poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 2.

Tak mi się nudzi, że postanowiłam dodać drugą notkę ;)
Może to przez tę jedynkę z wykrzyknikiem, za Pana Tadeusza? To już druga w tym miesiącu xD
Ja powinnam się zająć szkołą, a nie moimi 'książkami'. No ale ja wiem, że jestem dobra w literaturze :P. W gim 4, a teraz zagrożenie, ja to jednak mam talent ;)
Nie powinnam pisać o notce? Bo ja ten blog chyba jak jakiś pamiętnik traktuję T_T
I znowu o sobie gadam -_-.
Miłego czytania...




Gdy wyszłam przed dom na chodnik, rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było na ulicy w promieniu przynajmniej stu metrów od miejsca w którym stałam. Zaczepiłam iPod na ramieniu, założyłam słuchawki i ruszyłam. Skręciłam w prawo i ruszyłam truchtem w nieznane okolice.
Muzyka, której słucham to głównie pop, a gdy ktoś mnie szturchnął leciała właśnie piosenka 1004 Angel w wykonaniu B.A.P. Obejrzałam się za siebie, przez lewe ramię i zobaczyłam uśmiechającego się do mnie chłopaka. On również był ubrany na sportowo i biegł ze mną.
Zwolniłam po czym zatrzymałam się i wyciągnęłam słuchawki z uszu.
– Wołałem cię od dłuższego czasu – powiedział z trudem łapiąc powietrze.
– Przepraszam, ale miałam słuchawki w uszach.
– Widzę – wydyszał, po czym podparł się rękoma o uda, pochylając głowę.
– Coś się stało? – zapytałam.
– But ci się rozwiązał.
Spojrzałam w dół. Rzeczywiście, na chodniku leżała biała sznurówka, wystająca z trampka.
– Och – westchnęłam i kucnęłam, żeby ją zawiązać. – Dziękuję – powiedziałam spoglądając na chłopaka z dołu.
Miał pewnie tyle lat co ja. Włosy czarne i Ulzzang, oczy hebanowe. Na nosie miał czerwone ślady po okularach. Był wyższy ode mnie i szczupły. W oczy rzucał się jego dość dziewczęcy nos i długie czarne rzęsy, które nadawały mu delikatny wygląd.
Zapytał o coś po koreańsku, ale nie zrozumiałam jednego słowa.
– Słucham?
Powtórzył.
– Przepraszam, ale nie rozumiem.
– Jesteś tą nową w okolicy? – zapytał. – Przyjechaliście z Japonii?
– Tak – powiedziałam zaskoczona tym ile wie.
Wstałam, a on dopiero po kilku sekundach się wyprostował.
– Ale nie wyglądasz na Japonkę.
– Bo jestem Koreanką – powiedziałam. – Mieszkałam tam wiele lat i już dawno nie posługiwałam się koreańskim, więc nie rozumiem wszystkiego.
– Ach, rozumiem. Będę dobierał proste słowa.
– Będę za to wdzięczna.
– Jestem Yung Kyu Dong, a ty?
– Choi Shin Hye, miło mi.
– Mnie również.
– Czy…? Możemy dalej biegnąć? – zapytałam. – Zostało mi niewiele czasu do powrotu.
– Jasne, ale zwolnij tępa. Biegniesz tak szybko, że nie nadążam, a mówią mi, że jestem najszybszym chłopakiem w naszej szkole.
– Przepraszam i no cóż… Wciąż tym najszybszym chłopakiem zostaniesz, tak myślę.
Ruszyliśmy truchtem.
Z tego co powiedział mi Yung Kyu Dong, biegłam bardzo szybko, ale nie czułam zmęczenia, a jeśli chodzi o pot, to nawet czoła nie miałam mokrego.
– Hee? – Chyba nie zrozumiał. – Ach, wybacz mi. Uczysz się jeszcze w szkole? – zapytał.
Zrozumiał?
– Tak, w Japonii byłam w pierwszej klasie.
– Czyli jesteś na tym samym roku co ja – powiedział z uśmiechem. – Wiesz do jakiej szkoły będziesz chodziła?
Kiedy zdecydowałyśmy o przeprowadzce i pracodawca mamy znalazł nam dom, napisał także list do szkoły, z prośbą o przyjęcie mnie i o dziwo nie było żadnych poważnych problemów. Dziś rano mama tam była i wszystko załatwiła, a już jutro będę na zajęciach.
