Życzę najlepszych wakacji pod słońce wszystkim moim czytelniczkom - fajnie by było dostać odpowiedź... -___-
Mam zamiar pisać przez wakacje, ale co z tego wyjdzie to nie wiem xD
I zaczęłam pisać ff o EXO xD Jak ktoś zainteresowany to dzwonić to dam linka :D
Enjoy <3
Ps. Już jesteśmy na "półwieczu" bloga *^*
Dobrze jest wrócić do szkoły po
tak długiej nieobecności. Oczywiście musiałem dużo nadrabiać, ale to nie
problem, bo dziewczyny z klasy powiedziały, że mi pomogą i podzielą się swoimi
notatkami, bo został nam tylko miesiąc do pierwszych egzaminów semestralnych w
tym roku szkolnym.
Pod moją nieobecność, z klasy
odeszła któraś z dziewcząt, ale na jej miejsce przyszła za to inna. Miała
przepiękną urodę, chłodną jak Elfy Światła z Ignis, a jej prawie białe blond włosy
i fiołkowe oczy były równie chłodne jak tamtej rasy, dlatego myślę, że jest
takim Elfem.
Dziewczyna nazywała się Kang Gyu
Won i była naprawdę śliczna, ale z opowieści wiem, żeby nie zadawać się z
Elfami Światła, bo są to mądre, ale nieczułe istoty.
Kiedy wszedłem do klasy w
towarzystwie Yesul Boys jeszcze przed dzwonkiem po rozstaniu się z Kimiko,
wszystkie oczy zwróciły się ku mnie.
– Oppa!
Wszystkie moje ukochane fanki
chciały wiedzieć jak było na tourne i jaka jest Europa.
– A ja nie chcę opowiadać! –
powiedziałem ze smutkiem. – Chcę się przytulać! – zawołałem i złapałem
najbliżej mnie stojącą dziewczyną, przytulając ją stając za jej plecami. –
Stęskniłem się za wami, najpierw musimy się przywitać!
Oczywiście wszystkie chciały się
tulić.
– Kang Gyu Won! – Usłyszałem z
plecami, czyjeś imię, więc się nie przejąłem. – Ty też.
Ale wtedy jakaś dziewczyna wpadła
w moje ramiona.
– Sorry – mruknęła po angielsku.
– Not problem – powiedziałem z uśmiechem, bo była to ta dziewczyna
Elf.
Uśmiechnęła się słodko, a ja
oniemiałem, bo nie spodziewałem się tego po jej rasie – o ile jest Elfem. To
było takie śliczne!
– Jesteś taka słodka! – zawołałam
i mocno przytuliłem dziewczynę. – Daebak.
– Gyu Won, bo będziemy zazdrosne!
Mam nowy obiekt do chwalenia jaki
jest słodki… Nowy? A gdzie jest poprzedni? Hmm… Z pewnością była ładna… I miała
nietypowe oczy. Niebieskie. Ale kim była? Pewnie w Internecie zobaczyłem.
Na długiej przerwie postanowiłem
się dotlenić, więc wyszedłem na boisko, żeby przespacerować się samemu. Wszyscy
byli na stołówce, więc nikt nie będzie mnie prześladował.
To co usłyszałem przechadzając się
pod trybunami na boisku zaskoczyło mnie i zmartwiło zarazem.
– Nie dość, że uczepiłaś się Hwa
Yong Oppy, to teraz jeszcze Yun Jae Oppa? – mówiła jakaś dziewczyna. – Jesteś
nowa, a już wszystko psujesz.
– Właśnie! – odezwał się inny
głos. – Nie obchodzi nas, że twój dziadek jest tak sławny.
– Jesteś słaba i i tak nic nikomu
nie powiesz – odezwała się znów ta pierwsza.
– A teraz dawaj kasę, jestem głodna
– odezwała się jeszcze inna dziewczyna. – Dawaj, bo nie wzięłam śniadania!
Spojrzałem w górę. Na piątym, może
szóstym stopniu trybun zobaczyłem kilka par butów. Z łatwością mogłem sięgnąć,
więc po cichu podszedłem, upewniłem się, które należą do dziewczyn nękających
jedną z tam będących i związałem im sznurowadła trampek razem, po czym
wyszedłem spot trybun, żeby wyjść im na spotkanie.
– Tylko tyle masz? – zdziwiła się
jedna z dziewczyn.
Wszystkie były z mojej klasy, a
wśród nich była też moja nowa ulubienica Kang Gyu Won.
– Nie mam więcej – mruknęła
jasnowłosa.
– Miałabyś więcej nie wydając na
rozjaśniacze do włosów!
– Dokładnie, jak można mieć tak
jasne włosy?
Jedna z dziewczyn pociągnęła Gyu
Won za pasmo jasnych długich włosów.
– Ja też mam jasne włosy –
powiedziałem wchodząc na trybuny. – A ze swoimi pieniędzmi robię co chcę, tak
jak Kang Gyu Won.
Wyrwałem z ręki jednej z dziewczyn
kilka banknotów i oddałem je Kang Gyu Won.
– Jesteś ranna? – zapytałem od
razu. – Boli cię gdzieś?
– N-nie – mruknęła dziewczyna i
schowała pieniądze do kieszeni mundurka.
– Idźcie sobie – powiedziałem do
prześladowczyń. – Oppa nie chce was już nigdy więcej widzieć w pobliży Kang Gyu
Won, zrozumiano?
– O-oppa?!
– Idźcie na turniej, przegapicie
widowisko – powiedziałem nie szczędząc w tych słowach jadu. –Idźcie!
Jak na zawołanie wszystkie trzy
zerwały się i chciały odejść, ale wszystkie się wywróciły.
– Och przepraszam, to były wasze
sznurowadła? Szkoda.
Gdy tylko rozwiązły sznurówki od
razu uciekły do szkoły.
– W porządku? – zapytałem.
– Nie! Od tygodnia mnie okradają,
a dziadek narzeka, że dużo jem… Nie wie, że od siódmej od śniadania w domu do
około szesnastej nic nie jem. Nienawidzę tej szkoły!
– Nie martw się, pomogę ci
przeżyć, a kiedy mnie nie będzie to nie odstępuj na krok Yesul Boys…
Przedstawię ci też koleżankę ze starszej klasy, żeby mieć więcej pewności, że
będziesz bezpieczna…
– Dlaczego to robisz? – zdziwiła
się i usiadła na ławce.
– Bo czuję, że jest w tobie magia
– powiedziałem z uśmiechem.
– Nawet się nie znamy… Niby mówili
mi, że jesteś sławnym piosenkarzem, ale ja nigdy w życiu o tobie i twoim
zespole nie słyszałam…
– To w sumie dobrze… Bo możesz
mnie polubić jako zwykłego chłopaka, a nie jak wszystkie dziewczyny ze szkoły
za to, że jestem sławny i przystojny… Kangkuznizm mi się udziela… Wybacz.
Zaśmiałem się i usiadłem obok
dziewczyny.
– Co to jest Kanjyunnizm? –
zdziwiła się.
– Kang Kyun to mój Hyung. Jest
liderem naszego zespołu i jest narcystyczny.
– Już rozumiem. Dziękuję za
ratunek, tak w ogóle.
Wzruszyłem ramionami.
– Jaką magię we mnie widzisz? –
zapytała niespodziewanie przerywając ciszę.
Spoglądała teraz w niebo i
zacząłem wątpić, czy jest Elfem Światła czy nie. Jest taka radosna w porównaniu
do nich, bardziej jak zwykłe Elfy Niebieskie, ale jej oczy są inne, więc nie
może być Niebieskim.
– Wyglądasz jak Elf Światła –
powiedziałem.
– Ty… Ty jesteś magiczny, prawda?
– zapytała patrząc teraz na mnie. – Jesteś magiczny, musisz, bo nie wiedziałbyś
o Elfach Światła. Nie ma takich w literaturze, więc… Kim jesteś?
Zaśmiałem się cicho.
– Jesteś Elfem Światła? –
zapytałem.
– Nie odpowiada się pytaniem na
pytanie – burknęła. – Jestem
potokiem Elfa Światła i ludzkiej kobiety. Urodziłam się tutaj i wychowałam
tutaj… No, nie do końca, bo w do niedawna mieszkałam w Stanach.
– Wiem.
Uniosła brwi w zdziwieniu.
– Słyszałem jak o tobie opowiadali
w klasie.
– Ah. Zmieniłeś temat. Ty kim
jesteś?
– Aniołem – powiedziałem z
promiennym uśmiechem.
– Wiedziałam, widać wokół ciebie
świetlistą aurę – powiedziała z zadowoleniem. – Jest bardzo ładna. Tylko dość
blada.
– Właściwie to nie jestem jeszcze
aniołem. Mój ojciec był aniołem, kiedy mama dowiedziała się, że urodzi.
Przejąłem jego zdolności, więc tak jak ty jestem pół na pół.
– Nie jestem sama.
Znów zapadło milczenie.
– Nie chcesz zobaczyć turnieju? – zapytałem. – Może
coś zaśpiewam?
– Słyszałam, że ci nie wolno.
Wzruszyłem ramionami.
– Tak, bo prezes powiedział, że
będą musieli płacić za moje występy. – Spuściłem głowę. – Wiem, że to bujda,
ale jeszcze mi odetnie kieszonkowe za śpiewanie tutaj.
Elfka zaśmiała się.
– Jesteś słodki – powiedziała z
uśmiechem.
– Wiem!
– Kangkyunizm!
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
– Chodź, może ty mi coś
zaśpiewasz? – zapytałem wstając.
– Skąd wiesz, że potrafię? –
zapytała wyzywajaco, idąc za mną w dół trybun.
– Bo zwykle Elfy to potrafią. Ale
nie lubię ich słuchać, bo są strasznie zimne. Dobrze, że ty taka nie jesteś i
masz coś z ciepłego ludzkiego usposobienia.
– When you’re soul find the soul
it was waiting for. When someone walks into your heart, through an open door. When your hand finds the hand
it was meant to hold…
– Daebak! – zawołałem, kiedy
zamilkła. – Dlaczego nie jesteś piosenkarką?! Masz nieziemski głos.
– W końcu nie pochodzę z Ziemi! –
zawołała i ruszyła biegiem do szkoły.
Po lekcjach pod szkołę przyjechał
kierowca Kimiko i zawiózł nas do domu.
Kimiko się do mnie przyczepiła, bo
Hyung Jeremy zaprosił ją dziś do nas na obiad. Z jednej strony to dobrze, bo
nie musiałem prosić Kang Hyunga, żeby mnie odebrał.
Gdy weszliśmy do salonu od razu
poczułem piękny zapach dukbokki i słodkich ziemniaków z kimchi.
– Kochanie, wróciłem! – zawołałem
porzucając plecak w salonie i wskakując na siedzenie obok Jeremyego w kuchni.
– Głodni? – zapytał Joong Hyung.
– Bardzo!
– Nie specjalnie – powiedziała
Kimiko w tym samym czasie co ja i usiadła po drugiej stronie Jeremyego.
– To po co tu przyszłaś? –
zapytałem, kiedy położyła głowę na blacie.
– Bo mam ochotę – burknęła.
– Dlaczego nie zamieszkasz tutaj?
– zapytał Joong Hyung. – Wszyscy tu są, a w waszym domu mieszkasz sama. Nie
jesteś samotna na tej ogromnej powierzchni?
– Wolę już mieszkać tam sama, jak
osoba bez życia, niż mieszkać pod jednym dachem z wariatami – powiedziała
podnosząc głową i podpierając ją na pięściach. – Gdzie Zu Mi?
Na schodach usłyszałem czyjeś
kroki, a po chwili do salonu wpadł Akai.
– Zu! Chodź jeść! – zawołałem.
– Nie mogę teraz – powiedział
szybko kręcąc głową. – Hyung, bus przyjedzie?
– Tak, zaraz powinien tu być –
odpowiedział mu Joong.
– Dziękuję, to do zobaczenia
później! – zawołał i poszedł sobie.
– A on co? Zgubił kryształ? –
zapytała zaniepokojona Kimiko.
– Nie, stwierdził po prostu, że
pojedzie busem, bo nie chce się znów teleportować. Ostatnio jak wylądował w
gabinecie prezesa to prezes miał gościa, ale na szczęście ten gość był
magiczny, więc nie było większego problemu.
– Racja, gorzej gdyby znów to
się powtórzyło z nie magicznym –
przyznała Mi Ko.
– Właśnie! Jak już mowa o
magicznych. Mam w klasie nową koleżankę, Elfkę Światła.
Wszyscy się wzdrygnęli.
– No dobra, jest w połowie
człowiekiem i jest słodka i ma jasne włosy i jest śliczna i miła – co jest
dziwne – no ale jest miła i kochana. Mi Koś przedstawię ci ją, żeby nie musiała
się czuć zagrożona kiedy mnie nie będzie, bo jakieś dziewczyny ją gnębią.
– Ech, kolejne utrapienie –
jęknęła i zaczęła grzebać pałeczkami w swojej porcji dukbokki.
– Iść po Hyunga? – zapytałem, bo
zapewne i tak kazaliby mi to zrobić.
Myślałem, że kiedy przyjmiemy
nowego do zespołu to jego będą wykorzystywać, ale nadal jestem tym najmniej
docenianym w zespole.
– Nie – powiedział Joong Hyung,
kiedy chciałem już wstać. – Nie chciał, żeby mu ktoś przeszkadzał.
– Więcej dla mnie! – zawołałem i
nałożyłem sobie kimchi na słodkiego ziemniaka.
*
Akai Zu Mi wyszedł z domu trzy
godziny temu, a nadal nie wrócił. Nie zadzwoniłem do Prezesa, żeby się zapytać
co z młodym, bo nie chciałem, żeby wyszło, że się nim przejmuję czy coś…
– Znów tu siedzisz? – zapytał
ktoś.
Siedziałem na murku okalającym
taras na dachu od przepaści i patrzyłem na drogę, który wyjeżdża się z naszej
posesji.
Odwróciłem się i przy wejściu na
dach zobaczyłem Joonga.
– Hyung – powiedziałem i zszedłem
z murka, po czym przeciągnąłem się i oparłem się o niego udami wyciągając
skrzyżowane w kostkach nogi, nadal spoglądając przez ramię na podjazd.
– Martwisz się o Zu Mi? – zapytał
opierając się o murek obok mnie.
– Tak – mruknąłem, ale po chwili
zdałem sobie sprawę co powiedziałem, więc pokręciłem głową. – Nie, po prostu
zastanawia mnie, gdzie ten gówniarz szwenda się od tylu godzin.
– Kang, za długo cię znam, wiem że
teraz kłamiesz.
Westchnąłem i wlepiłem wzrok w
swoje buty.
– Mogę ci o wszystkim powiedzieć?
Tak, żeby nikt się nie dowiedział?
– Twoja tajemnica jest ze mną
bezpieczna – powiedział. – Mów tyle ile uważasz za słuszne i tyle abyś poczuł
się lepiej. Wysłucham wszystkiego.
– Te zdjęcia z Akai z Polski… To
nie fotomontaż i zapewne każdy z was już to wie – zacząłem. – Ale nie chodzi mi
o to. Ja naprawdę go lubię. Nie wiem co mi na mózg padło i zamieniam się w
Jeremyego, ale to prawda, lubię Akai i nie obchodzi mnie to, że jest chłopkiem.
I tu wszystko jest w porządku. Rozumiem też to, że mnie nie chce, może lubić
kogoś innego, może nie lubić chłopaków, ani mnie, ale to jak się wtedy odezwał
to bolało. Powiedział, że się mną… że się mną b-brzydzi i że woli dziewczyny,
ale w tak raniący sposób, że serce aż mnie zabolało. – Położyłem dłoń na lewej
piersi, tam gdzie biło pod skórą moje serce, po czym zacisnąłem na materiale
bluzki palce. – Wtedy wybuchłem – szepnąłem. – Wybuchłem, zabraniając mu się do
mnie odzywać nieformalnie i zbliżać się do mnie. Przez to, że on zranił mnie,
ja zraniłem jego i nie czuję się z tym dobrze. Hyung, pomóż mi…
– Myślę, że to nic złego, że go
lubisz, nawet jeśli jest chłopakiem – powiedział i poklepał mnie po plecach. –
Podpowiem ci coś, tylko nie zepsuj tego, rozumiesz?
Skinąłem niepewnie głową
spoglądając kątem oka na Joonga.
– Zapomniałeś o czymś bardzo
ważnym dotyczącym Akai. Musisz sobie przypomnieć i go przeprosić. Powiedzmy, że
musisz to zrobić w ciągu tego niecałego tygodnia, Hmm… zakończeniem będzie nasz
powrót z Japonii po koncercie w ten piątek włącznie z tym weekendem, który tam
spędzimy.
– Stawiasz mi warunek? – zdziwiłem
się.
– Jeśli nie zrobisz tego w ciągu
tych kilku dni, to będziesz… głupkiem.
– Hyung! – zawołałem, kiedy wstał
i zaczął iść w kierunku drzwi do domu, chcąc za nim pobiec.
– Zu Mi wrócił – powiedział nie
zatrzymując się nawet.
Odwróciłem się błyskawicznie i
spojrzałem na podjazd, gdzie właśnie otwierała się brama, przez którą przeszedł
Akai.
– Ten mały…! Zabiję.
Zbiegłem błyskawicznie na dół i
akurat zszedłem z ostatniego stopnia schodów do salonu, kiedy Akai też tam
wchodził.
– Akai Zu Mi, ty mały gnojku,
gdzie żeś się podziewał tyle czasu, co?!
– Kim Kang Kyun-ssi – powiedział
zakłopotany.
– Tylko bez takich!
– Ale ja nic…
– Zamknij się Ogórek! – wrzasnęłam
moja siostra stając między mną, a młodym. – Nie krzycz na mojego Zu Mi.
