środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 39.



Ja się nad tym nie rozpisuję, bo już późno, a mi się nie chce nic i zaraz idę spać :>
To branoc i enjoy x3 


Tydzień po moim zamieszkani z chłopakami jako Shin spotkaliśmy się wszyscy w studiu nagraniowym. Prezes Ahn, Menager Chang, Kang, Yun i Joong. Nawet Jeremy chciał usłyszeć moją piosenkę.
Tylko jednej osoby mi brakowało. Kimiko. To ona pomogła mi napisać słowa do mojej piosenki i nuty. Kang poprawił trochę ten tekst i reszetę, ale na szczęście nie zauważył w tym ręki swojej siostry.
Przyznaję, że wersja Kanga, bardziej mi się podobała. Muzyka została nagrana, wystarczyło tylko podstawić pod to tylko mój głos i gotowe. Melodia kołysanki mamy w ulepszonej wersji i z małym kopem.
– Zaczynamy Zu Mi – powiedział Prezes Ahn do mikrofonu. Wszyscy byli za szklaną szybą. Ja stałam w ciemnym pokoju, w którym był stołek i mikrofon, a na nim słuchawki i kilka innych bajerów.
Założyłam słuchawki i zaczęłam powtarzać słowa mojej piosenki.
– Gotów? – zapytał Menager Chang
Skinęłam głową unosząc przy tym kciuki do góry.
Usłyszałam ciche pikanie. Raz, dwa i trzy. Poleciała muzyka, a z nią w odpowiednim momencie miały polecieć słowa.
Rozszyfruj mnie, odkryj mnie, odkryj mój sekret, świat nie chce mnie, a ty oceniasz, zanim mnie poznasz.
Stop, stop, stop – zaczął w kółko powtarzać prezes. Śpiewasz zbyt cicho. Wydobądź z siebie ten głos, który nam na początku pokazałeś, co?
Skinęłam głową.
Kilka razy robiłam pomyłki, bo albo chłopcy mnie rozśmieszali, albo zapominałam tekstu, lub za późno zaczynałam śpiewać.
Ostatni raz was proszę, cicho bądźcie, albo was stąd wywalę! – wrzasnął Prezes do chłopaków, a ja nie mogłam przestać się śmiać. Jak na ironię, Menager włączył mikrofon. Pewnie, żebym posłuchała, co tam mówią. – Zu Mi, uspokój się wreszcie.
Odetchnęłam kilka razy i nie patrząc już na chłopaków, skupiłam się na muzyce.
Raz, dwa, trzy i muzyka.

Decipher me, discover me
Discover my secret
The world doesn’t want me
You rating me before you know me

You raise my heart with a sword
You're hurting me by deed
I can no longer stand it
I need to stop immediately, cause is bad
Please, leave me alone

What if I wanted to break?
What if I wanted end this madness?
What if I wanted go away and leave it behind?
You know I cannot live like this

I should not agree
I should have to run
I should pretend I can't hear anything
When I'm gone no one will perceive,
because I am nothing and I should not to exist
                                                
My life is really awful
But who is kind of care?
I already cannot stand it
A reward for my secret,
attracted many people

I know I would not stand this world
My shame before the crowd,
Is nothing compared to what happens when I get back
Reject me and leave in the dark

I told you I'm nothing, but people
like me are doomed to failure
Don’t give me another chance,
Because I don't want to screw this up

What if I wanted to break?
What if I wanted end this madness?

What if I wanted go away
and leave it behind?
You know I cannot live like this
It makes my heart breaks

You raise my heart with a sword
You're hurting me by deed
I can no longer stand it
I need to stop, cause is bad
Please, leave me alone

I should not agree
I should have to run
I should pretend I can't hear anything
When I'm gone no one will perceive

