piątek, 2 maja 2014

Rozdział 6.



– Jaka ona jest!? – zapytał podniecony Yun Jae, kiedy tylko wszedłem do salonu w naszym zespołowym domu.
– Co? – zapytałem.
Cały czas rozmyślałem o Choi Shin Hye, więc nie zwracałem na nic wokół uwagi.
– Jaka ona jest? Jak się nazywa? Ile ma lat? A nie, to logiczne, że szesnaście. Ładna jest? A charakter?
– Znów zadajesz, za dużo pytać Yun – powiedziałem, zawieszając kurtę na kołku przy drzwiach.
– A, przepraszam.
– Jaka jest? – zapytałem, siadając w drugim fotelu obok Yuna, takim z rodzaju ogromnych poduszek. – Normalna. Nie samolubna, dość spokojna, ale żywiołowa. Chociaż to sobie przeczy. Nie musicie znać jej imienia. Jest ładna, nawet bardziej niż ładna, ale dla Magów to norma. Charakter bardzo podobny do twojego, też chce dużo wiedzieć, ale wie kiedy powinna zamilknąć. No i nie jest taka głupia jak ty.
– Kang, znów zaczynasz? – zapytał Lee Joong Kyung, przychodząc do nas z przyłączonej do salonu kuchni. – Nie mów wciąż, że Yun jest głupi.
– Kiedy to prawda – powiedziałem.
– A jak mylisz, dlaczego nie poszedł do liceum dwa lata temu?
Wtedy gdy powstał nasz zespół.
– Bo poszedł do ZiC.
– Do ZiC poszedłem rok temu – wtrącił Yun.
– No dobra, wywieram na ciebie zły wpływ – przyznałam w końcu.
Spojrzałam na plazmę, gdzie leciały jakieś wiadomości.
– Ziemska telewizja – powiedziałem z uśmiechem. – Dawno nie widziałem.
Wyrwałem Yunowi pilot z ręki i podkręciłem głośność.
– Jak donoszą reporterzy, stosunkowo młody, ponieważ niespełna dwuletni zespół, ma się w końcu rozlecieć – mówił jakiś mężczyzna na ekranie. – Członkowie zastanawiają się nad rozwiązaniem zespołu. Sam lider powiedział, spotkany niedawno, że stosunki między członkami są bardzo napięte i ich przyjaźń może się szybo zakończyć, zabierając ze sobą także karierę.
– Ciekawe o kim mowa? – zapytał Joong, siadając na kanapie po naszej prawej.
– Oby B.A.P – powiedział Yun, składając ręce jak do modlitwy. – Zawsze zabierają nam najlepsze nagrody i mają więcej fanek.
– Nie życz drugiemu co tobie nie miłe – powiedział Joong. – A B.A.P powstał rok (powstali w 2012r., ale tutaj w opo mają 2013r. dop. Aut.), a nie dwa lata temu.
– A co do fanek… – zacząłem.
Mój telefon zabrzęczał, więc sięgnąłem po niego. Numer nieznany.
‘Włącz szybko telewizje na jakiś program z wiadomościami! Wszędzie o was trąbią.’ – głosiła wiadomość.
– Shin Hye? – szepnąłem ze zdziwieniem, tak żeby tamci nie usłyszeli.
Spojrzałem na ekran plazmy.
– Czy to już koniec z Fallen Angels? – zapytał reporter, po czym przenieśli się tam do studia.
Całą trójką wpatrywaliśmy się oniemiali w telewizor.
Nagle ktoś wpadł do salonu jak burza.
– Oglądacie!? – wrzasnęła osoba. – To dobrze! Trzeba to naprawić.
– Prezes Ahn – powiedziałem, wciąż patrząc w telewizor.
Nie mogłem się otrząsnąć z szoku. Tym który najprędzej się ogarnął był Joong.
– Skąd się tu prezes wziął? – zapytał.
