W końcu usłyszycie pierwszą piosenkę Fallen Angels. Jest po angielsku, bo nie lubię polskich piosenek. Oczywiście możecie sobie wkleić tekst w translator, ale on nie odda tak słów piosenki jak ja je napisałam.
Enjoy :)
Enjoy :)
Ja i Rae biegiem wróciliśmy do
garderoby.
– Kang! – zawołał Yun, gdy
zatrzasnąłem za sobą drzwi. – Gdzie byłeś? Spóźniamy się.
– Ona chciała ze mną porozmawiać –
powiedziałem siadając przed lustrem.
Rae zaczęła poprawiać mi włosy i
makijaż.
– Właśnie – zaczął Joong. – Miałeś
przyprowadzić ją i jej znajomych. Więc gdzie są?
– Ona stwierdziła, że nie chce was
dziś poznać. Była przerażona – dodałem ze smutkiem.
– Coś ty jej o nas nagadał, Kyun!?
– wrzasnął Yun, podbiegając do mnie.
– Nic – powiedziałem szczerze. –
Poprosiła mnie na rozmowę, o dziwo nawet nie mogłem odczytać jej myśli, co jest
dziwne w jej przypadku, bo jej umysł jest bardzo głośny.
– Fallen Angels! – zawołał operator
wpadając do garderoby. – Spóźniacie się! Szybko na dół, ale już!
– Już skończyłam – powiedziała
Noona. – Widzieliście moją siostrę?
– Zeszła na dół – powiedział Joong
wstając z kanapy. – My też chodźmy.
Po chwili już staliśmy na scenie.
Zacząłem wypatrywać Shin Hye, ale nie mogłem jej znaleźć. To dobrze, bo gdybym
patrzył na nią zbyt długo to Joong i Yun też mogliby ją zobaczyć. Zacząłem się
trochę niepokoić.
Gdy światła zaczęły gasnąć i
poleciała muzyka zobaczyłem jej uradowaną twarz i spojrzenie spoczywające na
mnie i tylko na mnie.
Stanąłem w odpowiedniej pozie do
tej piosenki i zacząłem śpiewać, tańcząc w idealnej wyćwiczonej już
synchronizacji z chłopakami.
<Kim Kang Kyun>
I saw her when she danced in the rain
She had silver hair like a faint light of the moon
In the darkness of the night only it gave light
She was wearing a thin white dress
And she was barefoot
Despite the rain I saw her tears
When she looked at me
She had silver hair like a faint light of the moon
In the darkness of the night only it gave light
She was wearing a thin white dress
And she was barefoot
Despite the rain I saw her tears
When she looked at me
I saw her crimson eyes
She stopped, when she saw me
But she was still crying
We didn’t know , but she threw
She stopped, when she saw me
But she was still crying
We didn’t know , but she threw
herself into my arms for comfort
Everything will be fine
I said, although I didn’t know the cause of her sadness
Everything will be fine
I said, although I didn’t know the cause of her sadness
<Some Girl>
I finally found you
<Kim Kang Kyun>
She whispered in my ear
Then it all began (say)
<All>
You showed us who we are
You moved us into the world of magic
You learned how to use our power
You moved us into the world of magic
You learned how to use our power
<Lee Joong Hyung>
I met her, when she sitting on the
beach alone
She was crying
Her silver hair blowing in breeze
Crimson eyes, though dangerous
But they said that there is nothing to fear
When she saw me, she stopped moving,
But she still wouldn’t stop crying
We were strangers, but she threw
She was crying
Her silver hair blowing in breeze
Crimson eyes, though dangerous
But they said that there is nothing to fear
When she saw me, she stopped moving,
But she still wouldn’t stop crying
We were strangers, but she threw
herself into my arms for comfort
I didn’t know what to do
Then she said:
I didn’t know what to do
Then she said:
<Some Girl>
In the end I found you
<Lee Joong Hyung>
She wasn’t crying anymore
She smiled radiantly
She smiled radiantly
Then it all began (say)
<All>
Learning is not easy, but thanks to you
We develop our wings
We can fly
Because we are
Angels
We can fly
Because we are
Angels
<Han Yun Yae>
I saw her beautiful silver hair accidentally
Beautiful crying girl goes dark road, wiping tears
I had to follow her, because I needed that
I was looking for her a long time that night
Beautiful crying girl goes dark road, wiping tears
I had to follow her, because I needed that
I was looking for her a long time that night
When I did
found her, she fell into my arms
I was surprised because we were strangers
I no longer saw the tears on her cheeks
I no longer saw the tears on her cheeks
<Some Girl>
Well, I found you
<Han Yun Yae>
Then it all began (say)
<All>
Our white goddess
Teach us to live with our magic
We have earned it
We have the power
We can’t fly
Because we are
Angels
Our white goddess
Teach us to live with our magic
We have earned it
We have the power
We can’t fly
Because we are
Angels
Po koncercie był czas na
rozdawanie autografów. Bałem się, że podejdą do nas Yesul Boy i Shin Hye, bo
jeden z nich chciał mój autograf. Wtedy mogliby zostać zauważeni. Jednakże
kiedy po przebraniu się po koncercie i zejściu do głównego holu do fanek
nigdzie ich nie spotkałem.
