Notka dzień prędzej, bo mam transfer i jutro za dużo poprawiam, żeby ją dodać, więc macie i enjoy ;)
Nowych czytelników zachęcam do wpisanie się do zakładki 'obserwatorzy', którą znajdziecie po prawej stronie, pod 'archiwum bloga'. Dziękuję za uwagę, koniec ogłoszeń parafialnych xD
Przygotowany dla Shin Hye idealny
strój na wieczór, kazałem zawieść do jej domu, naszej stylistce. Kobieta miała
się nią zająć i przypilnować, żeby odpowiednio się ubrała i umalowała. Bo
wątpię, czy wiedziałaby jak to zrobić.
– Co ty taki przybity? – zapytał
prezes Ahn, kiedy wieczorem tuż przed koncertem wychodziliśmy z wytwórni. –
Chodzi o twoją podopieczną, co?
Spojrzałem na spode łba.
– Ja tylko pytam, nie zabijaj mnie
wzrokiem – powiedział unosząc ręce na wysokość klatki piersiowej.
– Ooo – zawołał uradowany Yun i
pomachał to tłumu wciąż sterczącego pod wytwórnią, kiedy wyszliśmy na zewnątrz.
– Witam drogie panie!
– Właśnie z ich powodu –
powiedziałem, wzdychając. – Rano byłem w wytwórni i się do na… mnie
przyczepiły.
– Co ty robiłeś rano w wytwórni? –
zapytał Joong, dobrze maskując, że zna powód.
– Nic co było by tak ciekawe, aby
zainteresowało to twoją wyniosłość – powiedziałem uszczypliwie.
– Panowie! – zawołał prezes. – Nie
kłócić mi się przed koncertem. Weźcie przykład z Yuna.
Ten właśnie z radością patrzył na
tłum oblegających go nastolatek i rozdawał im autografy.
– Rozdajcie kilka autografów i
jedziemy, bo zostały nam już tylko dwie godziny do koncertu. Widzów zaczną wpuszczać
za godzinę.
Tak jak zarządził prezes,
podpisaliśmy kilka własnych zdjęć i różnych kolorowych transparentów, po czym
wsiedliśmy do naszego busa i odjechaliśmy spod wytwórni.
Pod salą koncertową był jeszcze
większy tłum rozwrzeszczanych nastolatek. Gdy tylko nasz bus znalazł się w
zasięgu ich wzroku zaczęły skakać i wyciągać w naszą stronę ręce. Jak dobrze,
że chodnik był oddzielony od jezdni barierkami, bo nie wiem czy dobrze by się
to skończyło, gdyby któraś z nich podbiegła do busa.
Wzdrygnąłem się w wyobraźni widząc
jak na przedniej szybie pokazuje się pajęczyna zniszczeń, którą zalewa czerwona
ciecz. Mimowolnie przypomniałem sobie wypadek, który przeżyła Shin Hye. Dobrze,
że jej moc uwolniła się na Ziemi, bo nie wiem czy przeżyłaby ból po stracie kogoś.
– Kang? Słyszysz mnie? – zapytał
prezes Ahn, wychylając się do nas z siedzenia obok kierowcy.
– Przepraszam, zamyśliłem się. O
czym mówiłeś? – zapytałam.
– Żebyś wysiadł, bo już
odjechaliśmy.
Przewróciłem oczami i wysiadłem,
przez właśnie rozsunięte dla nas drzwi.
Samochód zaparkowano obok tylnego
wejścia, za zamkniętą bramą, żeby nikt do nas nie podbiegał, przed koncertem.
Mam nadzieję, że Shin Hye
przyjdzie w odpowiedniej chwili.
Gdy tylko weszliśmy do naszej
garderoby, zobaczyłem tam naszą stylistkę.
– Rae! – zawołałem.
– Kim Kang Hyun – powiedziała z
uśmiechem.
Podszedłem do niej jak najbliżej,
żeby inni nie słyszeli o czym rozmawiamy.
Joong sięgnął po czasopismo i
usiadł w fotelu przed lustrem, a Yun zaczął zajadać przygotowane dla nas
słodkości, które ktoś zostawił na stole między kanapami.
– Zaniosłaś to i przypilnowałaś
jej? – zapytałem.
– Jeszcze nie wyjechałam. Miałam
na was zaczekać, bo zapodziałam gdzieś komórkę i nie miałam tego sms’a, którego
mi wysłałeś.
– Zaraz… – Wziąłem serwetkę ze stołu
i kredką do oczu napisałem na niej adres Shin Hye. – Proszę. Tylko go nie zgub.
– Jasne. Mam dopilnować również z
transportu? – zapytała.
– Zaraz się tego dowiem.
Wyszedłem z garderoby na korytarz
i odszedłem kilka kroków.
– No, odbierz – mówiłem do telefonu,
po którymś sygnale. – Shin Hye! – zawołałem, kiedy sygnał się urwał.
– Kang, przepraszam, nie mogłam
znaleźć telefonu – zaczęła się tłumaczyć.
– Nie szkodzi. My już na miejscu,
a ty? Jak się tu dostaniesz?
– Właśnie mamy mały problem, bo
jest nas sześcioro. Z kierowcą siedmioro, a mamy tylko jeden pięcioosobowy
samochód – powiedziała z westchnieniem.
– Załatwię wam transport –
powiedziałem, zastanawiając się co tak właściwie im załatwię. – Za jakieś pół
godziny będzie przed twoim domem, więc postaraj się wszystkich zebrać.
– Dobrze, że powiedziałeś
‘postaraj się’ – powiedziała, a w jej głosie usłyszałem rozbawienie. Już
wczoraj mi to mówiła.
– Do zobaczenia.
– Pa.
Wróciłem do garderoby, ale tylko
wsadziłem do niej głowę, pozostając na korytarzu.
– Rae? Pozwól na moment.
Stylistka wyszła za mną na
korytarz i zamknęła za sobą drzwi.
– I?
– Wiesz, gdzie jest nasz stary
bus?
Spojrzała w górę, zastanawiając
się chwilę, po czym skinęła głową.
– Weź go i zabierz ze sobą ją i
jej pięcioro znajomych – szepnąłem.
– Jasne. Poprosiłam znajomą, żeby
się wami zajęła, kiedy mnie nie będzie, więc na pewno zdążymy ze wszystkim do
koncertu – zapewniła mnie. – Powinna za kilka minut tu być. To ja lecę.
Skinąłem głową i wszedłem do
garderoby, a ona odeszła korytarzem.
– Gdzie stylistka Rae? – zapytał
Yun, kiedy zamknąłem za sobą drzwi.
– Musiała po coś pojechać –
powiedziałem, siadając w jednym z foteli przed lustrem. – Ale znalazła za
siebie zastępstwo.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi, a po
chwili do środka weszła…
– Rae? – zdziwił się Yun. –
Zapomniałaś czegoś?
– Nie, ja jestem siostrą waszej
stylistki – powiedziała. – przyszłam w zastępstwie za nią.
Faktycznie. Była ubrana inaczej.
Skromniej i miała okulary na nosie.
– Przecież Rae ma siostrę
bliźniaczkę – przypomniał nam Joong. – Poznaliśmy się dwa miesiące temu na
sesji promującej nasz zdrowy styl życia, chłopaki.
– Racja! – zawołałem, przywołując
w pamięci tamten dzień.
– Wtedy też pomyliłem cię z Rae –
powiedział Yun przepraszająco.
– Nie szkodzi – powiedziała,
zawieszając wieszaki z pokrowcami skrywającymi nasze wieczorowe stroje w
przeznaczonym do tego miejscu. – No to zabieramy się do pracy, panowie.
*
Tak jak powiedział Jung, po
półgodzinie pod moim domem zaparkował jakiś czarny bus. Ucieszyłam się, że
przyjechał z odpowiednim transportem, ale z busa nie wyszedł on, a jakaś
kobieta. W sumie, czemu ja się spodziewałam Kanga, przecież on także musi się
przygotować.
Nie podeszła od razu do drzwi od
mojego domu, tylko rozglądała się po okolicy, prawdopodobnie nie wiedząc czy
dobrze trafiła. Otworzyłam więc drzwi i wyszłam na werandę.
– Przepraszam! – zawołałam do niej.
– Przysłał panią Kang? – zapytałam.
Tak na oko to miała jakieś
dwadzieścia pięć lat
– Och! – krzyknęła zauważywszy
mnie. – Tak.
