wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 8.


– Jesteśmy na miejscu – powiedział i zatrzymał samochód, gasząc światła i silnik. – Zaczekaj tutaj. Wyczuwam czyjąś moc.
– Co?
– Jeśli to wróg to uciekamy, jeśli Upadli to ich zabiję. A ty nie waż się wyjść z samochodu, bo stracisz moc. Jeśli podejdzie ktoś i będzie chciał cię zobaczyć to zakryj twarz, jasne?
– Tak! – zawołałam.
Wyszedł z samochodu.
Nagle wprost w oczy zaświeciło mi światło z lamp samochodu stojącego naprzeciw Audi, którym tu przyjechaliśmy. Szybko zakryłam twarz włosami, ale tak, żeby widzieć co się dzieje na zewnątrz samochodu.
Na tle tego światła zobaczyłam czarną sylwetkę Kanga. Po chwili zbliżyły się do niego dwie inne, które właśnie wysiadły z samochodu naprzeciwko nas.
Jedna z tych nieznajomych sylwetek chciała tu podejść, ale Kang wystawił rękę i zatrzymał ją.
Rozmawiali o czymś, ale słyszałam tylko stłumione szmery, więc lekko uchyliłam okno.
– Mówiłem wam, że nie teraz. Nawet nie dacie mi pomóc jej oswoić się ze swoją mocą. Nie…
– Daj spokój Kang! – zawołał jakiś znajomy głos.
– Han Yun Jae? – szepnęłam.
– Ty – powiedział Kang. – Jesteś już dorosły i straszy od nas, więc dlaczego zachowujesz się jak dziecko? Upodabniasz się do Yuna, czy co?
– Ej no! – zawołał Yun.
– Bo chcę wiedzieć, czy zmienisz ją w swoją kopię tak jak pierwszego podopiecznego, czy wręcz przeciwnie.
Kolejny znajomy głos. Czyżby Lee Joong Kyung?
– Daj nam ją chociaż zobaczyć, co? – zapytał Yun Jae.
– Nie – powiedział stanowczo Kang. – Kiedy powiem, że poznacie ją na koncercie to się odczepicie?
Yun Jae pokiwał energicznie głową i zaczął lekko podskakiwać.
– Jesteś wspaniały, Kang!
– Tylko spróbujcie mnie znowu śledzić, a zabiję – warknął. – Powiem Mi Ko, że mnie wkurzacie.
Cała trójka wzdrygnęła się.
Mi Ko? Ciekawe o kim mowa?
Kang zaczekał, aż tamci wrócą do auta i odjadą, zanim usiadł znów obok mnie. Kiedy przejeżdżali obok mnie, odwróciłam głowę w drugą stronę, żeby nie widzieli mojej twarzy.
– Mówiłem ci, żebyś zważała na myśli, bo ktoś może je podsłuchać – powiedział, zapinając pas, po czym ruszył.
– Czy mi się zdaje, czy ty zawsze czytasz w moich myślach? – zapytałam zawstydzona.
Myśli są, tak myślę, dość intymne i chyba nikt nie powinien w nie ingerować, ani ich czytać, prawda? Bo co jak sobie myślę jak wyglądałabym w jakimś ciuchu, lub bieliźnie, a tu facet czyta moje myśli?
Mimowolnie wyobraziłam sobie, siebie w skąpej czerwonej koronkowej bieliźnie. Potrząsnęłam szybko głową, żeby ten obraz znikł.
– Nie zawsze, ale gdy dotrą do mnie słowa, lub imiona to wtedy zaczynam. Można powiedzieć, że mój umysł jeśli chodzi o cudze myśli jest tylko uśpiony, a nie wyłączony, więc gdy słyszę swoje imię to wtedy wskakuję na tryb online.
Zaśmiałam się.
– Zabawna definicja.
– A tak na marginesie, to ty nosisz taką bieliznę? – zapytał, zerkając na mnie kątem oka.
– Co!? – wrzasnęłam zszokowana.
– Tylko pytam.
– Czytałeś moje myśli! – wrzasnęłam.
