Notka o tej godzinie specjalnie na zamówienie dla Minerwy ;)
Enjoy ;P
Poderwałam zaskoczona głowę.
– Chyba już się nie boisz, co? – zapytał.
Wyglądał tak okropnie.
Nad lewym okiem miał opatrunek, noga w gipsie nie była
przykryta kołdrą, no i był podłączony do kroplówki. Włosy miał brudne, bo kilka
dni ich nie mył. Był blady i miał podkrążone oczy, jakby nie spał od wielu dni,
a nie obudził się po dwuch dniach nieustannego snu.
Pokręciłam głową.
Wtedy drzwi otworzyły się z trzaskiem i ktoś wpadł do pokoju,
rzucając się na Kanga.
– Oppa! – zawołała dziewczyna o włosach w tak dobrze znanym
mi kolorze purpury, sięgających połowy pleców, siadając na łóżku obok
półsiedzącego Kanga. – Braciszku, jak się czujesz? – zapytała z troską. –
Dopiero wróciłam z Ignis i się dowiedziałam co się stało. Wiesz, że tam nie
bardzo dochodzą wiadomości z Ziemi. Dostałam wolne w szkole już w tamtym
tygodniu, ale zostałam jeszcze, żeby zaopatrzyć się w magię, a tu taka
tragedia!
– Mi Ko – mruknął Kang z niezadowoleniem. – Mam połamane
żebra, nie dotykaj mnie.
– Och, wybacz – burknęła i wstała kopiąc szafkę stojącą obok
łóżka. Odwróciła się do nas i jej wzrok zatrzymał się na mnie. – A to co za
jedna? – zapytała zaskoczona.
Mi Ko? Już to gdzieś słyszałam. Ale… No tak! Kiedy Kang
rozmawiał z Yunem i Joongiem, gdy pierwszy raz byłam przed wytwórnią! Ale kto
to do cholery jest… Chwileczkę. Purpurowe włosy ma moja ulubiona solowa
wokalistka Kimiko. Ki Mi Ko. Kim Mi Ko!
– To jest Shin, moja przyjaciółka ze szkoły – powiedział Yun,
obejmując mnie ramieniem.
Gdyby tego nie zrobił to nogi by się pode mną ugięły.
Dziewczyna podeszła do mnie i niebezpiecznie przysunęła
swoją twarz do mojej. Kiedy to robiła ja odsuwałam swoją.
– Jaka śliczna! – zawołała wskazując na mnie i patrząc na
Kanga przez ramię. – Dokładnie w twoim stylu, Ogórek. To dlatego tu przyszła,
co? – zapytała tonem sugerującym, że jesteśmy parą.
A tak w ogóle, to czemu nawet dziewczyny, które same są
śliczne, ciągle mówią, że jestem śliczna? Moim zdaniem to Kimiko jest
najładniejszą Koreanką jaką kiedykolwiek widziałam.
Kang westchnął i chciał chyba się jakoś inaczej ułożyć, bo
się lekko poruszył, ale zaraz syknął z bólu. Ja, Yun i Joong podeszliśmy do
łóżka w mgnieniu oka, a Kimiko została tam gdzie stała.
Purpurowo włosa prychnęła. Zgaduję, że Kang nie bardzo za
nią przepada, dlatego nie lubi, kiedy ja prycham.
– Nic mi nie jest – powiedział Kang i wydął wargi. – Wy
idźcie sobie do Kimiko – powiedział patrząc to na Joonga, to na Yuna. – A ty
siadaj tu – zwrócił się do mnie i spoglądając na brzeg łóżka.
Tamta dwójka usiadła na wąskiej kanapie, a Kimiko w fotelu.
Ja zajęłam miejsce na brzegu łóżka Kanga.
– Właśnie – zaczął Yun. – Co miałeś na myśli, mówiąc, że
czas wszystko wyjaśnić i to jeszcze Shin Hye?
– Nie przerywaj im Yun – powiedział Joong i spojrzał na mnie
z uśmiechem, podpierając się na łokciu o naramiennik kanapy.
Popatrzyłam na niego zszokowana, a później przeniosłam
gniewne spojrzenie na Knaga.
– Ja mu nic nie powiedziałem – zaczął. – Sam się
domyślił.
Opuściłam głowę i zakryłam twarz dłońmi.
– Nie chcesz mówić? – zapytał Kang.
Poderwałam głowę.
– Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Kimiko jest twoją siostrą!?
– zawołałam oskarżycielsko.
– Nadal się boisz, co? – zapytał.
– Wcale nie! – Założyłam przedramiona na piersi i
naburmuszyłam się. Szybko jednak opuściłam ręce, bo Kimiko, Yun i Joong
obserwowali mnie.
– Myślałam, że ona jest twoją znajomą – powiedziała Kimiko
do Yuna.
