niedziela, 7 września 2014

Rozdział 24.


Szczerze powiedziawszy to nie wiem co jest w tej notce, więc tego tamtego... Później przeczytam :P
Notka na życzenie Malwi, bo jej się nudziło -,-
*czego ja nie zrobię dla fanów*

Gdy weszliśmy do domu Fallen Angels przeżyłam szok. Był ogromny i bardzo piękny. Urządzony w modernistycznym kolorowym stylu. Wszędzie były okna i szklane ściany, ogrody i balkony, a z tyłu był nawet basen. Normalnie jak w niebie, no bo przecież tu mieszkają Anioły, ne?
– Niezły luksus – mruknął Aki. – Ja już pójdę – powiedział do prezesa. – Mam ważną rzecz do zrobienia w pracy, więc nie mogę dłużej zostać.
– Nie chce pan zobaczyć domu? – zapytał zdziwiony Ahn.
– Może innym razem. Bądź grzeczny, Zu Mi. Nie rozrabiaj i słuchaj prezesa.
Z busa wysiadł Kang. Zatrzymał się na moment zaskoczony, ale po chwili rzuciwszy mi pogardliwe spojrzenie zniknął za wysoką wejściową furtką. Widziałam jego czerwony włosy ponad płotem. To znaczyło, że za furtką są schody w górę.
Następny był Joong, który uśmiechnął się do mnie i także zniknął za furtką. Za to Yun podszedł do nas, przysłuchując się rozmowie.
– No dobrze – powiedział prezes zrezygnowany. – Yun, pokarzesz Akai jego pokój?
– Tak! – zawołał i złapał mnie za przedramię. – Chodź.
Pociągnął mnie do furtki, za nią weszliśmy po schodach na drewnianą werandę gdzie stały stoliki z parasolami i była okrągła ławka, zbudowana dookoła drzewa, tam rosnącego. Dalej szliśmy w lewo skąd weszliśmy na schody, u stóp których rozpościerał się duży hol. Stamtąd przeszliśmy do salonu z ogromną plazmą, z którego z lewej było przejście do połączonej z nim dużej kuchni z wysokim blatem i stołkami barowymi. Do sypialni musieliśmy wejść po schodach z salonu. Na pierwszym piętrze były trzy pokoje. Z początku myślałam, że należą do chłopaków, ale okazało się, że Kang ma swój na drugim piętrze. Ten trzeci należał dla pewnego gościa, który właśnie ich odwiedził. Na drugim piętrze też były trzy pokoje. Jeden Kanga, drugi też pewnego gościa, a trzeci miał należeć od teraz do mnie.
– Zapraszam – powiedział Yun otwierając mi drzwi.
– Wow – powiedziałam przekraczając próg.
Pokój był ogromny. Dosłownie jak apartament w jakimś luksusowym hotelu. Naprzeciw drzwi było coś w rodzaju saloniku. Była tu kremowa kanapa i fotele poduszki, ale mniejsze od tych w salonie głównym. Między nimi był szklany stoli na drewnianych nogach, a za nimi dużo okno. Po prawej znajdowała się sypialnia. Ogromne prostokątne łóżko z pościelą w kolorze kawy z mlekiem. Nad nim wisiały abstrakcyjne obrazy w kolorach szarości i czerni, oraz jedno z moich zdjęć powiększonych do rozmiaru A2. Naprzeciw była brązowa szafa lustrzana i drzwi do łazienki. Po lewej było ogromne okno z dużym parapetem z poduszkami w różnych odcieniach brązu. Na podłodze przed podwyższeniem prze drzwiach leżał włochaty jasnobrązowy dywan. Firanki były kremowe, a zasłony brązowe przeplatane złotymi nićmi.
– Jaki ś… super – powiedziałam. – Dużo większy niż w moim domu.
Już miałam zacząć skakać jak głupia, ale mam udawać chłopaka, a oni chyba tak nie robią, co?
– Mój jest mniejszy i pomarańczowy – powiedział z zadowoleniem. – Wybrałem go sobie rok temu, ale teraz myślę, że wolałbym twój.
