wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 36.



Nikt się nie pobawił ze mną w tłumaczenie posta :c
Nie ważne, cieszę się, że tyle komentarzy przybyło i nowi się w końcu odezwali :D
Gamsahamnida :3
Teraz inne zadanie i to bojowe!!! Pisać do mnie w czasie wolnego i męczyć mnie, żebym pisała, bo blog będzie uzupełniany w notki bardzo rzadko lub wcale :c Łapajcie mój nr gg 51172265, lub http://ask.fm/ChoiShinhye ;)
Enjoy ;)

Kiedy widownia nadal skandowała, ja podałam Yunowi mikrofon i wstałam z kanapy, po czym pobiegłam do gościa od dźwięku. Na jego monitorze widziałam, że jedna z kamer podążała za mną, tak jak wtedy, gdy rozdawaliśmy ciasto.
– Mógłby pan puścić One Shot B.A.P, instrumentalną wersję od mniej więcej minuty czterdzieści? – zapytałam.
Skinął głową, a ja wróciłam na scenę i odebrałam mikrofon od Yuna. Kiedy poleciała muzyka, wyobraziłam sobie jak to robił Zelo i przypominając sobie słowa piosenki, zaczęłam rapować.

Geeureumui noye heundeureo gogaereul
Noryeokdo eomneun nomdeureun dangjang jameseo kkae
Bangguseoge anjaseo nopeun jarireul wonhae
Igeon geimi aninde hyeonsildeureul gubun motae
Oh yeah go around a track
Siganeun gyesok dolgo dora so far away
Junbidoen jamani jinjjaro mareul hae
Jejarineun huhoe ppuniya niga nuneul gameul ttae whoa

Zanim skończyłam rozległy się brawa. Kiedy spojrzałam na chłopków, patrzyli na mnie szokowani.
– Osobiście wolę zwyczajnie śpiewać, niż rapować – powiedziałam idąc do kanapy.
– To było niesamowite! – zawołała Prowadząca.
– Akai Zu Mi, zanim zapomnę – zaczął Prowadzący. – Czy konkurs ‘Odkryj tajemnicę Zu Mi’, już działa? – zapytał.
– Oczywiście – powiedziałam z uśmiechem.
– A czy podpowiesz nam coś? – zapytała Prowadząca.
– Wtedy nie było by żadnej zabawy – powiedziałam.
– Ach, ale z ciebie tajemniczy chłopak.
Uniosłam kącik ust w uśmieszku, bo właśnie przeczy mojej tajemnicy.
– To by było na tyle! – zawołali Prowadzący.
Pożegnali się z nami i kontynuowali zakończenie programu.
Gdy wyłączono kamery za kulisy wpuszczono kilka dziewczyn, żeby wzięły autografy. Wtedy ja zwiałam do przygotowanej specjalnie dla nas garderoby, gdzie już czekała Rae i Prezes.
– Akai Zu Mi! – zawołał Prezes kładąc mi dłonie na ramionach. – Dlaczego nie wiedziałem, że potrafisz rapować!?
– Mówiłem, że wiedziała o tym tylko jedna osoba.
Przypomniała mi się nasza rozmowa o programie, kiedy tylko dostaliśmy gotowe skrypty.
– Wtedy pod koniec zapytają ciebie Akai o jakiś twój talent, to coś im pokażesz.
– No jest coś co mógłbym…
– To świetnie, w takim razie…
To było bardziej tak, że on mówił i nie dał dojść do słowa.
– Wracajmy do domu! – wrzasnął Yun. – One mnie napadły!
Yun rozpaczał dopóki nie wsiedliśmy do busa.