Po koncercie była chwila dla
prasy. Zobaczyłem tam Choi Shi Ho. Widać było, że jest rozgniewana. Ale na co?
Patrzyła na mnie tak nienawistnym spojrzeniem, że na skórze poczułem ciepło,
które szybko przerodziło się w parzące gorąco.
Niech pani przestanie! – wysłałem jej w myślach, ale nie poruszyłem
się, mimo iż twarz piekła mnie niemiłosiernie.
Spojrzała na mnie zaskoczona, ale
na szczęście po chwili ból zelżał. Czy ta kobieta właśnie zamierzała pozbawić
mnie połowy twarzy? Dotknąłem policzka, niby go przecierając leniwym ruchem
ręki, ale w rzeczywistości chciałem sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.
– Spokojnie! – wołał prezes Ahn,
kiedy usiedliśmy wszyscy na przygotowanej specjalnie dla nas kanapie. – Proszę
się uciszyć i pojedynczo zadawać pytania.
Gwar przekrzykujących się
reporterów ucichł, flesze aparatów także przestały migać.
– Dlaczego zorganizowano ten
koncert tak nagle? – zapytał jakiś mężczyzna. – Czy to ma coś wspólnego ze
zdjęciem Kim Kang Kyuna i tej dziewczyny?
– Koncert zorganizowaliśmy, aby
zażegnać rodzący się skandal – zaczął prezes. – Nikt nie ma zamiaru rozwiązać
Fallen Angels. Chłopcy są jeszcze młodzi i jeszcze wiele przed nimi. Ich
stosunki są przyjazne, każdy z nich kocha muzykę i wie czego chce. A co do
zdjęcia…
– Ciekawi mnie kto chce nas
zniszczyć? – powiedziałem. – To zdjęcie? Myślicie, że jak ktoś ma kolor włosów
jak mój to już jestem ja? Jakaś zazdrosna fanka pewnie je zrobiła, bo ubzdurała
sobie, że to ja. A ten dom? Ja nawet nie wiedziałem, że taki jest w Seulu, a co
dopiero okolica. Państwo wybaczą, ale nie odwiedzam plebsu.
– Niewielu nosi czerwone włosy –
stwierdził ktoś. – Czy to cię nie zastanawia?
– Owszem – stwierdziłem. – Ale
jeśli tamtego chłopaka bierzecie za mnie to równie dobrze możecie wziąć mnie za Banga z B.A.P, kiedy
nagrywał ‘I Remember’, a Yuna za Zelo.
Nikt się nie odezwał. Wiedzieli,
że mam rację. Co z tego, że to jednak ja byłem na zdjęciu.
– A Casting? Ta informacja jest
prawdziwa?
– Jak najbardziej – zabrał głos
prezes. – Żeby się rozwijać trzeba nas więcej, więc postanowiliśmy przyjąć
jeszcze jeden głos, który będzie miał dobre pomysły na przyszłość.
– To znaczy, że Fallen Angels
jednak się rozpada?
– Zamknijmy już ten temat –
powiedział zniecierpliwiony prezes.
Później znów robili nam zdjęcia.
Gdy już się wszyscy włącznie z zabłąkanymi fankami rozeszli, podeszła do mnie
mama Shin Hye. Na szczęście w pobliżu mnie nie było nikogo.