– Naprawdę? – zdziwiłam się odwracając się do niego. – A jakie są jeszcze kolory pokoi?
– Joong ma biały, Kang czarny, a tamte dwa gościnne są fioletowy i niebieski.
– To ja bym wolał niebieski – powiedziałam ze smutkiem.
– Może Jeremy się z tobą zamieni – powiedział Yun. – On w zasadzie mieszka tutaj tylko kilka dni. Co do Mi Ko to wątpię, bo ona uwielbia fioletowy.
– Jeremy? – zdziwiłam się.
– Dan Jeremy. Ten model.
– D-dan? – jąknęłam się wytrzeszczając na Yuna oczy.
Skinął głową.
Dan Jeremy jest moim ulubionym celebrytom zaraz po Kangu i Yunie. Mam pełno katalogów z modą w których on jest.
Przełknęłam ślinę.
Dopiero po chwili coś do mnie dotarło. Kimiko tutaj mieszka? A jeśli ona mnie rozpozna? Przecież jest dziewczyną i jest bardziej spostrzegawcza niż faceci… Chociaż nie, przecież jest zaklęcie.
– A Mi Ko? – zapytałam.
– Młodsza siostra Kanga.
– Aaa – mruknęłam.
– To ty się rozgość, a ja spadam do siebie. Joong pewnie w końcu zrobi coś dobrego na kolacje – dodał z uśmiechem i zaczął odchodzić.
– W końcu? – zdziwiłam się. – To zwykle nie robi?
– Dziś zrobi coś lepszego niż zwykle, bo z nami zamieszkałeś. Taki powitalny posiłek.
Uśmiechnęłam się.
– Dziękuję, że mi pomogłeś.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Rozejrzałam się dookoła z zadowoleniem po czym padłam na łóżko. Zaczęłam się cieszyć jak głupia i turlać po łóżku, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. W tym momencie za bardzo się przechyliłam i spadłam z łóżka, a później z podwyższenia na którym stało na podłogę.
– Auu – jęknęłam.
Szybko wstałam przypomniawszy sobie, że ktoś pukał. Udało mi się zanim drzwi się otworzyły.
– Akai? – zapytał Joong.
– T-tak? – zapytałam poprawiając bezrękawnik i wygładzając jego czarne futerko.
– Jeśli chcesz to pooglądaj sobie dom, póki nic nie robimy – powiedział. – Za pół godziny będzie kolacja.
Skinęłam głową.
– Dobrze.
– Jak ci się tu podoba? – zapytał, wchodząc do pokoju, ale wciąż trzymając drzwi.
– Dom jest duży – zauważyłam. – Boję się, że się zgubię – powiedziałam w żarcie.
Uśmiechnął się.
– Dam ci swój numer, gdyby tak się faktycznie stało.
Także się uśmiechnęłam.
– Więc?
– Co? – zapytałam. Ale po chwili doszło do mnie, że mówił serio. – Aaa.
Wyciągnęłam mój nowy telefon dotykowy i podeszłam do Joonga podając mu urządzenie. Po chwili oddał mi je z włączoną książką telefoniczną.
– Joong – przeczytałam. – Więc tak się to pisze?
Joong zaśmiał się.
– Prezes Ahn i nasza stylistka przygotowali dla ciebie kilka luźniejszych ciuchów, żebyś miał w domu. Są w szafie. Wskazał na lustrzane drzwi naprzeciw łóżka.
– Och, dziękuję.
Skinął głową.
– Za pół godziny w kuchni. Nie zgub się – powiedział z uśmiechem wskazując na mnie palcem.
Skinęłam głową, a on wyszedł.
– Są tak mili – powiedziałam. – Tylko ten burak, Kang.
Prychnęłam.
