środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 35. 생일 축하합니다 ㅠᆫ재



No dobra, mam prawie 4 zagrożenia, ale notkę wam dodaję, znajcie moje dobre serce :D
A na geografii turystycznej dziś zaczęliśmy omawiać Japonię i mówiłam więcej niż nauczyciel, dlatego powiedział "Chyba powinniśmy się zamienić". Gdyby pan nie był sknerą, to może bym jakąś ocenę dobrą dostała, ale chyba nie mam na co liczyć. Będę opowiadała o zabawie w '1000 lat bólu' i facetach przebierających się za kobiety, ale to nie transwestyci, tylko cosplay, a cosplay to sztuka :D
Enjoy ;)

Ze snu wyrwało mnie pukanie do drzwi. Nie tracąc czasu na schodzenie po schodach, teleportowałam się pod drzwi i je otworzyłam.
Najwyraźniej nie spałam długo, ponieważ Kang dopiero przyszedł.
– Kang! Nie dzwoniłeś, że przyjedziesz – dodałam po chwili oskarżycielsko.
– Dzień dobry, mogę wejść?
– T-tak – powiedziałam od razu. – Jak zawsze możesz.
Zaśmiałam się nerwowo.
– Co tu się na Ogień Diligs stało!? – zwołał przerażony Kang, kiedy ja zamykałam za nim drzwi.
– Co masz na…
Kiedy się odwróciłam, cicho krzyknęłam ze strachu.
Cały dom był tak zabrudzony, że trudno było go poznać.
W salonie walały się rozdarte książki, poduszki i szkoło z rozbitego stolika do kawy. Rośliny leżały na podłodze w rozbitych doniczkach, kanapa i fotele miały rozdarte obicia.
W kuchni walały się rozbite zastawy, lodówka i szafki były otwarte, ich zawartości walały się wszędzie po całej podłodze i blatach stołów, stół leżał na boku i miał wyrwane dwie nogi, a jedną nadłamaną.
– Biuro mamy! – zawołałam i przebiegłam korytarzem do wyznaczonego celu.
Mama zamknęła drzwi na klucz, więc jeśli zamek będzie wyłamany to znaczy, że był to zwykły włamywacz, jeśli jednak zamek jest nie naruszony i zamknięty to włamywacz nie chciał się wysilać, albo był istotą magiczną.
Przełknęłam głośno ślinę i nacisnęłam klamkę. Drzwi od razu się otworzyły. Jednak biuro było jak najbardziej nienaruszone. To musi znaczyć, że włamywacz nic ciekawego tu nie znalazł, lub mama była w domu i nie zamknęła drzwi od swojego gabinetu.
– Coś ty zrobiła? – zapytał rozbawiony Kang.
– To nie ja – powiedziałam przerażona. – Na pewno nie ja…
– To gdzieś ty była, że nie słyszałaś jak ktoś buszuje po domu!? – wrzasnął.
Unosi się, a to przecież mój dom.
– Na górze – burknęłam. – Spałam.
– I nie słyszałaś!
– Miałam słuchawki w uszach – wymyśliłam naprędce.
Czerwonowłosy westchnął.
– Posprzątam, a ty sprawdzaj czy nic nie zginęło.
Mruknęłam na zgodę, a Kang odłożył na podłogę w przedpokoju papierową torbę z cukierni i wszedł do kuchni. Mrucząc pod nosem zaklęcie, zaczął cofać czas zniszczonych przedmiotów. Wyglądało to tak, jakby ktoś puścił jakieś nagranie w tył i w spowolnionym tempie.
Zanim jednak Kang skończył porządkować kuchnię, usiadł na dopiero co naprawionym krześle, żeby odpocząć.
– Trudne musi być to zaklęcie – zauważyłam.
– Jeśli się nie ma wprawy, moc znika błyskawicznie – wytłumaczył. – Już odpocząłem, już…
Kiedy wstawał nogi się pod nim ugięły.
– Kang! – zawołałam i uklękłam przed nim. – Zużyłeś za dużo mocy, mogę…
– Sama zużyłabyś jej za dużo – przerwał mi.
– Chciałam ci przekazać moc, a nie naprawiać.
– No tak, na łatwiznę.
– Zrobię ci herbaty z magią – zachęciłam go, patrząc w jego oczy z dołu.
– Przecież nie potrafisz.
– Mama mówiła mi jak, no i już ją robiłam.
Westchnął i wyciągnął swoją dłoń. Ujęłam jego nadgarstek, a on mój i wtedy przesłałam mu moc. Przesyłałam jej jak najwięcej i jak najszybciej mogłam, przez co zakręciło mi się w głowie.
– Nie za dużo – ostrzegł mnie Kang, zrywając połączenie naszych dłoni. – Ty też musisz mieć jej trochę, bo kto mi zrobi herbaty?
Zaśmiałam się i wstałam. Miałam jeszcze dość sił, mimo iż trochę kręciło mi się w głowie i miałam ochotę usiąść, żeby odpocząć.
Kiedy Kang naprawiał salon ja zaczęłam przyrządzać herbatę. Mama nie używała do parzenia jej swojej mocy, tylko używała liści zabarwionych magią. Wystarczy zalać liście wodą i gotowe.
– Byłem na górze, w piwnicy i w ogrodzie. Tam nic się nie zmieniło. No i naprawiłem te wypalone ślady w trawie.
