Nikt się nie pobawił ze mną w tłumaczenie posta :c
Nie ważne, cieszę się, że tyle komentarzy przybyło i nowi się w końcu odezwali :D
Gamsahamnida :3
Teraz inne zadanie i to bojowe!!! Pisać do mnie w czasie wolnego i męczyć mnie, żebym pisała, bo blog będzie uzupełniany w notki bardzo rzadko lub wcale :c Łapajcie mój nr gg 51172265, lub http://ask.fm/ChoiShinhye ;)
Enjoy ;)
Kiedy widownia nadal skandowała,
ja podałam Yunowi mikrofon i wstałam z kanapy, po czym pobiegłam do gościa od
dźwięku. Na jego monitorze widziałam, że jedna z kamer podążała za mną, tak jak
wtedy, gdy rozdawaliśmy ciasto.
– Mógłby pan puścić One Shot B.A.P,
instrumentalną wersję od mniej więcej minuty czterdzieści? – zapytałam.
Skinął głową, a ja wróciłam na
scenę i odebrałam mikrofon od Yuna. Kiedy poleciała muzyka, wyobraziłam sobie
jak to robił Zelo i przypominając sobie słowa piosenki, zaczęłam rapować.
Geeureumui noye
heundeureo gogaereul
Noryeokdo eomneun nomdeureun dangjang jameseo kkae
Bangguseoge anjaseo nopeun jarireul wonhae
Igeon geimi aninde hyeonsildeureul gubun motae
Oh yeah go around a track
Siganeun gyesok dolgo dora so far away
Junbidoen jamani jinjjaro mareul hae
Jejarineun huhoe ppuniya niga nuneul gameul ttae whoa
Noryeokdo eomneun nomdeureun dangjang jameseo kkae
Bangguseoge anjaseo nopeun jarireul wonhae
Igeon geimi aninde hyeonsildeureul gubun motae
Oh yeah go around a track
Siganeun gyesok dolgo dora so far away
Junbidoen jamani jinjjaro mareul hae
Jejarineun huhoe ppuniya niga nuneul gameul ttae whoa
Zanim skończyłam rozległy się
brawa. Kiedy spojrzałam na chłopków, patrzyli na mnie szokowani.
– Osobiście wolę zwyczajnie
śpiewać, niż rapować – powiedziałam idąc do kanapy.
– To było niesamowite! – zawołała
Prowadząca.
– Akai Zu Mi, zanim zapomnę – zaczął
Prowadzący. – Czy konkurs ‘Odkryj tajemnicę Zu Mi’, już działa? – zapytał.
– Oczywiście – powiedziałam z
uśmiechem.
– A czy podpowiesz nam coś? –
zapytała Prowadząca.
– Wtedy nie było by żadnej zabawy
– powiedziałam.
– Ach, ale z ciebie tajemniczy chłopak.
Uniosłam kącik ust w uśmieszku, bo
właśnie przeczy mojej tajemnicy.
– To by było na tyle! – zawołali
Prowadzący.
Pożegnali się z nami i
kontynuowali zakończenie programu.
Gdy wyłączono kamery za kulisy
wpuszczono kilka dziewczyn, żeby wzięły autografy. Wtedy ja zwiałam do
przygotowanej specjalnie dla nas garderoby, gdzie już czekała Rae i Prezes.
– Akai Zu Mi! – zawołał Prezes
kładąc mi dłonie na ramionach. – Dlaczego nie wiedziałem, że potrafisz
rapować!?
– Mówiłem, że wiedziała o tym
tylko jedna osoba.
Przypomniała mi się nasza rozmowa
o programie, kiedy tylko dostaliśmy gotowe skrypty.
– Wtedy pod koniec zapytają ciebie Akai o jakiś twój talent, to coś im
pokażesz.
– No jest coś co mógłbym…
– To świetnie, w takim razie…
To było bardziej tak, że on mówił
i nie dał dojść do słowa.
– Wracajmy do domu! – wrzasnął
Yun. – One mnie napadły!
Yun rozpaczał dopóki nie
wsiedliśmy do busa.
