wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 32.



Zwykle tego nie robię, ale teraz musiałam fragment przerwać gdzieś w środku, bo był zbyt długi i za dużo bym musiała dodać ;P
Enjoy :D


Wciąż oniemiała patrzyłam na moją dłoń, gdzie przed chwilą czułam piekący ból i widziałam krew, a teraz była tam tylko krwawa łezka na srebrnym łańcuszku.
– Wypas – mruknęłam.
– Załóż ją na szyję, ale najpierw musisz iść po brązowe draże peruki.
Skupiłam się i teleportowałam się do pokoju Akai, by po chwili wrócić do garderoby, z pudełkiem z pastylkami o których mówiła Kimiko.
– Mam – powiedziałam pokazując jej pudełko.
– Teraz zmień na swoje włosy.
Wzięłam jeden przeźroczysty listek z pudełka i położyłam go sobie na języku, a po chwili czułam już ciężar długich włosów opadających na ramiona.
– I?
– Załóż krwawą łzę.
Tak zrobiłam z pomocą Joonga i czekałam na kolejne rozkazy.
– A teraz zacznij wkładać w kryształ swoją moc.
– Eee…
– Co? – zapytała, zakładając ręce na piersi.
– Jak? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
– To jest jak lodówka – zaczął Jeremy. – Wyciągasz zakupy z toreb i wkładasz je kolejno do lodówki.
Nie powiem, dziwny przykład, ale podziałało.
Wyobraziłam sobie blat obok kuchenki z naszej kuchni i zakupy i to jak wkładam je do lodówki. O dziwo kryształ zrobił się ciepły i lekko zaświecił. Wtedy przede mną ukazała się…
– Ja? – zdziwiłam się.
– Właśnie pomyślnie i nielegalnie stworzyłaś swojego pierwszego klona – powiedziała Kimiko z zadowoleniem.
Nie wiedzieć czemu złożyłam dłonie w pieczęć z Naruto.
– Kage Bunshin no Jutsu! – zawołałam po japońsku.
Kimiko parsknęła śmiechem.
– Dobra, teraz klon bierze brązową pastylkę, a ty idziesz ze mną – nakazała Kimiko podając mojemu klonowi pudełko z pastylkami i złapała mnie za rękę, a drugą dłonią dotknęła mojego już niewidocznego pod iluzją żółtego kryształu.
Po chwili szarpnęło mną i znalazłyśmy się w pokoju Kimiko.
– Mogłaś uprzedzić – mruknęłam.
– Pożyczę ci coś mojego, co będzie pasowało na takiego kurdupla jak ty i coś czego Kang nie widział, bo się dowie, że tu byłaś.
– I tak się dowie, przecież Yun jest w domu.
Westchnęła.
– Nie ważne. Powiemy mu, że kiedy Akai i ja pojawiliśmy się u ciebie oblałaś się wodą i nie było czasu, żebyś się w domu przebrała, więc pożyczyłam ci swoje ciuchy. Yun to łyknie.
– No dobrze.
Kimiko zaczęła grzebać w swojej szafie, wyrzucając z niej ubrania i robiąc w pokoju jeszcze większy bałagan niż był dotychczas. Po chwili na mojej głowie wylądowało coś miękkiego. Kiedy to zdjęłam, żeby się temu przyjrzeć, dostałam po twarzy czymś trochę ciężkim.
– Auu!
– Nie marudź, tylko się przebieraj.
Prychnęłam i zaczęłam zdejmować ciuchy Akai. Po chwili miałam na sobie jasne jeansowe spodenki do połowy uda i szeroki biały T-shirt z nadrukiem.
Po półgodzinie, kiedy przedstawiliśmy Yunowi zmyślone wydarzenia i zaczęłam się oswajać z tym, że obok mnie jest… no cóż, druga ja w wersji męskiej w powietrzu zadrgał czyjś głos.
– Yun, nie kłuć się z Akai! – zawołała Kimiko, kiedy rozległ się głos.
– To przekaz mentalny, otwórzcie umysły – nakazał Joong.
Tak jak powiedział tak zrobiłam i nakazałam zamknąć się klonowi i słuchać.
~ Drogie Upadłe Anioły – rozległ się żeński głos. Był dziwnie znajomy. – Jak już pewnie wiecie z doniesień waszej pupilki, porwaliśmy waszego lidera. Jeśli chcecie go odzyskać, macie godzinę na oddanie w nasze ręce niewykształconego maga, pod ten adres. – W mojej głowie wyświetliły się znaki, ale zbyt szybko zniknęły, żebym mogła wszystkie poprawnie odczytać. – Jeśli nie spełnicie oczekiwań, zrobimy sobie ucztę z tego przystojniaczka.
Zanim skończyła, moje oczy zaszły łzami i zaczęłam płakać.
Yun, który siedział najbliżej mnie, objął mnie ramieniem i pozwolił się wypłakać.
– Na co czekamy!? – zwołał Jeremy zrywając się na równe nogi. – Musimy go ratować!
– Oni chcą Shin w zamian za Kanga – mruknął Yun i mocniej mnie do siebie przyciągnął. – Nie pozwolę im jej zabrać.
Nagle Joong podskoczył.
– Musimy iść do Kwatery – powiedział wstając. Teraz zwrócił się do mojego klona. – Akai, czy mógłbyś zabrać nas wszystkich do Wytwórni? – zapytał.
– Eem, myślę, że tak, ale nie wszystkich razem – nakazałam mu powiedzieć.
– Dobrze, więc pierwsi pójdą Mi Ko, Jeremy i ja, a następnie wrócisz po Shin i Yuna, dobrze?
Skinął głową. Nie wiedzieć czemu ja też. Na szczęście już się otrząsnęłam i mogłam panować dobrze nad klonem. Wtedy wyswobodziłam się z uścisku Yuna.
Akai ustawił się na środku salonu, Kimiko, Jeremy i Joong złapali się jego, a ja nakazałam mu się teleportować, jasno wybierając cel, po chwili jego oczyma zobaczyłam ogród w wytwórni, a w następnej już widziałam samą siebie. Wróciłam myślami do własnego ciała i zobaczyłam Akai, wtedy wstałam z kanapy i podeszłam do Akai. Przed Yunem udawałam, że wstydzę się Akai, bo w końcu niby dopiero się poznaliśmy, a Akai nakazałam się uśmiechnąć się do mnie zachęcająco.
Akai wyciągnął do mnie rękę, więc ujęłam lekko jego palce, a Yun złapał moją drugą rękę. Teraz to ja, a nie Akai, użyłam żółtego kryształu, żeby nas teleportować.
– No nareszcie – mruknęła Kimiko i razem ruszyliśmy na dół, żeby dotrzeć do jak najszybciej do Kwatery.
– Powiesz nam, po co idziemy do Kwatery? – zapytałam ustami Akai Joonga. – Mamy przecież mój kryształ, więc mogę nas teleportować tam, gdzie przetrzymują Kanga.
– Zaraz zobaczycie, o co chodzi – powiedział.