Zajrzałam do szafy. Było tam kilka par dresów, szerokie bluzki i tuniki, kilka bluz z zamkami i bez, ale to wszystko było takie zbyt ładne, żeby nosić to po domu. Wszystkie były też markowe i miały jeszcze metki. Wybrałam sobie białą szeroką bluzkę z jakimiś angielskimi czarnymi napisami, bluzę z zamkiem w poziome czarnobiałe paski i trzy czwarte szare dresy.
Na dół miałam zejść boso, ale kiedy chciałam wyjść z pokoju zadzwonił telefon Choi.
– Kurczaki.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz.
Przełknęłam ślinę i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
– Kang – powiedziałam siląc się na radosny ton.
– Zaraz będę do ciebie jechał. Szykuj się na lekcję.
– Myślałam, że się na mnie obraziłeś – burknęłam.
– Niby za co?
Milczałam.
– Twoja mama jest w domu? – zapytał.
Usłyszałam w słuchawce trzaśnięcie drzwi. Na korytarzu też. Szybko odeszłam od drzwi i stanęłam w kącie obok szafy.
– Nie. Wyjechała na trzy tygodnie.
– Słucham!?
Echo jego słów odbiło się na korytarzu.
Kurde!
Uchyliłam drzwi do łazienki i wśliznęłam się do niej, starając się jak najciszej zamknąć drzwi, zakrywając przy tym mikrofon w telefonie.
– No, pojechała na Hawaje ze swoim szefem – wytłumaczyłam. – Nie mówiłam ci, bo się do mnie nie odzywałeś.
– No dobrze. Dziś zostaniemy u ciebie w domu, bo nie mam ochoty już dziś wracać do wytwórni.
– A-ale…
– Co znowu?
– Nie ma mnie w domu.
– Gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie.
– Jesteśmy w domu Wooka. Poszliśmy razem po szkole. Ale to by było dziwne gdybyś teraz przyjechał, więc…
– Zbywasz mnie dla jakichś sześciu chłopaków z imitacji zespołu? – ofuknął się.
– N-nie to miałam na myśli.
– Yun powiedział, że przekazał ci wiadomość o moim wyjściu ze szpitala, więc mogłaś się spodziewać, że do ciebie przyjadę – powiedział wściekle.
– To, że się na kogoś wkurzyłeś, nie znaczy, że musisz się na mnie odgrywać.
Prychnęłam.
– Miałaś tak nie robić – warknął. – Chwila… Skąd wiesz, że się na kogoś wkurzyłem.
O cholera!
– Bo słyszałam, że to dziś przyjmujecie nowego członka, a ty zawsze się wkurzasz o byle co.
– Nie wkurzam się o byle co, a on… Właśnie muszę mu coś powiedzieć, zaczekaj chwilę.
– Przepraszam – powiedziałam odejmując słuchawkę od ucha, że niby mówię do kogoś. – Wybacz Kang, ale zagłuszam chłopakom film i…
– To idź do innego pokoju – nakazał.
– Ale ja też chcę oglądać – mruknęłam.
– Dobra, na razie.
Rozłączył się.
Szybko schowałam telefon do kieszeni, a wtedy usłyszałam, że drzwi do pokoju się otwierają. Nacisnęłam spłuczkę w sedesie i szybko opłukałam dłonie w umywalce.
– Akai Zu Mi?
Odetchnęłam patrząc na swoje odbicie w dużym lustrze, wiszącym na całej długości ściany i dopiero po chwili wyszłam do pokoju.
– Kim Kang Kyun – udałam zdziwienie, wycierając dłonie o dresy.
– Ty… – spojrzał na mnie pogardliwie.
Miał na sobie czarne rurki i swoją zieloną kurtę z kapturem, a na głowie czarną czapkę, ale czerwone włosy wystawały spod niej.
– Tak?
Wyszłam na środek pokoju. Kan stał przy drzwiach.
– Ach, tutaj jesteś. Chciałem ci powiedzieć, żebyś więcej nie wytrącał mnie z równowagi tak jak to zrobiłeś dziś w wytwórni – powiedział z wyższością.
– Oh, tak wiem. Jeszcze raz cię bardzo przepraszam, ale to…
– Nie obchodzi mnie to, po prostu masz tak nie robić.