– O ile się nie mylę, to nazywa się Yesul?
– A więc, witaj nowa koleżanko ze szkoły – powiedział z uśmiechem Kyu Dong. – Kiedy zaczynasz?
– Jutro.
– Jeśli nie masz jeszcze mundurka to poproszę siostrę, żeby pożyczyła ci jeden swój. Jest od nas starsza, ale chodziła do Yesul i nigdy nic nie wyrzuca. Dopóki nie będziesz miała swojego…
– Mógłbyś to zrobić? – zapytała uradowana.
Skinął głową.
Zauważyłam, że zrobiliśmy spore koło po okolicy, wokół domów i teraz przebiegaliśmy obok mojego domu.
– Och – wymsknęło mi się, po czym zwolniłam i zatrzymałam się. – To mój dom.
– Ja mieszkam tam – powiedział Kyu Dong, wskazując na dom obok naszego.
Aż tak blisko!?
– Będę miała blisko, kiedy będę czegoś potrzebowała – powiedziałam pokazując mu język.
– Może powiesz rodzicom, że idziesz po mundurek? – zapytał.
– Dobry pomysł.
Ruszyłam ścieżką w stronę domu.
– Nie idziesz? – zapytałam oglądając się na Kyu Donga.
Sprawiał wrażenie miłego chłopaka. Trochę bałam się z nim chodzić, ale postanowiłam mu zaufać. Jeśli naprawdę ma siostrę i mogę pożyczyć od niej mundurek to dobrze, jeśli nie... No cóż, będę musiała użyć mocy.
Chłopaka wyprostował się zaskoczony, ale ruszył za mną.
– Mamo! – zawołałam od progu.
– Już wróciłaś? – zdziwiła się. – Nie minęło pół godziny. Oo – wymsknęło się jej, kiedy zobaczyła za mną Kyu Donga.
– Tak. Mam do ciebie pytanie. Ta szkoła, którą znalazł dla mnie pan Hwang Yoe Hyun nazywała się Yesul, tak?
Skinęła głową, wciąż patrząc na Kyu Donga.
– Ach, mamo to jest Yung Kyu Dong, mieszka tuż obok i chodzi do Yesul. A ta kobieta to Choi Shi Ho, moja mama.
– Miło mi panią poznać – powiedział kłaniając się.
– Mnie również. – Jej ton był dość nieufny.
– Mamo, czy mogę iść z Yung Kyu Dongiem poprosić jego siostrę, aby pożyczyła mi swój mundurek, dopóki nie będę miała swojego? – zapytałam.
– Tylko zaraz wróć, bo będziemy miały gościa.
– Dobrze – powiedziałam i ruszyłam do wyjścia.
Kyu Dong skłonił się raz jeszcze, przepuścił mnie i dopiero wyszedł z domu.
– To była twoja mama? – zapytał zaskoczony, kiedy wyszliśmy na chodnik.
– Tak – powiedziałam spoglądając na niego pytająco.
– Powiedziałbym, ze siostra.
Zaśmiałam się.
– Dużo starsza siostra – powiedziałam. – Ja nie mam zmarszczek wokół oczu jak ona.
Uśmiechnął się.
– Nic nie słyszałeś – powiedziałam.
– Mam wrażenie, że zaczęłaś całkiem inaczej mówić – powiedział, kiedy już weszliśmy na dróżkę do drzwi jego domu. – Jakby pewniej i płynniej.
– Wystarczyła rozmowa, żebym przypomniała sobie własny język – zaśmiałam się.
– Zapraszam – powiedział otwierając przede mną drzwi.
Skinęłam mu głową i weszłam do środka.
Przedpokój tego domu był bardzo podobny do naszego. Sufit był tutaj wyżej, a ściany dalej siebie i nie było tu tak jasno jak u nas. Tam ściany były jasnobrązowe, prawie złote, a tutaj wykładane boazerią z ciemnego drewna.
Kyu Dong zdjął buty i wszedł w głąb domu, zapraszając mnie gestem. Zostawiłam swoje trampki równo ułożone przy szafce z butami, po czym ruszyłam za nim na górę.
