Czy wiecie, że w Korei jak i
Japonii i Chinach wiek liczy się od dnia poczęcia, a nie narodzin? Czyli taka
Shin mając urodziny 19 lutego i w 2013 roku kończąc 16 lat od dnia poczęcia?
Wszyscy Koreańczycy tak liczą, ale nie ona i nie inne magiczne istoty, ponieważ
dzień urodzin jest bardzo ważny. Więc wiek Choi liczymy od dnia narodzin ;).
Gdyby liczyć od dnia poczęcia to szesnaście lat miałaby dajmy na to 19 czerwca
2012 roku
Czyli dziś obchodzimy osiemnaste urodziny Choi Shin-hye :D
Enjoy <3
Na kilka
minut przed rozpoczęciem koncertu wciąż siedzieliśmy w pawilonie, niewielkim
drewnianym domku zaraz przy wejściu do parku, wciąż robiąc ostatnie poprawki.
Na parkingu przed parkiem było
pełno samochodów i ogrom fanek, którym ochrona nie pozwalała wejść do parku,
zanim my nie znajdziemy się bezpiecznie
w pawilonie. Zaskoczyło mnie to ile było tych fanek, jak na ponad dwu i pół
tysięczne miasto. Zapewne zjechali się tutaj ludzie z okolic, którzy nie mogli
przyjechać na inne nasze koncerty. Jak na przykład Kate. Raven mówiła, że
przyjechała ona z sąsiedniego miasta, dużo większego niż Rose Hill.
Na dół, na polanę parku, gdzie
rozstawiono scenę pod gołym niebem zwieziono nas naszym wypożyczonym busem.
Kiedy zobaczyłam te wszystkie drzewa i ludzi zebranych na polanie, aż zaparło
mi dech w piersiach. Nie było tu tak dużo ludzi jak w Londynie, czy w innych
miejscach, ale był to nasz pierwszy koncert pod gołym niebem.
Scena nie była duża, ale
wystarczająca, żeby każdy z nas miał sporo miejsca dla siebie, żeby tańczyć
podczas śpiewu. Nie powiem, męczące zadanie, ale zdążyłam już przywyknąć.
– Ale będę mogła wejść za kulisy?
– zapytała…
– Kate!? – wrzasnęłam zaskoczona i
spojrzałam w prawo, na siedzenie obok siebie, skąd dobiegał głos. – Skąd ty się
tu wzięłaś?
– Cały czas tu siedziałam –
powiedziała z uśmiechem.
– Wcale nie – powiedział Yun. – Ja
też cię nie widziałem.
W końcu siedziała między nami.
– Mogowie są niezwykli –
powiedziała, a kiedy mrugnęłam już jej nie było.
– Lubię ją – stwierdził Kang, ale
później już nic nie powiedział.
Koncert rozpoczął się zgodnie z
planem i wszystko przebiegało dokładnie tak jak tego chcieliśmy.
– Nie gadajcie nic o urodzinach
Jeremyego, bo jest tu telewizja i jak go tu zobaczą to będzie dziwne, bo w
końcu kilka godzin temu był w Koreańskiej telewizji – uprzedził nas Samuel. –
Już możecie iść.
Światła na scenie zgasły i zaczęła
po niej płynąć mgła. Nie zwyczajna specjalnie zrobiona przez Simona, żeby była
trwalsza, gęstsza i pozostawała jak
prawdziwa.
– Proszę państwa, Fallen Angels! –
usłyszałam głos Raven już zza kulisów, kiedy my ustawiliśmy się na scenie.
Mówiła po polsku, ale rozumiałam, ponieważ każdy z nas dostał specjalne
receptory słuchu rejestrujące słowa i zmieniające je w narodowy język
użytkownika.
Zaczęliśmy piosenką Fall in Love.
Została ona napisana zanim dołączyłam do zespołu, więc po prostu zaśpiewałam
jedną kwestię Kanga i jedną Yuna.
<Kim Kang Hyun>
Bring me your love, baby
<Han Yun Yae>
When you feel that you are alone
When you feel that you need to run
Stay with me
I promise I'll be your hope
When you feel that you need to run
Stay with me
I promise I'll be your hope
<Lee Joong Hyung>
With me you can do what you want
Whatever you want
Please, stay with me
Whatever you want
Please, stay with me
<Akai Zu Mi>
Listen to your heart
Listen to the beats
That sound you tell which one is better
So stay with me
Listen to the beats
That sound you tell which one is better
So stay with me
<All>
L! O! V! E!