Wpuściłam ją do domu.
Miała mocno pokręcone jasnobrązowe
włosy sięgające ramion. Na sobie miała świecącą dopasowaną różową sukienkę,
buty na bardzo wysokiej szpilce i czarne połyskujące bolerko na krótki rękaw.
W jednej ręce trzymała wieszak z
pokrowcem na ubrania, a w drugiej czarny kuferek na kosmetyki ze srebrnymi
wykończeniami.
– Nazywam się Rae. Jestem osobistą
stylistką Fallen Angels – przedstawiła się podając mi wieszak i odkładając
kuferek na podłogę. – Ty jesteś Choi Shin Hye? – zapytała.
– Tak. Miło mi cię poznać –
powiedziałam, skłaniając się.
– Możesz mi mówić Noona –
powiedziała, zdejmując buty. – Przejdźmy od razu do konkretów. Zostało nam
trochę ponad godzina, więc gdzie mogę cię przygotować?
– Na górze? – zapytałam. – W moim
pokoju?
– Może być. Prowadź.
Na górze najpierw zajęła się moimi
włosami.
– Co ci się tu stało? – zapytała,
kiedy uniosła moje włosy do góry, dotykając lekko mojej blizny z wypadku z ciężarówką.
Syknęłam, bo zabolało.
– Uderzyłam się w głowę i się
rozcięło – powiedziałam tępo. – Nie pamiętam tego zbyt dobrze.
– Rana się jeszcze nie zagoiła do
końca – zauważyła. – Ale przy pomocy odpowiednich kosmetyków nikt jej nie
zobaczy. Zaufaj mi – powiedziała mrugając do mnie.
Po dwudziestu minutach, od
rozpoczęcia tortur ktoś zapukał do drzwi frontowych.
– Zapomniałam powiedzieć
chłopakom, że mamy już transport! – zawołałam spanikowana, kiedy Noona,
malowała mi tuszem jedno oko.
– Nie ruszaj się, bo źle pomaluję
– powiedziała. – No, skończyłam – dodała po chwili. – Poczekaj aż wyschnie i
nie dotykaj, a ja otworzę.
Kiedy wyszła z pokoju spojrzałam w
lustro. Zaskoczyło mnie to co zobaczyłam. Teraz wyglądałam jak prawdziwa
kobieta, a nie dziecko.
Spojrzałam na strój, który miałam
założyć. Była to luźna bluzka bez rękawów bez dekoltu, czarna skurzana kurtka,
krótkie bufiaste spodenki, grube rajstopy i połyskliwe kozaki za kolano z
okrągłymi noskami i z dziesięciocentymetrową szpilką. Wszystkie elementy tego stroju
były czarne.
Nie mogłam sobie wyobrazić siebie
w takich ciuchach. A ta fryzura, którą zrobiła mi Noona? Zebrała kosmyki z
mojej twarzy i związała je gumką z tyłu głowy w mały kucyk, a resztę włosów
zawinęła w loki.
– Przebieraj się! – zawołała Noona
wbiegając niespodziewanie do pokoju. Aż podskoczyłam. – Masz tam na dole
całkiem pokaźną kolekcję ciastek – powiedziała. Wypowiadając ostatnie słowo
zamruczała jak kot.
– Hee?
Jakich ciastek?
– Mówiłam o chłopakach – powiedziała
tonem, jakbym była głupsza o buta.
– Aaa – powiedziałam już
rozumiejąc, po czym wstałam. – To tylko koledzy ze szkoły. W zasadzie ledwo się
znamy, ale są naprawdę fajni.
– Zaprosiłaś na koncert pięciu
mega przystojnych chłopaków, których nie znasz bo są fajni? – zapytała
zszokowana. – Ten szósty nie będzie zadowolony?
– Hee? – zapytałam, ponieważ nie
skupiłam się dostatecznie na jej słowach.
– Nic – powiedziała z
westchnieniem. – Ubieraj się, bo oni czekają w salonie. Do koncertu została
niecała godzina, a zanim dojedziemy minie sporo czasu.
– Już się ubieram – burknęłam,
zdejmując bluzkę.
– Oni są zespołem? – zapytała.
Skinęłam głową.
– Z tego co wiem to śpiewają tylko
w szkole – wytłumaczyłam.
– Rozumiem. Kang mnie zabije jeśli
nie zdążymy przed koncertem – powiedziała.
Nieznacznie przyspieszyłam z
przebieraniem się.
– Niezły strój ci wybrał –
powiedziała zazdrośnie Noona, kiedy po założeniu kozaków wstałam z łóżka. –
Niezła z ciebie laska, młoda.
Zaśmiałam się nerwowo, skubiąc
brzeg bluzki.
– T-to Kang to wybrał? –
szepnęłam.
– Oczywiście, że on – powiedziała
zdecydowanie Noona. – Ja to zobaczyłam pierwszy raz dokładnie wtedy, kiedy ty.
Przełknęłam ślinę.
– Powinnyśmy już iść? – zapytałam
wskazując na drzwi.
– Ja zejdę pierwsza i powiem
ciachom, że już idziesz – powiedziała mrugając do mnie porozumiewawczo. – Ale…
czegoś mi tu brakuje – powiedziała patrzą na mnie z niezadowoleniem. – Wiem!
Zdjęła sobie z szyi gruby długi
wisiorek z napisem ‘awesome’ i zawiesiła go na mojej.
– Idealnie – powiedziała usatysfakcjonowana.
– Ale z ciebie szczęściara! – zawołała, wychodząc. – Jakbym była młodsza o
kilka lat, to bym ci je ukradła i zjadła!
Odetchnęłam głęboko i powoli
ruszyłam ku schodom.
– Panowie – usłyszałam głos Noony.
– Proszę oddychać, bo nie chcemy, żeby ktoś nam teraz zemdlał, prawda?
– Jedyną osobą, która może teraz
zemdleć jestem ja – szepnęłam do siebie i ruszyłam w dół po schodach.
Gdy tylko zobaczyłam oniemiałe
spojrzenia chłopaków, zarumieniłam się.
– Choi!? – wypalił Yong. – Jak ty…
– Świetnie wyglądasz – dokończył
za niego Ji Woo.
Sang Joon udał, że mdleje, a Hyo
Hee podtrzymał go.
Gdy do nich podeszłam nie mogłam
spojrzeć w oczy żadnego z nich. Zaczęłam wykręcać sobie palce patrząc w
podłogę.
– Dziękuję – mruknęłam.
– To zbieramy się! – zawołała
Noona. – Bo jak nie zdążymy to mi z pensji potrącą.
Chłopcy ruszyli za nią do wyjścia.
Ja jednak zwlekałam odrobinę za długo, więc Kyu Dong podszedł do mnie z
wyciągniętym ramieniem. Z uśmiechem przyjęłam je i razem wyszliśmy z domu.
– To jest stylistka Fall-A? –
zapytał, kiedy już zamknęłam drzwi frontowe na klucz.
– Tak. Kang ją przysłał.
– A więc to on zapewnił ci stój? –
zapytał.
Skinęłam nieznacznie głową.
Przerażało mnie to jak wiele
rzeczy potrafił dostrzec Jung. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości
poznam go na tyle, iż będę wiedziała kiedy i jak mówić mu coś, aby zbyt wiele
się o tym nie dowiedział.
– Ma gust – stwierdził. – Podoba
mi się.
Przełknęłam ślinę rumieniąc się.
– Mnie też – powiedziałam, kiedy
Kyu Dong otworzył mi drzwi.
Ja siedziałam z Nooną z przodu,
ona jako kierowca, a ja obok. Chłopcy zajęli siedzenia z tyłu. Podczas drogi
oni rozmawiali o zbliżającym się koncercie, Noona nerwowo spoglądała na zegarek
w radiu, a ja wyglądałam przez okno na pogrążony już w ciemnościach Seul.
Właśnie jadę osobiście poznać Lee
Joong Hyunga i Han Yun Jae, dwuch pozostałych członków jednego z moich
ulubionych koreańskich męskich zespołów, Fallen Angels. Są potomkami Upadłych
Aniołów, czyli moimi ulubionymi posiadaczami magii, ale…
Coś sprawia, że nie mogę tego
zrobić. Nie chcę ich poznać? A może ja się po prostu boję kontaktu z nowymi
obdarzonymi magicznymi talentami istotami?
