poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 38.

Notka dziś krótsza niż zwykle, ponieważ w następnej będzie coś co mi nie wyszło i chcę, żeby to było później, a nie tak od razu. Dziś są urodziny mojej mamy, a ja taką brzydką notkę dodaję :c
Nie ważne, tylko się nie porzygajcie xD
Mamusi moja kochana, jeśli to kiedyś zobaczysz to wiedz, że cię kocham i życzę ci wszystkiego najlepszego z okazji 52 urodzin x3 - proszę, uwierz we mnie i nie mów, że nie wydam książek, bo to przykre ;_;
Enjoy ;)


Dlaczego ten stuknięty człowiek wzywa mnie do siebie, kiedy mam największy nawał pracy związany z artykułem o zbliżającym się Tourne Europy Fallen Angels? Bo to stuknięty człowiek.
– Wzywałeś mnie, Hwang Yoe Hyun – powiedziałam wchodząc do gabinetu mojego przyjaciela i szefa.
– Tak, proszę wejdź.
Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, od razu podeszłam do biurka i usiadłam na fotelu naprzeciw szefa.
– Chciałbym z tobą porozmawiać o tych zdjęciach – powiedział, przesuwając w moją stronę po blacie biurka sporą kopertę.
– Jakich zdjęciach? – zdziwiłam się i zajrzałam do koperty.
Kiedy zaczęłam je przeglądać, aż zaschło mi w ustach, kiedy okazało się kto jest na zdjęciach.
– Kazałem obserwować twój dom – powiedział Yoe Hyun bez skrupułów. – Wyraźnie widać kto jest na zdjęciach, nieprawdaż?
– Nie mam wpływu na to z kim koleguje się moja córka – powiedziałam. – Nie będę jej wybierać przyjaciół.
Na zdjęciach była Shin, żegnająca się wczoraj z Fallen Angels i Kimiko przed naszym domem. W cieniu korytarza widać było nawet mnie.
– O ile się nie mylę, to Han Yun Jae chodzi do tej szkoły co Shin – powiedziałam.
– Nie zapominaj o pierwszym zdjęciu, na którym jest twoja córka z Kim Kang Kyunem – powiedział wskazując na jedno ze zdjęć rozrzuconych teraz na biurku. – Widać, że to on.
– Dobrze, znała go zanim Yun zaczął chodzić do Yesul, no i co z tego? – zapytałam podnosząc się z miejsca i zaczynając krążyć po gabinecie.
– Chcę, żebyś donosiła mi o wszystkim co się dzieje w Fallen Angels – powiedział stanowczo i zdecydowanie. – Twoja córka na pewno ci wszystko opowiada. W końcu to głupia nastolatka.
– Nie waż się obrażać mojej córki – zagroziłam mu, nachylając się nad biurkiem. – Ona nic nie wie, Kang nic jej nie mówi.
– Och, mówisz im po imieniu, tak? – zaciekawił się. – To dobrze, ułatwi to sprawę.
Nawet się nie przejął, nie przeprosił za wyzwanie Shin.
– Co niby ułatwi!? – wrzasnęłam, waląc dłońmi w biurko.
– Twoje donoszenie na ten cholerny zespół – powiedział z uśmiechem. – Od dwuch lat nic na nich nie było, poza dziwnymi zniknięciami z kraju na dłuższy czas, ale teraz kiedy twoja córka się pojawiła…
– Nie będę na nich donosiła! – wrzasnęłam. – Oszalałeś!?
– Nie będziesz? – zdziwił się.
W końcu zaczął słuchać.
– Nie będę, nie chcę żeby moja córka mnie znienawidziła – powiedziałam z mocą.
– To twoje ostatnie słowo? – zapytał.
– Tak, musisz zrozumieć, że dobro mojej córki jest najważniejsze – powiedziałam z uśmiechem. Musi to zrozumieć
– Spróbuj zapewnić jej co najlepsze, bez pracy – powiedział łagodnie.
– S-słucham? – mój głos zadrgał.
–Albo pieniądze, albo córka – powiedział. – Wybrałaś dobry obraz siebie w oczach córki, więc straciłaś pieniądze. Ureguluję twoją wypłatę za ostatnie dni, ale od dziś nie masz już co tu robić. Zbierz swoje rzeczy i nie chcę cię tu więcej widzieć.
– Ty draniu – warknęłam, a moja moc o mało nie sięgnęła tej fałszywej twarzy.
– Do nie zobaczenia moja droga Hoshi.
– Niech Nigra pochłonie twą duszę – wypowiedziałam słowa najgroźniejszej możliwej groźby.
– Majaczysz, no zmykaj już i nie pokazuj mi się więcej na oczy.