Love is the cure
On the bad symptoms of the world
So fall in love with
Love is the cure
On the bad symptoms of the world
So fall in love with
<Kim Kang Hyun>
Me
<Lee Joong Hyung>
Me
<Akai Zu Mi>
Me
<Han Yun Yae>
Me?
<All>
You know darling, that you don’t endure the pain
What is loneliness
The world pain is not only yours
Share it with us
<Lee Joong Hyung>
What is loneliness
The world pain is not only yours
Share it with us
<Lee Joong Hyung>
You feel that?
Break bad thoughts into pieces
Then it hurts less
<All>
Break bad thoughts into pieces
Then it hurts less
<All>
Stay in our world, if you want to
We will not detain you
<Han Yun Yae>
We will not detain you
<Han Yun Yae>
Here, everyone is free
Everyone does what he wants
And as he wants
So fall in love with me
And I'll show you how well you live
<Kim Kang Hyun>
Everyone does what he wants
And as he wants
So fall in love with me
And I'll show you how well you live
<Kim Kang Hyun>
I will not give you riches
I will not give you jewels
But I'll give you my love
Love is the most valuable thing
I don’t want to buy you
I want have you with me
<Lee Joong Hyung>
I will not give you jewels
But I'll give you my love
Love is the most valuable thing
I don’t want to buy you
I want have you with me
<Lee Joong Hyung>
I'll give you my love
So you give me yours
I swear that I love you
<Akai Zu Mi>
So you give me yours
I swear that I love you
<Akai Zu Mi>
Let the world looks
As we lose ourselves in bliss
<Kim Kang Hyun>
As we lose ourselves in bliss
<Kim Kang Hyun>
So ...
Bring me your love, baby
Bring me your love, baby
– Dziękuję wam wszystkim za tak liczne przybycie jak na tak późno
zaplanowany koncert – powiedział Kang czystym, jakby był z tego narodu,
polskim.
Gdybym nie wiedziała, że ma receptor
mowy, który nielegalnie zabrał z Dworu Mroku, szczęka opadłaby mi na scenę.
Mieliśmy ich nie zabierać, ale Kang jak zwykle musi zrobić swoje.
Wnioskując z tego, że zapadło trwające
kilka sekund milczenie, wyobraziłam sobie jak wszyscy na widowni patrzą na
Kanga z szczękami w trawie. Na scenie było zdecydowanie za jasno, żeby zobaczyć
cokolwiek poza nią.
Po chwili wybuchł tak ogłuszający
krzyk, że ledwie słyszałam własne myśli.
– Wiem jak niewiele jest tu miejsca i ledwie się tu mieścimy wszyscy, ale
naprawdę dziękujemy wam, że zechcieliście się dziś pojawić. Koncert został
zorganizowany, jak to się mówi w Polsce, spontanicznie i nie był zaplanowany w
naszej trasie po Europie. Powiem wam, że kiedy kilka lat temu pierwszy raz
tutaj przyjechałem, urzekło mnie piękno waszego parku, a dziś dzięki moim i
chłopaków przyjaciołom, którzy zorganizowali ten koncert, możecie nas dziś
słuchać. Podziękujmy im razem! – wrzasnął na koniec.
Ten krzyk – właściwie nie wiem
jakim sposobem – był wiele głośniejszy niż reakcja na to, że Kang zna polski.
– Co mamy teraz zagrać? – zapytał tłumu.
– Secret! – wrzasnął pojedynczy
głos z widowni.
– Akai, słyszałeś?
Skinęłam głową. Nasz wypożyczony
zespół na znak odszedł od instrumentów i pozwolił nam do nich podejść.
Simon, niech Raven zajmie się
klawiszami, bo nie dam rady grać i śpiewać – pomyślałam, a kiedy wszyscy się
ustawiali, na scenę wyszła Raven z dość wysokim krzesłem i postawiła je na
środku sceny, po czym stanęła przy keyboardzie i skinęła na mnie. Przysiadłam
na przyniesionym mi stołku i zaczęliśmy grać, a tłum nucił razem ze mną.
