Została tylko jedna lekcja i idziemy na stołówkę.
– Oppa – znów smutny głosik.
Nachyliłam się do niego i
pogłaskałam delikatnie jednym palcem jego szyję.
Wzdrygnął się.
– Nawet nie próbuj – pogroził mi
palcem.
– Bo zacznę łaskotać.
– Zaraz będzie dzwonek, więc
później.
– Jesteś okropny.
Założyłam ręce na piersi,
wydymając ragi i odchyliłam się na krześle w tył.
Gdy Kyu Dong patrzył na tablicę,
sięgnęłam do jego brzucha i zaczęłam łaskotać. Po chwili wybuchnął śmiechem i
próbował oderwać moje dłonie od siebie, ale mu to nie wychodziło, bo tak bardzo
się śmiał.
– S-shin Hye – zawołał. W jego
oczach stanęły łzy.
– Powiesz mi?
– Wook, zabierz ją!
Hwa Yong nachylił się nad
stolikiem i spojrzał na mnie z uśmiechem.
– Ale po co? Takie z ciebie
sztywniak, że trochę śmiechu ci nie zaszkodzi.
– T-to boli – wyjąkał.
– Oppa, mów.
– Nie!
Zerwał się nagle na równe nogi i
uciekł od stolika.
Dziwne, że nauczyciel nie
zareagował.
Prychnęłam i znów wydęłam wargi
jak naburmuszone dziecko.
– Ja ci powierzam sekret mojego
życia, a ty mnie torturujesz – powiedział oskarżycielsko, ale uśmiechał się.
– Ja nie chcę wybuchnąć –
powiedziałam, siadając na krześle bokiem. – Kto mnie zeskrobie z sufitu i
ścian? – bąknęłam.
– Ja! – zawołał Ji Woo, patrząc na
mnie z uniesioną dłonią, nad wciąż pochylającym się Yongiem.
Westchnęłam.
– Idę spać.
Położyłam się na ławce i
rzeczywiście zasnęłam. Obudził mnie dzwonek oznajmiający długą przerwę.
Zerwałam się szybko do pozycji
siedzącej i szybko rozejrzałam dookoła.
Nauczyciel właśnie wychodził z
klasy, a uczniowie zbierali się do wyjścia.
– Smacznie się spało? – zapytał
Kyu Dong, kiedy wstawaliśmy.
– Hee?
Uśmiechnął się.
– Nie spałam – skłamałam.
– Twój oddech był miarowy i bardzo
cicho chrapałaś.
– Co!? – zawołałam zaskoczona. –
Ja nie chrapię.
– A więc jednak spałaś.
Prychnęłam i wyszłam szybko z
klasy. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie wiem gdzie jest stołówka, do
której mieliśmy iść. Wróciłam więc i wzięłam z portfela kilka won, które mama
mi rano dała na drugie śniadanie.
– Idziemy do stołówki, Yesul Boys
– powiedziałam. – Teraz. Muszę wiedzieć o co wam chodzi z tą szkołą.
– Ten jej wstyd chyba uleciał –
stwierdził Sang Joon.
– Potrafię się bić – powiedziałam,
kiedy wyszliśmy w szóstkę na korytarz. – Chłopaka też położę – dodałam po
chwili.
Trenowałam z Izumim Karate u nas w
szkole. Ian z nami chodził. Oni mieli już zielone pasy, a ja dopiero
pomarańczowy, ale potrafię sporo i w sparingach też dużo.
– Och, to Yesul Boys – powiedziała
jakaś dziewczyna, kiedy przechodziliśmy korytarzem. – Powodzenia!
– To nowa dziewczyna, prawda? –
zapytał ktoś.
– Z Japonii?
– Tak, ale nie wygląda jak
Japonka.
– Pokonajcie ją, dla nas! –
zawołał jakiś chłopak. – Pokażcie kto tu rządzi.
– O co im chodzi, Yung? – zapytałam.
– Zobaczysz.
~*~*~*~*~*~
I jak?
Dobra, więc możesz trochę nie ogarnąć, ale nie chce nam się pisać komentarza osobno (Anika-chan i Malwina )
OdpowiedzUsuńMalwina:
O co chodzi z tym pokonaniem i wygrywaniem? Bo umieram z ciekawości.
Anika-chan:
Moje przyjaciółka to nie ogar. Ja bym jej wytłumaczyła, ale... no nie chce mi się.
Rozdział bardzo fajny i dłuuuggiii. I za to kocham ten blog.
Wstydliwa? Matko! Całe 3 h lekcyjne myślałam o samobójstwie, więć jak to przeczytałam to strasznie się śmiałam. Rozśmieszyłaś mnie.
Malwina:
Ja się męczyłam aby ją rozśmieszyć przez trzy h a ty to zrobiłaś -przez przypadek.
Anika:
Jak coś zrozumiałaś to się cieszę. :) Życzę weny i czekam na szybki next. Malwina też życzy.
Ps. Malwina i ja to przyjaciółki jakby co. :P
Myślę, że wiem o co wam chodzi :3
UsuńDziękuje wam i cieszę się, że potrafię odwieźć ludzi od myśli samobójczych ;)
Co do nexta to lubię symetrię, więc skoro w marcu dodałam, trzy notki (nie licząc wstępu) to tyle dodam także w kwietniu :)
Nie powiem co co chodzi z tym 'pokonaniem i wygraniem', ale zdradzę, że po następnej notce także będzie wiele do zastanawiania się.
Oczywiście, jeśli chcecie to na gg odpowiem na wszelkie pytania. Nad notką dodałam mój numer. Jakby co nie gryzę :P
Tu Malwina (jak można się domyślić ). Anika już wysnuła swoją teorie więc się domyślam o co chodzi . A nawet jakby pisało to jest taka możliwość że nie przeczytałam tego bo Anika jeździła w górę i w dół. Ja gg nie mam więc wolałabym pisać e-maile. To moj minerwa26@onet.pl Sory jeśli czegoś nie będziesz umiała się doczytać ale pisałam na telefonie.
OdpowiedzUsuńSpoko, ale można też do mnie napisać na fb, tam mam stonkę 'Teny Crow' ;)
Usuń