*
To co Akai pokazał na scenie było
niesamowite. Ni stąd ni zowąd zaczął rapować. W naszym zespole nie ma raperów,
a tu pojawia się Akai i śpiewa, a po chwili okazuje się, że też rapuje. Czuje,
że z nim Fallen Angels może wyjść na szczyt list popularności. Tak, musze to
przyznać.
Uśmiechnąłem się do siebie, nie
ważąc się nawet odwrócić, żeby spojrzeć na młodego.
– Prezesie, mamy zaplanowane coś
na jutro? – zapytał Akai.
– Chciałem z tobą omówić tę
piosenkę, o której mówiłeś –powiedział odwracając się do tyłu. – Coś się stało,
że pytasz?
– Został tydzień wakacji, zanim
znów zacznę lekcje z moimi nauczycielami, a chciałbym je spędzić z mamą, skoro
wróciła już z Norwegii.
– Dobrze, tylko dasz mi dziś tekst
piosenki i nuty. Masz je skończone?
– Słowa tak, nuty trzeba jeszcze
dopracować.
– Rozumiem, zajmiesz się tym
później.
– Tak Prezesie.
Kiedy dojechaliśmy do domu, Akai
od razu zniknął nam z oczu.
– Kang, coś ci się stało? –
zapytał Joong kładąc dłoń na moim ramieniu.
– Nie – powiedziałem nie
odwracając się do niego. – Po prostu nadal jestem w szoku, po tym jak Zu Mi
zaczął rapować.
Joong zaśmiał się.
– Też byłem zaskoczony – przyznał.
– Pójdę go zapytać, czy nie pomóc
mu z nutami – mruknąłem i ruszyłem w stronę schodów.
– Przyznaj się! – zawołał Yun
siedzący na dywanie i grający na konsoli. – Chcesz podpatrzyć co napisał na
swój singiel!
– Nie tylko – powiedziałem z
uśmiechem i ruszyłem po schodach na górę.
Że też prezes musiał wypaplać, że
Akai wyda singiel przed tourne. No i że kazał Joongowi o tym powiedzieć dziś w
programie.
Gdy dotarłem do drzwi pokoju Akai,
chwilę zastanawiałem się czy faktycznie chcę tam wejść. W końcu jednak
zapukałem.
– Akai, mogę wejść? – zapytałem i
nie czekając na odpowiedź otworzyłem drzwi.
– Kang Kyun Hyung – powiedział
Akai zaskoczony.
Siedział przy swojej szafie i
szukał w niej czegoś.
– C-co ty tu…
– Chciałem zapytać, czy nie trzeba
ci pomóc przy tej piosence, bo jakbyś chciał to…
– Naprawdę!? – wrzasnął chłopak
zrywając się na równe nogi. – Mógłbyś? – zapytał, patrząc na mnie swoimi
wielkimi brązowymi oczami. Wyglądał teraz podobnie jak Yun, kiedy widzi coś
milusiego i słodkiego jak Shin Hye, z tym że w nim było coś co sprawiało, że
miałem to dziwne uczucie, które towarzyszy mi, kiedy parzę na uśmiechającą się
Shin.
Przełknąłem ślinę.
– Tak, jeśli masz kłopot to zawsze
możesz na mnie liczyć – powiedziałem z uśmiechem, odsuwając od siebie tamte myśli.
Dlaczego chodź wiem, że
przebywanie z Akai może skończyć się czymś złym to i tak… chcę? To dziwne, ale
chcę, a nawet potrzebuję z nim przebywać. To wszystko, przez to, że uratował
Shin, tak to musi być to.
No i się zaczął odzywać ten ‘Kang
życzliwy niosący pomoc’, którego od dwuch lat skutecznie ignoruję. Do teraz…
– Jeśli byś chciał to mogę cię
podwieźć do domu – zaproponowałem. – Co ty na to?
Chyba za szybko po okazaniu
życzliwości coś takiego zaproponowałem, bo chłopak się speszył.
