Z okazji mojej osiemnastki robię czytelnikom prezent i wstawiam dziś we wtorek 16 września, 18 stron Fallen Angels, prawie cały 8 rozdział :)
Godzinę po tym jak zjedliśmy obiad
przyjechał po nas bus i zawiózł prosto do wytwórni, gdzie miała się odbyć
konferencja, która potwierdzi, że Fallen Angel przyjęło nowego członka.
– Denerwujesz się – powiedziała do
mnie Noona Rea.
Siedzieliśmy właśnie w garderobie.
Przy chłopakach kręciły się pomocnice stylistki, a ona właśnie malowała mi
oczy. Tak bardzo się bałam, że mocno zaciskałam dłonie na poręczach krzesła.
– Jak cholera – mruknęłam.
– Zważaj na słowa, Akai –
powiedział Kang.
Siedział najbliżej mnie.
– Wybacz.
Przełknęłam ślinę.
– Czas się zbierać! – zawołał
menager zaglądając do garderoby. – Pospieszcie się. Chłopaki wiecie gdzie macie
iść, Akai ty idziesz ze mną.
Każdy z nas był ubrany na czarno,
ponieważ Upadłe Anioły to te skuszone przez zło, pozbawione skrzydeł istoty. Co
z tego, że żadne z nas nie było Upadłym. Joong i Yun potomkami jeszcze Aniołów,
a więc półaniołami, a ja i Kang to Magowie.
Ja miałam na sobie czarne rurki z
dziurami na kolanach, czarną koszulę i ciemnoszary długi bezrękawnik. Na szyi
oczywiście miałam mój żółty kryształ na cienkim czarnym rzemyku. Yunowi się to
trochę nie podobało, bo ona sam nosił podobny naszyjnik, ale srebrny i z
okrągłym medalikiem.
Chłopcy zniknęli przy schodach
prowadzących do Sali konferencyjnej, a ja poszłam z menagerem do pobocznych
drzwi, przez które miałam przejść na konferencję.
Jeszcze zanim reporterzy zaczęli
się zjeżdżać prezes Ahn wytłumaczył mi po kolei co mam robić i kiedy mam to
robić, kiedy odpowiadać, kiedy pozwolić, aby on zabrał głos i tym podobne.
Stojąc za drzwiami, przez które
miałam wejść do Sali konferencyjnej
słyszałam wszystko co się za nimi działo. Najwyraźniej prezes Ahn
właśnie miał zabrać głos, ponieważ przez szparę między skrzydłami drzwi
zobaczyłam migające flesze i usłyszałam pomieszane dźwięki spustu migawki
aparatów.
Oddychałam z każdą chwilą coraz
szybciej.
– Akai, wszystko w porządku? –
zapytał menager.
Spojrzałam na niego, przegryzając
dolną wargę, ale po chwili pokiwałam głową.
– Po prostu nie lubię dużej
widowni – wytłumaczyłam. – Nie mam problemu ze strachem przed nimi, po prostu
boję się, że wszystko może się wydać, jeśli zrobię coś nie tak.
– Nie martw się – powiedział z
uśmiechem kładąc mi dłoń na ramieniu.
Odwzajemniłam uśmiech i sięgnęłam
do głowy by sprawdzić, czy włosy są krótkie.
Prezes przyniósł mi dziś do
wytwórni dwa pojemniczki z cukierkami. W jednym były groszki w kolorze gorzkiej
czekolady, a w drugiej przeźroczyste listki. Te pierwsze były jednymi z wielu
rodzajów peruk w pastylce. Kształt, kolor i wzorek na pastylkach oznaczał jaka
to peruka, a ich działanie mogły cofnąć tylko przeźroczyste matowe cienkie
listki, które wystarczyło położyć na języku, a wtedy oryginalna fryzura
wracała. Podobno na Ignis każdy je stosuje, żeby zmieniać fryzury. W sumie to
dobrze, że prezes je dla mnie kupił, bo traciłam zbyt dużo energii używając
czaru zmieniającego, no i smakują jak czekolada, którą uwielbiam.
– Ach, bardzo dobrze. Witam! –
usłyszałam zza drzwi wzmocniony przez mikrofon głos prezesa Ahn. – Dziękuję za
tak liczne przybycie. Chciałbym już rozpocząć konferencję prasową odnośnie
znanego zespołu Fallen Angels. Chciałbym przedstawić dziś państwu nowego
członka grupy. Ale najpierw proszę powitać pierwotny skład! Fallen Angels.
Flesze i dźwięki aparatów nabrały
na sile, ale skierowały się bardziej na moje lewo, czy tak gdzie były schody,
obok których rozstałam się z chłopakami. Po chwili rozbrzmiały także głośne
oklaski.
Wyobraziłam sobie jak chłopcy idą
w dół po schodach, a później przechodząc obok tłumu paparazzi i kamerzystów
podchodzą do stołu, gdzie siedział prezes i zajmują swoje miejsca po jego
lewej.
Zaczęłam nerwowo podrygiwać i
strzepując dłonie, po chwili podeszłam bliżej drzwi, ale zaraz zawróciłam i
zaczęłam uciekać.
– Akai! – zawołał za mną menager.
– Dokąd idziesz!?
– Jak najdalej stąd! –
odpowiedziałam i już prawie doszłam do korytarza z którego tu przyszliśmy, ale
menager złapał mnie w pasie i zatrzymał.
– Zostaw mnie! – zawołałam,
wyrywając się. – Puszczaj, stary zboku!
– Akai, nie możesz się teraz
wycofać – powiedział, ale wciąż mnie nie puszczał. – Pomyśl, znasz Kanga
krótko, ale wiesz już jaki on jest. Jeśli teraz zrezygnujesz, a Fallen Angels
się rozpadnie to on nigdy ci tego nie wybaczy, a już na pewno, kiedy dowie się,
że Akai to Choi.
Znieruchomiałam.
– A teraz czas poznać nowego
członka Fallen Angels! – zawołał prezes.
Wyswobodziłam się z uścisku
menagera i błyskawicznie podeszłam do dwuskrzydłowych drzwi, za którymi wszyscy
byli. Za drzwiami światła przygasły, a po chwili padło na nie światło
reflektora, którego światło widziałam przez szparę w drzwiach. Menager podszedł
do wajchy niedaleko drzwi, po czym opuścił ją, a drzwi rozsunęły się powoli.
– Akai Zu Mi! – zawołał prezes.
Wyszłam odrobinę do przodu, a po
chwili podbiegli do mnie reporterzy i ustawiwszy się przede mną w półkole
zaczęli mnie fotografować. Stałam przed nimi nieruchomo, z lekkim przerażeniem
na twarzy, ale po chwili odetchnęłam i uśmiechnęłam się lekko, jak tylko
potrafiłam najlepiej. Wtedy flesze zaczęły migać jeszcze szybciej. Było tu tak
wielu reporterów, że ochrona musiała ich powstrzymywać, żeby na mnie nie
powpadali. Co prawda dzielił nas dystans jakichś pięciu metrów, no ale
ostrożności nigdy za wiele.
Po kilku chwilach już siadałam po
prawej stronie prezesa, gdzie na biurku stała tabliczka z napisem Akai Zu Mi.
*
– Oto nowy członek Fallen Angels,
Akai Zu Mi! – zawołał Woon Jeon. – Śpiewa od zawsze, bo wiele piosenek znał już
zanim zaczął poprawnie mówić – zaczął swą opowieść Ahn. Spojrzałam na Shin Hye,
lekko zmieszana spojrzała kątem oka na prezesa, ale starała się nie dać po
sobie poznać, że ją zaskoczył. Ciekawe, czy ona mu to powiedziała, czy mówi o
niej korzystając z moich opowieści? – Nigdy nie śpiewał zawodowo, a nasz
casting był pierwszym na jaki przyszedł, jednak jest bardzo utalentowany, więc
z łatwością pokonał prawie trzystu uczestników castingu. Jest najmłodszy z
chłopaków, ponieważ niedawno skończył szesnaście lat. – Podała swoją prawdziwą
datę urodzenia? Nie. Pewnie wzięła Izumiego, bo nawet jej nowe imię zostało
stworzone z jego imienia. W sumie to on ma urodziny jakoś w styczniu? Ach, nie
ważne… – Akai będzie tak jak pozostali śpiewał pop, ale ponadto potrafi grać na
fortepianie i ma wiele świetnych pomysłów na przyszłość zespołu.
– Co robisz? – zapytał Hwang Yoe
Hyun pokazują się za mną.
Siedziałam pod parasolem, na
leżaku przy hotelowym basenie, a w rękach trzymałam tablet, na którym oglądałam
filmik z konferencji prasowej Akai. Nie mogłam powiedzieć Yoe Hyunowi, że Akai
to moja córka, ale skoro jestem paparazzi to nic złego, że oglądam coś z życia
gwiazd, prawda?
– Oglądam konferencję prasową z
przyjęcia nowego wokalisty do Fallen Angels – wytłumaczyłam, kiedy Hwang siadał
na leżaku obok mnie. – Młodziutkiego wzięli – powiedziałam z niesmakiem. – Ma
szesnaście lat i nazywa się Akai Zu Mi. Dziwne ma imię – stwierdziłam.
– Racja. Dobrze, że nasi tam byli,
bo przez ciebie nie mielibyśmy artykułu – powiedział.
– Przeze mnie!? – zawołałam z
niedowierzaniem i usiadłam.
Z piersi opadła mi chusta i
odsłoniła górę od czerwonego bikini.
– Tak, przez ciebie – powiedział z
uśmiechem.
– Przepraszam, ale kto chciał
wyjechać, co?
– A kto się zgodził?
Prychnęłam.
– Chodźmy popływać – powiedziałam
chowając tablet ze słuchawkami do mojej torby. Wstałam i pociągnęłam go za
rękę, odkładając chustę na leżak. – No, idziemy!
– Tak, pani!
*
Po trwającej trochę ponad godzinę
nudnej konferencji, na której nie wiem po co miałem być, skoro i tak cała uwaga
skupiała się na nowym, wsiedliśmy do busa i wróciliśmy do domu, żeby przebrać
się na imprezę, która też będzie tylko dla niego.