– Coś ty zrobił mojej córce!? –
syknęła. – Ty ją tak ubrałeś, prawda?
– Co?
– Gadaj.
– Ach, to… Tak ja. Coś pani nie
odpowiada?
A więc dlatego mnie zaatakowała?
– Nie będziesz robił z mojej córki
kolejnej gwiazdki. Nie chcę, żeby weszła na szczyt, żeby się stoczyć i
wylądować na jakimś odwyku, albo żeby stała się tak samolubna jak ty. – Każde
jej słowo było nasączone jadem.
Ktoś właśnie szedł w naszym
kierunku.
– Nie pani mnie zapyta o coś
związanego z pracą. Szybko, zanim prezes tu podejdzie.
– Nie przeszkadza ci to, że w
zespole pojawi się nowy członek? – zapytała. – Podobno lubisz spokój i ciszę. A
jeśli nowy głos będzie głośny, upierdliwy i ciągle będzie coś psuł?
Czy mi się zdaje, czy ona opisała
swoją córkę.
– Szczerze powiedziawszy…
– Hej, Kim Kang Kyun! – zawołał
prezes kładąc mi dłoń na ramieniu. – Streszczaj się, bo musimy już jechać.
– Tak, prezesie Ahn. Proszę poznaj
reporterkę…
– Hoshi – przerwała mi, wyciągając
do prezesa rękę. – Od teraz zajmuję się waszymi skandalami – powiedziała z
uśmiechem.
– Miło mi panią poznać –
powiedział ściskając jej dłoń.
Może mi się wydawało, ale oboje
przez chwilę patrzyli na siebie jakby dobrze się znali. Nie, jestem pewny, że
mi się wydawało.
Po chwili pani Choi złapała za
zawieszony na szyi aparat i uniosła do góry.
– Mogę zrobić wszystkim chłopakom
zdjęcie? – zapytała.
– Nie ma sprawy! – zawołał prezes.
– Joong, Yun, chodźcie do nas! – przywołał ich.
Normalnie to by się nie zgodził,
żeby to zdjęcie zrobiła, bo już był na to czas prędzej. Ich zdecydowanie coś
musi łączyć. Teraz już jestem tego pewien.
Ustawiliśmy się, a ona uniosła
aparat.
Zrobię powiększenie do ludzkich rozmiarów i dam to jej – wysłała mi
w myślach Shi Ho, a ja uniosłem kącik ust w uśmiechu, który tak bardzo lubi
Shin Hye.
Powrót do domu było nużący.
Dopiero w busie sprawdziłem telefon. Były dwa nieodebrane połączeni od Shin
Hye. Zadzwoniłem więc do niej. Miałem nadzieję, że jeszcze nie spała.
~ Kang! – zawołała, gdy tylko
odebrała. – Wpadłam na mamę, kiedy wychodziliśmy z Nooną z koncertu! Nic nie
powiedziała, ale będzie zła, bo ona nie lubi takiego stylu w jakim byłam
ubrana.
– Wiem, już mnie przez to
zaatakowała. Jeśli jutro się spotkamy to jej wszystko wyjaśnię.
~ Będzie zła, że nic jej nie
mówimy – stwierdziła.
– Biorę wszystko na siebie. A wy
już jedziecie do domu, tak?
~ Tak – powiedziała od razu. – To
znaczy nie. Już jestem w domu. Noona pojechała odwieść innych, a ja i Yung już
na miejscu.
– To dobrze. Jeśli jutro wcześnie
wstanę to zrobimy lekcje kontroli.
Joong poderwał nagle głowę i
wpatrzył się we mnie, a Yun wychylił się z tylniej kanapy do nas.
~ Mam nadzieję, że tym razem
nigdzie nas nie zamknę – powiedziała śmiejąc się.
Ja także się zaśmiałem.
Nagle Yun wyrwał mi telefon z
ręki.
– Yun! – wrzasnąłem. – Oddaj mi
ją?
– Hej, tu Han Yun Jae, przyjaciel
Kanga – powiedział szybko. – Nie chciał nam ciebie przedstawić, więc może ty mi
powiesz jak masz na imię?
Nagle odjął telefon od ucha i
spojrzał na niego zaskoczony.
– Coś chyba upadło – stwierdził.
– Co!?
Wyrwałem mu telefon i przyłożyłem
do ucha.