Zamrugałam kilka razy.
– Tak.
Skinęłam głową.
Rzucił mi jeszcze pogardliwe spojrzenie i wyszedł nie zamykając za sobą drzwi. Ruszyłam za nim, a kiedy stanęłam na progu mojego pokoju, drzwi od jego właśnie się za nim zamykały.
Przewróciłam oczami.
O mały włos, a bym się wygadała.
Zamknęłam za sobą drzwi od pokoju i poszłam zwiedzać mój nowy domek.

*

– Już tak późno! – zawołałam spoglądając na zegarek w telefonie.
– Dobrze, że już skończyliśmy – powiedział Jeremy i założył marynarkę. – Chodźmy już. Jedziemy do domu Fall-A, czy do jakieś restauracji? – zapytał zarzucając mi rękę na ramiona.
– Do domu. Może Joong ugotuje coś dobrego – powiedziałam z zadowoleniem.
Dziś cały dzień towarzyszyłam Jeremyemu na sesji zdjęciowej do nowej wiosennej kolekcji. Jeremy jest wspaniałym modelem. Mało kto wie, że ma świetny głos i potrafi rapować. Jestem jedną z nieliczny, którzy słyszeli go w akcji.
– Nie chcesz ze mną zjeść – powiedział niby ze smutkiem.
– Może kiedy indziej, Jeremy. Jestem zmęczona.
– Ciekawe czym? – ofuknął się. – To ja przez kilka godzin pozowałem do zdjęć. Ty tylko siedziałaś na tyłu i się patrzyłaś.
– Patrzenie też jest męczące, głupku – mruknęłam. – A szczególnie na ciebie.
Prychnęłam.
– Oj już się tak nie wściekaj – powiedział i przyciągnął mnie do siebie, po czym pocałował w skroń.
Gdy wychodziliśmy objęci na korytarz śmialiśmy się. Żadne z nas nie miało problemu z tuleniem się do siebie i takimi czułościami, mimo że już nie byliśmy parą. No właśnie, już nie. Kiedyś ze sobą chodziliśmy, ale nie dogadywaliśmy się ze sobą. Wtedy ja zostałam piosenkarką, później on modelem. Rozstaliśmy się w zgodzie i teraz jesteśmy przyjaciółmi. Nie żałuję tej decyzji, ponieważ teraz dogadujemy się lepiej niż kiedyś. Mówimy sobie nawet więcej. Oczywiście sprawa była nagłośniona w mediach, bo nas jakiś debil z aparatem przyłapał. Gdy się rozstaliśmy także podano to do informacji publicznej, ale nikt nie uwierzył, bo wciąż pokazujemy się razem. Jeremy raz znalazł sobie dziewczynę, żeby się odczepili od naszej przyjaźni, ale ona była zazdrosna o mnie, więc z nim zerwała. Nawet nie pamiętam imienia tej laski. Jeremy mówił, że był z nią tylko na pokaz, a więc po co mi pamiętać kim ona była?
To co najbardziej lubię w Jeremym to jego niebieskie włosy i niebieski wóz. Chociaż wkurza mnie to, że pod tym względem upodabnia się do ogórka. Ma taką fryzurę jak on i kolor auta taki jak włosy, dokładnie jak on. Styl też wziął od Kanga, ale wtedy Kang zaczął się ubierać inaczej. Zawsze jak zapytają Jeremyego w wywiadach kto jest jego wzorem do naśladowania to zawsze mówi, że Kim Kang Kyun. Ogórek się przez to wydziera i obraża na wszystko i wszystkich.
A co do ogórka to zdziwiło mnie, że nie naskoczył na Jeremiego tak bardo jak zwykle. Kiedyś nawet chciał go pobić, ale mu przerwałam, grożą transmutacją. A dlaczego Kang się tak wkurza jak choćby wspomnieć o Jeremym? Bo właśnie ze mną chodził. W sumie to się ucieszył jak zerwaliśmy. Moi kolejni chłopacy nie byli przez niego mile traktowani, więc po trzecim włączając w to Jeremyego przestałam ich przedstawić mojemu kochanemu braciszkowi, bo to przez niego ze mną zrywali. A Kang nawet nie zważał na to, że popularność mu spada przez jego zachowanie.