Można powiedzieć, że nasze domu były lustrzanym odbiciem. Nie były takie same, ale bardzo podobne do siebie, z tym że ten był większy i urządzony w ciemnych kolorach i to nie tylko jeśli chodzi o przedpokój. Można powiedzieć, że byli to kobieta, czyli nasz mniejszy jasny dom i mężczyzna, czyli ich większy i ciemniejszy.
– Rodziców o tej porze nigdy nie ma, więc się nie przejmuj taką pustą – powiedział idąc do drzwi w końcu korytarza po lewej.
Skinęłam głową, kiedy właśnie się zatrzymaliśmy.
– Eonni (czyt. Onni, lub Noona. n koreańskiego starsza siostra)! Mogę wejść?
– Co chcesz? – z głębi pokoju dało się usłyszeć żeński głos. Jednak niezbyt dziewczęcy.
– W okolicy zamieszkała pewna dziewczyna, która będzie chodziła do mojego liceum i potrzebny jej mundurek, bo własnego jeszcze nie posiada. Mogłabyś pożyczyć jej swój na kilka dni?
– Lumpeks sobie znalazł – mruknęła. – A gdzie ta dziewczyna?
Kyu Dong zaprosił mnie gestem i otworzył szerzej drzwi, żebym weszła do pokoju.
Pierwszym co mi się rzuciło w oczy był czerwony znak STOP na drzwiach, a obok biały napis na czarnym tle ‘KEEP OUT’. Pokój był całkiem ciemny. Wszędzie czernie i szarości. Na ścianach plakaty z zespołami, które świadczyły, że grają ciężkie brzmienie, a sama właścicielka pokoju miał na sobie szerokie jeansy z obciętymi w kolanach nogawkami, z których sterczały nitki, czarny T-Shirt z niebieskim napisem Nightwish i biały pasek w czaszki podtrzymujący spodnie. Włosy miała mniej więcej do ramion i okropnie krzywe. Na prawym oku wycieniowana czarna grzywka, a reszta włosów była nastroszona i karbowana. W dolnej wardze miała srebrny kolczyk.
Przełknęłam ślinę, kiedy weszłam do środka, a dziewczyna spojrzała na mnie.
– To będzie nosić mój mundurek? – zapytała, szybko mrugając.
– Nie mów tak, Eonni. Choi Shi Hye, to jest Yung Kyu Ding. Eonni, to jest nasza nowa sąsiadka, Choi Shin Hye.
– Miło mi cię poznać, Noona – powiedziałam kłaniając się,
– Jesteś taka – zaczęła, po czym do mnie podeszła – zwyczajna. Kyu Dong zawsze przyprowadza do domu dziwolągów, jeśli nie z wyglądu to z zachowania, a ty jesteś z obu zwyczajna – zauważyła. – Chyba, że się mylę?
Nachyliła się do mnie, więc odsunęłam się, przechylając do tyłu.
– Zapewniam, że jestem jak najbardziej zwyczajna – powiedziałam.
– A no to pożyczę ci mundurek. – Odeszła do szafy, a kiedy ją otworzyła na podłogę wypadło sporo czarnych ubrań. Kyu Ding spojrzała w dół, opuszczając podbródek na obojczyk, ale nie podniosła rzeczy. – Nie widzieliście tego – powiedziała i zaczęła wywalać na podłogę jeszcze więcej ubrań. W pokoju nie było zbyt czysto, ale teraz wyglądało to jak czarna dziura. Przerażało mnie to, bo nie wiedziałam w jakim stanie będzie mundurek, który miała mi zamiar pożyczyć. – Jest! – zawołała po chwili.
Gdy się do nas odwróciła, w dłoniach trzymała przeźroczysty kwadratowy worek w którym starannie były poskładane mundurek. Widzą tak zadbane przechowywanie go odetchnęłam.
– Masz tutaj dwie zmiany mundurka i dres na zajęcia sportowe. Mama niedawno je prała, więc nie musisz tego robić. Zatrzymaj je ile będzie trzeba. A ty Kyu Dong masz ją zaprowadzić do szkoły i po niej oprowadzić.
Chłopak skinął głową.
– Dziękuję – powiedziałam przejmując worek.
– A zniszcz to pożałujesz – powiedziała, szczerząc zęby w uśmiechu.