– Jechałem do studia, kiedy w radiu usłyszałem o rozwiązaniu Fallen Angels. Ktoś z was tak w ogóle mówił, czy to brednie? – zapytał prezes. – Kang?
– A jak myślisz? – zapytałem beznamiętnie, wyłączając telewizor.
– No ja myślę. A nich mi tylko któryś spróbuje odejść, albo rozwiązać zespół, bez mojej zgody, a powieszę za…
– Wiemy – jęknąłem. – Moja podopieczna jest naszą fanką – powiedziałem.
– Naprawdę!? – zawołał uradowany Yun.
Skinąłem głową i wstałem.
– A kogo lubi najbardziej? – zapytał.
– Mnie – odpowiedziałem z uśmiechem.
Mój telefon znów zabrzęczał.
‘Powiedz, że to nie prawda. Błagam.’
Uśmiechnąłem się.
‘A co? Martwisz się o mnie?’
‘O Aniołki się martwię.’
‘Jak będziesz mnie tak traktować, to naprawdę rozwiążę grupę.’
‘To ja wezmę Lee Joong Kyunga i Han Yun Jae do siebie i razem stworzymy zespół. Bez buraków.’
Westchnąłem.
– Co jest? – zapytał Yun, wieszając się na moim ramieniu.
– Chwila – odgoniłem go.
‘Potrafisz śpiewać?’
‘Nie trzeba śpiewać, żeby mieć zespół, ich śpiew by nam wystarczył.’
Zaśmiałem się.
‘Dałem ci mój numer, żebyś pisała do mnie w nagłych przypadkach, a nie o takich pierdołach.’
‘Nie mówiłeś, kiedy mam do ciebie pisać. A rozwiązanie zespołu to twoim zdaniem pierdoła!? Nie odzywaj się do mnie.’
‘Przypominam, że znasz mnie Maga, a nie piosenkarza.’
‘Hmpf!’
‘Miałaś nie prychać.’
Nie odpisała.
– To ona? – zapytał Yun.
Skinąłem głową.
– Upierdliwa jest – mruknąłem z niezadowoleniem.
– Mam pewien pomysł, ale musicie się wszyscy zgodzić.Głosowanie jednogłośne.
Wszyscy spojrzeliśmy na prezesa Ahna.
– O co chodzi? – zapytał Joong.
– Co powiecie na nowy głos w zespole? – zapytał.
– Nie pytaj mnie o takie rzeczy, bo nie chcę wybuchnąć – warknąłem.
– Żartujesz, prawda? – zapytał Yun.
– Ani trochę – powiedział prezes. – Zorganizuję casting, który wybierze jakiegoś chłopaka w wieku zbliżonym do waszego, który potrafi śpiewać, zachowywać się na scenie, tańczyć i jest jednoczenie jakoś powiązany z magią.
– Tylko nie jakoś – powiedziałem. – Mam zastrzeżenie do wielu magicznych istot.
– No wiesz? – mruknął niezadowolony. – Myślałem nad Syrenem, lub Wampirem…
– Gdzie ty znajdziesz Koreańczyka Syrena? – zapytałem. – A z Wampirami jest dużo problemów. Ja już jedną podopieczną mam. Więcej mi nie trzeba.
– To jaka magia? – zapytał, zakładając ramiona na piersi.
– Mag – powiedziałem.
– Upadły – dodał Joong.
– Yun?
– Mag lub upadły, albo ich dzieci – powiedział wzruszając ramionami.
– Czyli zgadzacie się na casting? – zapytał prezes.
– Jeśli mi się spodoba, jak ten ktoś śpiewa to może się zgodzę – powiedziałem.
– Dobra tam. – Prezes machnął ręką. – Będzie mniej roboty w szukaniu, jeśli przyjdzie dużo ludzi. No i oczywiście wybierzemy kogoś, kogo moc już się uwolniła.
I odszedł.
– Na pewno chcemy kogoś nowego? – zapytał Yun.
– Jeśli będzie młodszy od ciebie, to jego będę gnębił – stwierdziłem.
– Bardzo śmieszne – burknął.

