czwartek, 16 października 2014

Rozdział 29.


Zatytułowałam posta w ten sposób, bo Shin miesza swoje życie z rolą Akai. Mam dziś lekcje w informatycznej klasie, więc notki będą teraz w czwartki ;)
Dziękuję nowym czytelnikom za komentarze i zainteresowanie się blogiem, jak i stałym bywalcom za komentowanie i zainteresowanie ^_^
Ostatnio na ask.fm przeżyłam szok, kiedy zobaczyłam to http://ask.fm/narcyz_pfft  i  http://ask.fm/Yun_tulasek zapraszam na te aski, bo niezwykle dobrze oddają moje postaci Kanga i Yuna :D.
Jeśli ktoś chciał by się ze mną skontaktować można mnie znaleźć na gg 51172265 oraz na asku http://ask.fm/ChoiShinhye ;)
Enjoy :3


– Jesteśmy! – zawołał Yun po krótkim czasie wędrówki i pchnął drzwi restauracji.
Pomieszczenie było wypełnione przyjemnym zapachem warzyw i pieczonego mięsa. Wszyscy od razu podeszliśmy do oszklonej lady, a za nią ujrzeliśmy przeróżne kolorowe warzywa w specjalnych prostokątnych srebrnych misach.
Akai i Yun od razu podbiegli do szyby i zaczęli się przyglądać dodatkom do kebabu.
– Co podać? – zapytał mężczyzna w średnim wieku stojący za ladą. Miał prostokątne okulary i siwe włosy wystające spod czepka. Jego rysy twarzy były widocznie europejskie. Wskazywały na to duże oczy mężczyzny, długa szczęka i wzrost przekraczający dwa metry.
Spojrzałem na Akai. Teraz patrzył oniemiały na mężczyznę. Pewnie pierwszy raz widział zagranicznego. Shin Hye chyba też nigdy takiego nie widziała… Chociaż nie, w jej wspomnieniach przewijała się twarz zagranicznego. Wyglądał jednak raczej jak Amerykanin. Ciekawe jakby spojrzała na tego mężczyznę? Przyprowadzę ją tutaj kiedyś.
– Sześć zwykłych porcji kebabu – powiedział Yun. – Z pomidorem, ogórkiem, cebulą, kapustą i papryczką chili – zaczął wymieniać, wskazując po kolei na misy za szybą.
– Sony! – zawołał mężczyzna do okienka za sobą. – Chodź mi przetłumacz – powiedział po angielsku, kiedy w okienku pokazała się głowa jakiejś młodej dziewczyny.
Miała blond włosy i niebieskie oczy. Jej buzia miała jeszcze dziecięce rysy, ale dziewczyna miała zapewne szesnaście-osiemnaście lat.
Jak zwykle – mruknęła niezadowolona i wyszła do mężczyzny. – Może pan powtórzyć? – zapytała patrząc na Yuna.
– Z pomidorem, ogórkiem, cebulą, kapustą i papryczką chili – powiedziałem w ich języku, zanim ktokolwiek się odezwał.
Mężczyzna i zgaduję, że jego córka patrzyli na mnie zaskoczeni.
A-a sos? – wyjąkał mężczyzna.
Rozejrzałem się po towarzyszach.
Sos czosnkowy – powiedziała Kimiko. – Już się tak nie chwal, że znasz angielski, Ogórku – burknęła już w naszym języku, kiedy tamci zaczęli realizować nasze zamówienie.
Ta dziewczyna, Sony, często na nas zerkała. Pewnie nas skądś kojarzy, ale przez nasze idiotyczne stroje nie mogła rozpoznać naszych twarzy.
Oni się bawią w jakiś Cosplay, czy coś? – usłyszałem głos mężczyzny, kiedy usiedliśmy przy jednym z wielu wolnych stolików.
Tato, w Korei jest inna kultura – powiedziała nakładając cebuli do jednej z ćwiartek bułek. –  Pewnie tamta dziewczyna ich tak ubrała. Zobacz jaka jest…
– Dziewczyna? Która? Ta blondynka?
Tato, tam jest tylko jedna dziewczyna. Koreańczycy mają taką słodką urodę – powiedziała rozmarzonym głosem.