– Ja też nie wiem o co w tym wszystkim chodzi – powiedział
blondyn patrząc na mnie niewidzącym wzrokiem.
– N-no bo… – zaczęłam.
Nagle Kimiko zerwała się na równe nogi.
– Cholera, człowiek w pokoju, a ja gadałam o magii! –
wrzasnęła łapiąc się za głowę. Po chwili jej dłonie przeniosły się na usta. –
Kurde, znowu!
– Shin jest Magiem – powiedział Yun. – Możesz przy niej o
tym mówić.
– Hee? – zdziwiła się, patrząc na blondyna to na mnie. – A
to o to chodziło z tą szkołą. Mogłeś powiedzieć, że chodzicie do jednej klasy z
ZiC.
– Nie miałem na myśli ZiC – powiedział Yun.
– Nie? – zdziwiła się i zmierzyła mnie wzrokiem. – To nie
jest pokazowy mundurek ZiC – stwierdziła, po czym przeniosła wzrok na Yuna. –
Ty chodzisz do liceum!
– Kimiko, ale ty z Yunem przecież chodzicie do tej samej
klasy w ZiC – zauważył Joong.
– Tak? – zdziwiła się. – Ach, no tak…
– To przez to, że tak rzadko przychodzisz na zajęcia –
mruknął Yun, a Kimiko walnęła go pięścią w czubek głowy. – Auu! Jak ja będę wyglądał
na zdjęciach z guzem!?
– Ten jak zwykle się tylko wyglądem przejmuje – mruknęła
Kimiko siadając.
– Zamkniecie się w końcu wszyscy! – wrzasnął Kang.
Tamta trójka spojrzała na niego, ale zamilkli w
oczekiwaniu.
Przełknęłam ślinę i odetchnęłam.
– Nazywam się Choi Shin Hye – zaczęłam. – Urodziłam się
dziewiętnastego lutego tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego siódmego roku.
Dziesięć dni temu skończyłam szesnaście lat i odwiedziła mnie Bogini Światła,
żeby mnie uświadomić, a dziewięć dni temu poznałam Kanga, który został moim
opiekunem. Ukrywaliśmy to przed wami Yun, Joong, ponieważ się bałam, ale…
Zamilkłam i nie potrafiłam już się odezwać. Nie mogłam nawet
na nich spojrzeć, więc zamknęłam oczy, wciąż mając opuszczoną głowę.
– Słyszałam, że dostałeś opiekę – przerwała po chwili ciszę
Kimiko. – To dlatego dostałam wolne – stwierdziła.
Uniosłam powoli głowę i wtedy zobaczyłam twarz Yuna
niebezpiecznie blisko mojej. Cofnęłam się do tyłu i złapałam dłońmi brzegu
łóżka, przy okazji natrafiając na dłoń Knaga. On jednak nie zabrał dłoni, a
zacisnął mocno jej palce na prześcieradle. Chyba wkurzył się, że go tak
złapałam, więc błyskawicznie zabrałam dłoń i zerknęłam na jego twarz, ale on
patrzył gniewnie na Yuna, nie na mnie.
Znów spojrzałam na Yuna.
– Więc to jednak ty! – zawołał i przytulił mnie,
błyskawicznie się prostując. – Wiedziałem!
– Yun, nie kłam – powiedział Joong.
– Y-yun – zaczęłam – d-dusisz mnie.
– Och! Przepraszam! – zawołał i mnie puścił.
– Dobra – zaczęła Kimiko – Yun, Joong, idziemy. Zakochani
muszą porozmawiać.
– Hee!? – wrzasnęłam w tym samym momencie co Kang.
– Gdybym mógł to bym cię uderzył! – zawołał, kiedy wyciągała
Yuna z pokoju, ciągnąc go za kołnierzyk marynarki od mundurka.
– Ciesz się, że nie możesz! – odkrzyknęła i zamknęła na nimi
drzwi.
Spojrzałam na Kanga. Wzdrygnął się.
– Kimiko, tak? – zapytałam.
Wydął wargi.
– Nigdy bym nie zgadła – powiedziałam. – Nie jesteście nawet
podobni.
– Kimiko, a właściwie Kim Mi Ko nie jest moją biologiczną
siostrą – wytłumaczył. – Kiedy była niemowlęciem, ktoś zostawił ją pod drzwiami
moich rodziców. Od tamtej pory jesteśmy rodzeństwem. Kocham ją, ale
jednocześnie nie znoszę. Jest okropna i zachowuje się jakby była ponad mną,
mimo że jest młodsza o dwa lata – jego głos z początku zwyczajny, teraz był
przepełniony gniewem. – Ale nie o tym chciałbym porozmawiać.
– A o czym? – zapytałam.
Przesunęłam się w nogi łóżka i pochyliłam opierając się na
łokciach, tuż obok ręki Kanga. Teraz to jego twarz była wyżej niż moja.
– Nie chcę, żebyś przytulała się z Yunem – powiedział.
