poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 7.



– Zaśpiewasz dziś z nami? – zapytał Ji Woo, kiedy szłam z nim na stołówkę, na długiej przerwie. Pozostali już tam byli.
– Nie wiem. Chyba nie.
– Proszę – powiedział błagalnie. – Tylko dzięki tobie w środę wygraliśmy. Przynosisz nam szczęście – powiedział kładąc dłoń na sercu.
– Jeśli przegracie i się zasmucicie, to mam dla was niespodziankę na sobotę – powiedziałam.
– Niespodziankę?
Pokiwałam głową.
– Lubię niespodzianki.
Uśmiechnęłam się.
– Dobra, dziś śpiewamy What The Hell B.A.P’u. Choi, pomożesz nam? – zapytał Yung.
– Znowu?
– Chodzisz na lekcje śpiewu i nie chcesz się pochwalić głosem? – zapytał Hwa Yong.
– Nie o to chodzi…
– No proszę – powiedział Sang Joon, niczym smutny szczeniaczek.
No dobrze, niech im będzie. Zaśpiewam, no bo  w końcu co mam do stracenia?
Zaśpiewałam z nimi i ku ogólnemu zaskoczeniu znów wygraliśmy.
– Hej, Choi Shin Hye! – zawołał za mną ktoś, kiedy z chłopakami wyszliśmy właśnie ze stołówki. – Zaczekaj.
Odwróciłam się. Za nami szła…
– Park Yu Rin? – zdziwiłam się.
– Możemy porozmawiać? – zapytała, obejmując moje ramie, kiedy tylko podeszła. – Jak dziewczyna z dziewczyną?
– J-jasne.
Żeby chłopcy za nami nie poszli, zaprowadziła mnie do łazienki. Myślałam, że będzie chciała mnie zaatakować, ale ona była uprzejma. Do czasu.
– Chciałabym cię prosić, abyś nie śpiewała z Yesul Boys – powiedziała w – o dziwo – japońskim języku.
– Dlaczego nie? – zapytałam także po japońsku. – To świetna zabawa.
– Tak, zgadzam się – przyznała ze słodkim uśmiechem malującym się na równie słodkiej twarzy – ale jak nazwa ich grupy mówi to ‘Boys’ – chłopcy, więc ty tam nie pasujesz – stwierdziła. – Chciałabym, żebyś się do mnie przyłączyła. Gdybyśmy razem śpiewały, nikt by nas nie pokonał, nawet oni. Bo w zasadzie wygrali ze mną tylko dwa razy i to przez ciebie.
– Nie zrobię tego – powiedziałam stanowczo. – Z opowieści chłopaków wynika, że jesteś rodzajem przywódcy, a ja staram się unikać takich ludzi.
– Yung, jest przewodniczącym, a to stanowisko jest dla właśnie takich ludzi. On taki jest. Ma władzę nad tamtymi chłopakami, a to jakoś ci to nie przeszkadza.
– To co innego…
Zapanowało pełne napięcia milczenie. Z mojej postawy można było wyczytać poddaństwo, z jej władzę nad tym drugim.
– Wiem, jak cię zmusić – powiedziała w końcu przerywając ciszę.
– Hee?
– Wiem dlaczego wróciłaś z Japonii do Korei. Mam swoje znajomości i no coż… chyba nie chcesz, żeby ktoś się dowiedział, że zabiłaś Sakai Izumiego.
Próbowałam przełknąć ślinę, ale gardło miałam zbyt suche.
Jak ona się tego dowiedziała? Może jest obdarzona jakimś talentem magicznym? Może Łowca, albo coś… Chociaż oni to nie ta część świata. Może to jakieś inne cholerstwo co potrafi tropić, albo mag i czyta w myślach? Nie… Jesteśmy w tym samym wieku, nie może tego potrafić.
– Skąd ty…? – tylko na tyle pozwalało mi moje wysuszone gardło.
– Mówiłam, że mam znajomości – odpowiedziała z zadowoleniem. – A teraz, przyłączysz się do mnie?
– Nie.
– A więc mam o tym powiedzieć komu trzeba?
– Dobrze – powiedziałam po namyśle. Nie chciałam, żeby ktoś się dowiedział. Jeszcze nie teraz. – Przyłączę się do ciebie na turniejach głosowych, ale jeśli ktoś się dowie o Izumim to nie będę miła.
– Myślisz, że się boję? – zadrwiła.
Patrzyłam na nią gniewnie.
– A to ze zdjęciem w telewizji było żałosne – stwierdziła. – Nie potrafisz się nawet dobrze zaprezentować.
– Nie ubliżaj mi.
– Dlaczego nie?
– Czego ty ode mnie chcesz? – warknęłam. – Bo nie chodzi tu tylko o Voice Tournament, prawda?
– Racja. Mój straszy brat tak jak ja śpiewa, ale brak mu pewności siebie. W poniedziałek, będzie przesłuchanie na nowego wokalistę do Fallen Angels, jak się domyślasz, chcę wiedzieć wszystko co się tam będzie działo.
– Czemu brata o to nie zapytasz?
– Rodzice nie pozwalają mi się z nim kontaktowa, po tym jak… – urwała. – Nie musisz tego wiedzieć. Po prostu nie mogę się z nim kontaktować, dlatego masz iść na casting i wszystkiego dopilnować. Jeśli on nie zostanie wybrany, to opowiem wszystkim o twoim występku.
– Nie wpuszczą mnie na casting do męskiej grupy – burknęłam. – Nie zauważyłaś, że jestem dziewczyną?
– Dla ciebie nie ma różnicy. I tak cały czas chodzisz z Yesul Boys – stwierdziła. – Z zewnątrz dziewczyna, wewnątrz chłopak. Wystarczy, że się przebierzesz, a wpuszczą cię jako uczestnika. Wymyśl sobie jakieś imię i zgłoś się. Jesteś dość płaska, więc łatwo ukryjesz piersi.
– Nie jestem płaska – burknęłam zakładając ręce na piersi. – I nie wiem jak wygląda twój brat.
– W poniedziałek przyniosę ci jego zdjęcie i jakieś męskie ciuchy, po czym wsiądziesz do taksówki przed szkołą. Nie pójdziesz na zajęcia, jasne?
Skinęłam głową.
Razem wróciłyśmy do sali lekcyjnej, ale żadna z nas się do siebie nie odezwała.
– Czego chciała? – zapytał Yung szeptem, nachylając się do mnie.
– Opowiem ci po szkole. Przyjdziesz do mnie tak jak wczoraj, dobrze?
Skinął głową.