– Dziękuję – powiedziałam z uśmiechem i postawiłam n tacy dzbanuszek z herbatą, dwie filiżanki zakryte spodkami i talerzyk z moimi ulubionymi pączkami w różowej polewie, które przyniósł ze sobą Kang. – Chodźmy do salonu.
Kang odebrał ode mnie tacę i puścił mnie przodem.
Zachichotałam i skłoniłam się jak dama, a później pokazałam mu język i w podskokach ruszyłam do salonu.
Kiedy przypomniałam sobie o zawartości pudełeczka, tkwiącego w kieszeni Kanga, wszystko odleciało na bok. Starałam się jednak zachowywać naturalnie, przypominając sobie co czytałam w starych zapiskach rodzinnych, które trzyma mama, zaraz po walce z Lamiami i tym co mówił mi Yun tamtego dnia.
– Kang? – zaczęłam.
– Tak? – zapytał nalewając nam herbaty.
– Czy… – Chciałam zapytać o to czy wie coś o moich mocach, ale szybko zmieniłam temat. Nie powinnam tak szybko tego mówić, bo jeszcze się wkurzy. – Czy Yun miał już przesłuchanie odnośnie wyboru profesji? – zapytałam.
– Tak, w poniedziałek. Niestety dowiedzieli się o naszych wybrykach w pitek w jego urodziny i tych w sobotę, jak walczyliśmy z Lamiami. – Kto tu walczył. – Jego rodzice byli wściekli, Aniołowie też. Chcieli go przydzielić do niższych szczebli, jak Opiekunowie dusz, czy Stróże, ale udało mu się wyplątać i zastąpi swojego upadłego ojca, w zastępie archaniołów.
– To wspaniale! – zawołałam uradowana i przejęłam od Kang moją filiżankę. – On chciał być Archaniołem? Bo rozmawialiśmy o tym, ale nie mówił mi…
– Yun nie chce być Aniołem – powiedział Kang.
– Słucham?
– Wolałby być zwykłym człowiekiem, tyle że jako potomek Anioła, nawet jeżeli upadnie to nie będzie mógł być człowiekiem. Musiałby wybrać, być człowiekiem bez mocy i wiedzy o magii, lub Upadłym czy Aniołem. Wybrał bycie Aniołem.
– Gdyby oddał moc, zapomniał by o was i Fallen Angels – stwierdziłam ze smutkiem.
– Właśnie – przyznał. – A Yun nie chce zapomnieć, nie przez samolubność, bo ma pieniądze i sławę, a dlatego, że z nami czuje się jak w rodzinie. W rodzinie, której nigdy tak naprawdę nie miał.
– Jak to nie? Przecież ma rodziców i…
– Tak, ma. Jednakże oni widzą w nim tylko narzędzie, którym wkupią się do nieba. Jak wiesz, Anioł który pożąda miłości upada, ale jego moce wciąż pozostają. Nie wiele, bo są słabe, a większość pochłania nieśmiertelność, a osoba, do której Anioł czuje miłość, gdy ten ulegnie jego wdziękom zostaje skazany przez niebo. Obu nie pozwala się nigdy wstąpić do nieba, chyba że ich potomek odziedziczy zdolności Anioła, wtedy może wybrać. Rodzice Yuna, nie dają mu wyboru. On musi zostać Archaniołem, żeby oni mogli dostać przepustkę do nieba.
– Ale mama Yuna nie jest człowiekiem, bo gdyby była to nie mogłaby przebywać na Ignis, prawda? A tam właśnie mieszkają państwo Han.
– Tak mieszkają tam. Mama Yuna jest Elfem Światła.
– To niezłe szychy. Ale oboje zachowali nieśmiertelność? – zapytałam.
– Tak. Upadli są nieśmiertelni, aby ich kara, czyli tułaczka po Ziemi bez skrzydeł trwała bez końca. Elfy Światła zaś nieśmiertelność mogą oddać tylko z własnej woli. Chyba, że się je zabije, ale Niebo tego nie zrobi.
– A oni nie podlegają różnym Bogom?
Kang zastanowił się nad tym chwilę.
– Jak teraz o tym mówisz… Tak, Anioły podlegają Bogu, który stworzył Ziemię, tak jak Ludzie i inne stworzenia Ziemi. Pozostałe magiczne istoty podlegają Dziesięciu Bogom Harmonii.
– Bogini Ciemności się nie liczy – zauważyłam. – Czyli dziewięciu.
– Od kiedy to się jej nie liczy? – zapytał Kang z rozbawieniem, po czym upił łyk herbaty.
– Odkąd ją wygnano na Tenebris?
– Tak, ale nadal jest Boginią i podlegają jej Wampiry, Smoki, Demony i tak dalej.
– To dlatego Yun ma blond włosy, po Elfach Światła.
– Dokładnie.
– Aaa…
– Tak?
– Nic – powiedziałam szybko i upiłam łyk herbaty.
W tej magicznej herbacie lubiłam to, że nie słodycze nie zabijały jej smaku, więc mogłam wcinać pączki, a herbata nadal była pyszna.
– Ja… – zaczął Kang.
– Tak?
Zauważyłam, że jego dłoń powędrowała do kieszeni, gdzie miał pudełeczko dla mnie, ale po chwili ją zabrał i spojrzał na mnie, więc szybko oderwałam wzrok od jego kieszeni.
– Możesz być ze mnie dumna.