Kiedy to powiedziała ciarki przeszły mnie po plecach.
– Rozumiem.
– Mam nadzieję, że będzie pasował.
– I tak dziękuję.
– Tak, tak, wszystko fajnie, a teraz wypad! – zawołała wskazując drzwi. Wystawiła rękę tak gwałtownie, że o mało co nie oberwałabym w głowę.
Kyu Dong złapał mnie za łokieć i szybko wyprowadził z pomieszczenia, zamykając za nami drzwi. Gdy tylko to zrobił dobiegła zza nich głośna, dudniąca muzyka.
– Yung Kyu Ding jest…
– Jest za Anarchią i lubi metal, ale na ogół jest spokojna i raczej kochana. Tylko czasami zdarza się jej wybuchnąć, ale zwykle to szybko przechodzi. A ty? Masz rodzeństwo? – zapytał, kiedy wyszliśmy na zewnątrz.
– Nie. Jesteśmy tylko ja i mama.
– T-tylko…?
Skinęłam głową.
– Dziękuję, że pomyślałeś o mundurku i… – zmieniłam temat. Zrobiłam to umyślnie. Nie chciałam rozmawiać z dopiero poznanym chłopakiem o człowieku, którego nawet nie znałam. – Pomożesz mi się odnaleźć jutro w szkole? – zapytałam lekko ściszając głos. Jutro nie prosiłabym o to nikogo, ale skoro Yung Kyu Dong jest tak blisko…
– Jasne – powiedział ożywiony i razem ze mną ruszył przed dom. – Pokażę ci tam coś niezwykłego, czego na pewno jeszcze nigdy nie widziałaś i nie zobaczysz w żadnej innej szkole.
– Mam się bać? – zapytałam. Nie żartowałam, naprawdę zaczęłam się bać.
– Nie, to naprawdę bardzo przyjemne. To co? – Doszliśmy już do mojego podwórka. – Przyjść po ciebie jutro? Eonni zawiezie nas samochodem, jeśli chcesz.
– Było by świetnie – powiedziałam z uśmiechem. – Do zobaczenia. – Skłoniłam się i zaczęłam odchodzić idąc do celu tyłem.
– Tak, do jutra!
– Już jestem! – zawołałam od progu i zdjęłam trampki, zostawiając je w pustym przedpokoju. – Noona pożyczyła mi swój stary mundurek, więc na razie nie musimy się martwić nowym i chyba jutro do szkoły pojadę z Yung Kyu Dongiem i Noo… – zamilkłam, kiedy zobaczyłam w salonie nieznajomą postać. – …ną? – dokończyłam. – Dzień dobry – przywitałam się z kobietą siedzącą w fotelu.
Miała mleczną cerę i śnieżnobiałe włosy do pasa, związane w warkocz opadający na nagie prawe ramię i krótką grzywkę. Oczy kobiety były szkarłatno czerwone, a na sobie miała długą zwiewną białą sukienkę bez rękawów. Miała bose stopy. Na jej szyi zawieszony był wisiorek z białego złota z zawieszką sierpa księżyca z jakimiś wzorami.
– Witaj Shin Hye – powiedziała wstając. – Nazywam się Alba.
– Alba? – wyksztusiłam.
Co Biała Bogini tutaj robi? Czy to ona miała być tym gościem, o którym mówiła mama? A właśnie? Gdzie ona jest?
– Przepraszam, córeczko. Już jestem. Pani, coś słodkiego.
– Wiedziałam, że odwiedzanie nowych rekrutów w ich urodziny jest smaczne – zaśmiała się, biorąc talerzyk z kawałkiem mojego urodzinowego tortu. – Dziękuję. Uwielbiam wasze ziemskie słodycze. Szkoda, że mam do nich ograniczony dostęp – westchnęła.
– Gdybyś jeszcze chciała, to całkiem sporo zostało, pani – powiedziała mama, siadając w drugim fotelu. – Usiądź, kochanie – nakazała mi.
Tak zrobiłam. Usiadłam na środku kanapy, ani bliżej mamy, ani bogini.
– Jak wiesz, jesteś jeszcze nieuświadomiona – powiedziała Alba, po czym wsadziła do buzi widelczyk z kawałkiem tortu. – Mmm, pyszne. – Na jej twarz wypłynął błogi uśmiech. – Ja tu przyszłam, aby cię uświadomić.