*

Jechaliśmy właśnie naszym zespołowym busem z domu do studia. Byliśmy wszyscy. Ja, chłopaki i prezes.
– Prezesie? – zacząłem.
– Tak? – zapytał odwracając się do tyłu.
On jak zwykle siedział obok kierowcy.
– Moja podopieczna jest naszą fanką, pozwolisz mi ją przyprowadzić na koncert bez biletu? Chciała też zabrać ze sobą kilku znajomych.
– Jeśli tego chcesz?
Z powrotem odwrócił się do przodu.
Westchnąłem i wyjrzałem przez przyciemnianą szybę po mojej prawej.
– Będę mógł ją poznać! – zawołał uradowany Yun, nachylając się z trzyosobowej kanapy na samym końcu busa do nas, mnie i Joonga.
– Nie będziesz – powiedziałem z zadowoleniem. – Ona będzie w tłumie na widowni, razem ze swoimi kolegami i pozostałym przynajmniej tysiącem naszych fanów.
– Nie przyprowadzisz jej za kulisy? – zapytał zdziwiony Joong. – Pokazałbyś jej naszą garderobę i jak pracujemy.
Przewróciłem oczami i spojrzałem w ich stronę.
– Przecież nie będę jej szukał w tłumie, ani wołał ze sceny – powiedziałem.
– Po prostu powiesz jej gdzie ma przyjść i powiesz ochronie, żeby ją przepuścili – stwierdził Joong.
– Pewnie się zgubi – stwierdziłem. – Dajcie jej spokój?
– Nie – powiedzieli jednocześnie.
Osunąłem się na fotelu i zakryłem twarz dłońmi.
– Z kim ja pracuję? – mruknąłem niezadowolony.