– Doprawdy? – zapytałam zaciekawiona. – A to niby dlaczego?
– Byłem miły dla Akai Zu Mi, bo uratował cię przed Lamią. Podziękowałem mu za to.
– Och – wyrwało mi się.
– Zaskoczona?
Tak, bo już to wiem i nie wiedziałam, że mi to powiesz.
– Troszeczkę – przyznałam i sięgnęłam po pączka. – Skąd wiedziałeś, że je lubię?
– Bo są różowe? – odpowiedział pytaniem na pytanie. – Chciałbym ci coś dać – powiedział, a jego głos lekko zadrżał.
Zamarłam.
To już czas!
– Mi? Co takiego? – udałam zaskoczenie. – Przecież już dałeś mi ten strój na koncert, czy to nie…
– Yun dał mi dla ciebie płytę z jakimiś zabawnymi piosenkami w jego wykonaniu – powiedział, kiedy się wyprostowałam i dał mi pudełko z płytą. – Powiedział, że to na poprawę humoru, żebyś zawsze się śmiała.
Zaśmiałam się.
– Yun ma niezwykłą moc, jeszcze nie słyszałaś co jest na płycie, a już się śmiejesz.
Znów się zaśmiałam, ale głośniej i dłużej.
– Dziękuję – powiedziałam znów i wzięłam od Kanga płytę.
– A to… – Sięgnął do kieszeni! – ode mnie.
Było to to samo pudełeczko, które wtedy w garderobie wskazał mi Joong. Teraz było zamknięte.
– C-co to jest? – udałam zdziwienie, chodź dobrze wiedziałam co jest w pudełeczku.
– Otwórz – nakazał.
– Nie wyskoczy na mnie jakiś mały skrzat? – zapytałam.
– Mi Ko by tak zrobiła, ja nie – oburzył się. – Jak nie chcesz to oddam.
– Nie! – zawołałam, wyciągając ręce, kiedy zabierał pudełeczko spod mojego nosa. – Pozwól chociaż zobaczyć co to.
Zaśmiał się krótko.
– W końcu i tak nie będzie mi pasować – stwierdził Kang i niby to z litości oddał mi pudełeczko.
Lekko uniosłam wieczko i zajrzałam do środka.
Była tam ta sama piękna bransoletka, którą widziałam około godziny temu. Była stworzona ze srebrnych kulek o średnicy pół centymetra, złączonych maleńkimi ogniwami łańcuszka. Wewnątrz co drugiej kulki był niewielki granatowy oszlifowany kryształ.
– T-to… to… to… – jąkałam się.
– Zwykłe srebro, zwykły szafir, nic magicznego, nie pytaj ile zapłaciłem, bo i tak ci nie powiem.
Wyciągnęłam bransoletkę z pudełeczka i próbowałam ją zapiąć jedną ręką, ale Kang złapał ją i mi błyskawicznie pomógł. Zrobił to tak delikatnie, że nawet nie poczułam dotyku jego palców.
– M-mogę cię przytulić? – zapytałam spuszczając wzrok.
– No nie wiem – powiedział niby od nie chcenia.
Przekrzywiłam głowę, bo coś za Kangiem, w oknie mignęło mi przed oczami. Wtedy Kang nachylił się do mnie i pocałował czubek mojego nosa.
Spojrzałam na Kang zaskoczona, a kiedy jego twarz wciąż była blisko mojej, w oknie rozbłysło światło. Ciekawe co to?
Zamknęłam oczy, bo się potwornie zarumieniłam, po czym rzuciłam się Kangowi na szyję.
– Dziękuję – szepnęłam mu do ucha. – Jest piękna. Ale… – Odsunęłam się od niego. –Z jakiej to okazji?
– Urodzin?
– Moje urodziny były około miesiąc temu – mruknęłam.
– A ja ci nic na nie dałem.
Samym prezentem było to, że pojawiłeś się w moim domu.
– Nic nie szkodzi. Będziesz na mnie skazany, jeszcze przez kilka lat, więc się odrobi.
– Aha, to tak chcesz mnie wykorzystywać? – zapytał.
– Nie. Ja tylko… Ile kosztowała? – zapytałam podsuwając nadgarstek pod nos Kanga.
– Mówiłem, że nie powiem.
– Skoro to srebro i szafiry, takie prawdziwe z Ziemi, a nie magiczne to musiały kosztować majątek! – wrzasnęłam i odpięłam łańcuszek. – Nie mogę przyjąć czegoś tak drogiego…
– Nie ma zwrotów.
– Jak to nie ma!
– Nie ma. A powiedzieć ci dlaczego wybrałem tę bransoletkę? – zapytał.
– Nie, bo i tak ją oddasz…
– Ponieważ zatopione tam kamienie wydają się ciemniejsze niż są w rzeczywistości, przez co mają kolor tylko trochę jaśniejszy od twoich oczu – powiedział nachylając się do mnie.
Przełknęłam ślinę.
– No, a teraz nadrabiamy stracony tydzień i uczymy się ukrywać aurę! – zawołał Kang. – Dziś masz opanować to i zaczniemy lewitacje! Ale mamy czas tylko do szesnastej.
– Dwie godziny!? – wrzasnęłam. – Oszalałeś!
Nie owarzyłam się zapytać Kanga o Magów Lodu. Boję się, że jeśli nie zrobię tego wkrótce to już nigdy się na to nie odważę.
Przez dwie godziny bez przerwy, nawet na mały kęs pączka trenowałam ukrywanie aury. Nie było to przyjemne doświadczenie.

