Narzekają, że dawno nie było, to mają... Nuuuuuuuuuuuuuudy w tym rozdziale, tak mega koncertowo. Pierwszy tak duży koncert Zu(nie ja go chciałam, został napisany na prośbę pewnej Jonggukozejbki, która już nawet nie czyta FA xD)
Jadę na NIUCON! Chociaż pewnie coś wypadnie i nie pojadę. Tak jak było z Pyrkonem ;__;
Nie ważne!
Enojoy! *^*
– Zu Mi? –usłyszałam z oddali. –
Zu Mi! Akai, obudź się! – mówił Yun Jae szturchając mnie.
Otworzyłam oczy a tam zamiast –
jak mi się prędzej zdawało – salonu, zobaczyłam wnętrze naszego zespołowego
busa. Byli tu kierowca, Menager Chang, Joong Kyung, Kang Kyun, a na tyle ja Yun
Jae i Jeremy – który jechał z nami żeby wpasować się w klimat koncertowania i
sławy.
– Co się stało? – zapytał Yun.
– Nie, nic.
Przeciągnęłam się leniwie, ale
napotkawszy wyczekujące spojrzenie blondyna, westchnęłam i dałam mu wymijającą
odpowiedź.
– Miałem bardzo – kładąc nacisk na
bardzo – realistyczny sen.
– Dobrze, że się skończył, bo
zaraz będziemy na lotnisku – wtrącił Kang, spoglądając na nas z szerokim
uśmiechem.
Szkoda, że się skończył – był
piękny, chodź z takim gburem jak ty w roli głównej.
W samolocie okazało się, że w
pierwszej klasie leci z nami również Kimiko.
– Słyszałam, że B.A.P lecą
później, a EXO podobno wynajęli prywatny samolot – powiedziała, kiedy już się usadowiła
w swoim fotelu, tuż obok mnie. – Wiecie w ogóle kto otwiera koncert? Bo mnie
nikt oczywiście o tym nie powiadomił, a mój menager to kretyn.
– Myślę, że oni sami jeszcze o tym
nie wiedzą – wtrącił nasz menager Chang. – Mnie też nic na ten temat nie
wiadomo.
– Jak oni mogą tego nie wiedzieć!?
Przecież to jest niedorzeczne! Koncert będzie za kilka godzin, a oni sobie w
kulki lecą. Gorzej gdybym ja miała to zrobić…
– O to się martwić nie musisz –
przerwał Kang. – Tobie nie dadzą otwarcia koncertu póki ozon wokół ziemi nie
zniknie.
– A tobie nawet kiedy będziesz
zgrzybiałym staruchem nie dadzą otwarcia koncertu. Nigdy!
Byłam tak zmęczona ostatnimi
wydarzeniami, że położyłam się w fotelu, włożyłam słuchawki do uszu i
próbowałam się zdrzemnąć, chodź godzinkę, żeby tylko nie słuchać kłótni tej
dwójki.
Byłam uradowana, kiedy
dowiedziałam się, że AOA zameldowały się w tym samym hotelu co my, ale po ich
minach wnioskowałam, że one nie bardzo się cieszyły. Nie zaszczyciły nas nawet
głupim dzień dobry, kiedy wychodziły z hotelu, zapewne żeby zwiedzać, a my
czekaliśmy aż Menager odbierze klucze do naszych pokoi.
Sypialnie znów były rozdzielone na
dwoje. Dobrze, że tym razem nie losowaliśmy słomek, a Kang powiedział, że
będzie dzielił pokój z Joongiem, więc ja musiałam mieć z Yunem. Jeremy był jako
osoba towarzysząca, więc dostał osobny pokój.
– Yun Jae Hyung – powiedziałam,
kiedy Yun zajął lepiej usytuowane łóżko w naszym pokoju, a ja wnosiłam nasze
torby do pokoju.
– No?
– Chciałbym odwiedzić moją starą
szkołę, tu w Tokyo. Powiesz innym, że się teleportuję?
– Jasne, w końcu mamy dużo czasu
do koncertu. Idź.
– Tylko się przebiorę.
Wzięłam swoją torbę do łazienki.
– Ja idę do hallu – powiedział
Yun, kiedy zamknęłam za sobą drzwi łazienki.
– Dobrze!
Wyciągnęłam z torby niewielkie
zawiniątko, z którego wyciągnęłam plisowaną czarną spódniczkę z wysokim stanem,
biały szeroki top z krótkim rękawkiem, białe zakolanówki i czarne baleriny. Gdy
przebrałam się w te ubrania, zmieniłam fryzurę z różowego Ulzzang Boy na moje
naturalne długie włosy.