*

W końcu dotarliśmy do kwatery, a naszym celem była sala z portalem. Ikona prośby o lądowanie właśnie się zapaliła, kiedy weszliśmy do pokoju kontrolnego.
– Witaj Emily – powiedziałem.
– Joong Kyung Oppa – powiedział komputer jak zwykle uprzejmie. Ona tylko z Kanga szydziła. – Słyszałam, że ktoś nowy dołączy do zespołu, kiedy go poznam?
– Właśnie tu jest – mruknęła Mi Ko.
– Oh, dwie nowe twarze! – zawołała.
A Mi Ko zawsze ignoruje. Emily ma chyba jakieś uprzedzenia do rodziny Kim.
– Później będzie czas na przedstawianie – przerwałem. – Zezwoliłaś już?
– Tak, Oppa.
Kiedy to powiedziała, platforma rozbłysła na żółto, a po chwili przed nami stała już trójka Łowców przysłanych nam do pomocy przez Boginię Światła. Wszyscy byli z kwatery głównej. Vanessa, specjalistka od zwalczania mitycznych stworzeń i fanka mitologii greckiej, Samuel, najlepszy strzelec jakiego znam i… Kang nie będzie zadowolony, Peter, który zawsze leczy rany poniesione prze innych w różnych starciach.
Wszyscy byli ubrani jak łowcy, w specjalne skurzane stroje i białe długie peleryny jak nasze. Każdy z nich też miał broń. Chłopcy pistolety, a Vanessa łuk i kołczan ze strzałami.
– Dzień dobry! – zawołała radośnie Vanessa.
– Witajcie w Seulu – powiedziałem. – Shin Hye opowie wam po drodze, chodźmy już, nie mamy dużo czasu.
– Joong? – zaczął Jeremy, kiedy zacząłem wychodzić z pomieszczenia. – Przecież możemy użyć portalu, żeby dostać się na miejsce.
– Racja – powiedziałem jakby nigdy nic i wróciłem do nich. – W takim razie możemy kilka minut poświęcić na tłumaczenia.

