piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 55.



Życzę najlepszych wakacji pod słońce wszystkim moim czytelniczkom - fajnie by było dostać odpowiedź... -___-  
Mam zamiar pisać przez wakacje, ale co z tego wyjdzie to nie wiem xD
I zaczęłam pisać ff o EXO xD Jak ktoś zainteresowany to dzwonić to dam linka :D
Enjoy <3
Ps. Już jesteśmy na "półwieczu" bloga *^*


Dobrze jest wrócić do szkoły po tak długiej nieobecności. Oczywiście musiałem dużo nadrabiać, ale to nie problem, bo dziewczyny z klasy powiedziały, że mi pomogą i podzielą się swoimi notatkami, bo został nam tylko miesiąc do pierwszych egzaminów semestralnych w tym roku szkolnym.
Pod moją nieobecność, z klasy odeszła któraś z dziewcząt, ale na jej miejsce przyszła za to inna. Miała przepiękną urodę, chłodną jak Elfy Światła z Ignis, a jej prawie białe blond włosy i fiołkowe oczy były równie chłodne jak tamtej rasy, dlatego myślę, że jest takim Elfem.
Dziewczyna nazywała się Kang Gyu Won i była naprawdę śliczna, ale z opowieści wiem, żeby nie zadawać się z Elfami Światła, bo są to mądre, ale nieczułe istoty.
Kiedy wszedłem do klasy w towarzystwie Yesul Boys jeszcze przed dzwonkiem po rozstaniu się z Kimiko, wszystkie oczy zwróciły się ku mnie.
– Oppa!
Wszystkie moje ukochane fanki chciały wiedzieć jak było na tourne i jaka jest Europa.
– A ja nie chcę opowiadać! – powiedziałem ze smutkiem. – Chcę się przytulać! – zawołałem i złapałem najbliżej mnie stojącą dziewczyną, przytulając ją stając za jej plecami. – Stęskniłem się za wami, najpierw musimy się przywitać!
Oczywiście wszystkie chciały się tulić.
– Kang Gyu Won! – Usłyszałem z plecami, czyjeś imię, więc się nie przejąłem. – Ty też.
Ale wtedy jakaś dziewczyna wpadła w moje ramiona.
Sorry – mruknęła po angielsku.
Not problem – powiedziałem z uśmiechem, bo była to ta dziewczyna Elf.
Uśmiechnęła się słodko, a ja oniemiałem, bo nie spodziewałem się tego po jej rasie – o ile jest Elfem. To było takie śliczne!
– Jesteś taka słodka! – zawołałam i mocno przytuliłem dziewczynę. – Daebak.
– Gyu Won, bo będziemy zazdrosne!
Mam nowy obiekt do chwalenia jaki jest słodki… Nowy? A gdzie jest poprzedni? Hmm… Z pewnością była ładna… I miała nietypowe oczy. Niebieskie. Ale kim była? Pewnie w Internecie zobaczyłem.
Na długiej przerwie postanowiłem się dotlenić, więc wyszedłem na boisko, żeby przespacerować się samemu. Wszyscy byli na stołówce, więc nikt nie będzie mnie prześladował.
To co usłyszałem przechadzając się pod trybunami na boisku zaskoczyło mnie i zmartwiło zarazem.
– Nie dość, że uczepiłaś się Hwa Yong Oppy, to teraz jeszcze Yun Jae Oppa? – mówiła jakaś dziewczyna. – Jesteś nowa, a już wszystko psujesz.
– Właśnie! – odezwał się inny głos. – Nie obchodzi nas, że twój dziadek jest tak sławny.
– Jesteś słaba i i tak nic nikomu nie powiesz – odezwała się znów ta pierwsza.
– A teraz dawaj kasę, jestem głodna – odezwała się jeszcze inna dziewczyna. – Dawaj, bo nie wzięłam śniadania!
Spojrzałem w górę. Na piątym, może szóstym stopniu trybun zobaczyłem kilka par butów. Z łatwością mogłem sięgnąć, więc po cichu podszedłem, upewniłem się, które należą do dziewczyn nękających jedną z tam będących i związałem im sznurowadła trampek razem, po czym wyszedłem spot trybun, żeby wyjść im na spotkanie.
– Tylko tyle masz? – zdziwiła się jedna z dziewczyn.
Wszystkie były z mojej klasy, a wśród nich była też moja nowa ulubienica Kang Gyu Won.