Zmarszczyłam brwi.
– Dlaczego? – zdziwiłam się.
– Yun bardzo szybko przywiązuje się do rzeczy i ludzi, a
szczególnie do tych słodkich. Kiedy się tak będzie do ciebie przytulał, to
nastąpi jeszcze szybciej, a po tym może się zakochać…
– Hee!? – zawołałam z niedowierzaniem i wyprostowałam
się.
– Mówię prawdę, ale ty masz już kogoś, kogo możesz
kochać.
– Mówiłam ci, że nie kochałam Izumiego jak…
– Ach, już nie ważne – przerwał mi. – Kiedy wyjdę stąd od
razu zabierzemy się za opanowywanie żywiołu wody – powiedział.
– Tak? – zapytałam ucieszona.
– Ale dopóki będę tu tkwił, masz nie używać mocy. Jedynie
możesz szkolić się w tych twoich zmianach koloru różnych przedmiotów. To
pomorze w kontroli. Tylko nic nie podpal, jasne?
Pokiwałam głową z uśmiechem.
– Chyba czas, żeby życzyć ci szybkiego powrotu do zdrowia,
co? – zapytałam wstając.
– Jak mogłabyś tego nie zro…
Nachyliłam się nad Kangiem, przytrzymując włosy, żeby nie
opadły na jego twarz i złożyłam delikatny pocałunek na jego czole.
– Szybko zdrowiej – powiedziałam, wciąż się nad nim
nachylając.
– Co się dzieje!? – wrzasnął ktoś przy drzwiach.
Odwróciłam się do tego kogoś.
– Prezes Ahn! – zawołał zaskoczony Kang.
Prezes! Cholera, może mnie rozpoznać.
– Ja już pójdę – zawołałam i błyskawicznie wyszłam z pokoju
z pochyloną głową, żeby prezes nie widział mojej twarzy i zamknęłam za sobą
drzwi.
– Już? – zapytał Yun.
Skinęłam głową.
– W taki razie odwieziemy cię do domu – powiedział
Joong.
– Też chcę jechać! – zawołała Kimiko wstając z jednego z krzesełek
stojących pod ścianą. – Przyjechałam tutaj taksówką.
– Nie ma sprawy – powiedział Joong. – Kupię nam coś do picia
w sklepie szpitalnym – dodał.
– Idę z tobą – powiedziała Kimiko. – Bo znów kupisz coś
czego nie lubię.
Razem zjechaliśmy windą na dół. W poczekalni ludzie patrzyli
się zaskoczeni na Yuna, Joonga i Kimiko. Prędzej chyba nie bardzo wiedzieli co
się dzieje. Kimiko z Joongiem przy windach na parterze skręcili do stołówki, a
ja i Yun ruszyliśmy do głównego wyjścia.
– Naprawdę jesteś jego podopieczną, co? – zapytał uradowany
Yun.
Skinęłam głową.
– Jak fajnie! – zawołał obejmując mnie ramieniem, ale ja
przyspieszyłam, więc mu to nie bardzo wyszło. – Będziemy razem chodzić na różne
wydarzenia, no i będziesz miała darmowy wstęp na nasze koncerty i w ogóle. Już
nie mogę się doczekać!
Pchnęłam szklane drzwi i wyszłam na zewnątrz. Ktoś za mną
zawołał coś, więc się zatrzymałam i odwróciłam, wtedy Yun podszedł do mnie
błyskawicznie i kładąc dłoń na mojej głowie przytrzymał ją przy swoim
ramieniu.
– Reporterzy – syknął, a wtedy usłyszałam tupot stup.
Rozbłysły flesze i posypało się wiele pytań. – Nie ma na co patrzeć –
powiedział Yun i zaczął się ze mną przepychać przez tłum reporterów.
Na szczęście Joong zaparkował swoje BMW niedaleko
wejścia i dał Yunowi kluczyki, więc szybko zostałam zamknięta na tylnym siedzeniu,
gdzie skuliłam się, żeby nikt mnie nie widział. Dobrze, że Celebryci mają
przyciemniane szyby we wszystkich samochodach.
Tak się złożyło, że jedno okno było uchylone i słyszałam
pytanie reporterów i odpowiedzi Yuna.
– Kim jest ta dziewczyna!? – zawołał ktoś.
– Spokojnie – powiedział Yun. – Odpowiem na państwa pytania,
ale proszę pojedynczo.
Reporterzy umilkli.
– Kim jest twoja przyjaciółka? – zapytał ten sam głos co
prędzej.
– Słuszna uwaga. Przyjaciółka. Od niedawna chodzę do jednego
z liceum w Seulu, jak już państwo wiedzą. Ta dziewczyna jest moją przyjaciółką
z klasy. Jest fanką Kim Kang Kyuna, który miał wypadek, co państwo też już
wiedzą. Po prostu chciała go zobaczyć, więc się zgodziłem, ponieważ wiele razy
już mi pomogła.