Nie chodziło jej o chłopców, każdy kto posiada moc to wie. Miała na myśli uświadomienie pod kątem tego co istnieje wśród nas. Magiczne istoty i tym podobne. Jako że na Ziemi istnieje wiele fantastycznych opowieści, mogłam tylko przypuszczać jakie to są istoty, ale z tego co mama mi opowiadała i co mogła mi powiedzieć, to bogowie mają różne upodobania i każdy z nich stworzył różne istoty.
– Zacznijmy najpierw od podstawowych informacji, których nie zabezpiecza czar – ma tu na myśli czar narzucony na wszystkich posiadaczy mocy na Ziemi. Uniemożliwia on każdemu kto został już uświadomiony opowiadać o tym co usłyszał innym. Nie dlatego, że bogowie nie chcą abyśmy czegoś się dowiedzieli, ale po to, aby nie przekonywać ludzi do, że istnieje coś co śni się w ich najgorszych koszmarach. Dla nich to wciąż musi pozostać tajemnicą. Jednak, o swojej profesji mogłabym komuś powiedzieć, pod warunkiem, że ten ktoś jest tej profesji co ja. No i jeszcze jedno. Gdy już zostanie się uświadomionym, otwarcie można mówić o magii z innymi posiadaczami mocy. – Jak wiesz nazywam się Alba i jestem Boginią światła, niewinności, dobra i śmierci. Poza mną jest jeszcze dziewięcioro Bogów, z których każdy jest opiekunem innej dyscypliny i profesji.
Poza Układem Słonecznym i tą galaktyką jest jeszcze wiele, ale tylko jedna jest zamieszkała, czyli galaktyka w której rozwinął się Układ Syriusza. Syriusz jest gwiazdą jak słońce, ale jego moc jest przynajmniej dwa razy większa od tej Słońca. Wokół Syriusza krąży jedenaście planet. Zacznę ci je opisywać od tej położonej najdalej. A więc…
Każda planeta ma inny kolor i jest zbudowana z trwałych skał, jak Ziemia.
Jedenastą planetą jest Mortem, czyli Planeta Lodu, Śmierci, czy też Wielkie Cmentarzysko. Jest całkowicie pokryta białym kryształem, zwanym tutaj diamentem. Jest naprawdę wielka, ponieważ ma rozmiar waszego Neptuna i jest największą planetą w Układzie Syriusza. Nikt jej nie zamieszkuje, ponieważ przed laty oddałam ją śmiertelnym istotą magicznym, które wykorzystały ją jako grobowiec dla pokoleń, śmiertelnych klanów.
Dziesiątą planetą jest Ignis. Jest to planeta bardzo zbliżona swą budową do Ziemi. Rosną na niej rośliny i żyją zwierzęta, oraz rozwija się cywilizacja istot magicznych. Magia jest tam najczęstszym przedmiotem transakcji kupna i sprzedaży. Magowie, tacy jak ty i twoja matka, zakładają gildie, przyjmują zlecenia, wykonują je i za to otrzymują wynagrodzenie. Jest wiele rodzajów magii. Nie wymienię ci ich wszystkich teraz, zbyt wiele czasu by to zajęło. Jednak wracając do Ignis, jest to planeta zamieszkała przez najwięcej gatunków żyjących istot, nawet na Ziemi ich tyle nie żyje, pomijając istoty niższego rzędu, jak owady, czy insekty.
Dziewiątą planetą, jest Iantinarium. Kraina Nieśmiertelności i Fioletowa Planeta. Jak nazwy mówi jest całkiem fioletowa, w różnych odcieniach i mieszkają tam nieśmiertelni, czyli na przykład Wróżki, czy Elfy Światła. Nie ma tam wstępu nikt, kto nie zasługuje na nieśmiertelność, chyba że posiadł ją w inny sposób, niż czas spędzony w Fioletowej Krainie.
Osmą planetą jest Caelum. Jest to planeta wodna. Sama planeta jako skała jest niewielka, ale woda ją otaczająca sprawia, że jest ogromna. Żyją na niej Syreny i różne stwory morskie. Kolor wody nie jest seledynowy jak na Ziemi, a ciemnoniebieski. Nawet można to porównać, biorąc próbkę wody z Ziemi, czy Ignis, która w niewielkich ilościach jest przeźroczysta.