– Halo! Słyszysz mnie!? Odezwij
się.
Nagle usłyszałem jakiś szum i
szybkie głośne kroki.
~ Shin Hye!? – usłyszałem
stłumiony głos Shi Ho.
– Halo! – wrzasnąłem.
~ Kang? – powiedziała do telefonu.
– Coś ty jej zrobił!?
– Co tam się stało? – zapytałem,
już spokojny, że ktoś jest z Shin Hye.
~ Zemdlała – powiedziała Shi Ho. –
Ale…
– Yun zabrał mi telefon –
wytłumaczyłem. – Pewnie przez usłyszenie jego głosu tak zareagowała.
~ Doprowadzę ją do stany
używalności – powiedziała wyniośle. – Dobranoc.
No i się rozłączyła.
– Co się stało? – zapytał Joong.
– To moja wina? – zapytał
zmartwiony Yun.
– Zemdlała, kiedy cię usłyszała –
powiedziałam patrząc na blondyna. – To było głupie. Pierwszy raz ją złapałem,
więc nic się jej nie stało, ale teraz?
– Nie chciałem – powiedział skruszony i oparł
się o oparcie kanapy.
Gdy już dojechaliśmy do domu, od razu wszedłem
do pokoju i przygotowałem do snu, zasnąłem natychmiastowo, mając na ustach to
imię.
Shin Hye...
~*~
Gdy się obudziłam leżałam w swoim
łóżku, chodź nie mogłam sobie przypomnieć momentu, żebym się do niego kładła.
Zza zasłony do pokoju wpadało jasne słoneczne światło, co wskazywało na
poranek.
Przeciągnęłam się i z uśmiechem
zadowolenia rozejrzałam po pokoju. Jego białe ściany zabarwiły się przez
promienie słońca na złoto, co nadały mu jeszcze piękniejszy wygląd niż zwykle.
Nagle zerwałam się do pozycji
siedzącej, przypomniawszy sobie wydarzenia wczorajszego wieczora. Wpadłam na
mamę, kiedy wychodziłam z koncertu. Nic nie powiedziała, ale widziałam w jej
oczach złość. Była wściekła na Kanga, bo strój, który miałam na sobie był w
jego stylu, więc się domyśliła. Dzwoniłam do niego dwa razy, ale nie odbierał.
Noona powiedziała, że jest pewnie z reporterami, więc odpuściłam. Kiedy już
wróciłam do domu i się wykąpałam, to Kang zadzwonił. Rozmawialiśmy o mamie, a
później Yun Jae się odezwał. Byłam tym tak zszokowana, że nie mogłam wykrztusić
ani słowa, a później…? Musiałam stracić przytomność, bo nic więcej nie
pamiętam.
– Mamo! – wrzasnęłam, zbiegając na
dół. – Mamusiu!
– Co się stało!? – zapytała
spanikowana wybiegając z kuchni w fartuszku i z drewnianą łopatką w ręce.
– Powiedz mi… Czy ja zemdlałam wczoraj?
– zapytałam patrząc na nią ze skupieniem.
– Jejku, tylko o to chodzi, a ja
już się przestraszyłam, że coś strasznego się stało.
– Zemdlałam?
– Tak – potwierdziła i wróciła do
kuchni, skąd dobywał się pyszny zapach świeżej kawy i amerykańskich naleśników,
jakie tylko mama potrafi robić.
– Idziesz dziś do pracy? –
zapytała siadając przy stole, na którym stał już talerz z górą naleśników i
butelką syropu klonowego.
– Tak – powiedziała stawiając
przede mną kubek z kawą, po czym wróciła do smażenia ostatnich naleśników. –
Muszę popracować nad zdjęciami i skończyć pisać o wczorajszym koncercie. Po
południu artykuł pewnie ukarze się w gazecie.
– Rozumiem.
Zaczęłam nakładać sobie naleśniki.
– Masz dziś lekcje? – zapytała,
wykładając ostatnie naleśniki na talerz.
– Jeśli Kang wstanie wcześnie to
tak – odpowiedziałam od razu. – Która jest godzina? – zapytałam polewając
naleśniki syropem.
– Około dziesiątej.
Ktoś zapukał do drzwi.
Przełknęłam pierwszy kęs naleśnika
i spojrzałam przez okno na ulicę. Przed domem stało Audi, którym przyjeżdża do
mnie Kang.