*

To co Akai pokazał na scenie było niesamowite. Ni stąd ni zowąd zaczął rapować. W naszym zespole nie ma raperów, a tu pojawia się Akai i śpiewa, a po chwili okazuje się, że też rapuje. Czuje, że z nim Fallen Angels może wyjść na szczyt list popularności. Tak, musze to przyznać.
Uśmiechnąłem się do siebie, nie ważąc się nawet odwrócić, żeby spojrzeć na młodego.
– Prezesie, mamy zaplanowane coś na jutro? – zapytał Akai.
– Chciałem z tobą omówić tę piosenkę, o której mówiłeś –powiedział odwracając się do tyłu. – Coś się stało, że pytasz?
– Został tydzień wakacji, zanim znów zacznę lekcje z moimi nauczycielami, a chciałbym je spędzić z mamą, skoro wróciła już z Norwegii.
– Dobrze, tylko dasz mi dziś tekst piosenki i nuty. Masz je skończone?
– Słowa tak, nuty trzeba jeszcze dopracować.
– Rozumiem, zajmiesz się tym później.
– Tak Prezesie.
Kiedy dojechaliśmy do domu, Akai od razu zniknął nam z oczu.
– Kang, coś ci się stało? – zapytał Joong kładąc dłoń na moim ramieniu.
– Nie – powiedziałem nie odwracając się do niego. – Po prostu nadal jestem w szoku, po tym jak Zu Mi zaczął rapować.
Joong zaśmiał się.
– Też byłem zaskoczony – przyznał.
– Pójdę go zapytać, czy nie pomóc mu z nutami – mruknąłem i ruszyłem w stronę schodów.
– Przyznaj się! – zawołał Yun siedzący na dywanie i grający na konsoli. – Chcesz podpatrzyć co napisał na swój singiel!
– Nie tylko – powiedziałem z uśmiechem i ruszyłem po schodach na górę.
Że też prezes musiał wypaplać, że Akai wyda singiel przed tourne. No i że kazał Joongowi o tym powiedzieć dziś w programie.
Gdy dotarłem do drzwi pokoju Akai, chwilę zastanawiałem się czy faktycznie chcę tam wejść. W końcu jednak zapukałem.
– Akai, mogę wejść? – zapytałem i nie czekając na odpowiedź otworzyłem drzwi.
– Kang Kyun Hyung – powiedział Akai zaskoczony.
Siedział przy swojej szafie i szukał w niej czegoś.
– C-co ty tu…
– Chciałem zapytać, czy nie trzeba ci pomóc przy tej piosence, bo jakbyś chciał to…
– Naprawdę!? – wrzasnął chłopak zrywając się na równe nogi. – Mógłbyś? – zapytał, patrząc na mnie swoimi wielkimi brązowymi oczami. Wyglądał teraz podobnie jak Yun, kiedy widzi coś milusiego i słodkiego jak Shin Hye, z tym że w nim było coś co sprawiało, że miałem to dziwne uczucie, które towarzyszy mi, kiedy parzę na uśmiechającą się Shin.
Przełknąłem ślinę.
– Tak, jeśli masz kłopot to zawsze możesz na mnie liczyć – powiedziałem z uśmiechem, odsuwając od siebie tamte myśli.
