sobota, 14 marca 2015

Rozdział 46.



Dziś mało, bo już prawie 13 rozdziałów dodane, a 14 jeszcze nie skończony :c
Enojoy ;)



Siedzieliśmy w salonie z wszystkimi chłopakami zajadając się curry, pijąc piwo i oglądając najlepszych youtuberów na YouTube. Byli tu chłopacy stacjonujący w Kwaterze Głównej i Dworze Mroku, ja, Joong, Yun i Jeremy. Ekipa i menager poszli załatwiać wszystko z naszym wyjazdem do Paryża, dzisiejszego wieczoru. Dlatego właśnie na tę chwilę mięliśmy wolne.
Odkąd wróciliśmy ze spaceru z Raven i Karoliną, wciąż zastanawiałem się, gdzie jest Akai. Bałem się, że wystraszyłem go po tym co zrobiłem w parku. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, po prostu nie myślałem racjonalnie… nie. W ogóle nie myślałem, działem instynktownie, ciało bez użycia umysłu. Stworzyłem barierę, żeby nas osłonić i pocałowałem go. Ja, Kim Kang Kyun, chłopak, który nienawidził gejów, sam został jednym z nich i właśnie całowałem się z chłopakiem o trzy lata ode mnie młodszym i to z mojej inicjatywy. Przez niego zaczynam wariować!
Byłem zbyt zamyślony, żeby usłyszeć czyjeś kroki na schodach, ale kiedy tak w nie się wpatrywałem w końcu zobaczyłem kto biegł. Ta osoba zatrzymała się i patrzyła na mnie przerażona, szeroko otwartymi oczami.
– Zu! – zawołała Yun podnosząc się z podłogi. – Wszędzie cię szukaliśmy.
Akai patrzył na mnie przez chwilę po czym ruszył biegiem do wyjścia z dworu. Gdy zniknął mi z oczu poderwałem się i ruszyłem za nim.
– A ty dokąd? – zapytał Joong, łapiąc mnie za łokieć, żeby mnie zatrzymać. – On…
– Nie zna okolicy, może nie móc tu wrócić – powiedziałem patrząc mu wyzywająco w oczy.
– Ma kryształ, będzie mógł…
– Na teren Dworku nie można się teleportować – przerwałem mu.
– To prawda! – powiedział Patryk.
Uścisk Joonga zelżał, więc swobodnie mogłem wybiec za młodym
– Akai! – krzyknąłem za nim. Sta około stu metrów przede mną wpatrzony w korony drzew okalających mury posiadłości.
Obejrzał się na mnie, po czym szybko odwrócił głowę i ruszył biegiem do bramy wyjściowej.
– Akai, zaczekaj! – wrzasnąłem i ruszyłem za nim biegiem.  – Akai! Proszę!
– Zostaw mnie! – wrzasnął przesłaniając przedramieniem oczy. Płakał? – Nie idź za mną!
– Zu Mi! Proszę, nie uciekaj!
– Zostaw mnie, proszę!
Zwolniłem, ale w mojej głowie narodziła się okropna myśl, że coś może się stać Akai, że może mieć wypadek, albo… Nie! Nie pozwolę na to.
Przyspieszyłem, ale młody miał nade mną dużą przewagę. Jak on może tak szybo biegać? Mam od niego dłuższe nogi i jestem bardziej wysportowany, to widać po budowie naszych ciał...
N-naszych ciał?
Kang, o czym ty myślisz!? Uspokój się już!
Odetchnąłem i spróbowałem przyspieszyć. W mięśniach już czułem narastający ból.
– Zu Mi! Proszę!
– Nie!
Zaczerpnąłem odrobinę magii i wysłałem ją do mięśni, żeby je odrobinę podleczyć. Akai ma za małą moc, żeby tak zrobić, więc szybciej ode mnie się zmęczy, jednak po pół godzinie biegu on wciąż nie zwalniał i nawet nie miał najmniejszego zamiaru, żeby to zrobić.
W końcu gdy dotarł do bramy, zatrzymał się, żeby ją otworzyć. Była ona stworzona z ogromnych dwóch mosiężnych skrzydeł zdobionych wygiętymi prętami, a założony na prętach ogromny zardzewiały łańcuch i kłódka nie ułatwiały otwarcia bramy. Dzięki temu dobiegłem do bramy w odpowiednim momencie, ale kiedy już miałem wyciągnąć rękę, żeby złapać Akai za ramę on przestał szarpać się z łańcuchem i wystawił rękę między prętami  bramy, po czym zniknął.
– Nie! – wrzasnąłem i z rozpędu wpadłem na bramę. – Cholera! Akai nie!
– Nie czujesz, że pozostawił po sobie plamę magii? – zapytał ktoś. Głos dobiegał z góry, więc spojrzałem tam. Na kolumnie podtrzymującej prawe skrzydło bramy siedziała z nogą na nogę Vanessa.
– Co ty…
– Możesz użyć swoich mocy i teleportować się tam gdzie on, bo pozostało pole – wytłumaczyła z uśmiechem. – Pospiesz się, bo zaraz zniknie – dodała z uśmiechem i zniknęła.
– Dlaczego mi nie pomożesz, ty… Aish! Nie lubię tej wiedźmy – burknąłem.
W miejscu za bramą, gdzie Akai wystawił rękę powietrze delikatnie drgało i było jakby błękitne. Zrobiłem tak jak Akai i użyłem mocy. W brzuchu poczułem uścisk, a świat się rozmył. Po chwili stałem już przed małym dębem okolonym spaloną korą dawnego, rosnącego tam wiekowego drzewa tego samego gatunku.
– Dlaczego on jest taki głupi! – usłyszałem szloch.
Rozpoznałem głos, który mówił w moim narodowym języku. To był Akai.
Rozejrzałem się dookoła, ale nie było tam nikogo, ani Akai, ani innych zwiedzających park.
– Nienawidzę go! – wrzasnął znów.
Wtedy zorientowałem się, że głos dobiega z kory starego dębu. Powoli, więc podszedłem do drzewa i zajrzałem z góry do środka. Akai siedział tam skulony, tuląc swoje kolana i opierając na nich czoło.
– Jest okropnym, zadufanym i zakochanym w sobie narcyzem, więc jak? Jak mógł się we mnie zakochać!? – wrzasnął i uniósł głowę, gdy mnie zobaczył przestraszył się i chciał sięgnąć do kryształu na szyi, ale go ubiegłem i teleportowałem nas do sadu w parku, obok stawu porośniętego trzciną.
– Puść mnie! – wrzasnął i odepchnął moją dłoń.
– Zabrałem nas tam, gdzie nikt nas nie zobaczy.
– Po co!? Po co to zrobiłeś! Uciekałem, bo nie chcę nikogo widzieć, nie rozumiesz!
Kucnąłem przy nim, żeby nasze twarze znalazły się na równi. Wtedy zamarł w bezruchu.
– Jaka jest twoja ostateczna decyzja, Akai Zu Mi?
– H-hee? – wyjąkał.
– Jaka jest twoja decyzja odnośnie tego co ci wyznałem?

*

Kang wpatrywał się we mnie tymi czarnymi i nieprzenikliwymi oczami, jakby miał mnie przewiercić na wylot, lub pod iluzją i zaklęciem zapomnienia widział moją twarz.
Przełknęłam głośno ślinę.
– J-ja…
– Tak? – zapytał przybliżając się do mnie.
Z każdym centymetrem, gdzie on się przysuwał do mnie, ja się odsuwałam od niego, żeby zachować między nami te resztki już niewielkiego dystansu.
– Proszę, odejdź – wymamrotałam, nie mogąc oderwać wzroku od tych czarnych tęczówek, w których niknęły źrenice. – Zostaw mnie samego, hyeong.
– Nie odpowiesz mi? – zapytał gniewnie czerwonowłosy. – Odezwij się teraz, bo jeśli tego nie zrobisz to będę cię dręczył do końca życia – zagroził mi.
Znów przełknęłam ślinę, ale już nie mogłam mu pozwolić mu tego dalej ciągnąć. Nie mogłam, nie raniąc go przy tym.
– Nie chcę tego. Nie jestem taki jak ty, czy Jeremy! Lubię dziewczyny! Odpycha mnie to jaki jesteś, i że to mnie sobie upatrzyłeś! Nie chcę tego pamiętać, nie chcę już mieć z tobą do czynienia w ten sposób, jasne!? Jesteś narcystycznym dupkiem, który myśli tylko o tym jak zaspokoić swoje zachcianki i nie masz na uwadze uczuć innych. Naciskasz ciągle na mnie, mówisz, że mnie kochasz, ale ja nie wierzę! Dla mnie to chore i nie chcę być przez ciebie wykorzystanym!
– Zobaczmy, czy to prawda – powiedział z wściekłością wymalowaną na twarzy.
Pisnęłam, kiedy powalił mnie na ziemię, usiadł na moich biodrach okrakiem i przytrzymał moje nadgarstki po bokach mojej głowy. Zrobił to tak szybko, że nie zdążyłam zareagować, kiedy zaczął mnie całować. Nie mogłam się powstrzymać i odwzajemniłam pocałunek, a po chwili wyczułam uśmiech na ustach Kanga. Wtedy opamiętałam się i mocno ugryzłam wargę czerwonowłosego, tak że poczułam w ustach smak krwi.
– Nadal mi nie wierzysz? – warknęłam, kiedy zaskoczony się ode mnie odsunął.
Przetarł wargę, a po chwili jego mała ranka rozbłysła słabym złotym blaskiem, co wskazywało na uzdrowienie.
– Dziękuję – powiedział wstając.
Wyciągnął do mnie rękę, ale wstałam bez pomocy czarnookiego.
– C-co? – zdziwiłam się.
Cała złość, jakby nagle ze mnie uleciała.
– Dziękuję, że to zrobiłeś – powiedział patrząc na mnie z uśmiechem. – Teraz wiem, że moje zachowanie było głupie i… Miałeś rację, to nie jest zakochanie. Nie wiem co mnie napadło i przepraszam za to.
Odsunął się o krok i skłonił się tak nisko, jak jeszcze nigdy nikt się do mnie nie kłaniał. Jego ukłon był tym, który zwykle kieruje się do naszych bogów.
Nie wiedziałam co w tej chwili zrobić, na szczęście czerwonowłosy szybko się wyprostował.
– Proszę cię jednak o jedno.
Jego słowa wyrwały mnie z osłupienia.
– Tak?
Spojrzałam w jego oczy. Już nie były radosne i przyjazne, wręcz przeciwnie, były zimne i wrogie, tak jak na początku, kiedy Akai pojawił się w zespole.
– Nie zwracaj się do mnie tak jak Yun, Mi Ko, czy Jeremy. Nie mów do mnie nigdy więcej Kang, czy Kang Kyun Hyeong, od dziś mów do mnie tak jakbyśmy byli dla siebie zupełnie obcy i łączyły nas wyłącznie związki zawodowe.
Przełknęłam głośno ślinę z lekkim przerażeniem, ale skinęłam głową.
– Dobrze, Kim Kang Kyun Ssi.
– Tak lepiej. Wracajmy już.
Skinęłam głową.
Kang złapał mnie za ramię, a ja teleportowałam nas pod bramę Dworu Mroku.