*

– Jaki miałam wczoraj zwariowany dzień – powiedziałam, kiedy szłam rano z Kyu Dongiem do klasy.
– Co się stało? – zapytał.
– Zemdlałam z wrażenia.
Oczywiście nie mogę mu powiedzieć wszystkiego. Nie dość, że znam go zaledwie dwa dni to przecież jest tylko człowiekiem, który nie zrozumie magii.
– Jak to? – zaniepokoił się.
Musiałam zmienić temat, ale jednocześnie drążyć go… Że co? Ja siebie samej czasami nie rozumiem, a co z innymi…
– W telewizji mówili o rozwiązaniu Fallen Angels.
– Fall-A? – Nie lubiłam tego skrótu. Nie pasował do chłopaków. Ale tylko rodzaj męski tak nazywał Fallen Angels. – Na pewno?
– Tak – powiedziałam ze smutkiem.
Wyciągnęłam z torby telefon i przyjrzałam się zdjęciu Kanga na breloku.
Wiem, że to nie prawda. Nie dlatego, że Kang coś mi tam pisał, ale dlatego że czuję to od wewnątrz.
Tak jak powiedział Kang, traktowałam go jak dwie osoby. Mój opiekun Kang i Fallen Angels Kim Kang Kyun. Zobaczę pierwszego. Nic. Zobaczę drugiego i to na scenie. Zawał na miejscu.
– Naprawdę musisz ich lubić – stwierdził Kyu Dong.
Weszliśmy do klasy i od razu usiedliśmy w naszej ławce obok Yesul Boys.
– Bardzo – przyznałam. – Chciałabym kiedyś iść na ich koncert.
Westchnęłam opadając na swoje krzesło.
– O czym mówicie? – zapytał Hwa Yong.
– O Fallen Angels – powiedziałem, kładąc się na ławce. – O koncercie. Może jakiś będzie niedługo w Seulu.
Musze zapytać Kanga. Nie… Przecież on jest tylko opiekunem, a nie celebrytą. Ciężko mi go rozdzielać na dwóch.
Włączyłam okno rozmowy z nim i napisałam:
‘Macie może jakiś koncert w Seulu?‘
Nie odpisał.
Zmarszczyłam brwi.
Hwa Yong patrzył w swój telefon, a po chwili podskoczył na miejscu.
– Choi, ty mieszkasz w tym lustrzanym odbiciu domu Yunga, tak? – zapytał.
– Tak.
Patrząc w telefon zaczął mówić szeptem, żebyśmy tylko my słyszeli.
Musiałam się jednak do niego nachylić.
– Dziś rano do prasy wpłynęły zdjęcia, na których znajduje się niejaki Kim Kang Kyun, trzymający w objęciach młodą piękność – czytał. – Prawdopodobnie jest ona jego dziewczyną i był ją odwiedzić w jej domu. Miała na sobie mundurek sławnej z muzycznych turniejów akademii Yesul. Czyżby Kim Kang Kyun spotykał się z tą dziewczyną? Może ona jest problemem, który prowadzi do kłótni między członkami Fallen Angels i prawdopodobnego rozwiązania grupy?
Wszyscy Yesul Boys patrzyli na mnie zaskoczeni.
– To ty jesteś na tym zdjęciu? – szepnął Yong, podając mi swój telefon. – Nie widać twarzy, ale twój dom i mundurek…
– O cholera! – syknęłam. – Wyślij mi to zdjęcie. I artykuł.
Skinął głową, a kiedy już je miałam wysłałam je do Kanga.
‘Ktoś nam wczoraj zrobił zdjęcie!’ – wysłałam mu wiadomość, ale mimo czekania kilka minut na odpowiedź nie otrzymałam jej.
– Ty buraku – warknęłam na telefon i zadzwoniłam do Kanga.
Nie odbierał.
– Ughh! – warknęłam. – Co za kretyn!
– Czy ty wyzywasz Ki…? – zaczął Yung.
– Nikt nie może o tym wiedzieć, jasne? – warknęłam.
Westchnęłam i odchyliłam głowę do tyłu, kładąc na czole dłonie zaciśnięte w pięści.
– Gdyby nie był takim głąbem, to bym za nim wtedy nie pobiegła.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że Yesul Boys mnie obserwują.
Usiadłam prosto, ale po chwili zgarbiłam się, opierając się dłońmi o siedzenie mojego krzesła, kładąc je między udami.
– Mam wyjaśnić co z nim robiłam, tak? – zapytałam nieco speszona.
– Kobieto, ty wiesz z kim ty byłaś!? – wrzasnął Hyo Hee.
– Cśśś – uciszyliśmy go wszyscy.