– Nie chodzicie ze sobą? – zapytała jakaś kobieta.
– Oczywiście, że nie – powiedział ze śmiechem. – Nie wierzę
w miłość od pierwszego wejrzenia, a do szkoły chodzę dopiero od poniedziałku.
Nie sądzą państwo, że to za mało czasu, żeby się zakochać?
– A co z Kim Kang Kyunem?
Ten głos rozpoznam wszędzie. To z pewnością była moja
mama.
– Mam dla was dobre wieści. Właśnie się obudził i czuje się
dobrze. Wszystko jest na dobrej drodze i niedługo zobaczymy go na scenie całego
i zdrowego.
Yun cały czas mówił to wszystko tak radośnie. Ja nie wiem
czy potrafiłabym się zachować przed reporterami.
– A co… – ktoś chyba chciał zadać kolejne pytanie, ale Yun
go uprzedził.
– Patrzcie! – zawołał. – To Kimiko!
– Kimiko!
Uniosłam głowę i zobaczyłam, że reporterzy biegną w stronę
wejścia do szpitala. Yun skorzystał z tego i wszedł do samochodu na siedzenie
pasażera kierowcy. Po chwili do samochodu wszedł też Joong i zapalił
silnik.
– Chcecie ją zostawić!? – wrzasnęłam.
– Tak – zawołał uradowany Yun, odwracając się do mnie. – Ale
nie możemy.
– Będzie wściekła – powiedział Joong i zatrzymał się tuż
przy plecach Kimiko.
Otworzyłam jej drzwi i szybko się skuliłam, żeby nikt mnie
nie zobaczył.
– To pa! – zawołała Kimiko i wskoczyła do BMW, a Joong
ruszył jeszcze zanim zamknęła drzwi.
Chwilę siedzieliśmy w milczeniu, po czym wybuchnęliśmy
głośnym śmiechem. Jednak po chwili Kimiko sięgnęła przed siebie i przygwoździła
Yuna ramionami do fotela, dusząc go.
– Zabiję cię! – wrzasnęła.
– Mi Ko! – zawołał Joong.
– Wybacz tatko – prychnęła, ale nie puściła Yuna od
razu.
Po kilku długich sekundach jednak usiadła i zapięła pas. Ja
też to zrobiłam.
Yun zaczerpnął głęboko powietrza i odwrócił się do nas ,
patrząc gniewnie na Kimiko, między fotelami. Ona pokazała mu język i wyciągnęła
swój dotykowy telefon z wrzosową tylnią obudową i zaczęła coś na nim robić,
całkowicie nas ignorując.
Niechętnie podałam Joongowi mój adres, a ona zawiózł mnie do
domu.
*
Shin Hye nachyliła się nade mną z zamkniętymi oczami, a po
chwili bardzo delikatnie pocałowała moje czoło.
– Szybko zdrowiej – powiedziała, jednak nie wyprostowała
się.
Drzwi do pokoju otworzyły się do środka ktoś wszedł.
– Co się dzieje!? – wrzasnął ktoś ten ktoś.
Shin Hye odwróciła głowę, a ja przeniosłem wzrok z niej
na…
– Prezes Ahn! – zawołałem.
– Ja już pójdę – wypaliła Shin i ruszyła do wyjścia z pokoju,
zamykając za sobą drzwi.
– K-kto to był? – zdziwił się prezes patrząc na drzwi, za
którymi zniknęła Shin Hye. – I dlaczego się tak nad tobą nachylała? To nie był
nowy image Kimiko? – zapytał wracając do mnie spojrzeniem. – Chociaż nie,
Kimiko stała na korytarzu z Yunem i Joongiem.
Spojrzałem na niego jak na głupka.
– Aaa! – zawołał już rozumiejąc. – To była twoja
podopieczna!
– Tak – przyznałem.
– I oni ją poznali, a ja nie – mruknął z niezadowoleniem i
usiadł w fotelu.
– Masz czterdzieści dwa lata, więc nie zachowuj się jak
dziecko – powiedziałem.
Spojrzałem w okno.
Shin Hye, dlaczego to zrobiłaś? Może już zrozumiałaś, co ja
z tobą robię. Może wiesz, że zabawiam się twoimi uczuciami, a teraz sama chcesz
się bawić moimi, ale…
Chyba już pamiętam, dlaczego tu jestem i dlaczego poprosiłem
ją, żeby nie przytulała się z Yunem. Czy to możliwe, że byłem zazdrosny? Wtedy
przed szkołą we wtorek widziałem, jak on ją przytula i się wściekłem. Jechałem
szybko i tak jak mówił prezes wjechała we mnie cysterna. Musiałem stworzyć
tarczę, bo gdyby nie to, to zostałaby ze mnie mokra plama.