Zadziwiające jest to jak szybko
nauczyli się śpiewać moją pierwszą piosenkę, a jest tak krótko na listach
przebojów. Chociaż… co ja się dziwię, jak wyjdzie nowa piosenka B.A.P, Exo, czy
kogokolwiek to po kilku przesłuchaniach znam tekst na pamięć…
*
– A teraz opijmy sukces! –
zawołała Karolina, kiedy po koncercie po dziesiątej siedzieliśmy w pawilonie
parkowym w dużym pokoju po prawej stronie budynku.
Był tam cały zespół, Jeremy,
Kimiko, Nataniel i wszyscy z Dworku razem z Karoliną.
– Nie jesteście za młodzi? –
zapytała pani Kasia, wchodząc do pokoju z dwiema zgrzewkami małych butelek wody
mineralnej. – Najwyżej wodę wam dam, alkoholu nie mamy.
– Jacy za młodzi!? – wrzasnęła
Karolina. – Ja mam już dziewiętnaście lat.
– A połowa z naszych gości nie ma
jeszcze osiemnastu.
– No dobra, to nie – burknęła.
Wszyscy się zaśmiali, a ja z
radością przyjąłem butelkę wody i od razu wypiłem całą jej zawartość. Na scenie
mieliśmy wodę, ale po kilku godzinach śpiewania i grania moje gardło odmawiało
posłuszeństwa.
– Hej, nikt już nie przyjdzie po
autografy, prawda? – zapytał Yun. – Bo tak dużo ich było, a tak mało ich tu
przyszło.
Jedyną osobą, która nic nie
rozumiała był Akai, ponieważ mówiliśmy po angielsku, a on zna tylko koreański i
japoński. Dobrze, że miał receptor mowy, żeby rozumieć co mówimy, bo inaczej
musiałbym mu wszystko tłumaczyć.
–
No właśnie nie, bo stawiamy na dworze stół, żebyście mogli podpisywać,
bo tyle ich czeka na zewnątrz. Nie pozwoliłyśmy im wchodzić, bo was już i tak
jest tu za dużo – wytłumaczyła.
– A już miałem nadzieję… – mruknął
blondyn i wstał, żeby się przeciągnąć.
Rae dała nam ubrania na przebranie
i kiedy poprawiła nam makijaż i fryzury z pomocą swojej siostry i dziewczyn
mogliśmy wyjść z pawilonu na zewnątrz, gdzie jak nam powiedziano stał stół z
czterema miejscami.
– Możecie już wychodzić –
powiedziała pani Barbara, kierownik i szefowa pracowników parku, po stronie polskiej,
kiedy wprowadzano do naszego wyglądu ostatnie poprawki.
Przy stole posadzono nas od
najstarszego, więc między mną a Zu Mi był Yun, co psuło mój dotychczas dobry
nastrój.
– Pozwolą panie, że usiądę obok
Akai? – zapytałem kierowniczkę i jej towarzyszkę. – On nie zna angielskiego,
więc pomagałbym mu, bo nasze fanki stąd raczej nie władają koreańskim.
– Proszę bardzo – powiedziała z
uśmiechem.
– Kang Kyun Oppa – powiedziała
pierwsza dziewczyna, którą do nas wpuszczono. – Uwielbiam cię, jesteś moim
ulubionym piosenkarzem – wydusiła cała się rumieniąc i podając mi jakiś zeszyt
i swój różowy długopis. Tak mi się zdaje, że był różowy, bo w świetle
sztucznych lamp rozstawionych dookoła kolory przybrały inne odcienie.
Utworzono specjalne barierki,
które były po kolei otwierane. Każda z nich należała do innego z nas i
dziewczyny, które chciały autografy podchodziły do tego z nas, którego jako
pierwszego obrały za swój cel.
Myślałem, że Akai nie będzie miał
wiele fanek, ale o dziwo podeszło do niego też kilku chłopaków. Przyznaję, że
wtedy poczułem ukłucie zazdrości, ale starałem się nie dać tego po sobie
poznać.
Akai nie jest gejem i nikt nie ma
prawa go pozbawiać jego wyboru orientacji. Niestety nawet ja.
*
Gdzie jesteś czarnowłosy Gocie w
kraciastej spódniczce? Halooo! Akuku i w ogóle. Gothic time! Gdzie cię wywiało
znowu co?
Pchnęłam wahadłowe drzwi kuchni i
oto znalazłam mój cel.
– Vanessa! – zawołałam, uradowana,
że w końcu udało mi się znaleźć tę dziewczynę. – Powiesz mi co zamierzamy
zrobić dla Jeremyego? No bo w końcu wczoraj nie świętowaliśmy wszyscy razem, a
aniołki pewnie chcą się zabawić – zauważyłam.