– Nie krzycz tak, bo…
– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytałam ze łzami w oczach. – To było…
Rozpłakałam się na dobre.
Kang zwolnił i zjechał na pobocze.
– Hej – powiedział przepraszająco. – Nie czytałem…
– Zostaw mnie! – wrzasnęłam i po niezdarnym odpięciu pasa wyskoczyłam z samochodu, po czym zaczęłam uciekać. Nie wiem gdzie biegłam, bo nawet nie znałam tej okolicy, ale wybrałam kierunek przeciwny do naszej jazdy samochodem.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi, więc przyspieszyłam ocierając oczy.
– Shin Hye! – zawołał za mną Kang.
On jako Mag, tak po prostu wdarł się do mojego umysłu i zobaczył tamten obraz. Żaden zwykły chłopak by tego nie zrobił, bo jak? A on? Jeszcze nikt nie widział mnie w tak skąpym stroju jak bielizna. Nawet w stroju kąpielowym, ponieważ nie lubię wody i nigdy nie chodziłam na basen, ani nie jeździłam nad morze, czy jezioro.
Po chwili poczułam jego ręce zaciskające się na moim brzuchu. Zatrzymał mnie przyciągając do siebie. Objął mnie ramionami od tyłu, chowając twarz między moją szyją, a ramieniem.
Zaczęłam się wyrywać i piszczeć, ale jego uścisk się nie rozluźnił. Po kilku minutach walki zrezygnowałam i szlochałam w jego ramionach. A to tylko dlatego, że mam świra na punkcie mojego ciała i nie lubię go pokazywać. Już samo chodzenie w krótkiej spódniczce od mundurka należącej do Kyu Ding jest dla mnie katorgą.
– Zobaczyłem ten obraz, tylko dlatego, że nie potrafisz jeszcze zablokować swoich myśli – szepnął. – Jeśli się tego nie potrafi, a ktoś ma otwarty umysł na myśli innych to im bardziej starasz się ukryć jakąś myśl przed tą osobą to ona zostanie do niego wysłana jeszcze wyraźniejsza gdybyś nie starała się jej mi pokazać.
– Ale… – zaczęłam, jednak nie mogłam pokonać łez.
– Spokojnie. Nie będę wykorzystywał tego obrazu przeciw tobie.
– Nie rozumiesz…
– Słyszałem, dlaczego tak zareagowałaś – przerwał. – Nic nie mów.
Trwaliśmy tak przytuleni przez dłuższą chwilę. Jednak w końcu obróciłam się do niego przodem i wtuliłam w jego kurtkę.
– Już trzeci raz jesteś w moich ramionach – stwierdził.
– Czasami potrafisz być fajny, ale właśnie to zepsułeś – stwierdziłam śmiejąc się, po czym pociągnęłam nosem.
– No dobra, już przestań. – Pokręciłam głową. – Jesteśmy prawie przy wytwórni Fallen Angel, ktoś może się tu kręcić.
Błyskawicznie się od niego odsunęłam.
– Jak to przy wytwórni? – zapytałam zaskoczona. – Tej wytwórni, gdzie nagraliście Love, Third World War i… i…
– Tak, dokładnie ta wytwórnia. Chodźmy już, bo nie zdążymy wrócić na czas.
– Nie wracam! – wrzasnęłam i uszyłam biegiem w stronę wytwórni. – Pokaż mi ją!
– Przypominam którego mnie znasz, a który jest nieosiągalny.
– Kang poszedł do domu, a przechadzając się po Seulu, spotkałam Kim Kang Kyuna.
– Jesteś niemożliwa! – zawołał za mną. – Wracajmy do samochodu, podjedziemy…
– Nie, bo mnie gdzieś wywieziesz.
Wybiegłam zza zakrętu przed wjazdem do ogromnego w większości szklanego budynku.
Teraz, kiedy nie oślepiały mnie już światła reflektorów, widziałam dokładnie jego zarys na tle nocnego nieba. Była to piękna budowla stylu modernistycznego.
– To ty idź próbuj się dostać do środka, a ja przyprowadzę samochód – powiedział Kang i zaczął odchodzić.