– Uwaga, zaczynamy za trzy, dwa, jeden i…! Jesteście na antenie – zawołał reżyser programu w którym dziś wieczór występowaliśmy.
– Stresujesz się? – zapytał Joong, kiedy zza kulisów obserwowaliśmy jak prowadzący programu prowadzą jego pierwszą część.
– Aż tak to widać? – zapytałam.
Noona Rae chodziła jeszcze wokół Kanga, poprawiając jego fryzurę.
Każdego z nas odstawiono na bóstwo. Mieliśmy ułożone idealnie włosy, dobrany makijaż z podkreśleniem oczu i ciemne ubrania. Ja miałam luźny szary T-shirt z czarnym nadrukiem, rozpięty czarny długi sweter z przydługimi rękawami, czarne rurki i białe creepersy. Na szyi miałam srebrny łańcuszek z literami FA, jak Fallen Angels. Niestety mój z żółtym kryształem Rae kazała mi zdjąć. Za to uparła się na szeroką metalową bransoletkę z ćwiekami. Tę od Kanga też musiałam zdjąć, a powiedziałam mu, że będzie na specjalne okazje, żebym jej nie zniszczyła.
– Nie martw się, jeśli nie będziesz wiedziała, co powiedzieć, to któryś z nas ci pomoże.
– Dziękuję Joong Kyung Hyung – powiedziałam odwracając się od sceny, żeby spojrzeć na chłopaka.
– Przywykłaś już do Hyung? – szepnął, nachylając się do mnie.
– Musiałam, a Oppa i tak nie używam – odszepnęłam.
Joong zaśmiał się.
Kiedy tylko Kang pojechał od razu zadzwoniłam do mamy, powiedziałam jej o włamaniu i o tym jak Kang sprzątał zniszczenia. Powiedziałam jej, że nie zauważyłam, żeby coś zniknęło, ale nie chciałam jej grzebać w rzeczach, więc zostawiłam ją i wróciłam do chłopaków.
– No, zaraz wchodzicie – powiedział Prezes podchodząc do nas. – Zu Mi, daj z siebie wszystko.
– Tak, Prezesie.
– Patrzcie jakie tłumy – powiedział Yun jak małe dziecko przed witryną cukierni, wieszając się na ramieniu Joonga. – Przyszli do Akai, jak źle się wyrazisz, żywcem cię wezmą i nie zostawią suchej nitki – dodał złowieszczo, a mnie przeszedł dreszcz.
– Nie strasz go, Yun – wtrącił się Kang, a ja zamarłam z zaskoczenia.
– Mówiłeś, że jak nowy będzie młodszy ode mnie to…
– Już wchodzicie – powiedział ktoś, przerywając Yunowi. Szkoda, bo chciałam się dowiedzieć  o co może Yunowi chodzić.
Mieliśmy iść w kolejności i siadać jak najdalej od prowadzących program, a że ja szłam ostatnia, to usiądę najbliżej nich.
– A teraz czas na naszych gości – powiedziała prowadząca.
– Drodzy państwo, powitajmy Fallen Angel! – zawołał prowadzący wskazując na kulisy, gdzie wszyscy staliśmy.
Kang wyszedł pierwszy, za nim Joong, Yun i na końcu ja.
Kiedy tylko widzowie zobaczyli czerwone włosy Kanga, od razy rozległy się brawa i krzyki. Wszyscy skandowali nazwę zespołu, a gdzie niegdzie rozlegały się takie słowa jak: Kocham cię, zostań moim mężem i tym podobne. Zaskakujące było to, że do mnie też krzyczały, mimo że pozostali chłopcy też tu byli. Już mam fanki, a w zespole jestem od tygodnia, nie ma co.
Znów to powtórzę. Gdyby tylko wiedziały, że jestem dziewczyną.
Uśmiechnęłam się, przypominając sobie coś, co dopiero dziś zauważyłam. Ja jako Shin mam granatowe, prawie czarne oczy, a Akai pod iluzją ma je brązowe. Spostrzegawcza ja.