– Jeremy nic nie chce –
powiedziała.
– A dokładnie to nic specjalnego –
powiedział obiekt naszej rozmowy, wychodząc ze spiżarki. – Będzie ciasto, a
później idziemy na spacer do parku. Godzina będzie akurat taka, że będzie można
powiedzieć, że przylecieliśmy samolotem.
– Ciasto?! – oburzyła się Vanessa.
– To będzie największy tort jaki kiedykolwiek upiekłam. A rozmiary wymyśliła
sobie Raven, bo ona zje najwięcej, jak będzie chciała to jej nie brońcie, tylko
weźcie siebie przed nią po kawałku, bo później nie będzie.
– Podziwiam ją, ile można zmieścić
jedzenia w…
– To Wampir – powiedzieli oboje.
– No ta – przyznałam.
– Mi Ko! – zawołała właśnie
obgadywana. – Powiedz mi dlaczego fioletowy!? – wrzasnęła i wyciągnęła mnie z
kuchni. – Porywam ją! Dobranoc.
– Bo lubię?
To było pytanie?
– Ja też, jak myślisz pasowałby mi
fiolet? – zapytała zmartwiona.
– Pasował… A o co dokładnie
chodzi? – Tej dziewczyny nie da się zwyczajnie zrozumieć.
– Mam na myśli włosy – mruknęła i
zaprowadziła mnie do windy w wieży, prowadzącej do laboratorium Simona. – No bo
ty naturalnie masz ciemnobrązowe fale, podobnie jak ja mam kasztanowe loki…
– Skąd wiesz, że mam brązowe
włosy? – zdziwiłam się, zatrzymując nas obie.
– Yun mi mówił – powiedziała to
tak jakby to nie było nic niezwykłego.
Westchnęłam.
– No chodź – powiedziała z
uśmiechem i pociągnęła mnie ze sobą, bo ściana się rozsunęła i ukazało się nam
białe lustrzane wnętrze windy.
Okrągłe białe laboratorium
wybudowane na szczycie jednej z wieży Starego Barokowego Dworu, okazało się
świecić pustkami.
– Simon nie pogniewa się, że
myszkujemy to pod jego nieobecność? – zapytałam rozglądając się niepewnie.
– Gdyby miał się pogniewać to
zabezpieczyłby windę przed użyciem – wytłumaczyła. – Wiem, że nie znasz go tak
dobrze jak ja, więc ci powiem. Simon jest spokojny i niekonfliktowy. Wszystko
rozwiązuje uciekając się jedynie do słów. Przemocy używa tylko by niwelować
zło.
– Słyszałam o tym…
– Są! – zawołała otwierając jedną
z oszklonych białych szafek. – Chodź,
pomożesz mi znaleźć odpowiedni kolor.
– Tylko kolor?
Kiwnęła głową i zaczęłyśmy
przeglądać szklane probówki zamknięte korkami, w których znajdowały się różnokolorowe
pigułki.
– A jaki ma być ten kolor? –
zapytałam, nie doczekawszy się tej informacji.
– Soczysty fiolet, taki bardziej
róż niż niebieski i nie za ciemny.
Nie wiem po co miałam jej pomagać
w poszukiwaniach skoro jest Wampirem i sama w kilka sekund znalazła dla siebie
odpowiedni kolor pigułki, po czym od razu ją połknęła.
– I jak? – zapytała, kiedy jej
włosy zmieniły kolor na pożądany fiolet.
– W kasztanowych ci lepiej –
stwierdziłam całkiem szczerze. Fiolet jest mój i nikt kogo znam nie będzie go
nosił na głowie, po moim trupie! – O wiele lepiej.
– Wiedziałam – mruknęła
niezadowolona i położyła na języku przeźroczysty listek cofający działanie
pigułki. – No i Dante i tak się nie zgodził. Nie ważne.
Kiedy już mnie zostawiła mogłam
wrócić do kuchni, żeby myszkować i podglądać jak Vanessa przygotowuje tort dla
Jeremy’ego i różne smakołyki.
– Wypad z kuchni! – wrzasnęła
czarnowłosa, kiedy tylko pchnęłam wahadłowe drzwi. Szybko jednak je
zatrzasnęłam, ponieważ w moją stronę poleciał ogromna maczeta.