– Chcesz mnie zostawić? – zapytałam, odwracając się do niego ze smutkiem w oczach.
– Idź, ja zaraz wrócę, bo i tak zostawiłem otwarty samochód, a nie jest mój, więc nie chcę, żeby go ukradli.
Prychnęłam.
Wskazał na mnie palcem, grożąc mi.
Pokazałam mu język i usiadłam na murku, okalającym podświetlany prostokątny zbiornik z wodą z niewielkimi fontannami przebiegającymi w linii prostej, przez jego środek.
Po kilku minutach, kiedy już zaparkował Audi na podjeździe przed drogą do wytwórni, ruszył dużymi krokami w stronę budynku. Myślałam, że wejdziemy jakimś bocznym wejściem do głównego holu, ale nie weszliśmy tam nawet głównym wejściem.
Kang poprowadził mnie do jakichś czarnych drzwi i dosłownie wrzucił do środka. Za nimi znajdował się długi ciemny korytarz. Gdy tylko Kang zamknął za nami drzwi zrobiło się ty tak ciemno, że nie widziałam swoich dłoni, podnosząc je na wysokość twarzy.
– Kang? – zapytałam, bo było tu zbyt cicho.
Gdy tylko się odezwałam nad naszymi głowami pokazała się niewielka kula. Wyglądała jak szklana, a w jej wnętrzu znajdował się niewielki płomyk ognia. Mama już coś takiego mi pokazywała. Wyczarowywało się je, kiedy brakowało światła lub ciepła, a wielkość zależała od tego, który ją stworzył. Płomień w kuli nie był jednak otoczony szkłem, a powietrzem, które podtrzymywało ogień i trzymało w ryzach, aby niczego nie podpalił.
– Kula ognia! – zawołałam.
– Widziałaś już taką? – zapytał Kang. – Idź za nią.
Pokiwałam głową.
– Mama przecież jest magiem.
Zaśmiał się.
– Wciąż zapominam.
Kula doprowadziła nas do windy o drzwiach tak srebrnych, że odbijaliśmy się w nich w świetle ognia. Winda zawiozła nas w dół. Bardzo daleko, mam wrażenie, ponieważ jechaliśmy długo.
– Gdzie jesteśmy? – zapytałam, kiedy winda zatrzymała się.
– Jesteśmy w mojej sali treningowej. – Drzwi rozsunęły się, a moim oczom ukazał się ogromy hol jakby wykuty w granicie. – W wielu miastach na Ziemi… – zamyślił się na moment Kang. – Pod wieloma miastami na Ziemi zbudowano podziemne kwatery, gdzie szkolili się obdarzeni talentami ludzie. Tu gdzie teraz stoi wytwórnia, stał niegdyś ogromu dworek. Nazywało się go Dworem Mroku, ponieważ powstał w czasach mrocznych i strasznych. Na Ziemi było wiele Dworów Mroku, ale ostało się tylko kilka, gdzieś w środkowej Europie. Jednak Podziemne Kwater pozostały. Są to miejsca, gdzie można się teleportować do każdego innego portalu na Ziemi, ale tylko z Głównej Kwatery można się teleportować na Ignis.
A więc w taki sposób dostanę się do szkoły. Mama nic mi nie mówiła o Kwaterach.
– A to tutaj? – zapytałam, kiedy szliśmy w głąb holu. – To nadal jest Kwatera?
– Tak. Mamy tu portal, ale rzadko go używamy. W zasadzie tylko ja, Joong i Yun z niego korzystamy, kiedy dostajemy się do Kwatery Głównej, a stamtąd do szkoły.
Mruknęłam zaskoczona.
– Jak to jest? – zapytałam.
– Hmm?
– Kiedy się teleportujesz?
– Nie lubię tego uczucia. Tak jakby wszystkie wnętrzności pozamieniały się miejscami ze sobą, a później błyskawicznie wróciły na swoje. Wielu po pierwszej teleportacji wymiotuje.
Zmarszczyłam nos, zniesmaczona.
– To ja nie chcę.
– Najpierw będziesz miała kurs przygotowawczy, a w szkole będziesz uczyła się teleportować bez użycia portalu lub kryształu.