– Podjechać pod dom czerwonym
Porsche? – zapytał odchodząc w głąb pokoju, żeby nadal czegoś szukać. –
Sąsiedzi by oszaleli z zazdrości, a i tak już ma… rodzicom zazdroszczą, że
przyjęto mnie do zespołu.
– To jak zamierzasz się tam
dostać? – zaciekawiłem się, zakładając ręce na piersi.
– A o tak – powiedział dotykając
naszyjnika z żółtym kryształem.
– Racja, masz kryształ.
– Ułatwia życie – powiedział i
błyskawicznie opadł na podłogę, zaglądając pod łóżko.
– Zu Mi! – zawołałem przerażony i
podbiegłem do niego robiąc, w pierwszej chwili myśląc, że zemdlał, ale po
chwili uniósł głowę i spojrzał na mnie pytająco.
– Myślałem, że coś ci się stało –
mruknąłem, drapiąc się w tył głowy. – Czego tak właściwie szukasz? – zapytałem,
powoli odsuwając się do drzwi.
– Kartek, na których mam zapisaną
piosenkę i nuty, ale nie mogę ich – usiadł na łóżku – znaleźć. Chwileczkę.
Wstał i podniósł coś z pościeli.
Zaśmiał się.
– No przecież je wyciągałem z
szuflady – mruknął i zaczął się nerwowo śmiać. – Łamaga – burknął do siebie i
zaczął iść w moim kierunku. – Pójdę to zanieść i już mnie…
– Ja mogę to przekazać –
powiedziałem. – A ty idź spotkaj się z mamą, w końcu dawno jej nie widziałeś.
– Wczoraj, no ale… Naprawdę
możesz? – zapytał uradowany.
Cholera, znów to uczucie.
Odchrząknąłem patrząc w bok.
– T-tak – powiedziałem, a mój głos
lekko zadrgał.
– Dziękuję! – zawołał i objął mnie
w pasie.
– A-akai – powiedziałem
zszokowany.
– Przepraszam – powiedział szybko
się odsuwając i kłaniając nisko.
Sięgnąłem po kartki, które trzymał
w dłoni opartej o kolano i zabrałem je.
– Nie szkodzi, znikaj.
Wyprostował się błyskawicznie
uśmiechnął, a po chwili zniknął.
Moje serce waliło jak oszalałe,
więc złapałem się za pierś.
– Co się ze mną dzieje – szepnąłem
do siebie.
Odetchnąłem głęboko kilka razy i
spojrzałem na kartki, które zabrałem Akai.
– Rozszyfruj mnie, odkryj… To
pasuje do jego tajemnicy.
Uśmiechnąłem się, bo chłopak jest
dobry w pisaniu tekstów.
Kiedy pokazałem prezesowi tekst i
zapewniłem, że to Akai to napisał, wsiadłem do samochodu i pojechałem do
wytwórni, żeby zamknąć się w studiu nagraniowym i poprawić nuty do piosenki
Akai.
*
Dni mijały szybko. Drugi tydzień
wakacji spędziłam praktycznie w domu z mamą. Obie prowadziłyśmy śledztwo
odnośnie włamania. Okazało się, że nie był to zwykły człowiek, dlatego mama nie
wezwała policji, bo rzecz, która zaginęła nie była zwyczajna. Była to księga z
zapiskami przodków mamy odnośnie Magów Lodu. Opisano tam kilka przypadków
Magów, mogących się posługiwać magią lodu. Dzieje każdego z nich, a było ich
tylko siedmioro, po jednym na sto lat.
– I tak się składa, że teraz jest
osiemset lat odkąd po Ziemi chodził pierwszy Mag Lodu? – zapytałem mamę, kiedy
porządkowała rozrzucone w panice papiery, szukając księgi.
– Tak.
Już nie była tak zdenerwowana z
powodu zaginięcia starej księgi, ale wciąż jej nastrój nie był najlepszy, bo
nie wiadomo kto ma ten staroć.
– I tak się też składa, że jako
twoja córka mogłam odziedziczyć tę moc? – zapytałam.
– Tak.
– A jak ci opowiem co się
wydarzyło po urodzinach Yuna, to nie dostanę szlabanu? – zapytałam.