Przecież to niedorzeczne! Tak
bardzo się cieszyłam, że ich poznam, a teraz się boję? Tak bardzo, że aż brzuch
zaczął mnie boleć? Choi Shin Hye! Co się z tobą dzieje!?
Spojrzałam w dół na swoje kolana
zakryte kozakami, po czym złapałam za koszulkę na brzuchu zaciskając na niej
palce, jak tylko najmocniej mogłam. Zaczęłam szybciej oddychać, a moje dłonie
zrobiły się mokre od potu.
Nie mogę, nie…
Ale ‘nie’?
Czemu ‘nie’?
Casting – pojawiła się w mojej
głowie myśl.
Uniosłam nieznacznie, ale dość
gwałtownie głowę.
Czy ja się boję, że oni mnie
rozpoznają jeśli będą na castingu?
Co robić!?
Narazić się na wyzwiska i
odrzucenie ze strony jakiegoś tysiąca uczniów w szkole, czy odrzucić
prawdopodobnie jedyną szansę na poznanie chłopaków z zespołu Fallen Angels
osobiście? Niby dlaczego muszę wybierać!?
Nie chcę tego! Nie chcę
odrzucenia, bo główny filar mojego świata już się zawalił. A moje marzenia?
Niestety muszą poczekać, a Kang może się wściec, bo i tak powinnam go traktować
tylko jako opiekuna od spraw magii, a tę jego drugą połówkę jak odległą
galaktykę.
– Jesteśmy prawie na miejscu –
powiedziała Noona. – Tylko pokonamy bramę.
Tłum nastolatek stojących przy
wejściu do sali koncertowej zaczął się zmniejszać, kiedy obok niego
przejechaliśmy.
– Już wpuszczają – stwierdziłam.
– Cholera – syknęła Noona,
zatrzymując bus przed jakąś bramą. – Nigdzie nie idźcie.
Wyszła z samochodu, pozostawiając
silnik na chodzie. Rozmawiała o czymś z facetem kierującym bramą. Coś mu
tłumaczyła, ale on tylko kręcił głową.
Sięgnęłam po telefon i wybrałam
numer Kanga.
~ Jesteście już? – zapytał od
razu.
– Tak – powiedziałam. – Ale
strażnik nie chce nas wpuścić.
~ Słucham? – zapytał zaskoczony. –
A Rae? Ma przecież przepustkę.
Ta właśnie wróciła do busa, żeby
go przepakować spod bramy.
– Musiałam zostawić u ciebie
przepustkę – powiedziała. Była bardzo zdenerwowana. – Moglibyśmy wejść głównym
wejściem, ale nie mamy biletów…
– Słyszałeś? – zapytałam Kanga.
~ Tak. Zaraz do was przyjdę.
– Rozłączył się – powiedziałam
zaskoczona, patrząc na telefon w dłoni.
Wysiadłam z busa, kiedy
zobaczyłam, że drzwi bocznego wejścia budynku za bramą otworzyły się. Już z
daleka rozpoznałam tę czerwoną czuprynę włosów. Miał na sobie czarne rurki i
białą marynarkę z podwójnym rzędem srebrnych guzików, a pod nią białą koszulkę
z prostym dekoltem.
Podszedł do strażnika przy bramie
i zaczął coś mówić, wtedy tamten otworzył bramę.
– Kang! – zawołałam, podbiegając
do niego niezdarnie na szpilkach.
Niestety zahaczyłam o coś butem i
poleciałam do przodu na twarz. Zacisnęłam mocno powieki, jakby to miało
zmniejszyć ból w czasie upadku. Jednak nie poczułam twardej ziemi, a coś
ciepłego i dość przytulnego.
– Już cztery – powiedział Kang,
stawiając mnie do pionu.
– Hee? – zdziwiłam się.
– Już czwarty raz trzymam cię w
ramionach – szepnął z uśmiechem.
Moja twarz oblała się szkarłatem,
więc błyskawicznie się od niego odsunęłam.
– Chcę z tobą o czymś porozmawiać
na osobności – powiedziałam, nie patrząc mu w oczy.
– O czym? – zdziwił się.
– O tym na osobności –
powiedziałam.
Ruszyłam w stronę busa, z którego
właśnie wyszła Noona.
– Kim Kang Kyun, co ty tu robisz!?