Prowadzący programu uciszył tłum.
– Witamy was, Fallen Angels – powiedział mężczyzna, kiedy usiedliśmy i podał mi mikrofon, ale ten powędrował do Kanga. Drugi jednak nie ominął moich rąk i musiałam go trzymać.
– Dobry wieczór – powiedzieliśmy wszyscy, ale Kanga i Yuna było słychać najgłośniej.
– Całkiem niedawno wasze niewielkie grono się powiększyło – zaczęła Prowadząca. – Dlaczego zdecydowaliście się na nowego członka?
Jak się dowiedziałam, w telewizji, wszystkie pytania, które nam zadadzą przed widownią były nam najpierw pokazane, ułożyliśmy do tego odpowiedzi, napisano scenariusz i każdy z nas znał go na pamięć, już od kilku dni.
Mam nadzieję, że się nie pomylę. Ale Joong zapewniał mnie, że mi pomogą, gdyby coś się wydarzyło.
– Coż – zaczął Kang. – Jesteśmy zespołem już od około dwuch lat. Wszystko układa się jak trzeba, nowe piosenki, albumy i wiele koncertów, ale stwierdziliśmy, że musimy się rozwijać, więc postanowiliśmy zadbać o nowy świerzy głos.
– Rozsądne słowa – powiedziała Prowadząca. – Akai Zu Mi, co za niezwykłe nazwisko… No ale nie mówimy tu o wyborach rodziców, a twoich. Powiedz nam jak się czujesz w zespole?
– Co mogę powiedzieć po tygodniu znajomości? – zaczęłam recytować do mikrofonu, starając się zachowywać naturalnie. – Zawsze lubiłem Fallen Angel i słuchałem ich piosenek, więc czułem, że się odnajdę w ich zespole, więc poszedłem na casting, żeby spełnić… moje marzenie. Jestem jedynakiem i nie wiem jak to jest mieszkać z kim innym jak z rodzicami. Na początku myślałem, że to będzie koszmar, ale chłopacy są świetni. Dobrze się dogadujemy i już wiele razy mi pomogli, kiedy nie wiedziałem co mam robić. Sądzę, że nasza współpraca będzie świetna.
– Mamy nadzieję, że w końcu ukarze się twój pierwszy singiel, bo jak na razie nikt z nas nie słyszał jak śpiewasz.
– Ja słyszałem! – zawołał Yun unosząc dłoń do góry, nachylony do mikrofonu, który trzymałam. – Obiecuję wam, że nasz najnowszy album będzie wspaniały, dzięki Akai Zu Mi.
Widzowie zaśmiali się.
– Z pewnością – stwierdził Prowadzący. – A więc Akai Zu Mi? Możesz nam zdradzić czy już ćwiczysz swój pierwszy singiel? To piosenka, któregoś z Aniołów?
– Nie, piosenka jest w zupełności moja, ale nie zdradzę o czym ona jest – powiedziałam z uśmiechem.
– Chociaż tytuł?
– Nawet oni jej nie słyszeli – powiedziałam patrząc na chłopaków.
– Więc musimy czekać, aż do nagrania?
– Na to wygląda.
– Tajemniczy z ciebie mężczyzna – stwierdziła Prowadząca. – W moim typie – zażartowała.
Tego nie było w scenariuszu.
– Kim Kang Kyun? A co z twoją dziewczyną? – zapytał Prowadzący. – Możesz nam coś o niej powiedzieć?
Jak dobrze, że mam tonę makijażu na twarzy, bo byłoby widać, że się zrumieniłam.
Kang zaśmiał się.
– Plotki z gazet są tylko plotkami – odpowiedział.
– Ale każda plotka ma w sobie ziarnko prawdy – zauważyła Prowadząca. – W tym przypadku też tak jest?
– Ziarnko może tak – przyznał Kang.
Tłum chyba czytał co ma robić, bo rozległ się zbiorowy pomruk niezadowolenia.