W naszym busie zawsze siedziałem
za kierowcą na pojedynczym fotelu, Joong obok mnie, po prawej mając rozsuwane
drzwi, a Yun na czteroosobowej kanapie za nami. Dziś Akai siedział tam z nim,
tuż za mną. Nie podobało mi się to i to bardzo. Głupek się pewnie na mnie gapi.
W ogóle czemu ten Akai ma taką
słodka gębą, co? Przecież to nienormalne, żeby chłopak był tak śliczny.
Dziewczyna, tak, ale nie chłopak. Na przykład Shin, ona jest przesłodka, więc
pewnie dlatego nie zerwałem z nią kontaktu i nie zrezygnowałem z opieki nad
nią, po tym jak całowała się z tym durnym okularnikiem. Jednak Akai to facet i
z nim nie powinienem się zadawać przez ten jego słodki ryj, no ale prezes wybrał
go z pośród prawie trzystu chłopaków, no bo tylko on odpowiadał naszym
warunkom. Świetny głos, mniej więcej w przedziale naszego wieku i Mag, jedna z
dwuch możliwości, chodź Aniołów i tak nie było na castingu.
No dobrze, zniosę go tylko
dlatego, że potrafi dobrze… świetnie śpiewać, ale jak zacznie się dobierać do
Kimiko to mu coś konkretnego zrobię.
A co do Kimiko, to moje obawy co
do tej dwójki są jak najbardziej słuszne, oczywiście musiały się już
potwierdzić gdy tylko Kimiko przekroczyła próg domu, a my szykowaliśmy się
właśnie na imprezę nowego.
Rae zostawiła nam ubrania na
imprezę na kanapie w salonie, jak zwykle to robiła, gdy musiała gdzieś wyjść,
przed jakimś wydarzeniem związanym z nami.
Gdy tylko weszliśmy do salonu,
oczywiście zaczęliśmy się rozbierać. Wszyscy byliśmy w końcu facetami, więc nie
wstydziliśmy się przy sobie rozbierać. Tylko nowy miał jakieś zastrzeżenia co
do tego.
– Młody, boisz się, że zaczniemy
cię molestować? – zadrwiłem. – Może chcesz iść do swojego pokoju, co?
– Ja…
– Daj mu spokój, Kang – mruknął
Yun. – Ma prawo się wstydzić, przecież nie ma braci, ani nie chodzi do szkoły,
więc…
– Ty nie chodzisz do szkoły? –
zdziwiłem się, kiedy on zdejmował bezrękawnik.
– Mam prywatne zajęcia –
powiedział i zaczął odpinać koszulę.
Ja w tym czasie zdjąłem koszulkę.
Po chwili już wszyscy staliśmy w salonie tylko w koszulkach, a Akai wciąż miał
na sobie koszulę. Spojrzał na nas zaskoczony. Miał szeroko otwarte oczy i
biegła spojrzeniem po naszych torsach. Jako, że jesteśmy sławni to musimy wyglądać
i dawać przykład, więc często ćwiczymy w naszej siłowni. Nie ukrywam, że każdy
z nas jest wysportowany i ma mówiąc jak dziewczyna ‘kaloryfer’. Akai chyba się
speszył, że on nie ma, więc odwrócił się i dopiero rozpiął koszulę.
– Ty się siebie wstydzisz? –
zapytałem i podszedłem do niego.
Stojąc dość blisko za jego plecami
położyłem dłonie na jego ramionach. Wtedy poczułem się dziwnie, bo Akai nie
tylko był niski jak dziewczyna, ale także miał budowę ciała jak dziewczyna.
Mimo to złapałem za koszulę i zerwałem ją z ramion nowego. Akai pisnął, kiedy
dotknąłem jego pleców między łopatkami, odsuwając się ode mnie i sięgnął po
swoją koszulkę leżącą na kanapie i zakrył nią tors. Co z tego, że wciąż stał do
nas tyłem.
– Kang! – zawołał Joong i podszedł
do nas. – Co ty robisz?
– J-ja? N-nic – powiedziałam.
Pokręciłem głową i odrzuciłem
koszulę Akai na kanapę, a sam sięgnąłem po swoją bluzkę.
To było dziwne uczucie. Wiedziałem
przecież, że Akai jest facetem, ale mimo to dotknąłem jego pleców, bo poczułem
się przy nim jak przy dziewczynie, dokładnie jak przy Shin Hye. On był
chłopakiem, ale budową przypominał właśnie ją. Jednak nie to jest teraz dziwne,
najbardziej zaskoczyło mnie to co czułem, tak jakbym chciał go objąć i prz…
prz-rzytulić? To niedorzeczne! Co ja się w jakieś… w jakieś… jakiegoś… g-geja…
się… z-zamieniam się?
Potrząsnąłem głową i wciągnąłem na
siebie białą szeroką bluzkę z dekoltem, zwężaną na biodrach i rękawach. Gdy
odpiąłem guzik czarnych spodni, do salonu wpadła Kimiko.
– Aaa! – wrzasnęła i zakryła oczy
dłońmi. – Dlaczego rozbieracie się w salonie!? Przecież tu mieszka kobieta!
Spojrzałem na chłopaków. Joong wciąż nie miał
koszulki, a Yun tak jak ja właśnie zdejmował spodnie, z tym, że jego już opadły
w dół. Szybko zdjął je całkowicie, a po chwili wciągał już pomarańczowe rurki.
– Nie udawaj, że ci się to nie
podoba, Mi Ko.
– Kimiko, Ogórku – prychnęła
opuszczając dłonie i patrząc z uśmiechem na klatkę piersiową Joonga.
Podszedłem do niej i zasłoniłem
jej swoim ciałem widok na chłopaków.
– Nie za dobrze?
– Odwal się.
– K-kimiko? – usłyszałem za
plecami głos Akai.
Ja i siostra spojrzeliśmy na
niego.
– Tak? – zapytała.
On już włożył na siebie koszulkę,
ale wciąż pozostawał w spodniach z konferencji.
– Możemy porozmawiać? – zapytał i
zaczął zbierać swoje rzeczy. – S-sami?
– Jasne – powiedziała i położyła
mi palec wskazujący na klatce piersiowej po czym odepchnęła mnie lekko i
ruszyła na schody zaraz za Akai.
– Przepraszam bardzo, ale…
– Oj, zamknij się – warknęła
Kimiko, ale ten warkot nie przypominał takiego ludzkiego, ale zwierzęcy, jakby
psa.
Patrzyłem oniemiały jak razem
odchodzą.
– Kang? – zapytał Joong. –
Wszystko dobrze?
– Gówniarz chce mi siostrę
podrywać! – warknąłem.
Szybko zmieniłem spodnie na
czerwone rurki i boso pobiegłem na górę, na górze chciałem wywarzyć drzwi od
pokoju Kimiko, ale te od pokoju Akai były uchylone, więc stwierdziłem, że to
tam wpadnę, ale gdy doleciały do mnie skrawki rozmowy, powoli podszedłem do
drzwi i zacząłem słuchać.
*
Razem z Kimiko poszyłyśmy na górę
do mojego pokoju. Obie wiedziałyśmy, że Kang pójdzie za nami, więc celowo
zostawiłyśmy uchylone drzwi. Odłożyłam ubrania na łóżko, po czym ustawiłyśmy
się w odpowiednim miejscu.
– Jak ty to zrobiłaś, że oni nie
zauważyli tego bandaża? – zapytała Kimiko. – Jesteś początkującym magiem, więc
skąd…
– Znajomy narzucił na mnie iluzję,
ale nie tylko na twarz, na cała ciało w zasadzie.
– Ale gdyby cię dotknął niżej niż
tam gdzie dotknął, to wyczułby bandaż – zauważyła.
– Dlatego wtedy odskoczyłam.
– Zareagowałaś jak baba –
mruknęła, a po chwili zaśmiałyśmy się.
– No cóż, jestem babą.
– Ćśś!
Kimiko nagle poderwała głowę, a po
chwili spojrzała na drzwi. Przyznam, że wyglądała teraz jak pies spodziewający
się zobaczyć wroga.
– Kang wchodzi po schodach –
powiedziała. – Pamiętaj co ci mówiłam, jasne? Wiesz jak masz grać?
Skinęłam głową.
Po chwili ja też usłyszałam Kanga.
– To o czym chciałeś porozmawiać?
– zapytała Kimiko. – Tylko mów szybko, bo…
– Mi Ko – powiedziałam czule.
Głupio się czułam ‘wyznając
miłość’ dziewczynie. No bo do cholery jasnej sama nią jestem, a Yuri to dla
mnie odległa galaktyka, której nie mam zamiaru odwiedzać nigdy w życiu. No i mi
się japoński wciął.
– Oppa? – zdziwiła się, ale
uśmiechała się do mnie głupkowato.
– Kiedy zobaczyłem cię po tym jak
zaczęłaś śpiewać jako solowa piosenkarka i zaczęłaś robić karierę, od razu mi
się spodobałaś – zaczęłam. – Z początku myślałem, że jesteś kolejną z ładnych
piosenkarek, które mi się spodobały, ale z każdą twoją piosenką, teledyskiem i
kolejnymi koncertami coraz bardziej zaczęłaś mi się podobać . – W tym momencie
zakryłam oczy, żeby nie patrzeć na śmiejącą się ze mnie Kimiko. – Na dodatek
przefarbowałaś włosy na purpurowy, a ja… – zamilkłam , bo zapomniałam co było
dalej. Cholera! – Ten kolor… bardzo mi się taka podobasz – zakończyłam.
– Oppa!? – zawołała Kimiko, wciąż
się głupkowato uśmiechając.
Gdyby Kang zajrzał do pokoju, to
nawet by nie zobaczył jej miny, bo stała do drzwi tyłem, ale tak, żeby mnie nie
zasłaniać, więc ja nie mogłam sobie pozwolić na głupie miny, chociaż bardzo
chciało mi się śmiać.
– Nie – powiedziałam. – To było
głupie, przepraszam.
Odwróciłam się do niej tyłem i
sięgnęłam po białe rurki leżące na łóżku.