– Już jesteśmy – powiedział Jeremy.
Właśnie parkował Toyotę przy wjeździe do garażu.
Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam, jak czas jazdy szybko minął.
– Och.
Gdy weszliśmy do domu wyczułam pyszny zapach Japonii. Czyżby to było to co myślę, że to jest? A jak tak to chyba pocałuję Joonga. Albo nie, bo Kang się z nim pokłuci.
– Co tak pachnie!? – zawołałam zbiegając szybko ze schodów korytarza, a później do salonu.
– Japońska zupa – powiedział zadowolony Yun siedzą na jednym ze stołków barowych. – Joong się odważył sam zrobić i chyba mu wyszło.
– Chyba? – powiedział Joong, patrząc na Yuna z niedowierzaniem. – Za nisko mnie oceniasz. Jak mogłoby mi nie wyjść, co?
Jeśli chodzi o Joonga w kuchnie to nie można powiedzieć, że coś jest złe, niedobre, lub jeszcze inne w negatywnym świetle, bo wtedy się robi wredny jak Kang. Na ogół to jest spokojny, ale nie znosi krytyki jego kuchni.
– Po zapachy wnioskuję, że jest pyszne.
– Za to cię uwielbiam – powiedział Joong z uśmiechem.
– Zgodzę się z Kimiko – dodał Jeremy.
– Dziękuję, że chociaż wy mnie doceniacie – powiedział patrząc na Yuna z niezadowoleniem.
– No, ale co ja takiego zrobiłem!?
Zaśmiałam się i ruszyłam na górę.
– To do zobaczenia na kolacji – powiedział Jeremy wychodząc z klatki schodowej na pierwsze piętro.
Zaśmiałam się i ruszyłam biegiem na górę. Na schodach ktoś przeszedł obok mnie, ale z początku nie zwróciłam na niego uwagi, jednak po chwili odwróciłam się i spojrzałam w dół, ale nikogo tam nie było. Wzruszyłam ramionami i poszłam do siebie.
W pokoju przebrałam się w luźne szare dresy zwężane w nogawkach od kolan w dół i czarną długą bokserkę. Na dół zeszłam boso.
Gdy przechodziłam obok pokoju Kanga zapukałam do drzwi.
– Z łapami z dala od moich drzwi! – wrzasnął z pokoju.
– Jak tam chcesz, ogórku!
Prychnęłam i zeszłam na dół nie czekając na Jeremyego. Możliwe, że już jest w kuchni i wcina moje Ramen. Jeszcze zje za dużo i co? Nie będę miała czym się nacieszyć, bo jak jeść Ramen to przynajmniej trzy miski.
W kuchni nadal był Joong, stojący przy kuchence i Yun siedzący na stołku barowym. Obok niego jednak siedział ktoś o ciemnobrązowych włosach w stylu Ulzzang Boy, zresztą jak wszystkie te pajace z Fallen Angels i Jeremy. Był małej postury, więc zgadywałam, że to dziewczyna, ale co dziewczyna robiłaby u chłopaków? Przecież oni są tym typem facetów ‘forever alone’.
– A ten to co za jeden? – zapytałam siadając, obok tego kogoś. Zdecydowałam, że to jednak facet.
Ciemnowłosy odwróciła do mnie głowę, a z jego ust zwisał makaron. W rękach trzymał pałeczki, a przed nim stała miska z parującym Ramen. Wciągnął makaron siorbiąc i przełknął wybałuszając na mnie oczy.
– Ki-ki-ki… m-m-m-m… – zaczął się jąkać.
– Kimiko, to jest Akai Zu Mi – powiedział Joong podając mi miskę z Ramen, nachylając się nad blatem, bo siedziałam najdalej od kuchenki. – Nowy członek naszej małej rodzinki.