*

Przybysze byli dość dziwni. Na pewno byli Europejczykami, ale każdy z nich mówił po koreańsku tak dobrze, jakby to był ich narodowy język. Byli ubrani w skórzane stroje i białe peleryny jak te nasze. Mama mi mówiła, że Łowcy zawsze noszą stroje ze skóry, więc zgadłam, że oni byli  właśnie Łowcami. Mieli również broń. Dziewczyna łuk, a chłopcy pistolety.
Słyszałam, że broń magiczna jest zaskakująco prosta, ale nie sądziłam, że będą to na przykład  zwykłe pistolety.
Dziewczyna była przepiękna. Miała szczupłą buzię, z lekko wystającymi kośćmi policzkowymi, ładny, nieduży nos, piękne oczy w kolorze szafiru, okolone długimi czarnymi rzęsami, oraz pełne, czerwone usta. Jej hebanowe włosy były intrygujące, ponieważ były zaplecione n karku w bardzo gruby warkocz sięgający dziewczynie za pośladki – gdyby go rozpuściła, włosy pewnie sięgałyby połowy ud, jak nie kolan.
Była szczupła i wysoka, mniej więcej wzrostu Yuna.
Na sobie miała całościowy kostium z bordowej skóry, wiązany czarnym rzemieniem, luźno na nogach i rękach po zewnętrznej stronie, i mocno zaciśnięte na brzuchu, mniej więcej do połowy mostka, nie szczędząc dekoltu, przez co, było jej widać część biustu. Na szczęście długi płaszcz to częściowo zasłaniał. Na przedramionach miała ochraniacze, również ze skóry, a na nogach czarne kozaki na wysokim obcasie przed kolano, wiązane rzemieniem z przodu.
Ciekawe jak ona się będzie poruszać na tych szpilach?
Wyższy chłopak, stojący bliżej dziewczyny, również miał długie ciemnobrązowe włosy. Część ich okalała twarz, do podbródka, tworząc przedziałek na środku, a te dłuższe, sięgające łopatek były związane w luźny kucyk na karku.
On również miał spodnie z niezidentyfikowanego dla mnie czarnego materiału. Były to rurki, których nogawki niknęły w czarnych butach podobnych do glanów. Wyżej miał białą bluzkę, wiązaną przy dekolcie, ale teraz szary rzemyk był rozwiązany, tworząc przeplatany zygzak. Na to miał czarną kurtkę, a na przedramionach takie same ochraniacze jak dziewczyna. Na biodrach miał zapięty pas, a do niego przymocowano sporo kabur różnych rozmiarów i dwie z pistoletami.
Drugi chłopak miał brązowe włosy, ścięte jak chłopaki z Fallen Angels, z tym, że odrobinę krótsze. Był niższy od tego chłopaka z długimi włosami, ale na pewno wyższy od Kanga. Jego oczy mnie zaciekawiły, ponieważ jedno miało brązowy kolor, a drugie piwno zielone.
Był tak samo ubrany jak ten pierwszy chłopak, ale jego bluzka, była szaro oliwkowa i bez wiązania na niegłębokim  dekolcie.
– Ale najpierw, przedstawię was nowym w naszym gronie – dodał Joong, kiedy tamta dziewczyna ciekawie patrzyła to na mnie to na mojego klona.
Dziewczyna miała na imię Vanessa, chłopak w długich włosach, którego po chwili złapała za dłoń, miał na imię Samuel, a ten drugi Peter. Żeby było nam łatwiej mówiliśmy na nich kolejno Nessa, Sam i Pete.
Po kolei opowiedziałam znów to co mówiłam już w domu Aniołów, kiedy zaraz po uprowadzeniu Kanga teleportowałam się tam z domu mojego i mamy.
– Akai Zu Mi? – zdziwiła się Vanessa. – Jak Aki, ten z Japonii.
– Podobnie – powiedział Joong. Zbierajmy się już.
– Żebyśmy wszyscy przenieśli się razem nie możemy użyć portalu – powiedział Sam. – Potrzebne nam są Żółte Kryształy… – zamilkł na moment, a po chwili podszedł do mojego klona. – To jest magiczny kryształ? – zapytał.
– T-tak – mruknął mój klon. W jego głos wdarła się niepewność, taka jak w moich myślach.
– Więc mamy cztery – powiedziała Nessa. – Starczy na nas wszystkich.
Żeby kryształ na szyi Akai zadziałał musiałam go złapać za dłoń.
Wszyscy ustawiliśmy się w kole, czekając na znak. W międzyczasie trójka Łowców i Joong opracowywali jakiś plan. Pierwszy teleportował się Pete, ponieważ jest on nie tylko medykiem, ale również zwiadowcą. Miał ocenić sytuację i znaleźć dogodne miejsce do lądowania.
– Gdzie wy macie swoje Żółte Kryształy? – zapytałam cicho.
– Hee? – mruknęła Nessa. – Ach, na karku… Pod skórą.
– Łowcy są straszni – mruknął Yun do mnie.
We dwoje się zaśmialiśmy. Musiałam się skupić na Akai, żeby nie robił tego co ja i zachował milczenie.