*

Po zakończeniu ostatniej lekcji Yung gdzieś zniknął, więc niestety nie miałam jak wrócić do domu. Prawdopodobnie pogniewał się, za wczoraj, kiedy siedziałam na… Noo… Pogniewał się o Kanga. Coraz mniej zaczynam lubić Yung Kyu Donga.
Kiedy chciałam się zaszyć się w kabinie w toalecie, żeby teleportować się do domu, ktoś mnie zaczepił.
– Shin.
– Yun? Coś się stało? – zdziwiłam się.
– Mi nie, ale tobie chyba tak – powiedział ze smutkiem.
– Hee? – zdziwiłam się.
– Widziałem przez okno, że Yung wsiadał do samochodu swojej siostry i razem odjechali. Pomyślałem, że może Joong mógłby cię odwieźć, kiedy po mnie przyjedzie.
– Ale to nie po drodze – zauważyłam.
– To nic nie szkodzi, a ty nie masz jak wrócić do domu, prawda?
Przecież nie powiem mu, że mam żółty kryształ, bo przecież bez zezwolenia nie wolno, a jak wytłumaczę, że go mam?
– Nie, chcę się przejść.
– A może poproszę, żeby Akai się z tobą teleportował? – zaoferował.
– Nie, naprawdę nie trzeba – powiedziałam szybko.
– To ja do niego napiszę – powiedział już wystukując wiadomość na telefonie.
Dobrze, że klon i telefon Akai pojechały po wczorajszej imprezie do domu Fallen Angels.
Westchnęłam i skupiłam się na klonie.
– Zgodził się – powiedział Yun, odczytując wiadomość, którą mu wysłałam. – Napisał, że masz sprawdzić, czy nikogo nie ma w damskiej toalecie, bo tam się pojawi.
– Dobrze, ja pójdę sprawdzić, a ty idź, bo Joong już pewnie przyjechał. Dziękuję, Yun – dodałam z uśmiechem.
– Nie ma sprawy – powiedział na odchodne. – Do zobaczenia!
Jak najszybciej ruszyłam do toalety i zamknąwszy się w kabinie teleportowałam się do domu. Jak zawsze wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w wygodne ciuchy i poszłam do kuchni z zamiarem przygotowania dla mnie i mamy obiadu, ponieważ miała dziś późno wrócić z pracy. Gdy wychodziłam z łazienki do pokoju usłyszałam dobiegający z dołu przeraźliwy kobiecy krzyk.
– Co jest? – mruknęłam do siebie.
Dla bezpieczeństwa zaczerpnęłam odrobinę magii, żeby zapełniła mój układ mocy, że się tak wyrażę.
Po chwili usłyszałam ciche powarkiwania i coś jakby mlaskanie i dźwięk towarzyszący rozrywaniu czegoś.
Po cichu zeszłam po schodach, a z każdym moim krokiem te nieprzyjemne dźwięki nasilały się. Gdy tylko zeszłam do przedpokoju, poczułam chłód wpadający do domu przez otwarte drzwi do ogrodu z tyłu domu, a po chwili dotarł do mnie metaliczny smród zwykle towarzyszący krwi, która miała kontakt z powietrzem.
Dla pewności zaczerpnęłam więcej mocy i rozprowadziłam ją po ciele, gotowa w każdej chwili użyć odpowiedniego ataku lodem.
Lód. Muszę o tym porozmawiać z Kangiem.
Przełknęłam ślinę i zacisnęłam pięści, z których zaczęła się unosić biała chłodna mgiełka.
Odetchnęłam głęboko i powoli wychyliłam się przez futrynę spoglądając do salonu. To co zobaczyłam było okropne, chciało mi się i wymiotować i płakać, kiedy okazało się kto tam jest.
Moja mama leżała na plecach na podłodze z nieprzytomnym wzrokiem utkwionym w jakimś nieznanym mi punkcie. Jedną rękę miał wyciągniętą w moją stronę, a drugą dziwnie wygiętą, tak jakby kość została wykręcona. Jej gładka skóra na szyi była rozdarta, tak bardzo, że brakowało połowy gardła, a z całej rany wyciekały litry krwi. Nad jej brzuchem pochylała się czarna włochata bestia na czterech łapach z umazanymi krwią łapami i pyskiem, którym wgryzał się do brzucha. Jelita były porozrzucane wokół ciała, a wilk najwyraźniej zmierzał do czegoś co jest głębiej.
– Nie! – wrzasnęłam i wyskoczyłam zza ściany, zrozumiawszy czego szuka ten potwór. – Zostaw jej moc w spokoju!
Magia, każdego z nas jest ukryta między jelitami. Jest to święcący biały punkt wielkości piłki bejsbolowej. Kiedy wydobędzie się ją z ciała to tak jakby zabrać dusze magicznej istoty.
Wilk odwrócił do mnie łeb, a w jego zębach lśniła magia mojej matki.
– Powiedziałam ci, żebyś ją zostawił! – wrzasnęłam znów.
Bestia tylko zawarczała i ruszyła w moją stronę.
Stworzyłam lodowy, bardzo nie równy kolec, z zamiarem wbicia go w ciało stworzenia, ale gdy wilk na mnie wpadł ostatecznie udało mi się tylko drasnąć go tuż pod okiem.
Gdy upadłam, uderzyłam mocno głową w podłogę, przez co zamroczyło mnie na dłuższą chwilkę, a kiedy się otrząsnęłam, wilka już nie było.
– Mamo? – szepnęłam idąc na czworaka do salonu. – Mamusiu – powiedziałam płaczliwie.
Zdawszy sobie sprawę z tego, że Akai miał być ze mną, szybko przywołałam mojego klona i zamieniłam się z nim rolami. Łatwiej będzie mi przelać rozpacz na klona, niż samej rozpaczać i jeszcze utrzymywać zdrowy rozsądek klona.
– Mamo! – zawołałam, ale to nic nie dawało.
Żadne prośby, błagania… Już nic nie zwróci mi mojej mamy.
Klęcząc w krwi razem z Shin zamknęłam oczy już martwego ciała i pozwoliłam je tulić klonowi, przelewając nań całą swoją rozpacz i żal.