– Woon Jeon już mi opowiedział o
tym pożarze –powiedziała zastanawiając się na jaką kupkę odłożyć trzymane w
ręce kartki.
– Nie było żadnego pożaru… No
może, nie dopóki nie odeszliśmy.
– Co?
– Tylko się nie wściekaj, że z nimi poszłam.
Więc to było tak, że…
Opowiedziałam jej co zaszło odkąd
zamroziłam wodę w misce, poprzez porwanie Kanga, aż do jego odbicia i
ugryzienia mojego klona, przez Lamię.
– Walczyliście z sforą Lamii? –
zapytała z niedowierzaniem. – I stworzyłaś krwawego klona? No i zamknęłaś Lamię
w klatce z… z…
– Z Lodu.
– A więc nie myliłam się, to ty
odziedziczyłaś talent Lodu – powiedziała z dumą i wstała z podłogi, żeby mnie
przytulić.
Kiedy mnie puściła i wróciła do
sprzątania, ja okręciłam się na jej obrotowym krześle za biurkiem.
– Wiem, czytałam tę księgę.
– Jak to ją czytałaś? – zapytała.
– Przecież gabinet był zamknięty.
– Ale zostawiłaś klucz na wieszaku
na drzwiach w twojej sypialni – powiedziałam.
Wtedy mama zerwała się na równe
nogi i zniknęła.
– Mamo! – zawołałam i pobiegłam za
nią.
– Shin Hye, gdzie są klucze? –
zapytała, kiedy dobiegłam do jej sypialni. – Odwiesił je na haczyk?
– Tak, wzięłam je, później
zabrałam księgę, przeczytałam, zamknęłam gabinet i odwiesiłam klucze o tu… –
wskazałam na haczyk, ale kluczy mamy na nim nie było. – Przysięgam ci, że
odwiesiłam je tutaj – zapewniłam.
Dobrze to pamiętałam.
– A jeśli, nie?
– Nie ma sensu ich szukać, znasz
jakieś zaklęcie przywołujące? – zapytałam.
– Skup się, uwolnij trochę mocy i
rozciągnij ją na mieszkanie, skup się na kluczach, jeśli poczujesz zmianę, to
znaczy, że klucze gdzieś są i moc wskaże ci gdzie.
Zamknęłam oczy i wypuściłam moc
jak mama kazała. Dobrze już nad nią panowałam, więc nie było to trudne. Po
kilku minutach otworzyłam oczy zrezygnowana.
– Są tylko moje – oznajmiłam.
– Więc włamywacz musiał je zabrać
razem z księgą – stwierdziła pocierając podbródek.
– W poniedziałek zaczyna się nowy
rok szkolny, zapytam pewną wredną Lamię, czy to nie był ktoś z jej klanu.
– Skoro ścigaj ciebie dla mocy
jaką posiadasz to możliwe, że to one, ale wątpię, by zrobiły to w tak krótkim
czasie po porwaniu Kim Kang Kyuna. Możesz jednak spróbować.
Trzy dni później.
– Witaj w drugiej klasie! –
zawołaliśmy razem z chłopakami, kiedy tylko Yun pojawił się przed szkołą.
– Wiedzę, że nie tylko mi jest
wesoło – powiedział blondyn i zerknął na mój nadgarstek.
Oczywiście jako, że to pierwszy
dzień jako drugoklasistki postanowiłam założyć bransoletkę od Kanga.
– Widzę, że ją nosisz – powiedział
Yun.
– Tylko od święta – przyznałam,
dotykając bransoletki z niebieskimi kamieniami, którą dostałam od Kanga.
– Świętujemy coś dzisiaj? –
zapytał zaskoczony.
–Początek nowego roku szkolnego,
chociażby – powiedziałam.
– No tak.
Zaśmiał się i rozluźnił krawat, a
ja zauważyłam, że ma na szyi swój naszyjnik. Myślałam, że przestał go nosić,
odkąd ma mundurek, ale w domu ciągle ma go na szyi.