– Nie mam więcej – mruknęła jasnowłosa.
– Miałabyś więcej nie wydając na rozjaśniacze do włosów!
– Dokładnie, jak można mieć tak jasne włosy?
Jedna z dziewczyn pociągnęła Gyu Won za pasmo jasnych długich włosów.
– Ja też mam jasne włosy – powiedziałem wchodząc na trybuny. – A ze swoimi pieniędzmi robię co chcę, tak jak Kang Gyu Won.
Wyrwałem z ręki jednej z dziewczyn kilka banknotów i oddałem je Kang Gyu Won.
– Jesteś ranna? – zapytałem od razu. – Boli cię gdzieś?
– N-nie – mruknęła dziewczyna i schowała pieniądze do kieszeni mundurka.
– Idźcie sobie – powiedziałem do prześladowczyń. – Oppa nie chce was już nigdy więcej widzieć w pobliży Kang Gyu Won, zrozumiano?
– O-oppa?!
– Idźcie na turniej, przegapicie widowisko – powiedziałem nie szczędząc w tych słowach jadu. –Idźcie!
Jak na zawołanie wszystkie trzy zerwały się i chciały odejść, ale wszystkie się wywróciły.
– Och przepraszam, to były wasze sznurowadła? Szkoda.
Gdy tylko rozwiązły sznurówki od razu uciekły do szkoły.
– W porządku? – zapytałem.
– Nie! Od tygodnia mnie okradają, a dziadek narzeka, że dużo jem… Nie wie, że od siódmej od śniadania w domu do około szesnastej nic nie jem. Nienawidzę tej szkoły!
– Nie martw się, pomogę ci przeżyć, a kiedy mnie nie będzie to nie odstępuj na krok Yesul Boys… Przedstawię ci też koleżankę ze starszej klasy, żeby mieć więcej pewności, że będziesz bezpieczna…
– Dlaczego to robisz? – zdziwiła się i usiadła na ławce.
– Bo czuję, że jest w tobie magia – powiedziałem z uśmiechem.
– Nawet się nie znamy… Niby mówili mi, że jesteś sławnym piosenkarzem, ale ja nigdy w życiu o tobie i twoim zespole nie słyszałam…
– To w sumie dobrze… Bo możesz mnie polubić jako zwykłego chłopaka, a nie jak wszystkie dziewczyny ze szkoły za to, że jestem sławny i przystojny… Kangkuznizm mi się udziela… Wybacz.
Zaśmiałem się i usiadłem obok dziewczyny.
– Co to jest Kanjyunnizm? – zdziwiła się.
– Kang Kyun to mój Hyung. Jest liderem naszego zespołu i jest narcystyczny.
– Już rozumiem. Dziękuję za ratunek, tak w ogóle.
Wzruszyłem ramionami.
– Jaką magię we mnie widzisz? – zapytała niespodziewanie przerywając ciszę.
Spoglądała teraz w niebo i zacząłem wątpić, czy jest Elfem Światła czy nie. Jest taka radosna w porównaniu do nich, bardziej jak zwykłe Elfy Niebieskie, ale jej oczy są inne, więc nie może być Niebieskim.
– Wyglądasz jak Elf Światła – powiedziałem.
– Ty… Ty jesteś magiczny, prawda? – zapytała patrząc teraz na mnie. – Jesteś magiczny, musisz, bo nie wiedziałbyś o Elfach Światła. Nie ma takich w literaturze, więc… Kim jesteś?
Zaśmiałem się cicho.
– Jesteś Elfem Światła? – zapytałem.
– Nie odpowiada się pytaniem na pytanie – burknęła. – Jestem potokiem Elfa Światła i ludzkiej kobiety. Urodziłam się tutaj i wychowałam tutaj… No, nie do końca, bo w do niedawna mieszkałam w Stanach.
– Wiem.
Uniosła brwi w zdziwieniu.
– Słyszałem jak o tobie opowiadali w klasie.
– Ah. Zmieniłeś temat. Ty kim jesteś?
– Aniołem – powiedziałem z promiennym uśmiechem.
– Wiedziałam, widać wokół ciebie świetlistą aurę – powiedziała z zadowoleniem. – Jest bardzo ładna. Tylko dość blada.
– Właściwie to nie jestem jeszcze aniołem. Mój ojciec był aniołem, kiedy mama dowiedziała się, że urodzi. Przejąłem jego zdolności, więc tak jak ty jestem pół na pół.
– Nie jestem sama.
Znów zapadło milczenie.
– Nie  chcesz zobaczyć turnieju? – zapytałem. – Może coś zaśpiewam?
– Słyszałam, że ci nie wolno.
Wzruszyłem ramionami.
