środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 41.



Ogłoszenie dla mojej wiary - wierzcie mi, jestem Boginią Stworzenia(jak to pisarze) xD - Notki będą dodawane rzadziej, zapewne nie systematycznie, może nawet raz w miesiącu, ponieważ został mi tylko jeden rozdział i 8 str kolejnego w zapasie, a nie mam czasu pisać przez nawał pracy w szkole i jeszcze przygotowania do turnieju szkolnego ;___; Czaicie, że muszę zrobić jajko z kartonu wielkości człowieka O_o ?!
Więc niestety kolejną notkę dodam między 3, a 7 lutego ;c
Enjoy :>

W końcu mogliśmy odetchnąć. Po miesiącu harowania w każdym kraju jaki tylko się nawinął, po dziesiątkach koncertów, setkach przepracowanych godzin i tysiącach zaśpiewanych piosenkach, w końcu zdecydowaliśmy się przyjąć zaproszenie Łowców z Kwatery Głównej i przesiedzieć u nich kilka dni, może dać nieduży koncert w ich mieście, żeby tylko odpocząć.
– Home, sweet Home! – zawołał Yun, kiedy przekroczyliśmy próg Starego Dworu. – Czerwona kanapo, zostań moją żoną! – wrzasnął, gdy z ogromnego głównego holu przeszliśmy do salonu, po czym położył się na czarownej kanapie ze skóry i wtulił w czarne poduszki.
– Yun, wstawaj! Twój pokój jest na górze, a nie w salonie! – zawołał rozgniewany menager.
Od rana był zły, bo koncert w Paryżu został przyspieszony bez niczyjej zgody i teraz trzeba to odkręcić, a on w sumie nie ma pojęcia jak ma to zrobić.
– Nie mam siły! – jęknął.
– Masz siłę narzekać, więc masz siłę, żeby iść na górę.
– Yun Jae Hyung – powiedziałam. – Chodź z nami, bo twoje walizki nie są takie lekkie – burknęłam ciągnąc i swoją małą i Yuna ogromną walizkę.
Mruknął coś niezrozumiale w poduszki, więc nikt nic nie zrozumiał i nie przejmując się niczym po prostu poszliśmy na górę.
– Już jestem! – zawołała jakaś dziewczyna, wbiegając po schodach na pierwsze piętro, gdzie mieścił się pokoje męskiej płci. – Przydzielę wam pokoje. Nie mamy już za dużo wolnych więc będziecie musieli się nimi dzielić – powiedziała rudowłosa dziewczyna w czarnych szortach i białej koszulce z dużym A w kole, znakiem Anarchii. – Och, my się jeszcze nie znamy, jestem Justina, a ty Zu Mi, prawda? Wybacz, ale nie mam czasu rozmawiać, więc pokażę wam pokoje i uciekam.
Dziewczyna wydała mi się zabawna, mimo że wyglądała jakby się z piekła urwała. Miała długie rude włosy o złotym zabarwieniu okalające jej okrągłą, pulchną i piegowatą buzię z zielonymi oczami. Była tylko troszkę wyższa ode mnie, czyli jak na Polkę to za niska.
Wskazała nam sześć różnych drzwi na piętrze, gdzie mieliśmy spać my, czyli ta śpiewająca i tańcząca część zespołu, oraz menager i reszta towarzyszących nam ludzi pracujących w zespole. Rae i jej siostra miały szczęście, bo dostały oddzielne pokoje piętro wyżej, które jest przeznaczone wyłącznie dla dziewczyn i zabezpieczono je niezwykle silnym zaklęciem, przeciw choćby najmniejszej brudnej myśli jaką mieli chłopcy odnośnie dziewcząt, żeby nie mogli tam wchodzić. Dostały własne pokoje, bo w Starym Dworze mieszka mniej dziewcząt niż chłopaków.
– Ja mogę mieć pokój z Akai, prawda? – zapytał Kang, zarzucając mi rękę na ramiona i przyciągając mnie do siebie.
Mimowolnie skinęłam głową.
– W takim razie Joong i Yun śpią razem. Reszta się jakoś uzgodni…
Razem z Kangiem poszliśmy do pokoju najbardziej oddalonego od schodów. Kang chciał mieć dużo prywatności od pewnego zajścia w Anglii.