– Ja i Kang razem chodzimy na zajęcia śpiewu – powiedziałam pierwsze co przyszło mi na myśl. – On już ich nie potrzebuje, ale nasz nauczyciel i on zaprzyjaźnili się. Tam się przedwczoraj poznaliśmy i on przyszedł do mnie, kiedy wróciłam po szkole, bo zapomniałam czegoś.
– Kiedy ty tam byłaś? – zapytał Yung. – Wydawało mi się, że cały czas byłaś w domu, kiedy tu pierwszy raz przyjechałaś.
– Byłeś w szkole, więc pewnie mnie nie widziałeś – stwierdziłam.
Mam nadzieję, że uwierzą.
– Ale z ciebie szczęściara – powiedział Ji Woo. – Zazdroszczę.
Zaśmiałam się.
Na długiej przerwie mój telefon się rozdzwonił. Właśnie szłam z Yesul Boys na stołówkę, żeby oni mogli znów zaśpiewać. Dziś oni zaczynali, bo w końcu wczoraj pokonaliśmy Yu Rin.
– Kang?
~ Co to ma znaczyć!? – wrzasnął mi w ucho, kiedy odebrałam.
Odsunęłam telefon od ucha.
– Czy ty, aby nie chcesz tego zrzucić na mnie? – zapytałam, po chwili, kiedy głos Kanga nie rozbrzmiewał już w mojej czaszce. – Mogłeś się upewnić, czy ktoś cię nie śledzi.
Prychnęłam.
~ Mówiłem ci, żebyś nie prychała.
Yesul Boys przyglądali mi się z zaciekawieniem.
– Więc mi nic nie zarzucaj…
~ Ja się tylko zapytałem co to jest. Nie obwiniam cię, a więc ty nie mi mów, że jestem nieuważny. Nikt mnie nie śledził, jakbyś się dobrze przyjrzała, to zobaczyłabyś, że to zdjęcie zrobiono z przynajmniej pierwszego piętra jednego z domów naprzeciw twojego.
Milczałam. Miał rację.
– No tak – burknęłam. – Ale to nie moja wina. Mogłeś zmienić wygląd, wiesz jak…
~ Nie każdy potrafi w ten sposób zastosować magię. Ja uczę się walki i przygotowania w razie wojny, a nie zmiany wyglądu. Te lekcje są dodatkowe i chodzą na nie tylko dziewczyny.
– To zrób coś z tym zdjęciem – szepnęłam, żeby tamci nie słyszeli. – Powiemy, że to byłam ja, ale ten chłopak to kto inny. Mój kolega z dawnej szkoły. A w sumie i tak nie muszą o mnie wiedzieć. Jakby chcieli z nami porozmawiać to nawet wiem jakbym zareagowała widząc ciebie celebrytę.
~ Wczoraj dziwna, dziś straszna – stwierdził. – Ale możemy zaaranżować nasze spotkanie przed kamerami, jeśli tego będzie wymagać sytuacja, a ty możesz udawać, że mnie nie znasz.
– Przecież nie znam Kim Kang Kyuna – szepnęłam. – Tylko Kanga.
Westchnął.
~ W sobotę będzie koncert. Wprowadzę na niego ciebie i kogoś z twoich znajomych.
– A może pięcioro? – zapytałam z nadzieją.
~ Nie za dużo wymagasz? Przecież nie znasz mnie osobiście.
 – Proszę – powiedziałam błagalnie.
Weszliśmy na stołówkę, gdzie powitały nas okrzyki radości.
~ Co to za krzyki? Nie powinnaś być w szkole?
– Jestem w szkole. Zaczekaj moment. – Odjęłam telefon od ucha i przyłożyłam do piersi. – Chłopaki, ja idę obgadać ten artykuł – powiedziałam.
– Jasne, tylko wracaj szybko! – zawołał Hwa Yong, kiedy wróciłam się do wyjścia. – Ktoś musi nam kibicować.
– Mów – zwróciłam się z powrotem do telefonu.
~ Co u was w szkole tak głośno, jak na koncercie? – zapytał.
– Bo właśnie mamy długą przerwę, a zawsze na nich jest Voice Tournament.
~ Fakt, chodzisz do Yesul. Fajna szkoła.
– Nie mieliśmy mówić o czym innym?
~ Tak. A co do zespołu to nikt nie ma zamiaru go rozwiązać. Nasz prezes wpadł na pewien pomysł i wszyscy na niego przystaliśmy. Jeszcze dziś w sieci coś się ukarze, więc obserwuj.
– Dziwne – stwierdziłam. – Chyba jednak znam tego lidera.
~ Nie.
– Kiedyś poznam. Jego wredna część w końcu zaczęła o sobie mówić.
~ Załatwię to ze zdjęciem. Do zobaczenia jutro.
– Pa.
Gdy tylko się rozłączył, wróciłam przez wahadłowe drzwi do stołówki.
Muzyka właśnie ucichła i Yesul Boys zeszli ze ‘sceny’. Szkoda, że nie słyszałam jak śpiewali, ale z okrzyków tłumu odgadłam, że to Park Yu Rin wygrała dzisiejszą rywalizację.