Zdusiłam w sobie krzyk i
uchyliwszy się przed pociskiem, uciekłam od drzwi.
– Chciałam ci pomóc! – zawołałam.
– Znając moje obżarstwo i nasze
podobieństwo to byś wszystko zżarła, zanim skończę przygotowywać.
Prychnęłam i usiadłam na pustej
czerwonej kanapie w salonie, postanowiwszy zagrać w coś na Play Station.
Szkoda, że nie ma nikogo kto by ze mną pograł, bo samemu to tak nudno i nie ma
się z kogo śmiać, kiedy się z nim wygra. Bo jaka frajda śmieć się z automatu?
*
Jezu, Raven! Ucałuję cię
normalnie! Już nie masz życia! Teraz będziesz mi sprowadzać i sprowadzać
koreańskich piosenkarzy! Nawet ci zapłacę! A ten koncert!? To było genialne i w
ogóle cały ten pomysł! Kocham cię kobieto!
Kang Kyun jest wredny. Zupełnie
inny niż w tych wszystkich MV. Tam wygląda tam pięknie, a we wszystkich
programach jest taki uprzejmy i w ogóle. Już go bardziej lubię. Jeśli będę
umiała się z nim dogadać, to może zaproszą mnie do siebie do Seulu, jak się
zaprzyjaźnimy. Kang świetnie sobie w życiu radzi, jest podobny do mnie. Jest
wrogo nastawiony, no bo przecież nie można być miłym, kiedy świat składa się z
dziewięćdziesięciu procent debili.
Fajnie, że Joong Kyung potrafi być
taki delikatny i nawet mu to pasuje. Mam nadzieję, że trafi na kogoś dobrego,
żeby dziewczyna go nie zraniła, a doceniła jaki ma skarb, bo on naprawdę jest
kochany i miły. Sama chciałabym takiego męża, ale ja mam już Bang Jong Guka za
męża – co z tego, że on jeszcze o tym nie wie – ale na razie nie musi.
Jestem rozczarowana tylko Yun Jae.
Jak można być tak zniewieściałym debilem? Przecież to się w głowie nie mieści.
Nawet nie chce mi się o nim rozmyślać.
A Zu Mi naprawdę wydaje się mieć
jakiś sekret. Będę go o to męczyła, aż mi powie. Ogólnie to go bardzo lubię. To
jak on mi się pokazał, kiedy przyszłam do dworku, a nikogo innego nie było z
zespołu. Kochany jest. I taki słodki.
Rozmyślając o zespole, zeszłam z
drugiego piętra z sypialni dziewczyn do korytarza z sypialniami chłopaków, ale
wszystkie drzwi byłby pozamykane na klucz i nie dało się ukradkiem dostać do
środka. Nawet „przez przypadek” wywracając się i wpadając na klamkę.
Westchnęłam i zeszłam do salonu
pod pretekstem pomocy Vanessie w kuchni, bo w końcu kończę technikum żywienia
to na gotowaniu się znam. Ale to Vanessa, ona nie pozwala nikomu wchodzić do
kuchni, poza Patrickiem.
Pierwszym co mi się rzuciło w oczy
była maczeta Vanessy głęboko wbita w drewnianą podłogę niedaleko kanapy, a
drugim, że ktoś siedzi na kanapie. Nie zwróciłam uwagi kto to i odezwałam się
po polsku.
– Vanessa znów wyganiała z kuchni?
– zapytałam, łapiąc za maczetę i próbując ją wyciągnąć, ale siedziała za
głęboko, więc użyłam do tego odrobinę magii.
– Tak, nie pozwoliła mi sobie
pomagać, a ja uwielbiam gotować – burknął ten ktoś z kanapy.
Z głośników dobiegały mnie odgłosy
strzelaniny.
Kiedy wyrwałam maczetę o mało się
nie wywróciłam, a przy okazji zadarłam nadgarstek i krew mi lekko poleciała.
Najpierw zaczerpnęłam jeszcze odrobinę magii i załatałam dziurę
powstałą po wbiciu maczety, po czym uzdrowiłam się, żeby załatać ranę.
– Czuję krew?! – wrzasnęła Raven
pojawiając się na szczycie schodów.