– Czy my się tu przeprowadziliśmy, bo chcesz mieć Koreańczyka za męża?
– A czemu nie?
Po moim trupie – powiedział mężczyzna stanowczo. – Nie chcę mieć skośnookich, żółtych wnuków, którzy wyglądaliby jak dziewczyny będąc chłopcami.
– On uważa, że my wyglądamy jak dziewczyny? – zapytał Jeremy.
– Amerykanie i inni nie Azjaci odbierają męską urodę inaczej niż my – powiedział Joong.
– O czym oni mówili? – zapytał Akai.
– Że chłopaki wyglądają jak dziewczyny, a tamten gościu nie rozpoznał mnie jako dziewczyny w tym gronie – powiedziała Mi Ko. – Za to myślał, że to ty jesteś dziewczyną, Akai.
– Ja? – zdziwił się. – Teraz to ja jestem Han Yun Jae – dodał z uśmiechem.
Tamci zaczęli się śmiać, bo teraz wyszło na to, że to Yun jest babą.
Po kilku minutach dostaliśmy nasze zamówienie.
– Smacznego.
Sięgnąłem po widelec i nabiłem na niego kawałek mięsa i pomidora po czym zamoczyłem go w sosie i powoli wsadziłem do ust. Ledwo udało mi się przełknąć. Sos był wspaniały, ale mięso zabiło jego smak.
Spojrzałem na ladę, gdzie dalej na dziwnym pałąku mozolnie okręcało się mięsko, które specjalnym nożem zostało okrojone z zewnętrznej warstwy.
– Czy wy też czujecie, że z tym mięsem jest coś nie tak? – zapytałem, rozglądając się po twarzach zebranych.
Wszyscy mięli skwaszone miny.
– Szkoda, że już zapłaciliśmy – mruknął Yun.
– To ty wybrałeś ten lokal – powiedziałem zniesmaczony.
– Jak zwykle na mnie zgania – burknął.
– Nie, żebym się czepiała, ale Kang ma rację – powiedziała Mi Ko.
– Zjedzmy chociaż te warzywa, bo będzie nieuprzejmie oddać nienaruszone zamówienie – powiedział Joong.
Niechętnie zabraliśmy się za jedzenie warzyw, ale i te nie były dobre, bo przesiąkły smakiem mięsa i po prostu nie dało się tego jeść. Jedyne co było w tym dobre to papryczki chili, jedyne nie przesączone tym okropnym smakiem.
Gdy wstawaliśmy od stołu, po niedokończonym posiłku, ktoś wszedł do restauracji. Od razu wyczułem ich aurę i potrafiłem rozpoznać do kogo należy.
– Tylko nie oni – mruknąłem niezadowolony.
Do restauracji weszła w komplecie piątka Yesul Boys. Yung zatrzymał się zaskoczony patrząc wprost na mnie.
– Kim Kang Kyun? – powiedział zaskoczony.
Co za debil! Przecież to miejsce publiczne, a my się ukrywamy! Nie widzisz tych dennych przebrań, czy co? Okularki zaparowały!? Kup sobie wycieraczki, kretynie. Teraz ktoś może nas gonić, idioto!
– Kim Kang Kyun? – usłyszałem głos Sony. – Wiedziałam, że was gdzieś widziałam! – zawołała. – To Fallen Angels!
W restauracji siedziało kilka nastolatek, które zaraz zaczęły piszczeć i wskazywać nas sobie palcami, rozmawiając przyciszonymi głosami.
Już miałem podnieść rękę na okularnika, kiedy Akai zacisnął swoje dłonie na moim przedramieniu. Jego wzrok mówił ‘nie rób tego’.
Westchnąłem, ale posłuchałem młodego.
– Możemy iść do domu, Yun? – zapytałem.
– Właściwie to chciałem iść jeszcze do kina, ale nie przypominam sobie, żeby coś fajnego o tej porze grali – powiedział. – Zwiewamy! – zawołał, kiedy fanki wstały, żeby do nas podejść.
– Do widzenia! – zawołali co poniektórzy, a po chwili już szliśmy uliczkami Myungdong, żeby uniknąć tabunu fanów.
– Fallen Angels! – zawołał ktoś za nami, ale my szliśmy udając, że nie wiemy o co chodzi. Nie ukrywajmy, że było to głupie posunięcie, bo wtedy każdy kto był wystarczająco blisko zorientował się, że to my.