Pierwszy koncert mieliśmy we wtorek. W niedzielę odpoczywaliśmy w hotelu, a w poniedziałek zwiedzaliśmy Londyn. Widziałam Big Ben, Londoneye, Tamizę, Tower Bridge, Parlament, Pałac Królowej, która akurat nie chciała wyjść i pokazać się w oknie i wiele innych różnych zabytków.
Chodziliśmy po różnych parkach, których nazw nie potrafię wymówić i robiliśmy też mnóstwo zdjęć, nawet z gwardzistami, którzy przeciw temu co się mówi, ruszają się czasami, nie jest tak, że im w ogóle nie wolno.
Dowiedziałam się też, że Big Ben to wcale nie wieża zegarowa, a dzwon, który jest w środku.
Kiedy byliśmy obok Tower Bridge, a później przepływaliśmy pod nim statkiem wycieczkowym powiedziałam dla żartów, że widziałam jak go budowali, ale miałam tutaj na myśli anime Kuroshitsuji, gdzie w pierwszej serii budowano właśnie ten most, bo w końcu akcja Czarnego Kamerdynera odbywa się w Wielkiej Brytanii. Tylko Yun zrozumiał żart.
Widzieliśmy Muzeum Historii Naturalnej i Muzeum Nauki. Niby mamy takie coś w kraju, ale i tak nigdy nie byłam w takich miejscach, więc mi się podobało.
Pierwszy koncert był wspaniały, nie to co ten jeden przed wydaniem mojego singla w Seulu. Tutaj było przynajmniej dziesięć razy więcej ludzi niż w naszym kraju. Ku naszemu zaskoczeniu, mamy dużo fanek w Wielkiej Brytanii. Po koncercie, kiedy przyszedł czas na zdjęcia i rozdawanie autografów, też nie obeszło się bez interwencji ochrony, ponieważ fanek było za dużo, a podobno kilka się pobiło, o miejsce w kolejce do nas.
Ja jak zwykle rozdałam najmniej autografów, ale nie dziwię się, skoro jestem w zespole tak krótko. Dziwne, że w ogóle jakieś podpisałam.
W Londynie mieliśmy dwa koncerty i wywiad w telewizji, na który zgodzono się tylko w drodze wyjątku, ze względu na kilka godzin wolnego czasu, któregoś dnia.
Kolejny koncert mieliśmy w miejscowości Southend-on-Sea, nad znikającym morzem. Tam to się wszystko zaczęło.
Normalnie mięliśmy jeździć autokarem, ale w Anglii zdecydowano, że będziemy jeździć pociągami, a już w głębi europy autokarem, bo w końcu Wielka Brytania leży na wyspie.
Podobała mi się podróż pociągiem, tak samo jak te sześć razy kiedy jechaliśmy metrem po Londynie, żeby się gdzieś dostać. Mieliśmy takie śmieszne, pomarańczowe bilety, które pozwalały nam jeździć po całym  Londynie, bez dodatkowych opłat za przejazd. Metra były całkiem zapchane, ale młode dziewczyny, które rozpoznawały nas ustępowały nam miejsca, żebyśmy usiedli niby tylko po to, żeby podpisać im autografy, ale i tak już nie chciały odzyskiwać miejsc siedzących, więc było fajnie.
– Teraz będziemy losować, kto z kim ma pokój – powiedział Kang, kiedy dojechaliśmy do naszego hotelu w Southend.
W Londynie miałam pokój z Joongiem.
– Zu, ty losujesz, bo jesteś najmłodszy – powiedział Yun.
Sięgnęłam do koszyczka zrobionego ze złączonych dłoni Rae i wylosowałam karteczkę z imieniem.
– Kang – przeczytałam, po rozłożeniu karteczki.
– W takim razie już wszystko jasne – powiedziała Rae i dała nam, przed chwilą odebrane z recepcji Klucze do naszych pokoi.
Nasze walizki zostały zaniesione na miejsca, więc nie musieliśmy się z nimi sami męczyć.
W pokoju łóżka były bardzo blisko siebie, a kiedy chciałam je rozsunąć, stwierdziłam, że nie będę nic robić bez zgody Kanga, a i tak łóżka były ciężkie, więc sama nie dałabym rady ich rozsunąć. Nie rozumiem dlaczego je tak do siebie dosunięto.
– Zu Mi – usłyszałam za sobą głos Kanga.
Właśnie wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi, opierając się o nie za spuszczoną głową. Nie widziałam jego wyrazu twarzy, co bardzo utrudniało sprawę. Bałam się, a sama wizja spędzenia nocy w tym samym pokoju co Kang, przerażała mnie. Joong wiedział, że jestem dziewczyną, więc szanował moją intymność, ale Kang to całkiem inna bajka.