– A zdradzisz nam to ziarnko?
– Dziewczyna ze zdjęcia ze mną i z Han Yun Yae przed szpitalem po moim wypadku to znajoma, której udzielam lekcji muzyki.
Moja wersja naszego poznania się. Kang, ty złodzieju!
– Doprawdy? W takim razie to naprawdę córka dziennikarki?
– A czy córka paparazzi nie może zadawać się z piosenkarzem? – odpowiedział pytaniem.
Oni odbiegają trochę od scenariusza.
Kang na antenie, jest taki milutki i ułożony. Dobrze, że nie widzieli go w domu, bo byłoby z tym źle dla jego kariery.
– Mieszkamy w wolnym kraju – zauważył Prowadzący.
– Lee Joong Hyung, niedawno pracowałeś nad swoim singlem. Pojawi się on na nowej płycie z singlem Akai Zu Mi? – zapytała Prowadząca.
– Obawiam się, że nie – odpowiedział. – Ale mogę zdradzić, że niedługo po wydaniu albumu jedziemy na tourne Europy. Myślę, że zainspiruję się tamtejszymi kulturami i wtedy dopracuję swoje niewielkie dzieło.
– Tourne Europy? A kiedy to będzie miało miejsce?
– Zaraz po wydaniu nowego albumu, czyli mniej więcej za trzy miesiące.
– To jeszcze kawał czasu.
Tourne Europy. Boję się go, a mama mnie zabije. Mówiłam już, że nie zabije? Tak? No to powiem jeszcze raz. Mama mnie zabije.
– Han Yun Jae, dokładnie tydzień temu skończyłeś siedemnaście lat, prawda? – zapytała Prowadząca.
– Tak – powiedział uradowany Yun. – Następny w kolejce Kang Kyun Hyung! – zawołał szturchając Kanga ramieniem. O dziwo Kang uśmiechnął się.
– Wybacz nam spóźnienie, ale dostaliśmy informację, że swoje urodziny świętowałeś inaczej niż na oczach telewidzów. A teraz wszyscy…
Wyobraziłam sobie jak nad naszymi głowami powstaje chmurka, w której widać to co robiliśmy w urodziny Yuna i zaśmiałam się cicho.
Wszyscy wstaliśmy i zaczęliśmy śpiewać sto lat, a po chwili na scenę weszły dwie dziewczyny trzymające wielką tacę, na której był ogromny tort z podobizną Yuna, zrobioną ze zdjęcia z jednej z sesji. To było w scenariuszu, tylko że nie w skrypcie, który dostał Yun.
Później Yun zdmuchnął świeczki, pokroił tort, a my biegaliśmy po widowni rozdając go naszym fankom, które piszczały, żeby tylko do nich podejść. Ja postanowiłam dać tort starszej kobiecie siedzącej na widowni ze swoją, jak zgadłam wnuczką, a ta przejęła ode mnie ciasto i pocałowała w policzek, po czym podzieliła się nim z wnuczką.
W sumie to każdy z nas tylko spróbował tortu, bo zabrali go zanim skończyliśmy jeść.
– Akai Zu Mi, mam do ciebie ostatnie pytanie – powiedziała Prowadząca, kiedy usiedliśmy z powrotem na kanapie.
– Słucham?
To było w scenariuszu.
– Czy mógłbyś specjalnie dla Yuna zaprezentować jakiś swój talent? – zapytała.
– T-talent? – jąknęłam. – Potrafię śpiewać, a Yun już to słyszał.
Zaśmialiśmy się.
– A jakiś inny? – włączył się prowadzący.
– Akai Zu Mi żyje tylko śpiewem – zażartował Kang.
– Kan Kyun Hyung, zabawny jesteś – powiedziałam do niego. – Jest coś co potrafię, a wiedziała o tym tylko jedna osoba…
– Pokażesz nam?
– Zu Mi! Zu Mi! – zaczęła skandować widownia.
– No dobrze, ale potrzebuję czegoś.