– Nieźle urosły – mruknęłam do
siebie, kiedy długie włosy opadły mi na ramiona.
Złapałam za już niewidoczny dla
oka żółty kryształ i teleportowałam się do mojej dawnej szkoły. Było jeszcze
dość wcześnie, żeby wszyscy byli na zajęciach, więc nie powinno być problemu
jeśli tam się zjawię.
Deportowałam się w martwym punkcie
na boisku szkolnym, którego nie widzi żadna kamera i mało uczniów wie o tym
miejscu. Zawsze chowaliśmy się tam z Izumim, kiedy uciekaliśmy przed łobuzami
chcącymi nas zaczepiać.
Na szczęście udało mi się dobrze
obliczyć czas i właśnie była przerwa śniadaniowa, więc szybko udałam się do
mojej dawnej klasy.
– Kto to jest? – szepnął ktoś, gdy
weszłam do klasy.
Sasaki i reszta jej paczki
siedzieli przy złączonych stolikach razem, tak jak zawsze i zajadali się
Obento.
– Jaka ładna dziewczyna.
– Nie ma mundurka.
– Kto to jest?
Zaśmiałam się.
– Anyong! – zawołam podchodząc do
Sasaki i reszty.
– Cho!? – wrzasnęli wszyscy.
Tak, wszyscy. Nie tylko paczka
Sasaki.
– Ohayo – poprawiłam się. –
Zapomniało mi się japońskiego chyba – mruknęłam uśmiechając się słodko – tak mi
się przynajmniej wydawało.
– Cho, skąd ty się tu wzięłaś? –
zapytał Takeshi.
– Przyleciałam na k-pop Kon.
Wiecie dlaczego – mruknęłam, siadając na podstawionym dla mnie krześle, między
Ito i Yoshiro.
W towarzystwie była nowa twarz.
Blondynka, rysy twarzy zagraniczne, ale ich delikatność wskazywała na korzenie
w Azji.
Z niewielkiej torebeczki w której
miałam telefon i inne drobiazgi wyciągnęłam kopertę z wejściówkami na koncert.
Na wszelki wypadek wzięłam ich więcej, bo jak sądziłam, ta nowa dziewczyna
pójdzie na koncert z nimi.
– Tak przy okazji, Cho. To jest
Blake Melinda, od kilku dni chodzi z nami do klasy… Nie musisz się martwić, że
ona cię nie zrozumie, będę ej tłumaczyć na angielski – powiedziała Sasaki.
– Miło mi się poznać, Melinda – powiedziałam po angielsku. – Nazywam się Choi Shin Hye.
Jak miło jest usłyszeć swoje
prawdziwe imię, nawet wypowiedziane samemu, ale fakt, że przy ludziach, nie w
samotności.
Twarze wszystkich, którzy mnie
dobrze znają, przeżyły bliskie spotkanie z podłogą.
– Mnie również – powiedziała i uścisnęłyśmy sobie dłonie ponad
stołem.
– Od kiedy ty tak dobrze mówisz po
angielsku? – zapytała Ito.
Wszyscy byli mocno zdziwieni.
– Od kiedy ty w ogóle mówisz po
angielsku? – poprawiła ją Sasaki. – Przecież nigdy ci to nie szło.
– Powiedzmy, że miałam dobrego
nauczyciela – powiedziałam. – Możemy
mówić po angielsku, skoro tak będzie łatwiej.
– Doprawdy, te pięć miesięcy w Korei nieźle cię zmieniło –
powiedziała Yue.
Yue… Nadal nie wybaczę jej tego,
że przez nią Izumi zginął, jednakże sądzę, że mogę z nią zwyczajnie rozmawiać
skoro jesteśmy w towarzystwie. Kiedy będziemy same, nie będę miała jej nic do
powiedzenia.
Opowiedziałam wszystkim jak to
było przez ostatnie miesiące w Korei, pomijając fakt, że moja mama odeszła.
Wiedzieli o tym, ale nie było potrzeby znów tego roztrząsać.
Melinda nie bardzo wiedziała co to
k-pop, ale stwierdziła, że skoro jest sporo zaproszeń i ona się załapie, to
czemu ma nie iść na koncert.