– Kryształu?
– Żółty kryształ, jeden z dziesięciu. Sprawia, że możesz się gdzieś przenieść, ale odległość zależy od wielkości lub nasycenia koloru tego kryształu. Dzięki takim kryształom działają portale. Podobno wpadł na to młodszy ode mnie o rok chłopak, który cofnął się w czasie i stworzył takie portale w stolicach każdego państwa na świecie.
– Naprawdę? – zamrugałam szybko. – Jest ode mnie starszy tylko o dwa lata? Nie wieże – dodałam kręcąc głową.
– To ty nawet wiesz ile ja mam lat? – zapytał Kang, a jego jedna powieka zaczęła drgać.
– No – przyznałam ożywiona. – Urodziłeś się dwudziestego pierwszego sierpnia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego czwartego roku, co znaczy, że za sześć miesięcy bez jednego dnia, skończysz dziewiętnaście lat.
– Wiedziałem, że fanki mogą być straszne, ale nie wiedziałem, że ich wiedza o swoich idolach będzie tak przerażająca – stwierdził patrząc w przestrzeń.
Weszliśmy w jakiś boczny korytarz, a stamtąd do pokoju, wyglądającego jak pokój kontrolny w studiu nagraniowym.
– Tu nagrywacie piosenki!? – zawołałam i podbiegłam do stołu, ale tutaj nie było tych przycisków i innych wajch jak w takim studiu. Tu były dziwne migające diody, kilka czarnych ekranów i inne dziwne rzeczy.
– To miejsce nie jest w żaden sposób związane z naszą działalnością jako Fallen Angels.
– Dlatego mnie tu przyprowadziłeś – burknęłam i usiadłam w jednym z obrotowych foteli.
Spojrzałam na czarny ekran, zajmujący prawie całą ścianę nad panelem kontrolnym.
– Jak dużo o mnie wiesz? – zapytał, siadając obok w drugim fotelu.
– O tobie nic, a Kim Kang Kyuna nie znam – powiedziałam.
– A jak dużo wiesz o nim?
– Dużo – stwierdziłam, przypominając sobie wszystkie fakty o nim, których wyuczyłam się na pamięć jakiś rok temu, kiedy zaczęłam słuchać Fallen Angels.
– A co takiego? – zapytał.
– To zależy co chcesz wiedzieć.
– Gdzie się urodziłem.
Wzruszyłam ramionami.
– Gdzie urodził się Kim Kang Kyun? – poprawił swoje pytanie.
– W swoim rodzinnym domu w Seulu – powiedziałam od razu. To było proste pytanie. – Nie wiem gdzie to jest.
Zdjął z głowy czapkę, po czym poprawił naelektryzowane włosy.
– Dobrze – stwierdził. – Rodzeństwo?
– Młodsza siostra, teraz… – Policzyłam na palcach. – Teraz będzie miała siedemnaście lat.
– A jak się nazywa?
– Nigdy nie podano tego do wiadomości publicznej i nie widomo tylko ile ma lat.
– No dobrze. A rodzice?
– Brak danych. Krążą plotki, że nie żyją, ale to tylko…
– To nie są plotki – przerwał mi.
Patrzyłam na niego zaskoczona. Jego wyraz twarzy pozostawał spokojny, beż żadnych emocji.
– Jak to? – zapytałam.
– Zginęli dwa miesiące temu podczas Walki Końca Świata – wytłumaczył i zdjął kurtkę.
On właśnie powiedział coś o sobie!
Shin Hye, nie myśl o nim przy nim.
– Przykro mi – powiedziałam i położyłam swoją dłoń na jego, spoczywającej na udzie.
– Nie –powiedział, patrząc mi w oczy. – Niech nie będzie ci przykro. Trzeba żyć dalej, co?
– Ym… Yhm.
Skinęłam głową.
– A co to jest Walka Końca Świata? – zapytałam, zabierając swoją dłoń.
– Świat miał zniknąć dwudziestego pierwszego grudnia dwa tysiące dwunastego roku, prawda?
Pokiwałam głową.