*

Właśnie zmieniłam mundurek szkolny na dresy i szeroki top, kiedy rozległo się pukanie do drzwi balkonowych. Szybko podeszłam do nich i otworzyłam.
– Szybko – stwierdziłam, kiedy zamykał drzwi.
– Tylko się przebrałem. To co chciałaś mi powiedzieć?
– Jak od niedawna wiadomo w poniedziałek będzie casting na nowego członka Fallen Angels. Wkurza mnie to, że Kang nic mi nie powiedział, ale złość odłóżmy na później. Yu Rin ma starszego brata, który śpiewa, tak?
Kyu Dong skinął głową.
– Tak, zaczął robić karierę jako model, ale w Korei mu się nie podobało, więc mieszka w Stanach Zjednoczonych. Chociaż jak się tak nad tym zastanowię to chyba niedawno wrócił. A co?
– Nie wiem skąd, ale Yu Rin wie, że on będzie uczestniczył w tym castingu i chce, żebym wszystko obserwowała. Muszę się przebrać za chłopaka i iść na ten casting. Pójdziesz ze mną? – zapytałam.
– Dlaczego to robisz? – zapytał. – Nie warto, uwierz mi…
– Ona wie o mnie coś, czego nikt nie powinien wiedzieć – przerwałam mu.
Staliśmy na środku mojego pokoju w milczeniu. Może Yung myślał, że powiem mu co to, ale ja się nie odezwałam. Miałam nadzieję, że on coś powie, ale nie zapyta co wie o mnie Park.
– Jeśli nie chcesz, to nie mów, ale… To jest aż tak ważne?
Powoli pokiwałam głową.
– Kiedyś może się dowiesz, ale teraz…
Pokręciłam głową i objęłam się ramionami.
– Dobrze.
Podszedł do mnie i poczochrał moje włosy, które zaraz poprawiłam.
– Chcesz iść na ten casting? – zapytał.
– Tak, chciałabym zobaczyć. Pewnie nie dowiem się, czy wybrali brata Yu Rin, ale warto. Park powiedziała, że przyniesie mi jakieś ciuchy, ale nie chcę ich. Jeśli będę na jakichś zdjęciach z castingu, albo coś, to nie chcę żeby mnie rozpoznała.
– Poszukam u siebie jakichś mniejszych ciuchów, jeśli chcesz…
– Nie – powiedziałam od razu. – Sama coś znajdę. W poniedziałek przypilnujesz, żeby nikt nie zobaczył jak się przebieram za chłopaka i jak wychodzę ze szkoły. Pójdziemy razem na casting. Chciałbyś wziąć udział?
– Oni to wyłącznie k-pop, ja wolę rap.
– Zauważyłam. Muszę też uważać, bo moja mama może tam być. A nie chcę, żeby mnie rozpoznała. Zabiłaby mnie za to co chcę zrobić.
Uśmiechnął się.
Podeszłam do toaletki i zaczęłam rozczesywać splątane wiatrem włosy.
– Aha, jeszcze jedno. Ona chce, żebym zaśpiewała z nią na Voice Tournament we wtorek.
– Co!? – wrzasnął tak głośno, że aż podskoczyłam. – Ona zawsze śpiewa sama.
– Może zmieniła zdanie?
Wzruszyłam ramionami.
– Nigdy nie pojmę tej dziewczyny…
– Jak ty się tak w ogóle dostajesz na mój balkon? – zapytałam.
Czyżby był obdarzonym talentem magicznym?
– Chodź pokarzę ci.
Wyszliśmy na balkon.
– Mama! – pisnęłam chowając się w cieniu balkonu, kiedy zobaczyłam służbowy samochód mamy parkujący na podjeździe.
– Zaczekam, aż wejdzie do środka – szepnął Kyu Dong, kucając obok mnie.
Skinęłam głowę.
– Gdy tylko drzwi na dole trzasnęły, Jung sięgnął po jedną z grubszych gałęzi drzewa, rosnącego między naszymi domami i trzymając się jej mocno przeskoczył na inną, niżej położoną gałąź, a następnie na swój balkon.
– Jesteś niemożliwy – zawołałam za nim.
Ukłonił się jak gentleman.
– Do zobaczenia – powiedziałam, uciekając przed zimnem.
– Na razie!
– Shin Hye! – dobiegł mnie głos mamy z dołu.
– Jak było w pracy? – zapytałam, kiedy weszłam do kuchni, z zamiarem odgrzanie mamie posiłku. – Wyglądasz na wykończoną.
– Bo biegałam po całym Seulu. A na dodatek, jutro idę na jakiś koncert i musze mieć dobre zdjęcia, bo jak nie to źle będzie.
– Jakiś? – Czyżby…?
– Fallen Angels. – No bo któż by inny. – Żeby tylko Kang mnie nie zobaczył.
– I tak już wie, że jesteś paparazzi. Ciekawe o której godzinie przyjdzie i czy ci podziękuje za to co zrobiłaś.
