Ja się nad tym nie rozpisuję, bo już późno, a mi się nie chce nic i zaraz idę spać :>
To branoc i enjoy x3
Tydzień po
moim zamieszkani z chłopakami jako Shin spotkaliśmy się wszyscy w studiu
nagraniowym. Prezes Ahn, Menager Chang, Kang, Yun i Joong. Nawet Jeremy chciał
usłyszeć moją piosenkę.
Tylko jednej
osoby mi brakowało. Kimiko. To ona pomogła mi napisać słowa do mojej piosenki i
nuty. Kang poprawił trochę ten tekst i reszetę, ale na szczęście nie zauważył w
tym ręki swojej siostry.
Przyznaję, że wersja Kanga,
bardziej mi się podobała. Muzyka została nagrana, wystarczyło tylko podstawić
pod to tylko mój głos i gotowe. Melodia kołysanki mamy w ulepszonej wersji i z
małym kopem.
– Zaczynamy Zu Mi – powiedział
Prezes Ahn do mikrofonu. Wszyscy byli za szklaną szybą. Ja stałam w ciemnym
pokoju, w którym był stołek i mikrofon, a na nim słuchawki i kilka innych
bajerów.
Założyłam słuchawki i zaczęłam
powtarzać słowa mojej piosenki.
– Gotów? – zapytał Menager Chang
Skinęłam głową unosząc przy tym
kciuki do góry.
Usłyszałam ciche pikanie. Raz, dwa
i trzy. Poleciała muzyka, a z nią w odpowiednim momencie miały polecieć słowa.
– Rozszyfruj
mnie, odkryj mnie, odkryj mój sekret, świat nie chce mnie, a ty oceniasz, zanim
mnie poznasz.
– Stop,
stop, stop – zaczął w kółko powtarzać prezes. – Śpiewasz zbyt cicho. Wydobądź z siebie ten głos, który nam na
początku pokazałeś, co?
Skinęłam
głową.
Kilka
razy robiłam pomyłki, bo albo chłopcy mnie rozśmieszali, albo zapominałam
tekstu, lub za późno zaczynałam śpiewać.
– Ostatni
raz was proszę, cicho bądźcie, albo was stąd wywalę! – wrzasnął Prezes
do chłopaków, a ja nie mogłam przestać się śmiać. Jak na ironię, Menager
włączył mikrofon. Pewnie, żebym posłuchała, co tam mówią. – Zu Mi, uspokój się
wreszcie.
Odetchnęłam kilka
razy i nie patrząc już na chłopaków, skupiłam się na muzyce.
Raz, dwa, trzy i
muzyka.
Decipher me, discover
me
Discover my secret
The world doesn’t want me
You rating me before you know me
You raise my
heart with a sword
You're hurting me by deed
I can no longer stand it
I need to stop immediately, cause is bad
Please, leave me alone
What if I wanted to break?
What if I wanted end this madness?
What if I wanted go away and leave it behind?
You know I cannot live like this
I should not agree
I should have to run
I should pretend I can't hear anything
When I'm gone no one will perceive,
You're hurting me by deed
I can no longer stand it
I need to stop immediately, cause is bad
Please, leave me alone
What if I wanted to break?
What if I wanted end this madness?
What if I wanted go away and leave it behind?
You know I cannot live like this
I should not agree
I should have to run
I should pretend I can't hear anything
When I'm gone no one will perceive,
because I am nothing and I should not to exist
My life is really awful
But who is kind of care?
I already cannot stand it
A reward for my secret,
But who is kind of care?
I already cannot stand it
A reward for my secret,
attracted many people
I know I would not stand this world
My shame before the crowd,
My shame before the crowd,
Is nothing compared to what happens when I
get back
Reject me and leave in the dark
Reject me and leave in the dark
I told you I'm nothing, but people
like me are doomed
to failure
Don’t give me another chance,
Because I don't want to screw this up
Because I don't want to screw this up
What if I wanted to break?
What if I wanted end this madness?
What if I wanted end this madness?
What if I wanted go away
and leave it behind?
You know I cannot live like this
It makes my heart breaks
You know I cannot live like this
It makes my heart breaks
You raise my
heart with a sword
You're hurting me by deed
I can no longer stand it
I need to stop, cause is bad
Please, leave me alone
You're hurting me by deed
I can no longer stand it
I need to stop, cause is bad
Please, leave me alone
I should not agree
I should have to run
I should pretend I can't hear anything
When I'm gone no one will perceive
I should have to run
I should pretend I can't hear anything
When I'm gone no one will perceive
(Piosenka jest po
koreańsku, jakby co ;) dop. Aut.)