– Oppa – mruknęła Kimiko, a po
chwili obejmowała mnie od tyłu. Głowę oparła o moje ramię z tyłu, a rękoma
objęła mnie za brzuch. – To nie było głupie. Jeszcze nikt mi czegoś takiego nie
powiedział.
Uśmiechnęłam się głupkowato i
zakryłam usta dłonią, żeby się nie zaśmiać. To wszystko naprawdę było głupie i
dobrze o tym wiedziałyśmy, ale jeśli Kang z syndromem starszego brata, który
objął ostatnio też Shin Hye, to usłyszy to będzie bosko.
– Oppa, ja… Ty też mi się podobasz
– powiedziała.
Przycisnęłam mocniej dłonie do ust
i zacisnęłam mocno powieki, bo coraz bardziej chciało mi się śmiać.
– Teraz – szepnęła mi do ucha.
Złapałam Kimiko za ręce i odjęłam
je od swojego brzucha, po czym odwróciłam się do niej. Teraz trzymałyśmy się za
ręce, trzymając je na wysokości mostka i stojąc blisko siebie.
– N-naprawdę? – udałam zdziwienie.
Pokiwała głową wciąż się głupio
uśmiechając. Widać było, że ona też już nie może wytrzymać ze śmiechu.
Po chwili Kimiko sięgnęła jedną
dłonią do mojej twarzy i położyła mi ją na policzku, taż żeby zakryć usta, przy
okazji kładąc na nich najmniejszy palec, a gdy przybliżyła się i jej usta także
dotknęły jej małego palca ona mrugnęła do mnie i zamknęła oczy, a ja patrzyłam
na nią zszokowana, bo tego nie uzgadniałyśmy. Nie na dziś, kiedyś może, ale nie
dziś!
– Co to ma do cholery jasnej być,
co!? – wrzasnął rozwścieczony Kang, wpadając do mojego pokoju jak burza. –
Kimiko, ty z… nim!?
Kimiko otworzyła oczy i odsunęła
się ode mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że lewa dłoń, którą trzymała moją lewą
spoczywała na jaj piersi. Chciałam ją zabrać, ale uścisk Kimiko był mocny.
– Ogórek, ty…!?
– O-ogórek? – zdziwiłam się.
– Przecież to jeszcze dzieciak! –
zawołał i podszedł bliżej nas. – Jest młodszy od ciebie i… i… i niższy!
– Młodszy o rok i niższy kilka
centymetrów, wielkie mi halo – prychnęła Kimiko.
– Ty…
– Wybacz, ale ja tu jestem i nie
lubię kiedy w mojej obecności mówi się o mnie w trzeciej osobie – powiedziałam
zakładając ręce na piersi i wyzywająco patrząc na Kanga.
– Z tobą nie rozmawiam podrywaczu
od siedmiu boleści! – wrzasnął. – Kimiko…
– On przynajmniej potrafi się odezwać,
a nie jak ty chowa uczucia do tej dziewczyny, która mu się podoba! –
odwrzasnęła mu Kimiko.
– Ty… Jak śmiesz!?
Był wystarczająco blisko nas, żeby
dosięgnąć Kimiko. Ona nie patrzyła na brata, tylko w bok, ale ja dokładnie
przewidziałam co Kang chce zrobić, więc błyskawicznie znalazłam się między
Kangiem, a Kimiko.
– Kang! – wrzasnął ktoś przy
drzwiach.
Wtedy pięść Kanga wyleciała do
przodu, a ja znalazłszy się przed Kimiko złapałam ją, zanim dosięgła
fioletowowłosej.
O cholera! – wrzasnęłam w duchu. –
Jak boli!
Ale wyraz mojej twarzy nie
pozostawał wściekły. Nie wiem co mnie opętało, żeby zasłonić Kimiko, bo
wiedziałam, że nie uda mi się zablokować ciosu, bo sama jestem słabą
dziewczyną, penie nawet słabszą od Kimiko, ale o dziwo przypływ adrenalin spowodowany
tym, że Kang jako mężczyzna podnosi rękę na kobietę, sprawił, że pięść Kanga
zatrzymała się dokładnie w mojej dłoni, która nawet nie drgnęła.
Kimiko wrzasnęła zaskoczona, a ja
miałam ochotę krzyknąć z bólu, bo cios był bardzo mocny.
– Podnosisz rękę na kobietę –
warknęłam. – Jaki z ciebie mężczyzna?
Oj, grabisz sobie Kang. Uważaj,
żeby Shin Hye się nie dowiedziała, bo będziesz miał przerąbane.
– Wiecie co!? Mam to gdzieś,
róbcie co chcecie, ale jak on cie żuci to nie becz wtedy tak jak po Jeremym! –
wrzasnął. Po chwili mruknął coś niezadowolony i chciał zabrać pięść, ale mu na
to nie pozwoliłam tak łatwo. Zmierził mnie wzrokiem i wyszarpał dłoń, po czym
wściekły wyszedł z pokoju w progu, którego stali już ubrani do wyjścia Yun i
Joong. Chłopaki rozeszli się na boki, żeby czerwonowłosy mógł przejść.
– Kimiko – powiedziałam,
odwracając się do fioletowowłosej. – Wszystko w…
– On by mnie nie uderzył –
szepnęła. – Mam wokół siebie tarczę, którą rozciągam w razie zagrożenia, a Kang
doskonale o tym wie. Byłby w szoku, gdyby tej tarczy nie było.
– Nie wiedziałem – mruknęłam.
– To już wiesz – powiedziała z
uśmiechem i pocałowała mnie w policzek. – Ubierz się, bo chcę dziś z tobą
zatańczyć.
– Hee!? – zawołałam, kiedy
odchodziła i wyciągnęła ze sobą z pokoju chłopaków.
– Pospiesz się, bo zaraz jedziemy!
– zawołała i zamknęła za sobą drzwi od pokoju.
Dziurawe spodnie zamieniłam na
białe rurki, poprawiłam czarną szeroką koszulkę z dekoltem i sporymi wycięciami
na ręce i założyłam czarną skórzaną kurtkę z paskami na nadgarstkach i piersi
ze srebrnymi klamrami na szyi oczywiście pozostał żółty kryształ.
Kang miał na sobie białą szeroką
bluzkę na długi rękaw zwężaną na rękawach i u dołu na biodrach, z dekoltem
wiszącym jak kołnierz, czerwone rurki i czarne trampki.
Yun miał pomarańczowe rurki i
czarną bluzkę z długim rękawem, opinającą się na jego torsie.
Joong miał rurki w kolorze kawy z
mlekiem, białą bokserkę i białą kurtkę ze skóry.
Kimiko zaś, założyła czarną
sukienkę z plisowaną spódnicą na długi rękaw. Plisy wychodziły od paska na
biodrach, na którym lewej znajdowała się kokardka, a od prawego ramienia w duł,
zwężając jak sopel lody był fragment czarnej koronki. Na nogach miała kozaki na
wysokim obcasie z paskami z srebrnymi klamrami na kostkach, cholewka sięgała
kolan. Włosy związała w wysoką kitkę, obok której była róża z włosów.
Zastanawiało mnie to jak ona sama ją sobie zrobiła, ale kiedy przypomniało mi
się, że jest Magiem, przestałam o tym myśleć.
Po jakiejś półgodzinie
dojechaliśmy busem do klubu na moją imprezę. Kimiko jechała z nami, ponieważ
Jeremy miał jakąś sesję w plenerze, czy coś takiego, więc nie mógł jej zawieźć.
Usiadła na tylnej kanapie ze mną i Yunem.
Gdy weszliśmy na salę głośna
muzyka już grała, a wszędzie siedziało pełno ludzi, których widziałam pierwszy
raz na oczy. Wszyscy podchodzili do mnie, żeby się przedstawić, ale większości
imion i tak nie pamiętałam. No dobra, w ogóle ich nie pamiętam. Wiem, że byli
to w większości ludzie, którzy pracują w wytwórni Fallen Angels.
Nasza czwórka z zespołu, Kimiko,
prezes Ahn i menager Chang usiedliśmy razem na brązowej skurzanej kanapach przy
jednym stoliku. Ja siedziałam obok Kimiko, obok prezes, dalej menager, a
naprzeciwko mnie Kang, obok Yun i Joong.
Na scenie śpiewały dziewczyny z
jakiegoś zespołu, ale umknęła mi ich nazwa. Nie był to jakiś bardzo znany
zespół, przynajmniej nie bardziej niż Fallen Angels. Śpiewały ładnie i bardzo
ładnie tańczyły, ale ja nie bardzo słuchałam ich głosów, tylko przypatrywałam
się jak się zachowują na scenie. Gdybym była w zespole sobą, Shin Hye, a nie Zu
Mi, także bym tak jak one tańczyła. Jednak los przewidział dla mnie inny
scenariusz.
– Niedługo sam będziesz śpiewał
tak jak one, Akai! – zawołał prezes do mnie, klepiąc mnie po plecach. – Co wy
na to, żeby wznieść toast!? – zawołał przekrzykując głośną muzykę.
Mówiąc, że będę śpiewała tak jak one
miał na myśli swój pomysł, na który niedawno wpadł. Będę udawała chłopaka tylko
do czasu, aż ktoś odkryje, że jestem dziewczyną. Powiedział mi, że będę musiała
napisać piosenkę, na premierze, której zdradzimy, że mam sekret, a kto go
odkryje będzie mógł spędzić z Fallen Angels . Oczywiście nie będziemy nikomu
tego ułatwiać, a nawet chłopaków będzie obowiązywał ten ‘konkurs’. Kimiko od
razu została wykluczona, ponieważ i tak spędza z zespołem wiele czasu, no i
odkryła moją tajemnicę, zanim w ogóle rzucono te wyzwanie całemu koreańskiemu
światu. Gdy już ktoś odkryje, że nie jestem chłopakiem wciąż będę w zespole,
nawet jeśli Kang będzie się sprzeciwiał, ale już jako dziewczyna.
– Akai – powiedział prezes wstając,
po czym zaczął otwierać butelkę z szampanem. – Twoje zdrowie! – zawołał, kiedy
korek wyleciał z butelki z hukiem. Po chwili zaczął rozlewać szampana do
kieliszków. – Wiem, że większość z was jest niepełnoletnia, ale jeden kieliszek
nie zaszkodzi, a i tak nie prowadzicie.
Po chwili, każdy miał już
kieliszek wypełniony złoto przeźroczystym płynem z bąbelkami.
– Ale ja… – zaczęłam.
– Nie krępuj się – powiedział i
usiadł z powrotem na kanapie. – Od jednego kieliszka się nie upijesz.
Kang prychnął spoglądając na mnie,
po czym wydął wargi.
– Zdrowie Akai! – zawołali wszyscy
i stuknęliśmy się kieliszkami.
Kang skinął na mnie i wychylił
zawartość kieliszka. Ja powoli przyłożyłam brzeg kieliszka do ust i
przechyliłam delikatnie, żeby skosztować napoju. Był połączeniem gorzkiego i
słodkiego smaku, ale moim zdaniem był niedobry, mimo to, żeby Kang mnie nie
wyśmiewał.
– Akai, wystarczy – szepnęła mi do
ucha Kimiko, ale ja i tak wypiłam cały kieliszek. – Słuchaj jak do ciebie
mówię, nie chcesz się przecież upić, co? Jutro szkoła.
Kiedy ona mówiła z ustami tuż przy
moim uchu, ja patrzyłam na Knaga, który także nie spuszczał ze mnie wściekłego wzroku.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Wtedy odwrócił wzrok.
W sumie to na tym pierwszym
kieliszku się nie skończyło.
W pewnym momencie odeszłam do
stołu, a gdy byłam sama otoczyło mnie stado ubranych w błyszczące dyskotekowe
stroje dziewczyn. Chciałam po prostu podejść do baru, żeby barman nalał mi do
kieliszka po szampanie gazowanego soku jabłkowego, żeby Kang myślał, że wciąż
piję szampana. Jednak te dziewczyny nie pozwoliły mi nawet podejść dostatecznie
blisko baru, żebym mogła pogadać z barmanem.
– Akai, jesteś taki słodki! –
zawołała jedna.
– Masz jeszcze taką dziecięcą
urodę!
Jedna dotknęła mojego policzka.
– Ale masz delikatną skórę! Jak ty
to robisz?
– Eee, t-tak już mam –
powiedziałam.
– Aaaa! – pisnęła inna. – Ma taki
słodki głos, jak nastoletni chłopiec!
W sumie jestem przecież
nastolatką. Przynajmniej na Ziemi.
– O widzę, że masz pusty kieliszek
– powiedziała jedna z nich i sięgnęła po butelką, po czym nalała mi szampana. –
No, nie napijesz się z nami słodziaku?
Przełknęłam ślinę.
– Ale on ma szesnaście lat dopiero
– zauważyła któraś.
– To nic, nie wypijemy dużo.
– No pijemy.
Tak, nie dużo, a po tym kieliszku
było jeszcze… Nie wiem ile, bo nie po czwartym przestałam liczyć. No ale było
ich sporo.
– Drogie panie? – usłyszałam
znajomy głos.
Stałam oparta o bar i piłam
kolejny kieliszek.
– K-kimko – powiedziałam
uśmiechając się.
Widziałam niewiele, bo powieki mi
opadały, ale zobaczyłam fioletową plamę, więc myślałam, że to właśnie Kimiko.
– Co wyście zrobiły mojemu Oppa?
– Oppa? – zapytała któraś. –
Przecież on jest młodszy od ciebie.
– Ale to nie szkodzi bym tak go
nazywała – powiedziała, a po chwili zabrała mi kieliszek. – Już starczy.
Wyciągnęłam do niej ręce.
– Ale ja chcę… – Czknęłam. – Tylko
troszkę – powiedziałam śmiejąc się i uniosłam dłoń do góry, trzymając ją blisko
twarzy, po czym zbliżyłam do siebie opuszki kciuka i palca wskazującego. – Tak mało
o…
– Upiłyście go złe kobiety –
powiedziała Kimiko. – Chodź Akai, zabiorę cię do…
– Nie dobrze mi… – mruknęłam.
– Cholera! – syknęła.
Obudziłam się w bardzo dziwnym
miejscu z okropnym bólem głowy, a na dodatek mój telefon niemiłosiernie głośno
wibrował. Zdjęłam go z szafki nocnej stojącej przy łóżku, a moja ręka zsuwając
się w dół, musnęła podłogę, po czym wspięła się po łóżku, kiedy przekręciłam
się na plecy.
– Alo…? – mruknęłam odbierając.
~ Cho!?
Odjęłam telefon od ucha.
– A-aki? – zdziwiłam się i
spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Był to mój dotykowy telefon, czyli ten
Akai. – Skąd ty masz numer mój drugi…?
~ Nie ważne! – znów wrzasnął. –
Mój czar iluzji słabnie, więc powiedz Ahn, żeby on na ciebie narzucił zaklęcie,
bo będziesz miała przerąbane.
– Ale go nie ma – znów mruknęłam.
– Nie w domu, gdzieś tam… coś tam…
~ Ty jesteś pijana? – zapytał.
– Co? – zdziwiłam się. – Nie.
Tylko wczoraj była impreza i trochę szampana wypiłam, ale to było troszkę.
~ Boli cię głowa? – zapytał.
– No, szczególnie jak krzyczysz.
~ Upiłaś się i masz kaca –
powiedział.
– Nie prawda – burknęłam i
podniosłam się do pozycji siedzącej. – Tylko, że…
~ Tak?
Rozejrzałam się po pokoju. To nie
była sypialnia Akai. Była fioletowa i bardziej dziewczęca niż moja.
– N-nie wiem…
~ Oho, zanik pamięci, co? No mówię
ci, że masz kaca.
– Wcale nie – pisnęłam. – Powiem o
tej iluzji, ale już na mnie nie krzycz. Muszę kończyć, bo nie mam pojęcia gdzie
jestem.
~ Nie masz… że co…?
– Pa – powiedziałam i rozłączyłam
się, zanim jeszcze cokolwiek powiedział.
– Z kim rozmawiałaś? – zapytał
ktoś.
Rozejrzałam się, po chwili
spojrzałam w lewo.
– K-kimiko? – zdziwiłam się. –
T-to w-w twoim p-pokoju jestem?
Usiadła i skinęła głową.
– Bo swój zamknęłaś na klucz, a
nie chciałam, żebyś spała na kanapie – wytłumaczyła. – A więc z kim
rozmawiałaś?
– Z tatą? Znaczy się, o tym, że
iluzja na mnie przestaje działać, więc muszę znaleźć prezesa.
– Najpierw trzeba cię wyleczyć z
kaca, bo w końcu masz dziś szkołę, nie?
Wytrzeszczyłam na nią oczy i
szybko zerwałam się z łóżka. Po chwili jednak usiadłam z jękiem, łapiąc się za
głowę.
– Boli – jęknęłam.
– Nie dziwię ci się, w końcu tamte
dziewczyny wlały w ciebie kilka butelek szampana. Jak już mówiłam masz po
prostu kaca.
Zrobiłam smutną minę.
– A przejdzie mi zanim pójdę do
szkoły? – zapytałam szlochając.
– Nie bardzo. Piłaś ludzki
alkohol, więc magia na kaca nie zadziała, ale zaraz coś z tym zrobimy. Nie
martw się.
Było około siódmej, kiedy
zeszłyśmy na dół. Kimiko była w samej szerokiej koszulce, opadającej z jednego
ramienia i ledwo zakrywającej jej pośladki oraz w żeńskich bokserkach, a ja w
wczorajszych białych rurkach i czarnej szerokiej koszulce.
Kimiko zaczęła przeszukiwać szafki
i szuflady, a po chwili już stawiała przede mną szklankę z wodą do której
wrzuciła dwie białe tabletki, które po chwil zaczęły się rozpuszczać
wytwarzając bąbelki. Gdy to zobaczyłam zebrało mi się na wymioty.
– Jak nie zdążysz na drugie
piętro, do siebie to celuj do kosza, później Kang posprząta – powiedziała
Kimiko w chytrym uśmieszkiem na ustach.
Pokręciłam głową i odegnałam od
siebie odruch wymiotny.
– N-nie – mruknęłam. – Nie mogę
wymiotować.
– No dobra, to pij – nakazała. –
Tylko, żebyś tego nie zwróciła.
Sięgnęłam po szklankę i zamoczyłam
w matowym płynie koniuszek języka.
– Blee – jęknęłam odsuwając
szklankę od ust, marszcząc przy tym nos. – Co to świństwo?
– Aspiryna. Pij, a nie marudzisz.
Nie bądź baba. Wypij od razu i zatkaj nos, nie poczujesz tak bardzo smaku.
– Ale ja jestem babą – mruknęłam.
– Zawsze myślałam, że Aspiryna ma przyjemniejszy smak niż to.
– Bo to jest trochę inna aspiryna.
– Jak to? – zdziwiłam się.
– No pij.
Niechętnie zatkałam nos i
przyłożyłam szklankę do ust, po czym duszkiem wychyliłam jej zawartość.
– Ale ohydztwo – jęknęłam. – Co w
tym jest?
– Nie było zwykłej aspiryny, tylko
taka z Ignis – zaczęła. – W sumie to nie jest aspiryna, a coś podobnego. Robi
się to z pyłku takich dziwnych kwiatów – wytłumaczyła. – Nie pamiętam nazwy,
dziwna była.
– Język mi zdrętwiał – mruknęłam
dość niewyraźnie. – Kimiko – powiedziałam płaczliwie.
– Oj, nie jęcz. Za dwadzieścia
minut ci przejdzie. Zbieraj się, bo musimy znaleźć prezesa, a chłopaki zaraz
pewnie wstaną.
– A powies mi dlacego spał…
– Wy już na nogach? – zapytał Yun,
wbiegając do pokoju.
Miał na sobie szerokie spodnie od
piżamy i bokserkę. Grzywkę miał związaną w kitkę trochę ponad prawym okiem.
– Jak widać – powiedziała Kimiko i
usiadła na stołku obok mnie.