*


– Powiedziałem ci, że tego nie włożę, okey! – wrzasnąłem po raz setny dzisiejszego dnia. – Rae, nie zmuszaj mnie do tego, bo ja tego nie założę.
– No, ale Kang, proszę cię. Chcę tylko zobaczyć jak wyglądasz. To zajmie tylko chwilkę. Obiecuję!
Spojrzała na mnie błagalnie, oczami słodkiego psiaka.
– To na mnie nie działa. Powiedziałem nie, koniec i kropka!
– Cześć! – zawołał Yun wbiegając do salonu z marynarką od mundurka w ręce. – Co robicie?
– Próbuję założyć Kangowi Yukata, bo w Japonii po Tourne będziecie nosić Kimona, Haori i Hakame, ale on się nie chce zgodzić.
– Przecież to jest kiecka! – wrzasnąłem.
– Kimono to tradycyjny strój Japonii – zauważył Joong.
– W dupie mam to, że to… – Nagle urwałem, ponieważ poczułem niewyobrażalny ból w sercu. Był tak silny, że aż zachwiałem się i gdyby nie Yun i Rae to bym się wywrócił. Razem posadzili mnie na kanapie.
Ból ten był nie do zniesienia, ale nie był mój, czułem go, ale jakby innym ciałem.
– Kang, co się dzieje.
– N-nie wiem… – wydukałem. – Boli mnie… Nie… Ją… Shin! Shin Hye ma kłopoty! – wrzasnąłem i zerwałem się na równe nogi, próbując zablokować napływające do mnie uczucia Shin.
– Co się jej stało!? – zwołał przerażony Yun. – Kang!?
– Nie wiem, muszę się do niej dostać, jak najszybciej! Gdzie jest Akai? Teleportuje mnie…
– Kazałem mu odebrać Shin i teleportować ją do domu, bo Kyu ją wystawił – powiedział Yun ze smutkiem.
– Co!? Dzwoń po niego, niech się tu pojawi!
– J-już! – zawołał Yun, a ja zniecierpliwiony chodziłem po salonie wyczekując nadejścia Akai.
Po kilku ciągnących się w nieskończoność minutach młody pojawił się w salonie. Jego ubranie i dłonie były zakrwawione, a na jego twarzy malował się szok.
– Coś ty jej zrobił!? – wrzasnąłem. – Źle wylądowałeś i coś jej przyciąłeś, prawda!?
– N-nie czas na wyjaśnienia, chodźcie ze mną – powiedział i wyciągnął do mnie zakrwawioną dłoń.
Niechętnie złapałem go za łokieć, a Yun podczepił się pod drugie.
– Zaczekajcie – zaczął Joong – wezmę apteczkę!
– Nie, chodź już – powiedział Akai.
Joong bez słowa podszedł do nas i położył dłoń na ramieniu Akai, a po chwili już nasz salon się rozmył, a jego miejsce zajął przedpokój w domu Shin tuż przy wejściu do salonu. Scena, którą zobaczyliśmy, po wylądowaniu była przerażająca. Shin załamana klęczała w kałuży krwi wypływającej z dwuch ogromnych ran w ciele już martwej Shi Ho.
– Shin! – wrzasnąłem.
Na jej twarzy malowała się rozpacz. Oczy były zaczerwienione i mokre od łez. Ubranie i dłonie miała brudne od krwi, tak jak u Akai.
Od razu podbiegłem do niej i odciągnąłem ją od martwego ciała.
Tylko dlaczego Shin jest tak załamana? Przecież jej moc powinna ograniczać jej negatywne uczucia? Co tu jest grane.
– Akai? – zaczął Joong. – Opowiedz nam co się stało.
Siłą odciągnąłem Shin od jej matki, a kiedy nie chciała ze mną iść i uderzała we mnie pięściami, żeby znów być przy matce, podciąłem jej nogi i wziąwszy na ręce zaniosłem do góry do jej pokoju, a tam w łazience wsadziłem ją do wanny, żeby opłukać ją i przy okazji jej ubrania z krwi. Nie mogłem przecież zdjąć jej ubrań, bo by mnie znienawidziła, a samej jej nie zostawię w takim stanie.
Mi Ko! Przecież mogę zadzwonić po nią.
Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer siostry.
Halo?
– Mi Ko, słuchaj, potrzebuję twojej pomocy, Shin jest…
Nabrałam cię! Kiedy tego słuchach, znaczy, że nie mam ochoty z nikim gadać, więc spadaj. Paa! Jeśli to ty Ogórku to nic ode mnie nie dostaniesz!
– Poczta głosowa – syknąłem.
Nagle Shin złapała mnie za ramię i przyciągnęła do siebie.
– To był ten wilk – powiedziała. – On ją rozszarpał… Zabrał jej moc.