– Kolejny etap moich urodzin – powiedział Yun. – Zwiewamy przed fanami!
Parsknąłem śmiechem, bo nie podobało mi się to, ale mimo to zacząłem biedz razem z innymi. Na nasze szczęście zgubiliśmy fanki wybiegając z Myungdong na ulicę. Tam szybko pognaliśmy na przystanek, gdzie niestety nie było żadnego autobusu.
– Cholera, za dwadzieścia minut będzie – powiedział Jeremy patrząc na tabliczkę rozkładu jazdy autobusów, na znaku, który stał tuż przy drzewie.
Spojrzałem w górę, na płot, który odgradzał nas od majaczącej nas w oddali kościoła katolickiego. Akai też tam patrzył. Widocznie widział w tym miejscu coś niezwykłego.
Dlaczego ja w ogóle o nim rozmyślam co? To jest chore! Nie powinienem tyle myśleć o facecie, prawda!? Muszę myśleć o dziewczynach. O… Shin Hye! Nie, czemu akurat o niej!?
Rozejrzałem się dookoła, żeby odwrócić swoją uwagę od tamtej dwójki. Nikt nie zwracał na nas uwagi, a tamten tłum fanek, najwidoczniej zgubił nas, kiedy wybiegaliśmy z centrum.
Na nasze szczęście gdy jakieś dziewczyny wybiegły n chodnik, na którym czekaliśmy na transport, właśnie podjechał autobus.
– Niech pan jedzie zanim one tu dobiegną! – zawołał Yun, kiedy wszyscy wsiedliśmy.
– Dlaczego? – zapytał zaskoczony.
– To moje prześladowczynie. Uciekam im.
Kierowca się zaśmiał, ale w końcu zamknął drzwi i ruszył.

*

Gdy dojechaliśmy na przystanek niedaleko domu chłopaków, nie spieszyliśmy się, żeby dotrzeć na miejsce. Wszyscy szliśmy w ciszy. Tylko Kimiko rozmawiała ożywiona z Yunem, co będziemy robić, kiedy już będziemy w domu.
Na miejscu z zaskoczeniem odkryliśmy, że prezesa Ahn nie ma w domu.
– Pewnie nas szuka – powiedziała Kimiko śmiejąc się, po czym opadła na kanapę. – Idźcie sobie swoje kolory zmieńcie, bo już na was patrzeć nie mogę – dodała, połykając fioletową pastylkę. Jej włosy w mgnieniu oka zmieniły kolor.
Akai usiadł obok niej na kanapie, a t dała mu brązową pastylkę, podczas gdy Yun i Kang szli na górę. Nie podobało mi się to, że tak blisko niej siedział, ale Joong też usiadł na kanapie i jemu też dała… przeźroczysty listek, a nie pastylkę, jak Akai. Co tu jest grane? Pewnie jej się pomyliło. Chociaż nie, Akai nawet nie zaprzeczył, kiedy mu dawała pastylkę i połknął ją od razu.
Dlaczego Kimiko go tak lubi?
– Jeremy? – zapytała. – Coś się stało?
– Co? – zdziwiłem się. – Nie, nic.
Wspiąłem się po schodach i od razu skierowałem się na pierwsze piętro do pokoju gościnnego, który zwykle zajmuję. Tam sięgnąłem po moją niebieską pastylkę i od razu ją połknąłem. O dziwo poczułem ulgę, gdy moje włosy z brązowych na powrót zrobiły się niebieskie.
Białe rurki przebrałem na czarne dresy z krokiem w połowie ud, a czarną bluzkę z napisem KEEP CALM AND BE LIKE ZUMI na białą bokserkę.
Gdy zszedłem na dół, wszyscy już byli w salonie. Każdy się przebrał i miał już swój kolor włosów.
– Wszyscy są to zaczynamy kolejny etap mojej imprezy! – zawołał Yun, kiedy usiadłem na kanapie obok Kanga. Czerwonowłosy odsunął się ode mnie nieznacznie. Uśmiechnąłem się wtedy. – Teraz gramy w mojego nowego Need for Speed, którego dostałem od prezesa.
Akai zszedł z kanapy i usiadł na dywanie obok Yuna.