Yun podszedł do lodówki i po
chwili wyciągnął z niej butelkę wody.
– Akai, ty…? – zdziwił się
blondyn. – Nie przebrałeś się po wczoraj?
Spojrzałam w dół na swoje ubranie.
– Yun, przecież Akai się tak upił,
że…
– Wcale nie! – zawołałam. – Auu –
jęknęłam łapiąc się za głowę, bo mój krzyk sprawił mi ból.
– A no tak, pamiętam, że gdy
wracaliśmy busem to twoja głowa leżała na moim ramieniu.
– Hee!? – krzyknęłam opuszczając
ręce, a po chwili znów złapałam się za głowę. – Zabijce mne, jak jesce ras
ksyknę, dobła?
– Nie ma sprawy – powiedziała
Kimiko, wstając. Złapała mnie za ramiona i zdejmując ze stołka poprowadziła
mnie na schody. – A teraz znajdź klucz od swojego pokoju i idź spać. Nie
idziesz dziś na zajęcia do tego prywatnego nauczyciela.
– Jak to nie idę? – zdziwiłam się.
– Masz kaca, zostajesz w domu.
– Ale ja muse isc do… naucac
sie… sobie no.
Kiedy nieefektywnie próbowałam
trafić kluczem do zamka w moim pokoju, Kimiko wkurzyła się i wyrwała mi go z rąk,
po czym sama otworzyła drzwi, po czym wepchnęła mnie do środka.
– Idź się wykąp, a ja przyniosę ci
coś do ubrania, później teleportujesz nas do wytwórni, gdzie pewnie jest Ahn i
powiemy mu, żeby narzucił na ciebie nowe zaklęcie iluzji. Mamy szczęście, że
Yun nie zauważył twojej prawdziwej twarzy, bo było by źle.
Zaśmiałam się nerwowo.
Po półgodzinie byłam już wykąpana,
ubrana i gotowa do wyjścia.
– No dobra – powiedziała Kimiko
wracając do mojego pokoju i zamykając za sobą drzwi na klucz. – Teleportuj nas
do wytwórni.
Skinęłam głową. Dopiero teraz
zwróciłam uwagę na to jak obie jesteśmy ubrane. Ja miałam na sobie jasne
jeansy, czarną bokserkę i niebieską szeroką tunikę z czarnymi wzorkami, a na
nogach czarno białe creepersy. Za to Kimiko była ubrana bardzo
dziewczęco. Miała szeroką białą koszulkę, z rodzaju ‘nietoperz’, która była
włożona w kremowe spodenki w wysokim stanem. Na nogach miała dość wysokie botki
za kolano, a na prawej ręce sporo czarnych, białych i kremowych bransoletek.
Włosy miała rozpuszczone i o dziwo nie miała już krótkiej grzywki, która nawet
nie była spięta.
– No co? – zapytała.
– Gdzie ty masz grzywkę? –
zapytałam.
Spojrzała do góry, niby na swoje
czoło.
– Nie tylko ty stosujesz cukierki
peruki – powiedziała pokazując mi język.
Z początku nie zrozumiałam o co
jej chodzi, ale po chwili dotarło do mnie, że ma na myśli te czekoladowe
pastylki, które dostałam od prezesa.
– Teleportuj nas już.
Skinęłam głową i ujęłam
wyciągniętą do mnie dłoń Kimiko. Drugą złapałam za kryształ na szyi i skupiłam
się na teleportacji.
– Gdzie my jesteśmy? – zapytała
Kimiko, gdy wokół nas pokazała się już inna sceneria.
– W szatni obok pryszniców w
wytwórni – powiedziałam.
– Kiedy ty tu byłaś? – zdziwiła
się.
– Będą jeszcze Shin Hye –
odpowiedziałam bez namysłu. – Kang mnie tu przyprowadził.
– Kang przyprowadził cię do
wytwórni?
Skinęłam głową.
– Chodźmy już, co? – zapytałam.
– Tak. Wiesz w ogóle gdzie mamy
iść? – zapytała, kiedy wyszłyśmy na korytarz, skąd rozpościerał się widok na główny
hol.
– Nie – powiedziałam i zatrzymałam
się. – Kurde, ja nie mam pojęcia, gdzie jest gabinet…
– Ja wiem, matole. Chodź.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła.
– Puk, puk! – zawołała Kimiko, po
kilu minutach wędrówki pukając do jakichś drzwi.
– Proszę – rozległ się zza drzwi
głos prezesa.
– Możemy poprzeszkadzać? –
zapytała, gdy już weszłyśmy głębiej do biura.
– Oczywiście.
Prezes siedział w fotelu przed
szklanym stolikiem po naszej prawej. Były tam też kanapy i telewizor i ogółem
taki salon. Po lewej zaś znajdowało się typowe biuro. Biurko, obrotowe krzesło,
laptop i zdjęcia Fallen Angels, w tym moje z sesji, którą zrobił mi Wook.
Zatkało mnie, kiedy zobaczyłam to zdjęcie.
– Kimiko, Akai. Co wy tu robicie?
– zapytał prezes wstając.
– Iluzja na Shin słabnie, musi pan
ją wzmocnić – powiedziała Kimiko.
– Jak to słabnie? – zapytał i
spojrzał na mnie. – To jest Akai!? – wrzasnął zaskoczony i podszedł do mnie. –
A już miałem zapytać kto to – powiedział ze śmiechem. Co z tego, że przed chwilą użył mojego fałszywego nazwiska. – Tej iluzji już w ogóle
nie ma. Twój ojciec ją zakładał? – zapytał.
Skinęłam głową.
– Wyjechał gdzieś? Bo gdyby wciąż
był w Seulu, to iluzja nadal by działała.
– Nie wiem, czy wyjechał. Przecież
nie widziałam się z nim kilka dni.
– Racja. Czas na czary –
powiedział z uśmiechem i puknął mnie palcem wskazującym w czoło. – Masz
szczęście, że chłopaki nie widzieli twoich zdjęć z sesji, zanim cię poznali, bo
od razu by wiedzieli, że Akai to Choi. Dopiero dziś wstawili mi je do pokoju.
– No to zrobi pan tę iluzję? –
zapytała zniecierpliwiona Kimiko.
– Już to zrobiłem, nie widać?
– Właśnie! – zawołałam. Po chwili
jednak jęknęłam przykładając jedną dłoń do czoła. – Dlaczego na Kimiko nie
działa ta iluzja?
– Nie działa? – zadziwił się
prezes.
– Bo jak byłam w szkole to rzucili
na mnie zaklęcie anty iluzji – powiedziała szybko.
– To takie istnieje? – zdziwił się
prezes. – Nie pamiętam, żeby…
– No bo to nowe zaklęcie, w
zasadzie nielegalne, bo stworzone przez jednego z uczniów, dlatego to tak… Nie
umiem tego wytłumaczyć!
– Kimiko nie krzycz – poprosiłam
ciągnąc nosem.
– A, przepraszam – mruknęła. – Idź
już, bo się na zajęcie spóźnisz, a jest już za dwadzieścia siódma.
– No to pa. Dziękuję prezesie.
Złapałam za żółty kryształ i po
chwili już stałam w swoim pokoju w moim domu.
– Kiedy ty przyszłaś do szkoły? –
zapytał Yung, kiedy wyszłam z budynku szkoły i pobiegłam do nich, gdy czekali
na Yuna.
– Chwilę temu – powiedziałam zgodnie z prawdą.
– To czemu my cię nie widzieliśmy? – zapytał Wook.
– Bo jestem Ninja – powiedziałam.
Głowa coraz bardziej zaczynała mnie boleć, bo wokoło było
pełno szumu, gwary i głośnych rozmów. Gdyby nie te dziewczyny z wczoraj to było
by świetnie, a teraz muszę udawać, że nic mi nie jest a mam pierwszego w życiu
kaca. Jeszcze te teleportacje, to mi powywracało w żołądku, że ledwo daję radę. Na szczęście po tej magicznej aspirynie było mi już lepiej.
Gdy Yun wysiadł z samochodu Joonga od razu podszedł do mnie.
Po chwili dołączył do nas Joong.
– Ze względu na to co się wczoraj wydarzyło, będziesz na
niego uważać? – zapytał mnie brązowowłosy.
Wtedy mój spowolniony przez kaca mózg jednak zaczął pracować
trochę szybciej i przypomniał mi co się wczoraj wydarzyło.
– Tak – powiedziałam ze skinieniem głowy.
Uśmiechnął się.
– W takim razie ja idę się zaopiekować nowym Aniołem –
powiedział.
– Hee? – zdziwiłam się.
– Biedak – powiedział Yun. – Wczoraj ładne dziewczyny go
upiły, jak byliśmy na imprezie z okazji jego debiutu.
– Właśnie, przyjęliście nowego! – zawołał Soo. – Jaki jest?
Co z tego, że już wszyscy z Yesul Boys wiedzieli, że to ja
jestem Akai.
– Akai? – zastanowił się Joong. – Podobny do Yuna, ale ma w
sobie trochę z Kanga. Ja już wracam, bo boję się zostawiać go samego z Kangiem.
Na razie! – zawołał, a ja się skrzywiłam, bo mój kac dał o sobie znać. Mam
nadzieję, że nikt tego nie zauważył.
– Wszystkiego najlepszego Yun – mruknęłam, kiedy ruszyliśmy
do szkoły.
Przyznaję się, że zapomniałam o urodzinach Yuna, przez tego
kaca, ale na szczęście w moim pokoju w moim i mamy domu spojrzałam na kalendarz
z większymi wydarzeniami ze świata sławy i tam właśnie były zapisane urodziny
Yuna.
– Dziękuję – mruknął trochę zmieszany.
– Yun, wiesz, że to przez twoje urodziny przełożono
dzisiejsze egzaminy na wczoraj? – zapytał Seok. – I dzisiaj dają lekcję przed
długą przerwą wolną dla wszystkich twoich fanek, żeby mogły ci złożyć życzenia.
– Ta szkoła jest straszna – powiedział płaczliwie Yun. – Oni
mnie zabiją, zanim nadejdzie koniec roku szkolnego.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, ale ja po chwili przestałam i
zakryłam uszy dłońmi.