Siódmą planetą jest siostra Caelum o nazwie Caeruleo. Wygląda jak Caelum, ale jej wewnętrzne jądro jest większe, a wody mniej, jednak na wodzie znajdują się tak zwane pływające kontynenty, które jednak są połączone ze skałą wewnętrzną. Tam także żyją Syreny, ale tylko one.
Szóstą i piąta planetą są Spero oraz Lagunkulam. Dwie zielone planety. W zasadzie niczym się nie różnią, poza wielkością. Ta pierwsza jest niewiele mniejsza. Obie porastają przeróżne rośliny lecznicze oraz ozdobne.
Czwarta jest Delokoadlokum. Żółta planeta. To na niej powstał kryształ umożliwiający teleportację innym niż Bogom i Magom.
Trzecia jest pomarańczowy Sominum, inspirator uczuć i częste miejsce spotkań zakochanych.
Druga jest Diligs, czerwona planeta, na której narodził się czerwony i błękitny ogień. Na planecie znajdują się liczne wulkany i rzeki lawy, przez co jest tam bardzo gorąco.
No i pierwszą planetą jest Cień i Światło, czyli Tenebris. Jest to coś w rodzaju więzienia, lub piekła. Znajdują się tam najczarniejsze dusze magicznych istot, ale znajdzie się tam też żywych.
Zamilkła.
– A co z posiadaczami mocy? – zapytałam, upewniwszy się, że bogini już nic nie powie.
– Wystarczy, że opowiem ci o Układzie Syriusza i wymienię kilka magicznych stworzeń a już nie będziesz nieuświadomiona. Więcej ci nie powiem, dowiesz się wszystkiego w szkole na planecie Ignis. Zostaniesz przydzielona do klasy jesiennej. We wrześniu już tam będziesz.
Przełknęłam ślinę.
– Nie martw się. Przydzielę ci opiekuna, który powoli będzie cię uczył kontroli nad mocą zanim przyjdziesz do akademii. Dostaniesz odpowiedni list w odpowiednim czasie.
– Dziękuję, pani – powiedziałam wstając, kiedy i ona wstała, po czym skłoniłam się jej nisko.
– Nie ma za co. – Zaśmiała się tak cicho, że można było to wziąć za przesłuch. – To mój obowiązek. Dziękuję za poczęstunek.
Mrugnęła do mnie, a o chwili rozmyła się i zniknęła.
– Och – wymsknęło mi się.
– Teleportowała się – powiedziała mama, widząc moje zaskoczenie. – Nie sądziłam, że akurat Bogini Światła tutaj przyjdzie. Myślałam, że może Rubin, lub Ametyst, najwyżej Topaz, ale ona? Musisz być naprawdę silna Shin Hye, skoro to ona cię odwiedziła.
– Ale opiekun? – zapytałam po chwili. – Nic mi nie mówiłaś na temat opiekunów.
– Każdemu nowemu posiadaczowi jest przydzielany opiekun mający taki sam talent, więc skoro ty jesteś magiem, twój opiekun także nim będzie. Jednak nie każdy dostaje opiekuna. Bogini Światła musiała dostrzec w tobie naprawdę wielki talent. Jaka jestem duma! – zawołała z zachwytem i zaczęła płakać.
Wstała z fotela, a kiedy do mnie podeszła, zamknęła moją głowę w miażdżącym uścisku uniemożliwiając mi oddychanie.
– M-mamo – wyjąkałam z trudem. – Dusisz mnie.
Dopiero po chwili mnie wypuściła.
– Jak to będzie chłopak to nie ma prawa wchodzić do twojego pokoju – powiedziała stanowczo, co było straszne bo przed chwilą płakała.
Wyobraziłam sobie mężczyznę w podeszłym wieku w srebrzystej błyszczącej szacie, siedzącego na moim łóżku w tiarze i głaszczącego swoją długą białą brodę. Wzdrygnęłam się wyganiając z głowy ten obraz.
– Jak to będzie stary dziadek to go do domu nie wpuszczę – powiedziałam.
– Na pewno nie będzie to, jak mówisz, stary dziadek – powiedziała z przekonaniem, po czym znów usiadła w fotelu. – Opiekunami zostają uczniowie akademii w wieku od siedemnastu do dwudziestu jeden lat.