Nie dziwię jej się, w końcu to
jedno z największych muzycznych wydarzeń roku we współpracy Korei, Japonii i
Chin. Wczoraj był koncert muzyki klasycznej, dziś będzie pop i rap, a jutro
rock i tym podobne.
Mam nadzieję zobaczyć jutro Baby
Metal, mimo że nasz jutrzejszy harmonogram nie uwzględnia uczestnictwa w
koncercie. Nie zabronią mi tam być, bo mamy od piątej wolny czas, aż do
następnego dnia rano. Muszę tam być, nawet jeśli będę musiała się teleportować
na salę jako ja, nie Akai.
– Gdzie jest ta dziewucha?! –
wrzasnął ktoś wchodząc… wpadając jak szalony – to trafniejsze określenie – do
klasy. – Nie mówcie mi, że naprawdę tu jest?!
– Nauczycielu! – zawołała Sasaki.
– Sensei Akechi-sama!
– Tu jest!
Przełknęłam ślinę, a wtedy na
moich plecach uwiesił się ten blond psychol, całujący bezbronne nastolatki.
– W-witaj, ojczulku – mruknęłam.
– Przyszedłem tylko po darmową wejściówkę
na koncert, bo za drogie były – powiedział sięgając po kopertę leżącą na stole,
wciąż wieszając się na moich ramionach, opierając brodę na czubku mojej głowy.
– Darmowe wejściówki?! – wrzasnęły
dziewczyny z kasy, siedzące w jej drugim końcu. – Gdzie?!
– Idź sobie! –zawołałam wstając i
odpychając mężczyznę. – Idź rób co tam trzeba, a nie ploty roznosisz. No idź.
– Jasne, jasne! – powiedział
uradowany, po ukradnięciu jednego z biletów. – Do zobaczenia przy scenie,
synku.
Prychnęłam.
Zaśmiałam się, kiedy uświadomiłam
sobie jak dawno tego nie robiłam, kiedy Kang przywłaszczył sobie ten mój
zwyczaj.
– Masz dużo wolnego? – zapytała Ito. – Poszlibyśmy na lody, albo coś?
Pokręciłam głową.
– Nie mogę, mam za bardzo napięty grafik. Przynajmniej na trzy godziny
przed koncertem muszę być w hotelu, żeby się zrelaksować i odpocząć, a później
całe to przygotowanie i koncert. Na samą myśl mi się nie chce.
– Ty jesteś jakąś gwiazdą? – zapytała Melinda.
– Mogę jej powiedzieć? – zapytałam
po japońsku.
Wszyscy pokiwali głowami.
– Nie lubię określenie gwiazda – zaczęłam. – Gwiazdy są na niebie. Ale tak, jestem dość sławna… Jestem wokalistą w
sławnym zespole. Tylko, że cały świat myśli, że jestem chłopakiem. Mnie jako
Choi Shin Hye mało kto zna.
– Podszywasz się pod chłopaka? – zdziwiła się.
– Takie było założenie podczas podpisywaniu kontraktu, przez co powstała
zabawa z zespołem, kto pierwszy odgadnie mój sekret… Osób wtajemniczonych
nagroda nie dotyczy.
– Tak nas urządziła, a ja z chęcią bym spędziła jeden cały dzień z Lee
Joong Kyung Oppa – powiedziała Ito.
– Kiedy ktoś odgadnie ten sekret to będę was zapraszać do nas. Podróż dla
was tam to nie problem, prawda?
– Nie przy niej – mruknęła Sasaki
po japońsku. – Ona nie wie.
Skinęłam głową.
– Czyli, kiedy ktoś to odkryje to
wtedy już będziesz śpiewać jako dziewczyna?
– Dokładnie.
Spędziłam z nimi w klasie jeszcze
klika minut, po czym poszłam z Sasaki do damskiej toalety skąd miałam się
teleportować do hotelu.
– Jak się z nimi żyje? – zapytała
Sasaki, kiedy wyszłyśmy z klasy.
– He?
Czarnowłosa zaśmiała się.
– Z chłopakami w zespole. W końcu
jesteś sławna i mieszkasz w domu pełnym facetów.
– Ah, to masz na myśli. –
Zamilkłam na moment, zastanawiając się nad odpowiedzią. – Na początku się bałam
– przyznałam. – Ale po czasie przywykłam. Zawsze mieszkałam tylko z… z mamą,
więc to było dla mnie coś nowego, ten hałas i kłótnie Yuna i Kanga, ciągłe
brzęczenie muzyki, kiedy tworzymy razem nowe utwory, zapach pysznych potraw,
które gotuje nam Joong i siostra Kanga. Jest głośno, ale wesoło i nasz dom jest
taki żywy…
– Przywykłaś już do nich, co?