– I tak było – przyznał. – Ziemia zaczęła wariować, a zło wypełzło z jej najciemniejszych zakamarków. Wtedy stoczyła się walka, między dobrem a złem. Na nasze szczęście wygraliśmy i udało nam się powstrzymać proces samozniszczenia Ziemi. Nie pamiętasz tego, ponieważ wszystkim ludziom i obdarzonym talentami, których moce się jeszcze nie uwolniły usunięto pamięć i ożywiono tych, którzy zginęli.
Patrzyłam na niego z rozdziawionymi ustami. Kiedy skończył mówić sięgnął pod moją brodę i zamknął mi usta.
– Rozbierz się – nakazał.
– Hee!? – wrzasnęłam i odsunęłam się od jego wyciągniętej dłoni.
– Proszę cię, nie wyobrażaj sobie mnie z tobą w takiej sytuacji – powiedział kładąc rękę na czole, opierając łokieć na stole kontrolnym. – Mówiąc ‘rozbierz się’ myślałem o kurtce, bo jest tu za gorąco, żeby w niej siedzieć.
Po chwili zdjęłam kurtkę i zawiesiłam ją na oparciu fotela.
To co sobie wyobraziłam było straszne i zaskakująco realne. Ja i Kang zdejmujący powoli ubrania. Ja siedząca na kolanach Kanga, patrząc wprost w jego piękne czarne oczy, no i oczywiście pocałunek…
– Po co tak właściwie tu przyszliśmy? – zapytałam. – Bo jak na razie wciąż rozmawiamy.
– Jeśli pozwolisz to chciałbym z tobą porozmawiać nie używając do tego żadnych słów – powiedział.
Spojrzałam na niego pytająco.
– Zamknij oczy – nakazał.
Przełknęłam ślinę, ale tak zrobiłam.
– Oddychaj powoli i głęboko. Uspokój swoje zmysły, a następnie wyrzuć z umysłu wszystkie niepotrzebne dźwięki jakie do ciebie dochodzą poza moim głosem.
Zaczęłam oddychać miarowo i powoli. Z początku nie słyszałam oddechy Kanga, ale po chwili wyłapałam go. Zsynchronizował się z moim tak, że ledwie go słyszałam. Zaczęłam rozluźniać mięśnie. Nogi, ręce, tułów, ramiona. Zaczęłam odpychać od siebie dźwięk cichego burczenia i klikania konsoli. Słyszałam tylko swój własny oddech.
– Kang? – zapytałam, nie otwierając oczu. – Ty oddychasz?
– Skup się. Zaraz złapię cię za ręce, więc połóż je wierchem do góry na udach.
Zrobiłam tak i znów się rozluźniłam.
Po chwili wyczułam dotyk dłoni Kanga na moich. Wzdrygnęłam się, ale po chwili nie zwracałam już uwagi na ten gest.
– Zacznij słuchać uderzeń swojego serca – powiedział Kang. – Uspokój je.
Nic nie słyszałam, ale gdy trwaliśmy tak w ciszy poczułam przyspieszone bicie mojego serca. Odetchnęłam głęboko i uspokoiłam jego bicie.
– Odepchnij od siebie też ten dźwięk. Zacznij wyczuwać dźwięki.
Zacisnęłam mocniej powieki, a po chwili ujrzałam przed sobą Kanga.
~ No nie, znów zaczynam go sobie wyobrażać – mruknęłam z niezadowoleniem, po czym prychnęłam.
~ Witaj, Shin Hye – powiedział Kang.
Potrząsnęłam głową, żeby odgonić jego obraz, ale to nic nie dało.
~ Czemu nie znikasz? – zapytałam.
~ Bo nie jestem twoim wyobrażeniem – wytłumaczył. – Jesteśmy wewnątrz twojego umysłu.
~ Co?
~ Dobrze słyszałaś. Skupiałaś się dostatecznie mocno, aby znaleźć się w tym alternatywnym świecie stworzonym przez ciebie. Przyznam, że masz pusty umysł – stwierdził i kucnął.
Zaczął pisać palcem po podłodze.