6 komentarzy:

  1. Chciałabym zobaczyc Twoją minę, Teny.
    To chyba zadziwiająe, że ja tak szybko czytam rozdzial i dodaje komentarz, nie? Wiem, wiem. Powinnam się poprawić.
    A dziś masz szczęście bo przeczytałam 2 świetne blogi o Naruto i jestem wciąz ''głodna'' czytania.
    Rozdział dość, krótki, ale niech będzie.
    Mieszałam się w momentach gdzie Akai i Shin byli obok siebie i ona musiała się skupiac na klonie i wgl.
    A po za tym? Opisy tych łowców. Czy Ty myslisz, że ja wiem gdzie przykładowo jest obojczyk? Jak Ty opisujesz, że coś tak sięgało jej do obojczyka czy jak tam bylo napisane to dla mnie to czarne magia. xd Taka dobra uczenica jak ja zawala biologię xd Szczera prawda.
    No... cóż. Kończe bo musze jeszcze jeden komentarz napisać, a potem zbierać się. Wyobrażasz sobie, że będe dziś szła ze sztandarem podczas uroczystości na 11 listopada. Pewnie zmarznę, bo to wieczorem.... Yun przytul mnie!
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, byłam zaskoczona i to bardzo, a tu nawet taki długi kom od ciebie :D.
      Czytasz blogi o Naruto i mi linków nie podsyłasz? No wiesz ty co -,-
      Krótki, bo tak! Mam za mało rozdziałów do dodawania, a dramy mnie tak pochłonęły, że nie mam czasu i weny na pisanie, bo zacznę jeszcze te dramy przepisywać xD.
      Żebyś widziała jak mi się mieszało, kiedy to pisałam, nie było łatwo :I
      Jak chcesz rozumieć, to się bierz za naukę ludzkiego ciała, a nie narzekasz xD
      No i dobrze ci tak, ja się w takie cośie nie mieszam, więc mi ciepło :D. Miałam iść śpiewać pod ratuszem, ale bym nie miała autobusu do mojego miasta :I
      Nie dziękuję :D

      Usuń
  2. Rozdział super ale klutki :( ci łowcy nie wiem co to hebanowe wlosy a miałam kiedyś takie długie jak Nessii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz też super krótki :D. Nikt cię chyba nie pobije xD
      Łowcy są zajebiści *^*
      Heban to cenne drzewo różnych gatunków, głównie hebanowców, a są one czarniejsze niż czerń, a Vanessa właśnie ma taki kolor włosów, czarniejszy niż czerń.
      Błagam cię nie Nessi, tylko Nessa, ona nie jest potworem z Loch Ness, ani córką edzia pedzia i belki patelki ze zmierzchu :I

      Usuń
  3. ...Przetwarzanie danych...
    Co to tam było w tym opo?
    Ta Vanessa to nie jest ta wampirzyca z "Rozpal mój ogień"?
    ...Loading... Ja chyba już nic wiecej nie wymyślę ;-; ale ciesz się komentarzami ↑

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe xD
      Vanessa jest Łowco-Mago-Wilkołakiem z Dworu Mroku, jest przyrodnią siostrą Raven, która to jest Wampirzycą i główną bohaterką Dworu Mroku, a skoro obie są tak ważne to nie może ich zabraknąć w LMF i FA. Moje wszystkie książki się ze sobą łączą ;)
      Cieszę się :D

      Usuń