– Nie! – wrzasnęłam. – Już się
uleczyłam
Burknęła coś i zniknęła, bo kiedy
się odwróciłam to już jej nie było. Wtedy spojrzałam na kanapę i zorientowałam
się, że to nie Raven siedziała na kanapie, tak jak myślałam na początku, ale
Kimiko, młodsza siostra Kanga, jak się dziś dowiedziałam, że to właśnie ona.
W pierwszej chwili moje serce
zabiło mocniej, na wieść, że będę rozmawiała z koreańską piosenkarką na
własnych – nie do końca, ale zawsze – śmieciach, ale po chwili ta euforia
opadła, kiedy przypomniałam sobie jak krzyczała dziś na Kanga wyzywając go od
ogórków. Nie rozumiem jej trochę, ale jej sposób bycia mi się podoba. Jest
bardzo podobna do Vanessy. Mają ten sam charakter. To pewnie dlatego się tak
lubią.
– W co grasz? – zapytałam,
siadając obok niej na czerwonej kanapie.
– W The Walking Death –
powiedziała. Nie myliłam się. Mówiła w moim ojczystym języku.
– Aha.
Bardzo mądra odpowiedź.
– Nie wiedziałam, że mówisz po
polsku – zauważyłam, po wstępnych oględzinach nie widząc u niej receptora mowy.
– Mówię w czterech językach –
powiedziała, nie spuszczając wzroku z ekranu plazmy. – Jest to dla mnie łatwe
jak dla ciebie mój język – stwierdziła.
– Jakie to języki? – zapytałam
szczerze ciekawa.
– Koreański, japoński, angielski i
polski – wymieniła.
Tak się nawiązała nasza rozmowa.
Później włączyłyśmy inną grę na dwóch i rywalizowaliśmy. Niestety nie mogłam
pokonać Mi Ko tak łatwo jak myślałam, że będzie.
~*~
Nie bić za opisy chłopaków z zespołu w wykonaniu Karoliny, ale to nie ja je pisałam... może nie do końca. Koleżanka, która jest właśnie tą Karoliną je pisała, a ja tylko przekształcałam w ładne zdania i przekształcałam, żeby dało się to zrozumieć i żeby nie było przekleństw ;p
To tyle, mam nadzieję, że się podobało :D
Ona mi go nazwała zniewieściałym debilem :< Skrzycz ją za to T.T (prawda boli xD ) A Kang mnie rozwalił, już poraz setny xD Szybciej bym przeczytała ale się z niego śmiałam xD To chyba tyle ;-; Niech Karolina Yuna przeprosi ;-;
OdpowiedzUsuńAle to Karolina, jej nie ogarniesz xD
UsuńJuż nie pytam czemu cię rozwalił - w następnej notce to cię zszokuje ^o^
Karolina już nawet tego nie czyta, odkąd sobie chłopaka znalazła :c A to ona chciała, żeby to stworzyła :I
Buhahaha, kurde, ja to normalnie mam szczęście, po prostu jakieś przeczucie że coś wrzuciłaś xD Zaraz skomentuję, tylko musi mi ta wena na napisanie komentarza przyjść. Ehh, ja to jednak mam problemy xD
OdpowiedzUsuńGłównie w czwartki lub piątki dodaję notki co dwa tygodnie, więc wiesz, zawsze sprawdzić można ;p Przeczucie - fajnie :D
UsuńMnie się tam z komami nie spieszy, byle by przed kolejną notką był xD
Google odmówił mi posłuszeństwa i zaczął działa dopiero dzisiaj xd Dodaje zaległy komentarz i bardzo przepraszam, no ale złośliwość rzeczy martwych ;-;
UsuńWiec tak:
Rozdział powiał lekko nudą w pewnym momencie, ale tak poza tym to ok. Żadnych błędów nie znalazłam. Mam nadzieje że niedługo narcyziątko Kang się skapnie że Akai to baba xd
Pozdrawiam i weny życzę :D
Ah te internety :I
UsuńNo wiem, że nudny, ale więcej nie mogłam dodać xD
Yay, błędów nie było. Cud! :D
Noo, jeszcze troszku trzeba poczekać :>
Kij z tym. Znowu skasowało mi komenta ;-; Mam dosyć.
OdpowiedzUsuńNiech Karolina przeprosi Yuna i to już!
I Kang wcale nie zaskakiwał. Jakby pocalował, przytulił Akai to by było COŚ.
Weny :*
TY wiesz kim ja jestem
Nie zaskakiwał? To poczekaj na następną notkę ;)
Usuń