– Gramy dwójkami, i kto przegra odpada, czy pojedynczo i kto będzie miał największy wynik? – zapytał Yuna.
– Nie wiem, chyb dwójkami, a wy co tym myślicie? – zapytał nas blondyn. – A co ja się pytam, przecież dziś ja wydaję rozkazy! – zawołał uradowany. – Gramy dwójkami!
– Ale ja chcę z Akai – powiedział Kang. – Mi Ko pewnie będzie z Jeremim, a z Joongiem i z tobą nie chcę grać.
– Przed chwilą mówiłem, że to ja wydaję rozkazy – burknął Yun.
Zaczęliśmy się śmiać.
– To się chyba nie zmieni i Kang zawsze będzie wydawał rozkazy – powiedziałem.
Wtedy odwrócił się do mnie z gniewnym spojrzeniem zarezerwowanym wyłącznie dla mnie. Uśmiechnąłem się wtedy.
– Ogórek, ale Jer ma rację – powiedziała Kimiko.
– Dobra niech ci będzie Kang, Joong grasz ze mną.
Akai mruknął coś niezadowolony i wrócił na kanapę, siadając znów obok Kimiko.
– Kang, przyznaj się, że boisz się przegrać w pierwszej rundzie – powiedziała Kimiko, kiedy Yun wybierał samochód dl siebie. – Jesteś beznadziejny i dlatego chcesz grać z Akai.
– Wcale nie – naburmuszył się Kang.
– Ale ja nie jestem beznadziejny – powiedział Akai wychylając się przez Kimiko, żeby widzieć Kanga. – Mogę wręcz powiedzieć, że bardzo dobry – przyznał.
Kangowi lekko zaczęła drgać powieka.
Rundę pierwszą między Yunem a Joongiem wygrał ten pierwszy. Joong nie dawał mu forów, to było widać. Yun był po prostu za dobry, lepszy od każdego z nas. Kiedy my się potykamy, on w zasadzie nie popełnia żadnych błędów w żadnych grach.
Kolejną runda była moja i Kimiko. Tylko kiedyś dawałem jej fory, ale nie teraz, bo zrobiła się zbyt dobra w grach i tylko ona potrafi dorównać Yunowi. Oboje to takie maniaki. Zawsze gdy się tu z Kimiko sprowadzamy to oni grają jak zaczarowani, gdy tylko mają wolną chwilę. Niestety mimo iż się starłem jak tylko mogłem to i tak Kimiko wygrała nasz pojedynek. P[przyznaję, że byłem bliski wygrania, ale jakaś osobówka wyjechała mi na drogę i ostatecznie Kimiko mnie dogoniła i przegoniła.
– Jestem boska! – zawołała uradowana. – Ogórek, pokaż na co cię stać!
Wstaliśmy z dywanu ustępując miejsca Akai i Kangowi. Ten drugi wyrwał joystick Kimiko, kiedy ta podawała go Akai. W sumie to j też nie polubiłem nowego, ale oddałem mu swój joystick z uśmiechem. Nie małym zaskoczeniem był rumieniec, który pojawił się na jego policzkach.
Po chwili opadłem na kanapę w końcu obok Kimiko i chciałem jej zarzucić jej rękę na ramiona, ale ona wychylił się do przodu i moja ręka ześliznęła się po jej plecach.
Czy to możliwe, że Kimiko podoba się ten małolat Akai?
Moim zdaniem nie ma w nim nic specjalnego. Jest niższy od Kimiko i ma od niej bardziej dziewczęcą twarz, a to facet. Ma zwyczajne ciemnobrązowe włosy i tylko trochę jaśniejsze oczy. Wygląd po prostu jak dziewczyna. Jest też młodszy niż Kimiko. A gdybym ja miał wybierać z chłopaków z Fallen Angels to wybrałbym Kanga. Fakt, że są z Kimiko przybranym rodzeństwem i tak można pominąć, bo nie są tej samej krwi, ich rodzice i tak nie żyją, a świat nie wie, że są rodzeństwem. Moim zdaniem Kang by do mnie… do Kimiko pasował.
Na ekranie plazmy Kang właśnie zderzył się czołowo z jakimś samochodem, a Akai śmiejąc się tryumfalnie jechał jak szalony, radził sobie lepiej niż Yun. Tak myślę. Ale zobaczymy jak sobie nowy poradzi grając z nim.
Ostatecznie to Aki wygrał z dużą przewagą. Kang niezadowolony zaczął wstawać. Gry nigdy nie były jego mocną stroną.
– A teraz grają Mi i Zu, a kto wygra ten walczy ze mną – powiedział Yun.
– To trochę nie fair – mruknęła Kimiko, ale wstała z kanapy i przejęła joystick od Kanga. – W sumie to mm ochotę cię zmiażdżyć, Zu Mi.
– Zaraz zobaczymy – powiedział tonem, który mówił, że jest przekonany, że to właśnie on wygra.
Gra został uruchomiona. Zawodnicy wystartowali. Jechali łeb w łeb, w pewnej jednak chwili Akai zaczął zdobywać przewagę nad Kimiko. Wszyscy zaczęliśmy w napięciu obserwować przebieg ich starcia, zastanawiając się kto z nich wygra. W pewnym momencie było pewne, że będzie to Akai, ale o dziwo się rozproszył.
– Shin Hye! – wrzasnął nagle Kang zrywając się na równe nogi.
Akai podskoczył i skręcił gwałtownie, a jego samochód na ekranie wjechał w jakiś budynek. Spod maski zaczęło się dymić. Kimiko wykorzystała to i przejechawszy obok niego pognała dalej.
– Co się stało!? – zawołał Joong za Kangiem, który właśnie kierował się do schodów prowadzących do korytarza wyjściowego domu.
– Jej moc w całości powinna się uwolnić cztery dni temu. Całkowicie o tym zapomniałem! Muszę się z nią natychmiast zobaczyć.
– Kang! – wrzasnął Joong wstając.
Rzadko kiedy da się usłyszeć krzyczącego Joonga, a dziś był chyba pierwszy raz jak to usłyszałem.
– Czego? – warknął tamten.
– Moc może się uwolnić w ciągu mniej więcej dwuch tygodni – zaczął już spokojnie. – Nie znaczy to, że musi w określony dzień. Każda moc jest inna i każda robi co chce.
– Minęło już osiemnaście dni od jej urodzin – powiedział Kang. – Na dodatek jest chora. Zdarza się, że choroba jest efektem uwalniającej się mocy. Odwoziłeś ją, wiesz w jakim jest stanie i wiesz, że jest silna, a jej moc może zniszczyć cały Seul i jeszcze więcej!
– Kang, po prostu do niej zadzwoń i się dowiedz – nakazał mu Joong. – Uspokój się.
Kang wyciągnął telefon z kieszeni dresów i wybrał numer, jak się można domyślić swojej podopiecznej.
– Cholera! – warknął i wepchnął telefon do kieszeni. – Poczta.
– No, ja też do niej dzwoniłem i się poczta włączała – powiedział Yun. – Pewnie ciągle śpi.
– Nie mam wyboru, muszę do niej jechać.
– Jest już około dwudziestej pierwszej – powiedziała Kimiko. – Yun ma racje, ona pewnie śpi.
Zerknąłem na Akai. Siedział jak sparaliżowany n podłodze w dłoni ściskając joystick i patrząc nieprzytomnym wzrokiem na ekran plazmy.
– Nie mogę pozwolić jej stracić mocy! – wrzasnął Kang i wybiegł z salonu na schody.
– W takim razie ja też jadę! – zawołał Yun i zerwał się z kanapy.
Po chwili w salonie zostało nas tylko czworo.
– Akai – powiedzieli w tym samym momencie Kimiko i Joong.
On nadal siedział nieruchomo. Tamta dwójka spojrzała na siebie zaskoczona.
– To ty wiesz!? – wrzasnęła Kimiko.
– Prosiłem, żeby nikomu nie mówiła, wybacz – powiedział Joong.
– Chwileczkę – zacząłem – czegoś tu nie rozu…
Wtedy właśnie zrozumiałem, kiedy Akai wstał i sięgnął do Kimiko po coś. Wtedy podała mu jeden z listków, które wracają naturalny wygląd włosów, po zastosowaniu pastylek.
– Nie tutaj – mruknęła Kimiko, zerkając na mnie ukradkiem.