Dlaczego chodź wiem, że przebywanie z Akai może skończyć się czymś złym to i tak… chcę? To dziwne, ale chcę, a nawet potrzebuję z nim przebywać. To wszystko, przez to, że uratował Shin, tak to musi być to.
No i się zaczął odzywać ten ‘Kang życzliwy niosący pomoc’, którego od dwuch lat skutecznie ignoruję. Do teraz…
– Jeśli byś chciał to mogę cię podwieźć do domu – zaproponowałem. – Co ty na to?
Chyba za szybko po okazaniu życzliwości coś takiego zaproponowałem, bo chłopak się speszył.
– Podjechać pod dom czerwonym Porsche? – zapytał odchodząc w głąb pokoju, żeby nadal czegoś szukać. – Sąsiedzi by oszaleli z zazdrości, a i tak już ma… rodzicom zazdroszczą, że przyjęto mnie do zespołu.
– To jak zamierzasz się tam dostać? – zaciekawiłem się, zakładając ręce na piersi.
– A o tak – powiedział dotykając naszyjnika z żółtym kryształem.
– Racja, masz kryształ.
– Ułatwia życie – powiedział i błyskawicznie opadł na podłogę, zaglądając pod łóżko.
– Zu Mi! – zawołałem przerażony i podbiegłem do niego robiąc, w pierwszej chwili myśląc, że zemdlał, ale po chwili uniósł głowę i spojrzał na mnie pytająco.
– Myślałem, że coś ci się stało – mruknąłem, drapiąc się w tył głowy. – Czego tak właściwie szukasz? – zapytałem, powoli odsuwając się do drzwi.
– Kartek, na których mam zapisaną piosenkę i nuty, ale nie mogę ich – usiadł na łóżku – znaleźć. Chwileczkę.
Wstał i podniósł coś z pościeli.
Zaśmiał się.
– No przecież je wyciągałem z szuflady – mruknął i zaczął się nerwowo śmiać. – Łamaga – burknął do siebie i zaczął iść w moim kierunku. – Pójdę to zanieść i już mnie…
– Ja mogę to przekazać – powiedziałem. – A ty idź spotkaj się z mamą, w końcu dawno jej nie widziałeś.
– Wczoraj, no ale… Naprawdę możesz? – zapytał uradowany.
Cholera, znów to uczucie.
Odchrząknąłem patrząc w bok.
– T-tak – powiedziałem, a mój głos lekko zadrgał.
– Dziękuję! – zawołał i objął mnie w pasie.
– A-akai – powiedziałem zszokowany.
– Przepraszam – powiedział szybko się odsuwając i kłaniając nisko.
Sięgnąłem po kartki, które trzymał w dłoni opartej o kolano i zabrałem je.
– Nie szkodzi, znikaj.
Wyprostował się błyskawicznie uśmiechnął, a po chwili zniknął.
Moje serce waliło jak oszalałe, więc złapałem się za pierś.
– Co się ze mną dzieje – szepnąłem do siebie.
Odetchnąłem głęboko kilka razy i spojrzałem na kartki, które zabrałem Akai.
– Rozszyfruj mnie, odkryj… To pasuje do jego tajemnicy.
Uśmiechnąłem się, bo chłopak jest dobry w pisaniu tekstów.
Kiedy pokazałem prezesowi tekst i zapewniłem, że to Akai to napisał, wsiadłem do samochodu i pojechałem do wytwórni, żeby zamknąć się w studiu nagraniowym i poprawić nuty do piosenki Akai.

