Czemu mi nikt nie przypomina, żeby notkę dodać? Dobra tam...
Jak tam pierwszy dzień w szkole? Rozpoczęcie i tak dalej? Plan lekcji xD. Mój jest genialny, mimo że używać będę go dopiero od października :P
Ostatnia notka dodana z UK. Jutro już samolot mam, więc nie będzie ze mną kontaktu przynajmniej do dwudziestej ;P
Okey, macie prawie osiem stron :*.
Enjoy :3
Gdy dojechaliśmy do wytwórni
Fallen Angels było już dwanaście po czwartej, więc ruszyliśmy biegiem, gdy
tylko Aki zaparkował samochód na wjeździe. Teraz siedziało tu wiele fanek i
patrzyły na nas zaciekawione, kiedy tak biegliśmy. Na szczęście ochrona
zobaczywszy moją twarz od razu nas przepuściła. Pewnie prezes pokazał im moje
zdjęcia.
Gdy weszłam do holu okazało się,
że nie tylko pokazał, a zawiesił razem z trzema innymi pozostałych członków
zespołu.
– Nieźle – powiedział Aki
rozglądając się.
Ja znów patrzyłam na czarne
skrzydła na podłodze.
– Akai Zu Mi! – zawołał ktoś,
podchodząc do nas.
Odwróciliśmy się.
– Przepraszam za spóźnienie –
powiedziałam skłaniając się.
– Nic nie szkodzi. Nazywam się Chang
Chun Byung. Jestem menadżerem Fallen Angels. Proszę mówcie mi Chang. A pan to
ojciec Akai? – zapytał po kolei ściskając nam dłonie.
Aki skinął głową.
– A pańskie imię to…
– Po prostu Akai – powiedział Aki.
– Nie lubię używać imienia.
– Rozumiem. Chodźmy już. Prezes
Ahn czeka.
Poprowadził nas po schodach na
pierwsze piętro, a następnie w boczny korytarz. Na koniec weszliśmy w
dwuskrzydłowe drzwi, za którymi znajdowała się duża sala konferencyjna z
okrągłym stołem wyglądającym jak litera ‘O’, ale z dwoma ubytkami naprzeciw
siebie. Były tu mikrofony i inne sprzęty elektroniczne.
– Akai Zu Mi, nareszcie jesteś! –
zawołał prezes Ahn, wychodzą nam na spotkanie. – Dobrze – powiedział i położył
swoje dłonie na moich ramionach. Po chwili osunął je, a następnie zabrał jedną.
– Nadszedł twój czas. Widziałeś kontrakt, który ci wysłałem? – zapytał.
Już miałam się odezwać kiedy Aki
zabrał głos.
– Wszystko jest w porządku –
powiedział.
– Pan Akai? – zapytał prezes.
– We własnej osobie – powiedział
mój ‘tato’ z uśmiechem.
Uścisnęli sobie dłonie.
– A więc, jeśli wszystko jest
dobrze, to podpiszmy ten kontakt – powiedział i wrócił do miejsca przy stole,
gdzie prędzej siedział. Nasza dwójka i menadżer poszliśmy za nim.
Ja usiadłam na wylocie, zaraz przy
przerwie między półokrągłymi stołami. Obok mnie prezes, a Aki i Chang stali za
nami.
Po chwili przed nami leżała już
teczka z kontraktem. Prezes podpisał się na kontrakcie, po czym przesunął go do
mnie i podał mi długopis. Powoli sięgnęłam po niego, ale kiedy miałam postawić
pierwszy znak, zawahałam się i spojrzałam na Akiego.
On skinięciem głowy zachęcił mnie,
ale ja nie mogłam. Za bardzo się denerwowałam, żeby to zrobić, więc odłożyłam
długopis.
– Coś się stało? – zapytał prezes
zdziwiony.
– N-nie – mruknęłam. – To znaczy
tak. Ja nie mogę tego podpisać – powiedziałam głośniej.
– Dlaczego? – zapytał patrząc na
mnie uważnie.
– Bo… Ja… Ja…
– Synu – zaczął Aki.
– Ja nie mogę, ponieważ oszukałbym
wiele osób (kiedy Choi będzie w skórze Akai będzie mówiła jak chłopak, ale
myślała jak dziewczyna dop. Aut.) – powiedziałam, wstając.
– Słucham?
– Ja powiem teraz prawdę.
– Akai! – zawołał Aki.
– Nie, tato.
Jedyne co musi pozostać w sekrecie
to, to że Aki nie jest moim ojcem, bo jakbym to wytłumaczyła? To już totalne
oszustwo na całej linii.
– Z tym castingiem to było tak… –
Opowiedziałam im wszystko jak to się odbyło. Jak przebrałam się za chłopaka i
jak weszłam na casting na czyjąś wejściówkę i w ogóle wszystko. Nawet to o Park
Yu Rin. – Tak to właśnie było – zakończyłam.
– J-jesteś dziewczyną? – zapytał
zszokowany prezes. – To żart, tak?
– Nie – powiedziałam stanowczo. –
Nazywam się Choi Shin Hye i jestem znajomą Kim Kang Kyuna. Han Yun Jae chodzi
ze mną do klasy w szkole, a Lee Joong Hyunga poznałam jak któregoś dnia
przywiózł Yuna do szkoły.
– To ty jesteś jego podopieczną! –
zawołał uradowany.
Spojrzałam na menadżera nieufnie,
ale on się tylko uśmiechnął. To znaczy, że też posiada jakiś talent magiczny,
lub powiedziano mu o magii.
– Tak i dlatego, że jestem
dziewczyną nie mogę tego podpisać. – Tu wskazałam na kontrakt i odeszłam od
stołu.
Aki stał tam wciąż jak zamurowany.
– W sumie to już za późno, żeby
zorganizować kolejny casting – zauważył prezes.
– Nie mamy też wystarczającego
budżetu na następny – dodał menadżer gładząc się po brodzie. – Zbyt duży
wydatek się zbliża, żeby wydać teraz jeszcze więcej.
– A na pierwszym castingu nie było
nikogo lepszego od ciebie Akai Zu Mi – znów zaczął prezes.
Przecież wyraźnie powiedziałam, że
nazywam się…
– Chyba nie mamy innego wyboru jak
przyjąć cię do zespołu Akai Zu Mi.
– Hee!? – wrzasnęliśmy z Akim,
wytrzeszczając na prezesa oczy.
– Co się dziwisz? Chłopcy cię
znają, więc pewnie się zgodzą…
– Nie! – przerwałam mu i podeszłam
do stołu stając naprzeciw miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu siedziałam. – Oni
nie mogą wiedzieć. Kang się wścieknie, że robiłam coś za jego plecami
związanego z nim.
– Więc chcesz udawać chłopaka? –
zapytał.
Przełknęłam ślinę, ale po chwili
skinęłam głową.
– Nie chcę cię zrażać, ale
będziesz musiała korzystać z męskiej toalety – zauważył Aki.
Zgromiłam go spojrzeniem.
– Podołasz się tego? – zapytał
prezes nachylając się nad blatem.
– Gdyby pan przyjął mnie do
zespołu jako mnie, Choi Shin Hye to wywołałoby skandal, ponieważ jestem
dziewczyną, a na castingu byli sami chłopcy, jednakże Akai Zu Mi jest chłopakiem,
więc…
– W takim razie mam pewien pomysł
– zaczął. – Będziesz udawała chłopaka, a do mediów podam, że nowy członek
Fallen Angels ma pewien sekret. Gdy ktoś go odkryje dostanie nagrodę w postaci…
Nie wiem jeszcze czego, ale coś wymyślę. W tym stroju naprawdę wyglądasz jak
chłopak – zauważył, a jego spojrzenie z mojej twarzy ześliznęło się na biust.
– No wie pan co!? – zawołałam,
zakładając ręce na piersi.
– Wybacz, ale to takie niezwykłe.
To co? Podpisujesz?
Skinęłam głową, po czym okrążyłam
stół i znów przy nim usiadłam. Tym razem sięgnęłam po długopis pewniej, ale gdy
miałam już się podpisać, znów się zawahałam.
– Mam się podpisać, jako ja, czy
jako Akai?
– Jako ty, Choi Shin Hye –
powiedział.
Skinęłam głową i złożyłam swój
fonetyczny podpis.
– A tak w ogóle, to pan naprawdę
jest jej ojcem? – zapytał prezes, wkładając kontrakt do teczki i zawiązując ją.
W sumie to już było za późno, bo
już podpisałam ten kontrakt
– Oczywiście – powiedział Aki z
całym przekonaniem. – Tylko to nazwisko było kłamstwem, więc proszę nam
wybaczyć, ale moja córka jest niemożliwa i kiedy czegoś chce to tak musi być.
Wcale nie. To tylko i wyłącznie
dla Izumiego. Ale miałam fart, że ten prezes się nie wkurzył. Chociaż na
początku widziałam gniew na jego twarzy… Musiałam coś powiedzieć, co sprawiło,
że zmienił zdanie. Tylko co?
– No dobrze – powiedział z
uśmiechem. – Chyba czas poznać chłopaków, nie sądzisz, Akai Zu Mi?
Skinęłam głową.
Już mieliśmy wstawać, kiedy
podwójne drzwi do sali otworzyły się i pokazał się w nich, nie kto inny jak
Kang.
– To on? – zapytał zatrzymując się
przy wejściu i patrząc na mnie wyzywająco. – Akai Zu Mi? Chłopak, który wprawia
w osłupienie swoim pięknym głosem?
Spojrzałam na prezesa, a on wstał.
– Dobrze, że jesteś, bo właśnie
miałem was sobie przedstawić – powiedział. – Gdzie są Joong i Yun?
Kang nie odpowiedział i
zdecydowanym krokiem ruszył do nas, nie spuszczając ze mnie wzroku. Gdy stanął
już naprzeciw mnie przez chwilę stał tak, ale w końcu nachylił się nad stołem
opierając na nim dłonie. Gdy zaczął mi się przyglądać, ja patrzyłam mu prosto w
oczy tak samo wyzywająco jak on mnie starając się nie mrugnąć. Będąc w skórze
Choi pewnie bym tego nie zrobiła. Zadziwiające jest to, jak strój Akai daje mi
pewności siebie.
– Naprawdę jesteś tak dobry jak mówił
prezes? – zapytał, a jego twarz znajdowała się zaledwie centymetry od mojej.
Mam nadzieję, że zaklęcie Akiego
działa i Kang mnie nie rozpozna. Ale długo mi się przyglądał i nie zaczął
krzyczeć, że co ja tu robię i dlaczego przebrałam się za chłopaka.
Uśmiechnęłam się unosząc jeden
kącik ust, tak jak to robi Kang, sprawiając, że mam dreszcze. Ten czyn
zaskoczył go, ale jego wyraz twarz ze zdziwionego szybko przerodził się w
nienawistny.
Powoli się wyprostował zgarniając
ze stołu zamkniętą już teczkę z kontraktem. Teraz zaczęłam się bać, bo mógł ją
otworzyć i zajrzeć do środka. Wtedy wszystko poszłoby na marne.
Prezes chciał zabrać mu tę teczkę,
ale Kang odsunął ją od niego.
– Kang, oddaj mi teczkę…
– Jest coś ważniejszego od tego –
powiedział Kang machając teczką. – Muszę go usłyszeć na żywo – dodał, po czym
wydął wargi.
Obszedł stół i złapał mnie za
rękę, ciągnąc za sobą. Mimowolnie wstałam. Byłam tak zaskoczona, że złapał mnie
za rękę, że nie mogłam się zaprzeć i podążyłam za nim.
– Kang Kyun! – zawołał prezes.
Obejrzałam się na nich przez
ramię. Prezes Ahn i menadżer Hwang patrzyli na nas zaskoczeni, a Aki głupkowato
się uśmiechał.
No świetnie, wyśmiał mnie.
Zrobiłam minę zbitego psa, ale
tamci byli za bardzo zaskoczeni tym co się właśnie stało.
Gdy wyszliśmy na korytarz zaparłam
się, ale Kang był silniejszy, więc i tak nie miałam wyboru jak za nim iść. Jego
uścisk był zbyt mocny, żeby się wyplątać i miał więcej siły, więc zatrzymać się
też nie mogłam.
Po chwili weszliśmy w jakiś ciemny
korytarz, a z niego do pokoju z wygłuszanymi drzwiami i oknem obok nich, żeby
móc obserwować to co się dzieje w środku pomieszczenia z korytarza.
W samym pokoju w kącie stała
perkusja, obok keyboard, kilka gitar różnych rodzajów na stojakach, mikrofony,
wiele kabli i duże głośniki.
Kang dosłownie wrzucił mnie do
pokoju. Pod oknem stała kanapa na której siedział Yun z gitarą basową na
kolanach. Joong stał obok perkusji i trzymał pałeczki w rękach.
Zatrzymałam się na środku pokoju,
patrząc gniewnie na Kanga. Chciałam wyjść z pokoju, ale zamknął drzwi i nie
pozwolił mi do nich podejść. Yun wstał z kanapy, odkładając na nią gitarę, a
Joong podszedł bliżej mnie. Teraz byłam otoczona. Normalnie trójkąt bermudzki.
Kurde.
– Ty jesteś Akai Zu Mi? – zapytał
Joong, więc spojrzałam na niego. On zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się.
Przegryzłam policzek od wewnątrz.
– Zabawne masz imię. – Następny
odezwał się Yun. – Ale niski jesteś jak na chłopaka – zauważył.
Racja ja mam metr sześćdziesiąt
trzy, a oni jakoś około ponad metr siedemdziesiąt pięć.
Przełknęłam ślinę, bo zaczynałam
się w ich obecności czuć nieswojo. W końcu każdy z nich mnie znał, więc mógł w
każdej chwili poznać. Spojrzałam po kolei na każdego z nich. Zaczęłam od Kanga,
a skończyłam na Joongu.
Za szybą, na korytarzy zobaczyłam
prezesa Ahn, Hwanga i Akiego. Spojrzałam na nich błagalnie, żeby mnie stąd
zabrali.
Pomocy – powiedziałam bezgłośnie.
– Kim Kang Kyun, odtwórz drzwi –
powiedział prezes ciągnąc za klamkę. – Natychmiast!
Wyczułam na sobie spojrzenia
chłopaków.
– Kang, otwieraj te cholerne
drzwi!
Cały czas stukali w drzwi i szybę
oddzielająca nas od korytarza.
– Kim Kang Kyun! – zawołał Aki. –
Proszę, otwórz drzwi.
Ale on jaki i pozostali nic nie
zrobili, po prostu stali i tylko patrzyli na mnie.
Kang sięgnął po kartkę leżącą na
śpiewniku i przyłożył ją brutalnie do mojej piersi. Wzdrygnęłam się i złapałam
ją. Naprawdę zaczynałam się bać. Spojrzałam na Kanga zaskoczona, a następnie
zerknęłam na kartkę. Był to tekst piosenki Fallen Angels o tytule Tears, czyli
łzy. Dziewczyną do której ta trójka śpiewa jest Bogini Światła, Alba.
Wiedziałam to po tym jak opisywali jej wygląd w tej piosence. Srebrzyste włosy
i szkarłatne oczy. Nie specjalnie przepadałam za tą piosenką.
– Śpiewaj – nakazał Kang.
Spojrzałam na niego gniewnie, a
on… Prychnął? Nie zdawało mi się? W takim razie, dlaczego mnie się czepia skoro
sam tak robi? Przechyliłam lekko głowę, patrząc na niego zaciekawiona.
– Najpierw muszę usłyszeć twój
głos – powiedział. – Wtedy zdecyduję, czy cie przyjąć do mojego zespołu. Jeśli
mi się nie spodoba to twój układ z prezesem Ahn nie będzie miał znaczenia, bo
kontrakt spłonie – powiedział wskazując na mnie teczką.
Przegryzłam wargę.
– No dalej, bo inaczej nici ze
sławy – powiedział Kang, zakładając ręce na piersi.
– Prezes Ahn mówił, że jesteś
świetny – zaczął Joong. – Sam chciałbym się przekonać, czy mówił prawdę.
– Ja też – powiedział Yun z
uśmiechem i klasnął w dłonie.
– Jeśli nie chcesz śpiewać tego,
to sam wybierz piosenkę – znów zabrał głos Kang.
Lekko gniewnie poruszając wargami
zaczęłam wyzywać Kanga od buraków.
– Kang, otwieraj do cholery! –
wrzasnął prezes Ahn łomocząc w drzwi.
– Nie chcesz? – zapytał
czerwonowłosy, po czym uniósł teczkę z kontraktem, a z kieszeni wyciągnął
zapalniczkę. Gdy płomień zbliżał się do papieru zacisnęłam mocno powieki,
odetchnęłam głęboko i wydobyłam z siebie głos.
Uri he eo jimyeon andwe janha
uri ibyeol hagin ireu janha
ireohke nal, tteona gamyeon andwae yo
naega haji mot han mal deuri
ajik neomu manheunde
idaero nal, tteona kajima seyo
geudae igi ttaemune nan
jeongmal geudae yeotgi ttaemune nan
idaero neun, idaero neun nan andwae yo
naega sara ganeun iyu neun
ojik geudae ppunijyo
jebal nareul tteona kaji mara yo
geudae neun nae sarang, geuri un nae sarang
nal sarang haetdeon saram, ijen neun manjil su eobt jiman
naega geuri un mankeum, geudae do geuri un gayo
naega michil deushi, sarang haetdeon geu saram
Hello!
uri ibyeol hagin ireu janha
ireohke nal, tteona gamyeon andwae yo
naega haji mot han mal deuri
ajik neomu manheunde
idaero nal, tteona kajima seyo
geudae igi ttaemune nan
jeongmal geudae yeotgi ttaemune nan
idaero neun, idaero neun nan andwae yo
naega sara ganeun iyu neun
ojik geudae ppunijyo
jebal nareul tteona kaji mara yo
geudae neun nae sarang, geuri un nae sarang
nal sarang haetdeon saram, ijen neun manjil su eobt jiman
naega geuri un mankeum, geudae do geuri un gayo
naega michil deushi, sarang haetdeon geu saram
Hello!
Wybór piosenki był przypadkowy. W
tej chwili tylko te słowa mi się przypomniały i to niewielki fragment. Wybrałam
więc Hello w wykonaniu Huh Gak’a. Gdy skończyłam otworzyłam jedno oko i
popatrzyłam po twarzach chłopaków.
Yun i Joong patrzyli na mnie
zaskoczeni. Ten pierwszy miał otwarte usta. Za to Kang wciąż stał z teczką i
zapalniczką wyciągniętymi przed siebie. Na szczęście zgasił płomień.
Wiedziałam, że tak będzie. Zawsze
tak jest gdy śpiewam solo. Nie ważne co zaśpiewam, zawsze wszyscy reagują tak
samo.
Kang opuścił ręce i patrzył na
mnie tak samo zaskoczony jak pozostali.
Zaśmiałam się cicho z
zadowoleniem, kiedy Kang odwrócił się i podszedł do drzwi, po czym otworzył je.
Do pomieszczenia weszli prezes, menadżer i Aki.
Kang podał prezesowi teczkę z kontraktem
po czym skierował się ku wyjściu.
Prychnęłam.
– Kim Kang Kyun – zaczęłam. – TripleK.
Taki wspaniały głos, a taki samolub.
– Coś powiedział!? – wrzasnął i
odwrócił się do mnie błyskawicznie.
Kurka, słyszał.
– Nie dość, że samolub, to jeszcze
głupek. – O czym ja gadam!? – Dalej, powiedz coś.
– Chcesz mnie sprowokować, bo
wiesz, że jestem od ciebie lepszy – stwierdził. – Ja jestem n a j l e p s z y.
– Ty? – powiedziałam z
niedowierzaniem. – Kolejna cecha. Narcyzm.
– Powtórz to – warknął i
błyskawicznie znalazł się naprzeciwko mnie. Patrzył mi wprost w oczy, a jego
twarz wykrzywiona grymasem wściekłości znajdowała się zaledwie kilko
centymetrów od mojej. Był wyższy i przez to czułam, że w tej potyczce słownej
to jednak on ma przewagę.
– Samolubny, głupi narcyz –
powiedziałam akcentując każdą sylabę.
Kang wciągnął powietrze przez
zaciśnięte zęby.
Zaśmiałam się.
– Plotki były prawdziwe –
powiedziałam z serdecznym uśmiechem. – Naprawdę potrafisz się nieźle wkurzyć.
Wybacz, że tak cię wystawiłem na próbę, ale chciałem sprawdzić te pogłoski.
Kang wydął wargi i prychnął.
– Grabisz sobie – powiedział i
szybkim krokiem wyszedł z pokoju.
– On tak zawsze? – zapytałam
wskazując na drzwi.
Yun się zaśmiał.
– Już myślałem, że będziemy mieć
kolejną kopię Kanga – powiedział Joong i położył mi dłoń na ramieniu.
Uśmiechnął się i wyszedł z pomieszczenia za Kangiem.
– Nie przejmuj się nim –
powiedział Yun. – Cieszę się, że będziemy razem w zespole. Może być ciekawie –
dodał po chwili i także wyszedł.
– W takim razie chyba załatwione –
stwierdził prezes tuląc do siebie teczkę z kontraktem.
– Więc już możemy jechać do domu?
– zapytałam.
– Przepraszam, panie Cho… Akai.
Czy pana syn mógłby zamieszkać z innymi chłopakami w dom Upadłych Aniołów.
Spojrzeliśmy z Akim po sobie.
– W sumie… dopóki matka nie wróci
– powiedział. – To jakieś dwa tygodnie.
– Trzy bez dwuch dni – poprawiłam.
– W takim razie załatwione –
powiedział uradowany. Ale ja nie chcę z nimi mieszkać. – A co do męskich ubrań
to wszystkie i tak będą dla ciebie kupowane z budżetu Fallen Angels. Chłopcy
też większości sami sobie nie kupują.
Skinęłam głową.
– Chłopcy najwyraźniej skończyli
próbę, więc odwieziemy ich busem do domu. Niech pan jedzie z Akai Zu Mi za
nami, wtedy będzie pan wiedział, gdzie będzie przebywał syn.
Oboje się skłoniliśmy.
Menager wyszedł zaraz za prezesem.
My przez chwilę staliśmy w milczeniu, a ja po chwili rzuciłam się na szyję
Akiego.
– Dziękuję!
– Dusisz mnie, Cho.
Wypuściłam go z objęć.
– A skąd ty tak dobrze znasz
koreański? Mówisz jak narodowy Koreańczyk.
– Mówiłem ci, że wiem wszystko. To
tyczy się także języków.
*
Hawaje są takie piękne. Szkoda, że
Shin Hye tu ze mną nie ma. Od razu po trwającym kilka godzin locie padłam na
łóżko w hotelu i poszłam spać, mimo że było jasno. Dopiero późnym południem
obudził mnie dzwonek telefonu stacjonarnego w pokoju hotelowym.
– Tak? – zapytałam po angielsku
podnoszą słuchawkę, białego telefonu.
Ziewnęłam i usiadłam na łóżku.
– Pan Ahn Woon Jeon chce z panią
rozmawiać – powiedziała kobieta z hotelowej recepcji. – Mam połączyć?
– Tak, proszę.
Po kilku sekundach odezwał się
Woon Jeon.
– Shi Ho?
– Tak, coś się stało?
– Zawsze zakładasz, że coś się
stało – powiedział ze śmiechem.
– Ponieważ za dobrze cię znam. A
więc po co dzwonisz? – zapytałam.
– Chodzi o Shin Hye.
– Miała wypadek!? – zawołałam, a
ogarniająca mnie senność odeszła w zapomnienie. – Proszę powiedz mi szybko!
– Nic jej nie jest, z tym, że…
Jakby to…
– Woon – powiedziałam wściekle. –
Mów.
– Twoja córka podając się za
chłopaka uczestniczyła w castingu do Fallen Angels, a ja nie świadomy, że to
ona wybrałem ją, ponieważ ma wspaniały głos i dopiero dziś na podpisaniu umowy
przyznała się, że jest dziewczyną.
– S-słucham!?
– Nie krzycz proszę. Wiesz, że nie
miałem na to wpływu.
– Przeprasza, ale ona… Ma wiele po
tobie. Jest roztrzepana i ciągle wpada w kłopoty odkąd mieszkamy w Seulu.
– Zwalaj winę na mnie – mruknął
niezadowolony.
– Co z nią zrobiłeś?
– No… – zaczął przeciągając, po
czym zamilkł.
– Tak? – zapytałam jeszcze
uprzejmie.
– Pozwoliłem jej podpisać kontrakt
i przyjąłem ją do zespołu.
Zamrugałam zaskoczona. Wyobraziłam
sobie, że Woon właśnie odsuwa słuchawkę od ucha i kuli się oczekując na mój
wybuch i krzyk. Ale ja nie miałam zamiaru krzyczeć. Skoro moja córka
zdecydowała, że zostanie gwiazdą ja nie będę jej od tego odwodzić. Jest już
dorosła, więc powinna zacząć podejmować decyzje za siebie.