– Właśnie, żeby w przyszłości nic się dziwnego znów nie stało, przyjęłam pseudonim i w pracy nie jestem Choi Shi Ho, ale Hoshi.
– Hoshi?
Skinęła głową i usiadła przy stole, kiedy postawiłam na nim talerz z zapiekanym ryżem.
– Nie chcę, żebyś miała problemy w szkole, więc wszyscy mówią na mnie Hoshi. Nie mam już nazwiska, które masz ty, więc jesteś bezpieczna. Mam nadzieję, że Kang będzie trzymał buzię na kłódkę.
Ktoś zapukał do drzwi.
– Otworzę – powiedziałam i wyszłam z kuchni. Za drzwiami stał Kang. Miał na sobie czarną grubą bluzę, rurki i czapkę, która zakrywała jego włosy. – Zapraszam.
– Przyszedłem na chwilę, żeby coś powiedzieć i zabieram cię. Jest twoja mama?
Skinęłam głową.
– Mamo, Kang cię prosi.
Po chwili mama stanęła obok mnie.
– Słucham?
– Na wstępie, chciałbym pani podziękować za wyjaśnienie tej sprawy ze zdjęciem.
– Nie musisz mi dziękować. Gdybym tego nie zrobiła i ludzie dowiedzieli się, że Shin Hye koleguje się z celebrytą, którego życie muszę śledzić, wywalili by mnie z pracy, którą mam w zasadzie od dwuch dni.
– Rozumiem, ale mimo to dziękuję.
Ukłonił się.
– To teraz będziecie ćwiczyć? – zapytała, wracając do kuchni.
– Zdejmij buty i…
– Nie – przerwał mi.
– A no tak, zabierasz mnie…? – zdziwiłam się. – Dokąd?
– Jak to zabierasz ją? – zapytała mama, marszczą brwi i wracając do przedpokoju.
– Zbyt ryzykowne jest pokazywanie się tutaj, więc w dni lekcji będę przyjeżdżał po Shin Hye i zabierał ją do miejsca, gdzie możemy potrenować w spokoju, bez narażania pani domu na szwank.
– Nie zgadzam się – powiedziała mama stanowczo.
– Niech się pani nie martwi. Nie interesuję się małolatami.
– Ej! – pisnęłam, wydymając wargi.
– Nie wierzę, zostajecie w domu.
– Nie martwi się pani jako paparazzi o swoją pracę, spoufalając się z celebrytą? – zapytał.
– O dwudziestej ma być powrotem – powiedziała z niezadowoleniem, zakładając ręce na piersi.
– Mamo, ale już jest prawie dwudziesta – stwierdziłam, spoglądając na niewidzialny zegarek.
– Trening nie trwa krótko – powiedział Kang.
– O dziesiątej i ani minuty później – powiedziała stanowczo.
– Jej! – zawołałam radośnie. – Zaraz wracam! – zawołałam i uciekłam błyskawicznie na górę.
W pokoju związałam długie włosy w dwa luźne warkocze i wzięłam ze sobą sportową kurtkę oraz czarne trampki. Jako tako wyglądało to z moimi szarymi szerokimi na udach dresami i różowym szerokim topem, ale nie miałam czasu się przebierać, bo Kang tak mi się zdaje nie należy do cierpliwych.
– Jestem! – zawołałam zbiegając na dół.
Założyłam buty i prostując się uśmiechnęłam się szeroko.
– Idziemy – nakazał Kang i razem wyszliśmy z domu.
– Gdzie jedziemy? – zapytałam, kiedy otworzył mi drzwi pasażera kierowcy w srebrnym audi.
– Zobaczysz.
Zerknęłam na dom rodziny Yung. Znieruchomiałam, kiedy zobaczyłam na balkonie Kyu Donga. Kiedy mi pomachał, chciałam zrobić to samo, ale Kang zatrzymał moją rękę.
– Zwarz na to, że ja tutaj jestem – powiedział trzymając mój nadgarstek. – Chyba nie chcemy powtórki ze zdjęciem, nieprawdaż?
Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się przepraszająco do Junga, po czym wsiadłam do samochodu, a Kang zatrzasnął je dużo mocniej niż powinien.
Mój telefon zabrzęczał, gdy ruszyliśmy.
‘To był Kim Kang Kyun?’ – brzmiała widomość od Yunga.
‘On, a co?’
‘Nie wyglądaliście jak znajomi z lekcji muzyki.’
‘Kang się na mnie pogniewał, bo lepiej mi idzie na zajęciach niż jemu.’
‘A gdzie jedziecie? Jeśli można wiedzieć.’
‘Na lekcje. Nie mów nikomu, ze nas widziałeś, dobrze?’
‘Jasne.’
– Wiesz Kang – zaczęłam, kiedy skończyłam pisać z Kyu Dongiem. – Ciągle mam wrażenie, że jesteś na mnie zły, ale nie wiem za co. Możesz mi…