*

Dni mijały szybko. Drugi tydzień wakacji spędziłam praktycznie w domu z mamą. Obie prowadziłyśmy śledztwo odnośnie włamania. Okazało się, że nie był to zwykły człowiek, dlatego mama nie wezwała policji, bo rzecz, która zaginęła nie była zwyczajna. Była to księga z zapiskami przodków mamy odnośnie Magów Lodu. Opisano tam kilka przypadków Magów, mogących się posługiwać magią lodu. Dzieje każdego z nich, a było ich tylko siedmioro, po jednym na sto lat.
– I tak się składa, że teraz jest osiemset lat odkąd po Ziemi chodził pierwszy Mag Lodu? – zapytałem mamę, kiedy porządkowała rozrzucone w panice papiery, szukając księgi.
– Tak.
Już nie była tak zdenerwowana z powodu zaginięcia starej księgi, ale wciąż jej nastrój nie był najlepszy, bo nie wiadomo kto ma ten staroć.
– I tak się też składa, że jako twoja córka mogłam odziedziczyć tę moc? – zapytałam.
– Tak.
– A jak ci opowiem co się wydarzyło po urodzinach Yuna, to nie dostanę szlabanu? – zapytałam.
– Woon Jeon już mi opowiedział o tym pożarze –powiedziała zastanawiając się na jaką kupkę odłożyć trzymane w ręce kartki.
– Nie było żadnego pożaru… No może, nie dopóki nie odeszliśmy.
– Co?
 – Tylko się nie wściekaj, że z nimi poszłam. Więc to było tak, że…
Opowiedziałam jej co zaszło odkąd zamroziłam wodę w misce, poprzez porwanie Kanga, aż do jego odbicia i ugryzienia mojego klona, przez Lamię.
– Walczyliście z sforą Lamii? – zapytała z niedowierzaniem. – I stworzyłaś krwawego klona? No i zamknęłaś Lamię w klatce z… z…
– Z Lodu.
– A więc nie myliłam się, to ty odziedziczyłaś talent Lodu – powiedziała z dumą i wstała z podłogi, żeby mnie przytulić.
Kiedy mnie puściła i wróciła do sprzątania, ja okręciłam się na jej obrotowym krześle za biurkiem.
– Wiem, czytałam tę księgę.
– Jak to ją czytałaś? – zapytała. – Przecież gabinet był zamknięty.
– Ale zostawiłaś klucz na wieszaku na drzwiach w twojej sypialni – powiedziałam.
Wtedy mama zerwała się na równe nogi i zniknęła.
– Mamo! – zawołałam i pobiegłam za nią.
– Shin Hye, gdzie są klucze? – zapytała, kiedy dobiegłam do jej sypialni. – Odwiesił je na haczyk?
– Tak, wzięłam je, później zabrałam księgę, przeczytałam, zamknęłam gabinet i odwiesiłam klucze o tu… – wskazałam na haczyk, ale kluczy mamy na nim nie było. – Przysięgam ci, że odwiesiłam je tutaj – zapewniłam.
Dobrze to pamiętałam.
– A jeśli, nie?
– Nie ma sensu ich szukać, znasz jakieś zaklęcie przywołujące? – zapytałam.
– Skup się, uwolnij trochę mocy i rozciągnij ją na mieszkanie, skup się na kluczach, jeśli poczujesz zmianę, to znaczy, że klucze gdzieś są i moc wskaże ci gdzie.
Zamknęłam oczy i wypuściłam moc jak mama kazała. Dobrze już nad nią panowałam, więc nie było to trudne. Po kilku minutach otworzyłam oczy zrezygnowana.
– Są tylko moje – oznajmiłam.
– Więc włamywacz musiał je zabrać razem z księgą – stwierdziła pocierając podbródek.
– W poniedziałek zaczyna się nowy rok szkolny, zapytam pewną wredną Lamię, czy to nie był ktoś z jej klanu.
– Skoro ścigaj ciebie dla mocy jaką posiadasz to możliwe, że to one, ale wątpię, by zrobiły to w tak krótkim czasie po porwaniu Kim Kang Kyuna. Możesz jednak spróbować.


Trzy dni później.