*

– Ogłoszenie o castingu skończone – powiedział prezes Ahn, kiedy przyjechaliśmy po południu do naszego studia nagraniowego. – Można wysyłać. Umieściłem tam też wiadomość, dla magicznych istot, że casting jest dla nich. Oczywiście ludzie tego nie zobaczą – dodał z zadowoleniem, jakby zrealizował właśnie jakiś niecny plan.
Nie lubię, kiedy ludzie mówią oczywiste.
– Sieć szaleje przez to cholerne zdjęcie – westchnąłem, wciąż patrząc na niewyraźnie zdjęcie w telefonie, które wysłała mi Choi Shin Hye. – Ona wpadła na pomysł, że będzie udawać, że się nie znamy. Pewnie zemdleje jak za pierwszym razem…
– Zemdlała na twój widok? – zdziwił się prezes.
Wzruszyłem ramionami i rozparłem się na kanapie w jego gabinecie.
– Nie ważne co zrobi, ma być zwykłą fanką, która wariuje, gdy na żywo widzi gwiazdę i ma ją w zasięgu ręki. Proste.
– Tylko czy jej się uda? – zapytał Joong.
– Ale w końcu ją poznamy – powiedział uradowany Yun.
– Skoro zemdlała widząc mnie, to boję się, że dostanie zawału jak zobaczy was i umrze jak zobaczy nas razem.
Yun zaczął się śmiać.
– Gdy o niej tak opowiadasz to odnoszę wrażenie, że nas lubi bardziej niż ciebie – stwierdził Joong.
Sięgnąłem po leżący na stoliku między nami magazyn i rzuciłem w niego.
– Bo lubi was bardziej – przyznałem. – Jednak nie jako członów zespołu, a jako upadłych.
– Mówiłeś jej!? – wrzasnął Yun. – Dlaczego nie możemy jej poznać?
– Powinieneś wybrać jakieś liceum, żeby nie być już takim tępakiem, a nie się dziewczynami zajmujesz – powiedziałem.
– W tym artykule z waszym zdjęciem było napisane, że ona chodzi do Yesul, prawda? – zapytał Joong.
– To już wiem do jakiego liceum pójdę! – zawołał uradowany Yun.
– Cholera – burknąłem.