(Piosenka jest po koreańsku, jakby co ;) dop. Aut.)
– Tak! – zawołał uradowany prezes do mikrofonu. – Zu Mi, byłeś świetny! Możesz już stamtąd wyjść.
Uśmiechnęłam się, zdjęłam słuchawki i ruszyłam do wyjścia z pokoju nagrań.
 – Zu! Byłeś genialny! – wrzeszczał Yun. – A te słowa! Takie piękne. Ciekawe jaki ty masz ten sekret, co?
– To już mój sekret – powiedziałam.
Następnego dnia odbyły się zdjęcia w studiu nagraniowym. W teledysku miałam zagrać głównie ja, chłopcy mieli się pokazać tylko w momencie, kiedy wchodzą ich instrumenty, a kilka razy miała się pokazać jakaś dziewczyna, którą zgodziła się zagrać Shin.
Akai, bardzo chciał mieć jasnoróżowe włosy, więc chcąc nie chcąc wszyscy musieli się zgodzić i prezes musiał załatwić różowe pastylki. Jeszcze żaden magiczny chłopak nie wpadł na to, żeby chodzić w różowych włosach Ulzzang, więc te dla mnie musiały być zrobione specjalnie na zamówienie, lecz ze względu na to, że robił je jeden z Łowców z Kwatery Głównej, z którymi Fallen Angels się przyjaźnią, to pastylki były za darmo.
W teledysku Akai miał wystąpić w białym smokingu przy białym fortepianie na czarnym zmieniającym się tle. Elementy perkusji miał zagrać Joong, na basie Kang, a na gitarze akustycznej Yun.
– Pierwsza scena dnia! Zaczynamy! – wrzasnął reżyser.
Teledysk nie był zbyt wymyślny, bo nie chciałam, żeby taki był. Przez większość czasu miał być pokazany tylko Akai, grający na fortepianie i do tego śpiewający, w między czasie miały być wplatane urywki, jak Akai goni Shin w czarnym labiryncie wypełnionym lustrami piaskiem i dziwnymi przedmiotami jak nie z tego świata, które miały kusić Akai, ale on uparcie pragną odnaleźć kogoś kto odgadnie jaki jest jego sekret. W momencie gdy wchodzi cięższe brzmienie, są pokazani chłopcy grający na swoich instrumentach, za nimi ceglana ściana i małe okno z kratami, a po bokach i naprzeciw kraty jak w więziennej celi, przed chłopakami Akai z mikrofonem śpiewający słowa piosenki. Wszyscy ubrani jak gangsterzy na czarno, w rurkach z dziurami, ramoneskach z ćwiekami i z ostrym groźnym makijażem. Na koniec znów Akai grający na fortepianie, później zaułek, z którego Shin nie ma ucieczki i Akai przypierający ją do ściany, żeby zaśpiewać ostatnie słowa, a wtedy gdy zamilknie znika i Shin rozgląda się zaskoczona szukając go wzrokiem. Na koniec jeszcze ujęcie okurzonego fortepianu stojącego na piasku we mgle, a na nim ślad prawej dłoni.
– Drodzy państwo, teraz właśnie nakręciliśmy ostatnią scenę do teledysku! – zawołał reżyser. Był to czwarty dzień kręcenia. – Brawo dla Akai!
Kiedy wszyscy bili brawo ja się trochę zarumieniłam i skłaniałam się wszystkim dziękując im za ciężką pracę.
– Wystarczy teraz wszystko poskładać i za trzy dni będziecie mieli teledysk jak znalazł.
W poniedziałek, dwa tygodnie po moim zamieszkaniu z chłopakami, nadszedł dzień premiery teledysku. Zeszło się mnóstwo reporterów, bo ktoś z ekipy od teledysku rozpowiedział, że dziewczyna Kim Kang Kyuna gra w klipie. Było też mnóstwo fanek i nawet kilku chłopków, którzy jak się okazało są moimi fanami, ale tej żeńskiej wersji.
Ludzie, wy nawet nie wiecie jak ja mam na imię!
Na premierze wszystko poszło gładko. Wszystkim podobał się teledysk, który nasycił bardziej ciekawość odnośnie piosenki. Po obejrzeniu teledysku był czas na konferencje, gdzie miałam odpowiadać na pytania dziennikarzy i fanek. Kang, Yun, Joong i Shin byli z nami, ale ukryli się, żeby fanki ich nie widziały.
Po konferencji, chłopcy zostawili Shin z Rae i przyszli do mnie, prezesa i menagera, żeby prasa mogła nam razem zrobić zdjęcia.
Jak zwykle pytali o Shin, ale skłamaliśmy, że nie ma jej z nami.
Głupio mi się mówi o mnie w trzeciej osobie. No, ale cóż, jakoś trzeba podzielić te dwie role…