Zaśmiałam się.
– Słyszałam, że Kim Kang Kyun ma
okropny charakter.
– Skąd ty to…? – zdziwiłam się.
– Aki.
– A ten skąd to wie?
– Mówił, że ukradł ci pocałunek.
Zrumieniłam się.
– Tak, zrobił to przed moją szkołą
w Seulu, przy wszystkich moich tamtejszych kolegach. Myślałam, że spalę się ze
wstydu.
– Jesteśmy na miejscu –
powiedziała, bo właśnie stanęłyśmy przy toalecie. – Aki to mistrz zamieszania,
nie dziwię się, że tak to rozegrał.
Dzwonek obwieszczający koniec
przerwy zadzwonił.
– Do zobaczenia za kulisami –
powiedziałam z uśmiechem.
– Do zobaczenia – mruknęła.
Weszłam do łazienki, upewniłam
się, że nikogo tam nie ma, po czym teleportowałam się do hotelu, do łazienki w
moim i Yuna pokoju.
Podskoczyłam, kiedy rozległo się
głośne pukanie do drzwi.
– Akai Zu Mi! Wyłaź stamtąd! –
krzyczał Kang waląc w drzwi. – Dlaczego nie odpowiadasz?!
– Chwila! – zawołałam i zaczęłam
zmieniać ubranie, wrzuciłam damskie rzeczy do torby, zjadłam pastylkę i
błyskawicznie otworzyłam drzwi od łazienki. Zapomniałam, że zamknęłam je na
zamek, a Yun pewnie dla kawału nikomu nie powiedział gdzie jestem.
Kang wpadł do łazienki i złapał
mnie za ramiona, boleśnie je ściskając.
– Gdzieś ty był? Teleportowałeś
się gdzieś?
– T-tak. Byłem w mojej starej
szkole… Prosiłem Yun Jae Hyunga, żeby wam to przekazał.
– Powinieneś sam to zrobić! –
warknął.
– To boli! – krzyknęłam, kiedy
ścisnął mocniej moje ramiona. – Puść mnie.
Jego uścisk powoli zelżał, aż w
końcu całkiem zabrał ręce i odsunął się.
– Menager Chang chce cię widzieć.
Teraz.
– D-dobrze. Pójdę pierwszy.
Błyskawicznie wyszłam z pokoju do
korytarza, zostawiając Kanga samego w pokoju.
*
Dlaczego to się musiało stać? No
dlaczego?
– To boli! Puść mnie.
To jak wtedy na mnie spojrzał. Ten
strach i ból w jego oczach. Wszystko przez to, że się tak o niego martwiłem i
boję się, że coś może mu się stać. Nie nawet chcę, żeby się choćby lekko zranił,
bo mnie też to boli.
– Menager Chang chce cię widzieć –
powiedziałem już spokojniej. – Teraz.
– D-dobrze – powiedział trzęsącym
się głosem. – Pójdę pierwszy.
Jednakże bardziej boli mnie teraz
to, że on zaczął się mnie bać.
– Co to? – zdziwiłem się, kiedy
zobaczyłem niedomknięta torbę Akai na podłodze w łazience.
Pchnąłem drzwi i podniosłem ją,
żeby wyciągnąć to co mnie tak w tej torbie zaciekawiło. Był to komplet
damskiego stroju – spódniczka, bluzka i buty.
– Co do…?
Przeszedłem do pokoju i wysypałem
zawartość torby na jedno z łóżek. Były tam damskie przybory jak niewielkie
pudełko podpasek i inne dziewczęce rzeczy.
Gdy stałem tak w to wpatrzony głowa
zaczęła mnie boleć od natłoku myśli.
Przecież to nienormalne. Podoba mi
się chłopak, który twierdzi, że moje uczucie go obrzydza, a sam ma w torbie
damskie łachy...
I kto tu jest nienormalny?
– Wygarnę mu, wygarnę i mu wleję.
Ja jestem odrażający? Ja?! To ty jesteś odrażająca Choi Shin Hye… Choi… Że... kto?
Nagle ból w skroniach nasilił się
i błyskawicznie rozlał się po całym moim ciele. Działo się to tak szybko, że
nie dałem rady tego znieść i upadłem, tracąc siły na cokolwiek.