Rozmawiając o tym co robiliśmy w
wolnym czasie szliśmy razem do szkoły. Moja opowieść o ostatnich dwuch
tygodniach była zmyślona, poza tym, że ratowaliśmy Kanga – bo było o tym w
prasie – tym, że mama wróciła z Hawai i tym, że Kang raz mnie odwiedził.
– Shin, co z tym włamaniem? –
zapytał mnie szeptem Yun, kiedy usiedliśmy w naszej ławce z tyłu klasy.
– Właśnie czekam na podejrzaną –
powiedziałam.
Niestety, przyszła zaraz przed
dzwonkiem, przez co nie mogłam z nią rozmawiać. Musiałam czekać na kolejną
przerwę. To co się wtedy stało, nie dość, że uniemożliwiało mi rozmówienie się
z Park, to po prostu było to bardzo dziwne.
– Hej, Choi Shin Hye! – zawołał
jakiś chłopak. Zadziwiające było to, że zna moje imię, bo ja nawet nie wiem kto
to był. – To prawda, że chodzisz z Kim Kang Kyunem?
Yun, który właśnie pił wodę,
zakrztusił się nią, a ja tak jak siedziałam tak zamarłam.
– Właśnie, to prawda!? – zawołała
jakaś dziewczyna z naszej klasy. – Han Yun Jae Oppa?
– Ja nic nie wiem – powiedział
blondyn.
– Dzięki zdrajco – mruknęłam, po
otrząśnięciu się z szoku. – Oczywiście, że nie prawda. Znam, Kim Kang Kyuna, bo
Yun…
– Zdjęcia w prasie mówią co innego
– zauważył ktoś. – To pierwsze przed twoim domem, okazało się prawdziwe! A
twoja matka, naprawdę jest paparazzi.
Przełknęłam ślinę.
– W telewizji, w tym programie, w
którym byliśmy, Kang powiedział, że daje Shin lekcje śpiewu – zauważył Yun.
– Nam mówiłaś, że razem chodzicie
do jednego nauczyciela – powiedział Yung.
Spojrzałam na niego zszokowana, bo
to była prawda.
– Właśnie, a co z Przewodniczącym?
Przecież podobno jesteście parą!
– Yun, muszę zniknąć – syknęłam do
niego.
Sięgnęłam po moją torbę i złapałam
za krwawy klejnot, po czym zawinęłam go na dłoni tak, żeby dotykał skóry. Po
chwili dotknęłam niewidocznego pod iluzją żółtego klejnotu, a w następnej…
– Dzień dobry wszystkim! – zawołał
Akai Zu Mi wchodząc do klasy.
– Akai Zu Mi! – zawołała jakaś
dziewczyna.
– Zu, co ty tu robisz!? – wrzasnął
Yun, zrywając się na równe nogi.
– Znudziły mi się prywatne lekcje,
więc przyszedłem tutaj – powiedział dokładnie to co mu kazałam. – Nie wolno mi?
– Ale skąd ty… Jak się tu
dostałeś? – zapytał Yun.
Akai dotknął kryształu na szyi i
mrugnął do nas.
– To już moja tajemnica.
W międzyczasie, kiedy wszyscy byli
zainteresowani Akai, ja założyłam krwawy klejnot na szyję.
– Musimy porozmawiać – szepnął do
mnie Yung, kiedy Yun poszedł do Akai i razem rozmawiali z innymi. – O tym
wszystkim…
– Kiedy napiszę ci sms’a to
przyjdziesz na balkon – powiedziałam, skupiając się na słuchaniu i odpowiadaniu
na pytania ustami Akai.
– Co to za zamieszanie? – zapytała
jakaś kobieta wchodząc do pomieszczenia, tuż przed drug lekcją dzisiejszego
dnia. – Wszyscy na miejsca!
Każdy z nas patrzył zaskoczony na
kobietę, ale posłusznie wykonano jej polecenie.
Była piękną kobietą o europejskich
rysach twarzy. Na głowie miała burzę jasnych błyszczących włosów, a garsonka,
którą miała na sobie uwydatniał jej piękną figurę.
– A ty to kto? – zapytała patrząc
na Akai, o którym zapomniałam i ten nadal stał w klasie.