*

– Możesz mi wytłumaczyć o co z tym chodzi? – zapytała mama, rzucając mi gazetę pod nos, kiedy jadłam obiad po powrocie ze szkoły.
Na pierwszej stronie pisemka o celebrytach znajdowało się moje zdjęcie z Kangiem.
– Wczoraj wyszłam za nim z domu i ktoś nam zrobił zdjęcie – wytłumaczyłam. – Chcemy powiedzieć, że to nie był Kang i w zasadzie mnie nie zna i nigdy na oczy nie widział, ale nie wiem jak to zrobimy. On ma wszystko ustalić.
– Musicie być ostrożni. A jak się do niego zbliżysz to zabije. Nie chcę mieć takiego zięcia.
– Mamo! – pisnęłam, rumieniąc się.
W wieczornym wydaniu wiadomości, znów zobaczyłam tamto zdjęcie, zrobione przed moim domem. Przez cały czas rozmawiali o Fallen Angels, o Kim Kang Kyunie i o mnie.
– Wiadomość z ostatniej chwili – powiedział mężczyzna prowadzący program, kiedy miałam wyłączyć telewizor. – Zdjęcie, które miało przedstawiać Kim Kang Kyuna z prawdopodobnie jego dziewczyną to fałszywka. Reporterka ‘Plotka’, powiedziała nam, że zdjęcie zostało zrobione przed jej domem jej córce, która przytulała się ze swoim przyjacielem. Jak nam powiedziała ‘Jestem tak zwanym paparazzi, więc celebryta na pewno by mnie nie odwiedził i to w moim własnym domu. Skąd by wiedział, gdzie mieszkam?’ Tak więc, nie ma żadnych dowodów, które potwierdziłyby rozwiązanie grupy Fallen Angels.
– Mamo – zawołałam.
Odpowiedziała mi cisza.
– A no tak, przecież jest w pracy.
Uratowała Fallen Angels, ale zdradziła się. Kang już zapewne wie, że mama jest dziennikarką. Dziwne, że to wyjaśniła. Przecież w swojej pracy będzie musiała śledzić celebrytów i wyszukiwać skandale, a teraz właśnie sama jeden zażegnała.
Jesteśmy tu od wtorku, czyli trzeci dzień się kończy, a tu już o nas głośno w całym kraju.
Westchnęłam i wyłączyłam telewizor.
Gdy szłam na górę, mój telefon zaczął dzwonić.
Kang – mówił napis na wyświetlaczu.
– Kang? Oglądałeś wiadomości – stwierdziłam.
~ Tą kobietą, o której mówili była twoja matka? – zapytał.
– Na to wychodzi. Sama się dopiero dowiedziałam.
~ Poprosisz ją do telefonu? – zapytał.
– W pracy jest.
~ Pewnie na konferencji odnośnie cast…
Otworzyłam właśnie drzwi od mojej sypialni.
– Możesz powtórzyć? Nie słyszałam.
~ Mówiłem o konferencji.
– Może mi się wydawało, że coś jeszcze.
Po chwili wrzasnęłam.
~ Czemu tak wrzeszczysz? – zapytał niecierpliwie.
– Zaczekaj moment.
Podeszłam do drzwi balkonowych i odsunęłam firankę. Na moim balkonie stał Kyu Dong. Szybko otworzyłam drzwi, wpuszczając go do środka w towarzystwie zimnego nocnego i jeszcze zimowego powietrza.
– Co ty tu robisz? – zapytałam, zamykając drzwi.
– Widziałaś wiadomości?
– Tak.To moja mama. Pewnie zrobiła to, by ratować prace.
– A…
– Aaa! – zawołałam i przyłożyłam telefon do ucha. – Kang? Jesteś?
~ W porównaniu z tobą jestem uprzejmy i czekam, kiedy ktoś tak chce.
Prychnęłam.
~ Mówiłem ci, żebyś tego nie robiła. Ktoś do ciebie przyszedł?
– Tak, mój przyjaciel. Możemy porozmawiać jutro, kiedy spotkamy się na lekcji? – zapytałam.
~ Powiedziałaś mu, o mnie i o tym kim jesteśmy!?
– Nie wrzeszcz tak, przecież lekcje muzyki są dla mnie ważne – powiedziałam.
~ Muzyki…? Rozumiem. Porozmawiamy jutro. Do zobaczenia.
– Tak, pa.
Gdy się rozłączył, odłożyłam telefon na szafkę obok łóżka i usiadłam na materacu.
– Rozmawiałaś z Kim Kang Kyunem? – zapytał Kyu Dong.
Skinęłam głową i przechyliłam się do tyłu, kładąc na łóżku. Yung po chwili leżał obok mnie.
– Gdyby mama cię tu zobaczyła, zamknęłaby mnie w piwnicy na pół roku.
Zaśmiał się.
– Czyli, sprawa Kanga załatwiona? – zapytał.
– No. Jeszcze jutro do szkoły i mam z nim lekcje. Ach, w tę sobotę ty i Yesul Boys idziecie ze mną na koncert Fallen Angels, Kang nas wprowadzi o ile nie zmienił zdania.
– To super! – zawołał.