Wreszcie nadszedł ten dzień. Dzień, którego wszyscy tak bardzo wyczekiwaliśmy odkąd dołączyłam do zespołu. Yun przez ostatnie dni wciąż tylko mówił o tym, a żaden inny temat nie mógł przejść w jego obecności, bo był tym tak bardzo podekscytowany, że jego radość udzielała się wszystkim… Prawie wszystkim.
Od śmierci mamy łatwiej mi się żyło, bo nie musiałam wracać na weekendy do domu, a jedyne co musiałam udawać to lekcje z Kangiem i zajęcia w szkole przed Yunem.
Yun. No właśnie. Ta cała jego gadka o zbliżających się wydarzeniach i w ogóle… Przy Shin nie zamyka buzi, a pewnie robi to tylko po to, żeby odciągnąć mnie od śmierci mamy, po której smutek jest ciężki do zniesienia, ponieważ jak się dowiedziałam ograniczenie negatywnych uczuć spowodowane uwalniającą się mocą, na mnie po prostu nie działa.
Z dniem dwudziestego kwietnia w sobotę o godzinie dziesiątej przed południem zostałam brutalnie zbudzona, przez blond bezdusznego potwora imieniem Yun.
– Akai! Wstawaj, bo spóźnimy się na samolot!
– Co!? – wrzasnęłam siadając, zbyt gwałtownie, przez co uderzyłam czołem o głowę Yuna. – Auu! Yun, ty wariacie.
– Ale mi przywaliłeś! – wrzasnął blondyn, opadając na podłogę i masując sobie obolałe czoło.
– Mogłeś nie nachylać się nade mną, kiedy spałem, a później się wydzierać – burknęłam siadając i rozcierając czoło. – Która jest godzina?
– Wcześnie, ale Prezes Ahn kazał cię obudzić. No więc budzę.
– Ale ja chcę pospać – mruknęłam i opadłam na plecy przykrywając się kołdrą.
– A Joong zrobił Onigiri i ośmiorniczki – zawołał Yun, a jego głos był coraz cichszy. – Chodź, bo zjem wszystkie!
– Hee!? – wrzasnęłam.
Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam za Yunem na dół, do kuchni.
Ostatnie tygodnie były dość dziwne. Oba moje ja zamieszkały pod jednym dachem, Akai u siebie, Shin u Kimiko. Kang chodził jak na szpilach, żeby tylko mi dogadzać i nie interesował się niczym innym.
Kiedy w dzień zabójstwa mamy policja już sobie pojechała, a my mieliśmy wychodzić, przed domem pojawiło się mnóstwo paparazzi. Kang musiał im wytłumaczyć, że stała się tragedia i nie chce o tym rozmawiać, bo musi się mną zająć. Odpuścili, ale nie na długo, bo pewien z reporterów został przez kogoś wpuszczony do wytwórni i Kang musiał z nim porozmawiać. Do prasy trafił artykuł o śmierci mamy i o tym jak Kang mi pomaga w tej sytuacji. Napisano samą prawdę. Nie wiadomo skąd dowiedziano się, że mamę zwolniono z pracy. Prawdopodobnie, ktoś z jej gazety podał to do konkurencji. Zaczęto później wymyślać różne plotki o śmierci mamy, ale po około dwuch tygodniach wszystko ucichło, poza cichym romansem między mną, a Kangiem. Nie pisze już o tym prasa, ale czasami w telewizji o tym napomkną.
Mama. Brakuje mi jej, ale przez całe moje życie nie poświęcała mi tyle uwagi ile potrzebowałam. Miałam tylko ją, ponieważ mojego ojca nigdy nie pozwoliła mi poznać. Ale ten list, którego słowa Kang umieścił na swojej skórze… Tam była wzmianka o nim.