*

W następnej dodam tylko jeden króciutki fragment o gościu, którego imienia nikt nigdy nie pamięta xD

8 komentarzy:

  1. Czas na obiecany komentarz! xD
    1. Nie nakrzyczę na Ciebie za długość, bo ten rozdział jest I-D-E-A-L-N-Y! Po prostu arcydzieło. Lepiej bym tego nie napisała. ~czekam na Narcyzowy odpisek typu: no przecież wiem~ :P
    2. Kangu, kocham Cie jeszcze bardziej. Ale nie myśl sobie. Itachi i tak jest mą miłością na wieki <3 Ty możesz być drugi.
    Ale czemu Cię kocham bardziej? Bo faza na gejowanie w końcu Ci przeszła!! Ja to rozumiem, stresy w ''pracy'' , wredna siostra, życie z Yunem pod jednym dachem (Yun, ja nic do Ciebie nie mam) Rozumiem Cię. Każdemu sie zdarzy być gejem jakis czas xd
    3. Weź mi ktoś z liścia daj, mam taki nie ogar. Ale Teny tez dajcie z liścia, bo to jej wina.
    4. Good jog, Shin! Tak trzeba trzymać. Facecie to świnie, nie oszukujmy się, a Kang.. doskonale Cię rozumiem.
    Pst, a Ty wiesz, że Tenuś bierze ślub?
    5. Yun, skoro Cie nie było w tym rozdziale to znaczy, że.... moje przypuszczenia sie potwierdziły. Cofnąłeś się w czasie i chodzisz do mojej szkoły! <3 I jesteś młodszy ode mnie.
    I jeszcze masz polskie imie-Miłosz xD
    6. Punktu 5 możesz nie czytać.
    7. To ja sie pożegnam :*
    Papa, kocham Cie Kang, będę tęsknić ...
    za Teny nie... bo z nią gadam prawie codziennie.
    Weny :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. A właśnie mi się nie podoba, zmieniłabym coś :c
      2. Nie odpowiem, bo to nie do mnie xD
      3. Ale z co?! O_o
      4. Ale ona to zrobiła, żeby później nie cierpiał bardziej, kiedy się dowie, że to ona jest Akai :c
      5. No bez przesdyzmu, Yun jest tylko jeden :> Niech ten Miłosz zrobi cosplay Yuna, pomalujcie go na Ulzzang i zabierzcie na Pyrkon, ja się robię na Shin xD
      6. Ale o co ci chodzi, to jakiś 5 punkt był? O_o
      7. Haha, ty mendo ty xD

      Usuń
  2. O okularniku co pamięta Shin i nikt mu nie wierzy. Co nie?
    Miłosz nie jest słodki i nawet w połowie nie dorównuje Yun'owi ._.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On się nazywa Yung Kyu Dong ;_; I nie spojleruj!

      Usuń
    2. I tak nie zapamiętam xD Za skomplikowanie się nazywa .____.

      Usuń
    3. To sobie pamiętaj tak: On Yung Kyu Dong, jego noona Yung Kyu Ding xD - ding dong xDDD

      Usuń