– Otworzysz? – zapytałam. – Ja
pójdę się przebrać.
Skinęła głową, a kiedy obok mnie
przechodziła pogłaskała mnie po włosach. Zanim otworzyła zdążyłam wbiec po
schodach. Przebrałam się z piżamy w jasne jeansy i różową bluzę z kapturem i
kieszenią na brzuchu. Doprowadziłam włosy do porządku i umyłam twarz. Na dół
zeszłam dopiero, gdy się, że z moim wyglądem wszystko w porządku. Kang był
zawsze idealnie uczesany i świetnie ubrany. Nawet małej zmarszczki na jego
ubraniach nie było.
– Kang – powiedziałam widząc go
przy stole w kuchni, naprzeciw miejsca, gdzie prędzej ja siedziałam.
– Dzień dobry – powiedział z
niezadowoleniem. Przed nim stał talerz z górą naleśników, polanych syropem
klonowym, a on podpierał głowę na zaciśniętej w pięść dłoni. Na krześle
siedział bokiem z założoną nogą na nogę.
Czemu on musi wyglądać… Nie
powiem, bo usłyszy. Ale on nawet na mnie nie patrzył, tylko mierzył moją mamę
morderczym spojrzeniem.
– Ja już wychodzę, kochanie –
powiedziała do mnie. – Macie naleśniki na śniadanie, a w lodówce jest
Kalguksoo, gdybyście po południu zgłodnieli. Nie wiem, czy zostaniecie w domu,
ale zupa ma zniknąć.
Kalguksoo? A co to właściwie jest?
– Jasne – powiedziałam z
uśmiechem.
Przytuliła mnie na pożegnanie i wyszła.
Zanim jednak ja, lub Kang się odezwaliśmy, odczekaliśmy kilka minut, aż mama
odjedzie spod domu.
– Dlaczego masz taką minę? –
zapytałam Kanga, siadając przy stole na swoim miejscu.
– Nie mam pojęcia co to, a twoja
mama, kazała mi to jeść – powiedział zniesmaczony.
– Nie wiesz co to? – zdziwiłam
się.
Spojrzał na mnie jak na tłumoka.
– Zanim się urodziłam, mama
pracowała w barze w USA. Nauczyła się tam wielu Amerykańskich potraw, między
innymi naleśników podawanych z syropem klonowym – wytłumaczyłam. – Są naprawdę
pyszne – dodałam, krojąc widelcem naleśnik.
Kang wstał od stołu i wysunął
sobie krzesło po mojej lewej. Położył na nim kolano i usiadł na swojej nodze.
Kiedy nabiłam kawałek naleśnika i zamoczyłam go w syropie, Kang nachylił się i
tuż przy moich buzi, złapał zębami widelec i zabrał z niego naleśnik.
Patrzyłam na czubek już pustego
widelca, z lekko rozchylonymi wargami. Byłam zszokowana tym co zrobił Kang.
– Masz rację – powiedział. –
Pyszne.
Przełknęłam ślinę, wciąż patrząc
na widelec.
– Zaskoczyłem cię? – zadrwił. –
Och, przepraszam najmocniej.
– Kang! – pisnęłam wbijając
widelec w… tak, w blat stołu. Spojrzałam na czerwonowłosego gniewnie. – Czyś ty
oszalał!?
– Pani wybaczy – powiedział z
uśmiechem, wciąż nachylony nad stołem. – Ale wolę te – wskazał na mój talerz. –
od tamtych.
– Oszalał – powiedziałam
zszokowana.
On tylko się zaśmiał.
– Po prostu jestem zadowolony z
koncertu – powiedział odchylając się na oparciu. – Co prawda twoja mama chciała
mi roztopić twarz, ale koncert był udany.
– Co chciała zrobić? – zapytałam
patrząc na niego już normalnie.
– Wczoraj napadła mnie za ten
strój co ci go kupiłem, ale dziś już sobie wszystko wyjaśniliśmy jak byłaś na
górze.
– Ku-kupiłeś? – zdziwiłam się.