– Ooo – powiedziałam siadając na kanapie i kiwając się w przód i w tył. – To wpuszczę nawet przez okno, bez twojej wiedzy i zgody. – Uśmiechnęłam się.
– Ja ci dam – zawołała klepiąc mnie w głowę.
Zaśmiałam się i wstałam.
– Idę się wykąpać – powiedziałam, wychodząc z salonu.
– Przyniosłam resztę naszych rzeczy, jak cię nie było – powiedziała mama.
– Hee? – Zatrzymałam się w pół kroku. – Nie rozumiem.
– Nasze rzeczy, te ze starego domu.
Patrzyłam na nią ze zdziwieniem.
– Pani Alba potrafi się teleportować i oglądając dom zauważyła, że nie ma tu wielu rzeczy, więc teleportowała nas do starego domu i zabrałyśmy stamtąd resztę rzeczy – wytłumaczyła.
– Chyba nie powinnyśmy tak wykorzystywać bogini, nie?
– Nie prosiłam jej, ale nie chciała słyszeć odmowy...
– Rozumiem.
Gdy skończyłam się kąpać, rozpakowałam przyniesione przez Albę i mamę ubrania i pozostałe rzeczy. W jednym z pudeł znalazłam zdjęcia w ramkach. Byłam na nich głównie dorastająca ja i mama, a na kilku był też Izumi i ja.
Gdybym jeszcze dwie godziny temu spojrzała na te zdjęcia zaczęłabym płakać, ale moja moc Maga uwalniając się zniwelowała działanie negatywnych uczuć, więc w zasadzie nie czułam ich. Było to dziwne. Nie czuć, ale jednak wyczuwać tę pustkę, którą niegdyś zapełniał smutek, cierpienie i gniew. Mama mówiła, że najbardziej smutek zostaje zniwelowany, aby przy uwalnianiu, rozwijaniu i kontroli mocy, przez pierwsze miesiące nie zwariować. Gniew często przebija tę barierę, ponieważ dla niego jest słaba, ale jednak jest mniejszy niż się spodziewa.
O dziwo, kiedy moja moc się uwolniła, po rozmowie z nowopoznanymi mój Koreański stał się perfekcyjny jak kiedyś i już mogłam się nim posługiwać, bez problemów.
Zaskoczyło mnie to, że Bogini tak dobrze mówiła po koreańsku, ponieważ jej rysy twarzy wskazywały, że pochodzi od Europejczyków, lub Amerykanów, chodź nie wiem, czy to możliwe, ponieważ ‘urodziła się’ tam, w innej galaktyce.
Nie mając nic do roboty, wzięłam sobie książkę i poszłam na balkon z włączoną na głośniku w telefonie muzyką. Tam owinięta w koc polarowy, bo na dworze wciąż było tylko kilka stopni, usiadłam na kafelkach i zaczęłam czytać.
Po chwili jednak usłyszałam głośną muzykę, która zagłuszała moją.
Sięgnęłam po telefon i zatrzymałam piosenkę, po czym zaczęłam się przysłuchiwać tamtej muzyce. Melodia była znana, więc wstałam rozglądając się. Okazało się, że to z sąsiedniego domu.
– Yung Kyu Dong – powiedziałam. – Czyżbyś miał pokój sąsiadujący do mojego? I to z balkonem?
Jak na ironię, drzwi od balkonu obok, otworzyły się i na balkon wyszedł nie kto inny jak Kyu Dong. Wtedy słowa piosenki stały się wyraźniejsze i można było rozpoznać różne głosy.
– Choi Shin Hye – powiedział zdziwiony. – Nie myślałem, że wybierzesz pokój z balkonem – powiedział uśmiechając się i podszedł do barierki swojego balkonu.
– Lubię świeże powietrze, a nie za chce mi się iść daleko – powiedziałam, także podchodząc na krawędź mojego balkonu.
– To tak jak ja. – Wzruszył ramionami.
Zaśmiałam się.
– A ta muzyka? Twoja siostra nie będzie zła, że tak głośno jej słuchasz?
– Kyu Ding? Właśnie o to mi chodziło – powiedział. – Zaczęła na mnie krzyczeć, bo nie chciałem do niej przyjść, kiedy coś tam chciała.