– Tak, bo prezes powiedział, że będą musieli płacić za moje występy. – Spuściłem głowę. – Wiem, że to bujda, ale jeszcze mi odetnie kieszonkowe za śpiewanie tutaj.
Elfka zaśmiała się.
– Jesteś słodki – powiedziała z uśmiechem.
– Wiem!
– Kangkyunizm!
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
– Chodź, może ty mi coś zaśpiewasz? – zapytałem wstając.
– Skąd wiesz, że potrafię? – zapytała wyzywajaco, idąc za mną w dół trybun.
– Bo zwykle Elfy to potrafią. Ale nie lubię ich słuchać, bo są strasznie zimne. Dobrze, że ty taka nie jesteś i masz coś z ciepłego ludzkiego usposobienia.
When you’re soul find the soul it was waiting for. When someone walks into your heart, through  an open door. When your hand finds the hand it was meant to hold…
– Daebak! – zawołałem, kiedy zamilkła. – Dlaczego nie jesteś piosenkarką?! Masz nieziemski głos.
– W końcu nie pochodzę z Ziemi! – zawołała i ruszyła biegiem do szkoły.
Po lekcjach pod szkołę przyjechał kierowca Kimiko i zawiózł nas do domu.
Kimiko się do mnie przyczepiła, bo Hyung Jeremy zaprosił ją dziś do nas na obiad. Z jednej strony to dobrze, bo nie musiałem prosić Kang Hyunga, żeby mnie odebrał.
Gdy weszliśmy do salonu od razu poczułem piękny zapach dukbokki i słodkich ziemniaków z kimchi.
– Kochanie, wróciłem! – zawołałem porzucając plecak w salonie i wskakując na siedzenie obok Jeremyego w kuchni.
– Głodni? – zapytał Joong Hyung.
– Bardzo!
– Nie specjalnie – powiedziała Kimiko w tym samym czasie co ja i usiadła po drugiej stronie Jeremyego.
– To po co tu przyszłaś? – zapytałem, kiedy położyła głowę na blacie.
– Bo mam ochotę – burknęła.
– Dlaczego nie zamieszkasz tutaj? – zapytał Joong Hyung. – Wszyscy tu są, a w waszym domu mieszkasz sama. Nie jesteś samotna na tej ogromnej powierzchni?
– Wolę już mieszkać tam sama, jak osoba bez życia, niż mieszkać pod jednym dachem z wariatami – powiedziała podnosząc głową i podpierając ją na pięściach. – Gdzie Zu Mi?
Na schodach usłyszałem czyjeś kroki, a po chwili do salonu wpadł Akai.
– Zu! Chodź jeść! – zawołałem.
– Nie mogę teraz – powiedział szybko kręcąc głową. – Hyung, bus przyjedzie?
– Tak, zaraz powinien tu być – odpowiedział mu Joong.
– Dziękuję, to do zobaczenia później! – zawołał i poszedł sobie.
– A on co? Zgubił kryształ? – zapytała zaniepokojona Kimiko.
– Nie, stwierdził po prostu, że pojedzie busem, bo nie chce się znów teleportować. Ostatnio jak wylądował w gabinecie prezesa to prezes miał gościa, ale na szczęście ten gość był magiczny, więc nie było większego problemu.
– Racja, gorzej gdyby znów to się  powtórzyło z nie magicznym – przyznała Mi Ko.
– Właśnie! Jak już mowa o magicznych. Mam w klasie nową koleżankę, Elfkę Światła.
Wszyscy się wzdrygnęli.
– No dobra, jest w połowie człowiekiem i jest słodka i ma jasne włosy i jest śliczna i miła – co jest dziwne – no ale jest miła i kochana. Mi Koś przedstawię ci ją, żeby nie musiała się czuć zagrożona kiedy mnie nie będzie, bo jakieś dziewczyny ją gnębią.
– Ech, kolejne utrapienie – jęknęła i zaczęła grzebać pałeczkami w swojej porcji dukbokki.
– Iść po Hyunga? – zapytałem, bo zapewne i tak kazaliby mi to zrobić.
Myślałem, że kiedy przyjmiemy nowego do zespołu to jego będą wykorzystywać, ale nadal jestem tym najmniej docenianym w zespole.
– Nie – powiedział Joong Hyung, kiedy chciałem już wstać. – Nie chciał, żeby mu ktoś przeszkadzał.
– Więcej dla mnie! – zawołałem i nałożyłem sobie kimchi na słodkiego ziemniaka.

*

Akai Zu Mi wyszedł z domu trzy godziny temu, a nadal nie wrócił. Nie zadzwoniłem do Prezesa, żeby się zapytać co z młodym, bo nie chciałem, żeby wyszło, że się nim przejmuję czy coś…
– Znów tu siedzisz? – zapytał ktoś.
Siedziałem na murku okalającym taras na dachu od przepaści i patrzyłem na drogę, który wyjeżdża się z naszej posesji.
Odwróciłem się i przy wejściu na dach zobaczyłem Joonga.
– Hyung – powiedziałem i zszedłem z murka, po czym przeciągnąłem się i oparłem się o niego udami wyciągając skrzyżowane w kostkach nogi, nadal spoglądając przez ramię na podjazd.
– Martwisz się o Zu Mi? – zapytał opierając się o murek obok mnie.
– Tak – mruknąłem, ale po chwili zdałem sobie sprawę co powiedziałem, więc pokręciłem głową. – Nie, po prostu zastanawia mnie, gdzie ten gówniarz szwenda się od tylu godzin.
– Kang, za długo cię znam, wiem że teraz kłamiesz.
Westchnąłem i wlepiłem wzrok w swoje buty.
– Mogę ci o wszystkim powiedzieć? Tak, żeby nikt się nie dowiedział?
– Twoja tajemnica jest ze mną bezpieczna – powiedział. – Mów tyle ile uważasz za słuszne i tyle abyś poczuł się lepiej. Wysłucham wszystkiego.
– Te zdjęcia z Akai z Polski… To nie fotomontaż i zapewne każdy z was już to wie – zacząłem. – Ale nie chodzi mi o to. Ja naprawdę go lubię. Nie wiem co mi na mózg padło i zamieniam się w Jeremyego, ale to prawda, lubię Akai i nie obchodzi mnie to, że jest chłopkiem. I tu wszystko jest w porządku. Rozumiem też to, że mnie nie chce, może lubić kogoś innego, może nie lubić chłopaków, ani mnie, ale to jak się wtedy odezwał to bolało. Powiedział, że się mną… że się mną b-brzydzi i że woli dziewczyny, ale w tak raniący sposób, że serce aż mnie zabolało. – Położyłem dłoń na lewej piersi, tam gdzie biło pod skórą moje serce, po czym zacisnąłem na materiale bluzki palce. – Wtedy wybuchłem – szepnąłem. – Wybuchłem, zabraniając mu się do mnie odzywać nieformalnie i zbliżać się do mnie. Przez to, że on zranił mnie, ja zraniłem jego i nie czuję się z tym dobrze. Hyung, pomóż mi…
– Myślę, że to nic złego, że go lubisz, nawet jeśli jest chłopakiem – powiedział i poklepał mnie po plecach. – Podpowiem ci coś, tylko nie zepsuj tego, rozumiesz?
Skinąłem niepewnie głową spoglądając kątem oka na Joonga.
– Zapomniałeś o czymś bardzo ważnym dotyczącym Akai. Musisz sobie przypomnieć i go przeprosić. Powiedzmy, że musisz to zrobić w ciągu tego niecałego tygodnia, Hmm… zakończeniem będzie nasz powrót z Japonii po koncercie w ten piątek włącznie z tym weekendem, który tam spędzimy.
– Stawiasz mi warunek? – zdziwiłem się.
– Jeśli nie zrobisz tego w ciągu tych kilku dni, to będziesz… głupkiem.
– Hyung! – zawołałem, kiedy wstał i zaczął iść w kierunku drzwi do domu, chcąc za nim pobiec.
– Zu Mi wrócił – powiedział nie zatrzymując się nawet.
Odwróciłem się błyskawicznie i spojrzałem na podjazd, gdzie właśnie otwierała się brama, przez którą przeszedł Akai.
– Ten mały…! Zabiję.
Zbiegłem błyskawicznie na dół i akurat zszedłem z ostatniego stopnia schodów do salonu, kiedy Akai też tam wchodził.
– Akai Zu Mi, ty mały gnojku, gdzie żeś się podziewał tyle czasu, co?!
– Kim Kang Kyun-ssi – powiedział zakłopotany.
– Tylko bez takich!
– Ale ja nic…
– Zamknij się Ogórek! – wrzasnęłam moja siostra stając między mną, a młodym. – Nie krzycz na mojego Zu Mi.
– T-twojego?
– Zu Mi, gdzie byłeś? – zapytała go słodko, stając do mnie plecami.
Przez to zaczęło się we mnie gotować. Nie dlatego, że mój siostra flirtowała z chłopakiem na moich oczach, tylko dlatego, że dziewczyna flirtowała z moim Akai Zu Mi… Tak, moim! Nie jej, a moim!
– Byłem w wytwórni, a później na cmentarzu… Odwiedzałem grób osoby, którą znałem. Zasiedziałem się tam, wybaczcie – powiedział i skinął głową.
– No i po co się tak wydzierałeś, zniewieściały kretynie? – warknęła do mnie siostra.
Powieka zaczęła mi drgać, bo miałem ochotę ją walnąć za te wyzwiska. Ale to moja siostra i do tego dziewczyna, więc nie mogę. Zamiast tego już miałem się odezwać, kiedy przed moim nosem z nikąd pojawił się…
– Prezes?! – wrzasnąłem. – Nie strasz mnie.
– Jak się do mnie zwracasz niewdzięczniku! – wrzasnął i walnął mnie po głowie jakąś teczką, po czym mi ją dał.
– Prezesie! – zawołał Akai i odciągnął mężczyznę ode mnie.
Zrobiłem grymas i zajrzałem do teczki, ale gdy tylko zobaczyłem co tam jest od razu ją zamknąłem i odrzuciłem do prezesa.
– To nie moja wina, że ktoś tam z aparatem wtedy był nooo – mruknąłem.
– Nie twoja wina?! Jutro mieliście nagrywać odcinek do programu muzycznego! Jak to zamierzasz zrobić? Cała Korea już o tym wie! To najsławniejszy skandal wszech czasów, a nie łatwo będzie się tego wyprzeć! Jak zamierzasz to zrobić, co?
– Mam plan! – wrzasnąłem, zanim się nad tym głębiej zastanowiłem. – Mam plan. Tylko potrzebuję chwilę, żeby go zrealizować.
– Co? – zapytał tępo.
– Poczekaj, dobrze?
– Ten dzieciak! Jak się do mnie zwraca…
– Prezesie, uspokój się, proszę – powiedział Akai, kiedy ja wyciągnąłem telefon z kieszeni i położyłem się na kanapie.
Włączyłem facebook i napisałem do Raven Meredith, Wampirzycy z Dworu Mroku.
– Chcesz przyjechać do Korei oficjalnie jako nasz gość? – zapytałem.
~ Kiedy?! O_o
– Choćby zaraz. Tylko musisz przylecieć samolotem, bo ktoś może sprawdzić, czy na pewno przyleciałaś specjalnie dla nas.
~ Teleportuję się. A samolotem się nie martw, Dante wszystko załatwi i nikt się nie połapie, że nie leciałam xD
– Przestań pisać te bezsensowne minki  -_-
~ Przestań być wredny ;*
– Idę sobie
~ Nie powiesz mi dlaczego mam „przylecieć”?
– Bo chcę, żebyś udawała, że to ty kazałaś mi zrobić tamto w parku
~ Czyli już dowiedzieli się o zdjęciach? :’(
– Tak… To jak, zrobisz to?
~ Oczywiście, przecież wiesz jak cię kocham <3
– Mnie wszyscy kochają
~ O, właśnie to w tobie najbardziej kocham :D
Po chwili zaczęła pisać, ale kilkukrotnie usuwała wiadomość i w końcu jej nie wysłała.
– No co chcesz?
~ Dante się uparł, że idzie ze mną :c
– Ech, niech ci będzie…
~ Yay! ^^
– Bądź tutaj jutro po piętnastej Seulskiego czasu i wymyśl coś, żeby jutro powiedzieć przed kamerą. Tylko nie koloryzuj za bardzo, zrozumiano?
~ Tak jest, Oppa! <3 <3 <3
Zaśmiałem się i spojrzałem na zebranych w salonie.
– Już – powiedziałem z zadowoleniem, chowając telefon do kieszeni. – Wszystko będzie dobrze, więc się nie martw więcej, Prezesie. Dobrze?
– I tak ci nie wybaczę.
Wina leży też po stronie Akai. Gdyby nie uciekł mi wtedy z Dworu Mroku, wszystko wyglądałoby inaczej. Dobrze, że Raven nam pomoże, bo inaczej byłoby naprawdę źle dla reputacji nie tylko mojej i Akai, ale i reszty zespołu.