– J-ja… już sobie pójdę –
powiedział, to co pierwsze padło mi na myśl.
– Chwileczkę, ja wiem kim ty
jesteś – powiedziała z uśmiechem. – Należysz do tego zespołu, o którym tak
głośno ostatnio? Jak wy się nazywacie…? Coś o Aniołach, tak?
– Upadłe Anioły, Ahjumma (coś jak
ciocia, czy starsza od mówiącego to pani dop. Aut.).
– Właśnie – powiedziała, wskazując
palcem na Akai. – Hmm.
Zaczęła się rozglądać po klasie, a
Akai stał tam jak na skazanie. Wzrok pani Hall zatrzymał się na Yunie.
– Ty też jesteś z tego zespołu! –
zawołała. – Wybaczcie, ale nie pamiętam waszych imion…
– Han Yun Jae, Ahjumma –
przedstawił się Yun, wstając i lekko się skłaniając.
– A ty…? – zapytała Akai.
– Akai Zu Mi, Ahjumma.
Również kazałam mu się skłonić.
– Rozumiem, że chcesz się zapisać
do naszej szkoły, tak? – zapytała go.
– Ja? N-nie, ja już mam
nauczycieli, dziś tylko w odwiedziny jestem.
– O ile wiem, to nikomu spoza
szkoły nie wolno przebywać na jej terenie, prawda?
– Eeem… No więc… Bo ja… – jąkał
się Akai.
– Nie szkodzi, zrobię dla ciebie
wyjątek. Niech fani nacieszą oko, bo w końcu, nie co dzień można spotkać kogoś
tak sławnego jak wy, prawda, Aniołki?
Akai i Yun zaśmiali się.
– Proszę, usiądź na moim miejscu,
za biurkiem, ja i tak wolę wykładać stojąc.
– Dziękuję Ahjumma.
Akai przeszedł przez salę i
zmieszany usiadł na fotelu za biurkiem. Swoje emocje, całe zaskoczenie i to
jakbym ja się czuła w takiej sytuacji, przelałam na Akai i pozwoliłam mu się
zachowywać naturalnie, obserwując wykład nauczycielki.
– Nazywam się Hall Marissa –
przedstawiła się kobieta. – Od dziś będę was uczyła biologii.
Tak zaczął się wykład, a ja byłam
do końca dnia skazana na kontrolowanie krwawego klona.
Gdy lekcja dobiegła końca, mój
podejrzany nie wykazywał chęci rozmowy.
– Parku Yu Rin! – zawołałam, kiedy
ta próbowała się wymknąć z sali. – Nie
unikniesz rozmowy ze mną! –
dodałam po japońsku, wstając z miejsca, dzięki temu zatrzymała się. – Chodźmy na dach.
– Niby dlaczego mam gdzieś z tobą iść, co? – warknęła.
– Choćby dlatego, że próbowałaś mnie zabić, razem z bandą kobiet z
twojego klanu?
Dziewczyna westchnęła i poczekała
na mnie, a po chwili, razem ruszyłyśmy w stronę schodów na dach.
– Przepraszam za to wszystko – powiedziała, kiedy zamknęły się za
nami drzwi na dachu. – To był pomysł
mojej mamy.
– Wiesz, że ci nie wierzę? – zapytałam, patrząc na nią gniewnie.
Założyłam ręce na piersi.
Zmusiłam Akai, żeby przyszedł na
dach, tak będzie mi go łatwiej kontrolować.
– A jak ci opowiem co moja matka zrobiła, żebym mogła żyć, to mi
uwierzysz? Choćby ze względu na to, że poznałaś mojego brata.
– Mów, ale czy uwierzę to zdecyduję później – powiedziałam, a w tym
samym momencie otworzyły się drzwi i na dach wszedł Akai, a za nim Yun i Yesul
Boys.
– Co wy tu wszyscy robicie!? –
warknęła Park.
– I tak nie zrozumieją, nie martw się – powiedziałam.
Nikt poza Akai, a z kolei Yun wie,
że moje męskie ja zna japoński.