– wrzasnęła. – Za niecałe dziesięć minut powinniście być na scenie! Przepraszam,
że się spóźniłam – dodała śmiejąc się nerwowo.
– Nie szkodzi, a na koncert zdążę,
prawda Shin Hye?
Skinęłam głową i rozsunęłam tylne
drzwi busa.
– Chłopaki wyjdziecie? –
zapytałam. – Potrzebuję na moment busa.
– I tak idziemy na ten koncert
Choi – powiedział Kyu Dong, wychodząc na zewnątrz. Chciał poczochrać moje włosy, ale
zrezygnował napotkawszy spojrzenie Kanga. Gdyby to zrobił zniszczyłby mi
fryzurę.
Gdy wszyscy tak wychodzili z tego
busa wyglądali jak prawdziwy zespół. Każdy z nich był też ubrany odpowiednio do
okazji co nadawało temu obrazowi bardziej realny wygląd.
– Chłopaki to jest Kim Kang Kyun,
lider Fallen Angels, Kang to są Yesul Boys – przedstawiłam ich szybko. –
Zaczekajcie moment, bo muszę…
Wyminęłam ich i weszłam na tył
busa.
– Chcę później autograf! – zawołał
Wook Hwa Jong, kiedy już się przywitali.
– Nie ma sprawy – powiedział Kang
i wszedł do busa, zasuwając za sobą drzwi.
Usiadł na tylnej kanapie obok
mnie.
– Zanim zaczniesz – zaczął. – Po
pierwsze, doskonale w tym wyglądasz – powiedział zakładając mi kosmyk włosów za
ucho.
– Dziękuję – powiedziałam
podwyższonym o kilka tonów głosem.
Dokładnie jak za pierwszym razem,
kiedy zobaczyłam Kanga na żywo. Było to kilka dni temu, a ja już zaakceptowałam
go w swoim życiu. To niemożliwe, żeby to wszystko działo się tak szybko.
– Po drugie, oni są zespołem?
Yesul Boys? To od nazwy twojej szkoły. Dlaczego tak?
– Tak jakby. Śpiewają tylko w
szkole. A co do nazwy to oni sami nie wiedzą dlaczego.
– Więc – nachylił się do mnie. –
Co chciałaś mi powiedzieć?
Przełknęłam ślinę i spojrzałam mu
w oczy. Wyglądały inaczej niż zawsze. Były zaznaczone czarną kredką, a rzęsy
pomalowano tuszem. Moja dolna warga lekko zaczęła drgać, bo musiałam się
powstrzymywać, żeby nie rzucić się na Kanga jak durna fanka.
– Dlaczego właściwie muszą
poznawać chłopaków? – zapytałam odwracając wzrok. – Kto właściwie tego chciał?
– Nie chcesz ich poznać? – zapytał
zdziwiony.
– Ja… – zaczęłam.
– Shin Hye – powiedział troskliwie
i złapał mnie za brodę, zmuszając żebym na niego spojrzała. – Jeśli nie chcesz,
lub boisz się z nimi spotkać to nie musisz tego robić. Nikt cie do tego nie
zmusi, a jeśli oni będą zawiedzeni to swoją frustrację wyładują na mnie. Tobie
nic się nie stanie – mówiąc to patrzył w moje oczy. Poczułam się jakby zaglądał
do mojej duszy, gdzie jestem naga i bezbronna, ale… Nawet jeśli przeczytałby
moje myśli to w tej chwili nie obchodziło mnie to. Niech widzi…
– K-kang? – wydusiłam.
Wciąż trzymał mnie za brodę.
Trwaliśmy tak w ciszy przez dłuższą chwilę. A gdy już mnie puścił, rzuciłam się
mu na szyję i przytuliłam do niego. Zdziwiło mnie to, że odwzajemnił uścisk.
– Dziękuję – szepnęłam.
Zaśmiał się.
Po chwili wyszliśmy z busa do
pozostałych z szerokimi uśmiechami na ustach.
– Panowie wybaczą, ale Shin Hye
postanowiła, że dziś nie poznacie moich kolegów – powiedział Kang. – Może
kiedyś, przy innej okazji. Teraz proszę udajcie się na salę koncertową,
wszystko zostało uzgodnione i możecie tam wejść bez problemu. Ochrona was
przepuści, ale podajcie im swoje nazwiska.