*

A Teny jest geniuszem, bo sobie kupiła książkę do nauki koreańskiego za ponad 30zł w empiku i się uczy języka ^^
Bojowe zadanie dla was: Co oznacza tytuł, ale w całości. Można używać translate google ;)

12 komentarzy:

  1. ,, postawiłam n tacy dzbanuszek z'' - NA
    ,, zespołem już od około dwuch lat.'' -dwÓch ty kosmito!
    ,, z kim innym jak z rodzicami '' -np. z kimś innym niż z rodzicami. Twoja jest nie poprawne stylistycznie.
    ,,Na początku myślałem, że to będzie koszmar, ale chłopacy są świetni. Dobrze się dogadujemy i już wiele razy mi pomogli, kiedy nie wiedziałem co mam robić. Sądzę, że nasza współpraca będzie świetna.'' - chłopcy są świetni - stylistycznie (sa fajnie, mili, kochani ^^) -współpraca będzie świetna (raczej owocna)
    ,, jedziemy na tourne Europy.'' -tourne PO Europie, tourne DO Europy (też błąd stylistyczny)
    ,,Boję się go, a mama mnie zabije. Mówiłam już, że nie zabije? Tak? No to powiem jeszcze raz. Mama mnie zabije.'' ..już, że nie zabije? - Zgaduję, że zjadłaś M w MNIE. I cała wypowiedź ma inny sens
    WAŻNE. Zawsze piszesz ''!?'' , a poprawnie jest ,,?!'' bo to zdanie to pytanie, a że wykrzykiwane pytanie to już mniej ważne, dlatego wyjrzyknik jest na drugim miejscu.

    Odważyłam się poprawiać Kosmitę. Ach... zaraz mnie porwie. Nie porwie? Nie porywaj!^^
    Dużo bylo tego o BOgach, mocach itp. i trochę się pogubiłam, ale jest gites xD
    Kang idiota! Taki odważny, narcyzowaty i pewny siebie, a jak bransoletkę dać to Burak zmienia się w Tchurzofretkę xD
    Śmieszny rozdział ogółem.
    A ta specjalna umiejętność to jedzenie lodów, nee?

    4 zagrożenia?!!! Pisz mi Ty o co tu chodzi! Już.
    Haha, a my będziemy mieli z nauczycielką geografii w przyszłym semestrze dodatkowe zajęcia o Azji. ^^ Malwi głównie załatwiała :P
    Ta,,, szał koreańskiego ogarnia ludzkość. 30 zł to dużo. Ja bym nie wydała na zwykłą książkę, bo jestem bidna ;_; Oszczędnośc to przyszłość!

    Ale się rozpisałammm... OOO!
    A.. ''1000 lat bólu'' i cały świat pomyśli, że jesteś zboczuszkiem. xD
    A... jeszcze jedno... tytuł w tlumaczeniu to coś jak.... Wszystkiego najlepszego!