Wszystko tutaj było czarne, ale mimo braku światła widziałam Kanga doskonale. Nie widziałam żadnych ścian, czy sufitu, ale zakurzona podłoga było widoczna doskonale.
~ Sam jesteś pusty – powiedziałam.
~ Brudno – stwierdził, prostując się.
Podeszłam do niego, więc pokazał mi swój palec.
~ To naprawdę jest mój umysł? – zapytałam rozglądając się.
~ Tak, ale możesz go kreować jak chcesz. Po przemianie umysł każdego wygląda tak samo jak twój teraz. Jest się wypłukanym z negatywnych uczuć, a w tej chwili nie odczuwasz też żadnych pozytywnych, więc nic tu nie ma. Ale nie rozumiem dlaczego ten kurz tu jest.
Spojrzałam na podłogę i skupiłam się, aby kurz zniknął. Po chwili widziałam już nas odbijających się w błyszczącej podłodze.
~ Jaki kurz? – zapytałam.
Zaśmiał się. Nie usłyszałam tego. Bardziej wyczułam.
~ Chcesz zobaczyć co się w tobie kryje? – zapytał.
Skinęłam głową.
~ Wyobraź sobie wydarzenia ze swojego życia w formie obrazów.
Najpierw stworzyłam trzy ściany. Ta wąska za nami była pusta. A te po bokach miały kolor foteli z naszego salonu w domu i wisiały na nich telewizory plazmowe? Nowoczesna dość jestem.
W pierwszym telewizorze znajdowałam się ja wsiadająca na swój pierwszy rowerek z czterema kółkami. Miałam wtedy siedem lat.
Drugi przedstawiał mnie i Izumiego kradnących ciastka z kuchni mojej mamy w naszym domu w Japonii. Po chwili mama odwracała się i widząc pustą blachę krzyczała na nas, mimo iż nie wiedziała gdzie się schowaliśmy.
Powoli zaczęliśmy iść z Kangiem wzdłuż tych ścian, których koniec niknął w mroku, ale z każdym naszym krokiem pokazywały się nowe fragmenty ścian i kolejne plazmy. Te za nami jednak nie znikały.
Trzeci telewizor pokazywał mój pierwszy upadek z drzewa w ogrodzie Izumiego.
Pierwszy dzień szkoły w nowej podstawówce.
Pierwszy dzień gimnazjum i radość, że będziemy z Izumim w tej samej klasie jak w podstawówce.
Pierwszy dzień liceum. Znów w tej samej klasie.
Pierwsze Walentynki, na które przyniosłam Izumiemu pudełko własnoręcznie zrobionych czekoladek, które były okropne, ale Izumi zjadł je bez sprzeciwów, chodź jego mina mówiła wszystko.
Udawanie przed mamą, że się uczymy, a tak naprawdę ja i Izumi graliśmy w Tekken.
Dzień w którym Yue bije się z chłopakami na dziedzińcu szkolnym, a Izumi i ja przypatrujemy się temu zszokowani razem z resztą zaskoczonych uczniów.
Poznawanie ludzi z klasy.
Wybór Sasaki na Przewodniczącą.
Pierwsze wakacje w liceum i znów granie na konsoli z Izumim.
Festiwal kultury.
Przygotowanie czekoladek  na walentynki z ulubionymi smakami Izumiego.
Podarowanie mu czekoladek następnego dnia.
Yue każąca Izumiemu odprowadzić mnie do domu.
To co się wydarzyło na balkonie w szkole, gdy prawie mnie pocałował.
Park niedaleko mojego domu i chowanie się za drzewami. Błogi stan i…
Ostatni ekran przedstawiał leżącego w kałuży krwi Izumiego, mnie jak do niego podbiegami i biorę w ramiona, a później całuję go i kładę się obok.
~ Salanghae – rozbrzmiał wokół nas, jak z głośników, głos Izumiego.
Przerażona puściłam dłonie Kanga.