– Witaj w drugiej klasie! – zawołaliśmy razem z chłopakami, kiedy tylko Yun pojawił się przed szkołą.
– Wiedzę, że nie tylko mi jest wesoło – powiedział blondyn i zerknął na mój nadgarstek.
Oczywiście jako, że to pierwszy dzień jako drugoklasistki postanowiłam założyć bransoletkę od Kanga.
– Widzę, że ją nosisz – powiedział Yun.
– Tylko od święta – przyznałam, dotykając bransoletki z niebieskimi kamieniami, którą dostałam od Kanga.
– Świętujemy coś dzisiaj? – zapytał zaskoczony.
–Początek nowego roku szkolnego, chociażby – powiedziałam.
– No tak.
Zaśmiał się i rozluźnił krawat, a ja zauważyłam, że ma na szyi swój naszyjnik. Myślałam, że przestał go nosić, odkąd ma mundurek, ale w domu ciągle ma go na szyi.
Rozmawiając o tym co robiliśmy w wolnym czasie szliśmy razem do szkoły. Moja opowieść o ostatnich dwuch tygodniach była zmyślona, poza tym, że ratowaliśmy Kanga – bo było o tym w prasie – tym, że mama wróciła z Hawai i tym, że Kang raz mnie odwiedził.
– Shin, co z tym włamaniem? – zapytał mnie szeptem Yun, kiedy usiedliśmy w naszej ławce z tyłu klasy.
– Właśnie czekam na podejrzaną – powiedziałam.
Niestety, przyszła zaraz przed dzwonkiem, przez co nie mogłam z nią rozmawiać. Musiałam czekać na kolejną przerwę. To co się wtedy stało, nie dość, że uniemożliwiało mi rozmówienie się z Park, to po prostu było to bardzo dziwne.
– Hej, Choi Shin Hye! – zawołał jakiś chłopak. Zadziwiające było to, że zna moje imię, bo ja nawet nie wiem kto to był. – To prawda, że chodzisz z Kim Kang Kyunem?
Yun, który właśnie pił wodę, zakrztusił się nią, a ja tak jak siedziałam tak zamarłam.
– Właśnie, to prawda!? – zawołała jakaś dziewczyna z naszej klasy. – Han Yun Jae Oppa?
– Ja nic nie wiem – powiedział blondyn.
– Dzięki zdrajco – mruknęłam, po otrząśnięciu się z szoku. – Oczywiście, że nie prawda. Znam, Kim Kang Kyuna, bo Yun…
– Zdjęcia w prasie mówią co innego – zauważył ktoś. – To pierwsze przed twoim domem, okazało się prawdziwe! A twoja matka, naprawdę jest paparazzi.
Przełknęłam ślinę.
– W telewizji, w tym programie, w którym byliśmy, Kang powiedział, że daje Shin lekcje śpiewu – zauważył Yun.
– Nam mówiłaś, że razem chodzicie do jednego nauczyciela – powiedział Yung.
Spojrzałam na niego zszokowana, bo to była prawda.
– Właśnie, a co z Przewodniczącym? Przecież podobno jesteście parą!
– Yun, muszę zniknąć – syknęłam do niego.
Sięgnęłam po moją torbę i złapałam za krwawy klejnot, po czym zawinęłam go na dłoni tak, żeby dotykał skóry. Po chwili dotknęłam niewidocznego pod iluzją żółtego klejnotu, a w następnej…
– Dzień dobry wszystkim! – zawołał Akai Zu Mi wchodząc do klasy.
– Akai Zu Mi! – zawołała jakaś dziewczyna.
– Zu, co ty tu robisz!? – wrzasnął Yun, zrywając się na równe nogi.
– Znudziły mi się prywatne lekcje, więc przyszedłem tutaj – powiedział dokładnie to co mu kazałam. – Nie wolno mi?
– Ale skąd ty… Jak się tu dostałeś? – zapytał Yun.
Akai dotknął kryształu na szyi i mrugnął do nas.
– To już moja tajemnica.
W międzyczasie, kiedy wszyscy byli zainteresowani Akai, ja założyłam krwawy klejnot na szyję.
– Musimy porozmawiać – szepnął do mnie Yung, kiedy Yun poszedł do Akai i razem rozmawiali z innymi. – O tym wszystkim…