Droga Shin Hye,

Piszę ten list ze względu na pewną wiadomość, którą niedawno dostałam. Było tam tylko jedno zdanie: ‘Pilnuj się, bo rozpacz może zniszczyć twoją córkę’. Nie wiedziałam o co chodzi, ale razem z kartką na, której to napisano wróciła też księga i moje klucze. Wtedy zrozumiałam, że jestem zagrożona, a przeze mnie również ty.
Zaczęłam szperać, żeby zbliżyć się do mojego oprawcy. Wiem, że nie jest człowiekiem. Postacią o ludzkiej formie. Jest to bestia podążająca na czterech łapach, ale zapewne, gdy będziesz to czytała już będziesz wiedziała jak ona wygląda.
Muszę ci też powiedzieć coś o twoich mocach lodu. Jak już wiesz, jesteś Magiem Lodu, jednym w swoim rodzaju. Twoja moc nie zaatakowała cię, ponieważ żyje w wielkiej harmonii z twoim ciałem. Przystosowała się do niego przez lata, bo widzisz ona rozwijała się odkąd zaczęłaś rosnąć w moim brzuchu, tak to już jest z Magami takimi jak ty. Ale to, że urodziłaś się na Ziemi, nie jest kłamstwem. To zaklęcie, które nałożono na noworodki urodzone na Ziemi ciebie nie obowiązywało.
Chcę ci też ułatwić pewną rzecz. Imię które podłam ci, jako imię twego ojca, nie jest fałszywe, a mężczyzna, do którego ono należy był obok ciebie już wiele razy. Nie powiem ci kto to, on też nie. Sama musisz do tego dojść.
Dziś już wiem, że ta bestia po mnie przyjdzie. Chce przejąć moją magię. Nie pozwól jej, proszę.
Pokaż ten list Kangowi. Ma się tobą opiekować, bo wiem, że kiedy to przeczytasz mnie już nie będzie. Kang! Rozumiesz? Jeśli ją skrzywdzisz, nie ważne jak, czy uderzysz, nakrzyczysz, lub złamiesz jej serce, wyjdę zza grobu i mój duch będzie cię nękał.
Na koniec dodam, że wyrzucono mnie z pracy, więc sprzedaj wszystkie moje rzeczy, żebyś miała z czego na początek żyć. Moje oszczędności i pieniądze ze sprzedaży rzeczy i domu wystarczą ci, do września, zanim w końcu przyjmą cię do Akademii Magii na Ignis. Wtedy już sama będziesz mogła zadbać o swoje oszczędności.
On już tu jest, słyszę jak wkrada się do domu. Spróbuję go powstrzymać, ale nie wiem, czy dam radę, jego moc jest ogromna, a ja mam niewielki zasób.
Żegnaj, kochanie. Zawsze będę przy tobie, pamiętaj o tym.