– T-twojego?
– Zu Mi, gdzie byłeś? – zapytała
go słodko, stając do mnie plecami.
Przez to zaczęło się we mnie
gotować. Nie dlatego, że mój siostra flirtowała z chłopakiem na moich oczach,
tylko dlatego, że dziewczyna flirtowała z moim Akai Zu Mi… Tak, moim! Nie jej,
a moim!
– Byłem w wytwórni, a później na
cmentarzu… Odwiedzałem grób osoby, którą znałem. Zasiedziałem się tam,
wybaczcie – powiedział i skinął głową.
– No i po co się tak wydzierałeś,
zniewieściały kretynie? – warknęła do mnie siostra.
Powieka zaczęła mi drgać, bo
miałem ochotę ją walnąć za te wyzwiska. Ale to moja siostra i do tego
dziewczyna, więc nie mogę. Zamiast tego już miałem się odezwać, kiedy przed
moim nosem z nikąd pojawił się…
– Prezes?! – wrzasnąłem. – Nie
strasz mnie.
– Jak się do mnie zwracasz
niewdzięczniku! – wrzasnął i walnął mnie po głowie jakąś teczką, po czym mi ją
dał.
– Prezesie! – zawołał Akai i
odciągnął mężczyznę ode mnie.
Zrobiłem grymas i zajrzałem do
teczki, ale gdy tylko zobaczyłem co tam jest od razu ją zamknąłem i odrzuciłem
do prezesa.
– To nie moja wina, że ktoś tam z
aparatem wtedy był nooo – mruknąłem.
– Nie twoja wina?! Jutro mieliście
nagrywać odcinek do programu muzycznego! Jak to zamierzasz zrobić? Cała Korea
już o tym wie! To najsławniejszy skandal wszech czasów, a nie łatwo będzie się
tego wyprzeć! Jak zamierzasz to zrobić, co?
– Mam plan! – wrzasnąłem, zanim
się nad tym głębiej zastanowiłem. – Mam plan. Tylko potrzebuję chwilę, żeby go
zrealizować.
– Co? – zapytał tępo.
– Poczekaj, dobrze?
– Ten dzieciak! Jak się do mnie
zwraca…
– Prezesie, uspokój się, proszę –
powiedział Akai, kiedy ja wyciągnąłem telefon z kieszeni i położyłem się na
kanapie.
Włączyłem facebook i napisałem do
Raven Meredith, Wampirzycy z Dworu Mroku.
– Chcesz przyjechać do Korei
oficjalnie jako nasz gość? – zapytałem.
~ Kiedy?! O_o
– Choćby zaraz. Tylko musisz
przylecieć samolotem, bo ktoś może sprawdzić, czy na pewno przyleciałaś
specjalnie dla nas.
~ Teleportuję się. A samolotem się
nie martw, Dante wszystko załatwi i nikt się nie połapie, że nie leciałam xD
– Przestań pisać te bezsensowne
minki -_-
~ Przestań być wredny ;*
– Idę sobie
~ Nie powiesz mi dlaczego mam
„przylecieć”?
– Bo chcę, żebyś udawała, że to ty
kazałaś mi zrobić tamto w parku
~ Czyli już dowiedzieli się o
zdjęciach? :’(
– Tak… To jak, zrobisz to?
~ Oczywiście, przecież wiesz jak
cię kocham <3
– Mnie wszyscy kochają
~ O, właśnie to w tobie
najbardziej kocham :D
Po chwili zaczęła pisać, ale
kilkukrotnie usuwała wiadomość i w końcu jej nie wysłała.
– No co chcesz?
~ Dante się uparł, że idzie ze mną
:c
– Ech, niech ci będzie…
~ Yay! ^^
– Bądź tutaj jutro po piętnastej
Seulskiego czasu i wymyśl coś, żeby jutro powiedzieć przed kamerą. Tylko nie
koloryzuj za bardzo, zrozumiano?
~ Tak jest, Oppa! <3 <3
<3
Zaśmiałem się i spojrzałem na
zebranych w salonie.
– Już – powiedziałem z
zadowoleniem, chowając telefon do kieszeni. – Wszystko będzie dobrze, więc się
nie martw więcej, Prezesie. Dobrze?
– I tak ci nie wybaczę.
Wina leży też po stronie Akai.
Gdyby nie uciekł mi wtedy z Dworu Mroku, wszystko wyglądałoby inaczej. Dobrze,
że Raven nam pomoże, bo inaczej byłoby naprawdę źle dla reputacji nie tylko
mojej i Akai, ale i reszty zespołu.