Machnął ręką i nachylił się opierając skrzyżowane ramiona na drewniane barierce balkonu.
– Nie myślałam, że chłopak może słuchać Fallen Angels – powiedziałam.
– Hee? – zdziwił się.
– Piosenka – podpowiedziałam i otuliłam się szczelniej kocem.
Było mi zimno w stopy, bo miałam na nich tylko cienkie skarpetki.
– Ach, to. Właściwie to tylko mam ich piosenki, żeby wkurzać Eonni, ale nie słucham ich na co dzień.
– Rozumiem.
– A więc, ty mieszkając w Japonii śledziłaś dzieje zespołów w Korei? – zapytał.
Kiwnęłam energicznie głową.
– Poza Falle Angels lubię B.A.P – powiedziałam.
– Tych to akurat słucham na co dzień – powiedział z uśmiechem. – Mamy ze sobą całkiem sporo wspólnego – zauważył.
– Hee? – teraz ja się zdziwiłam.
– Oboje biegamy, wychodzimy w zimie na balkon i lubimy B.A.P.
Zaśmiałam się.
– Przyjdziesz po mnie jutro rano? – zapytałam.
Skinął głową.
Może go polubię – pomyślałam. – Jutro się okaże.
– Wracajmy lepiej do środka – powiedziałam. – Robi się coraz zimniej, a ja nie chcę się przeziębić. – Zmarszczyłam nos.
– Jasne. Do zobaczenia jutro. Będę przed ósmą. – Mrugnął do mnie i wyprostował się.
– Do jutra – powiedziałam znikając w pokoju.
Zanim poszłam spać, mama pokazała mi kilka sztuczek, które nie są karane jeśli używa się magii poza szkołą.
Po pierwsze, nauczyłam się jak zmieniać kolor swoich włosów i ich długość, ale jak na razie kolor mogłam tylko odrobinę rozjaśnić, a długość niewiele się różniła.
Po drugie mam pokazała mi jak mogę zmienić swój głos, na wyższy, niższy i na kogoś innego. To wychodziło mi idealnie, ale działało tylko pięć minut, chyba że sama to odwołałam.
 


~*~*~*~*~

Mam nadzieję, że notka i tzw. sąsiad z balkonu przypadł do gustu.
Jest on jednym z 8 kandydatów na partnera Choi Shin Hye :P
Jakby ktoś chciał się dowiadywać o notkach to polubić na fb:
https://www.facebook.com/tenycrow?fref=ts  <-- to moje
https://www.facebook.com/Tosienazywaanimeijestformasztuki?ref=hl <-- tu jestem adminem i spamuję moimi blogami xD

4 komentarze:

  1. Ohayo! =^^=
    Post widziałam już w niedziele, ale z braku czasu przeczytałam i komentuję dopiero dziś (szkoła robi swoje :( )
    Fallen Angels dopiero dziś na angielskim pokapaowałam o co z tym chodzi ^^
    Rozdział bardzo długi, Po prostu to kocham <3
    Eonni jest... dziwna, ale fajna. I ten chłopak (nie nauczyłam się jeszcze imion) co biegł za główna bohaterką tez fajny tylko troche za miły mi się wydaje. Chodzi mi po głowie, że to on będzie tym nauczycielem/przewodnikeim Choi i jej chłopakiem. Tak sądze.
    Alba, hm... kojarzy mi się to z alba komunijną ^^
    Też bym chciała zmieniać sobie kolor i długość włosów.
    I czemu ten rozdział się skończyl? NIemógł by być tak w nieskończoność?
    Sorki za błędy.
    Czekam na next'a
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps. Mogłabys mi podać linki do twoich pozostałych blogów?
    Ps.1 MOżesz wyłączyć weryfikacje obrazkową?
    Ps.2 Zaskoczyło mnie trochę, jak zobaczyłam twój komentarz na moim blogu.
    Zaskoczona oczywiście pozytywnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny blog, dobrze się czyta i notki są długie. I najważniejsze, że można to zrozumieć, bo niektóre opowiadania nie mają ładu ani składu. Czekam na kolejny post i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję :*
      A nową notkę dodam prawdopodobnie 2 kwietnia ;)

      Usuń