    Nie. Koniec.
    Papatki ^^
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie porwę cię, le troszku zrysuję, okeyo? ^^
      Kiedy pisałam notkę, to byłam głodna, dlatego literki zjadałam. Dwóch w moim wordzie jest poprawnie z obojgiem u, więc nigdy nie wiem, które ma być prze o z kreską xD
      Moich powtórzeń się nie czepiaj, notki są nie sprawdzone, bo mi się czytać tego nie chciało xDD
      Tourne Europy i koniec!!! Ja tak mówię i tak ma być. A co do ! i ? to ja piszę !?, a nie ?!, bo moim zdaniem !? ładniej wygląda, tak jakby ? był przodem do !, a nie tyłem tak jak ty mówisz, a jak tak obok siebie stoją to niegrzecznie xD
      Nie czepiaj się moich zjedzonych literek... :c I tak wiesz o co biega xD

      Bo no bo Kang to jest idiota, później będzie wytłumaczone dlaczego on tak się wstydził jej dać tę bransoletkę ;P

      E tam, się jakoś poprawi kiedyś tam xD
      Albo nie zdam :*
      What ever xD I tak jestem skazana na pracę za granicą ;p

      100 lat bólu to zabawa dla dzieci, jakie zboczuszku!? O.o

      Nie dziękuję ;)

      Usuń
  2. Jezuuuuu kocham kocham i jeszcze raz kocham to opowiadanie ! Przepraszam ze nie komentowalam ale nie miałam dostępu do Internetu :/ Ale juz mam i przeczytałam wszystko co dodalas ( będę się podpisywać Anonimek <3 ) :D I mogę jedynie napisać ze kocham to opowiadanie i ze super piszesz !
    Weny życzę
    Anonimek <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Kore się bawimy z Must Be The Music, ne? ^-^
      Nie szkodzi, ważne, że chodź jest ten jeden kom :D
      Dziękuję :D

      Usuń
  3. Spodobała mi się ta sytuacja gdy Kang chciał wręczyć jej bransoletkę.
    Czekam na kolejne rozdziały. Weny~
    No i zapraszam również do siebie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się spodobała jak mi się przyśniła, to ją tam wpisałam :D
      Kolejne rozdziały będą i wpadnę do ciebie jak tylko poprawię oceny ;)

      Usuń
  4. Ta mega spóźniony kom ! Ale cóż cudo Cudo . Czekam na kolejny rozdział i tez chce tą bransoletkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bransolekę zaprojektowałam, teraz nakręcić dramę i zrobić rekwizyty, a pozniej sprzedawać gadżety z ekranizacji :D

      Usuń
  5. Widzisz ile Ci czytelników doszło? Teraz nie możesz narzekać :P
    Ma być długi... Dobra, postaram się.
    Yun dokucza Akai... Moja krew :') Niby taki słodki, a diabełek z niego wychodzi. Też uwielbiam denerwować ludzi przed występem :') Kciuk mnie rozbolal :c. Jak Kang wyjmował pudełeczko to przypomniały mi się słowa Yuna "Pudełko?.... Ładne" :D
    Skoro jak anioł się zakocha to staje się upadłym, skoro Yun staje się aniołem zakochując się w Shin też stan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzę właśnie ^-^
      Banan na twarzy od ucha do ucha :D
      Aż się na mnie sąsiadki na sali szpitalnej dziwnie patrza xD
      Yun to w ogóle zagatkowa postać jest. Zobaczy się później co z nim ;p
      A on się w niej nie zakochał. Shin jest dla niego jak zabawka xD
      A Kang z tym tyleniem i zakochaniem kłamał, chyba wiadomo dlaczego xD
      A to z tym pudełkiem to było zaporzyczone ze zmierzcha :p

      Usuń
  6. *stanie się upadłym?
    Ty wiesz, że ty wymyślasz nową religie? I co ja mam jeszcze napisać, błędy są ale nowy rozdział też więc wybaczam c: Dziękuje za Baby metal teraz to nucę i prawie zaczęłam to śpiewać w kościele ;-; Jeszcze trochę i będą musieli mi zabandarzować kciuka. Tak na za kończenie :
    Fajnie, że piszesz o zespole tak od strony 'prywatnej'. Czekam na ten wywiad i na te wyzdawanie miłości przez Kanga do Akai Co ja poradzę, że spojleruję? Nie gniewaj się :c
    WENY :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaką znowu religie? To że mam moich nowych bogów to nie znaczy, że to nowa religia jest xD. Oni są nazywani bogami na Ziemi, na Ignis i innych planetach to są założyciele ;p
      W kościele Baby Metal xD Panis Angelicus, a nie! :D
      Na tam polega to opo, że od prywatnej, bo na życiu zespołów to ja się nie znam xD Tylko tyle co to z YB i filmików z yt o zaspołach :l
      Nie gniewam się ;]

      Usuń