– Tak! – zawołał
uradowany prezes do mikrofonu. – Zu Mi, byłeś świetny! Możesz już stamtąd
wyjść.
Uśmiechnęłam się, zdjęłam
słuchawki i ruszyłam do wyjścia z pokoju nagrań.
– Zu! Byłeś genialny! – wrzeszczał Yun. – A te
słowa! Takie piękne. Ciekawe jaki ty masz ten sekret, co?
– To już mój sekret –
powiedziałam.
Następnego dnia odbyły się zdjęcia
w studiu nagraniowym. W teledysku miałam zagrać głównie ja, chłopcy mieli się
pokazać tylko w momencie, kiedy wchodzą ich instrumenty, a kilka razy miała się
pokazać jakaś dziewczyna, którą zgodziła się zagrać Shin.
Akai, bardzo chciał mieć
jasnoróżowe włosy, więc chcąc nie chcąc wszyscy musieli się zgodzić i prezes
musiał załatwić różowe pastylki. Jeszcze żaden magiczny chłopak nie wpadł na
to, żeby chodzić w różowych włosach Ulzzang, więc te dla mnie musiały być
zrobione specjalnie na zamówienie, lecz ze względu na to, że robił je jeden z
Łowców z Kwatery Głównej, z którymi Fallen Angels się przyjaźnią, to pastylki
były za darmo.
W teledysku Akai miał wystąpić w
białym smokingu przy białym fortepianie na czarnym zmieniającym się tle.
Elementy perkusji miał zagrać Joong, na basie Kang, a na gitarze akustycznej Yun.
– Pierwsza scena dnia! Zaczynamy! –
wrzasnął reżyser.
Teledysk nie był zbyt wymyślny, bo
nie chciałam, żeby taki był. Przez większość czasu miał być pokazany tylko Akai,
grający na fortepianie i do tego śpiewający, w między czasie miały być wplatane
urywki, jak Akai goni Shin w czarnym labiryncie wypełnionym lustrami piaskiem i
dziwnymi przedmiotami jak nie z tego świata, które miały kusić Akai, ale on
uparcie pragną odnaleźć kogoś kto odgadnie jaki jest jego sekret. W momencie
gdy wchodzi cięższe brzmienie, są pokazani chłopcy grający na swoich
instrumentach, za nimi ceglana ściana i małe okno z kratami, a po bokach i
naprzeciw kraty jak w więziennej celi, przed chłopakami Akai z mikrofonem
śpiewający słowa piosenki. Wszyscy ubrani jak gangsterzy na czarno, w rurkach z
dziurami, ramoneskach z ćwiekami i z ostrym groźnym makijażem. Na koniec znów
Akai grający na fortepianie, później zaułek, z którego Shin nie ma ucieczki i
Akai przypierający ją do ściany, żeby zaśpiewać ostatnie słowa, a wtedy gdy
zamilknie znika i Shin rozgląda się zaskoczona szukając go wzrokiem. Na koniec
jeszcze ujęcie okurzonego fortepianu stojącego na piasku we mgle, a na nim ślad
prawej dłoni.
– Drodzy państwo, teraz właśnie
nakręciliśmy ostatnią scenę do teledysku! – zawołał reżyser. Był to czwarty
dzień kręcenia. – Brawo dla Akai!
Kiedy wszyscy bili brawo ja się
trochę zarumieniłam i skłaniałam się wszystkim dziękując im za ciężką pracę.
– Wystarczy teraz wszystko
poskładać i za trzy dni będziecie mieli teledysk jak znalazł.
W poniedziałek, dwa tygodnie po moim
zamieszkaniu z chłopakami, nadszedł dzień premiery teledysku. Zeszło się
mnóstwo reporterów, bo ktoś z ekipy od teledysku rozpowiedział, że dziewczyna
Kim Kang Kyuna gra w klipie. Było też mnóstwo fanek i nawet kilku chłopków,
którzy jak się okazało są moimi fanami, ale tej żeńskiej wersji.
Ludzie, wy nawet nie wiecie jak ja
mam na imię!