– T-tak? – zapytałam lekko drżącym głosem.
– Mamy dwie godziny na odpoczynek – powiedział czerwonowłosy, wciąż opierając się o drzwi ze spuszczoną głową. – Chcesz iść na plaże, czy wolisz zostać w pokoju i odpocząć? – zapytał.
– Na dworze jest chłodno i wieje od morza, więc wolę zostać w ciepłym pokoju i przespać się przynajmniej godzinę – powiedziałam niezbyt pewnie, bo wciąż się obawiałam Kanga.
Na słowo ‘przespać’ uniósł ledwo zauważalnie głowę.
– To fajnie – powiedział nagle ożywiony unosząc głowę. Na jego twarzy malował się jeden z najpiękniejszych uśmiechów jaki kiedykolwiek widziałam.
Wystraszyłam się, bo nie wiedziałam co to może oznaczać. Kang nigdy przecież nie uśmiechał się do Akai, kilka razy zrobił to do Shin, ale nie do Akai! Przecież on nie znosi Akai!
– Chciałbym ci się do czegoś przyznać, Zu Mi.
Rzadko mówi do mnie fałszywym imieniem, zawsze po nazwisku.
– D-do czego?
Jego uśmiech mnie przerażał. Był taki piękny i szczery, że aż niewiarygodny.
– Ty wiesz kim… jaką… no… Że Jeremy jest…
– Biseksualistą? – zapytałam.
Skinął głową i wszedł w głąb pokoju.
– I wesz kto mu się podoba?
– Twoja siostra mówiła, że chodzili ze sobą, ale Jeremy kocha jakiegoś chłopaka – powiedziałam niepewnie.
Nie wiedziałam do czego on zmierza. Coraz bardziej przerażała mnie ta rozmowa. Uśmiechający się Kang, który jest jak się dowiedziałam od Kimiko homofobem, mówi o odmiennej orientacji seksualnej Jeremyego, którego tak bardzo nienawidzi za to, że tamten po prostu lubi chłopaków, tak samo jak dziewczyny.
– On kocha się we mnie – powiedział Kang. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, bo już dawno o tym wiem. – To dlatego zerwali z Mi Ko.
– Nie rozumiem do czego ty z…
– Myślałem, że obrzydza mnie to, że chłopak może kochać… – przerwał mi Kang. – No… innego chłopaka, ale od pewnego czasu wiem, że wcale nie.
Zamrugałam zaskoczona powiekami.
– Jeremy się we mnie kocha, ale ja nie akceptuję jego uczuć już nie dlatego, że jestem, jak to się mówi, homofobem, a dlatego, że sam kocham… kogoś…
Przełknęłam głośno ślinę.
Kogo on może kochać? Kang… No tak, ta dziewczyna z jego szkoły… Ale po co mówiłby o Jeremym. On chyba nie… Nie to niemożliwe. Przecież to absurdalne!
– Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że ty mi się podobasz – powiedział Kang odwracając wzrok.
Staliśmy na środku pokoju, naprzeciw siebie. On zawstydzony z rumianymi policzkami, ja tak bardzo zszokowana, że nie mogłam ani się odezwać, ani poruszyć.
– Już od długiego czasu czułem się inaczej w twojej obecności – drążył Kang, traktując moje milczenie jako zgodę na dalszy monolog. Wciąż na mnie nie patrzył, więc nie widział mojego wyrazy twarzy. – Jesteś inny niż wszyscy. Nie obraź się, ale nie wyglądasz jak przeciętny szesnastolatek. Gdybym cię nie znał i ktoś mi powiedział, że jesteś dziewczyną to uwierzyłbym mu.
– T-ty… – próbowałam coś powiedzieć, ale słabo mi to wychodziło.
– Zakochałem się w tobie, Akai Zu Mi – powiedział Kang, przestępując krok na przód i w końcu patrząc mi w oczy. Widok mojej miny musiał go zaskoczyć. – Przepraszam – powiedział szybko. – To było głupie, wiem że dziwnie jest usłyszeć od innego chłopaka wyznanie miłości. Jeśli tego nie zaakceptujesz to się z tym pogodzę, tylko powiedz mi co postanowisz, bo niepewność to najgorsze co…
– Pozwól mi to przemyśleć – powiedziałam otrząsają się nagle.
– D-dobrze – powiedział wciąż rozpromieniony.
Szybko przeszłam obok Kanga zmierzając do łazienki w naszym pokoju. Tam zamknęłam za sobą drzwi na zamek i po drzwiach osunęłam się na podłogę.
Właśnie dowiedziałam się czegoś tak niezwykłego, że daję słowo, moje serca stanęło na kilka sekund, a później zaczęło walić jak młotem o żebra, aż zabolało.
Przyłożyłam dłoń do piersi, żeby wyczuć jak mocno bije moje serce.
– Zdecydowanie za mocno – szepnęłam do siebie.
Bezwładnie opuszczając dłonie na zimne kafelki na podłodze, jednocześnie uniosłam głowę tak, aby patrzeć w sufit.
Kang właśnie przyznał się, że jest gejem, który na dodatek zakochał się we mnie… Nie, w podstawionej męskiej wersji mnie. Ale jak to w ogóle możliwe!? Przecież on nie znosi Akai, gardzi nim i pomiata! To wszystko nie idzie tak jak powinno!
– On miał się zakochać we mnie… W dziewczynie, a nie Akai…
Odetchnęłam głęboko i opuściłam głowę. Przed oczami mignęła mi czyjaś postać, uniosłam więc głowę i spojrzałam przed siebie.
Na jasnych kafelkach na podłodze naprzeciw mnie kucał nie kto inny jak Izumi, mój zmarły już dawno temu przyjaciel, którego kochałam jak rodzonego brata.
Odsunęłam się gwałtownie, uderzając gwałtownie głową i łokciem o drzwi, co wywołało głośny huk. Zamrugałam szybko i chciałam krzyknąć, ale głos uwiązł mi w gardle.
– Cicho – szepnął Izumi przysuwając się do mnie na kolanach i zakrywając mi usta dłonią.
– Akai, wszystko w porządku? – dobiegł mnie głos Kanga zza drzwi łazienki.
– Zabiorę dłoń, a ty nie krzycz – szepnął Izumi tuż przy moim uchu. – Powiedz, że nic się nie stało, tylko się uderzyłaś, dobrze?
Skinęłam powoli głową, a Izumi powoli zabrał swoją chłodną prawie przeźroczystą dłoń. Nawet nie wyobrażałam sobie krzyczeć.
– Tak! – zawołałam. – Uderzyłem się przez przypadek. To nic wielkiego… Zaraz wyjdę.
– Dobrze.
– Witaj Shin – powiedział Izumi odsuwając się ode mnie, kiedy tylko Kang odszedł od drzwi.
– I-izumi… Co ty tu robisz… Nie… Jakim cudem tu jesteś, przecież ty nie żyjesz! – powiedziałam gniewnym szeptem.
– Tak, nie żyję – przyznał z pięt opadając na pośladki. – Ale dusze, które mają niedokończone sprawy będą się błąkać po Ziemi, póki ich nie rozwikłają, prawda?
Dosłownie szczęka mi opadła.
– Jesteś duchem! – stwierdziłam, trochę zbyt głośno to mówiąc.
– A ty Magiem i mnie było łatwiej w to uwierzyć, niż tobie teraz w to kim ja jestem – powiedział śmiejąc się.
– Wiesz, że jestem Magiem? – zdziwiłam się.
– Obserwowałem cię. Wiele razy też próbowałem cię dotknąć, ale jeszcze wtedy mi nie wychodziło takie pokazywanie się jak teraz.
Patrzyłam na niego zaskoczona.
– No co?
– Nic, tylko gadam z duchem.
– Żyjesz w magicznym świecie i ciężko ci w to uwierzyć? – zapytał zniesmaczony.
– Nawet w świecie pełnym magii zobaczenie ducha to cud – stwierdziłam.
– Naprawdę?
Skinęłam głową.
– Ale… Po co właściwie mi się pokazałeś? – zapytałam w końcu.
– Ach! No właśnie – powiedział uderzając pięścią w otwartą dłoń. – Od śmierci męczy mnie pewna sprawa. Mam wyrzuty sumienia… Po części, bo to mi się podobało, ale skutki już nie. No i wiesz… Chciałbym już zakończyć wszystkie sprawy, żeby odejść na drugą stronę, ale czekałem na odpowiedni moment.
– Obserwowałeś mnie? – dopiero teraz dotarł do mnie sens słów Izumiego. – I dotykałeś! To wtedy, kiedy czułam takie zimno na skórze, tylko w niektórych momentach?
– Tę łzę, która zamarzła ci na policzku, to ja zamroziłem – powiedział z satysfakcją.
– Jaki odpowiedni moment? – zdziwiłam się, zdając sobie sprawę z tego co powiedział, zanim się wtrąciłam.
– Kazałaś wymazać temu liderowi pamięć, a on czuł coś do ciebie, ale Shin… No, a że już cię nie pamięta, a podświadomie wie, że Akai to Shin to jego uczucia do ciebie przeszły na Akai, którego pamięta. A Shin uważa za naburmuszone dziecko i nie potrafi do siebie dopuścić tych uczuć, więc przeniósł je teraz na Akai.
Z zaskoczenia, aż dech mi zaparło.
– C-co?
– Przecież przyznał się, że cię kocha.
– T-to… Ale ty… Słyszałeś wtedy naszą rozmowę… – szepnęłam ze smutkiem.
– Wtedy? – zdziwił się, ale gdy na niego spojrzałam to sobie przypomniał. – Ach, wtedy. Tak słyszałem. Chodziłem za tobą wszędzie, od momentu mojej śmierci. Kiedy mnie wtedy pocałowałaś i skłamałaś, że kochasz to wciąż byłem obok ciebie.
– Tak długo…
Skinął głową.
Jak na ducha to wyglądał zupełnie jak człowiek, nic go nie zdradzało, że jest tylko duszą.
– Nie kłamałam, że cię nie kocham – szepnęłam. – Bo kocham, ale jak rodzinę… No tak, ale jej już nie ma. Nie ma ciebie i nie ma…
– Muszę się spieszyć, przepraszam, że ci przerywam, ale mam niewiele czasu.
– Och…
– Jestem tutaj, żeby coś ci zwrócić – powiedział i przybliżył się do mnie.
– Co takie…
Wtedy błyskawicznie nachylił się do mnie i pocałował. Chciałam się wyrwać, ale jak mogłam to zrobić, skoro to duch mnie całował. On mógł mnie dotknąć, ale ja jego niestety nie. Gdy Izumi się odsuwał z jego ust wyłoniła się cienka wiązka błękitnego światła zebrana w cienkie nici, które powoli przepłynęły do moich ust.
– Od teraz masz swój pierwszy całus – powiedział Izumi z uśmiechem. – Wiem, że po naszym pocałunku były inne, ale one zostają, pozwól że tak się wyrażę, anulowane.
– Hee?
– Wracaj już do tamtego chłopaka…
– A ty?
Twarz Izumiego została oświetlona złotym światłem, jakby przez tysiące lamp.
– Widzę światło – powiedział. – On już wzywa.
Niespodziewanie zniknął, a z nim ta świetlista poświata.
– Przecież już to mówił, jak umierał… – stwierdziłam.
Dotknęłam swoich ust i wstałam z podłogi.
Kang odchrząknął, kiedy wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku, po czym opadłam na plecy. Siedział na swoim łóżku, które wciąż było przysunięte do mojego.
– I…? – zapytał z wyczekiwaniem.
Kang i jego genialna osobowość. Za co ja go nadal tak bardzo uwielbiam?
– Zobaczymy co przyniosą dni.
Te dni przyniosły zaczątki chorego związku, w którym jeden facet jest dziewczyną, a drugi nie wiedzący o tym myśli, że jest gejem. Oczywiście nie chciałam mówić nie, ale nie mogłam też powiedzieć tak, bo w obu przypadkach zraniłabym Kanga. Jak nie odmowa od ukochanej osoby to kłamliwy związek. Po prostu nie mogłam. Mimo to, z każdym dniem byliśmy coraz bliżej tej maskarady.
Żeby to wszystko nie wydało się w sytuacji, kiedy Kang i Yun mają wymazane wspomnienia o mnie.
– Idziemy się przespać? – szepnął mi do ucha Kang, kiedy razem szliśmy korytarzem do wybranego pokoju.
– Wiesz, nie jestem aż tak zmęczony – powiedziałam otwierając drzwi pokoju.
Był przeogromny, dużo większy niż te w których do tej pory spaliśmy w hotelach. Był przynajmniej trzy razy większy niż tamte.
– Wow – mruknęliśmy oboje.
W środku było ogromne łóżko z kolumnami i wiele różnych mebli, które wyglądały jak wyciągnięte wprost z zamku jakieś księżniczki.
Sam dwór robił wrażenie z zewnątrz. Był przeogromny i miał wysokie okna, wieżyczki, balkony i tarasy z pięknymi ogrodami. Po prostu raj. Zwykli ludzie, widzieli tylko iluzję, zniszczony nawiedzony dworek, od którego tak bije grozą, że aż boja się przejść za bramę wjazdową, nie mówiąc o wejściu do środka budynku, który jest dobre dwa kilometry od bramy.
– To ty rób co chcesz, a ja zaraz wracam – powiedziałam, wykorzystując moment zachwytu Kanga, żeby wymknąć się z pokoju.
Na początek wspięłam się po schodach na wyższe piętro, gdzie mieściły się sypialnie dziewcząt i przekraczając barierę skierowałam się do pokoju, w którym słuchać było żeńskie głosy. Nie zrozumiałam ani słowa z tego co mówiły, bo był to inny język.
– Przepraszam – powiedziałam po mojemu, zatrzymując się na progu pokoju z otartymi drzwiami. Na ogromnym łóżku po lewej siedziały trzy dziewczyny wpatrujące się teraz we mnie. – Chciałem się…
Czarnowłosa dziewczyna wstała i zaczęła przeszukiwać pokój. Po chwili założyła sobie na szyję coś jak obrożę z cienkim srebrnym talizman przytwierdzonym do szerokiego czarnego paska.
– Akai, tak? – zapytała.
Zauważyłam, że teraz tylko jedna z dziewczyn nie miała tej obroży.
Czarnowłosą była Vanessa, która około dwa miesiące temu pomagała nam ratować Kanga z rąk Lamii, rudą była ta, która pokazała nam pokoje, Justina, a trzeciej o kasztanowych włosach, jeszcze nie znałam.
Skinęłam głową.
– Powiedz jak ty właściwie wszedłeś na to piętro? – zapytała Justina. – Chłopcy nie mogą przekroczyć bariery na tym piętrze.
– W tym rzecz, że to nie jest chłopak – powiedziała Vanessa wciągając mnie do pokoju.
– Hee!? – wrzasnęłam, ale dziewczyna już zatrzasnęła drzwi, odcinając mi jedyną drogę ucieczki. – Jak to nie jestem chłopakiem!? – ofuknęłam się. – Mogłem tu przyjść, bo nie mam nieczystych myśli wobec dziewczyn.
– Nie kłam, bo wiem, że nie jesteś – powiedziała Vanessa. – Twoja iluzja na mnie nie działa, a tak poza tym potrafię wyczuć płeć wszystkich stworów i to jaka płeć je pociąga, ale to tak na marginesie.
Przełknęłam ślinę.
– Czyli wiedziałaś już, kiedy byłaś z tamtymi chłopakami w Korei, kiedy Chimera porwała Kanga? – zapytałam.
Skinęła głową, a po chwili uśmiechnęła się serdecznie.
– Nie martw się, my nikomu nie powiemy. A tak po za tym, to nie znasz jeszcze mojej siostry – zauważyła, wskazując na kasztanowo włosą. – To jest Raven, moja przyrodnia siostra.
– Cześć – powiedziała po koreańsku. – Miło mi cię poznać.
– Mnie również. Ach… Naprawdę nazywam się Choi Shin Hye – powiedziałam podchodząc bliżej. – Ale chwilowo mówią mi Akai Zu Mi.
– Jesteś Magiem, tak? – zapytała Raven.
– Tak, a ty?
– Jestem czystej krwi Wampirem – powiedziała, pokazując zęby w uśmiechu. Miały perłowy kolor, ale nie widziałam kłów, mimo to przeszył mnie dreszcz.
– A tak właściwie to po co tu przyszłaś? – zapytała Justina. – Jeśli czegoś potrzebujesz to…
– Chciałabym się zobaczyć z tym Łowcom, który stworzył na przykład te pastylki peruki, której używam – powiedziałam, łapiąc kosmyk swoich włosów. – Chciałabym go o coś prosić.
– To może ja cię zaprowadzę? – zapytała Raven. – I tak nie mam nic do roboty, a… No nie mam co robić jeszcze – powiedziała, rumieniąc się lekko.
– Mogłabyś? – ucieszyłam się.
– Pewnie – powiedziała wstając.
Bałam się trochę przebywać w jej towarzystwie, ale Kang jako tako pokazał mi jak wznieść tarczę. Chodź wątpię, by zaatakowała mnie w domu pełnym magicznych stworzeń.