– A myślałaś, że pożyczyłem od
jakieś piosenkarki, czy aktorki? – Spojrzałam na niego. Lekko chyląc głowę i
wzruszyłam ramionami. – Oczywiście, że go kupiłem. Narażałem się na poniżenie
wchodząc do sklepu dla pań, ale wolałem to, niż żebyś na mój koncert przyszła…
– Prześliznął spojrzeniem po moich ciuchach. – O tak.
Prychnęłam.
– Nie rób tak.
– Co to jest Kalguksoo? –
zapytałam.
– Nie wiesz co to jest? – zadrwił.
Papuga, tak było z naleśnikami.
– Zapomnij, nie chcę wiedzieć.
– Kalguksoo to narodowa potrawa
Korei – powiedział. – Jest z makaronem i podaje się ją zawsze na zimno.
Zmarszczyłam nos.
– Na zimno i z makaronem –
powiedziałam, po czym wystawiłam lekko język.
– Nie lubisz makaronu?
– Uwielbiam, ale nie na zimno.
Smakuje jak gluty...
– A skąd wiesz jak smakują gluty?
– zapytał zaciekawiony.
Patrzyłam na niego tępo.
– Może zaczniemy lekcję? –
zapytałam, szybko zmieniając temat. – Co będziemy dziś robić? Pojedziemy
gdzieś, czy zostaniemy?
– Skupimy się na kontroli poprzez
mentalną rozmowę – powiedział. – Możemy zostać tutaj, bo w ten sposób nic nie
ucierpi.
– To może chodźmy do salonu? –
zapytałam.
– Nie skończysz jeść? – zapytał z
uśmieszkiem.
– Nie dziękuję – powiedziałam
wstając. – Straciłam apetyt.
Roześmiał się kręcąc głową.
~*~
Macie koniec 3 rozdziały i początek 4. Przypominam, że mam ich już 9 i zaczęty 10 ;)
Mam nadzieję, że się podobało :)
Dopiero zaczęłam czytać a już się śmiałam. Znowu zemdlała, a ja spadłam z łóżka i jeszcze jadłam czytając (Twoje opo uzależnia ) i się prawie udusiłam. Twoje opo jest niebezpieczne! Cały dzień czekałam na rozdział, ale nawet dobrze, że wcześniej go nie wstawiłaś bo oglądałam Sao. Wracając do opo... znowu mam napisać, że jest świetne? A więc czekam do wtorku i mam nadzieję, że kolejny fragment przeczytam bo wypożyczyłam 11 książek i muszę je przeczytać. No to chyba na tyle. Życzę weny no i zdrówka.
OdpowiedzUsuńTwoje komentarze są zabawne ^^
UsuńTy się śmiejesz z moich notek, ja z tego co ty robisz podczas czytania :D
Nie dziękuję, żeby nie zapeszać, ale zdrówko się przyda ;)
Aż tak Cię to śmieszy, że mnie próbujesz zabić?
UsuńA ja znów spóźniona z komentarzem i rozleniwiona, więc pewnie znowu nie bedzie za dlugi.:::
OdpowiedzUsuń1. Dlaczego ja nie umiem pisać piosenek a ty tak? To troszke nie sprawiedliwe.
2. Mama Choi jest świetna. Też chcialabym tak umieć.
3. Co po trzecie? Hm...A! Ja nie do końca rozumiem jak można zemdleć po usłyszeniu głosu? Podejrzane.
4. Nigdy nie jadłam nalesników z syropem klonowym. Ciekawe jak smakują... Nie ważne. Akcja z widelcem też była świetna. (Chodzi mi o to jak Kang zjadł jej kawałek nalesnika z widelca. )
5. Moge mieć małą prośbe? Wiem, że tak więc.... proszę pisz ,,bezpieczniejsze'' rozdzialy. Nie chcę, aby Plutoludek musiał uciekać z Ziemi, bo ktoś czycha na jego życie.
No i to tyle.
A co do tego Plutoludka to chodziło mi o Malwinę XD
Weny i pozdrawiam
Powiedziałam Ci coś na temat nazywania mnie tak.
UsuńJa umiem pisać piosenki? xD Ciekawe. ^_^
UsuńMama Choi jest troche jak moja :P
Choi może zemdleć po usłyszeniu głosu, bo to jest Choi Shin Hye, która wszystko potrafi xD
Ja też nie jadłam takuch naleśników :( No a Kang ma niecny plan dlatego tak zrobił ;P
A notki są bezpieczne... Jeszcze xD