– Nie jestem na ciebie zły – przerwał mi.
– Nie?
– Nie. Jestem wściekły…
Pisnęłam przerażona i skuliłam się.
– Co?
– Ja nie wiem… Jak mam sprawić… Czemu… na mnie…
– Jestem wściekły, ale nie na ciebie.
– Hee? – zdziwiłam się.
– Zapnij pas – nakazał.
Spojrzałam na pas wiszący po mojej prawej i sięgnęłam po niego. Gdy już go zapięłam, spojrzałam na Kanga wyczekująco.
– Jestem wściekły na Yuna i Joonga. Bardzo chcą cie poznać, ale ja nie chcę nimi rozpraszać twojej uwagi, zanim zaczniesz kontrolować swoją moc. Postanowiłem tak, kiedy zemdlałaś na mój widok.
Zaśmiałam się nerwowo.
– Więc nie mogę ich poznać? – zapytałam ze smutkiem wyglądając na migające za szybą dzielnice. – To nic. Może kiedyś nadarzy się okazja. W końcu nie znam Kim Kang Kyuna, tylko Kanga Maga.
Wyczułam na sobie wzrok Kanga.
Nie mogąc się powstrzymać, zerknęłam na niego. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie, jednak zauważył, że go obserwuję, więc skupił wzrok na drodze.
Było już bardzo ciemno, a ja nie lubię jeździć samochodem, kiedy jest ciemno. Mam dziwne wrażenie, że coś wyskoczy na maskę.
– Chciałem pokazać ci kulisy, po koncercie, ale oni nie wrócą do domu, póki cię im nie przedstawię.
– A co jeśli obiecam, że będę trzymać moje emocje na wodzy i nie zemdleję? – zapytałam, chodź wątpiłam, czy by mi się to udało.
– Mamy czas do jutra, żeby potrenować – stwierdził. – Chociaż od jutra rana muszę się przygotowywać do koncertu…
Westchnął.
– A właśnie! – zawołałam po chwili. – Przyjmujecie nowego członka do zespołu? – zapytałam. Jak już się czegoś dowiedzieć to u źródła.
– Więc już wiesz?
Pokiwałam energicznie głową.
– Ciekawe kto to będzie. Mam nadzieję, że… – urwałam.
– Że?
– Nie, nic. Gdzie ty mnie wieziesz? – zapytałam.
– Nie zmieniaj tematu. Masz nadzieję, że co?
– Uwierz mi, nie chcesz tego usłyszeć – powiedziałam, nie żeby się wykręcić, ale naprawdę, lepiej by dla niego było gdyby tego nie usłyszał.
– Skąd możesz wiedzieć, czego chcę?
Zapadło długie, pełne napięcia milczenie.
– Mam nadzieję, że nie będzie przystojniejszy od ciebie, bo nie chcę, żeby mi się ktoś bardziej podobał niż ty, pasuje?
Patrzył przed siebie zaciskając mocno dłonie na kierownicy. Jednak po chwili rozluźnił się i zaczął bezczelnie śmiać.
– No i mnie wyśmiał – skwitowałam, osuwając się na fotelu.
– Nie wyśmiał. Po prostu zadziwia mnie to, że nastolatki zakochują się w chłopakach, których osobiście nie znają, ani nie widzą ich na co dzień na żywo.
– Po pierwsze – powiedziałam stanowczo i bez większego trudu. – Nie zakochałam się w tobie, był ktoś inny. Po drugie, widuję cię często na żywo. Po trzecie, burak z ciebie, jak się można zakochać. Gdyby twoje fanki spędziły z tobą kilka minut to przestałyby cię ubóstwiać.
– Ty przebywasz ze mną dłużej niż kilka minut i wciąż mnie ubóstwiasz.
Prychnęłam.
– Kim Kang Kyun mi się podoba, ale ja go nie znam. A Kang to burak.
– Nigdy cie nie zrozumiem. Wyzywasz mnie od buraka, a nawet nie jestem do niego podobny. Nawet moje włosy. Są czerwone, a nie różowe. I mówiłem ci, żebyś przestała prychać.
Prychnęłam.
– Bo nie nauczę cię kontroli i kiedy twoja moc cię zaatakuje to ją stracisz.
– Hee!?
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
– A co to za ktoś inny? – zapytał nagle.
– Jaki ktoś?
– Mówiłaś, że się we mnie nie zakochałaś, bo był ktoś inny.
– Nie lubię o tym mówić. Ty też mi o sobie nie mówisz.
Wzruszył ramionami.
– Bo tego nie lubię.
– Możesz uznać, że ja też tego nie lubię.
– Jesteśmy na miejscu – powiedział i zatrzymał samochód, gasząc światła i silnik. – Zaczekaj tutaj. Wyczuwam czyjąś moc.