Park przegryzła wargę, ale zaczęła
mówić.
– Kiedy się urodziłam, byłam bardzo słabą Lamią, ponieważ mój ojciec był
człowiekiem. Nie wiem, czy wiesz, ale niekiedy ludzie posiadają wewnętrzną
magię, przez co apetycznie pachną. Mój ojciec taki był, ale mimo to nie znał
magii i nawet jak się o niej dowiedział to nie potrafił jej używać. Moja matka,
odebrała jego wewnętrzną magię i przekazała ją mnie, zanim się urodziłam. To
nie wystarczało. Jak wiesz Park Yu Ran, jest moim biologicznym bratem, a że on
nie może być Lamią, a odziedziczył magię, matka chciała go poświecić dla mojej
przemiany, jednak on uciekł i od tamtej pory go nie widziałam.
Teraz mamie towarzyszy jakiś Demon, który zaopatruje ją w magię dla
mnie.
Ta Chimera, którą zabili Łowcy, to był zwykły człowiek, któremu dano
posmakować mocy na kilka godzin. Teraz oni, zabójcy tego mężczyzny będą musieli
się tłumaczyć, ponieważ on był człowiekiem.
Ja nie chcę mocy Lamii, ale moja mama jest uparta i nie spocznie, póki
czegoś nie dokona.
– W takim razie wiem już po kim masz swój… niezwykły charakter – powiedziałam.
Park zaśmiała się, o dziwo
szczerze, co było bardzo ciekawym zjawiskiem w jej przypadku.
– Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale ja to robię, bo ona tego chce, a nie
potrafi ę się jej przeciwstawić. Jeśli coś się w przyszłości stanie, to ja nie
będę miała w tym udziału. O wszystkim co się dzieje wiem mało, czasami nawet
nic.
– A co z włamaniem do mojego domu? – zapytałam. – O tym też nic nie wiesz?
– Jeśli to ktoś z mojej rodziny to bardzo cię przepraszam –
powiedziała i ukłoniła się bardzo nisko. – Nie
mam żadnego wpływu na to co robi moja mama. Naprawdę cię za nią przepraszam,
jeśli coś będzie się szykowało, na pewno cię o tym powiadomię.
– D-dziękuję – powiedziałam zszokowana.
Nie wiem czy mogę jej ufać, nie po
tym wszystkim co się stało. Może by tak przetestować jej lojalność.
– Zawrzyjmy układ – powiedziałam
już w naszym języku.
Uniosła głowę zaskoczona.
– Układ?
– Uwolnisz sługi.
– D-dobrze – powiedziała, niezbyt
zadowolona.
Najwyraźniej jednak miała jakąś
satysfakcję z bycia na szczycie.
– I dziś, kiedy drugie klasy
oddają Voice Tournament w ręce pierwszaków, powiesz że już nie będziesz śpiewać
na tym turnieju, nawet kiedy zostaniesz zaproszona, również nie zrobisz tego
dzisiaj.
– Oczywiście.
– I zostaw moje życie w spokoju.
Życie Fallen Angels i Yesul Boys również. Zajmij się naprawą własnego.
Skinęła głową.
– Ja jako Lamia, na dodatek, bez mocy, nie mam prawa wstąpić do Akademii
Magii w Loaris, wiec proszę ciebie… – powiedziała znów po japońsku, po czym
zbliżyła się do mnie. – Zabij moją matkę
– szepnęła tuż przy moim uchu.
Teraz już nie mam wątpliwości,
Park Yu Rin jest stuknięta, ale wiem coś jeszcze. Jej matka jest sto razy
bardziej nienormalna.