Tylko teraz nasuwa się pytanie, czy na pewno byłem zazdrosny
i dlaczego? Przecież Shin Hye jest dziecinna i mnie wkurza. Ciągle się wywraca
i jest nieznośna. I sama nie wie czego chce. Niby kochała tamtego Japończyka,
ale teraz zmieniła zdanie. No ale cóż się jej dziwić, jest nastolatką, a one
już tak mają. I czego ja w ogóle oczekuję, przecież to gówniara, a ja mam już
dziewiętnaście lat.
O czym jak w ogóle myślę? Jak ułożyć z nią życie, czy co!?
Przecież to niedorzeczne, a w moim zawodzie lepiej, żeby nie było żadnej
kobiety, bo zaraz będzie z tego skandal.
– Kang!
Spojrzałem na prezesa.
– Słuchasz ty mnie? – zapytał.
– Wybacz, zamyśliłem się.
– Nie dziwię się, ładna była ta twoja podopieczna. A tak w
ogóle to co ona taka skulona była?
Wystraszyła się czy coś?
– Jakby nie patrzeć to przyłapałeś nas w dość dziwnej
sytuacji – zauważyłem.
– A no.
– Ktokolwiek poza szpitalem wie jakie mam obrażenia? –
zapytałem.
– Tylko chłopaki – powiedział. – No i teraz twoja
podopieczna chyba też, nie?
Skinąłem głową.
– To zawołaj tego lekarza i niech mi zdejmie gips z nogi i
wyleczy tę ranę.
– Już to zrobił, jak spałeś, a gips ci założył, bo po tym
jak wstawił kość na miejsce i uleczył ranę to zlepił ją tylko tak, żeby się nie
przemieściła, więc nadal jest złamana.
Z mojego gardła wydobył się warkot.
– Masz mu powiedzieć, że ma mi wyleczyć wszystkie złamania,
bo w ciągu tygodnia chcę stąd wyjść.
– Wjechała w ciebie cysterna, a ty po tygodniu chcesz być
uleczony?
– W pięć sekund chcę być wyleczony. Masz wyczyścić pamięć
tym, którzy wiedzą co mi było i zmienić to na mniej poważne.
Prezes westchnął.
– Już kupię ci to Porsche, tylko poleż w szpitalu jeszcze
trochę.
– Dobra, ale i tak nie chcę mieć już złamań i wyczyścisz im
pamięć.
– Nie przesadzasz?
– To ja cierpię.
– No dobrze! – zawołał. – Powiadomię kogo trzeba.
*
– Tu możesz się zatrzymać – powiedziałam do Joonga, kiedy już
w oddali zobaczyłam mój dom.
– Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym podwiózł cię pod dom? –
zapytał.
Dobrze, że nie powiedziałam mu dokładnego adresu, teraz nie
będzie wiedział który to mój.
– Tak. Przejdę się kawałek, spacer mi dobrze zrobi –
powiedziałam z uśmiechem. – A twój samochód jest rozpoznawalny, więc nie chcę,
żeby ktoś znów wiązał mnie z waszym zespołem.
– Ale ty już jesteś powiązana z naszym zespołem – powiedział
Yun, zerkając na mnie.
Uśmiechnęłam się do niego.
– Więc jak chcesz – powiedział Joong i zatrzymał
samochód.
– Dziękuję! – zawołałam, zarzucając moją torbę na ramię i
wyskakując z samochodu, po czym okrążając go wbiegłam na chodnik.
Kiedy odjeżdżali pomachałam im. Odczekałam kilka minut, aż
Joong zawrócił i odjechał, dopiero wtedy ruszyłam biegiem do domu. Gdy tylko
wbiegłam na drużkę, prowadzącą do drzwi, zobaczyłam Yunga skaczącego na mój
balkon.
– Pospiesz się! – zawołał. – Dzwonią z castingu.
– Odbierz i powiedz, że nie mogę chwilowo podejść do
telefonu, czy coś! – zawołałam wygrzebując z torby klucze od domu. – Cholera –
syknęłam, nie mogąc ich znaleźć. Po chwili jednak upadły na ziemię.
Szybko otworzyłam drzwi, zatrzasnęłam je za sobą, rzuciłam
torbę i w podskokach zdjęłam trampki, po czym przeskakując po trzy stopnie
wbiegłam na górę.
Gdy otworzyłam Yungowi drzwi balkonowe szybko wszedł do
środka, a ja stanęłam obok niego wyczekująco.
– Tak, właśnie wrócił… Tak, już daję.
Yung podał mi swój telefon.
– Co ja mam powiedzieć – szepnęłam, prawie bezgłośnie.
– Nie wiem – on też szepnął.
Powoli sięgnęłam po telefon i przyłożyłam go do ucha,
trzymając go obiema dłońmi.
– T-tak?
– Akai Zu Mi! – zawołał ktoś.