– Coś nie tak, Shin? – zapytał Yun.
– Co? A… Nie.
– Ale wiedzę, że coś jest nie tak. Jesteś blada.
– Trochę źle się czuję – przyznałam.
– Pójść z tobą do pielęgniarki? – zapytał.
– Nie. Poradzę sobie. Zaraz mi przejdzie.
– Ale jak tylko poczujesz się gorzej to mów, dobrze?
Skinęłam głową.
Nie minęła chwila, a mi już zbierało się na wymioty.
– Niedobrze mi – mruknęłam i ruszyłam biegiem przez
zatłoczony korytarz do najbliższej łazienki. Na szczęście zdążyłam z wymiotowaniem,
trafiając gdzie trzeba.
O dziwo, kiedy ja nachylałam się nad muszlą, ktoś zgarnął mi rozpuszczone włosy i przytrzymał je z tyłu. Kiedy skończyłam uśiadłam na
zimnych kafelkach w progu kabiny.
– Yun? – zdziwiłam się, kiedy on zgarniał mi włosy z twarzy.
– Wstań, pomogę ci się umyć.
Pomógł mi wstać, a kiedy ja płukałam usta on spłukał wodę w
sedesie, a po chwili zaczął mi ścierać z włosów niewielką ilość wymiocin, która
niestety je ubrudziła.
– Dziękuję – mruknęłam, unikając jego wzroku.
– Jesteś chora? – zapytał kładąc mi rękę na czole. – Masz
rozgrzane czoło.
Mam nadzieję, że nie skojarzy faktów i nie powie mi zaraz,
że to ja jestem Akai Zu Mi. A czoło mam rozgrzane z wstydu, Yun. Właśnie
wymiotowałam, a ty trzymałeś mi włosy, na dodatek w żeńskiej łazience. Dziwne,
że tylko Yun odważył się tu wejść.
– N-nie wiem. Chyba nie.
– Chodźmy do pielęgniarki.
Przełknęłam ślinę i dałam się poprowadzić.
– Co się dzieje? – zapytał Yung, zatrzymując nas, kiedy
wyszliśmy na korytarz. – Choi?
– Shin jest chora, zaprowadzę ją do pielęgniarki –
powiedział Yun.
Spojrzałam na Yunga. On patrzył nienawistnie na Yuna, ale
blondyn tego nie wiedział, bo patrzył gdzieś w tłum.
– Ja to zrobię – powiedział Yung.
– Yun przecież da radę – powiedziałam, ale po chwili zamilkłam
zakrywając usta dłonią.
Nie chciałam przebywać z Yungiem sam na sam, a szczególnie
nie u pielęgniarki.
Po chwili Yung zabrał swoją rękę z przedramienia Yuna, a my
ruszyliśmy pospiesznie do pielęgniarki. Oby nie zauważyła, że mam kaca, bo
będzie źle, jeśli Yun się dowie.
– Yun, ja sama wejdę, zaczekaj tutaj, dobrze?
– Jesteś pewna?
Skinęłam głową i zapukałam do drzwi gabinetu pielęgniarki.
– Dzień dobry – przywitałam się smutno.
– Dzień dobry, a cóż to się stało? – zapytała.
– Stwierdzono, że jestem chora i przyprowadzono mnie do pani
– powiedziałam i zakryłam dłonią usta, powstrzymując odruch wymiotny.
– Jest ci niedobrze? – zapytała.
Skinęłam głową.
Kobieta wstała od swojego biurka i otworzyła mi jakieś drzwi
z boku gabinetu. Okazało się, że jest tam toaleta. Szybko przebiegłam dzielącą
mnie od niej odległość i opadłam na kolana. Pielęgniarka zdążyła zebrać moja
włosy i przytrzymać, zanim znów zaczęłam wymiotować. Gdy się wyprostowałam
związała mi włosy w niedbały koczek na karku.
– Wyczuwam tutaj sporo alkoholu – powiedziała pielęgniarka.
Spojrzałam na nią zaskoczona, kiedy podawała mi chusteczki,
żebym wytarła buzię.
– Skąd…?
– Już wiele miałam takich przypadków – powiedziała. – Kaca
wyczuję wszędzie. Wiesz, że powinnam wszystko powiedzieć dyrektorowi? Jesteś
niepełnoletnia.
– Ja wiem, ale to nie moja wina… wczoraj nawet nie
zauważyłam jak ciągle mi tego szampana dolewali, no i tak jakoś wyszło…
– Upiłaś się szampanem? To dużo musiałaś wypić.
– No, trochę…
– No, ale skoro dziś masz kaca to nie powinnaś przychodzić
do szkoły – pouczyła mnie stanowczym, ale jednak opiekuńczym głosem. – Napiszę
ci zwolnienie z dzisiejszego dnia, ale masz się wyleżeć i wyspać, dobrze?
Skinęłam głową.
– Dam ci coś, żebyś się lepiej poczuła.
Wlała jakiś gęsty żółty płyn do szklanki, a później zalało
go gorącą wodą z elektrycznego czajnika i zamieszała. Dopiero kiedy to wypiłam
to pozwoliła mi odejść.
– I jak? – zapytał Yun, kiedy wyszłam na korytarz.
– Mam iść do domu – mruknęłam.
– To dobrze, bo zadzwoniłem po Joonga, żeby cię zawiózł.
– Hee? – zdziwiłam się.
– Chodźmy – nakazał biorąc mnie pod ramię. – Pewnie już
czeka, bo w sumie nie odjechał daleko.
Yun zapakował mnie do samochodu, a Joong wymusił na mnie
podanie mu mojego dokładnego adresu zamieszkania, po czym podwiózł mnie pod
samą furtkę.
– Dziękuję – mruknęłam odpinając pas.
– Nie ma sprawy. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała to
zawsze możesz na mnie polegać – powiedział z uśmiechem.
– Dziękuję – powiedziałam znów i sięgnęłam do klamki.
Zanim wyszłam z samochodu, Joong znalazł się obok moich
drzwi i pomógł mi, a później zaprowadził pod drzwi od domu. Przejął ode mnie
klucze, które wyciągnęłam z torby i otworzył drzwi.
– Pozwolisz, że zaprowadzę cię do twojego pokoju? – zapytał.
Przerażała mnie trochę wizja takiego chłopaka jak Joong w
mojej sypialni, ale widząc jego zatroskane spojrzenie nie mogłam się nie
zgodzić.
Zastanawiało mnie dlaczego wszyscy tak się o mnie teraz
martwią. Nie jestem chora, tylko doskwiera mi ból głowy i już niewielkie
mdłości, które po wypiciu leku zaczęły ustępować. A jak już mowa o tym leku, to
nie dziwne, że szkolna pielęgniarka ma coś takiego w szkolnym zapasie leków?
Czyżby przede mną już ktoś przyszedł do szkoły na kacu?
– To na górze – powiedziałam, kiedy weszliśmy do domu.
Joong kucnął i rozwiązał mi trampki po czym zdjął po kolei.
Na moją twarz wylał się rumieniec, kiedy akurat ciemnowłosy spojrzał na mnie.
Joong uśmiechnął się, wciąż patrząc na mnie z dołu.
– Kang miał rację, że ślicznie się rumienisz.
– He… – urwałam, bo nagle zakręciło mi się w głowie.
– Shin Hye! – To było ostatnie co usłyszałam.
Po chwili otworzyłam szeroko oczy. Tym co zobaczyłam nie był
jak się spodziewałam przedsionek przy drzwiach frontowych, a biały sufit.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że leżę we własnym łóżku. Poderwałam się do
pozycji siedzącej, ale zaraz opadłam na poduszki, ponieważ mój kac ani myślał
zostawić mnie w spokoju.
– Auu – mruknęłam.
– Kac nie daje spokoju, co?
– Tak – powiedziałam.
Nagle coś sobie uświadomiłam (znowu). Przecież Joong był ze
mną w domu, a wiedział, że ja… no jako Akai upiłam się.
– Wiedziałem – powiedział z doskonale słyszalną satysfakcją
w głosie.
Powoli znów usiadłam i postawiłam nogi na podłodze, wciąż z
udami zakrytymi kołdrą.
– C-co wiedziałeś? – zapytałam.
Joong siedział okrakiem na obrotowym krześle przy moim
biurku, opierając się przedramionami o jego oparcie.
– Już wczoraj to zauważyłem – powiedział dość wymijająco. – Masz
na sobie iluzję, ale wczoraj ona zaczęła słabnąć i zobaczyłem pod twoją
koszulką bandaż, którym zawinęłaś piersi. – Zaśmiał się cicho. – Po twarzy nie
mogłem poznać, czy to akurat ty, bo iluzja jeszcze działała, ale wiedziałem
już, że Akai Zu Mi jest dziewczyną. Dziś okazało się jednak, że Akai to tak
naprawdę ty Choi Shin Hye.
– Skąd ty…?
– Z kilku małych poszlak jakie dziś odkryłem – przerwał mi.
– Po pierwsze, masz kaca, a Akai wczoraj się upił. Po drugie, telefon Akai jest
tutaj. – Wskazał na szafkę nocną obok mnie. Leżał tam mój dotykowy telefon. –
Wpisywałem do niego własny numer i wiem jak wygląda. Dla pewności jednak
sprawdziłem i znalazłem siebie w kontaktach. Po trzecie, są tutaj męskie
ciuchy. Akurat te tunikę poznaję, ponieważ Rae wysłała mi jej zdjęcie, żeby
zapytać się czy mi się podoba, kiedy robiła dla ciebie zakupy. Wystarczy dowodów?
– Ja… – zaczęłam – chcę przeprosić za to, że…
– Za co? Że nie jesteś chłopakiem?
– Chyba tak…
– To o to chodziło prezesowi z tą tajemnicą, którą skrywa
Akai, tak? A Kimiko? Ona też wie, że Akai to dziewczyna? Że to ty?
Powoli pokiwałam głową. Nie mogłam nawet spojrzeć mu w
oczy. To było zbyt bolesne. Odkrył prawdę o Akai tak szybko, że... Więc media
nie kłamały. Joong jest naprawdę niezwykle mądry.