– Kiedy napiszę ci sms’a to przyjdziesz na balkon – powiedziałam, skupiając się na słuchaniu i odpowiadaniu na pytania ustami Akai.
– Co to za zamieszanie? – zapytała jakaś kobieta wchodząc do pomieszczenia, tuż przed drug lekcją dzisiejszego dnia. – Wszyscy na miejsca!
Każdy z nas patrzył zaskoczony na kobietę, ale posłusznie wykonano jej polecenie.
Była piękną kobietą o europejskich rysach twarzy. Na głowie miała burzę jasnych błyszczących włosów, a garsonka, którą miała na sobie uwydatniał jej piękną figurę.
– A ty to kto? – zapytała patrząc na Akai, o którym zapomniałam i ten nadal stał w klasie.
– J-ja… już sobie pójdę – powiedział, to co pierwsze padło mi na myśl.
– Chwileczkę, ja wiem kim ty jesteś – powiedziała z uśmiechem. – Należysz do tego zespołu, o którym tak głośno ostatnio? Jak wy się nazywacie…? Coś o Aniołach, tak?
– Upadłe Anioły, Ahjumma (coś jak ciocia, czy starsza od mówiącego to pani dop. Aut.).
– Właśnie – powiedziała, wskazując palcem na Akai. – Hmm.
Zaczęła się rozglądać po klasie, a Akai stał tam jak na skazanie. Wzrok pani Hall zatrzymał się na Yunie.
– Ty też jesteś z tego zespołu! – zawołała. – Wybaczcie, ale nie pamiętam waszych imion…
– Han Yun Jae, Ahjumma – przedstawił się Yun, wstając i lekko się skłaniając.
– A ty…? – zapytała Akai.
– Akai Zu Mi, Ahjumma.
Również kazałam mu się skłonić.
– Rozumiem, że chcesz się zapisać do naszej szkoły, tak? – zapytała go.
– Ja? N-nie, ja już mam nauczycieli, dziś tylko w odwiedziny jestem.
– O ile wiem, to nikomu spoza szkoły nie wolno przebywać na jej terenie, prawda?
– Eeem… No więc… Bo ja… – jąkał się Akai.
– Nie szkodzi, zrobię dla ciebie wyjątek. Niech fani nacieszą oko, bo w końcu, nie co dzień można spotkać kogoś tak sławnego jak wy, prawda, Aniołki?
Akai i Yun zaśmiali się.
– Proszę, usiądź na moim miejscu, za biurkiem, ja i tak wolę wykładać stojąc.
– Dziękuję Ahjumma.
Akai przeszedł przez salę i zmieszany usiadł na fotelu za biurkiem. Swoje emocje, całe zaskoczenie i to jakbym ja się czuła w takiej sytuacji, przelałam na Akai i pozwoliłam mu się zachowywać naturalnie, obserwując wykład nauczycielki.
– Nazywam się Hall Marissa – przedstawiła się kobieta. – Od dziś będę was uczyła biologii.
Tak zaczął się wykład, a ja byłam do końca dnia skazana na kontrolowanie krwawego klona.
Gdy lekcja dobiegła końca, mój podejrzany nie wykazywał chęci rozmowy.
– Parku Yu Rin! – zawołałam, kiedy ta próbowała się wymknąć z sali. – Nie unikniesz rozmowy ze mną! – dodałam po japońsku, wstając z miejsca, dzięki temu zatrzymała się. – Chodźmy na dach.
Niby dlaczego mam gdzieś z tobą iść, co? – warknęła.
– Choćby dlatego, że próbowałaś mnie zabić, razem z bandą kobiet z twojego klanu?
Dziewczyna westchnęła i poczekała na mnie, a po chwili, razem ruszyłyśmy w stronę schodów na dach.
Przepraszam za to wszystko – powiedziała, kiedy zamknęły się za nami drzwi na dachu. – To był pomysł mojej mamy.
Wiesz, że ci nie wierzę? – zapytałam, patrząc na nią gniewnie.
Założyłam ręce na piersi.
Zmusiłam Akai, żeby przyszedł na dach, tak będzie mi go łatwiej kontrolować.
A jak ci opowiem co moja matka zrobiła, żebym mogła żyć, to mi uwierzysz? Choćby ze względu na to, że poznałaś mojego brata.
Mów, ale czy uwierzę to zdecyduję później – powiedziałam, a w tym samym momencie otworzyły się drzwi i na dach wszedł Akai, a za nim Yun i Yesul Boys.
– Co wy tu wszyscy robicie!? – warknęła Park.
– I tak nie zrozumieją, nie martw się – powiedziałam.
Nikt poza Akai, a z kolei Yun wie, że moje męskie ja zna japoński.
Park przegryzła wargę, ale zaczęła mówić.
Kiedy się urodziłam, byłam bardzo słabą Lamią, ponieważ mój ojciec był człowiekiem. Nie wiem, czy wiesz, ale niekiedy ludzie posiadają wewnętrzną magię, przez co apetycznie pachną. Mój ojciec taki był, ale mimo to nie znał magii i nawet jak się o niej dowiedział to nie potrafił jej używać. Moja matka, odebrała jego wewnętrzną magię i przekazała ją mnie, zanim się urodziłam. To nie wystarczało. Jak wiesz Park Yu Ran, jest moim biologicznym bratem, a że on nie może być Lamią, a odziedziczył magię, matka chciała go poświecić dla mojej przemiany, jednak on uciekł i od tamtej pory go nie widziałam.
Teraz mamie towarzyszy jakiś Demon, który zaopatruje ją w magię dla mnie.
Ta Chimera, którą zabili Łowcy, to był zwykły człowiek, któremu dano posmakować mocy na kilka godzin. Teraz oni, zabójcy tego mężczyzny będą musieli się tłumaczyć, ponieważ on był człowiekiem.
Ja nie chcę mocy Lamii, ale moja mama jest uparta i nie spocznie, póki czegoś nie dokona.
W takim razie wiem już po kim masz swój… niezwykły charakter  – powiedziałam.
Park zaśmiała się, o dziwo szczerze, co było bardzo ciekawym zjawiskiem w jej przypadku.
Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale ja to robię, bo ona tego chce, a nie potrafi ę się jej przeciwstawić. Jeśli coś się w przyszłości stanie, to ja nie będę miała w tym udziału. O wszystkim co się dzieje wiem mało, czasami nawet nic.
A co z włamaniem do mojego domu? – zapytałam. – O tym też nic nie wiesz?
Jeśli to ktoś z mojej rodziny to bardzo cię przepraszam – powiedziała i ukłoniła się bardzo nisko. – Nie mam żadnego wpływu na to co robi moja mama. Naprawdę cię za nią przepraszam, jeśli coś będzie się szykowało, na pewno cię o tym powiadomię.
D-dziękuję – powiedziałam zszokowana.
Nie wiem czy mogę jej ufać, nie po tym wszystkim co się stało. Może by tak przetestować jej lojalność.
– Zawrzyjmy układ – powiedziałam już w naszym języku.
Uniosła głowę zaskoczona.
– Układ?
– Uwolnisz sługi.
– D-dobrze – powiedziała, niezbyt zadowolona.
Najwyraźniej jednak miała jakąś satysfakcję z bycia na szczycie.
– I dziś, kiedy drugie klasy oddają Voice Tournament w ręce pierwszaków, powiesz że już nie będziesz śpiewać na tym turnieju, nawet kiedy zostaniesz zaproszona, również nie zrobisz tego dzisiaj.
– Oczywiście.
– I zostaw moje życie w spokoju. Życie Fallen Angels i Yesul Boys również. Zajmij się naprawą własnego.
Skinęła głową.
Ja jako Lamia, na dodatek, bez mocy, nie mam prawa wstąpić do Akademii Magii w Loaris, wiec proszę ciebie… – powiedziała znów po japońsku, po czym zbliżyła się do mnie. – Zabij moją matkę – szepnęła tuż przy moim uchu.
Teraz już nie mam wątpliwości, Park Yu Rin jest stuknięta, ale wiem coś jeszcze. Jej matka jest sto razy bardziej nienormalna.