~*~

Ja wiem, wiem, jestem świetna xD
Nie no, suchar taki :P
Dziś mam dobry humorek i w ogóle, więc proszę się nie dziwić... ^_^
Smuci mnie tylko, że w statystykach liczby s duże,  w komentarzach mało czytelników, no i w obserwujących też :( Możliwe, że to z powody was Anika, Malwina, przyznać, się ile razy dziennie wchodzicie na FA?
PS. Jak się podoba k-pop? To piosenki, które śpiewano w tej historii w tych 9 rozdziałach, które już napisałam, oczywiście jeszcze więcej ich będzie ;)

7 komentarzy:

  1. Czy mi wzrok szwankuje czy napisałaś, że ona kogoś zamordowała? Jak dla mnie rozdział za krótki, szybko go przeczytałam i wcale się nie nacieszyłam. No i przyznaję się, często wchodzę i czytam kilka razy to samo (to jest bardzo uzależniajacę).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łosiu ty!
      On ja popchnął i wpadł pod ciężarówkę zamiast niej

      Usuń
    2. Haha, a ja myślę, że mam tak dużo czytelników, a tu Malwina xD
      Krótki? Ma około 6 stron :<
      A za tydzień będzie ostatnich 6 z 2 rozdziału ^_^

      Usuń
  2. Zawał mam.
    Jak ty możesz mnie oskarżać? Wchodziłam wcześniej dość często, ale teraz juz mniej. W poniedziałki najwięcej wchodzę, a winę proszę zwalać na Malwi
    Nie wiem czy wiesz, ale cię uświadomię. Wstałam dzis o 6.35, bo myślałam, że będzie nowy rozdział a tu nic. No, le mam dobry humorek, a po za tym, jak to mówia: czekanie zaostrza apetyt :P
    Jest taka rzecz, której nie rozumiem. Dlaczego te rozdziały są tak krótkie? NO, bo czytam, czytam i koniec. Wiesz jak ja wtedy smutam '.'
    A teraz do rzeczy.
    Kocham to opowiadanie miłością ogromną. Mało jest książek, blogów, które tak mnie wciągają, zwłaszcza fantsy.
    Zołza z tej lalki (czyt.Park Yu Rin ) Ale ciekawi mnie czemu nie może gadać z bratem. I też mnie ciekawi czy to on wygra ten kasting. Zdradzisz mi?
    Mam pewne wątpliowści co do tego całego przebierania i swoje podjenia, ale moze zachowam je dla siebie.
    Kang buraku pokochałam Cię. <3 Będziesz moim trzecim.
    Tak, tak. Serio. Lowciam tego buraczka. Czemu? Bo ma fajne teksty i dar przekonywania ludzi.
    I... e... napisałabym coś jeszcze, ale palce juz mnie bolą ^^
    Czekam na next.
    I Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja uwielbiam twoje komentarze ^_^
      Nigdy nie wiem co ja mam odpisać :<
      No wiec nic ci nie zdradzę i fajnie, że kochasz Kanga, ale on jest mój :P
      I nie mówcie, że notki krótkie :< One po prostu tak wciągają, że zaraz koniec xD
      No nie wiem no, dziękuję za wszystko :*

      Usuń
  3. Nie miejcie do mnie pretensi spałam tylko 4 godziny -_-'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam :*
      Anika, tylko nie Łosiu, ja mam ich już dość :<

      Usuń