– Chcesz mi powiedzieć, że Fallen Angels przyjmuje nowego członka? – zapytałam biorąc od niego miskę.
– Już przyjęło – powiedział Yun z zadowoleniem. – Prawda, Zu?
– T-tak – powiedział i spuścił wzrok na miskę.
Denerwował się.
– Czemu ja nic o tym nie wiem? – zapytałam, szturchając nowego łokciem w żebra. Podskoczył na siedzeniu, kiedy to zrobiłam.
– Ty się mnie boisz? – zapytałam, nachylając się do niego tak, żeby widzieć jego twarz.
– Nie – powiedział już bardziej zdecydowanie niż prędzej.
– A może krępujesz się przy dziewczynach, co? – zapytałam wytrzeszczając zęby rozbawiona.
– Zu! – zawołał Yun schodząc ze swojego stołka i zabierając swoją miskę. – Siadaj tam. Kimiko zawsze sprawia, że się wszyscy krępują.
– Wcale nie! – oburzyłam się.
Oni zamienili się w międzyczasie miejscami.
Yun pokazał mi język, a ja uderzyłam go otwartą dłonią w tył głowy.
– No wiesz!
– Będziesz się kłócił? – zapytałam wściekle.
– Smacznego! – zawołał łącząc otwarte dłonie, trzymając srebrne pałeczki między nimi.
Wydałam dźwięk zadowolenia.
– Co cię wzięło na Ramen, Joong? – zapytałam najstarszego i najnormalniejszego z całego tego zbiorowiska. – Przerzuciłeś się na kuchnię Japońską?
– Nie – powiedział z uśmiechem i spojrzał na nowego. – Akai mieszkał w dzieciństwie w Japonii i lubi ich kuchnię, prawda Akai.
Chłopak spojrzał na Joonga, gwałtownie podrywając głowę.
– Skąd ty…
– Prezes mi powiedział.
– CV – burknął nowy i zabrał się za kończenie Ramen.
W końcu ja też zaczęłam jeść. Zupa była przepyszna. Składniki idealnie dobrane, smak idealnie wyważony, a sama konsystencja… Aż się rozpływam!
Po chwili przyszedł Jeremy.
– No wiesz Kimiko. Ja na ciebie na górze czekałem.
– Wybacz, ale Ramen jest ważniejsze – powiedziałam z pełną makaronu buzią.
– No dzięki –mruknął siadając na ostatnim wolnym stołku po mojej lewej.
– A ten to co za jeden? – zapytał Jeremy, patrząc na nowego.
Zaśmiałam się.
– Właśnie! – zawołałam. – To jest Akai Zu Mi, a ja jestem Kim Mi Ko, młodsza siostra Kanga. A ten tu to Dan Jeremy.
Nowy przełknął. I zerknął na Jeremyego, a po chwili się zarumienił. Żaden z chłopaków na niego nie patrzył, więc nie widzieli tego, ale chłopak po chwili podparł policzek dłonią zakrywając go przy tym.
– Wiem – powiedział.
Miał dość dziewczęcy głos. Nie wierzę, że to jest facet.
– Miło mi to słyszeć – powiedział Jeremy z zadowoleniem i zaczął jeść Ramen, które właśnie podał mu Joong.
– Ile masz lat Akai? – zapytałam.
– Szesnaście – mruknął, wciąż podpierając się ręką.
– A jaki masz talent?
– Jestem Magiem.
– A twój opiekun?
A jeśli to co myślę, że jest prawdą, jest prawdą i on wcale nie jest jaki jakim go widzimy?
– O-opiekun? – zająkał się.
– Opiekun? – zapytał Yun patrząc na mnie. – Właśnie Zu? Kang ma podopieczną, ale nie słyszałem, żeby ktoś inny ze szkoły dostał opiekę w tym roku.
– B-bo… bo… Bo ja nie mam opiekuna. Moja mama jest słabym magiem, a tata tylko w połowie, więc ja też nie mam dużej mocy. Prawdopodobnie nawet nie pójdę do szkoły – powiedział ze smutkiem.