– Daj już spokój, chyba rozumiem – powiedziałem i podszedłem do Akai. – Możesz mnie walnąć po tym co zaraz zrobię – dodałem po chwili i dotknąłem jego klatki piersiowej, dokładnie po lewej.
Pisnął zaskoczony i odskoczył jak oparzony.
Zamiast gładkiej płaskiej męskiej klatki piersiowej wyczułem niewielką wypukłość, zakrytą jakimś nieprzyjemnym w dotyku materiałem, wyczuwalnym nawet przez grób szeroką koszulkę.
Gdy cofnąłem dłoń oberwałem podwójnie. Najpierw od Kimiko z otwartej dłoni w policzek, a chwilę później od Joonga z pięści wprost w brzuch. Nie broniłem się, bo zasłużyłem na to. Opadłem na kolana trzymając się za brzuch. Cios Joonga był nieprzewidywalnie silny.
– Akai to ta podopieczna Kanga, tak? – zapytałem. – Ta Shin Hye.
– Wybacz im – mruknął Akai kucając przede mną.
Wtedy położył na języku przeźroczysty listek odtrutki. Jego włosy wydłużyły się i opadły na twarz. No i Zu Mi zmienił się w Shin Hye. Zgarnęła włosy do tyłu i uśmiechnęła się do mnie słabo.
– Jakie wybacz!? – wrzasnęła Kimiko. – Zasłużył.
– Racja, zasłużyłem – przyznałem. – Wiesz, jako chłopak mi się nie podobasz, ale jako dziewczyna o dziwo tak – dodałem po chwili z uśmiechem.
A ja myślałem, że jest gejem, jak się zarumienił, kiedy dawałem mu joystick.
– Trochę zlatuje to Yaoi – powiedziała, pomagając mi się podnieść. Brzuch wciąż mnie bolał.
– Słucham? – zdziwiłem się. To chyba po japońsku, co?
– Bo tak jest – powiedziała Kimiko ze śmiechem. – Ale te drugie też lubi.
– Och – mruknęła zaskoczona Shin Hye.
– No dobra zmykaj już, bo oni pewnie już są w połowie drogi.
Wtedy dziewczyn złapała za coś n szyi, czego nie mogłem dostrzec, a po chwili już jej nie było. Po prostu zniknęła.
– A więc ten żółty kamyk na jego szyi to żółty kryształ Flarusa? – zapytałem.
– Tak – powiedziała Kimiko. – Teraz go nie widzieliśmy, bo był nakryty iluzją.
– Tak jak ten bandaż na jej biuście? – zapytałem.
– Jeszcze jedna uwag o tym, a wyrwę ci tętnicę – warknęła, a w jej głosie wychwyciłem warknięcie wilka. Nie chciałbym się spotkać znów z jej zębami, kiedy jest zwierzęciem.
– Musisz obiecać, że nikomu nie powiesz, Jeremy – powiedział Joong. – To dla Shin bardzo ważne, żeby Kang się nie dowiedział od kogoś. Ma do tego dojść sam. Yun też.
– To o to chodziło z tą tajemnicą Akai? – zapytałem. – Kto odkryje, że jest dziewczyną ten spędzi z Fallen Angels jeden dzień?
Oboje pokiwali głowami.
– Tylko Ahn mógł wpaść na coś tak głupiego – podsumowałem. – Przecież to będzie skandal jak nic.
– Nikt z nas nie może kwestionować decyzji prezesa.
– Ile osób o tym wie? – zapytałem.
– Shin mówiła, że prezes, menager i ja – wyliczyła Kimiko. – Teraz wiem, że też Joong no i ty.
– Jej koledzy ze szkoły, ci Yesul Boys i rodzice – dodał Joong.
– Ona ma tylko mamę – zauważyła Kimiko.
– To kto był z nią na podpisaniu kontraktu, przecież była z ojcem.
– Naprawdę!?
Shin Hye to zdecydowanie intrygująca osoba.

*
Podoba się?

2 komentarze:

  1. Tak, bardzo mi się podoba ^_^ Ten ojciec jak byli w restauracji mnie rozwalił i wychodzi, że tylko tyle mam do napisania ale nie martw się następny kom będzie długi ^_^ Weny :*

    OdpowiedzUsuń