7 komentarzy:

  1. Chce mi się spać *ziew*
    Kangkyunizm? Czyżbym też na to chorowała? *ziew*
    Yun, z jego perspektywy nic nie jest fajne. *ziew*
    Dawaj mi więcej Kanga *ziew*
    Dobranoc i weny. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wszystkie fanki Kanga chorują na Kangkyunizm.
      Yun tu jest taki męski, a ty co...? :c
      Next też będzie by Kang ;)

      Usuń
    2. Yun męski? o_O Acha, bo ''podrywał'' KGW ?

      Usuń
    3. Nie podrywał. Był miły... Ty jeszcze nie wiesz jak on podrywa dziewczyny xD

      Usuń
    4. Bo on nie podrywa dziewczyn, ha! XD

      Usuń
  2. Ja chcę wiedzieć jak podrywa Yun *0* I chcę ff z Exo i więcej Yuna i siebie *0* Stęskniłam się za FA :"I Jestem ciekawa co wykombinował Kang i.... Nie wiem co pisać >.< Wiesz, że Cię kocham i FA i weny i pisz dla mnie i wstaw tu ten ff albo mi prześlij na fb (*3*)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to ja sama nie wiem jak on podrywa xD Nie powiedział mi ;p
      Ty mi tu o tym ff z EXO nie pisz xD
      Nie wiem co wykombinował, bo nie pamiętam co jest w notce xD
      Ja też nie wiem co pisać >_<
      Wiem, ja siebie też kocham xD

      Usuń