Faktycznie, moc jaka od niego biła nie była imponująca. Nie z mocą Kanga.
– Nie! – zawołał Yun. – To z kim ja będę się tam zadawał? Joong już kończy szkołę, a Kang udaje, że mnie nie zna.
– Przykro mi – powiedział.
Podniósł miskę i wypił wywar.
– Dziękuję – mruknął i odszedł od stołu.
– Akai! – zawołałam za nim. – Zaczekaj na mnie.
Podniosłam swoją miskę i wypiłam wywar.
Jeremy spojrzał na mnie z niesmakiem.
– Zu, nie daj się tej czarnej wdowie! – zawołał Yun, odwracając się do nowego, kiedy odchodziłam od stołu.
Kopnęłam w nogę stołka, na którym siedział, przez co stołek się przechylił i Yun poleciał do tyłu. Usunęłam się o krok, żeby nie oberwać i stojąc nad blondynem pokazałam mu język.
– Jędza! – zawołał za mną, kiedy wbiegałam po schodach, żeby dogonić nowego.
– Debil! – odkrzyknęłam i zrównałam się z człapiącym po wykładanych wykładziną schodach nowym. – Możemy porozmawiać? – zapytałam.
– O czym?
– Wiesz, znam chłopaków już prawie dwa lata, więc co nieco o nich wiem. Jeśli chcesz to pomogę ci się zaaklimatyzować. Co ty na to?
Oblał się rumieńcem, a spostrzegłszy, że na niego paterze, odwrócił głowę, żebym nie widziała jego twarzy.
– J-ja sam sobie poradzę! – zawołał i przyspieszył.
Szybko się z nim zrównałam. Był ode mnie niższy o kilka centymetrów. Jak chłopak może być tak niski? To znów utwierdza mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak.
– Pozwól mi chociaż się czegoś o sobie dowiedzieć, co? – zapytałam.
Właśnie doszliśmy na drugie piętro.
– Ja…
– No, nie bądź taki wstydliwy. Ja chcę tylko porozmawiać.
Akai stanął przed drzwiami swojego pokoju i otworzył je, ale nie wszedł.
– T-to może wejdź, jak chcesz – powiedział znikając w pokoju, w tej samej chwili, w której drzwi od sypialni Kanga się otworzyły.
Spojrzałam na niego, a on zmarszczył brwi patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się do niego przebiegle i ruszyłam do pokoju Akai.
– Nawet się nie waż – syknął cicho.
Prychnęłam i schowałam się w pokoju Akai, zamykając za sobą drzwi na klucz. Usłyszałam jego stłumione kroki na wykładzinie, a po chwili klamka się nacisnęła.
Spadaj Ogórku – wysłałam mu w myślach.
– To co chcesz…?
Narzuciłam na drzwi zaklęcie wygłuszające, żeby Kang nie słyszał.
– Co ty…?
– Powiedz mi Akai, ty coś ukrywasz, prawda?

4 komentarze:

  1. 1.Yun swoim pozytywnym zachowaniem za każdym razem wywołuje na mojej twarzy uśmiech :)
    2.Ogórek jak ja z tego nie mogę xD
    3. Zapomniała wyciszyć telefonu, a jak Kang zadzwoni do niej będąc u niej w pokoju?!
    4. Takie zamieszanie będąc dwiema osobami na raz
    5.Jak ja uwielbiam kłutnie Yun' i Kimiko c:
    6. Ona jest bardzo spostrzegawcza! Odkryje, że Akai to dziewczyna?
    7.Ogórek Hahaha xD
    8. Dziękuję za rozdział
    9. To tyle, trochę niepokolei, ale jest c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogórek to chyba najlepsze co było w rozdziale, co? :P
      Nie ma za co i spoko, dzięki za koma ;)

      Usuń
  2. Przeczytałam, fajny rozdział, ale nie walnę Ci żadnego mega komentarza, bo mojej popieprzone życie znów daje o sobie znać.:/
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń