– Nie! – wrzasnęłam, puszczając
dłonie Kanga.
Czerwonowłosy patrzył na mnie zszokowany.
– Ty… To dlatego tu… Dlatego się
przeprowadziłyście? – zapytał.
Opuściłam głowę i zacisnęłam
dłonie na brzegach siedziska fotela.
– Miałam nadzieję do tego nie
wracać – powiedziałam. – Możemy o tym nie rozmawiać?
– Nie wyrzucaj mnie ze swojego
umysłu tak gwałtownie – powiedział po dłuższym milczeniu, dzięki bogu zmieniając
temat. – Jeśli już chcesz, żebym go opuścił po prostu wskaż mi drzwi lub
powiedz, ze mam wyjść. Głowa mnie teraz boli.
– Przepraszam – szepnęłam.
– Myślę, że na dziś starczy
grzebania w twojej pamięci – stwierdził. – Teraz wejdź tam i użyj swojej magii.
Wskazał mi na ciemny ekran na
ścianie.
– Hee? – zdziwiłam się. – Mam
wejść w ekran? – zapytałam głupio.
– To nie jest ekran, a okno. Za
nim jest sala do treningu mocy. Prowadzą tam te drzwi – teraz wskazał na coś za
mną, na ścianie obok konsoli. Odwróciłam się i zobaczyła drzwi. – Tylko zdejmij
buty.
– O –
powiedziałam. – No dobrze.
Zdjęłam trampki i podeszłam do
drzwi. Gdy je otworzyłam, zobaczyłam
przed sobą ziejącą czernią pustkę.
– A dostanę jakieś światło? –
zapytałam, błagalnie spoglądając przez ramię na Kanga.
Kang uniósł w uśmiechu jeden kącik
i nic nie zrobił. Zrezygnowana zaciskając mocno powieki wystawiłam stopę do
przodu, żeby wybadać podłoże, ale nic nie wyczułam. Pisnęłam z przerażenia i
przytrzymałam się mocno futryny. Odwróciłam się tyłem do pomieszczenia i
spróbowałam wyczuć coś niżej niż podłoga w pokoju z konsolą i na coś
nastąpiłam.
– Tam są schody – powiedział nagle
Kang, a ja rozluźniłam uścisk na futrynie i ześlizgując się ze stopnia spadłam
w dół.
Wrzasnęłam, ale po kilku sekundach
urwałam, kiedy wylądowałam na czymś miękkim, a wokoło rozległ się głośny
dźwięk, jakby uderzenia palcami w klawisze fortepianu.
Otworzyłam oczy, a wtedy
zobaczyłam mocne światło.
Usiadłam i rozejrzałam się.
Światło wydobywało się z podłogi w
miejscu gdzie siedziałam i gdzie prędzej leżałam, ale te już zanikało.
– Wow! – zawołałam i nacisnęłam
podłogę przed sobą.
Znów pokazało się światło.
– Żyjesz? – zapytał Kang.
Spojrzałam tam, gdzie spodziewałam
się zobaczyć drzwi, czyli jakieś dwa metry nade mną, ale w rzeczywistości były
jakieś pięć.
– Mogłeś mi powiedzieć o co z tym
chodzi, a nie ja się mam bać.
Prychnęłam.
– Mówiłem już coś na ten temat.
Przewróciłam oczami.
– Co ja mam właściwie robić? –
zapytałam, wstając.
Gdy znów spojrzałam w górę na
Kanga, on przestąpił noga w ciemność i skoczył w dół. Gdy tylko wylądował, znów
rozległ się dźwięk klawiszy fortepianu, ale ta melodia była ładna, chodź
krótka.
Pokój był duży i w całości
wyłożony białym pluszem. Podłoga była miękka. Jednakże przy zwykłym kroku nie
zapadała się w ogóle, tylko przy mocniejszym uderzeniu.
– Pomieszczenie to zostało
stworzone specjalnie dla mnie przy użyciu magii Magów. W szkole jest wiele
takich sal, a ta jest jedyną na Ziemi. W ten miękki materiał na ścianach
wpleciono czujniki magii. Wystarczy uderzenie, aby rozświetlić światło i dźwięk.
Wydałam dźwięk zaskoczenia.
– A dlaczego, kiedy upadłam to się
aktywowało? – zapytałam, spoglądając na podłogę. Z miejsc, gdzie spoczywały
nasze stopy wciąż wydobywało się światło, a to gdzie upadłam już prawie
zanikło.
– Ponieważ nieważne co robisz to twoja
magia w niewielkim stopniu się z ciebie wydobywa. Ja jeszcze nie potrafię
kontrolować swojej mocy na tyle, aby powstrzymać jej wydobywanie się na
zewnątrz. To dlatego podłoga się zaświeciła i wydobył się dźwięk.
Zaśmiał się.
– Hmm?
– Musze przyznać, że cię
okłamałem.
– Hee? – zdziwiłam się. – Kiedy?
– Powiedziałem ci dzisiaj, że to
miejsce nie jest w żaden sposób związane z działalnością zespołu, ale to
nieprawda.
– Jak to?
– To w tym pokoju powstała muzyka
do piosenki Fall in Love – powiedział, patrząc na mnie z uśmiechem.
Wytrzeszczyłam na niego oczy,
lekko rozchylając wargi.
Przełknęłam ślinę, wciąż na niego patrząc.
– Powiedz mi w jaki sposób mam
oddziaływać mocą na te ściany? – zapytałam po chwili.
– Wystarczy, że skupisz swoją moc
w dłoniach i wycelujesz ją w odpowiedni punkt na ścianie.
Skinęłam głową, na znak, że
rozumiem.
– Ta ściana – wskazał na tę
znajdującą się naprzeciwko drzwi. – jest jak fortepian. Podłoga też. A klawisze
znasz?
– No oczywiście.
– Więc połowa za nami – stwierdził
z zadowoleniem. – A teraz kumulowanie mocy w dłoniach. Usiądźmy – nakazał.
Usiedliśmy po turecku naprzeciwko
siebie.
– Kumulowanie kuli plazmy nie jest
łatwe, ale dużo łatwiejsze niż zmaterializowanie mocy w formie kuli. Można ją
zawsze przekształcić w jakiś żywioł, ale to jest jeszcze trudniejsze niż
plazma. Najłatwiej jest z kulą napięcia, więc taką też spróbujesz dziś zrobić.
Patrzyłam na niego z
niedowierzaniem.
– Dobrze, że uwzględniłeś
‘spróbujesz’ – powiedziałam, po czym zaśmiałam się nerwowo.
Kang złożył dłonie jak do
modlitwy, a następnie powoli odsuwając je od siebie, wciąż jednak pozostawiając
je złączone opuszkami palców, spojrzał na to czego ja jeszcze nie widziałam,
ale to już tam było, ponieważ słyszałam cichy szum. Po kilku sekundach między
dłońmi Kanga pokazała się maleńka święcąca biała kulka, która syczała
wyrzucając z siebie małe niebieskie błyskawice, które zaraz do niej wracały.
Zrobiłam głuche ‘wow’ i patrzyłam
zaskoczona na elektryczną kulkę, która powiększyła się do rozmiarów piłeczki golfowej.
– Kulę tę można powiększyć do
większych rozmiarów, ale już taka może nabroić szkód – wytłumaczył.
Przechyliłam się do tyły, żeby odsunąć się od jego dłoni. – Nie bój się, ciebie
nie zrani. Gdyby któreś z nas nią teraz dostało to w miejscu gdzie dotknęłaby
skóry czulibyśmy mrowienie do dwuch, może trzech godzin.
Zmarszczyłam nos, a Kang widząc to
zaśmiał się.
– Co? – zapytałam.
Wzruszył ramionami i rozwarł
palce, a kula wyleciała w przestrzeń pokoju, przelatując tuż obok mojego
prawego ucha i zaczęła uderzać w ścianę za mną. Przy tym ściana zaczynała
świecić i wokół nas zrobiło się jaśniej. Przy każdym uderzeniu rozlegał się
nowy dźwięk. Była to zagrana na gitarze klasycznej melodia do Fall in Love,
piosenki Fallen Angels.
Patrzyłam na Kanga zaskoczona, a
po chwili z uśmiechem na ustach zaczęłam nucić tę samą melodię, którą wygrywał
Kang za pomocą kuli napięcia.
Zaśmiałam się kiedy przestał.
– Teraz ty – nakazał. – Za
pierwszym razem ci pomogę, później będziesz próbowała sama, jasne?
Skinęłam głową.
Kang wyciągnął swoje dłonie do
mnie, więc podałam mu swoje. Złożył mi je jak do modlitwy, palcami wycelowane w
niego i nakrył je swoimi. Zarumieniłam się, kiedy tak mnie dotykał.
– Skup się. Wyobraź sobie jak kula
napięcia wielkości główki od szpilki powstaje między twoimi dłońmi. Kiedy już
poczujesz jej siłę, powiększ ją do rozmiarów piłeczki golfowej.
Wpatrzyłam się w nasze dłonie, ale
kiedy nie mogłam się skupić przez to, że Kang je trzyma, zamknęłam oczy i
starałam się myśleć tylko o kuli wielkości główki od szpilki. Po chwili moje
dłonie zostały jakby wypchnięte i rozwarły się.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak
między moimi palcami narasta kula napięcia. Powiększyła się do rozmiaru piłki golfowej i zatrzymała się,
cicho sycząc jak błyskawice.
Zaśmiałam się uradowana. Wtedy
Kang niespodziewanie zabrał dłonie, a kulka zniknęła.
Wydałam dźwięk niezadowolenia i
opuściłam dłonie na podłogę.
– Udało ci się samej – pochwalił
mnie.
Podniosłam głowę i uśmiechnęłam
się.
– Samej – powiedziałam zadowolona.
– Ja tylko trzymałem ją w ryzach,
żeby bardziej nie urosła.
Zmarszczyłam nos i złożyłam
dłonie, tak jak to prędzej zrobił Kang. Skupiłam się i już po chwili znów
trzymałam w dłoniach kulę napięcia.
– Teraz ją wypuść i zagraj coś dla
mnie – powiedział unosząc kącik ust.
To był jego uśmiech, który miał
tylko na jednym ze swoich zdjęć z sesji zdjęciowych Fallen Angels i to właśnie
ten uśmiech przyprawia mnie o dreszcze.
Patrzyłam na Kanga zaskoczona i
zbyt szybko wypuściłam kulkę z rąk. Ta zaczęła szybko obijać się o ściany,
które zaczęły wydawać okropne dźwięki, po czym wpadła między ścianę a otwarte
szeroko drzwi nad naszymi głowami, które zatrzasnęły się z hukiem. Kulka spadła
na dół z niewiarygodną szybkością, ugodziła Kanga w prawy bark i zniknęła.
Wrzasnęłam z przerażona i
przekręciłam na plecy Kanga, który z powodu siły uderzenie opadł do przodu i
uderzył głową w podłogę.
– Kang! – zawołałam.
– Nic mi nie jest – powiedział
siadając. – Tylko czuje mrowienie, mówiłem ci.
Spojrzał w górę i cicho syknął.
– Co się stało? – zapytałam.
– Drzwi się zatrzasnęły, a można
je otworzyć tylko od zewnątrz – stwierdził. – No i nie wysunąłem schodów.
Westchnął i położył się na plecach
z rękoma założonymi za głowę.
– To znaczy, że nie wyjdziemy stąd
dopóki ktoś tutaj nie przyjdzie? – zapytałam.
Zaśmiał się cicho, a po chwili
jego dźwięczny głośny śmiech rozbrzmiał dookoła nas.
– Kiedy pierwszy raz tu
przyszedłem, drzwi też się zatrzasnęły. Co prawda byłem tu na dole sam, a mój
trener wyszedł z podziemia i wrócił dopiero po dwuch godzinach, no ale jednak…
– Kang? – zaczęłam.
– Hmm?
– Czy ktoś wie, że tu jesteśmy? –
zapytałam.
– Joong i Yun wiedzieli, ale kiedy
byli tu, gdy przyjechaliśmy to powiedziałem, że pojedziemy gdzie indziej, więc
nie, nikt o nas nie wie.
Położyłam się obok niego
zrezygnowana. Podłożyłam dłoń pod głowę i zgięłam nogi w kolanach. Jednak coś
uwierało mnie w kieszeni. Sięgnęłam po to.
– Mam komórkę! – zawołałam
uradowana i odblokowałam ją.
– Ja też – powiedział Kang.
– To czemu nie zadzwonisz po
kogoś? – zapytała gniewnie i wybrałam numer mamy. Jednak telefon odrzucił
połączenie. – Co jest?
– Nie ma sieci – powiedział Kang.
– To pomieszczenie jest tak nasączone magią, że zwykłe przedmioty elektroniczne
nie działają prawidłowo – wytłumaczył.
Westchnęłam.
– Za dwadzieścia minut musze być w
domu – powiedziałam płaczliwym głosem.
– Przykro mi, ale chyba nie uda mi
się ciebie odwieść. Jeśli twoja mama się wkurzy to biorę to na siebie.
– Nie – powiedziałam stanowczo i
uniosłam się na łokciu. – To ja zatrzasnęłam drzwi, więc ja powinnam…
– Widziałem jak zareagowałaś na
mój uśmiech – powiedział rozbawiony. Zaczerwieniłam się. – To moja wina, że
przestałaś panować nad ta kulą napięcia.
– Racja! – zawołałam. – Twoja
wina! Dobranoc.
Odsunęłam się od niego w kąt
pomieszczenia i położyłam do niego plecami.
– Nie chcesz pić? – zapytał.
– Chce, ale ciekawe co?
– Tu w ścianie mam schowek i kilka
napojów – powiedział Kang.
Odwróciłam się i patrzyłam jak
wstaje, po czym unosi fragment ściany, za którą znajdował się schowek, a w nim
kilka butelek.
– A masz tu toaletę? – zapytałam.
– Nie, ale mam Whisky – powiedział
odwracając się do mnie z przeźroczystą butelką z rżniętego szkła wypełnioną
bursztynowym płynem. – Chcesz?
– Mam dopiero szesnaście lat –
burknęłam. – Skoro nie masz toalety to nie pij, bo chyba nie będziesz się przy
mnie załatwiał pod ścianą? – zapytałam.
Gdy to mówiłam pociągnął łyk
trunku, ale gdy skończyłam to odjął butelkę od ust.
– Masz rację.
Odstawił ja do schowka i zamknął
go.
– Nawet do mnie nie podchodź – powiedziałam,
kiedy szedł w moją stronę. – Jak mnie tkniesz to…
– Mówiłem już, że małolaty mnie
nie interesują.
– Wolisz starsze? – zdziwiłam się.
– Twoje fanki poniżej dziewiętnastki się załamią – powiedziałam z drwiną.
Odwróciłam się powrotem do ściany
i zrobiłam smutną minę, bo sama właśnie się załamałam.
– Nie lubię starszych – powiedział z
przekąsem. – Po prostu twoje zachowanie sprawia, że mam wrażenie
jakbyś miała dziesięć, a nie szesnaście lat.
Prychnęłam, ale uśmiechnęłam się,
bo jest szansa, że mnie polubi.
Wtedy przypomniałam sobie kogo tak
naprawdę kocham. Obiecałam jego mamie, że on na zawsze zostanie w moim sercu, a
przy Kangu zapominam. Nie chcę zapomnieć… Przecież Izumiego miałam ze sobą
zawsze, a Kim Kang Kyun, w którym kocham się jako fanka jest dla mnie
nieosiągalny, bo przecież jest celebrytą. Gwiazdą, którą można kochać i
podziwiać tylko z daleka.
Po chwili dopiero uświadomiłam
sobie, że moje myśli mogą zostać podsłuchane.
Czerwona na twarzy jak burak
powoli odwróciłam głowę i spojrzałam na Kanga przez ramię. Leżał na plecach,
jego twarz była skierowana do mnie. Jednak miał zamknięte oczy i oddychał
miarowo.
Odetchnęłam z ulgą i z powrotem
się odwróciłam.
Co za ulga, że zasnął. Przecież
nie może wiedzieć, że naprawdę się w nim kocham. Nie tak jak zwykła fanka.
*
Ona się we mnie zakochała? Kiedy?
Patrząc na moją twarz na zdjęciach i w telewizji? Więc jeśli to jest prawda, to
mnie okłamała, bo mówiła, że nie zakochałby się w kimś takim jak ja. Niegrzeczna
Shin Hye. Mała kłamczucha.
Obserwowałem ją i już miałem się
odezwać, kiedy jej wzdrygnęła się, a jej myśli ucichły. Powoli zaczęła odwracać
głowę, więc zamknąłem oczy i zacząłem głęboko i powoli oddychać. Po chwili
usłyszałem jak wypuszcza z ulgą powietrze.
Myślała, że nie słyszałem. No i
dobrze. Mógłbym to w przyszłości wykorzystać.
Z uśmiechem na ustach zasnąłem.
Obudził mnie jakiś znajomy głos.
Mówił:
– Kang?
– Hee? – zapytałem.
Ziewnąłem i przeciągnąłem się.
Zamrugałam i usiadłem. Obok mnie siedział Joong. Wytrzeszczyłem na niego oczy i
szybko spojrzałem na Shin Hye. Wciąż spała odwrócona do nas plecami.
– Co ty tu robisz? – szepnąłem
gniewnie.
– Nie potrzebowaliście pomocy? –
zapytał wstając.
Także wstałem.
– Tak, ale nie myślałem, że to
będziesz ty.
– Yun się martwił, że nie wróciłeś
na noc, więc zaczęliśmy cie rano szukać – wytłumaczył. – On pojechał autobusem
do twojego domu, a ja przyjechałem tutaj.
Odetchnąłem głęboko i znów
spojrzałem na swoją podopieczną.
– Dzięki – powiedziałem. – Ale idź
już. Dziś wieczorem wam ją przedstawię…
Joong uśmiechnął się i położył mi
dłoń na ramieniu.
– Nic nie zaszło? – zapytał,
patrząc mi prosto w oczy.
Poczułem, że robi mi się gorąco.
– Oczywiście, że nie – warknąłem,
strząsając jego rękę. – Ona ma dopiero szesnaście lat …
– Czyli jak będzie strasz to
zamierzasz…
– Joong – warknąłem. – Jeszcze
słowo. Ona kocha innego.
Naszych uszu dobiegło ciche
ziewnięcie.
– Na razie.
Joong wspiął się po schodach,
zanim Shin Hye go dostrzegła.
– Witam – powiedziałem.
– Bry – mruknęła mlaskając i
przetarła oko pięścią. – Już rano?
Czemu mi się tak to spodobało,
kiedy to zrobiła? Bo wyglądała tak słodko? Facet, o czym ty myślisz!?
– Tak.
– Ktoś otworzył drzwi! – zawołała,
zrywając się na równe nogi. – Kto?
– Dobry przyjaciel – powiedziałem
i spojrzałem na okno u góry, kiedy wróciłem wzrokiem do dziewczyny, jej już tam
nie było. – Shin…
– Długo jeszcze! – zawołała, będąc
już w połowie schodów. – No chodź!
Zaśmiałem się i ruszyłem za nią.
– Aż tak ci się spieszy? Jest
sobota, nie idziesz do szkoły.
– U mamy będę miała bardziej
przerąbane niż w szkole, gdybym nie poszła na zajęcia.
Wzięła swoje trampki i założyła
je, ja w miedzy czasie także ubrałem buty.
– Spokojnie! – zawołałem, kiedy
ruszyła do wyjścia z pokoju kontrolnego. Wziąłem nasze kurtki i moją czapkę i
podałem jej, tę należącą do niej. – Jest
wcześnie rano – powiedziałem spoglądając na zegar na ścianie. – Jeśli nikogo
nie będzie w wytwórni, weźmiesz prysznic i przebierzesz się. Dopiero wtedy odwiozę
cię do domu.
Patrzyła na mnie przez chwilę, ale
w następnej już biegła do wyjścia, zakładając kurtkę.
Westchnąłem.
– Te podziemia mają setki różnych
korytarzy – zawołałam za nią i także założyłem kurtkę. – Jeśli się zgubisz w
tych ciemnościach nie będę cię szukał!
Zatrzymała się i wróciła do mnie.
– Grzeczna dziewczynka.
Poklepałem ją po głowie i
wyczarowałem kulę światła, żeby oświetlała nam drogę. Gdy tylko wyszliśmy z
windy, Shin Hye złapała mnie za rękę i pociągnęła do wyjścia. Światło poranka
uderzyło w oczy tak gwałtownie, że musiałem zmrużyć powieki, żeby się
przyzwyczaić.
– Auu – jęknęła Shin Hye puszczają
moją rękę i zakrywając oczy dłońmi. – Dwadzieścia godzin w półmroku nie służy
oczom.
– Nie byliśmy tam dwudziestu
godzin – powiedziałem i ruszyłem do tylnego wejścia wytwórni.
– Skoro nie chcesz, żeby ktoś mnie
zobaczył i żebym znów nie zemdlała to powinieneś najpierw sprawdzić, czy ktoś
tam jest, a ja zaczekałabym tutaj.
– Mam iść sprawdzić, a ty za ten
czas uciekniesz, co? – zapytał.
– Wcale nie – burknęła, robiąc dzióbek
z warg i spoglądając w bok.
– Jest przed szóstą rano –
powiedziałem. – Jeśli ktoś tu jest to tylko stróż nocny.
Westchnęła.
Widać było, że chce zobaczyć
wytwórnię od środka, ale jednocześnie rozważa próbę ucieczki, żeby nie oberwać
za mocno od Choi Shi Ho.
Tak jak myślałem wytwórnia
świeciła pustakami. Poprowadziłem więc Shin Hye na pierwsze piętro, gdzie w
łazience obok sali gimnastycznej mogła wziąć prysznic.
~*~
3 rozdział rozpoczęty ^.^
Ta, ja wiem... Kang xD
Co tam dużo pisać? Dzięki za ponad 1200 wejść (głównie Malwiny) i za te komentarze, chodź nieliczne pod każdą notką oraz za wsparcie. Powie mi ktoś gdzie się podziało 16 głosów z ankiety? :<
Wiesz co teraz robię oprócz pisania komentarza? Siedzę na nudnym konkursie historycznym i się straszniiieeeee nudzę! Jak zobaczyłam nowy rozdział to po prostu energia do życia mi. Wróciła
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Wierz mi, że lubię Shin ale ona się dobiera. Do MOJEGO KANGA. No tzn nie dobiera ale go kocha, a to jest mój mąż i jak on mnie... Nawet nie będę o tym myśleć bo mi się smutno robi.
Sam na sam z Kangiem, zazdroszczę! Ja bym pewnie pękła ze śmiechu
A i 2 razy ten sam rozdział jest w 1 poście.
Znudziło mnie już pisanie tego koma na telefonie, więc kończę
czekam na next i weny życzę
Pozdrawiam
Dzięki za info o 2 in 1 xD
UsuńJuż poprawiłam ;)
A Kang jest twój, sobie go weź, ja mam inne kochanie już :*
^-^
Wreszcie mogę w spokoju napisać komentarz, bo w szkole jest wifi na hasło i już miałam długi komentarz ale się usunął -_-'. Jak zwykle twoje opowiadanie przecudowne i nie da się od niego oderwać. Całą lekcje (no kilka lekcji bo czytałam dwie przerwy ) na kolejny fragment. Ciągle się śmiałam jak opętana i wszyscy gapili się na mnie z głupimi minami i jeszcze bardziej się śmiałam.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że wtedy jak Kang (wreszcie się nauczyłam) dowiedział się (przeczytał jej w myślach), że kocha/ła kogoś innego to się zasmucił, ale nie wiem czy to prawda.
Wreszcie rozdział jest długi, bo napisałaś go podwójnie, no ale jest i dobrze.
Jak zwykle poprawiasz mi humor, (pisaniem nowych rozdziałów) bo znowu jest szkoła i nauka (to takie wyjaśnienie dla Alii żeby nie było, że ja mam zły humor i nic jej nie powiedziałam więc o to chodzi, że szkoła to zawsze się wiąże ze złym humorem chyba, że są jakieś wolne dni).
Strasznie rozpisałam się na nie ważne rzeczy ale już tak mam i kiedyś kogoś zagadam lub za piszę ( takimi długimi komentarzami) na śmierć i będzie to bardzo oryginalny powód pójścia do poprawczaka XD.
To nie tylko ja tak wchodzę więc nie zwalaj na mnie. Byłam tylko dwa razy, a przewidziany był raz.
To chyba tyle życzę weny i do wtorku oraz mojego długiego i pewnie nudnego komentarza.
Co ja mam tu pisać?
UsuńDziękuję, wam obu :*
No i w ogóle i tak dalej, sraty taty i kalosze xD
Nawet jak piszesz nie na temat to spoko, mi to nie przeszkadza :)
I nie słuchaj ciągle k-pop'u to uzależnia! xD