Na premierze wszystko poszło
gładko. Wszystkim podobał się teledysk, który nasycił bardziej ciekawość
odnośnie piosenki. Po obejrzeniu teledysku był czas na konferencje, gdzie
miałam odpowiadać na pytania dziennikarzy i fanek. Kang, Yun, Joong i Shin byli
z nami, ale ukryli się, żeby fanki ich nie widziały.
Po konferencji, chłopcy zostawili
Shin z Rae i przyszli do mnie, prezesa i menagera, żeby prasa mogła nam razem
zrobić zdjęcia.
Jak zwykle pytali o Shin, ale
skłamaliśmy, że nie ma jej z nami.
Głupio mi się mówi o mnie w
trzeciej osobie. No, ale cóż, jakoś trzeba podzielić te dwie role…
Wreszcie nadszedł ten dzień.
Dzień, którego wszyscy tak bardzo wyczekiwaliśmy odkąd dołączyłam do zespołu.
Yun przez ostatnie dni wciąż tylko mówił o tym, a żaden inny temat nie mógł
przejść w jego obecności, bo był tym tak bardzo podekscytowany, że jego radość
udzielała się wszystkim… Prawie wszystkim.
Od śmierci mamy łatwiej mi się
żyło, bo nie musiałam wracać na weekendy do domu, a jedyne co musiałam udawać
to lekcje z Kangiem i zajęcia w szkole przed Yunem.
Yun. No właśnie. Ta cała jego
gadka o zbliżających się wydarzeniach i w ogóle… Przy Shin nie zamyka buzi, a
pewnie robi to tylko po to, żeby odciągnąć mnie od śmierci mamy, po której
smutek jest ciężki do zniesienia, ponieważ jak się dowiedziałam ograniczenie
negatywnych uczuć spowodowane uwalniającą się mocą, na mnie po prostu nie
działa.
Z dniem dwudziestego kwietnia w
sobotę o godzinie dziesiątej przed południem zostałam brutalnie zbudzona, przez
blond bezdusznego potwora imieniem Yun.
– Akai! Wstawaj, bo spóźnimy się
na samolot!
– Co!? – wrzasnęłam siadając, zbyt
gwałtownie, przez co uderzyłam czołem o głowę Yuna. – Auu! Yun, ty wariacie.
– Ale mi przywaliłeś! – wrzasnął
blondyn, opadając na podłogę i masując sobie obolałe czoło.
– Mogłeś nie nachylać się nade
mną, kiedy spałem, a później się wydzierać – burknęłam siadając i rozcierając
czoło. – Która jest godzina?
– Wcześnie, ale Prezes Ahn kazał
cię obudzić. No więc budzę.
– Ale ja chcę pospać – mruknęłam i
opadłam na plecy przykrywając się kołdrą.
– A Joong zrobił Onigiri i
ośmiorniczki – zawołał Yun, a jego głos był coraz cichszy. – Chodź, bo zjem
wszystkie!
– Hee!? – wrzasnęłam.
Zerwałam się na równe nogi i
pobiegłam za Yunem na dół, do kuchni.
Ostatnie tygodnie były dość
dziwne. Oba moje ja zamieszkały pod jednym dachem, Akai u siebie, Shin u
Kimiko. Kang chodził jak na szpilach, żeby tylko mi dogadzać i nie interesował
się niczym innym.
Kiedy w dzień zabójstwa mamy
policja już sobie pojechała, a my mieliśmy wychodzić, przed domem pojawiło się
mnóstwo paparazzi. Kang musiał im wytłumaczyć, że stała się tragedia i nie chce
o tym rozmawiać, bo musi się mną zająć. Odpuścili, ale nie na długo, bo pewien
z reporterów został przez kogoś wpuszczony do wytwórni i Kang musiał z nim
porozmawiać. Do prasy trafił artykuł o śmierci mamy i o tym jak Kang mi pomaga
w tej sytuacji. Napisano samą prawdę. Nie wiadomo skąd dowiedziano się, że mamę
zwolniono z pracy. Prawdopodobnie, ktoś z jej gazety podał to do konkurencji.
Zaczęto później wymyślać różne plotki o śmierci mamy, ale po około dwuch
tygodniach wszystko ucichło, poza cichym romansem między mną, a Kangiem. Nie
pisze już o tym prasa, ale czasami w telewizji o tym napomkną.
Mama. Brakuje mi jej, ale przez
całe moje życie nie poświęcała mi tyle uwagi ile potrzebowałam. Miałam tylko
ją, ponieważ mojego ojca nigdy nie pozwoliła mi poznać. Ale ten list, którego
słowa Kang umieścił na swojej skórze… Tam była wzmianka o nim.