– Jak ona się czuje? – zapytał Yun, kiedy wróciłem na dół, po tym jak Shin wykąpała się samodzielnie i ubrała, a ja siedziałem przy niej, aż zasnęła.
Wezwaliśmy policję, a z nimi przyjechało też pogotowie na sygnale, a kiedy już odjeżdżało, tego sygnału już nie było. Każdy wiedział co to znaczy.
Nie zacieraliśmy dowodów, wykluczono tylko nasze ślady. Zeznania zostały spisane, Shin też, chodź ledwie dało się z nią porozmawiać, ale ona widziała tylko tyle co Akai, jednak będzie musiała jeszcze pojechać na komisariat zeznać w tej sprawie.
– Już się uspokoiła. Teraz śpi.
Dobrze, że Akai wpadł na pomysł, żeby teleportować nas do domu, wtedy wzięliśmy moje Porsche i przyjechaliśmy z powrotem, żeby nikt nie zastanawiał się jak się dostaliśmy do domu Shin. A Akai miał skłamać, że odprowadził Shin do domu po szkole, bo Yun go poprosił, kiedy ona nie zgodziła się jechać samochodem. Po części prawda.
– Jedźcie do domu, ja tu zostanę. Kiedy się obudzi zabiorę ją do nas. Nie możesz tu zostać, a policja jeszcze będzie badać sprawę morderstwa.
– Kang, znalazłem coś – szepną Joong wchodząc do kuchni, gdzie się zaszyliśmy. – Zrób tego kopię, bo muszę to szybko odnieść na miejsce.
– Jasne.
Hyung podał mi kartkę papieru, a ja nie czytając skopiowałem litery i umieściłem je na przedramieniu, pod rękawem bluzki, żeby nikt nie widział.
– Proszę pana – zwrócił się Yun do policjanta w salonie, kiedy Joong już zaniósł kartkę na miejsce. – Czy możemy już iść? – zapytał.
– Tak, wiemy już wszystko co chcieliśmy wiedzieć.
– Ja tu jeszcze zostanę – powiedziałem. – Z Shin Hye. A wy chłopaki, zadzwoniliście po kierowcę, żeby was odebrał? – zapytałem.
– Tak, za kilka minut powinien tu być.
Gdy chłopacy już pojechali, policja jeszcze przez godzinę kręciła się po domu, spisując wszystko, przeszukując każdy zakamarek domu w poszukiwaniu czegokolwiek co miałby związek z morderstwem.
Kiedy Shin się obudziła, kazałem jej spakować swoje najpotrzebniejsze rzeczy, ponieważ zabieram ją do nas do domu.
– Jak to mam zamieszkać z wami? – zdziwiła się, kiedy zapytałem gdzie ma jakąś walizkę.
– Nie pozwolę ci tutaj mieszkać samej, nie po tym co się stało.
– Wiele razy zostawałam sama na długo, nic mi nie będzie – burknęła.
– Nie boisz się, że ten wilk może wrócić? – zapytałem. – Nie pamiętasz, że śledził nas wtedy w Myungdong? To musiało trwać już bardzo długo.
– Możesz mieć rację – przyznała ze smutkiem i objęła swoja ramiona jakby było jej zimno. Po chwili nie mogąc się oprzeć, usiadłem na łóżko obok niej i objąłem ją siedząc obok, ale jednak za jej plecami.