– Aha, proszę nie mówcie w obecności Kanga i Yuna, że jestem dziewczyną. Oni jeszcze tego nie wiedzą i do zakończenia Tourne wolałabym, żeby tak pozostało.
– Nie ma sprawy – powiedziała Vanessa.
– Dziękuję.
Ukłoniłam się nisko, po czym ruszyłam do wyjścia.
– Musimy wjechać windą na szczyt wieży – powiedziała Raven. – Kiedyś podobno były tu schody, ale przerobili je na windę, jeszcze zanim pierwszy raz tutaj przyszłam.
– Czyli, kiedy to było? – zapytałam, kiedy schodziłyśmy już po głównych schodach do salonu. Nikogo tam nie było.
– Jakieś pięć lat temu, tak myślę.
– Tak się zastanawiam, wy wszyscy znacie koreański? – zapytałam, kiedy Raven poprowadziła mnie do ściany obok schodów, żeby przywołać windę.
– Ach, nie. Tylko ja z nas znam, pozostali używają detektorów mowy, dzięki nim rozumieją i mówią w obcych dla siebie językach – wytłumaczyła, kiedy wsiadałyśmy do windy.
– To te obroże z medalionami? – zapytałam.
– Te, jak to mówisz, medaliony skanują korę mózgową, dzięki czemu więcej można rozumieć. To wynalazek Simona, tego genialnego Łowcy, z którym chcesz rozmawiać.
– Och.
Gdy dojechałyśmy na górę, Raven przedstawiła mi Simona.
Był to szczupły, wysoki i przystojny blondyn o niebieskich oczach.
Przedstawiłam mu swoją sytuację, w której musze udawać chłopaka, ale nie powiedziałam o wyznaniu Kanga. Po czym postanowiłam prosić, a nawet jeśli będzie trzeba to będę błagać aż do skutku, może nawet zaoferuję swojej siły. W końcu nikt takiej nie ma, przecież jest wyjątkowa.
– Proszę cię! – zawołałam złączając dłonie nad głową i skłaniając się nisko. – Zrób ze mnie prawdziwego chłopaka!

6 komentarzy:

  1. Szok nr. 1 Kang jest zboczenćem xD bo to, że gej to wiedziałam dawno
    Szok nr. 2 Izumi jako duch o_O
    Szok nr. 3 Akai chce być chłopakiem xDDD Tak się poświęcać dla narcyza xD Rozwaliło mnie to ;-; Pisz mi szybko kolejne rozdziały, bo chcę wiedzieć jak będzie wyglądać ich związek xD
    _________
    Fanka mówi, że zna sekret Akai.
    -Bo on jest gejem! - Mówi xDDD Sama nie wiem o co mi chodziło ;-; ale się najadłam brokatu (inaczej zwane różowe narkotyki xDDD) Może ja już skończę, bo mnie policja zgarnie? A potem powiem co mi się przez Ciebie śniło >w< Weny (*3*)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odp. na szok nr. 1 Nie jest zboczeńcem - wyznanie miłości nie jest zboczone O_o Chyba, że w moim wykonaniu w opo xD Przypominam, że Akai to dziewczyna, więc z logicznego punktu widzenia, Kang nie jest gejem ;)
      Odp. na szok nr. 2 No bo w końcu umarł xD
      Odp. na szok nr. 3 Nie chce być chłopakiem, tylko chce być płaska jak facet i mieć taką klatę xD Nie poświęca się dla narcyza, tylko po to, żeby nie zdemaskowali jej za szybko - chyba, w sumie już nie pamiętam xD Ich związku jeszcze dłuuugo nie będzie ;p
      ______
      Fanka? Hę?
      Geje są fajne xD Pokazałbym ci fajny serial gejowski o Justinie i Brianie, ale za młoda na to jesteś xDD Nawet ja się przeraziłam O_o
      Różowe narkotyki :o xD

      Usuń
  2. Takk Izumi wkoncu :) Kang gej :______: .Już lubie Raven bo ma fajne imię i jest wampir .Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Koffam <3
    Kang gejem. Przez Was zaczynam.... Nie !! i tak nie lubie gejów!

    Wybacz długość. ( 。-_-。)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty pacz, krótszy od Konika xD
      Lubisz Kanga = lubisz gejów :>
      Nie gniewam się ;p

      Usuń