– No więc… – Spuściłam głowę, bojąc się najgorszego.
Zamknęłam oczy gotowa przyjąć już jego wrzaski i zbesztanie mnie za kłamstwo,
ale on… Co prawda wydawał z siebie głośne dźwięki, ale nie był to wrzask, a…
śmiech? On się po prostu z tego śmiał?
– Lee Joong Hyung? – zdziwiłam się unosząc zaskoczona głowę.
Nagle urwał i spojrzała na mnie badawczo, wtedy odwróciłam
od niego wzrok. Joong jednak nie zwracał na to uwagi i wstał z krzesła, po czym
usiadł na materacu obok mnie. Jego dłoń pogłaskała mnie po włosach z tyłu.
– Skoro prezes to akceptuje i ma plany co do ciebie, to ja w
zupełności się w nim zgadzam i w ogóle nie przeszkadza mi to, że Akai nie jest
chłopakiem.
Spojrzałam na niego wytrzeszczając oczy.
Uśmiechnął się szeroko, a ja po chwili rozpromieniłam się.
– A-ale Oppa! – zawołałam, kiedy wstał, żeby odejść. Po
chwili przyłożyłam dłoń do czoła.
– Nikomu nie powiem o moim małym odkryciu – powiedział
odwracając się do mnie po czym mrugnął powieką z uśmiechem.
– A ty nie mów prezesowi i Kimiko, że wiem, dobrze?
Skinęłam głową.
– Joong?
– Tak?
– No bo ty… no… jesteś pół, ale jednak Aniołem i masz moc leczenia,
więc pomyślałam, że mógłbyś…
– Kiedy Akai wróci – przerwał mi.
– Hee?
– Ale najpierw Choi Shin Hye musi się spotkać z Kangiem. Yun
po niego zadzwonił, pewnie zaraz tu będzie. Pamiętaj jednak, że Kang nie jest
Yunem, może zauważyć, że masz kaca, a nie grypę. Ach, jeszcze jedno.
Podszedł do mnie i położył mi palec wskazujący na szyi, a po
chwili zjechał nim w dół, aż po obojczyk. Gdy jego palec zatrzymał się na
krysztale, którego nawet ja nie mogłam zobaczyć, przez iluzję, uśmiechnął się.
– Joong Oppa, dziękuję, że się mną zająłeś.
– Jak już mówiłem, na mnie zawsze możesz liczyć. Nie ważne,
czy jako chłopak, czy dziewczyna.
Uśmiechnęłam się.
– Lepiej schowaj rzeczy Akai, zanim Kang tu przyjedzie –
nakazał ciemnowłosy.
– Dobrze.
Wyszłam z łóżka odrzucając kołdrę i zaczęłam zbierać
przerzucone przez żelazną ramę w nogach łóżka rzeczy.
– Długo byłam nieprzytomna? – zapytałam, jeszcze zanim Joong
wyszedł z mojego pokoju.
– Kilka minut – powiedział robiąc krok w tył, żeby widzieć z
korytarza przez otwarte drzwi. – Położyłem cię, a po chwili się ocknęłaś. No, a
więc już zemdlałaś, przez każdego z nas – dodał z uśmiechem. – Do zobaczenia w
domu.
– T-tak, do zobaczenia.
Szybko zebrałam rzeczy Akai i wrzuciłam je pod materac
łóżka, po czym wyłączyłam dotykowy telefon i także tam wrzuciłam. Chwilę
później mój (Choi) telefon się rozdzwonił.
~ Shin Hye! – zawołał Kang.
Szybko odsunęłam telefon od ucha.
– Nie krzycz, proszę – burknęłam. – Głowa mnie boli.
~ Jadę do ciebie – powiedział już ciszej. – Zaraz będę.
– Zaraz, czyli?
~ Góra dwadzieścia minut.
– To ja się idę kąpać.
~ Właź do łóżka i się wygrzewaj, a nie kąpać…
– To się wykąpię w gorącej wodzie, też wygrzeje – mruknęłam.
~ Niech ci będzie.
– Tylko nie właź mi do pokoju… A nie… bariera jest przecież.
To pa.
~ Tak, pa.
Nagle coś do mnie dotarło. Skoro mama narzuciła na moje
drzwi barierę chroniącą przed chłopakami, to jakim cudem Joong wszedł do mojego
pokoju?
Podeszłam do drzwi od mojego pokoju. Wyczuwałam magiczną
siłę bijącą od nich. Szybko przeszłam pokój i wyszłam na balkon. Joong już
odjechał, widziałam jego samochód oddalający się ulicą w stronę centrum miasta.
– Jak on to…?
Gdy już wykąpana i z umytymi zębami wyszłam z łazienki w
piżamie i mokrych włosach opadających na ramiona i plecy, przeżyłam szok.
– K-kang? – jęknęłam.
Czerwonowłosy leżał rozwalony na moim łóżku z rękoma za
głową i lustrował mnie wzrokiem. Od razu oblałam się rumieńcem, ponieważ byłam
w piżamie. Wiedziałam, że przyjedzie, ale miałam nadzieję, że kiedy będę pod
kołdrą, a on i tak nie wejdzie do pokoju, a tu…? Proszę bardzo, Kang leży w
moim łóżku i wygląda tak przystojnie, jakby dopiero co się obudził.
Gdyby to było anime, to krew trysłaby mi z nosa tak mocno,
że poleciałabym do tyłu. Za dużo o Japonii myślę...
– Spadaj z mojego pościeli – mruknęłam, podchodząc do łóżka
i usiadłam na nim tyłem do Kanga, po czym włożyłam nogi pod kołdrę, którą
częściowo przygniatał czerwonowłosy i wciąż siedząc przykryłam się nią po szyję,
kuląc nogi pod brodę.
– Ładnie to tak traktować gości? – zapytał i usiadł patrząc
na mnie.
Ja wpatrywałam się w ramę łóżka w nogach, po chwili zakryłam
kołdrą twarz pod oczy.
– Tak, jeśli to czerwonowłosy burak, który przekracza nie
wiem jakim cudem barierę mojej mamy – burknęłam. – Wypad – dodałam po chwili.
– Odsłoń buźkę, bo nie słyszę co mówisz.
W tym momencie założył mi kosmyk włosów za ucho, a ja
wzdrygnęłam się. Moja twarz zrobiła się teraz pewnie tak czerwona jak włosy
Kanga. Czułam to, bo było mi na niej bardzo gorąco.
– Jestem chora, zostaw mnie – powiedziałam lekko unosząc
brodę.
– Zostawiam cię samą na kilka dni, a ty chorujesz? Nie
ładnie.
– Przyjęliście nowego członka do zespołu – wypaliłam.
Chciałam powiedzieć cokolwiek, żeby tylko nie mówił o mnie. Ale co z tego, że
Akai to też ja. – Widziałam Konferencję – dodałam. – Jest taki przystojny. Jaki
jest? – zapytałam, spoglądając w końcu na Kanga.
– Musimy o nim rozmawiać? – mruknął z niezadowoleniem.
– Zgaduję, że nie polubiłeś go.
– Nie polubiłem? – zapytał, patrząc na mnie jak na debila. –
Ja go wręcz nienawidzę.
– Dlaczego? – zaciekawiłam się. Ciekawe co myśli o mojej
wersji ‘boy’.
– Jest aroganci, zadufany, narcystyczny, wywyższa siebie
jakby był najważniejszy na świecie i ciągle mnie drażni, a jak na niego patrzę to
mam ochotę zabić, chodź nie mam pojęcia dlaczego.
– Nie opisałeś przypadkiem siebie? – zapytałam.
– No wiesz ty co…
Wstał z łóżka i miał odejść, ale ja szybko wstałam na kolana
i przytuliłam go od tyłu, kładąc głowę na jego plecach.
– Przepraszam – mruknęłam.
– S-shin…? – mruknął zaskoczony.
– Nie czuję się bardzo źle, możemy potrenować żywioły? –
zapytałam, wciąż obejmując czerwonowłosego.
– Wiesz, że dotykanie mnie w ten sposób dużo kosztuje? –
odpowiedział pytaniem, całkiem odbiegając od rzuconego przeze mnie tematu.
Mój uścisk zelżał. Wtedy Kang błyskawicznie się odwrócił i
popchnął mnie na łóżko nachylając się nade mną. Jego usta w tej chwili były
zawieszone tylko kilkanaście centymetrów nad moimi.
Przełknęłam głośno ślinę, wpatrując się w pełne wargi Kanga.
Nie uszło to jego uwadze, więc uniósł kącik ust w uśmiechu, takim jak
najbardziej lubię i oblizał powoli wargi. Patrzyłam zszokowana jak Kang powoli
zniżał się, a gdy jego wargi były już zaledwie centymetr od moich odwróciłam
głowę, mocno zaciskając powieki.
Nie nastąpiło jednak to, czego się spodziewałam. Kang cicho
się zaśmiał, a po chwili opadł na materac obok mnie, a jego śmiech wzmógł się.
Otworzyłam oczy.
– Ty naprawdę myślałaś, że chcę cię pocałować? – zapytał,
unosząc się na łokciach.
– Nie powinieneś tak sobie ze mnie żartować – burknęłam. –
Jestem chora, zostaw mnie już samą.
– No wiesz? Ja się zrywam wczesnym rankiem z łóżka, żeby
odwiedzić moją chorą przyjaciółkę, a ty co?
– Chcę pobyć sama – mruknęłam i pociągnęłam za kołdrę, którą
Kang znów przygniótł. – Zostaw mnie w spokoju.
– Niedawno chciałaś potrenować.
– Zmieniłam zdanie.
Wstał, a ja otuliłam się kołdrą i również zeszłam z łóżka.
Człapiąc za Kangiem boso, potykałam się o za długie nogawki moich spodni od
piżamy.
– Jesteś pewna, że mam sobie iść? – zapytał, kiedy byliśmy już
przy drzwiach.
– Tak – burknęłam, popychając go, żeby zszedł na niższy
poziom korytarza przy drzwiach. – Polerze sobie dzisiaj i juto będę zdrowa.