Kang jako pierwszy ruszył do
budynku, Noona tuż za nim trzymając się bardzo blisko niego. Następnie ja i
zaskoczeni Yesul Boys.
– Co tam się właściwie wydarzyło?
– zapytał mnie Ji Woo.
– Rozmawialiśmy o tym
przedstawieniu nam Lee Joong Kyunga i Han Yun Jae – zaczęłam. Myślę, że to było
by dla mnie za dużo – wytłumaczyłam. – Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Kanga
zemdlałam. Boję się pomyśleć co by się stało, gdybym zobaczyła ich trzech
razem.
– Jesteś niemożliwa! – zawołał Yong
stając naprzeciw mnie. Zasłonił moje usta swoją dłonią i pocałował ją.
Zaśmiałam się kiedy ją zabrał.
– Jak śmiesz kraść mi całusy!? –
zawołałam marszcząc nos i uszyłam za nim powolnym biegiem, żeby nie wywrócić
się w szpilkach.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, ale Kyu
Dong był raczej w kiepskim humorze.
Jak powiedział Kang ochrona
wpuściła nas na salę, gdy tylko podaliśmy im nasze nazwiska. Było tam naprawdę
dużo rozwrzeszczanych głównie nastolatek, ale kilku chłopaków także zobaczyłam.
Zdecydowanie nasza szóstka wyróżniała się z tłumu. Wszyscy ubrani w codzienne
stroje, a my jak na jakąś wielką imprezę. Kilka dziewczyn spojrzało na mnie
nienawistnie, a inne tak jakbym była jakąś gwiazdą. Dzięki temu mogliśmy się
łatwo przedrzeć pod scenę, bo każdy ustępował nam z drogi.
– Fajnie by było gdybyśmy my też
byli zespołem, nie? – zapytał Hyo Hee. – Sława, pieniądze i mnóstwo fanek.
Chciałbym tak żyć.
– To nie jest głupi pomysł –
zawtórował mu Sang Joon. – Właśnie poznaliśmy Kim Kang Kyuna – dodał ciszej.
– A Choi chodzi z nim na lekcje
śpiewu – stwierdził Ji Woo. – Może zrobilibyśmy z nimi jakiś duet, albo coś?
– Nie ma mowy – powiedział
stanowczo Yung. – Nie możemy wykorzystywać znajomości Choi, żeby zrobić
karierę.
– Masz rację – przyznał Hwa Yong.
– Jeśli chcemy być sławni to tylko o własnych siłach możemy się dostać na
szczyt!
Nagle światła na widowni
przygasły, a te na scenie zaczęły się rozświetlać. Nie wiem kiedy tam przyszli,
ale Kim Kang Kyun, Lee Joong Hyung i Han Yun Jae już byli na scenie. No i
zobaczyłam ich na żywo.
Wrzasnęłam z innymi, kiedy
poleciały pierwsze nuty ‘Teras’ pierwszej nagranej przez Fallen Angels
piosenki.
~*~
Komentujemy?
Jak zwykle genialne i nie wiem po co to piszę skoro to wiesz. Bo to wiesz, prawda? Dopiero dzisiaj przeczytałam bo w autobusie mi się nudzi, a wczoraj otaśmowywałam zeszyt. Domyślam się co oznaczało to "Ten szósty nie będzie zadowolony". Jak zwykle się śmiałam i sama nie wiem dokładnie z czego ale jedno jest wiadome z twojego opo. Dobra ja kończę bo muszę się uczyć na kartkówkę z chemi.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Malwi :)
OdpowiedzUsuńAch nareszcie! Od rana bolał mnie brzuch i jeszcze na w-f musiałam biegać. Potem zjadłam loda i mi przeszło. Czy to nie dziwne?
OdpowiedzUsuńAle nie omnie teraz tylko o notce. Ja juz Malwi wspomniała genialna!!! <3
Kofam Cie!
Ale Kanga bardziej :P
Choi jest genialna. Nie no ja też bym się wahała zwłaszcza jeśli potem musiałbym udawać chłopaka.
Czekam na next
Pozdrawiam :*
Czemu spamujesz, mendo!? xD
OdpowiedzUsuńOna tylko idzie na casting, później do zespołu przyjmą P.J.R. i będzie fajnie ^o^
Sama zaczynam spamować ;_;