*

Zrobiłam to. Byłam temu tak bardzo przeciwna, że Merguerde zniewoliła mój umysł i popchnęła do zrobienia tego. Nie wiedziałam co robię, dopóki głos Shin nie przedarł się przez rozkaz mojej pani. Gdy usłyszałam ten głos, od razu się opamiętałam, ale było już za późno, bo Shi Ho już nie żyła, a ja właśnie odebrałam jej magię. Wtedy tylko wybiegłam z domu, ale Shin udało się mnie zranić tym lodowym kolcem.
– Jesteś zadowolona? – zapytałam, kiedy tylko moja powłoka wilka zniknęła.
– Masz ją? – zapytała ignorując moje pytanie. Była całkiem przejęta, bo myślała tylko o magii, którą ukradłam mamie Shin. – Pokaż mi.
Wyciągnęłam do niej dłoń zaciśniętą na mocy Shi Ho. Była to niewielka dawka mocy, w porównaniu z tą jaką dysponuję dzięki Merguerde, ale i tak paliła mi skórę dłoni, szybko więc oddałam ją wiedźmie.
– Proszę.
– O tak – powiedziała z zadowoleniem i zaczęła się przyglądać magii. – Co prawda nie jest to serce gwiazdy, ale lepsze to niż nic.
Gdy tylko to powiedziała połknęła błyszczącą magię, a jej zewnętrzny wiedźmowy wygląd zmienił się na młody wygląd nowej nauczycielki z Yesul. O tyle dobrze, że nie będę musiała oglądać tej starej, brzydkiej czarownicy, śmierdzącej rozkładem, przez najbliższe kilka miesięcy.
O czym ty bredzisz!? Przez ciebie zginęła niewinna kobieta!
– Ona mnie widziała – powiedziałam. – Teraz ziemska policja zajmuje się sprawą morderstwa. Bogini Światła ma po stronie wilkołaki. Zapewne już mnie szukają. Gdybyś mnie nie zmuszała do tego dziś to poszłoby inaczej…
– Śmiesz się mi sprzeciwiać? – zapytała. – Nie obchodzi mnie to co inni robią. Matka miała zginąć, teraz córka ma się zbliżyć do nowej wspaniałej nauczycielki ze swojej szkoły.
Ah, no tak. Ale trzy tygodnie na zbliżenie się do kogoś, na dodatek po śmierci rodzicielki to raczej nie wykonalne. No i pewnie Shin dostanie jakiś czas wolnego od szkoły, żeby sobie wszystko poukładać. A za trzy tygodnie, przecież jest to ich Tourne po Europie. Ale Merguerde tego nie wie i się nie dowie. A wisiorka z moją duszą nie ma przy sobie, więc nie odczyta moich myśli. Tu cię mam kobieto.

~*~ 

Anonimku, daj jakieś namiary na siebie, żeby można było cię informować o nowych notkach ;)

13 komentarzy:

  1. Mówie Ci to po raz etny: Idź Się Lecz!
    Kobieto...pomyślałaś , że to mogą czytać dzieci? Np. Ja? Ja wciąz jestem dzieckiem, czternastoletnim dzieckiem i brzydzi mnie krew, flaki, zmarli w ''takim'' stanie i krew i flaki. Niszczysz mi moje dzieciństwo, które nieudolnie próbuję nadrobić. Ach... nie usmiercaj nikogo w taki sposób.

    A teraz zadanie domowe:

    Kiedy chciałam się zaszyć się w kabinie w toalecie, żeby teleportować się do domu, ktoś mnie zaczepił.