Dostałam leki, więc będzie dobrze.
– A pozwolisz mi zajrzeć do twojego umysłu? – zapytał
odwracając się do mnie i położył mi palec wskazujący na środku czoła. – Dziwnie
się zachowujesz, nie ukrywasz czegoś przede mną?
Dla pewności wzmocniłam mur, który oddzielał moje myśli od
świata mentalnego.
– Jestem chora, nie myślę racjonalnie, więc nie zachowuję
się normalnie.
– Ładnie to zabrzmiało – pochwalił mnie i zabrał palec. –
Jak nie chcesz przyjmować za darmo mojego towarzystwa to nie. Wiele by tego
chciało. Później będziesz żałowała.
Prychnęłam.
Nawet nie zareagował, kiedy prychnęłam. Czyżby przywyknął?
Chociaż w domu zespołu kilka razy wczoraj prychnął.
– Powiesz mi jak udało ci się przekroczyć barierę mojej
mamy? – zapytałam.
– Jest słaba, ponieważ twoja mama nie ma dużej mocy, a ja
jestem dość silny. Poza tym jest to bariera miejscowa, założona tylko na przestrzeń
otoczoną przez ramę drzwi i podłogę, a przejść przez nią nie może nikt kto ma
złe intencje do ciebie. Ja nie miałem, więc z łatwością ją pokonałem.
– Ja tylko zapytałam, jak ją przeszedłeś – mruknęłam.
Zaśmiał się.
– Do zobaczenia jutro.
Gdy tylko usłyszałam jak Kang odjeżdża zamknęłam drzwi frontowe
na klucz i pognałam na górę. Tam wyciągnęłam ubrania Akai spod materaca i
włączyłam dotykowy telefon.
*
Jak ona tak w ogóle może… Nie wie nawet jak bardzo tego
chciałem. Co prawda nie myślałem wtedy racjonalnie, więc… no ale chciałem tego.
Nawet bardzo, a ona odwróciła głowę. Z tamtym okularnikiem to tak po prostu, a
ja? Ze mną nie chciała? Co ona w nim widzi, czego ja nie mam, co!? Ech… Nie
ważne, nie powinienem o tym myśleć. Nie powinienem też tak z niej żartować,
przecież swój pierwszy pocałunek oddała chłopakowi, który chwilę później
zginął.
Powinienem ją tak zostawiać? Przecież ma grypę. A jak coś
się jej stanie? Przecież to Shin Hye, ona zawsze coś sknoci. Nie, przecież
dostała leki i powiedziała, że będzie leżała, więc czym ja się martwię? No
właśnie! Po co ja się w ogóle martwię, przecież jestem jej opiekunem mocy, a
nie zdrowia i ciała. No ale przecież jeśli coś by się jej stało to nie będzie
jak chronić tej mocy, prawda? O czym ja cholera myślę, przecież jak coś się
stanie to wszystko pójdzie na mnie, bo to ja jestem opiekunem.
– Cholera! – syknąłem i stanąłem na światłach na jakimś
skrzyżowaniu.
– Ten samochód jedzie
tu już dwunasty raz – wyłapałem głos jakiejś starszej pani. Babcie zawsze
mają takie głośne umysły.
– Naprawdę? –
włączyła się inna staruszka. – A który?
– No ten dziwny
czerwony.
– Ten co mu ktoś dach
ukradł?
Zgaduję, że mówią o moim porsche.
Powoli odwróciłem głowę w lewo, ale tam były tylko inne
samochody. Na prawo jednak na ławeczce siedziały dwie babcie, które patrzyły
wprost na mnie.
– No ten – powiedziała ta pierwsza,
wskazując na mnie.
– Na pewno tyle?
– No przecież
liczyłam.
– Eee, coś ci się
pomyliło.
Miała rację, przecież wciąż jeżdżę po tym skrzyżowaniu
wahając się, czy wrócić do Shin Hye, czy pojechać do domu, żeby znosić nowego
pałętającego się po domu z kacem. Nieźle się wczoraj schlał.
– No jedzie tędy
już dwunasty raz, mówię ci.
– Przesadzasz,
dużo takich jeździ po Korei Południowej.
– A skąd wiesz?
– Sama mi to
powiedziałaś?
– Kiedy?
– Kiedy jechał tu
czwarty raz, a ty mówiłaś, że…
– Nie, no to jest
ten sam, przecież kierowca ma takie czerwone włosy.
Spojrzałem przed siebie. Właśnie zapaliło się zielone
światło. Ruszyłem więc, nie przysłuchując się dłużej tamtym kobietom, ludzkie
umysły są głośne, ale ich zasięg mentalny jest niewielki.
Postanowiłem ostatecznie wrócić do domu.
Gdy na miejscu wszedłem do salonu, w kuchni był Joong i
Akai.
*
Wstawiać w następnym tygodniu notkę? ;)
Coś ty zrobiła?! Ja rozumiem 18 lat uderza do głowy, ale ... to?!
OdpowiedzUsuńTy... jestes kochana! :*
Później przeczytam, bo teraz kiepsko z czasem.
Rozwaliłaś mnie, leżę normalnie xD
UsuńMiej 18 urodziny codziennie!
OdpowiedzUsuńMój Yun był zazdrosny o naszyjnik?! Tak przywłaszczam sobie Yuna :P
Te pastylki są świetne! Chcę takie!
"Puszczaj stary zboku" XD Padłam
Kang jest zazdrosny, a ja się z tego cieszę :D
Uwielbiam teksty Kanga, one mnie tak śmieszą :D
Przez to, że "ma słodki ryj" nie może się z nim zadawać. To taki sensownny powód xd
Rozmowa Kanga z Akai o 'molestowaniu' kolejny atak śmiechu xd Jedyne pytanie dlaczego się z tego tak śmieje?
Widzieć cały zespół tak (wiesz jak) Shin ma szczęście xd A ja czytając to byłam czerwona jak burak ;___; Czemu? A... To przez tą akcję xd
Kang ty zboczuchu XD Tak dziewczynę okradać z koszuli ;-;
Kang stwierdził, że jest gejem. Jaki on spostrzegawczy xd
Dobrze, że Kimiko przyszła bo wtedy to by się działo XD Już to sobie wyobrażam xd
"Gówniaż chce mi siostre podrywać" Kolejna gleba zaliczona :')
Ja się śmiałam za nie obie jak była ta ich rozmowa (n_n)
"Od jednego kieliszka się nie upijesz". Ale od kilkunastu już tak :D
Te ZŁE kobiety go upiły, co za zbrodnia :D
I ta genialna rozmowa Shin i Kanga.
Ja się chybaa upiijam Twoim opo xd
Kang posprząta (Dlaczego mi to przypomina taki jeden suhar xd)
Reakcje Shin są takie 'babskie' dziwię się, że tylko Kimiko odkryła prawdę. ;-;
To co "Odpowiedziała bezz namysłu" Ja już mam skojarzenia, że Kimiko ma skojarzenia xD
To tyle długi komentarz z okazji Twoich urodzin. Żebyś miała dużo weny i wydała swoje książki :*
Taa, chciałabyś codziennie :P. Rozdziałów mi nie starczy xD
UsuńA se Yuna bierz, on jest fajny ^-^
Dzięki za to i w ogóle za życzenia, ale bez przesadyzmu xD. Werbuj mi komentatorów!!! :*
Uwaga, uwaga! Nekotek pisze komentarz.
OdpowiedzUsuńTak, wiem. Nie mogłaś sie juz doczekac :P
Zacznijmy od tego, że przeczytałam sobie komentarz malwi i nagle takie cos:::::
-Tam pisze ::: ,, Przez to, że "ma słodki ryj" nie może się z nim zadawać. To taki sensownny powód xd ''
-A ja przeczytałam: To taki seksowny powód. xd
Hihi, wiem. Mam coś z głową, ale tak szybko jak czytam to robię takie błędy
No i Kang zazdrosny! Jejku Jaki on jest slodki.
Chciał ja pocaowac, ale tego nie zrobił? No co z niego za facet, kurka? Każdy normalny by pocałował dziewczynę, a w odpowiedzi na pytanie: ,,Co ty własnie zrobiłes?'' on by odpowiedział: ,,To co chciałem zrobic juz dawno temu'' itd, itd. Wiem za dużo romansów czytam ^^
Te, starsze panie na skrzyżowaniu... Skąd ten pomysł???
W pewnym momencie nawet wyobrażałam je sobie jak tak siedzą i rozmawiają i mi sie smutno robi...
Nie wazne!
Nuda historyjka:
Wracam wczoraj ze szkoły i szybko zabieram się za czytanie. w pewnym momencie myslę: ,,Nie ma to jak opo Teny. Najlepsze pocieszenie'', a potem czytam i dochodze do tego momentu gdy sa w salonie się rozbierają i mysle: ,,Nie ma to jak opo Teny. Człowiek może sobie przynajmniej sobie uświadomić, że nigdy nie znajdzie przystojnego męża :( ''
I to by na tyle było :P
W nastepnym tygodniu? No nie wiem. jak chcesz. Tylko, żeby Ci rozdziałów nie zabrakło ^^
Weny i pozdro :*
Oh i to jak bardzo nie mogłam ;_;
UsuńJest napisane! Nieuku ty! xD
Moje romansidła(bo takowym jest Fallen Angels) nie są romantyczne xD, czego ty w ogóle oczekujesz? :P
Ty mi tu nie podpowiadaj co ja mam pisać! Się zajmij swoimi blogami, bo nie mam co czytać :(
Czemu się smutno zrobiło? To były tylko panie czekające na autobus xD.
Zajebiaszczowa historyjka. Po przeczytaniu *leżę* :D. Wiesz ja też mam ten problem, dlatego biorę się za azjatów, bo tam pełno przystojnych jest :*
Chyba nie braknie, mam już połowę 13 rozdziału, a to jest 8 :P
Thx XOXO
Super rozdział a Kang Jakob gej?!hah rozwaliło mnie to
OdpowiedzUsuńOn nie jest gejem i nie zapowiada się, żeby nim był :P. Dzięki za miłe słowa :D
Usuń