Droga Shin Hye,
Piszę ten list ze względu na pewną wiadomość, którą niedawno dostałam.
Było tam tylko jedno zdanie: ‘Pilnuj się, bo rozpacz może zniszczyć twoją
córkę’. Nie wiedziałam o co chodzi, ale razem z kartką na, której to napisano
wróciła też księga i moje klucze. Wtedy zrozumiałam, że jestem zagrożona, a
przeze mnie również ty.
Zaczęłam szperać, żeby zbliżyć się do mojego oprawcy. Wiem, że nie jest
człowiekiem. Postacią o ludzkiej formie. Jest to bestia podążająca na czterech
łapach, ale zapewne, gdy będziesz to czytała już będziesz wiedziała jak ona
wygląda.
Muszę ci też powiedzieć coś o twoich mocach lodu. Jak już wiesz, jesteś
Magiem Lodu, jednym w swoim rodzaju. Twoja moc nie zaatakowała cię, ponieważ
żyje w wielkiej harmonii z twoim ciałem. Przystosowała się do niego przez lata,
bo widzisz ona rozwijała się odkąd zaczęłaś rosnąć w moim brzuchu, tak to już
jest z Magami takimi jak ty. Ale to, że urodziłaś się na Ziemi, nie jest
kłamstwem. To zaklęcie, które nałożono na noworodki urodzone na Ziemi ciebie
nie obowiązywało.
Chcę ci też ułatwić pewną rzecz. Imię które podłam ci, jako imię twego
ojca, nie jest fałszywe, a mężczyzna, do którego ono należy był obok ciebie już
wiele razy. Nie powiem ci kto to, on też nie. Sama musisz do tego dojść.
Dziś już wiem, że ta bestia po mnie przyjdzie. Chce przejąć moją magię.
Nie pozwól jej, proszę.
Pokaż ten list Kangowi. Ma się tobą opiekować, bo wiem, że kiedy to
przeczytasz mnie już nie będzie. Kang! Rozumiesz? Jeśli ją skrzywdzisz, nie
ważne jak, czy uderzysz, nakrzyczysz, lub złamiesz jej serce, wyjdę zza grobu i
mój duch będzie cię nękał.
Na koniec dodam, że wyrzucono mnie z pracy, więc sprzedaj wszystkie
moje rzeczy, żebyś miała z czego na początek żyć. Moje oszczędności i pieniądze
ze sprzedaży rzeczy i domu wystarczą ci, do września, zanim w końcu przyjmą cię
do Akademii Magii na Ignis. Wtedy już sama będziesz mogła zadbać o swoje
oszczędności.
On już tu jest, słyszę jak wkrada się do domu. Spróbuję go powstrzymać,
ale nie wiem, czy dam radę, jego moc jest ogromna, a ja mam niewielki zasób.
Żegnaj, kochanie. Zawsze będę przy tobie, pamiętaj o tym.
Tak właśnie wyglądał list od mamy.
Kang stwierdził, że nawet w obliczu śmierci, mama wciąż potrafiła zachować
zimną krew i być groźną.
On nie żartował sobie ze śmierci
mamy, tylko powiedział to, żeby poprawić mi humor. Przyznaję, że mu się udawało.
– Joong! – zawołałam wbiegając do
salonu. – Nie oddawaj mu mojego śniadania!
– Za późno! – wrzasnął Yun. – Już
je zjadam!
– Yun! – zawołam i zaczęłam ganiać
go po kuchni, żeby oddał mi Onigiri.
– Akai, tutaj masz swoje –
powiedział Joong, zatrzymując mnie, zanim wpadłam w otwarte przez Yuna drzwi
lodówki.
– Yun, idź obudzić Kanga –
powiedział prezes, który siedział na stołku przy blacie w kuchni.
– Znowu ja? – burknął. – Dlaczego?
Niech Zu idzie, ja już raz byłem na górze.
– Zu Mi, jeszcze nie jadł
śniadania, a ty tak.
– Ugh! – burknął, kiedy ja
siadałam obok prezesa z moim śniadaniem. – Dobra, ale jak się będzie czepiał,
to powiem, że Akai mi kazał.
Prychnęłam, a blondyn biegiem
uciekł na górę.
– Prezesie? – zapytałam skubiąc
ryż z Onigiri.
– Hmm? – mruknął nad gazetą, pijąc
kawę.