~*~

 Mam nadzieję, że nowi bohaterowie się podobają. Powiem, że to ta trójka jest tutaj ważniejsza niż koledzy Choi Shin Hye ze szkoły :P
Widzę w ankiecie dużo głosów, ale niestety w księdze gości mało was.Oczywiście ja nie zmuszam was do zakładania kont na google, ale fajnie by było gdyby ci już posiadający je wpisali się do księgi. Bym wtedy wiedziała, czy na pewno kontynuować tę historię.
Notki będą się od teraz ukazywały w każdy poniedziałek, o ile nic się nie wydarzy ;)

5 komentarzy:

  1. Jakoś tak szybko przeczytałam i mam niedosyt. Cały tydzień czekałam na notkę, a dziś o nie zapomniałam. Dobrze, że przez przypadek weszłam bo by mnie ominoł naprawdę bardzo ciekawy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko dziewczyno! Czy ty chciałaś, abym ja umarła na atak smiechu? Bo jeśli ta to prawie ci się to udało. No, po prostu nie mogę, to było... hm, trudno powiedzieć. Świetne? Cudne? Nie, to było genialne!!!! <3
    TYLE się działo. I ja chyba wiem czemu Yosuel Boys (jesli źle napisałam, wybacz) przegrali.
    *werble* Przegrali, bo Shin z nimi nie spiewała! Takie genialne to ^^
    Hm.,.. widać, że nie tylko ja zapomniałam o nowym rozdziale -> Malwi :*
    Ale ja moge wszystko wytłumaczyc. No, bo moja główka zajęta była myśleniem, nad tym co by tu napisać w nowym poście, a i tak stoję w miejscu. No, ale ty, piszesz coraz śmieszniej, em, to znaczy lepiej :)
    Tak! Ja się postaram i nic sie nie wydarzy, a notki będą co tydzień!
    A więc, jeśli nie usnęłaś to... będzie fajnie.
    Cóż, czekam na next'a i nie wiem czy życzyć weny, no ale ty chyba jej nie potrzebujesz, co? A jeśli tak to nadmiaru weny życzę
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie tylko ja się śmiłlam :)

      Usuń
    2. Ale o co chodzi? ^,^
      Pisze się Yesul :P
      Dziękuję za wenę i dobrze, że się śmiałyście, tak ma być! :D
      Malwina, jakbyś na GG weszła to byś wiedziała, że jest rozdział :P
      Dzięki za wszystko i w ogóle.
      Anika oczekuję szybko next u ciebie ;)

      Usuń
    3. Och u mnie to z next'em cienko jest :> Ale dla ciebie sie postaram.
      Yesul, oke, zapamiętam :)
      Malwina- co to znaczy śmiłlam? ^^

      Usuń