Ten głos? To był prezes Fallen Angels.
Przełknęłam ślinę patrząc przerażona na Kyu Donga.
– Tak – powiedziałam, bardziej zdecydowanie.
– To dobrze. Pewnie domyślasz się, dlaczego do ciebie
dzwonię.
– Tak.
– A więc gratulację, ponieważ w ciągu następnego tygodnia
zostaniesz nowym członkiem Fallen Angels! – zawołał.
Wiedziałam, że tak będzie! No to mam przerąbane.
– Niech pan…
– Posłuchaj mnie teraz uważnie – powiedział w tym samym
czasie co ja. Pewnie mnie nie usłyszał.
– Słucham?
– Do poniedziałku potrzebuję mieć twoje zdjęcia z sesji i
CV. Niestety gdzieś zagubiła nam się twoja teczka i musisz to zrobić jeszcze
raz. Z góry za to przepraszam, ale czy uda ci się to zrobić?
– N-nie szkodzi i t-tak. Zrobię co trzeba.
– W takim razie jeszcze raz prześlę ci adres, na który to
wyślesz, tak?
– Tak, dobrze.
– W takim razie do usłyszenia! – zawołał radośnie.
– T-tak, do usłyszenia.
Rozłączył się, a ja wciąż z telefonem Yunga przy uchu
patrzyłam na chłopaka, ale tak jakbym go nie dostrzegała.
– Choi? Co się stało? – zapytał.
Ja nadal stałam w bezruchu, więc Yung wyciągnął mi telefon z
ręki i posadził mnie na łóżku, po czym usiadł obok.
– J-ja…
Uniosłam dłonie i spoliczkowałam się. To pomogło mi się
otrząsnąć.
– Akai Zu Mi został właśnie poproszony o przesłanie swojej
teczki ze zdjęciami i CV, bo gdzieś się zagubiła – powiedziałam. – Ale ja nie
miałam, żadnej teczki! – zawołałam. – W ogóle nie powinno mnie tam być!
Nie wiem czemu, ale się rozpłakałam.
– Yung – powiedziałam płaczliwym głosem i spojrzałam na
niego.
– Nie martw się, wszystko naprawimy – powiedział i położył
moją głowę na swoim ramieniu głaskając mnie po włosach.
– N-nie o t-to ch-ch-cho-chodzi.
– Co? – zdziwił się.
Odetchnęłam i odsunęłam się od Donga. Otarłam łzy i
spojrzałam na niego.
– Ja chcę być w jakimś zespole, ale nie jako chłopak –
powiedziałam. – N-nie chcę udawać. No i ich okłamywać, ale z drugiej strony to
chcę z nimi śpiewać.
– Choi, oni są boysbandem…
– Dlatego będę udawać Akai.
Mam szansę. Kang rzucił na nas zaklęcie, żeby fanki nie
poznały nas, kiedy przyjechaliśmy wczoraj do wytwórni, więc mogłabym na siebie
rzucić to samo zaklęcie, lub poprosić kogoś, żeby je na mnie rzucił. Musiałby
to być ktoś bardzo silny, żeby zaklęcie objęło każdego kto mnie zna i zobaczy
Akai. Chyba nawet znam taką osobę.
– Ale to niezgodne z prawem – powiedział.
– No i co z tego, Yung!?
Wstałam z łóżka i zaczęłam spacerować po pokoju.
– A zdjęcia? CV? Przecież ich nie masz.
– CV można pozmyślać, a sesję zorganizować. Tylko wystarczy
ktoś kto potrafi robić zdjęcia. –Zastanowiłam się nad tym. – Znasz kogoś
takiego? – zapytałam.
– Myślisz, że ci w tym pomogę?
Uklękłam na podłodze przed nim.
– Zgadzam się na wszystko, tylko mi pomórz.
– Wszystko?
Pokiwałam głową.
Yung złapał mnie pod pachy i poderwał do góry, a po chwili
już siedziałam okrakiem na jego kolanach.
– Naprawdę na wszystko? – zapytał.
Patrzyłam na niego zszokowana. Jego ręce spoczywały na moich
biodrach, a twarz znajdowała się tylko trochę niżej niż moja.
– Może jednak nie na wszystko – powiedziałam odwracając od
niego wzrok i przegryzając dolną wargę.
– Choi – powiedział. – Tylko raz.
– Nie mogę – szepnęłam.
– Nie zauważasz tego co ja do ciebie czuję, prawda?
– C-co czujesz…?
Nie mogą się powstrzymać przeniosłam na niego wzrok. Jego
ciemne oczy mówiły wszystko.
– Teraz już wiesz? – zapytał.
– Ja… Ale ty… Znamy się dopiero od kilku dni…
– Dziesięciu, Choi.
Racja. Od moich urodzin.