*

Ps. Malvi - Łosiu, spróbuj nie skomentować zaraz po przeczytaniu, a zginiesz :D
Weri - Koniku, kom będzie krótki to przyjadę do ciebie i ci nakopię(tak wiem, do której szkoły chodzicie)
Alu - Kotku, do ciebie po ostatnim poście nie mam zastrzeżeń: taki bonusik po skomentowaniu jako pierwsza x3

6 komentarzy:

  1. Równa 00:00 a ja komentuje, takie poświęcenie :') Super post pisz, pisz i dobranoc :*


    Co nie napisałaś, że ma być długi. A tak na serio, to załatw Yunowi ochroniarza, bo fanki naprawde mogą być niebezpieczne ;-;
    Rapowanie razem z Zelo w środku nocy :') cud, że nikt się nie obudził c:
    Trochę pogubiłam się w czasie... To oni zaczynają kolejną klase!? Ja nawet nie wiem kiedy skończyli pierwszą! ;________; Tak wiem załamuje, ale mój mózg tak późno już nie myśli ;-; Kang mnie rozwala, nie tylko on. Zawsze jak są te tekst, że już wiadomo, że ktoś się zakochał, a on się pyta "co się ze mną dzieje?" Yun lubi wszystkie słodkie rzeczy, ja też jestem słodka! A kogo ja chcę oszukać nie byłam, nie jestem i nie będę słodka ;-; Takie życie. Kończę, dobranoc, weny :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować :D
      Już wczoraj przeczytałam, ale tak mi się spać chciało i byłam na telefonie, że już nie odpowiadałam, bo i tak mi się przysnęło na chwilkę ;p
      Oni mają ochronę jak im trzeba, z tym, że piszę o niej tylko jak nie zapominam, że jest. Zawsze sobie możesz wyobrazić, że tam są xD Tak mówi mój nauczyciel od geo ;)
      W Korei Południowej, jak to w Japonii rok szkolny kończy się pod koniec lutego, a kolejny zaczyna z początkiem marca, czyli jak się ciepło robi, a nie jak u nas kiedy zimno :I
      Kang odczuwa inaczej, bo kilka miesięcy temu (według historii) stracił rodziców w Wielkiej Wojnie Końca Świata (w innym opo będzie opisana ;)) i od tamtej pory tłumi uczucia, a że nigdy się nie zakochał tak na prawdę to nie wie co mu jest ;p
      Yun cię lubi, ja to wiem xD A on "lubi wszystkie słodkie rzeczy" a ty nie jesteś rzeczą xDD
      Nie dziękuję!!! :D

      Usuń
  2. Jedyne co mogę napisać o tym opowiadaniu to ze z rozdziału na rozdział co raz bardziej je kocham . Nie wiem jak ty to robisz ale jak czytam to jestem co raz ciekawsza co będzie w następnym zdaniu . Jedyne co mnie bardzo zdziwiło to zachowanie Park bo ona na wszystko się zgadza i prosi żeby zabiła jej matkę :O
    Weny życzę :*
    Anonimek :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba ;)
      Chyba te moje około 6 lat pisania pomogły mi się poprawić, bo "praktyka czyni mistrza". Jak zaczynałam, byłam do kity xD
      Bo Park to dziwna osoba, a ja takie lubię, bo sama jestem dziwna ;p
      Nie dziękuję :D

      Usuń
  3. Ach, nie krzycz. Chciałaś ten krótki kom no to masz.
    Ale wiesz, że to będzie bieda z grochem i kapusta, nie?
    To dobrze.
    Bo znalazłam błędy podczas czytania. Ale już zapomniała gdzie.
    Skleroza tak bardzo.
    I rozdział mi sie podobal. :D
    I nie krzycz.
    I nie ujawniaj całemu światu mojego pięknego imienia od tak. To tajemnica.
    Czujesz tą ironię w zdaniu powyżej? ''Pięknego? ''

    I jak smakowała bieda z grochem i kapustą?
    Weny :*

    Ps. Ale się popisałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że są błędy, bo czytałam, ale na tel i mi się poprawiać nie chce xD
      Dobrze, że się podobało :)
      Czy ja na ciebie kiedykolwiek krzyczałam? O.o
      Ja napisałam Malvi, Weri i Alu, ale nie napisałam, że to ty i nie napisałam, które jest twoje xD. Więc to ty sama się przyznajesz, że któreś jest twoje xD
      Mi się to imię podoba :>
      Wcle nie taki krótki ten twój kom ;)
      THX :D

      Usuń