~*~

Wybaczcie, że nie dodałam wczoraj notki, ale byłam czymś tak pochłonięta, że zapomniałam ^-^
Ale notki, chyba będę dodawać we wtorki jednak, bo w szkole mam dogodne warunki, a w domu nie zawsze mam do tego sposobność :P
Dziś zakończyłam dodawać drugi rozdział ;)

10 komentarzy:

  1. Nie wiem co napisać. Nigdy nie wiem co napisać jak jest smutne zakończenie, ale też jest śmiesznie. Jakie ona ma myśli. Na szczęście ja nie mam takich myśli i nikt mi w nich nie czyta (choć takiego jednego ktosia o to podejrzewam). Ja do wtorku na nowy rozdział nie doczekam. Tak na zakończenie -jak zwykle CUDOWNE. No i to chyba tyle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie ona ma myśli? I kto ci czyta w myślach? ^^

      Usuń
    2. Nie jestem pewna czy ty to opowiadanie pisałaś.

      Usuń
  2. Ciesz się, bo zamierzam napisać kolejny długgiiiiiiii komentarz :)
    tak, więc na poczatek sprawa z rozdziałem. Trochę się martwiłam, że nie dodałaś go wczoraj, ale to wyjaśnienie mi wystarcz. Nie będę ci grozić, typu : dodaj rozdział w poniedziałek, bo coś sobie zrobię :P Wystarczy mi, że będą raz w tygodniu, dzień nie ważny.
    Ojej, Kangu mój :*
    Hm, śmiem twierdzić, że Yun i Lee są magami, upadłymi. E, zaraz. Czy o tym nie było juz kiedyś? -.- Moje pamięć ^^
    Druga, mądra myśl, jest taka, że jak Kang czyta w myslach jest bardzo smiesznie :D Hehe, ale skąd ten pomysł z bielizną?
    Wytwórnia płyt? Sala treningowa? Ja nie ogarniam tych twoich pomysłów. ^^
    Jej, też chciałabym zobaczyc co mam w swojej makówce. U mnie na pewno nie bylo by tyle kurzu. Z pewnością pełno nie potrzebnych gratów.
    Hm... Izumi. Moje przypuszczenia co do niego sa takie. Albo jest magiem i właśnie sobie ozyl, albo też Kang go ożywił, albo jakaś zła moc przywołala go do życia, albo po prostu chciał ... chwilkę... o! Albo po prostu chce jej w jej głowie przekazać ostatnią wiadomośc. Uch! Pewnie nie trafiłam co?
    A! Walka Końca Swiata? Tym mnie dobilas -.-Czyli z tego wynika, że zostałam ożywiona, nie?
    No i to by było na tyle ;>
    Czekam na next i weny
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pomysł z bielizną wpadła moja koleżanka i jeszcze będzie wspomniana, ale to później :P
      Wytwórnia zespołu, tak gdzie nagrywają piosenki, opracowują układy do teledysków, piszą muzykę i słowa i takie tam związane z zespołem xD A sala treningowa to pod wytwórnią i była tam zanim postawiono budynek wytwórni.
      A Izumi to jedna wielka zagadka i nic o nim nie powiem. A Kang nie jest bogiem, więc nie może wskrzeszać :P Ja wiem, że on jest zajebisty, ale nie aż tak xD
      Walka Końca Świata, to tak, zostałaś zabita i cię wskrzeszono i wymazano pamięć, ale ty nic o tym nie wiesz, więc Ćśśś :*
      Dziękuję za wenę ^_^

      Usuń
    2. No weź. JA musze wiedzieć o co chodzi z Izumim. Nie wytrzymam do nastepnego wtorku
      Nic nie wiem, nic nie pamiętam :P

      Usuń
    3. A kto powiedział, że to będzie w następny wtorek :P
      Czytelników mi zbieraj (ja wiem, że gadałaś o mnie innym, że jestem kosmitą, ja wiem, bo mam super moce :P) :*

      Usuń
    4. Ta, a te super moce to przypadkiem nie maja na imię Malwina? :P
      Za dobrze znam Malwi :*

      Usuń
    5. Ale o co ci chodzi? :P
      Bez takich w komentarzach, tylko opinie o notce, bo tu się archiwum gg robi xD

      Usuń