– Zawsze czytałem książki fantastyczne i przygodowe i
uwielbiałem ich bohaterki. A ty jesteś taką właśnie bohaterką. Zauważyłem to
już po twoim pierwszym dniu w szkole. Odosobniona, nie chciałaś nawet poznawać
nowych, ale poprosiłaś mnie, żebym udawał twojego chłopaka, mimo iż jeszcze żaden
chłopak cię nie zaczepił. Już wielu pytało mnie, czy jesteśmy parą, a kiedy
odpowiadałem, że tak to odchodzili zrezygnowani, życząc szczęścia, ale
wiedziałem, że zazdrosną.
Naprawdę jesteś piękną dziewczyną, a twoja uroda nie jest
taka jak zwykłych Koreanek.
Mówiłaś, że skrywasz tajemnice, a ja wiem, że ta tajemnica
jest niezwykła i kiedyś ją odkryję. Możesz mi nie mówić z własnej woli, ale ja
wiem, że nie jesteś zwykłym człowiekiem.
Westchnęłam.
Co ty Yung Kyu Dong, człowiek możesz wiedzieć o magii?
– Yung…
– Nie, nic nie mów – przerwał mi. – Może ci się to wydawać
szalone, ale ja wiem, że coś ukrywasz i to coś niezwykłego.
Nie może się dowiedzieć, że jestem Magiem. Nikt, żaden
człowiek nie może.
– Dobrze! – zawołałam i objęłam Yunga za szyję. – Tylko raz,
ale pomórz mi przy sesji i udawaniu Akai.
Yun patrzył na mnie zszokowany.
– N-naprwadę?
Skinęłam głową i zajrzałam w jego oczy. Miały prawie taki
samo kolor jak oczy Kanga. Ale twarz Donga była dłuższa i bardziej dorosła niż
Kanga. To dziwne bo ten drugi jest przecież strszy.
Nie wiedząc czemu wyobraziłam sobie, że okulary Yuna
znikają, a włosy są czerwone. Trzymałam jednak moc w ryzach, żeby naprawdę tak
się nie stało.
Kiedy Yung uniósł brodę, żeby to zrobić, zamknęłam oczy i
lekko pochyliłam głowę, a gdy jego wargi dotknęły moich próbowałam wyobrazić,
sobie, że to Kang, a nie Yung mnie całuje, ale to nie pomogło.
Wargi Yunga były twarde i suche, ale sam pocałunek był
dobry. Tak myślę, bo nigdy tak naprawdę się nie całowałam. Jednak kiedy Yung
mnie całował, nie potrafiłam się w tym zatracić, a chciałam to jak najszybciej
zakończyć, on jednak wciąż sięgał po więcej. Trwaliśmy tak długo, ale ani przez
chwilę nie czułam nic co skłoniłoby mnie, aby to kontynuować.
Gdy Yung już skończył, zeszłam z jego kolan i stanęłam przed
nim.
Miał wypieki na policzkach, a jego wargi pozostawały lekko
rozchylone, podczas gdy lekko sapał, łapiąc oddechy.
Moja mina pozostawała obojętna, bo naprawdę nie czułam
nic.
Yung też wstał.
– Chcę, żebyś się we mnie zakochała – powiedział podchodząc
do mnie.
Z każdym jego krokiem w przód ja robiłam jeden w tył. W
końcu natrafiłam plecami na ścianę obok drzwi balkonowych.
Patrzyłam na okularnika z niedowierzaniem.
– Nie tak od razu – dodał z szerokim uśmiechem. –
Powolutku.
Otworzył drzwi balkonowe i wyszedł.
Kiedy zamykałam drzwi mój telefon zaczął dzwonić.
– Halo?
~ Co ty mi właśnie wysłałaś w myślach, co? – zapytał
Kang.
– Słucham? – zdziwiłam się.
~ Właśnie przed oczami ukazał mi się obraz ciebie całującej
się z tym okularnikiem. Jeśli chciałaś mi poprawić humor, erotycznymi obrazami
to ci nie wyszło, bo wolałbym króliczka, albo pielęgniarkę, a nie ciebie z
innym facetem.
– Co ci wysłałam w myślach? – zapytałam z
niedowierzaniem.
Miałam zacząć zdejmować mundurek, ale zatrzymałam się odpinając
ostatni guzik marynarki.
~ Nie mam zamiaru powtarzać. Leże w szpitalu i cierpię, a ty
jeszcze mi humor psujesz bardziej.
– Po prostu jak mnie pocałował, to sobie wyobrażałam ciebie,
pewnie dlatego to zobaczyłeś.
Dopiero po chili dotarł do mnie sens tego co
powiedziałam.
~ Ty się z nim naprawdę całowałaś!? – wrzasnął tak głośno,
że musiałam odsunąć telefon od ucha. – Chwila, wyobrażałaś sobie wtedy mnie? –
zapytał z zadowoleniem.
Wiedziałam, że zauważy.
– Nie.