*
Ps. Malvi - Łosiu, spróbuj nie skomentować zaraz po przeczytaniu, a zginiesz :D
Weri - Koniku, kom będzie krótki to przyjadę do ciebie i ci nakopię(tak wiem, do której szkoły chodzicie)
Alu - Kotku, do ciebie po ostatnim poście nie mam zastrzeżeń: taki bonusik po skomentowaniu jako pierwsza x3
Równa 00:00 a ja komentuje, takie poświęcenie :') Super post pisz, pisz i dobranoc :*
OdpowiedzUsuńCo nie napisałaś, że ma być długi. A tak na serio, to załatw Yunowi ochroniarza, bo fanki naprawde mogą być niebezpieczne ;-;
Rapowanie razem z Zelo w środku nocy :') cud, że nikt się nie obudził c:
Trochę pogubiłam się w czasie... To oni zaczynają kolejną klase!? Ja nawet nie wiem kiedy skończyli pierwszą! ;________; Tak wiem załamuje, ale mój mózg tak późno już nie myśli ;-; Kang mnie rozwala, nie tylko on. Zawsze jak są te tekst, że już wiadomo, że ktoś się zakochał, a on się pyta "co się ze mną dzieje?" Yun lubi wszystkie słodkie rzeczy, ja też jestem słodka! A kogo ja chcę oszukać nie byłam, nie jestem i nie będę słodka ;-; Takie życie. Kończę, dobranoc, weny :****
Dziękować :D
UsuńJuż wczoraj przeczytałam, ale tak mi się spać chciało i byłam na telefonie, że już nie odpowiadałam, bo i tak mi się przysnęło na chwilkę ;p
Oni mają ochronę jak im trzeba, z tym, że piszę o niej tylko jak nie zapominam, że jest. Zawsze sobie możesz wyobrazić, że tam są xD Tak mówi mój nauczyciel od geo ;)
W Korei Południowej, jak to w Japonii rok szkolny kończy się pod koniec lutego, a kolejny zaczyna z początkiem marca, czyli jak się ciepło robi, a nie jak u nas kiedy zimno :I
Kang odczuwa inaczej, bo kilka miesięcy temu (według historii) stracił rodziców w Wielkiej Wojnie Końca Świata (w innym opo będzie opisana ;)) i od tamtej pory tłumi uczucia, a że nigdy się nie zakochał tak na prawdę to nie wie co mu jest ;p
Yun cię lubi, ja to wiem xD A on "lubi wszystkie słodkie rzeczy" a ty nie jesteś rzeczą xDD
Nie dziękuję!!! :D
Jedyne co mogę napisać o tym opowiadaniu to ze z rozdziału na rozdział co raz bardziej je kocham . Nie wiem jak ty to robisz ale jak czytam to jestem co raz ciekawsza co będzie w następnym zdaniu . Jedyne co mnie bardzo zdziwiło to zachowanie Park bo ona na wszystko się zgadza i prosi żeby zabiła jej matkę :O
OdpowiedzUsuńWeny życzę :*
Anonimek :*
Cieszę się, że się podoba ;)
UsuńChyba te moje około 6 lat pisania pomogły mi się poprawić, bo "praktyka czyni mistrza". Jak zaczynałam, byłam do kity xD
Bo Park to dziwna osoba, a ja takie lubię, bo sama jestem dziwna ;p
Nie dziękuję :D
Ach, nie krzycz. Chciałaś ten krótki kom no to masz.
OdpowiedzUsuńAle wiesz, że to będzie bieda z grochem i kapusta, nie?
To dobrze.
Bo znalazłam błędy podczas czytania. Ale już zapomniała gdzie.
Skleroza tak bardzo.
I rozdział mi sie podobal. :D
I nie krzycz.
I nie ujawniaj całemu światu mojego pięknego imienia od tak. To tajemnica.
Czujesz tą ironię w zdaniu powyżej? ''Pięknego? ''
I jak smakowała bieda z grochem i kapustą?
Weny :*
Ps. Ale się popisałam :D
Wiem, że są błędy, bo czytałam, ale na tel i mi się poprawiać nie chce xD
UsuńDobrze, że się podobało :)
Czy ja na ciebie kiedykolwiek krzyczałam? O.o
Ja napisałam Malvi, Weri i Alu, ale nie napisałam, że to ty i nie napisałam, które jest twoje xD. Więc to ty sama się przyznajesz, że któreś jest twoje xD
Mi się to imię podoba :>
Wcle nie taki krótki ten twój kom ;)
THX :D