Wspomnienia sprzed prawie pół roku
wracały, były częściowo zamglone i niejasne, ale były pozwalając mi przypomnieć
sobie tę wkurzającą, roześmianą fankę, z którą się tak zżyłem.
– Choi Shin Hye, jak mogłaś
odebrać mi wspomnienia o tobie? – zadałem pytanie do pustego pokoju, leżąc na
podłodze, kiedy po moich skroniach zaczęły spływać łzy. – Jak mogłaś? Po tym co
przeżyłaś, bez wsparcia, bez miłości…
Nagle przed oczami stanął mi
obraz, kiedy całowałem Akai… Nie, całowałem Shin, dziewczynę…
Nie miałem siły cieszyć się, że
jednak nie jestem gejem jak Jeremy, cieszyłem się teraz, że mogę na powrót
dzielić wspomnienia z Shin Hye, moją podopieczną, ale byłem też na nią
wściekły, że podając się za chłopaka, wkradła się do mojego zespołu, jeszcze
wtedy, kiedy ją pamiętałem.
– Uwielbiam cię głupia, i
nienawidzę jednocześnie.
Gdy uświadomiłem sobie, że
powiedziałem jej przecież, że ją kocham, nie lubię a kocham, poczułem gorąco na
twarzy.
– To ja jestem głupcem –
stwierdziłem wstając.
Otarłem twarz, zebrałem rzeczy za
pomocą magii tak, aby wyglądały na nieruszone i odstawiłem torbę na miejsce w
łazience.
Teraz tylko pytanie, czy odmówiła
mi chodzenia ze mną, ponieważ nic do mnie nie czuje, czy dlatego, że nie
chciała mnie zdenerwować, gdy w końcu się dowiem, że to ona jest Akai.
I tak mnie zdenerwowała, więc to
nie robi różnicy.
Sięgnąłem po telefon do kieszeni i
napisałem Menagerowi wiadomość, że się zdenerwowałem i idę się zrelaksować do
Spa, oraz żeby mi nikt nie przeszkadzał i się nie martwił, że zdarzę na czas.
Dobrze, że Spa mieściło się w naszym hotelu.
*
Kiedy czekaliśmy na Zu Mi w pokoju
Menagera, Kang gdzieś poszedł wściekły, a kiedy Zu już przyszedł, to Kang nie
wrócił.
– Jestem Menagerze Chang –
powiedział zasapany, jakby przebiegł ogromny dystans. – Przepraszam, ale
wyszedłem na moment.
– Dlaczego mi o tym nie
powiedziałeś?
– Prosiłem Yuna… – mruknął.
– Wiedziałem, że o czymś
zapomniałem! – zawołałem uderzając się w czoło. – Wybaczcie.
Wstałem z kanapy i skłoniłem się
wszystkim zebranym przepraszając.
– Już w porządku – powiedział
Menager. – Ważne, że już wszyscy są… Zaraz, a Kang Kyun? Zu Mi?
– Eee…
– Zaczekajcie – przerwał Menager,
kiedy jego telefon zabrzęczał. Przeczytał wiadomość, po czym westchnął. – Nie
ważne, Kanga nie będzie. Słuchaj Zu Mi, bo tylko ty nie wiesz. Wasz występ
został przyspieszony, więc właściwie za… – spojrzał na zegarek w telefonie –
czterdzieści minut musicie być gotowi do wyjścia. Niegdzie już nie idźcie,
jasne?
Pokiwaliśmy głowami.
– Ale dlaczego przyspieszyli nasz
występ? – zapytał Zu. – Coś się stało?
– Wonder Girls miały kłopoty z
transportem i nie dojadą na czas, a w Shinee któryś z chłopaków podobno spóźnił
się na samolot, więc też nie wystąpią kiedy trzeba.
Wow, skończyłam czytać. Może być. KUŹWA. Dotarło do mnie, ze poprzedniego rozdziału nie czytałam. :___: Mam wyjebane. xD Sama nauczylaś. Więc.. pisz szybko, mobilizuj sie i pa ;3
OdpowiedzUsuńJedno słowo(o ile to słowo): Hahahahahahaha xD
UsuńPodoba mi się blog :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://steps-together.blogspot.com
Przeczytałam, na tym moim umierającym fonie xD Głupi Kang ;-; Nie grzebie się w cudzych rzeczach ;-; Za mało Yuna i też nie czytałam poprzedniego ;-; Weny i pisz mi dalej zajebiste FA (*3*)
OdpowiedzUsuń