~ Kłamczucha, ale wiesz, że pierwszy pocałunek jest ważny
dla utalentowanych?
– To nie był mój pierwszy pocałunek – powiedziałam.
~ On nie żyje, a w tym przypadku pocałunek zostaje
zwrócony.
– Ale zadziała, tylko jeśli ona kocha. W tym przypadku, ja
nie czułam do Yunga nic, więc pocałunek nadal jest mój.
Westchnął.
~ Masz rację – przyznał.
– Nie mamy o czym rozmawiać? – zapytałam. – Wiesz, że ja
i…
Już miałam mu powiedzieć, że ja i Yun zostaliśmy razem
sfotografowani, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Niech dowie się z
gazet, albo Internetu. Ja na pewno mu nie powiem, bo jeszcze wstanie z łóżka i
kopnie mnie połamaną nogą w gipsie.
~ Wiem, że ty… co?
– Twój telefon przetrwał wypadek? – zapytałam, szybko
zmieniając temat.
~ O dziwo tak, ale o co…
Na dole otworzyły się drzwi.
– Muszę kończyć, mama przyszła.
~ Jasne.
To on się rozłączył.
– Shin Hye! – usłyszałam krzyk z dołu.
Odetchnęłam i wyszłam z pokoju jak na skazanie.
– Już idę!
*
Chcecie mnie zbić? :D
Nieważne jak bardzo będę Cię prosić nie dodawaj rozdziału w nocy. Ja zaczynam się śmiać bez opamiętania i obudziłam wszystkich ;-; Kang jest zazdrosny (mam powód do cieszenia się ;-;). Dobre z tym, że mu wysłała te myśli, a jak się wygadała, że się z nim całowała to padłam. To, że wygra casting to się domyślałam i potem pewnie mama będzie wyzywać ją za zdjęcie z Yunem (kolejny powód by się cieszyć c: ).
OdpowiedzUsuńHaha, moje zuuuo przechodzi też na ciebie, więc nawet jak nie będziesz prosić, a mi się będzie chciało to będę dodawać notki w nocy! Buhahaha!!!
UsuńKang nie jest zazdrosny, on po prostu jest wściekły, bo Shin jest jego własnością xD Czy czternastolatki tylko o całowaniu myślą, czy mi się zdaje? Ona nie wygrała castingu, ona położyła wszystkich na ziemie i zdeptała! A mama to nie wiem, nie pamiętam już :P
No i będzie jeszcze dużo powodów, żeby się cieszyć :D
Nie, ja nie chcę Cię zabić. Wcale nie chcę, no bo za co?
OdpowiedzUsuńW czoło ? Kang... zawiodłeś mnie.
Ta po części to ja chyba źle przeczytałam, ale już od paru dni chodzę nieprzytomna, więc jak znów coś przekręcę to mów.
Mikomi (dobrze ja to napisałam? ) w sumie to wydaję sie slodka jak cukierek. Pasowałaby do Yun'a.
Jejku. Shin będzie udawać chłopaka. Ciekawe jak dlugo i kiedy prawda wyjdzie na jaw. W dramie You're beautyful było podobnie. Juz się nie moge doczekac.
Nie musze chyba wspomniań, że rozdział świetny.
A i o co chodzi z tym Ogórkiem? W końcu kang to Burak, a nie.
Pozdrawiam :)
To fajnie, że nie chcesz xD
UsuńJakie wy jesteście nie spostrzegawcze, przecież jak Shin wspominała co zaszło między nią a Kangiem to dotknęła czoła, w miejscu gdzie Kang ją pocałował -,-
Kimiko, ja nie wiem skąd ty wytrzasnęłaś to Mikomi xD, a co do bycia słodkim jak cukierek to masz racje, że ci się wydaje ;) I nie pasowałaby do Yuna, nie ma mowy, nie na tym świecie! Ona byłaby w tym związku Seme, a on Uke! Nie, to się nie klei ;/
Shin nie będzie udawała chłopaka, ona nim będzie! Akai Zu Mi rządzi :D Nie porównuj mi FA do YB xD
Ogórek, Burak... Później Mi Ko to wyjaśni ;)
Ale się czepiasz.
UsuńJestem nie sposzczegawcza, bo jestem nie wyspana, a jestem nie wyspana bo wstaję wcześnie rano, żeby oglądac dramy. A potem chodzę cały dzień jak naćpana i nie kontaktuję za dobrze.
Nie wiem skąd.
Seme? Uke? O.o Nie kapuję.
Czemu nie? :P
Ogórki sa smaczniejsze (jak dla mnie)
Seme i Uke, zapytaj ciocię Wiki ;)
UsuńI co ty pierdzielisz z tym Ogórkiem? 0.o Oni mają zjeść Kanga!?
A Seme i Uke nie jest przypadkiem w yaoi?
UsuńĆśśś, jest, ale się czepiasz, a nie wolno xP
Usuń