– Po tym jak narzuciłeś na mnie
iluzję, żeby nikt mnie nie rozpoznał, kiedy będę udawała Akai to stwierdziłam,
że musisz być potężnym Magiem.
Mężczyzna zakrztusił się kawą, ale
po chwili przełknął ślinę i spojrzał na mnie zaskoczony.
– Potężnym może nie – powiedział w
końcu. – Silnym tak, ale nie potężnym. Ale… Dlaczego o tym mówisz? Coś się za
tym kryje, prawda?
– No, tak – przyznałam, wpatrując
się w moją kulkę ryżową. – Bo chciałabym, żebyś rzucił jeszcze jedno zaklęcie.
– Słucham? – zaciekawił się,
odkładając gazetę i kubek z kawą na blat.
– Usuń mnie… Znaczy się Shin z
pamięci Kanga, Yuna i wszystkich, którzy nie znają mojego sekretu. Yesul Boys…
Tych moich kolegów, co pomagaj Yunowi też.
– Musiałbym uzyskać na to zgodę
Bogini Światła – stwierdził Prezes Ahn. – To nie będzie takie łatwe i zajęło by
dużo czasu, a za kilka godzin musimy wyjść na samolot.
– Oh – mruknęłam zawiedziona.
– W sumie to miałam wam
powiedzieć, żeby tak zrobić, bo przecież Shin nie może być w dwuch miejscach na
raz, a krwawy klejnot nie działa na tak dużą odległość.
Podskoczyłam zaskoczona.
– Bogini Światła! – wrzasnęliśmy
wszyscy.
Siedziała boso na blacie obok
kuchenki, po prawej stronie Joonga.
– Przepraszam, że was tak
zaskoczyłam, ale usłyszałam moje imię, no i nie miałam co robić, to przyszłam.
O ile teleportacje z innej planety można nazwać przyjściem.
Wszyscy milczeli.
– Chwila, jak to szło…? –
zastanowiła się Bogini.
– Eem… Może coś do picia, pani? –
zaproponował Joong.
– Och, nie dziękuję. Zaraz i tak
muszę wracać. Hmm. Ach, tak. Woon Jeon, nie wolno ci użyć zaklęcia zapomnienia.
– Ale…! – zaprotestowałam,
gwałtownie odkładając kulkę i zrywając się z siedzenia.
– Nie martw się, ja to zrobię –
powiedziała. – Policz do dziesięciu i będzie gotowe.
Mrugnęła do mnie, machnęła nogami
i zniknęła.
Jeden.
Usłyszałam kroki na schodach.
Dwa.
Ktoś wszedł do salonu.
Trzy.
Odwróciłam się, żeby zobaczyć kto
przyszedł.
Cztery.
Do kuchni wszedł Kang, a za nim
Yun.
Pięć.
– Widział ktoś może Shin? –
zapytał czerwonowłosy.
Sześć.
– Byliśmy na górze w pokoju
Kimiko, który teraz ona zajmuje, ale jej tam nie było – dodał Yun.
Siedem.
– Może była w łazience? – podsunął
Joong.
Osiem.
Usiadłam.
Dziewięć.
Sięgnęłam znów po kulkę, którą
wcześniej zaczęłam.
– Dziesięć – szepnęłam.
– O czym ja mówiłem? – zapytał
Kang.
– O Mi Ko? – zasugerował Joong.
– Nie – zaprzeczył. – Ale nie mogę
sobie… Nie pamiętam już… Ach, nie ważne. Jak sobie przypomnę to wam powiem.
To tak bardzo zabolało. Kang nawet
nie masz pojęcia jak bardzo to wszystko zabolało. Ale, kiedy wrócimy z Europy
do Korei Południowej wszystko będzie po staremu i mam nadzieję, że w końcu
odkryjesz kim jest Akai.
~*~
Nie czepiać się koreańskiego, ale się uczę i czasami będę go wplatać ;p
Pięknie, cudnie, ślicznie.
OdpowiedzUsuńKoffam Cię !!! xD
Yay, dziękuję :>
UsuńZa co mnie koffasz? Skłaniam do refleksji ;p
Jeśli chodź troche mnie lubisz to przetłumacz mi piosenkę T.T Tłumacz google to beznadzieja, a ja chcę wiedzieć o czym jest piosenka :c
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny jak zwykle c;
Nie napiszę zbyt wiele bo już nie pamiętam o czym to było :c Dużo weny, Teny (*3*)