– Rozumiem – powiedziałam
spokojnie. – A pozostali wiedzą, że to ona?
– Nie – powiedział zaskoczony, że
się nie uniosłam. – Nie chciała im powiedzieć.
– To nawet lepiej, będziesz miał
na nią oko. Chociaż tyle – dodałam ze smutkiem, bo moja mała córeczka jest już
tak bardzo dorosła.
– Zaopiekuję się do twojego
przyjazdu – obiecał. – A kiedy wrócisz to daj jej do zrozumienia, że może ci
wszystko powiedzieć, bo zdaje mi się, że lubi kłamać.
– Nie lubi. W ostateczności się do
tego posunie.
– Dużo było tych ostateczności –
zauważył.
Westchnęłam.
– Jakby na to nie spojrzeć to ty
też lubiłeś kłamać.
– Zaśmiał się nerwowo.
Ktoś zapukał do drzwi, a po chwili
wszedł do mojej sypialni. W hotelu ja i Hwang Yoe Hyunem mieliśmy apartament z
dwoma sypialniami.
– Muszę kończyć – powiedziałam,
patrząc na Yoe Hyuna. – Porozmawiamy jak…
– Jeszcze jedno. Ona wynajęła
jakiegoś mężczyznę, żeby udawał jej ojca.
– Co ona…?
– Myślę, że to jakiś jej młody
kolega, ponieważ wyczuwałem wokół niego dużą magiczną aktywność, a młodzi nie
potrafią dobrze maskować prezencji (tudzież aktywna moc dop. Aut.). Zapewne
użył iluzji. Nawet się nie zorientowali, że on jako jej ojciec powinien złożyć
pisemne oświadczenie, że się zgadza na ten kontrakt i też powinien go podpisać,
jako opiekun.
– Jak wrócę to to załatwimy –
powiedziałam. – Dziękuję za pomaganie jej. Do zobaczenia.
– Tak, do zobaczenia.
Odłożyłam słuchawkę i
przeciągnęłam się.
– Kto to był?
– To w sprawie mojej córki –
powiedziałam.
– Coś się stało? – zapytał
zmartwiony.
– Nie.
Uśmiechnęłam się.
– Wyspałaś się? – zapytał podając
mi kubek świeżej parującej kawy.
– Tak, idziemy na plażę!
~*~
Zdaje mi się, czy wszystkie blogerki są stuknięte?
Opinie? Tak, wiem pierwsze spotkanie zespołu z Akai Zu Mi, jest ściągnięte. Kiedyś to zmienię, bo jak to pisałam to pomysła nie miałam :P
;_____; Szkoła ;______; Lepiej się nie wypowiadać ;_______; Cudowny rozdział. Komentarz napiszę w domu :*
OdpowiedzUsuńSpoko, przeczytam jak już dolecę do siebie :P
UsuńCo to za ludzie ja się pytam?! >_< Oni się dowiadują, że chłopak to dziewczyna i nic tak samo jak jej matka >w< No proszę Cię ;_______; Niech mnie zadoptują i poznam Yuna ;_______; Zaczynam się rozmarzać jakby to było żyć w opo ;________; Strasznie czułam się jakbym to wszystko dwa razy czytała >w< No i co jeszcze? A nie zapomnij mi wysłać pocztówki c: A notkę przeczytałam w 15 minut ;___; więc wcale się nią nie nacieszyłam ;_______;
OdpowiedzUsuńTo będzie później wyjaśnione, dlaczego prezes się zgodził przyjąć Shin do FA i wcale nie dlatego, że to podopieczna Kanga :P
UsuńA co do życia jak w moim opo to jest to niemożliwe, ponieważ takie ciacha tylko u mnie :D
Wyśle, jak pieniądze nabędę xP
Co ja poradzę, że to jest tak wspaniałe, że jak się wciągniesz to przestać nie możesz? ;). Nacyzm! O.o, jestem jak Burak xD
Nie burakiem nie jesteś, bo czytałam mojej babci początek tego i jej się spodobało XD
UsuńTy dy dy dyyyym O.o
UsuńOszalałaś!? Babci to czytać? W ogóle jakiemukolwiek komuś dorosłemu!? No pogięło ją już całkiem. Teehee xD