    -Próbuję założyć Kangowi Yukata, bo w Japonii po Tourne będziecie nosić Kimona, Haori i Hakame, ale on się nie chce zgodzić.

    – Kang, co się dzieje.

    -Nabrałam cię! Kiedy tego słuchach, znaczy, że nie mam ochoty z nikim gadać, więc spadaj. Paa! Jeśli to ty Ogórku to nic ode mnie nie dostaniesz!

    Znajdź błędy i je ładnie popraw.
    I przestań mi pisać: !?
    Książki chcesz wydawać, a taki błąd robisz!
    I mam na Ciebie focha, za uśmiercenie w taki sposób. Ale małego focha. :/
    Smutno mi... Czarny jest piękny.
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rozumuję jak Japońce :I
      A pierwszy odcinek Naruto? Blondas się zmienia w nagą babkę, a nauczycielowi z nosa leci KREW. Ha! I tu cię mam ^o^
      Odczepaj się od moich błędów ;_;
      Nie ucz ojca dzieci robić! xD
      Będę pisać jak chce! !?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!? xD
      Czarny jest piękny.
      Dziękuję!!!

      Usuń
    2. Ale co? A, że krew... nie jestem pewna czy to widziałam w całości.. NIe no widziałam, ale to nie była krew. To był kechup! XD
      Nie odczepię!
      Wiesz.. nie skomentuje tego, choc wiem o co chodzi :D
      A ja bd Cie poprawiac...
      Bardzo piekny.
      Proszę

      Usuń
    3. To sobie wyobraź, że wszystkie magiczne istoty z FA maj ketchup zamiast krwi. Brak ketchupu = śmierć xD
      A idź ty.
      Zakładamy sektę! Miłośników FA. W końcu jest fanpage na fb, ne? I na powitanie będzie "Czarny jest piękny" xD Jak "valar morghulis" :I

      Usuń
    4. To pisz do Weri bo ona jest tam adminką

      Usuń
  2. Ej, ale do Polski przyjadą? Chociaż trafić do tego zadupia to prawdziwy wyczyn xD Dobra, nie ważne. Składam kondolencje Shin [*] chociaż znasz moje zdanie na ten temat :P
    Notka fajna... Jak zwykłe ;-; Zazdroszczę Ci ;-;Oddaj talent bo Ci sama go wyrwę z flaków (to nie jest śmieszne. serio daj mi swój talent).
    Hahaha Kimiko, ty wredna, chociaż nie dobrze, że nie powiedziałaś o turne :*
    Weny, piszte te fa bo chcem rozdział ze mną :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjadą, już to opisałam, a teraz jest w necie to co tam się działo omawiane ;)
      Oni tam trafią, bo to tam jest największy ośrodek magii na Ziemi xD No i tam są ich koledzy z klasy z Akademii ;)
      Wiem, że FAjna :D
      Mój talent nie jest pomiędzy flakami xD On jest we mnie :D. Jestem Boginią Stworzenia, Harmonią, która gdzieś zniknęła z opowieści i nikt nie wie gdzie ona jest, poza Albą, bo jej powiedziałam x3
      Ty wyzywasz moją przyjaciółkę!? xD
      Ej, ale to odnośnie śmierci rodziców bohaterów książek co pisałaś o tym to moja bff napisała mi, żebym Shi Ho zabiła, bo zawadza xD
      Będziesz prześladowczynię Yun Jae!
      Dzięki :*

      Usuń
    2. Nie będę go prześladować T.T Chyba... Zależy jak napiszesz ;-; Ale ten, tego nie chcem być ten sasangen fans czy jak to się pisało (psycho fanka)

      Usuń
    3. Nawet się nie przejęła, że jej największa tajemnicę życia wyjawiłam ;_;
      Psycho fan!!! xD

      Usuń
    4. A ja nie mam tajemnic xD Uwierz, tylko są takie rzeczy o których nie chcę mówić xD

      Usuń
    5. To nie mów, ja nie zmuszam. Szczególnie na blogu xD

      Usuń
    6. Nawet nie miałam takiego zamiaru xD Nie popełnię Twojego błedu. Bo to po Ciebie przyjdą krasnale Cię porwać żebyś pisała im opo, a oni mówili że to oni napisali :P

      Usuń
    7. Ja jestem Boginią Stworzenia, mnie się nie da porwać. Wezwę moje postacie i mnie obronią, bo ich życie zależy ode mnie ;)

      Usuń