Tak właśnie wyglądał list od mamy. Kang stwierdził, że nawet w obliczu śmierci, mama wciąż potrafiła zachować zimną krew i być groźną.
On nie żartował sobie ze śmierci mamy, tylko powiedział to, żeby poprawić mi humor. Przyznaję, że mu się udawało.
– Joong! – zawołałam wbiegając do salonu. – Nie oddawaj mu mojego śniadania!
– Za późno! – wrzasnął Yun. – Już je zjadam!
– Yun! – zawołam i zaczęłam ganiać go po kuchni, żeby oddał mi Onigiri.
– Akai, tutaj masz swoje – powiedział Joong, zatrzymując mnie, zanim wpadłam w otwarte przez Yuna drzwi lodówki.
– Yun, idź obudzić Kanga – powiedział prezes, który siedział na stołku przy blacie w kuchni.
– Znowu ja? – burknął. – Dlaczego? Niech Zu idzie, ja już raz byłem na górze.
– Zu Mi, jeszcze nie jadł śniadania, a ty tak.
– Ugh! – burknął, kiedy ja siadałam obok prezesa z moim śniadaniem. – Dobra, ale jak się będzie czepiał, to powiem, że Akai mi kazał.
Prychnęłam, a blondyn biegiem uciekł na górę.
– Prezesie? – zapytałam skubiąc ryż z Onigiri.
– Hmm? – mruknął nad gazetą, pijąc kawę.
– Po tym jak narzuciłeś na mnie iluzję, żeby nikt mnie nie rozpoznał, kiedy będę udawała Akai to stwierdziłam, że musisz być potężnym Magiem.
Mężczyzna zakrztusił się kawą, ale po chwili przełknął ślinę i spojrzał na mnie zaskoczony.
– Potężnym może nie – powiedział w końcu. – Silnym tak, ale nie potężnym. Ale… Dlaczego o tym mówisz? Coś się za tym kryje, prawda?
– No, tak – przyznałam, wpatrując się w moją kulkę ryżową. – Bo chciałabym, żebyś rzucił jeszcze jedno zaklęcie.
– Słucham? – zaciekawił się, odkładając gazetę i kubek z kawą na blat.
– Usuń mnie… Znaczy się Shin z pamięci Kanga, Yuna i wszystkich, którzy nie znają mojego sekretu. Yesul Boys… Tych moich kolegów, co pomagaj Yunowi też.
– Musiałbym uzyskać na to zgodę Bogini Światła – stwierdził Prezes Ahn. – To nie będzie takie łatwe i zajęło by dużo czasu, a za kilka godzin musimy wyjść na samolot.
– Oh – mruknęłam zawiedziona.
– W sumie to miałam wam powiedzieć, żeby tak zrobić, bo przecież Shin nie może być w dwuch miejscach na raz, a krwawy klejnot nie działa na tak dużą odległość.
Podskoczyłam zaskoczona.
– Bogini Światła! – wrzasnęliśmy wszyscy.
Siedziała boso na blacie obok kuchenki, po prawej stronie Joonga.
– Przepraszam, że was tak zaskoczyłam, ale usłyszałam moje imię, no i nie miałam co robić, to przyszłam.
O ile teleportacje z innej planety można nazwać przyjściem.
Wszyscy milczeli.
– Chwila, jak to szło…? – zastanowiła się Bogini.
– Eem… Może coś do picia, pani? – zaproponował Joong.
– Och, nie dziękuję. Zaraz i tak muszę wracać. Hmm. Ach, tak. Woon Jeon, nie wolno ci użyć zaklęcia zapomnienia.
– Ale…! – zaprotestowałam, gwałtownie odkładając kulkę i zrywając się z siedzenia.
– Nie martw się, ja to zrobię – powiedziała. – Policz do dziesięciu i będzie gotowe.
Mrugnęła do mnie, machnęła nogami i zniknęła.
Jeden.
Usłyszałam kroki na schodach.
Dwa.
Ktoś wszedł do salonu.
Trzy.
Odwróciłam się, żeby zobaczyć kto przyszedł.
Cztery.
Do kuchni wszedł Kang, a za nim Yun.
Pięć.
– Widział ktoś może Shin? – zapytał czerwonowłosy.
Sześć.
– Byliśmy na górze w pokoju Kimiko, który teraz ona zajmuje, ale jej tam nie było – dodał Yun.
Siedem.
– Może była w łazience? – podsunął Joong.
Osiem.
Usiadłam.
Dziewięć.
Sięgnęłam znów po kulkę, którą wcześniej zaczęłam.
– Dziesięć – szepnęłam.
– O czym ja mówiłem? – zapytał Kang.
– O Mi Ko? – zasugerował Joong.
– Nie – zaprzeczył. – Ale nie mogę sobie… Nie pamiętam już… Ach, nie ważne. Jak sobie przypomnę to wam powiem.
To tak bardzo zabolało. Kang nawet nie masz pojęcia jak bardzo to wszystko zabolało. Ale, kiedy wrócimy z Europy do Korei Południowej wszystko będzie po staremu i mam nadzieję, że w końcu odkryjesz kim jest Akai.

~*~

Nie czepiać się koreańskiego, ale się uczę i czasami będę go wplatać ;p

3 komentarze:

  1. Pięknie, cudnie, ślicznie.
    Koffam Cię !!! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay, dziękuję :>
      Za co mnie koffasz? Skłaniam do refleksji ;p

      Usuń
  2. Jeśli chodź troche mnie lubisz to przetłumacz mi piosenkę T.T Tłumacz google to beznadzieja, a ja chcę wiedzieć o czym jest piosenka :c
    Rozdział cudowny jak zwykle c;
    Nie napiszę zbyt wiele bo już nie pamiętam o czym to było :c Dużo weny, Teny (*3*)

    OdpowiedzUsuń